Święte Triduum Paschalne – rozważania i modlitwy

2. Konferencja (3): Otoczmy miłością Jezusa i Krzyż

W tak ważnym dniu o czymże mówić, jak o niepojętej miłości Boga, który umiera dla zbawienia każdego człowieka. A więc ten dzień to Dzień Ukrzyżowania, dzień, w którym dusza ma jednoczyć się z Jezusem. To dzień, w którym szczególnie dusza ma być blisko Jezusa umierającego. To dzień, w którym prawdziwie osoba wierząca będzie przeżywać śmierć swego Pana i smucić się pod Krzyżem. Przecież umiera ktoś najbliższy, ktoś najbardziej kochany. Każdy w swoim życiu doświadcza śmierci bliskiej osoby. Ale czy przeżywając śmierć Jezusa tak samo smucimy się, tak samo przeżywamy? Przecież Jezus jest kimś więcej niż bliską osobą. Nawet trudno jest znaleźć określenia, bowiem Stwórca, Bóg, Król, Pan, Władca – to wszystko za mało. Wszystkie te słowa w pojęciu ludzkim są w pewnym oddaleniu od ludzkiego serca. A Jezus jest bliżej człowieczego serca niż każda matka i każdy ojciec. Jest bliżej niż własne dzieci, niż osoby z rodziny. Dlatego tym bardziej ten dzień – Wielki Piątek – powinien należeć całkowicie do Niego i człowiek powinien tylko Jemu poświęcić czas – Jezusowi. Powinien jak najczęściej swoje serce składać u stóp Krzyża. A potem? A potem nosić w sercu Jezusa, którego Maryja trzyma w ramionach – już martwego. Dusza, która kocha, zrozumie. Dziś i jutro, cały czas należy powracać myślą do Jezusa i w swojej duszy klękać przed Nim nieustannie, wylewając łzy, cały swój smutek i swoją miłość do Niego.

Zwyczajowo przez rok człowiek przeżywa żałobę po stracie bliskiej osoby. Czy nam uda się tę żałobę przeżywać choćby przez jeden dzień? Niech miłość będzie dla nas wyznacznikiem, co czynić w dniu jutrzejszym. A jednocześnie wieczorem, gdy zrobimy rachunek sumienia, pomyślmy, na ile prawdziwie trwaliśmy w tej żałobie. To w pewnym stopniu będzie sprawdzianem miłości. Kiedy człowiek autentycznie przeżywa Mękę Jezusa i Jego śmierć w takiej bliskości, w zjednoczeniu, potem doświadcza smutku z powodu śmierci Jezusa i oczekuje Zmartwychwstania, to w Niedzielny Poranek doznaje ogromnej radości. Nieopisanej radości, bo prawdziwie Jezus zmartwychwstaje w jego sercu. Miłość dokonuje tego Zmartwychwstania, ta miłość duszy i miłość Boża. Można by rzec, że bez miłości do Boga człowiek nie jest w stanie prawdziwie przeżywać świąt okresów liturgicznych, bo tylko miłość tak usposabia serce, by człowiek rozumiał głębiej i tylko miłość daje łaskę doświadczenia tego, co dzieje się w życiu Boga, do godnego przeżywania, doświadczania, rozumienia.

Tak więc dzisiaj miłością otoczmy Jezusa, Jego Krzyż, moment agonii, potem Jego biedne Ciało i trwajmy w tej miłości, w smutku przez cały jutrzejszy dzień, by później doświadczyć ogromnej radości Zmartwychwstania.

