Ewangelia według św. Mateusza

121. Biada obłudnikom (Mt 23,13-36)

«(…)Biada wam, uczeni w Piśmie i faryzeusze, obłudnicy, bo zamykacie królestwo niebieskie przed ludźmi. Wy sami nie wchodzicie i nie pozwalacie wejść tym, którzy do niego idą. Biada wam, uczeni w Piśmie i faryzeusze, obłudnicy, bo obchodzicie morze i ziemię, żeby pozyskać jednego współwyznawcę. A gdy się nim stanie, czynicie go dwakroć bardziej winnym piekła niż wy sami. Biada wam, przewodnicy ślepi, którzy mówicie: Kto by przysiągł na przybytek, to nic nie znaczy; lecz kto by przysiągł na złoto przybytku, ten jest związany przysięgą. Głupi i ślepi! Cóż bowiem jest ważniejsze, złoto czy przybytek, który uświęca złoto? Dalej: Kto by przysiągł na ołtarz, to nic nie znaczy; lecz kto by przysiągł na ofiarę, która jest na nim, ten jest związany przysięgą. Ślepi! Cóż bowiem jest ważniejsze, ofiara czy ołtarz, który uświęca ofiarę? Kto więc przysięga na ołtarz, przysięga na niego i na wszystko, co na nim leży. A kto przysięga na przybytek, przysięga na niego i na Tego, który w nim mieszka. A kto przysięga na niebo, przysięga na tron Boży i na Tego, który na nim zasiada. Biada wam, uczeni w Piśmie i faryzeusze, obłudnicy! Bo dajecie dziesięcinę z mięty, kopru i kminku, lecz pomijacie to, co ważniejsze jest w Prawie: sprawiedliwość, miłosierdzie i wiarę. To zaś należało czynić, a tamtego nie opuszczać. Przewodnicy ślepi, którzy przecedzacie komara, a połykacie wielbłąda! Biada wam, uczeni w Piśmie i faryzeusze, obłudnicy! Bo dbacie o czystość zewnętrznej strony kubka i misy, a wewnątrz pełne są one zdzierstwa i niepowściągliwości. Faryzeuszu ślepy! Oczyść wpierw wnętrze kubka, żeby i zewnętrzna jego strona stała się czysta. Biada wam, uczeni w Piśmie i faryzeusze, obłudnicy! Bo podobni jesteście do grobów pobielanych, które z zewnątrz wyglądają pięknie, lecz wewnątrz pełne są kości trupich i wszelkiego plugastwa. Tak i wy z zewnątrz wydajecie się ludziom sprawiedliwi, lecz wewnątrz pełni jesteście obłudy i nieprawości. Biada wam, uczeni w Piśmie i faryzeusze, obłudnicy! Bo budujecie groby prorokom i zdobicie grobowce sprawiedliwych, i mówicie: „Gdybyśmy żyli za czasów naszych przodków, nie byliśmy ich wspólnikami w zabójstwie proroków”. Przez to sami przyznajecie, że jesteście potomkami tych, którzy mordowali proroków! Dopełnijcie i wy miary waszych przodków! Węże, plemię żmijowe, jak wy możecie ujść potępienia w piekle? Dlatego oto Ja posyłam do was proroków, mędrców i uczonych. Jednych z nich zabijecie i ukrzyżujecie; innych będziecie biczować w swych synagogach i przepędzać z miasta do miasta. Tak spadnie na was wszystka krew niewinna, przelana na ziemi, począwszy od krwi Abla sprawiedliwego aż do krwi Zachariasza, syna Barachiasza, którego zamordowaliście między przybytkiem a ołtarzem. Zaprawdę, powiadam wam: Przyjdzie to wszystko na to pokolenie (…)».

Komentarz: W dzisiejszym fragmencie Pisma św. Jezus wypowiada bardzo mocne słowa. Jednak, podobnie jak wczoraj, nie będziemy zatrzymywać się na omawianiu zachowań faryzeuszy. Zwrócimy uwagę na to, co już od jakiegoś czasu podkreślamy. A mianowicie – na prawdę. Otóż dzieci Boże żyją w kłamstwie. Nie chodzi tutaj o tak typowo pojmowane kłamstwo, kiedy świadomie mówimy nieprawdę, lecz o brak ciągłego stawania w prawdzie przed sobą i Bogiem; brak czujności w naszym życiu.

