Rozważania

Nr. 18  Dzień skupienia w Czerwińsku – Przygotujmy dar dla Oblubieńca

Serce duszy,
która staje się oblubienicą Boga, zaznawszy wielkiej miłości pragnie
odpowiedzieć Oblubieńcowi na to obdarowanie.
Toteż DUSZA CHCE SAMĄ SOBĄ OBDAROWAĆ
OBLUBIEŃCA, a więc chce złożyć Mu dar z samej siebie. 
Przez cały
Adwent przygotowywaliśmy się na przyjęcie miłości oblubieńczej.
TĘ MIŁOŚĆ BÓG
ZRODZIŁ W NASZYCH SERCACH. Za kilka dni, jakże piękny czas w Kościele, gdy cały
świat składa Bogu dary, uznając w Nim Króla wszechświata. Każda dusza maleńka
również może do tego się przygotować, by idąc w orszaku wśród wielu innych dusz
złożyć swój dar. Tym darem będzie ona sama, jej pragnienie, by należeć we
wszystkim do Boga, by odpowiadać w każdym momencie miłością na Jego zaproszenie
do miłości.
Postaramy się
przygotować nasze serca, by odpowiedziały na to wielkie umiłowanie,
na wielkie
obdarowanie, by chociaż troszeczkę zrozumiały, czym jest to obdarowanie i czym
może być odpowiedź. A w poniedziałek już każdy osobiście będzie mógł u stóp
Oblubieńca złożyć swój dar.
Błogosławię
was – W Imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego. Amen
 