a) Agonia Jezusa już trwa

Agonia już trwa, Jezus przeżywa niepojęte Męki. Nikt nie jest w stanie zrozumieć Jego cierpienia. Człowiek próbuje zrozumieć, stara się patrzeć na to od strony naukowej, od strony medycyny. Owszem, nauka potrafi wesprzeć człowieka w próbie rozumienia cierpienia Jezusa, a jednak mimo to, czego człowiek sam nie doświadczył, nie jest w stanie w pełni zrozumieć. Ogrom tej Męki przewyższa wszystko. Musiało tak być, ponieważ Jezus wziął na siebie wszystkie grzechy całej ludzkości i związane z tym cierpienie. Człowiek doświadczając bólu, cierpienia uważa, że jego cierpienie jest największe, a często dochodzi do głosu bunt, że więcej już znieść nie potrafi. Jezus wziął na siebie cierpienie nie jednego człowieka, ale wszystkich ludzi. Wziął na siebie ogrom grzechów wszystkich ludzi i wszystko, co wiąże się z grzechem, co jest jego konsekwencją, co jest bólem, zwątpieniem, rozpaczą, wszystko. W Jezusie połączyło się udręczenie duszy, udręczenie psychiki, udręczenie ciała, aby przebłagać Ojca, by prosić o miłosierdzie, by pokonać grzech, śmierć i odnieść zwycięstwo całkowite; zwycięstwo nad złem, nad szatanem.

Może się wydawać zadziwiające, że przecież Bóg jest Królem, więc dlaczego, skoro jest Królem, podjął ten krok, by pokonać szatana? To prawda, Bóg jest Królem, ale człowiek poprzez grzech odrzucił to królowanie Boże, więc, aby mógł powrócić do Bożego królestwa, musiałby pokonać szatana, a człowiek nie był do tego zdolny. Nie był zdolny ze względu na swoją ludzką słabość, ale i nie był w stanie zadośćuczynić Bogu za grzech odrzucenia, odwrócenia się od Boga. Zbyt wielka to obraza Bożego Majestatu, Bożej miłości. Dlatego dokonać tego musiał ktoś Bogu równy, a więc Jego Syn. I uczynił to nie dla Boga, ale dla nas, dla ludzi.

Niczego nie da się przyrównać do Bożego Dzieła Zbawienia. To Dzieło nie ma w sobie równych, jest największym Dziełem. Jest Dziełem, które przemieniło całkowicie oblicze całego wszechświata. Jest Dziełem, które poruszyło i przemieniło cały świat duchowy, które wstrząsnęło wszelkimi mocami. Człowiek próbuje swoim umysłem dociec wielkości tego Dzieła, znaczenia, wartości. I w pewien sposób rzeczywiście odczytuje, czym jest to Dzieło, jakie ma znaczenie. Jednak jako, że jest to Dzieło Boże, a człowiek jest wobec Boga maleńkim prochem, więc poznaje i rozumie na miarę swoją, na miarę swojej małości i swojej słabości. Tak więc, pełnia zrozumienia jest przed człowiekiem zakryta, bo nie jest on w stanie swoim umysłem objąć tak wielkiego Dzieła. Jest to po prostu niemożliwe. Człowiek poznaje w pewnym stopniu. Duch Święty dotykając duszy, rozjaśnia ją i pozwala poznawać po trochu, czym jest Dzieło Zbawienia. I człowiek z zachwytu nie potrafi powiedzieć słowa wobec tak wielkiego Dzieła. Rozważa je, a jednak to poznanie, które całkowicie wypełnia serce ludzkie, zachwyca, jest tak maleńkim wobec całej prawdy o tym Dziele. Tak maleńkim, jak maleńka jest ziemia w ogromie kosmosu. Człowiek może wiarą przyjąć pewne rzeczy, wolą może przyjąć i ufać, że z czasem Bóg pozwoli mu zrozumieć więcej.

