Wielkopostne dni skupienia – Wielki Post 2014

1. Rozważanie (1): U stóp Jezusa w cierniowej koronie

Będziemy najpierw trwać u stóp Jezusa w cierniowej koronie. Niech nasze serca z wielką miłością otoczą Go, adorują i wyznają, iż jest prawdziwym Królem. To czas dany naszym sercom, by osłaniały Jezusa przed uderzeniami nienawiści ludzkiej, która tak bardzo raniła Jezusa zadając Mu wielki ból. Postarajmy się otworzyć serca, aby przyjąć łaskę, która pozwoli nam stanąć przed Jezusem, z miłością trwać przy Nim i sprawi, że nasze dusze zbliżą się jeszcze bardziej do Tego, którego przecież umiłowały.

Zapraszam, abyśmy razem jeszcze bardziej rozkochali się w Bogu i zbliżyli się do Tajemnicy Męki Jezusa.

a) By nasza miłość opatrywała Jego Rany

To nie my wybraliśmy Boga, to nie my wybraliśmy Jezusa; to On wybrał nas. To On przeznaczył nas na to, abyśmy żyli w zjednoczeniu z Nim. Abyśmy zaznawali niezwykłego życia Bożego w sobie i dzielili się nim z innymi, niosąc miłość wszystkim wokół. Aby realizowało się nasze powołanie trzeba, by dusza żyła nieustannie w bliskości Jezusa, słuchała Go, była Mu posłuszną i czyniła wszystko, czego On będzie oczekiwał. Tylko Jego wskazania pozwalają duszy iść drogą doskonałości i tylko Jego Słowo prowadzi ku zbawieniu.

Dzisiaj Bóg zaprasza, by każdy z nas przeniósł się do Jerozolimy; przeniósł się w czas, kiedy Jezus przeżywa swoją Mękę. Dzisiaj Bóg zaprasza, byśmy towarzyszyli Jezusowi podczas przesłuchiwania, gdy jest tak strasznie traktowany, torturowany i kiedy doświadcza ogromnej nienawiści od tych, od których miałby prawo spodziewać się miłości. Czyż od swoich bliskich człowiek nie ma prawa spodziewać się miłości? Czy od swoich rodaków nie ma prawa spodziewać się chociażby zrozumienia? Kto, jak nie ci, którzy są tej samej krwi, którzy posiadają tę samą tradycję, kulturę, tę samą wiarę, powinni zrozumieć i przyjąć Jezusa?

Jezus po biczowaniu nie zaznawał odpoczynku. Nie było nikogo, kto opatrzyłby Jego Rany, kto podałby Mu chociażby odrobinę wody do picia. Biczowanie jest straszliwą torturą. Po biczowaniu żołnierze pastwili się nadal nad Jezusem. Traktowali Go poniżając, wyśmiewając, obrażając, bijąc nadal i popychając. Zrobili koronę z ciernia, siłą nakładając na Jego głowę. Narzucili brudny płaszcz na Jego poranione Ciało. Dali trzcinę do ręki i okrutnie żartując, wyśmiewając się, poniżając mówili, że jest Królem. W ich zachowaniu było coś ze zwierzęcenia – obrzydliwe, okrutne żarty. To już nie było ludzkie zachowanie. Traktowali Jezusa gorzej niż traktuje się zwierzęta. A Jezus znosił wszystko z ogromną łagodnością, cierpliwością, z miłością. Cierpiał strasznie. Był osłabiony, całe Jego Ciało było obolałe. Potrzebował teraz odpoczynku, a nie kolejnych tortur. Potrzebował kogoś, jakiegoś serca, które by współczuło z Nim, a nie kolejnej fali nienawiści. Wokół Niego nie byli ludzie tylko bestie, które pastwiły się nad Nim, wyżywając się, zachowując się jak zwierzęta. A potem poprowadzili Go znowu do Piłata. Postawili przed Żydami. Straszny to był widok. Jezus stanął naprzeciw tłumu pełnego nienawiści, w którym wiele serc pałało chęcią zabicia Go. Chwiał się z osłabienia, z cierpienia, cały obolały, cały zakrwawiony. Wyglądał inaczej niż wtedy, gdy nauczał. Nie przypominał tamtego Jezusa. Jakże różniły się te dwie Postacie! Korona wbijała się w Jego głowę i z ran ciekła Krew. Powieki zapuchnięte, lekko przymknięte. Twarz nie do poznania. Brudna szmata narzucona na ramiona.