Kazanie
 
Bóg każdego z nas ukochał największą
miłością.
Ta miłość niezwykła i niepojęta, właściwie jest niepoznana przez
człowieka. Człowiek jest za mały, aby poznać i zrozumieć tę miłość. Ale Pan Bóg
nie zraża się małością człowieka i zlewa miłość na ludzkie serca. Tak bardzo
ukochał człowieka, iż PRAGNIE ABY CZŁOWIEK RÓWNIEŻ TEJ MIŁOŚCI DOŚWIADCZYŁ W
SWOIM SERCU I TĄ MIŁOŚCIĄ POKOCHAŁ BOGA. Bóg pragnie dla człowieka miłości
najwyższej, największej. A tą największą miłością – szczytem miłości – jest
miłość oblubieńcza, która zrodzona została na Krzyżu.
Przez czas Adwentu przygotowywaliśmy się,
by choć trochę zrozumieć tę miłość i otworzyć się na nią, by Bóg mógł tę
miłość w nas zrodzić.
Serce ludzkie jest maleńkie, człowiek jest słaby, nie
potrafi należycie się przygotować i otworzyć. Mimo to, BÓG TĘ MIŁOŚĆ ZŁOŻYŁ W
KAŻDYM SERCU. To jest Jego wola, Jego łaska, Jego moc. Może to czynić. W ten
sposób każdą duszę najmniejszą BÓG ZAPROSIŁ DO NIEZWYKŁEJ RELACJI ZE SOBĄ –
relacji miłości oblubieńczej, do życia w zjednoczeniu w sposób niezwykły. KAŻDEGO
Z NAS ZAPROSIŁ DO SZCZEGÓLNIE BLISKIEJ RELACJI, aby każda dusza żyła jako Jego
oblubienica, a więc ta szczególnie umiłowana, wybrana, niejako jedyna. 
Miłość, jaka została w naszych sercach
zrodzona na razie – ze względu na naszą małość – jest w dużym stopniu
ukryta,
byśmy mogli nadal przygotowywać się na jej poznanie, by stopniowo ją
odkrywać i by w niej wzrastać, by z czasem mogła objawić się w nas w pełni.
Jednocześnie my dorastając do tej miłości, byśmy mogli w pełni na nią odpowiedzieć.
Jednak JUŻ TERAZ, GDY BÓG ZŁOŻYŁ W NAS TĘ MIŁOŚĆ, OCZEKUJE ODPOWIEDZI. Tak jak
zakochany oczekuje odpowiedzi od swojej umiłowanej, której tę miłość wyznał.
Dlatego dzisiaj będziemy mówić o tej
miłości, by lepiej ją zrozumieć i odpowiedź, jakiej Bóg oczekuje;
by
przygotować się do odpowiedzi i jej udzielić. KAŻDY Z NAS UDZIELI TEJ
ODPOWIEDZI JUŻ SAM OSOBIŚCIE W UROCZYSTOŚĆ OBJAWIENIA PAŃSKIEGO.
Miłość, jaka została zrodzona w naszych
sercach to cudowna MIŁOŚĆ OBLUBIEŃCZA.
Bóg sam w ten sposób nazywa swoją
miłość do duszy. To nie jest wymysł ludzki. Bóg sam przyrównuje swoją miłość do
miłości oblubieńczej, by człowiek mógł lepiej zrozumieć, czym jest ta miłość. W
przepięknych słowach opisuje tę miłość w Pieśni
nad pieśniami, dając takie porównania, by człowiek mógł zrozumieć. Tę
miłość przepięknie opisywali niektórzy Święci. Sercem poznając, czym ona jest,
starali się wyśpiewać ją najpiękniej jak potrafili. Zrodzone zostały przepiękne
poematy o tej miłości. Czytając można się zachwycić i dusza prawdziwie unosi
się ku Niebu. Jednak uwierzmy, te wszystkie piękne poematy, cudowne opisy są
niczym wobec samej miłości.
Bóg ukochał twoją duszę. Ukochał ją
wcześniej, nim ją stworzył, bo została zrodzona właśnie z miłości. Bóg stworzył
ją piękną – dla Siebie i wyposażył we wszystko, co potrzebuje, aby iść drogą
miłości i codziennie jeszcze stawać się piękniejszą dla Boga. 
Bóg jest zazdrosny o swoją umiłowaną duszę.
Skoro stworzył ją dla Siebie, skoro uczynił ją przepiękną, obdarzając
przeróżnymi łaskami i darami, smuci się, gdy widzi, że dusza nie zauważa tej
miłości, a rozgląda się wokół siebie szukając innych miłości.
Bóg i twojej duszy wyznaje miłość. Bóg
zaprasza także twoją duszę do cudownej relacji miłości oblubieńczej. Ale
widząc, że twoja dusza nie zawsze odpowiada na to zaproszenie, podejmuje różne
kroki, byś Jego miłość zobaczył, byś zrozumiał, iż twoja dusza jest duszą umiłowaną
przez Boga. 
Ogromna jest ślepota duszy. Cała
otoczona murem nie potrafi dostrzec cudu Bożej miłości. Oblepiona brudem tego
świata, posiadająca na sobie skorupę, nie może dojrzeć Bożego blasku, który
otacza ją i który pragnie dotrzeć do jej wnętrza. Ale Bóg nie ustaje, Bóg
walczy o nią. Różnymi sposobami stara się skruszyć mur, skorupę, chce dotrzeć
do duszy. Stąd dusza doświadcza różnych wydarzeń w swoim życiu, często
bolesnych. Służą one duszy, by w końcu odzyskała wzrok, by zrzuciła z siebie to
wszystko, co nabrała, czym się zasłoniła przed Bogiem. Taki mur trzeba
odpowiednimi narzędziami zburzyć, skruszyć skorupę, zdjąć bielmo z oczu. Stąd
ingerencja Boga, która czasami jest bardzo mocną. Niekiedy nie ma się co
dziwić, że dusza doświadcza cierpienia. Bóg wie, że nie da się dotrzeć do
wnętrza duszy nie zburzywszy wcześniej murów, nie przedostawszy się siłą przez twardą
skorupę. Dusza przyzwyczajona do tego zaskorupienia, do muru, do bielma, do wszelkich
śmieci, które ma na sobie nie chce ich oddać. Broni się nie rozumiejąc, że oto
Bóg pragnie jej oczyszczenia, aby On Sam mógł gościć w jej wnętrzu, aby ona w
końcu mogła zajaśnieć Jego światłem, aby w niej był blask Boży. Gdy lampa jest
zakurzona kilkunastoletnim kurzem nie da pięknego światła, a zastawiona różnymi
rzeczami nie będzie w ogóle dawać światła. Trzeba wszystkie zasłony zabrać,
lampę wymyć, by światło, które w niej w końcu zapalimy mogło rozświetlić całe
pomieszczenie. Tak samo dzieje się z duszą. 
Więc nie dziw się różnym wydarzeniom w
twoim życiu.
Zaufaj, że Bóg pragnie dotrzeć do twojego wnętrza. CHCE
ZJEDNOCZENIA Z TWOJĄ DUSZĄ. 
Ale by mogło dojść do
zjednoczenia 
  • Bóg musi twoją duszę przygotować, by spotkanie
    duszy z Bogiem mogło mieć miejsce i by dusza podczas tego spotkania
    rzeczywiście napełniła się Bogiem, zajaśniała Jego świętością, by mogła być
    przemieniona w Niego ona musi być święta. 
  • Gdy nie będzie przygotowana, a będzie pełna
    brudu, gdy w niej nie będzie miłości, świętość Boga może ją zabić, gdy On będzie
    się do niej zbliżał. 
Bóg przez wiele lat przygotowywał ciebie do
spotkania z miłością oblubieńczą. Podczas Świąt Narodzenia Pańskiego
ZRODZIŁ W TOBIE TĘ MIŁOŚĆ. Dotknął twego serca miłością, poruszył je tak, by
zapragnęło Boga – Oblubieńca. TERAZ CZAS, BY DUSZA ODPOWIEDZIAŁA. To prawda, ta
miłość jeszcze jest maleńka, a dusza niewiele rozumie z tego, co się dokonało.
Ale już BÓG OCZEKUJE PIERWSZEJ ODPOWIEDZI. Bóg wyznaje miłość, Bóg zaprasza,
składa miłość w twojej duszy. Teraz twoja kolej. Masz już niewiele czasu, dwa,
trzy dni, aby odpowiedzieć Bogu.
Podczas Narodzin Bóg objawił światu swoją
miłość.
Boże Narodziny to niezwykłe objawienie Bożej miłości do całego
świata, w sposób szczególny do człowieka. Bóg wypełnia to, co zostało wcześniej
przez Niego zapowiedziane. Daje światu Mesjasza – Zbawiciela; daje swego Syna.
Świat odpowiada na tę miłość. TA ODPOWIEDŹ JEST UOSOBIONA W SPOSÓB SZCZEGÓLNY W
TRZECH MĘDRCACH, którzy wędrują z dalekich stron, aby złożyć hołd Królowi
świata. Złożyć hołd – to znaczy uznać Nowonarodzone Dziecię za swojego Króla. Ci
trzej Mędrcy reprezentują całą ludzkość. Cała ludzkość odpowiada na objawienie
miłości, uznając Jezusa za swego Króla i jako Królowi składa hołd – dary i
samych siebie jako Jego sługi, jako poddanych.
Już wiemy, że w świecie ducha można uczestniczyć
w każdym wydarzeniu,
chociaż po ludzku miały one miejsce jakiś czas temu.
Jednak w świecie duchowym można otworzyć się na to doświadczenie, by
uczestniczyć w wydarzeniu, które trwa. Tak samo i my otwierając się na świat
duchowy, prosząc o taką łaskę Ducha Świętego możemy uczestniczyć w tym
wydarzeniu. Niejako DOŁĄCZYĆ DO ORSZAKU TRZECH KRÓLI, by wraz z nimi oddać hołd
Królowi świata. A jednocześnie, by ODPOWIEDZIEĆ NA MIŁOŚĆ, KTÓRA SIĘ OBJAWIŁA.
Radując się tą miłością, którą Bóg złożył w
naszych sercach możemy SAMYCH SIEBIE ZŁOŻYĆ BOGU W DARZE, pragnąc pokochać
Go taką samą miłością, jaką On nas kocha. Nie należy się tutaj zastanawiać nad
tym, czy potrafię, czy umiem tak pokochać, czy podołam takiej miłości, przecież
nie jestem święty. Nikt nie potrafi taką miłością pokochać. Oblubieniec jest
zakochany, a mówi się, że miłość jest ślepa. Więc niejako trochę na tym bazując
możemy odpowiedzieć na tę miłość. Mając świadomość, że nie potrafimy kochać,
ale Bóg złożył w nas swoją miłość, by ona w nas Go kochała. Na razie objawia
się w sposób maleńki, ale gdy pozwolimy, gdy się otworzymy na nią, ona będzie
wzrastać, a my w niej. 
  • Ona będzie nas kształtować, byśmy dojrzewali do
    pełni miłości. 
  • Ona nas wydoskonali. 
Więc nie ma się
co zastanawiać nad swoimi słabościami, że się nie jest doskonałym, świętym. Bóg
właśnie w tobie, w takim niedoskonałym złożył swoją miłość. Narodził się
przecież w grocie, a nie w pałacu; złożony został na sianie, a nie na puchowej
pierzynie, okryty pieluszkami. Okryty tym, co złożyli w darach pastuszkowie, a
oni nie mieli złotych materiałów, drogich wisiorów. Mieli zwykłe płótno, zwykłe
skóry i futro owcze, a więc to, co proste, zgrzebne, niedoskonałe. 
Nie bój się więc odpowiedzieć tak jak
potrafisz na tę miłość.
NIE BÓJ SIĘ ZŁOŻYĆ SAMEGO SIEBIE W DARZE. Nie bój
się powiedzieć Bogu, że pragniesz Go kochać miłością oblubieńczą. On czeka na
taką odpowiedź. Spójrz na oblubienicę z Pieśni
nad pieśniami – jakże jest niedoskonałą. Nie potrafi od razu w pełni odpowiedzieć
na miłość oblubieńca, ale tak jak potrafi, tak robi. I błąka się i gubi,
oblubieniec przychodzi i odchodzi, szuka go, w końcu znajduje. W tej Pieśni
jest miłość, pragnienie, jest tęsknota, jest smutek, że się nie potrafi tak
odpowiedzieć jak należy, ale jest ciągłe staranie. Skoro dusza pragnie kochać,
robi wszystko, aby pokochać. Jest nieudolna, potyka się, czasem nawet traci z
oczu swego ukochanego. Ale On nawet dopuszczając to, że dusza trochę doświadczy
Jego oddalenia, zagubienia, w końcu daje się jej odnaleźć. I razem łączą się w
miłości i wspólnie wyśpiewują pieśń miłości. 
Możesz rozpocząć taką pieśń,
jak oblubienica z Pieśni nad pieśniami.