Niektórym duszom Bóg rzeczywiście daje możliwość zrozumienia i zobaczenia więcej, a i tak dusze te poznają tylko maleńką cząstkę całej prawdy. Bóg nie jest skąpy, nie daje pełnego poznania nie dlatego, że nie chce, tylko dlatego, że człowiek, jego serce, jego umysł są zbyt małe i zbyt słabe; zbyt małe i słabe fizycznie i duchowo. Ponieważ to poznanie, czym jest Dzieło Zbawienia jest przede wszystkim poznaniem duchowym, głębia i istota jest tak niepojęta, że człowiek choćby miał objawione to przez Boga, nie potrafiłby pomieścić w swoim sercu wszystkiego i fizycznie jego organizm tego by nie wytrzymał. Mimo to Bóg pragnie, by człowiek otwierał się na rozumienie, poznawanie całego Bożego dzieła. Nam, duszom maleńkim, pragnie dawać tę możliwość i nieustannie powtarza nam, iż dusza sercem może poznać, zrozumieć więcej. Nie chodzi tutaj o to, aby posiąść pewną wiedzę, ale by poprzez doświadczenie serca móc bardziej zagłębić się w Bożą miłość. To zagłębianie się w Bożą miłość jest jednocześnie wchodzeniem w Dzieło Zbawcze. Jest to ze sobą ściśle powiązane, ponieważ to Dzieło wypływa z miłości, z Bożego Serca, z samej głębi Jego istoty. Gdy dusza zbliża się do Bożego Serca, poznaje i rozumie istotę Boga, byt, miłość. Dzięki temu jednocześnie poznaje to, co jest Bożym dziełem, wypływającym przecież z samego wnętrza Bożego Serca. Poznając zaś to Dzieło Zbawcze, jeszcze bardziej otwiera się na Boga i zbliża się do Niego. W ten sposób dusza poznaje różne Boże tajemnice, poznaje Boże wnętrze i rozumie Bożą mądrość, która rządzi, kieruje całym światem, stwarza go i powołuje do istnienia.

Rozważanie w swoim sercu jakiegoś wycinka z życia Jezusa jest dla duszy wielką wartością, ponieważ to zagłębianie się w Bożą rzeczywistość daje szersze poznanie, związane nie tylko z tym jednym fragmentem życia Jezusa, ale poznanie całej prawdy, całej istoty, mądrości, miłości. Warto jest iść za wskazaniami Kościoła w kolejnych okresach liturgicznych i zagłębiać się w tajemnice życia Jezusa w poszczególnych dniach, aby poznawać całego Boga i by zbliżać się do całej Jego istoty. A to zagłębianie się, rozważanie różnych chwil życia Jezusa jest niejako podchodzeniem do Boga z różnych stron, ale w ostatecznym rozrachunku człowiek, dzięki Bożej łasce, wnika w głąb Bożej istoty. A więc, czy podejdzie z prawej, czy z lewej strony, to i tak zanurzać się będzie w istocie Boga. A Bóg udziela duszom wytrwałym, które kierowane miłością stale pragną poznawać Go, szczególnych łask i daje się poznawać.

Ten dzień, ta godzina, ten czas szczególnej Męki Jezusa i śmierci, to też czas, kiedy dusza otwiera się na rzeczywistość Boga, to czas, w którym dusza może w sposób niebywały otrzymać dar, łaskę tej cudownej bliskości z Jezusem. Za tym idzie lepsze rozumienie, poznanie i umiłowanie Boga, za tym idzie pogłębienie życia religijnego i zjednoczenie z Bogiem, a to daje świętość duszy. To prawda, duszy trudno jest być wytrwałą, szczególnie wtedy, gdy chciałaby, a nie doświadcza namacalnych dowodów Bożej obecności przy niej, kiedy wydaje się jej, że niczego nie czuje, czy też niczego nie widzi swoim sercem. Tym bardziej Bóg nagradza taką duszę, która mimo to wytrwale jest przy Bogu, a Boże łaski płyną bez względu na to, czy dusza je widzi, czy też nie. Dobrze byłoby otwierać serce z wiarą na łaski i z ufnością Bogu dziękować za wszystkie, których się nie widzi i których się nie rozumie, bowiem tych łask jest tak wiele. To tylko marność wzroku ludzkiego nie pozwala dojrzeć większości łask.