To Jezus, Syn Maryi. Ten, którego zwiastował Jej Anioł, którego nosiła dziewięć miesięcy pod Sercem. Ten, którego trzymała w ramionach – maleńkiego, bezbronnego. Ten, który bawił się przy Niej i przy Józefie, z którym również razem bawili się. Ten, który był Jej podporą, jako dorosły mężczyzna nadal był Jej Synem. Maryja cały czas miała w Sercu Jego obraz – oczu pełnych miłości, czystych, jasnych; spojrzenia, które niesie pokój, miłość; Jego ramion, które obejmowały Ją. Cały czas w Sercu widziała Jego uśmiech, którym Ją obdarzał przy każdym przywitaniu, Jego ruchy, trochę dostojne jak na człowieka pochodzącego z biednej rodziny. Jakże teraz Jezus wygląda inaczej – pochylony, zgarbiony. Ledwo trzyma się na nogach. Teraz On potrzebuje Matki. Przedtem Jezus dawał poczucie bezpieczeństwa, teraz sam potrzebuje Jej obecności, miłości. Potrzebuje kogoś, kto stanie przy Nim, by razem z Nim odpierać ataki, słuchać słów nienawiści i przyjmować je. By spojrzeć w twarz tym wszystkim ludziom, spośród których wielu uzdrowił, pomógł, pocieszył, podniósł, a teraz z ich ust usłyszy: Ukrzyżuj! A jednak w całej tej postaci Jezusa jest dostojność, Majestat. Choć umęczony strasznie, poraniony, pokrwawiony, dla Maryi – jest Królem! Jest Panem! Jest Miłością! To Bóg!!!

I ty postaraj się zobaczyć w Nim Boga, Miłość, która ciebie wybrała, która dla ciebie przyjmuje to cierpienie. To nie ty Go wybrałeś, wybrałaś, to nie ty dokonałeś takich wyborów w swoim życiu. Nie ma w tobie żadnej zasługi, że wierzysz w Boga, że idziesz drogą wiary, że podejmujesz powołanie. To On ciebie wybrał! To On przeznacza ciebie do miłości i to On daje ci życie. A w tej straszliwej bezsilności, bezradności, która wydaje się obejmować całą Jego postać jest niezwykła, wielka moc – moc miłości. Ta miłość sprawia, że Jezus przechodzi całą Mękę, wytrwa do końca, aby tobie dać życie.

W twoim życiu często pojawiają się trudne chwile, cierpienie. Wtedy czujesz się słaby czy bezradny, bezsilny wobec tego, co ciebie spotyka. Nawet nie wiesz, że poprzez to cierpienie Bóg przeprowadza swoje dzieło. Dotyka ciebie swoją łaską, która twoją duszę prowadzi ku zbawieniu. Nie rozumiesz i często przez całe swoje ziemskie życie tego nie zrozumiesz, jak wielką łaską jest każda twoja słabość, poczucie bezradności, cierpienie, dzięki któremu otrzymujesz od Boga tak wiele, dzięki czemu twoje życie nabiera innych barw – ty zbliżasz się do Boga. W twoim życiu, gdy pozornie doświadczasz słabości, objawia się wielka moc – moc Bożej miłości. To Bóg króluje w twoim życiu, króluje w tobie! Za jakiś czas, kiedy te trudności miną, wtedy będziesz się cieszyć i radować z tego królowania. Ale wiedz, że właśnie w momencie cierpienia możesz wyrażać swoją wiarę w królowanie Boga, w Jego panowanie w twoim życiu, w Jego moc, w moc Jego miłości.

Dobrze wiesz, że gdy doświadczasz trudności czyjaś obecność, czyjeś zrozumienie jest tak bardzo ważne. Jezus również potrzebuje obecności kochającego serca. Jest człowiekiem, tak jak i ty. Przyjąwszy naturę ludzką, przyjął wszystko prócz grzechu, wszystko, co się z nią wiąże. Nic nie jest Mu obce. Przyjmując cierpienie, pragnął przyjąć je jako człowiek i nie wspomagał się swoją Boską naturą, by łatwiej było Mu przejść przez Mękę. Przecież dokonywał zbawienia człowieka, więc czynił to jako człowiek. I chociaż przez całą Jego Mękę objawia się niezwykła moc miłości, to On potrzebuje, aby był z Nim ktoś, kto kocha, kto rozumie, kto poprzez miłość będzie z Nim współczuł, kto z miłości opatrywać będzie Jego Rany, kto tę miłość będzie wyrażał wobec Niego.