Twoja droga będzie podobna. Będziesz szukał, odnajdywał, potem gubił, a potem
znowu szukał i znajdował. Będziesz łączyć się ze swoim Oblubieńcem, by potem
nieco się odłączyć. Będziesz wzrastał w tej miłości i się doskonalił. Te
spotkania będą coraz piękniejsze, coraz bliższe. W końcu zjednoczysz się na
zawsze ze swoim Oblubieńcem. BÓG ZAPRASZA CIEBIE, ABYŚ TĘ DROGĘ ROZPOCZĄŁ;
  • Składając Mu dar – samego siebie. 
  • Uznając Go za swojego Pana, którego twoja dusza
    umiłowała najbardziej.
I rozpoczniesz przepiękną, nową
drogę. Miłość jest piękna, choć wymaga wyrzeczeń, łączy się z cierpienie, to
jednak jest piękna. Ta droga jest właśnie taka. 
Jeśli chcesz, możesz dzisiaj prosić Boga,
aby w twoim sercu złożył zrozumienie i pragnienie kroczenia tą drogą; by Duch
Święty ciebie poprowadził; by złożona w tobie miłość pobudziła twoje serce,
bardzo dotknęła twojej duszy, niech nie daje ci spokoju, dopóki jej nie
odpowiesz.
Złóż w tym celu swoje serce na Ołtarzu
i proś niech Duch Święty poprowadzi ciebie do wyznania miłości oblubieńczej.
 
Adoracja Najświętszego Sakramentu  (1)
 
Mój Jezu!
Niezwykła jest Twoja obecność tutaj. To nie my przychodzimy do Ciebie, ale to
Ty przyszedłeś do nas. Tak bardzo zabiegasz o naszą miłość, że sam
przychodzisz. Nie czekasz, aż się namyślimy, ale Ty pierwszy wychodzisz do nas.
Bardzo pragnę Jezu odpowiedzieć na Twoją miłość, na Twoje zaproszenie. Czuję
się jednak bardzo słaba. Z jednej strony 
– Twoja miłość mnie zachwyca, moje serce jest poruszone, chciałabym biec
do Ciebie. A z drugiej strony – bardzo mocno doświadczam, iż jestem duszą
maleńką, że jestem słabą duszą. Brakuje mi, Jezu, wszystkiego – brakuje mi
wiary, ufności, odwagi. Pragnę prosić Ciebie, abyś Ty swoją mocą zabierał mnie
przed swój tron, abyś Ty mnie ośmielał, dodawał odwagi. Proszę, abyś Ty
otwierał moje oczy, moje serce. Proszę, abyś to Ty pouczał moją duszę. Twoje
zaproszenie wydaje mi się niepojęte, tak wielkie, że całą drżę przed Tobą. A
więc Ty poprowadź moją duszę, bo sama nie potrafię. Daj mi swego Ducha! Proszę,
przyjdź Duchu Święty!
 