Dzisiaj będziemy towarzyszyć Jezusowi podczas ostatnich Jego chwil, ostatnich minut Jego Męki na Krzyżu. Tyle już o tej Męce było mowy, tyle jest opracowań na ten temat. Ciągle wracajmy do tych rozważań, byśmy sercem przylgnęli do Jezusa. Człowiek w chwili śmierci czuje się bardzo samotny. Wiadomo, przez ten próg trzeba przejść bez swoich przyjaciół. Choćby oni wszędzie szli za tobą, to jest to takie przejście, kiedy człowiek musi pozostawić innych ludzi i idzie w jakimś stopniu w nieznane. Jednak obecność przyjaciół, ich miłość, modlitwa, pomaga człowiekowi, który umiera. Tak więc nasza obecność w chwili śmierci Jezusa jest też bardzo ważna. To prawda, że Jezus bierze na siebie wszystko sam i to On jest tym, który pokonuje grzech. On musi sam dokonać tak wielkiego Dzieła. To On jest Bogiem. Ale należy pamiętać, że jest również człowiekiem, i ze względu na człowieka chciał dokonać tego dzieła jako człowiek, nie posiłkując się swoją Boską mocą i swoimi Boskimi możliwościami. Więc doświadcza cierpienia tak jak człowiek, doświadcza bólu, opuszczenia, samotności, udręczenia duszy, wątpliwości. Wszystko to Jezus doświadcza, i to doświadcza również w momencie śmierci. On doświadcza tego w sposób zwielokrotniony, bowiem na każdym etapie Męki brał na siebie ludzkie cierpienie związane z grzechem; różnego typu grzechem. Konsekwencją grzechu jest również rozpacz straszliwa w momencie śmierci, jest poczucie totalnego osamotnienia, jest niesamowity strach. Jezus również te konsekwencje grzechu wziął na siebie i bardzo mocno tego doświadcza. Przyjmuje to, aby wyjednać u Ojca możliwość wspierania dusz w chwili ich śmierci, moc do pokonania strachu, rozpaczy; by wyjednać u Ojca łaskę ufności w Boże miłosierdzie. Zatem Jezus, przeżywa niewyobrażalną Mękę, a dusza ludzka może Mu pomóc. Może wspierać Go miłością, swoją obecnością, modlitwą. Tak jak podczas całej Męki, tak i teraz starajmy się po prostu kochać. W swoim sercu podejdźmy blisko do Krzyża, by Jezus poczuł wokół siebie miłość. Jedno maleńkie serce już w pewnym stopniu może wspierać Jezusa; jeśli tych serc będzie więcej, Jezus odczuje tę miłość.

To prawda, trudno jest człowiekowi przebić się przez wyobrażenie czasu, odsunąć od siebie doświadczenie życia w toczącym się czasie. Jednak spróbujmy przyjąć, iż teraz właśnie dokonuje się najważniejszy moment – Jezus poprzez swoją śmierć pokonuje szatana. I w tym momencie możemy być przy Nim blisko. Spróbujmy odrzucić to poczucie czasu i nie myślmy, że wydarzenie miało miejsce dwa tysiące lat temu. Ono teraz się dokonuje i my teraz możemy kochać i tę miłość ofiarowywać Jezusowi, w ten sposób uczestniczyć w czymś tak niebywałym; możemy łączyć swoją miłość z miłością Jezusa. Świat ducha daje tak wielkie możliwości, zawiera w sobie taką moc. Próbujmy korzystać z tych możliwości świata duchowego. Otwórzmy swoje serca, byśmy mogli do swoich serc zbierać krople Krwi, Potu, Łzy Jezusowe. W swoich sercach te cudowne Zdroje Miłosierdzia Bożego adorujmy, uwielbiajmy, kochajmy. Wszystko jest możliwe. Te możliwości daje nam sam Bóg, bo to On zaprasza nasze dusze w ten cudowny świat duchowy, w którym On sam przebywa, porusza się, w którym Aniołowie oglądają Go twarzą w twarz, Święci nieustannie Go wielbią, radując się Jego miłością. I my możemy dołączyć do grona tych, którzy już teraz w świecie duchowym żyją, poruszają się i jednoczą z Bogiem.

Matka Najświętsza zaprasza nas, jako swoje dzieci, byśmy razem z Nią przeżyli ten czas ostatnich minut Jezusa na Krzyżu, kiedy pełnia Bożej miłości objawia się w całej krasie i Bóg wylewa swoje miłosierdzie na wszechświat, obmywając go, oczyszczając, przemieniając, czyniąc wszystko nowym.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

Możesz użyć następujących tagów oraz atrybutów HTML-a: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <strike> <strong>