Ewangelia według św. Mateusza

28. Wytrwałość w modlitwie (Mt 7,7-11)

Proście, a będzie wam dane; szukajcie, a znajdziecie; kołaczcie, a otworzą wam. Albowiem każdy, kto prosi, otrzymuje; kto szuka, znajduje; a kołaczącemu otworzą. Gdy którego z was syn prosi o chleb, czy jest taki, który poda mu kamień? Albo gdy prosi o rybę, czy poda mu węża? Jeśli więc wy, choć źli jesteście, umiecie dawać dobre dary swoim dzieciom, o ileż bardziej Ojciec wasz, który jest w niebie, da to, co dobre, tym, którzy Go proszą.

Komentarz: To całe sedno modlitwy, niejako jej filozofia. Bardzo często modlimy się bez wiary i ufności. Czynimy to właściwie po to, by udowodnić sobie, ludziom i Bogu, że i tak nic się nie da zrobić w jakiejś sprawie. Jest to wręcz grzeszny upór w braku wiary i nie przyjmowaniu łaski.

Po co modlisz się, skoro nie wierzysz, a czasami nawet demonstrujesz tę niewiarę. Jezus pragnie ci poprzez ten fragment powiedzieć, jak niezmiernie ważna jest ufność i wytrwałość w modlitwie. Daje nam jako przykład ojców ziemskich, a więc nas samych. Przecież to nasze serca miękną pod wpływem próśb i nalegań dzieci. Jeśli dziecko długo „nęka” swego ojca, on w końcu daje mu to, o co prosi, pod warunkiem, że nie jest to coś złego. Ojca, który twardo i niewzruszenie trwa przy swoim zdaniu, uważamy za oschłego, niewzruszonego, złego. Wobec własnych dzieci okazujemy słabość i ulegamy. Otwieramy serce. Tak jak potrafimy, po ludzku.

 Często słyszymy o Bożym Ojcostwie i Macierzyństwie oraz o naszym dziecięctwie. Zastanówmy się zatem nad relacją Bóg – Ojciec i człowiek – Jego dziecko. Skoro, jak już wcześniej rozważaliśmy, Boga mamy uważać za swojego Ojca i tak traktować, to czyńmy to do końca, a nie tylko w wybranych sytuacjach. Bądźmy Jego dziećmi, tak jak o to prosi. On nas do tego upoważnił poprzez swego Syna. Dlaczego z tego nie korzystamy? Dlaczego nie chcemy przyjąć postawy dziecka, które w wielkiej ufności zwraca się do Ojca w potrzebie?

Jeśli to, o co prosisz, jest dobre i przysłuży się twemu zbawieniu, otrzymasz to. Jeżeli zaś Bóg ma inne plany, uczyni tak, byś w zamian za to, na co nalegasz, otrzymał coś cenniejszego, co prawdziwie posłuży do zbawienia ciebie i innych. Pamiętaj, Bóg nie jest niewzruszoną skałą. Nie jest twardym głazem. On ma Serce i kocha. Patrzy na ciebie – swoje dziecko – z pozycji Ojca. Przypomnij sobie, ile czułości w twoim sercu budzi maluch, który usilnie stara się coś osiągnąć, sapiąc i wysuwając języczek, próbuje ustawić klocek na klocku. Widząc jego wysiłek i upór oraz ponawiane próby, sam wykazujesz inicjatywę i pomagasz mu. Ten widok małego dziecka – sam widok – w twoim sercu porusza najgłębsze pokłady czułości, skłania do pomocy. A gdy ono jeszcze o to poprosi, czyż nie z ochotą okazujesz pomoc?

Ileż to razy wzruszona matka bierze wtedy swego malucha na ręce i obsypuje pieszczotami. Ojciec podnosi do góry, wywołując radość i wybuchy śmiechu. Nagradzamy własne dziecko właściwie za nic. To miłość skłania nas do takiego zachowania. Dajemy nawet więcej w danym momencie niż dziecko oczekiwało.

Bóg patrzy na nas właśnie jak na takie maleństwa, które nieudolnie coś czyniąc, nie radzą sobie. Tak wiele miłości okazuje nam wtedy. Jeśli jesteśmy wytrwali w modlitwie i staramy się trwać w dobrym, Bóg w przypływie wielkiej czułości i tkliwości obdarza nas tym, o co prosiliśmy, dając przy tym o wiele więcej, bowiem udziela swej łaski i błogosławieństwa miłości. To znaczy więcej niż samo spełnienie prośby. Błogosławieństwo rozlewa się na nas, na nasze życie i otoczenie. Ono nam towarzyszy. Otrzymanie błogosławieństwa Boga oznacza Jego obecność, bliskość Jego miłości, czuwanie nad nami i ciągłe spojrzenie podtrzymujące nasze istnienie. Dlatego, nawet jeśli zdaje się nam, że Bóg nie spełnił naszych próśb, mimo to trwamy przy Nim, możemy mieć pewność, że On obdarza nas, zgodnie ze swymi planami, samym dobrem i być może w inny sposób realizuje nasze prośby.

Ale najważniejsze jest przy tym Jego błogosławieństwo. Ono towarzyszyło narodowi wybranemu, gdy słuchał swego Boga. Kiedy Mu się sprzeciwiał, przez swoje nieposłuszeństwo popadał w różne niedostatki, nieszczęścia, choroby, niewolę. Gdy się nawracał i znowu posłusznie wykonywał polecenia Boga, błogosławieństwo powracało. Łaska Boga dotykała ich życia w różnych dziedzinach. Towarzyszył im dobrobyt, zdrowie, wolność narodu, szczęśliwe życie. Poprzez proroków Bóg objawiał im swoją wolę, a niebo było otwarte nad nimi.

Módlmy się wytrwale i z wielką ufnością. Zwracajmy się do Boga jak dzieci. Oczekujmy od Niego wszelkiej pomocy i pozwólmy – poprzez naszą wiarę i wielką ufność – objawić nam Jego pełne miłości, czułości i tkliwości Ojcowskie oblicze. Pozwólmy Bogu wziąć się na ręce i obsypać pocałunkami, pieszczotami, jak czyni to matka. Dajmy unieść się w górę i z radością odpowiedzmy uśmiechem. A jeśli nasze prośby nie będą spełnione, uwielbiajmy Jego świętą wolę, bowiem coś cenniejszego przygotował dla nas. Widocznie zbawienie przyjdzie inną drogą, co innego będzie dla nas okazją do wzrostu.

Dlatego zawsze i nieprzerwanie uwielbiajmy święte imię Boga, wysławiajmy Jego czyny pełne miłosierdzia i oblicze miłości, które nam okazuje. Chwalmy Pana, bo jest dobry, bo na wieki łaska Jego jest nad nami.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

Możesz użyć następujących tagów oraz atrybutów HTML-a: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <strike> <strong>