***
Jezu mój! W
tak cudowny sposób wyznajesz miłość mojej duszy. Czuję, jak dotykasz mojego
serca miłością. Są chwile, kiedy już wiem, że zaglądasz do jego wnętrza jak
przez okno i wypatrujesz mnie i wołasz. Jak cudowny wtedy jest Twój Głos, jak
cudowne są Twoje Słowa, Twoja Obecność. Wtedy, mój Jezu, nie mogę uwierzyć, że
Bóg tak Wielki i Potężny schyla się do mnie – małego stworzenia, aby mówić o
miłości. Onieśmielona zamykam oczy, jak dziecko, gdy nie chce widzieć, a ja ze
wzruszenia Jezu i z lęku przed Tobą – Wielkim i Potężnym, a tak cudownym i
wspaniałym. Potem otwieram oczy, by zobaczyć Ciebie. Zawsze jednak Jezu widzę. Czasem
zdaje mi się, że zdążyłeś już odejść. Wtedy smutek ogarnia moje serce i
zaczynam sama sobie wyrzucać, że mogłam od razu podbiec do Ciebie, od razu
zareagować na Twoje Słowo, a ja drżałam i się ukryłam. Wtedy wychodzę Jezu i
wołam Ciebie. Modlę się do Ciebie, proszę, abyś powrócił. Abyś znowu był tak
blisko, abyś znowu dotykał mego serca. Jakże cudowny jest ten dotyk. Kiedy
słyszę Jezu, kiedy czuję Twoją Obecność, moja dusza cała omdlewa z miłości do
Ciebie. Tak słodko jest czuć Twoje objęcia, tak cudownie, Jezu, czuć się
zatopioną w Twojej miłości. Jak niepojęta to miłość! Gdy wypełniasz moje serce
i mnie otaczasz miłością, czuję, że znikam. Ale to znikanie jest rozkoszą, jest
wielkim szczęściem, jest przemienianiem się w Ciebie, łączeniem się z Tobą.
 
***
Moja miłości!
Jakże jesteś piękny! Jakże jesteś cudowny! Wybacz mi, że tak rzadko patrzę na
Ciebie, że tak rzadko dostrzegam piękno Twojej miłości. Wybacz mi, że zamykam
się na Twój Głos. Wybacz mi! Teraz pragnę pobiec za Tobą, teraz pragnę, Jezu,
przypaść do Twoich stóp; teraz chcę wpatrywać się w Twoje oczy i z Twoich oczu
wyczytywać miłość do mnie – duszy maleńkiej. Teraz pragnę cała przemienić się w
słuch, by słyszeć Twój cudowny Głos. Teraz cała staję się sercem, aby
doświadczać Twojej miłości, by Twoja obecność wypełniła mnie, zjednoczyła ze
sobą. 
O, przyjdź,
mój Miły, mój Ukochany! Przyjdź, mój Piękny, Umiłowany, Miłości moja, Skarbie
mego serca, moje Życie, oddechu mej duszy! 
Przyjdź! – Ty,
który stworzyłeś mnie, który począłeś mnie w swoim Sercu i uczyniłeś moją duszę
piękną. 
O, przyjdź! –
Ty, który ukochałeś mnie, wybrałeś mnie i zapragnąłeś posiąść na własność.
O, przyjdź!
Przyjdź Piękności moja! Jedyna Miłości! Moje wszystko! Uczyń mnie swoją własnością.
Chcę należeć do Ciebie. Posiądź moją duszę! Niech będzie tylko Twoja! Niech
tylko Tobie wyśpiewuję pieśń uwielbienia! Niech tylko w Ciebie się wpatruję!
Całą sobą chcę mówić Ci o miłości, całą sobą chcę śpiewać Tobie o miłości, całą
sobą chcę świadczyć o miłości. Udziel mi swego Ducha, bym mogła śpiewać
piękniej, cudowniej. Udziel mi swego Ducha!
 
***
Gdy patrzę na
Ciebie Jezu, moje serce doznaje wzruszenia, moje serce topnieje, pada do Twoich
stóp. O jakże pragnę wtedy, Jezu, kochać Ciebie największą miłością, jaką
jeszcze nikt Ciebie nie kochał. O, jakże pragnę wtedy wszystko Ci dać. Wszystko
– całą siebie! O, jakże pragnę ofiarować się Tobie, abyś posłużył się mną do
woli, moja Miłości!
 
***
Panie mój!
Mówisz, że poślubiłeś mnie na Krzyżu, że Krzyż jest największym i
najcudowniejszym dowodem miłości, że na Krzyżu rodzisz wszystkie dusze. Ale też
na krzyż zapraszasz tych, których umiłowałeś szczególnie. Wybacz mi, nie
potrafię pojąć wszystkiego, o czym mówisz i co objawiasz. Za małe serce i za
mały rozum. A jednak, moje serce przeczuwa niezwykłą głębię Twego zaproszenia.
To, co moje serce czuje jest wielkie i niewyobrażalne – Ty zapraszasz tak małą
duszę! Przecież nie jestem w stanie docenić Twego zaproszenia. Panie! Nie znam
tej wielkiej wartości obdarowania. Twoja miłość, którą składasz w moim sercu,
miłość, do której zapraszasz nie jest mi znana. Moje serce jedynie przeczuwa, a
nie potrafi poznać. Ale przeczucia są tak wielkie, tak głębokie i tak mocne, że
jeśli nie podtrzymasz mnie, Panie, to umrę. Jak to możliwe, Boże, że kochasz
tak nieskończoną miłością właśnie mnie, takie „nic”! Jak to możliwe, że
zapraszasz na krzyż, choć nie rozumiem, nie potrafię pojąć krzyża! Wielkość
Krzyża, jego potęga, moc miłości płynąca z Krzyża, tak wielka, że aż przeraża,
to wyróżnienie być zaproszonym do takiej miłości – nie może mi się to pomieścić
w głowie, do czego zapraszasz moją duszę. 
Dałeś mi
zakosztować słodyczy miłości. To, co czuło moje serce, gdy obejmowałeś; to, co
doświadczała moja dusza, gdy zaglądałeś do niej i ją wołałeś było cudowne. A
teraz, gdy poruszyłeś moje serce, gdy je obudziłeś do miłości, co wydaje mi się
już i tak wielkim, niepojętym, Ty zapraszasz mnie na krzyż. Nie ma granic Twoja
miłość. Daj mi swego Ducha, bo krzyż nas uśmierza, dusza omdlewa. O Panie, daj
mi swego Ducha, aby mnie umocnił i aby we mnie odpowiadał na Twoją miłość,
modlił się, wielbił, kochał.
 
