Ewangelia według św. Mateusza

126. Znaki zapowiadające zburzenie Jerozolimy (Mt 24,15-22)

«(…)Gdy więc ujrzycie „ohydę spustoszenia”, o której mówi prorok Daniel, zalegającą miejsce święte – kto czyta, niech rozumie – wtedy ci, którzy będą w Judei, niech uciekają w góry! Kto będzie na dachu, niech nie schodzi, by zabrać rzeczy z domu. A kto będzie na polu, niech nie wraca, żeby wziąć swój płaszcz. Biada zaś brzemiennym i karmiącym w owe dni! A módlcie się, żeby ucieczka wasza nie wypadła w zimie albo w szabat. Będzie bowiem wówczas wielki ucisk, jakiego nie było od początku świata aż dotąd i nigdy nie będzie. Gdyby ów czas nie został skrócony, nikt by nie ocalał. Lecz z powodu wybranych ów czas zostanie skrócony (…)».

Komentarz: Jezus mówi o Jerozolimie oblężonej przez wojska. Spróbujmy jednak dojrzeć w Jego wskazaniach również pewne uniwersalne pouczenia, które dotyczą i nas. „Gdy więc ujrzycie ohydę spustoszenia zalegającą miejsce święte (…)”. Jakże aktualne są te słowa!

Rozejrzyjmy się wokół siebie. Ileż miejsc świętych, które do niedawna za takie uchodziły, dzisiaj jest bezczeszczonych w różnorodny sposób. Nie szanuje się ich. Powstają tam obiekty, które z kultem religijnym, wiarą, nie mają nic wspólnego, a nierzadko służą ohydzie. W żaden sposób nie upamiętnia się nawet świętości tych miejsc. W pobliżu buduje się budynki lub tworzy całe kompleksy, których użytkowanie już jest obrazą świętości. Ileż obiektów sakralnych zmieniło swoje przeznaczenie! Kościoły uświęcone wieki całe obecnością samego Boga, teraz służą jako magazyny, domy handlowe lub mają jeszcze inne przeznaczenie. Wiele z nich jest burzonych. Godzą się na to ci, którzy życie swe powinni oddać, by uchronić świątynię od zniszczenia czy też zamiany na obiekt służący do zupełnie innych celów. Są kraje, gdzie w kościołach lub obok nich dokonuje się mordów na kapłanach i wiernych. Do tej pory katolicy oddają życie za wiarę. My tego nie doświadczamy i nie zdajemy sobie sprawy, jak wielką łaską jesteśmy obdarzeni – łaską wolnego wyznawania swej wiary!

Ohyda spustoszenia dotyczy również serc i dusz ludzkich. I to jest najistotniejsze, bowiem od tej ohydy bierze swój początek każda inna. Najpierw w sercu rodzi się zło, dopiero potem przejawia się w słowach i czynach. W dziejach ludzkości nie było jeszcze tak wielkiego odejścia od przykazań, takiego ogólnego przyzwolenia na zło. Nie było też tak wielkiej obłudy, gdy zło nazywa się dobrem i tłumaczy wręcz wyższą koniecznością. Sumienia nie były tak bardzo pozbawione wrażliwości. Ludzkość w przeszłości też grzeszyła, ale zawsze grzech był nazywany zgodnie z prawdą – grzechem. Zawsze wywoływał oburzenie, a ci co się go dopuszczali, wiedzieli, że czynią zło. Obecnie kolejne pokolenie wychowuje się z zatartym sumieniem, które nie potrafi odróżniać dobra od zła, nie jest już tak wrażliwe i nie wskazuje człowiekowi tego, co w jego życiu jest nie w porządku. Ogólnie przyjęte normy niezgodne z przykazaniami, moda, lansowany styl życia, reklamy – wszystko to wyciska na człowieku swoje piętno do tego stopnia, że nie widzi, nie rozumie on niuansów, które decydują o prawości lub nieprawości zachowań, czynów, słów, myśli.