Otrzymaliśmy od Stwórcy pewien dar – wrażliwość sumienia, głos Boga w naszym wnętrzu, który podpowiada, co jest dobrem, a co złem. Przez całe życie, niestety, uczyliśmy się nie słuchać tego głosu, nie ufać mu. Zostaliśmy tak wychowani – liczy się rozum oraz realizacja własnych dążeń i pragnień. Człowiek został wyniesiony na piedestał, uznany za najważniejszego. Mamy to zakodowane w psychice. Dlatego też trudno jest nam zmienić sposób myślenia, odbierania świata, życia w nim, realizowania się.

Powróćmy do tego, kim nas stworzył Bóg, byśmy mogli żyć w zgodzie z prawdą o sobie. Mówiliśmy już, iż uczynił nas na swoje podobieństwo. Obdarował człowieka nader hojnie. Wyposażył w pewne dary i możliwości, których on nie wykorzystuje. Szkoda, bowiem Bóg dał nam możliwość przeżywania głębokiej relacji z Nim samym. Udzielił do tego potrzebnych łask. Cóż to za okrutny byłby Stwórca, który by powołał człowieka do miłości, doświadczania bliskości Boga, niejako uzależniłby szczęście człowieka od tej więzi z Nim, a nie dałby możliwości do realizowania tego.

Bóg podarował nam siebie samego. Uczynił każdego swoim mieszkaniem. Z głębi tego mieszkania mówi do ciebie. Wskazuje dobro i zło szeroko pojęte. Podpowiada, czy dokonujesz dobrych wyborów, co powinieneś powiedzieć lub zrobić. Daje również odczuć, kiedy należy milczeć. Ten głos Boga w tobie niepokoi serce, gdy nie postępujesz zgodnie z nim. Niestety, nauczyłeś się nie słuchać go i spychasz niepokój gdzieś w głąb. Dlatego dokonywane wybory są często tylko twoimi. Przejawia się w nich pycha, próżność, egoizm, miłość własna. Słabości ujawniają się właśnie poprzez takie czy inne postępowanie. Nie kierujesz się rzeczywistym dobrem, tylko jego wyobrażeniem. Ponieważ jednak twoje wyobrażenia też są skażone, więc mijasz się z wolą Boga względem ciebie. A On chce tylko twojego dobra, którym jest prawda.

Jak już powiedzieliśmy, Bóg dał nam możliwość wsłuchiwania się w Jego głos, poznawania Jego woli, a więc odkrywania rzeczywistego dobra. Poznawanie – to jednak nie wszystko. Często człowiek wie, co dobre a co złe, ale nie ma siły właściwie wybrać i ulega pokusie. Bóg i o tym pomyślał. Nie dość, że dał nam Anioła Stróża i świętych patronów. Dał najlepszą przewodniczkę – swoją Matkę. A nade wszystko – dla umocnienia, ciągłego odnawiania życia Bożego w nas – pozostał w Najświętszym Sakramencie. Zapewnił więc wszystko abyś mógł, dokonując właściwych wyborów, dążyć do nieba. Ważne jest, byś umiał wykorzystać te różne formy pomocy, byś nie marnował łask, darów, którymi tak hojnie obdarzył ciebie Bóg. Często w swoim życiu doświadczasz niepokoju. On świadczy o tym, że twój wybór nie był dobry. Trudno ci jednak, ze względu na słabości, wybierać nieustannie dobro. Dlatego korzystaj z pomocy nieba.

Zacznij od częstego wzywania Ducha Świętego w zwykłych sytuacjach. Proś Maryję, by pomagała ci podejmować decyzje. Módl się do swojego Anioła Stróża, aby kierował tobą podczas dokonywania wyborów. A przede wszystkim staraj się nasłuchiwać głosu Boga w swej duszy. On będzie ci podpowiadał. Uwierz, że często pierwsza myśl w danej sprawie jest tą sugestią Bożą. Gdy czujesz niepokój, wejrzyj w swoją duszę i zastanów się, czy twoja decyzja była słuszna. Często, gdy musisz rozstrzygnąć jakiś problem, walczysz z własnymi myślami. Zauważ, że tak naprawdę, ty wiesz, jak powinieneś postąpić. Tylko nie jest to dla ciebie korzystne albo wygodne, może wymaga jakiegoś wysiłku bądź poniesienia ofiary.