Zbliżanie się do Jezusa w cierniowej koronie jest nie tylko obdarowywaniem Go swoją miłością. Trwanie przy Nim to przede wszystkim czas, kiedy twoja dusza otrzymuje od Niego niewspółmiernie więcej. Poznajesz miłość, poznajesz Boga, zaczynasz rozumieć, czym jest dzieło zbawcze, co znaczy życie wieczne. To nie ty dajesz Mu siebie – to On daje ci całego siebie, całe swoje Królestwo. To nie ty Go wybrałeś – to On ciebie wybrał, bo umiłował ciebie miłością odwieczną i przeznaczył dla siebie.

Czymże jest mądrość? Mądrość to życie z Bogiem. Jeśli wybierasz życie z Nim, dla Niego, wybierasz mądrość. I Bóg daje ci ze swej mądrości nieustannie; po trochu, ale nieustannie. Z księgi mądrości możemy poznać, że mądrością duszy będzie słuchanie Boga i posłuszeństwo wobec Jego słów. To będzie posiadaniem mądrości. (por. Syr 51, 13-20),  Jeśli będziemy realizować Boże pouczenia, będziemy żyć prawdziwie, w naszych sercach będzie mądrość Boża, będzie poznanie, zrozumienie, będzie życie – prawdziwe życie.

W tym czasie mamy od Boga zaproszenie, by trwać przy Jezusie, by Go kochać, by otaczać Go miłością, by nasza miłość opatrywała Jego Rany, by podtrzymywała Go, gdy słaby i drżący z bólu, wykrwawiony stoi przed tłumem, który krzyczy: Ukrzyżuj Go! Teraz masz zaproszenie, aby stać przy Jezusie i razem z Nim przyjmować te okrzyki. Masz zaproszenie, aby zobaczyć w Nim prawdziwego Króla. Ten Jezus w cierniowej koronie, to jest Ten sam, który przemienia się na górze Tabor. Zobacz w Nim Króla Wszechświata! Zobacz Władcę, Stwórcę! Niech zajaśnieje w twoich oczach Jego postać! Zobacz Aniołów, którzy nieustannie Mu służą! Zobacz, że otoczony jest chwałą całego Nieba! Tłum tego nie zobaczy, bo ich serca są zamknięte, ale ty możesz to zobaczyć. Serce miej czyste! Serce miej pełne miłości, pokorne! Oddaj Królowi Wszechświata chwałę, cześć, uwielbienie! I kochaj Go, aby nie był samotny. Aby widział, że Jego miłość znajduje mieszkanie w ludzkich sercach.

Poproś Ducha Świętego, by jednoczył twoje serce z Jezusem, byś razem z Nim mógł przeżywać wszystko – całą Jego Mękę. Byś mógł w zjednoczeniu z Nim być ofiarowany Ojcu, a poprzez to byś miał uczestnictwo w dziele zbawczym. Proś Ducha Świętego, aby twemu sercu dał wielką otwartość na poznanie miłości. Aby uwrażliwiał twoje serce, by zaczęło prawdziwie kochać.

b) Adoracja Najświętszego Sakramentu (1)

Bądź uwielbiony, Jezu! Królu mój! Panie mojego serca! Bądź uwielbiony Ty, który jesteś tutaj! O, Panie, jak wielkie łaski dajesz mojej duszy, że może uczestniczyć ona w Twojej Męce, być blisko, patrzeć na Ciebie. Dziękuję Ci za to, że prawdziwie jesteś Ty na Ołtarzu w cierniowej koronie, poraniony, zakrwawiony – o, Panie mój!