***
Kiedy obejmuję
Twój Krzyż, kiedy wzrokiem obejmuję Twoją Postać, Jezu, na Krzyżu, widzę Twoje
Rany, Twoją Krew, Krew i wodę wypływającą z boku. Widzę cierpienie, widzę
miłość – niepojętą miłość. Dajesz mi zrozumienie, że miłość jest tą, która
rodzi, która daje życie, która daje szczęście. Ty zapraszasz mnie właśnie na
krzyż, abym uczestniczyła w Twoim rodzeniu dusz i obdarzaniu ich życiem,
szczęściem wiecznym. Zapraszasz mnie do swojego Zbawczego dzieła – największego
dzieła w historii ludzkości; jedynego takiego dzieła. Czy to możliwe Jezu?
Kimże jestem? Gdy zadaję Ci to pytanie, czując się przy tym tak bardzo małą,
słyszę Twoją odpowiedź: 
Jestem Twoją oblubienicą, duszą umiłowaną,
którą wybrałeś sobie i którą pragniesz obdarzyć największym swoim darem. Chcesz
zjednoczyć moją duszę ze Sobą na krzyżu, by przemieniona mocą Twojej miłości,
obmyta Twoją Krwią, będąc czystą wraz z Tobą rodziła dusze. 
Mój Jezu! Cóż
mogę odpowiedzieć? Moje serce zalewa się łzami wzruszenia.
Oto jestem, Jezu. Cała Twoja. Posiądź moją
duszę. Uczyń, co zechcesz. Ufam Tobie! Choć tak wielu rzeczy nie rozumiem, choć
nie pojmuję, to oddaję się Tobie we wszystkim. Klęcząc u stóp Twojego Krzyża
pragnę odpowiedzieć tą samą miłością, którą Ty mnie pokochałeś. Mój Boże! Moje
szczęście nie ma granic, a Ty obdarzasz mnie jeszcze hojniej. Dotykasz moich
dłoni, bierzesz je w swoje i kładziesz na drewno krzyża. Moje stopy kładziesz
na swoje i przybijasz do krzyża. Całą mnie spowija biała szata – szata miłości
oblubieńczej. Na Krzyżu mnie zrodziłeś i na Krzyżu mnie poślubiłeś. Jestem
miłością Twoją, miłością w Twoim Sercu. Tą miłością pragnę kochać wszystkie
dusze. W tej miłości pragnę je rodzić dla Ciebie. Tą miłością nieustannie będę
Ciebie obejmować. W tej miłości będę się stale zanurzać, tą miłością będę
oddychać, karmić się nią będę. Bądź uwielbiony Boże w miłości, która mnie
stworzyła, poślubiła, przemieniła! Bądź uwielbiony Boże!
  
***
Pragnę Jezu
pozostać w Tobie. Pragnę nieustannie pamiętać o tym spotkaniu. Pragnę mieć w
pamięci ten dotyk miłości i Twoją obecność. Chcę pamiętać słowa miłości i to,
co uczyniłeś z moim sercem, z całą moją duszą. Proszę Ciebie, pobłogosław mnie.
A Twoje błogosławieństwo niech uczyni trwałym to doświadczenie. Niech sprawi,
że już żyć będę tylko Tobą, że należeć będę tylko do Ciebie. Niech Twoje
błogosławieństwo sprawi, że będę miała odwagę cały czas poddawać moje dłonie i
stopy do przybicia. Niech Twoje błogosławieństwo sprawi, że ludzie nie będą
umierać dla siebie samych, ale będą rodzić się dla Ciebie, dla miłości, dla
krzyża. Niech Twoje błogosławieństwo da mi odwagę realizować powołanie.
Pobłogosław mi Jezu!
  
Wprowadzenie w drugi dzień
  • Trwamy cały czas w przygotowaniu naszych serc do
    złożenia z nich daru samemu Bogu. 
  • Trwamy w dziękczynieniu za miłość oblubieńczą i
    uwielbieniu tej miłości. 
  • Postaramy się nasze serca usposobić do tego, by
    otworzyły się jeszcze bardziej na tę miłość, by tę miłość poznały, by potrafiły
    kosztować tej miłości.
  • Będziemy prosić o Ducha Świętego, który pomoże
    sercom prawdziwie przeżyć ŚWIĘTO TRZECH KRÓLI, przeżyć to Święto w sposób
    głęboki wchodząc w pełniejsze rozumienie, czym ono jest. 
  • Starajmy się być otwarci na powiew miłości.
    Starajmy się być ufni.
Błogosławię
was na ten czas – W Imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego. Amen
 
Adoracja Najświętszego Sakramentu  (2)
 