Bóg w twojej duszy podpowiada ci, jak rozwiązać trudności. On chce prowadzić ciebie nieustannie, w najdrobniejszych szczegółach. Skoro w Piśmie św. Jezus mówi, że nawet włosy na twojej głowie są policzone, to dlaczego Bóg nie miałby się zająć sprawami dla ciebie poważnymi, choć tak naprawdę drobnymi. Dlatego pytaj Go o każdy następny krok.  Pytaj, co masz teraz robić, czy rzeczywiście potrzebne są takie lub inne zakupy, czy kolejna wizyta towarzyska jest wolą Boga. Może On chciałby, abyś w tym czasie się pomodlił, może uczynił jakiś gest miłosierdzia. A może chce, abyś po prostu odpoczął w domu. Być może, według Niego, teraz przydałaby się twojej rodzinie rozmowa, wspólna modlitwa, a może masz się właśnie uśmiechnąć do męża i powiedzieć mu coś miłego. Może Bóg zaplanował twój dzień inaczej niż ty sam. Dlaczego denerwujesz się, gdy nie możesz zrealizować swoich zamierzeń? Może w ten sposób Bóg daje ci znać, że ma wobec ciebie inne plany, a te są tylko twoimi. Nie wniosą dobra, nie przybliżą cię do zbawienia. Musisz przyznać, że wiele razy czułeś, iż powinieneś postąpić inaczej. Ale nie posłuchałeś tego wewnętrznego głosu. Przyznaj, że często zdajesz sobie sprawę, co jest nie w porządku, jak powinieneś postąpić, ale to nie zgadza się z twoimi pragnieniami. A ty po prostu chcesz realizować własne cele, dążenia, korzyści. Nie zaprzeczaj, że pragniesz zaspokajać miłość własną, pychę i próżność.  Twoje sprawy są dla ciebie tak ważne, że trudno ci pogodzić się z tym, iż Bóg chce czegoś innego, niekoniecznie zgodnego z twoimi ambicjami, zainteresowaniami, pożądaniami.

Najważniejsze jest, aby stanąć w prawdzie. Przyznać przed Bogiem, że się wie, iż On ma wobec nas swoje plany, ale nam jest trudno zrezygnować z własnych. Jesteśmy słabi. Poprośmy zatem Boga, by pomógł nam dokonać właściwego wyboru, uwarunkowanego tylko i wyłącznie Jego wolą, jaką rozeznamy w sercu. Poprośmy, aby Bóg pobłogosławił ten wybór, uczyniony szczerze. I nawet gdyby okazało się, że źle odczytaliśmy Jego wskazania – by On wszystko zamienił w dobro.

Takie postępowanie dotyczy nie tylko ważnych życiowo wyborów, ale również spraw codziennych. Zawsze zapraszajmy Maryję, prośmy, by Duch Święty nas poprowadził. Nieustannie wsłuchujmy się we wskazania Boże i postępujmy w prawdzie, w zgodzie z tym, co usłyszeliśmy, choćby nas to wiele kosztowało i było niezgodne z naszymi pragnieniami. Bowiem gdy nie podążamy za głosem Boga, choć odczytujemy Jego wolę, postępujemy wbrew prawdzie. A to oznacza fałsz, kłamstwo, obłudę.

Bóg uczula nas na to, ponieważ człowiek zda sprawę przed Nim z tych niezrealizowanych natchnień, z udawania, że się ich nie słyszy, spychania w niepamięć. Życie w prawdzie jest świętością. Świadome odrzucenie prawdy – to rezygnacja ze świętości, z drogi pokazanej przez Boga.

Niech Bóg błogosławi nas na czas stawania w prawdzie, poznawania i wybierania jej; na czas rezygnacji z siebie, a przyjęcia woli Boga jako jedynej, uświęcającej, przemieniającej. Niech Duch Święty da nam odwagę zdecydowania się na życie w prawdzie.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

Możesz użyć następujących tagów oraz atrybutów HTML-a: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <strike> <strong>