Przypadam do stóp Twoich, Jezu, aby być przy Tobie, aby moją miłością wspierać Ciebie. Wiem, że to nic nie znaczy, wiem, że niczym jest moja miłość, ale Panie, tak bardzo pragnę być przy Tobie. Tak bardzo pragnę kochać Ciebie, tak bardzo chcę towarzyszyć Ci podczas Twojej Męki. O, Jezu mój, pozwól mi – w sposób duchowy będę opatrywać Twoje Rany. Delikatnie będę je dotykać, całować, zalewać łzami. Jezu mój, będę podtrzymywać Ciebie, abyś nie upadł. Przeraża mnie, Jezu, Twoja korona cierniowa – kolce, które tak głęboko tkwią w Twojej głowie, rany, uczynione przez tę koronę i Krew, która zalewa oczy. Wydaje mi się, że nic uczynić nie mogę, aby zmniejszyć Twój ból, ale gdy patrzę w Twoje oczy, widzę w nich wdzięczność za sam fakt, iż jestem przy Tobie i że tak jak potrafię kocham Ciebie. Więc będę, Jezu, trwać u stóp Twoich, by kochać, by kochać jak najwięcej.

***

Jezu, dziękuję Ci, że pozwalasz memu sercu patrzeć na Ciebie. Widzę, Panie mój, ogrom Twojej miłości, tak wielkiej, że trudno ją opisać słowami. Takiej wielkości nie znamy. Ta miłość spotyka się z murem, z odrzuceniem. To jest Twoim bólem. To Twoje cierpienie! Chcę, Panie, zaradzić Twemu cierpieniu. Ja wiem, że to, co rodzi się w moim sercu jest jakimś szaleństwem, ale to szaleństwo z miłości. Pragnę bowiem przyjąć całą Twoją miłość na siebie, całą miłość, którą odrzucają ludzkie dusze. Chcę, Jezu, zbierać Twoją miłość, która nie jest przyjmowana przez tyle serc. Chcę chodzić po świecie, aby zbierać każdą najmniejszą cząstkę Twojej miłości odrzuconą, sponiewieraną, wyśmianą, zbezczeszczoną, opluwaną. Chcę na siebie przyjąć Twoją miłość, umieścić ją w moim sercu i adorować. Panie, tak do końca nie rozumiem moich pragnień, tego co we mnie się rodzi, ale cierpię, widząc Twoje cierpienie; cierpię widząc, jak Twoja miłość jest odrzucana. Chciałbym zaradzić temu. Ja wiem, że to taki mój ludzki sposób myślenia, ale cóż innego mogę uczynić nie posiadając żadnych środków, żadnych możliwości, mocy, siły, niczego. Skoro dajesz mi możliwość wchodzenia w świat duchowy i poruszania się w nim, to ja pragnę duchowo przemierzać całą kulę ziemską, aby być wszędzie tam, gdzie Twoja miłość jest odrzucana; wszędzie tam, gdzie Ty zaznajesz odrzucenia, gdzie Ciebie obrażają, gdzie Ciebie krzyżują. Panie, bo wszędzie tam chcę stać przy Tobie, aby w Tobie uznawać mego Króla i Pana, aby Ci mówić o miłości. Wszędzie, gdzie traktują Ciebie dokładnie tak, jak w Jerozolimie – nakładają koronę cierniową, plują na Ciebie, biją, zakładają brudną szmatę na plecy i śmieją się, że jesteś Królem – ja uznam Ciebie za Króla, ja oddam Ci cześć, ja będę Ciebie kochać, ja będę Ciebie podtrzymywać, ja przyjmę całą Twoją miłość za tych ludzi. I będę modlić się o przemianę ich serc.

Panie mój, niczego nie rozumiem. Nic nie wiem. Nie mam w sobie żadnej mądrości. Jedyne, co pragnę, to Twoją miłość ukrzyżowaną. W Twojej miłości płynącej z Krzyża widzę całą mądrość, cały sens istnienia. Widzę życie. Wszystko inne chcę odrzucić. Rezygnuję ze wszystkiego, Boże, aby przyjąć całym sercem Twoją miłość i tylko Twoją miłość. Ona mi będzie życiem, mądrością, sensem istnienia, moim szczęściem i radością. Ona mi będzie zdrowiem i chorobą, radością i smutkiem – wszystkim. Chcę, Jezu, nieustannie Ciebie adorować, klęczeć u stóp Twoich. W Twojej koronie cierniowej widzę Twoje panowanie nad całym światem. Dla mnie jest najcudowniejszą, najbogatszą koroną, znakiem Twojej miłości, która panuje nad światem. Twoje Rany, Jezu, jaśnieją nieziemskim blaskiem wydając światło, w którym pragnę się zanurzać i ukryć. Ty, Jezu, jesteś Panem całego świata. Tobie pragnę oddawać cześć.