Spustoszenie dotknęło serc i dusz ludzkich. To również o tych czasach mówił już wtedy Pan Jezus – czasach cywilizacji śmierci, odrzucenia Boga, a skierowania się ku bożkom: materializmu, konsumpcjonizmu, ateizmu, liberalizmu, nazizmu, komunizmu. To czasy wielkiego zniewolenia! A przyczyną jego jest materia. Zwrócenie się człowieka ku niej spowodowało odsuwanie się od świata ducha. Człowiek tak uzależnił się od rzeczy materialnych, że jak bagno wciągają go coraz bardziej i nie pozwalają zaczerpnąć oddechu, jakim jest świat duchowy. Jesteśmy świadkami „wielkiego ucisku, jakiego nie było od początku świata aż dotąd”. Dusze ludzkie coraz bardziej oplątane siecią szatańską jak pajęczyną, nie są w stanie same się z niej wyplątać. W dodatku większość z nich nie odczuwa tego, co się z nimi dzieje. Żyją w nieświadomości, a wszelkie w tym względzie wskazówki, pouczenia i ostrzeżenia odrzucają. Na zewnątrz świat wydaje się być kolorowym, szczęśliwym. Beztrosko traktuje wszystko. Nie myśli o przyszłości pozaziemskiej, żyje tym, co teraz. Goni się za materią, nie myśląc o duchu. A różne przejawy życia duchowego są ignorowane, lekceważone, ośmieszane. Pomniejsza się ich znaczenie. W ten sposób człowiek zatraca swoją tożsamość, ponieważ pomija tę tak ważną sferę swego życia, jaką jest duch. Staje się niewolnikiem.

Wolność zapewnia duch. Jeśli nie żyje się nim, rezygnuje się z wolności. Niestety, człowiek tego nie rozumie. I to jego prawdziwy dramat. Z własnej woli idzie ku potępieniu, nie widząc tego i nie czyniąc nic, by temu zapobiec. Patrząc na ziemię z pewnej perspektywy, zobaczylibyśmy, iż cała pogrąża się coraz bardziej w tej diabelskiej matni, w której zło przedstawia się jako dobro, ignoruje się świat ducha i odrzuca przykazania Boże, traktując je jako przeżytek. Nie dziwmy się zatem słowom: „Gdyby ów czas nie został skrócony, nikt by nie ocalał. Lecz z powodu wybranych ów czas zostanie skrócony”.

Bóg w swoim ogromnym miłosierdziu chce ratować człowieka. Wie, że gdyby nic nie uczynił, gdyby pozwolił ludzkości dalej brnąć coraz głębiej, to bagno zła wciągnęłoby wszystkie dusze. Dlatego zapowiada ratunek – skrócenie czasu ucisku. Uczyni to ze względu na wybranych, których upatrzył sobie wśród dusz maleńkich, pokornych, kochających Go i żyjących Jego miłością. To dusze rozmiłowane w Krzyżu, doceniające jego znaczenie; dusze ofiarne poświęcające siebie na ołtarzu miłości miłosiernej. Właśnie ze względu na nie Jezus zapowiada rychły koniec czasu ucisku. Z powodu ich miłości, ofiarowywania się, poświęcenia, modlitw za inne dusze; ze względu na ich prośby i oddanie Jezus uratuje wiele dusz, skróci czas ohydy, by nie zostały potępione wszystkie. To będzie przejawem Bożego miłosierdzia wobec człowieka.

Bóg zaprasza nas dzisiaj do głębokiego rozważenia fragmentu z Ewangelii Mateusza. Abyśmy poprowadzeni przez Ducha Świętego zaczęli żarliwiej modlić się o wybranie przez Boga jak największej liczby dusz, które przyczynią się do uratowania pozostałych. Zacznijmy głębiej żyć miłością, duchem, pozostawiając na uboczu to, co nieistotne. Niech nasza codzienność stanie się wzorem życia miłością Bożą, by inni doświadczyli w nas obecności Boga i sami zechcieli się nawrócić. By zapragnęli wejść w ten zapomniany przez nich świat ducha, zagłębić się w poznanie Prawdy Odwiecznej i oczyścić z ohydy spustoszenia własne ciała i dusze.

Niech Bóg błogosławi nas na czas tych rozważań.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

Możesz użyć następujących tagów oraz atrybutów HTML-a: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <strike> <strong>