Ewangelia według św. Mateusza

37. Potrzeba wyrzeczenia (Mt 8,18-22)

Gdy Jezus zobaczył tłum dokoła siebie, kazał odpłynąć na drugą stronę. Wtem przystąpił pewien uczony w Piśmie i rzekł do Niego: «Nauczycielu, pójdę za Tobą, dokądkolwiek się udasz». Jezus mu odpowiedział: «Lisy mają nory i ptaki powietrzne – gniazda, lecz Syn Człowieczy nie ma miejsca, gdzie by głowę mógł oprzeć». Ktoś inny spośród uczniów rzekł do Niego: «Panie, pozwól mi najpierw pójść i pogrzebać mojego ojca!» Lecz Jezus mu odpowiedział: «Pójdź za Mną, a zostaw umarłym grzebanie ich umarłych!»

Komentarz: Dzisiejsze rozważania dotyczą stosunku naszego serca do osoby Jezusa, gotowości poświecenia wszystkiego, by pójść za Nim. Przyjrzyjmy się słowom uczonego w Piśmie. „Nauczycielu, pójdę za Tobą, dokądkolwiek się udasz”. Słowa te wypowiedziane zostały pod wpływem emocji. Człowiek ten słuchał nauki Jezusa. Pociągała go. Zachwycił się czynionymi przez Niego znakami – Jezus uzdrawiał, karmił tłumy… Wydawało mu się, że oto zjawił się ktoś, dzięki komu życie będzie łatwiejsze, spokojniejsze. Warto się do niego przyłączyć. Uległ pierwszym emocjom. Widział tylko to, co chciał zobaczyć. Jakąż to Jezus dał mu odpowiedź? „Lisy mają nory i ptaki powietrzne gniazda, lecz Syn Człowieczy nie ma miejsca, gdzie by głowę mógł oprzeć”. Słowa te nieco ostudziły zapał uczonego. To zwraca uwagę na jego wygodnictwo, dążenie do zabezpieczenia przyszłości.

Jezus uświadamia temu człowiekowi, ale i każdej duszy, iż nie można iść za Nim ze względu na ewentualne korzyści. Bo tak naprawdę On sam cierpi niedostatek, jest wędrowcem bez własnego domu. W ten sposób mają też patrzeć na siebie wszyscy ci, którzy chcą iść za Nim. Ich życie będzie ciągłą wędrówką, nieustannym powstawaniem z upadków, walką z własnymi słabościami. W podążaniu za Jezusem nie ma wytchnienia. To nieustanne zmaganie się z pokusami i ciągłe dążenie do doskonałości. To wytrwałe pokonywanie własnych wad, słabości, nawyków, rezygnowanie z przyzwyczajeń i przyjemności. To zapomnienie o sobie. Pójście za Jezusem musi być decyzją podjętą głęboko w sercu, świadomą konsekwencji, bowiem to zmienia całe dotychczasowe życie człowieka. Podejmując tę decyzję, człowiek godzi się na wszystko, co niesie ze sobą przyjęcie nauki Jezusa.

Przyjrzyjmy się kolejnej osobie, którą Jezus powołuje, by poszła za Nim. Uczeń ten przywiązany jest do dotychczasowego życia, czuje silne więzy rodzinne, ma swoje poglądy i przyzwyczajenia. Traktuje powołanie jako jedną z wielu propozycji życiowych. Nie czuje jego niezwykłości. Żyje tak bardzo zakorzeniony w swoim starym świecie, iż myśli o tym, aby najpierw wszystko pozałatwiać, uporządkować, dopiero potem pójść za Jezusem. Wydaje mu się, że czasu jest wiele. Przecież Jezus stale chodzi od jednej miejscowości do drugiej, wraca co jakiś czas do Kafarnaum, do domu Matki. Zatem jeszcze zdąży do Niego się przyłączyć. Jaką mocną, twardą otrzymuje odpowiedź: „Pójdź za Mną, a zostaw umarłym grzebanie ich umarłych”. Czyżby Jezus uczył zaniedbywania swych obowiązków rodzinnych i religijnych? Nic z tych rzeczy.

Ta odpowiedź ma istotne znaczenie dla naszych dzisiejszych rozważań. Wydać się nam może wręcz surowa i bezduszna: „Zostaw umarłym grzebanie ich umarłych”. Słowa te nie dotyczą konkretnie sprawy pogrzebu. Są symboliczne. Umarłymi są wszyscy, którzy nie mają w sobie życia. Życiem zaś jest Jezus. On daje słowo życia, On w nas to życie rodzi, do niego powołuje i pielęgnuje je w nas. Poprzez Eucharystię – Ciało i Krew – odnawia i uświęca. Swoją śmiercią i zmartwychwstaniem zapewnia nas o życiu wiecznym. Ci, którzy za Nim idą, otrzymują więc nowe życie. Ci, co Jego nauki nie przyjmują, zanurzeni są w ciemności, która niesie śmierć. Niczym umarli nie mają w sobie prawdziwego życia – życia Bożego.

Jeśli chcesz iść za Jezusem, nie patrz na tych, którzy tego nie robią, a mogą i ciebie za sobą pociągnąć. Nie oglądaj się za siebie, na swoje stare życie. Nie żałuj niczego i nie chciej niczego ze sobą zabierać. Decyduj się podjąć powołanie Jezusa, które już samo w sobie jest swoistym wyróżnieniem. Pozostaw wszystko za sobą. Idź i pragnij, by Jezus wzbudził w tobie nowe życie. Proś, by ciebie całego odnowił, by to, co stare nie przesłoniło w tobie cudownego, kiełkującego zalążka nowego życia. Pielęgnuj go w sobie i stale patrz na Jezusa. Stare zakorzenione jest mocno w tobie. Nowe jest delikatne. Tylko ciągłe wpatrywanie się w Jezusa sprawi, że nowe się umocni, a stare chwiać się będzie. Z czasem uda ci się je wykorzenić. Musisz jednak być uczepionym swego pnia, którym jest Jezus. I czerpać z Niego siłę jak gałęzie i liście ze swego drzewa. Musisz trwać przy Nim, by mogło w tobie wzrastać nowe.

Zatem pójdźmy za Nim, a zostawmy umarłym grzebanie ich umarłych. Niech Bóg błogosławi nas na czas podejmowania decyzji, nasłuchiwania powołania i podejmowania życiowych kroków. Niech błogosławi nasze nowe życie i otacza je swoją opieką. Módlmy się, by On wspierał nasze samozaparcie, wyrzeczenie się starego, a przyjęcie nowego – niosącego życie wieczne. Oby te rozważania dokonały w nas ogromnej przemiany życia.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

Możesz użyć następujących tagów oraz atrybutów HTML-a: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <strike> <strong>