O, Panie mój, dziękuję Ci za to niezwykłe doświadczenie przemiany Twojej. Choć nadal jesteś w cierniowej koronie, choć nadal okryty ranami, jaśniejesz niezwykłym blaskiem. Stoisz w wielkiej chwale w otoczeniu Aniołów, Świętych i widzę w Tobie Króla nad królami, Stwórcę. Pozwól mi być, chociaż u stóp Twoich, by z pokorą i uniżeniem mówić Ci o mojej miłości i wychwalać Twoją wielkość, Twoją potęgę, moc Twojej miłości. O, Jezu mój, jakże kocham Ciebie!

***

Będę Ciebie uwielbiać, Jezu. Nieustannie będę Ciebie uwielbiać. Kiedy dotykasz mego serca, kiedy łaską swoją odsłaniasz przede mną pewne tajemnice, wtedy zaczynam widzieć, jak każda rzecz i każda sytuacja danego dnia staje się wielkim dobrem dla mojej duszy i prowadzi ją do Boga. Panie, chciałbym mieć to poznanie, tę mądrość nieustannie, aby się nie buntować i nie smucić, gdy przychodzą trudności. Ty wiesz, że jestem samą słabością i tylko słabością, jeśli Ty nie pokażesz mi działania Twojej łaski w moim życiu, to ja sam jej nie zobaczę.

Pragnę Cię wielbić, Boże, w całym moim życiu, we wszystkich wydarzeniach, w wszystkich napotkanych osobach, we wszystkich sytuacjach. Chcę Cię uwielbiać we wszystkich trudnościach, problemach i chorobach. Chcę Ciebie uwielbiać, bo widzę, jak niezwykłymi łaskami obdarzasz mnie, Boże, moich bliskich, znajomych. Wiem, że trwanie przy Tobie, słuchanie, wierność niesie łaski na całe moje życie. Choć czasami wydaje się, że nie ma żadnego związku pomiędzy moim trwaniem a jakimś zdarzeniem, całkowicie oderwanym od Ciebie, to jednak ja wiem – wszystko płynie z Twego Serca, wszystko jest otwarciem się Twojego Serca na mnie, wszystko jest miłością skierowaną do mnie. A moja odpowiedź na Twoją miłość niesie wielokrotne łaski.

O, Panie, jak Ci podziękuję za to wszystko, czym jestem obdarzany? Jak Ciebie uwielbię? Czuję się strasznie małym wobec wszystkiego, co otrzymuję. Tak małym, niczym niemowlę, które nie jest w stanie podziękować, odwdzięczyć się za miłość. Panie mój, całym życiem chcę Ciebie wielbić i kochać. Całym życiem chcę Ci dziękować. Chcę, Jezu, trwać przy Tobie, być nieustannie, obejmować Cię, tulić się do Ran Twoich i zbierać Twoją Krew. Chcę całować każde miejsce na Twoim Ciele – zranione, obolałe. Chcę, Jezu! Chcę tak przylgnąć do Ciebie, aby już nic mnie od Ciebie nie oderwało. Chcę podtrzymywać Ciebie, Jezu, patrzeć Ci w oczy, by przyjmować Twoją miłość i by mówić Tobie, że Cię kocham. Będąc tak blisko, będę szeptać Ci wprost do ucha o mojej miłości i zagłuszę krzyk świata – krzyk nienawiści, bo lepiej słyszy się to, co jest bliziutko. I przyjmować będę Twoją miłość za wszystkich, którzy jej nie chcą. A przyjmując będę modlić się za nich, aby ich serca zostały przemienione, by otworzyły się. Będę im rozlewać Twoją miłość. Wiem, Jezu, jestem szalonym, ale to z miłości. Ufam, że moim pragnieniom zaradzisz. W Tobie wszystko jest możliwe. Proszę, umocnij moje serce. Pobłogosław nas.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

Możesz użyć następujących tagów oraz atrybutów HTML-a: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <strike> <strong>