Mój Jezu!
Pragniemy dzisiaj otwierać się na Twoją miłość. Chcemy ją poznawać, by lepiej
przygotować się, by lepiej przeżywać, doświadczać tak ważne wydarzenie, jakim
jest Twoje Objawienie. Chcemy nasze serca przygotować, aby wraz z Mędrcami
złożyć Ci dar. Prosimy Ciebie, abyś nam pomógł, jako, że nasza małość, nasze
słabości bardzo nas ograniczają, wręcz uniemożliwiają jakikolwiek ruch. Udziel
nam swego Ducha! Niech On dotknie serc, niech je poruszy i je poprowadzi. Niech
da światło naszym sercom, niech przekonuje o Twojej miłości. Niech rozpali
nasze serca miłością, aby zapłonęły wielkim ogniem. Niech wzbudzi w nas wielkie
pragnienie, niech pociągnie nas za Sobą. Prosimy, przyjdź Duchu Święty!
 
***
Pragniemy,
Jezu, dziękować Ci za Twoją miłość. Pragniemy Ci dziękować za to wszystko, co
jest naszym doświadczeniem, co zaczynamy rozumieć, co jest naszym poznaniem. Pragniemy
Ci dziękować za Twoje zaproszenie do miłości oblubieńczej. 
Dziękujemy Ci
Jezu za Twoje przyjście na świat, za miłość, która objawiała się od samego
początku, za miłość, którą objawiałeś, gdy nauczałeś i uzdrawiałeś.
Dziękujemy Ci
za niezwykłą miłość, jaką objawiłeś nam na Krzyżu. Dziękujemy Ci za to, że ta
miłość nie ma początku ani końca; że ta miłość objawiana była człowiekowi od
samego początku stworzenia człowieka.
Dziękujemy Ci
za miłość, którą doświadczał naród wybrany; za to, że my teraz możemy o tej
miłości czytać i sercem ją przyjmować; za każde Twoje Słowo, które dotykając
naszych serc otwiera nas na miłość.
Dziękujemy Ci
za to, że Kościół dzięki Twemu Duchowi odkrywa stale od nowa Twoją miłość i
ukazuje nam ją we wszystkim, czego dokonywałeś od momentu, gdy stworzyłeś nas. Dziękujemy
Ci za miłość, która rodziła Kościół i jego prowadzi.
Dziękujemy Ci
za miłość, która jest w sercach wierzących, szczególnie w sercach Świętych.
Dziękujemy Ci
za to, że ta miłość staje się bogactwem i naszych serc, choć są tak słabe i
daleko im do świętości.
Dziękujemy Ci,
że tę miłość rozlewasz na cały swój Kościół, na wszystkie dusze i każda może
czuć się kochana i każda jest wybrana, przez Ciebie szczególnie umiłowana.
Dziękujemy Ci,
że każdą duszę zapraszasz do cudownej relacji miłości ze Sobą. Dziękujemy Ci,
że tej miłości doświadczamy codziennie w Sakramentach Świętych.
Wszystko, Boże,
mówi nam o Twojej miłości. Wszystko, co dzieje się w Kościele, wszystko, co
jest wokół nas – cały stworzony świat – wszystko o tej miłości nam mówi.
Wszystko wybrzmiewa w naszych sercach uwielbieniem, dziękczynieniem. Chcemy to
dziękczynienie wypowiedzieć na głos, chcemy wyśpiewać Tobie naszą pieśń
uwielbienia. Wesprzyj nas Duchu Święty, byśmy mogli śpiewać całą piersią, całym
sercem, całą duszą wielbiąc miłość, dziękując za nią.
 
***
Dziękujemy Ci
Jezu i wielbimy Ciebie. Chcemy uwielbić Ciebie w pełni i podziękować w pełni,
ale nie potrafimy tego robić. Możemy jedynie oddać Ci siebie i to będzie nasze
pełne dziękczynienie i pełne uwielbienie. Kiedy stworzenie pragnie z własnej
woli należeć do Ciebie, kiedy pragnie pełnić Twoją wolę, kiedy pragnie całym sobą
odzwierciedlać Twoją miłość, wtedy najpełniej Ciebie uwielbia i oddaje Ci
chwałę. Więc i my na miarę, jakie mamy zrozumienie i poznanie, na miarę, jak
potrafimy chcemy oddać się Tobie, by uwielbić Ciebie. A więc:
oddajemy Tobie,
Jezu, nasze życie; 
oddajemy Ci
wszystko, co w tym życiu się wydarza;
oddajemy Ci
wszystko, czym zajmuje się nasze serce;
oddajemy Ci
wszystkie osoby nam bliskie, wszystkie osoby, z którymi jesteśmy związani;
oddajemy Ci
każdą naszą myśl, każde pragnienie, marzenie; 
oddajemy Ci
wszystkie nasze plany, zamiary;
oddajemy Ci nasze
obowiązki, wszystko, co jest koniecznością, wszystko, co jest codziennością;
oddajemy Ci
Jezu nasze słabości, to, jacy jesteśmy;
oddajemy Ci
nasze pragnienie, by kochać Ciebie w sposób doskonały i by Ci służyć w sposób
doskonały;
oddajemy Ci
Jezu całych siebie. 
W ten sposób oddajemy Ci chwałę i
wielbimy Ciebie. Bądź uwielbiony w nas, w naszych sercach, duszach, w naszych
myślach! Bądź uwielbiony w całym naszym życiu!
 
***
Jak zawsze Jezu,
tak i dzisiaj pragniemy Ciebie prosić o Twoje błogosławieństwo. Jest naszą
radością, naszą mocą, jest zapewnieniem naszym, iż Ty kochasz nas i cały czas
będziesz nas prowadził, wspierał i dawał swego Ducha, będziesz nas pouczał.
Więc prosimy Ciebie, abyś pobłogosławił dając naszym sercom zapewnienie, że
choć tak słabe, tak małe, to jednak będą trwać na tej drodze miłości i dzięki
Twojej łasce będą mogły realizować Twoją miłość, żyć nią. Daj nam swoje
błogosławieństwo, abyśmy byli upewnieni w tym, iż Ty chcesz naszej miłości. Nie
patrzysz na to, jak bardzo jesteśmy mali i nasza miłość taka sama – maleńka.
Ale cieszysz się swoim stworzeniem, które w wolności pragnie oddać się Tobie,
do Ciebie należeć, pragnie odpowiedzieć na Twoja miłość taką samą miłością. Patrząc
tak zewnętrznie może się wydawać to wielką zuchwałością, iż chcemy odpowiedzieć
miłością tą samą. A jednak w Tobie Boże wszystko jest możliwe. Ty złożyłeś w
nas swoją miłość. Chcemy ją pielęgnować, by wzrastała w nas, a my razem z nią.
Daj nam swoje błogosławieństwo, by dokonywało się to, co jest Twoją wolą w nas,
by Twoja miłość stawała się rzeczywistością w nas. Prosimy, pobłogosław nas
Jezu!
 
Konferencja
 
Boża miłość jest ponad wszelkie ludzkie
opisy,
wszelkie ludzkie słowa, pojęcia i wyobrażenia. Jeśli Bóg daje
porównania do tego, co ludzkie, to tylko dlatego, aby człowiekowi przybliżyć
nieco zrozumienie Jego miłości. Dlatego Bóg porównuje tę miłość do: 
- miłości ojcowskiej, 
- do miłości pasterza, 
- do miłości oblubieńczej, 
ale ta miłość nie jest skierowana
w stronę jakiejś płci; nie jest miłością, która byłaby taką, jaką jest ludzka
miłość. Natomiast ma pewne przymioty, które patrząc na człowiecze serce można
przyrównać do ludzkiej miłości. 
A więc: 
- jako miłość opiekuńcza jest przyrównywana do miłości ojcowskiej; 
- jako ta, która troszczy się o
swoje maleńkie dzieci – przyrównywana jest do miłości matczynej; 
- jako ta, która oddaje całą
siebie we wszystkim, ze wszystkim – przyrównywana jest do miłości oblubieńczej, gdy pragnie, by ją posiąść i sama pragnie
posiąść tego, którego umiłowała. 
Znowu człowiek słowo „posiąść” pojmuje na
sposób ludzki, a Bóg jest Duchem.
POSIADANIE W DUCHU 
- jest całkowitym wlaniem się w
tę drugą osobę, 
- całkowitym przemienieniem się w
drugą osobę, 
- całkowitym zjednoczeniem, kiedy
nie ma już dwóch, jest jedno. 
Jest jednocześnie całkowitym
oddaniem się, kiedy zapomina się o sobie, nie stanowi się o sobie, bo to, co
jest tej drugiej strony, staje się moje. 
W tym znaczeniu jest to miłość oblubieńcza.
Dlatego Krzyż, bo na Krzyżu Bóg oddaje wszystko. Tym wszystkim jest życie. Bez
życia Bożego nic nie ma. Życie Boże – ono jest i ono ma cechy wieczności. Bóg
to życie, które jako jedyne jest, jako jedyne ma moc, właśnie to życie Bóg
oddaje człowiekowi, daje Tobie. TO JEST MIŁOŚĆ OBLUBIEŃCZA. 
Bóg pragnie też, abyś i ty swoje życie
właśnie tak -całkowicie i do końca – oddał Jemu. To musi się dokonać W
SFERZE DUCHOWEJ, a więc twoja dusza ma być oblubienicą. Ma CAŁA ODDAĆ SIĘ BOGU
W POSIADANIE. A gdy to się stanie ona cała przemieni się w Niego i będzie jedno
– Bóg. Wraz z duszą dokonuje się to w całym człowieku. Ale NIE MOŻE TO WYJŚĆ Z
CIAŁA; TO WYCHODZI Z DUCHA i niejako duch pociąga za sobą całą resztę, całego
człowieka.
Więc, każdy w tym momencie nie myśli o
sobie
jako o mężczyźnie czy kobiecie, ponieważ ta sfera nie jest istotna w tym
momencie. W chwili, kiedy oddajesz się Bogu, najważniejsze jest to, że
jesteś człowiekiem i SWOJĄ DUSZE ODDAJESZ BOGU I ŻE PRAGNIESZ, ABY BÓG
CAŁKOWICIE ZAWŁADNĄŁ TOBĄ. Chcesz cały do Niego należeć do tego stopnia, aby
wszystko, co twoje zostało przemienione, przebóstwione.
Tak więc, jeśli przyrównanie do miłości
oblubieńczej
jest swego rodzaju problemem dla niektórych dusz, można
wytłumaczyć dlaczego akurat taka nazwa. Ta nazwa nie może sugerować, iż
jest to relacja pomiędzy Bogiem – mężczyzną a człowiekiem – kobietą, ale
pomiędzy Bogiem i duszą. Jest to relacja wzajemnego oddania się sobie aż do
posiadania siebie. Tak jak dusza cała przemienia się w Boga i Bóg posiada
duszę, tak jednocześnie On – Bóg oddaje się duszy cały i ona, choć tak mała
posiada Go całego. TO JEST NIEPOJĘTĄ TAJEMNICĄ, ZARAZEM PIĘKNEM I CUDEM,
JAKIEGO DOŚWIADCZAJĄ ŚWIĘCI W NIEBIE. To jest to, do czego tutaj na ziemi dusza
dąży, za czym tęskni, czego pragnie. 
Człowiek tak bardzo zwraca uwagę na swoją
płciowość.
W tych czasach jakoś szczególnie się to uwypukla. I niestety to
bardzo przeszkadza w budowaniu obrazu Boga i relacji między Bogiem i
człowiekiem, ponieważ płciowość cały czas wkrada się w sposób myślenia, pojmowania.
To prawda, płciowość nakreśla sposób bycia, zachowania, nakreśla role, jakie
człowiek wypełnia w swoim życiu i w dużym stopniu determinuje życie człowieka.
Ale CZŁOWIEK MA BYĆ DUCHOWY, MA DĄŻYĆ DO BYCIA DUCHOWYM. Kiedy oczyszcza się
przed Bogiem, kiedy do Niego dąży przechodzi pewien etap, gdy niejako przebija
się przez barierę własnej płci, aby oczyszczony, w jakimś stopniu uwolniony od
zniewolenia, jakie buduje świat w człowieku (zniewolenia związanego z
płciowością) staje przed Bogiem, jest wolny. Dzięki temu może inaczej spojrzeć
na Boga, inaczej dostrzegać Jego miłość, inaczej też przyjmować relacje z
Aniołami, ze Świętymi, bo nie ma w nim tego, co tak bardzo narzuca świat, który
jest cielesny; nie ma w nim brudu. 
Więc trzeba, dążąc do świętości, prosić o
czystość, o uwolnienie od brudu,
które wdziera się w podświadomość ludzką.
Trzeba prosić o uwolnienie, bo to uczynić może tylko Bóg. Człowiek nie jest w
stanie się od tego uwolnić. Nie chodzi tutaj o uwolnienie się od własnej
płciowości. Do końca życia będzie się mężczyzną, kobietą i do końca życia
człowiek ma realizować siebie, swoje człowieczeństwo w konkretnej płci, którą
Bóg dał. Ale można ją przyjąć i żyć w pięknej czystości, kiedy płeć pomaga
człowiekowi wypełniać swoje powołanie i stawać się świętym. Ona nie musi
przeszkadzać; ona ma pomóc osiągnąć Niebo, zjednoczyć się z Bogiem. TEGO
DZISIAJ BÓG OCZEKUJE, DO TEGO PODPROWADZA. 
Przygotujmy serca: 
- aby złożyć Bogu w darze całych
siebie, 
- by odpowiedzieć na dar miłości
darem swojej miłości, a właściwie darem pragnienia, 
- by kochać Boga miłością
doskonałą. 
To, w jaki sposób każdy w swoim
sercu nazwie tę miłość, to już będzie jego indywidualna sprawa; to, w jaki
sposób otworzy się na zaproszenie Boże, to już sporawa każdej duszy. Bóg pragnie
objawiać swoją pełnię miłości i do tej pełni zaprasza, do miłości doskonałej.
Człowiek może pokornie klękać przed Bogiem w całej swojej niewiedzy i
niemożności pojęcia, a od Boga zależy na ile serce człowieka będzie w stanie
przyjąć, zrozumieć. Od Boga zależy, w jaki sposób przeżywać będzie człowiek tę
miłość.
Błogosławię
was – W Imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego. Amen
 
 Podsumowanie dni skupienia 
 
NIECH NASZE
SERCA NIE ROZPRASZAJĄ SIĘ NAD TYM, CO ZEWNĘTRZNE, ALE NIECH SKUPIĄ SIĘ NA
PRZYGOTOWANIU DO ODDANIA SIĘ BOGU, DO ODDANIA CAŁYCH SIEBIE W RĘCE MIŁOŚCI
OBLUBIEŃCZEJ. Zadaniem duszy maleńkiej jest po prostu trwać przed Bogiem, po
prostu kochać. Dusza maleńka nie może zastanawiać się, rozważać, rozwiązywać
wielkich problemów. Dusza maleńka ma kochać i ma dać się nieść Bogu, ma poddać
się Bogu, aby On niósł ją w swoich ojcowskich dłoniach. To jest zadanie duszy
maleńkiej. 
Gdy dusza w taki
sposób powierza się Bogu, gdy tylko w Niego się wpatruje i tylko Nim stara się
zajmować, wtedy wielkie tajemnice Boże schodzą do jej serca; wtedy Bóg daje
duszy poznanie głębi swojej miłości. I chociaż dusza jest maleńka, i chociaż
nie czyni wielkich rzeczy dla Boga, to jednak w jej sercu mieszka Bóg i w jej
sercu objawia się Bóg, staje się ona uczestnikiem całej głębi Jego życia.
Dotyka sobą całego piękna, dotyka sobą rzeczy niepojętych. Ona doświadcza, ona
doznaje i nadal jest duszą maleńką. Nadal jest duszą, która nie ma wiadomości
teologicznych, nie ma wiedzy, a jednak jej serce poprzez życie w Bogu rozumie i
doznaje więcej niż gdyby mogła przeczytać w mądrych książkach. Ona żyje życiem
świętych, a dokonuje się to, dzięki łasce Boga, a nie dzięki jej wysiłkom.
Dzieje się to dzięki miłości Boga, a nie jej staraniami. Ona tylko wpatruje się
w Boga i tylko kocha. To On – Bóg czyni w niej wszystko, bo ona dała się Mu
posiąść, On oddał się cały jej.
PIELĘGNUJMY W
SOBIE TĘ MALEŃKĄ DROGĘ MIŁOŚCI! Bądźmy rzeczywiście mali! Nie starajmy się być
olbrzymami! Nie starajmy się być mądrymi! Nie starajmy się być sprytnymi!
Wpatrujmy się w Boga i Jego kochajmy! Dajmy się unieść dłoniom Ojca! Pozwólmy,
że Bóg złoży w nas swoje życie! Poprzez pokorę, poprzez cichość, poprzez
milczenie dusza otwiera się, dusza zaprasza Boga do swojego serca.
Błogosławię was na tej drodze – W Imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego.
Amen


<-- Powrót