Ewangelia według św. Mateusza

77. Spór o tradycję (Mt 15,1-9)

Wtedy przyszli do Jezusa faryzeusze i uczeni w Piśmie z Jerozolimy z zapytaniem: «Dlaczego Twoi uczniowie postępują wbrew tradycji starszych? Bo nie myją sobie rąk przed jedzeniem». On im odpowiedział: «Dlaczego i wy przestępujecie przykazanie Boże dla waszej tradycji? Bóg przecież powiedział: Czcij ojca i matkę oraz: Kto złorzeczy ojcu lub matce, niech śmierć poniesie. Wy zaś mówicie: „Kto by oświadczył ojcu lub matce: Darem [złożonym w ofierze] jest to, co dla ciebie miało być wsparciem ode mnie, ten nie potrzebuje czcić swego ojca ni matki”. I tak ze względu na waszą tradycję znieśliście przykazanie Boże. Obłudnicy, dobrze powiedział o was prorok Izajasz: Ten lud czci Mnie wargami, lecz sercem swym daleko jest ode Mnie. Ale czci mnie na próżno, ucząc zasad podanych przez ludzi».

Komentarz: „Ten lud czci Mnie wargami, lecz sercem swym daleko jest ode Mnie. Ale czci Mnie na próżno, ucząc zasad podanych przez ludzi”. To mocne słowa obrazujące również dzisiejszą rzeczywistość. My też czynimy podobnie. Jakże smutne stwierdzenie Boga, który poświęcił wszystko, a nie otrzymuje w zamian nic lub prawie nic. Przytoczony fragment ukazuje stan rzeczy bez ogródek, bez używania ładnych zwrotów, które zazwyczaj spłycają lub wypaczają sens i przesłanie wypowiedzi.

„Ten lud czci Mnie wargami, lecz sercem swym daleko jest ode Mnie”. Ileż gorzkiej prawdy. Odeszliśmy od przykazań Bożych. Modlimy się, a za moment wracamy do swego brudnego życia. Nasza modlitwa nie odzwierciedla się w nim. Nie płynie z wnętrza, angażuje jedynie nasz umysł. Często nawet bezmyślnie powtarzamy różne formułki. Nie znamy i nie rozumiemy też Mszy św., która jest szczytem naszego życia religijnego. Przeżywamy ją tak, że niemalże czynimy z niej pośmiewisko, lekceważymy całkowicie. Przychodzimy na spotkanie z Bogiem nieprzygotowani, zapędzeni, bez jednej myśli o Nim. Podczas Eucharystii nasze umysły, pamięć i wyobraźnia pracują nieustannie, przywodząc na myśl różne sprawy, problemy, pracę, rodzinę. Wcale nie po to, by się w ich intencji modlić. Mszę św. traktujemy jako czas na myślenie o różnych rzeczach, ale nie o Bogu. Nawet nie podejmujemy wysiłku skupienia. Lekceważymy totalnie Króla, na ucztę którego zostaliśmy zaproszeni. Ignorujemy słowo Boże, wskazania kapłanów, znaki czynione przez nich. Z całkowitym niezrozumieniem z naszej strony Bóg spotyka się podczas ofiarowania i przeistoczenia. To szokujące, ale wierni nie wiedzą, co wydarza się podczas Mszy św.! Nie znają wagi kolejnych elementów Eucharystii. Nie znając – nie zastanawiają się nad nimi, nie rozumieją, nie doceniają i nie doświadczają. Nie okazują należnej czci i szacunku. Nie odczuwają wdzięczności. Zamiera w nas życie. Świat tak wchłonął nasze serca, że poddani mu, nie widzimy tego, co rzeczywiście i jedynie jest prawdą. Cud przeistoczenia, cud przyjścia Boga do każdego serca jest niezauważany! Życie naszej duszy umiera. Jesteśmy jak manekiny bezwiednie poruszające rękami, otwierające usta, ale nie mające ducha i życia w sobie. Jeszcze chwila, a szatan całkowicie przejmie nad nami kontrolę.

Spróbujmy dobrze, głęboko rozważyć ten fragment: „Ten lud czci Mnie wargami”. Zastanówmy się, kiedy ostatni raz odmawialiśmy modlitwę, rozważając każde jej słowo? To nic, że znasz ją od dzieciństwa. Kiedy ostatni raz każde jej słowo wypływało z twego wnętrza, kiedy było wypowiadane świadomie, ze zrozumieniem? Kiedy Msza św. była dla ciebie prawdziwym przeżyciem duchowym? Kiedy spotkałeś się ze swoim Bogiem tak blisko, że aż dech ci zaparło? Kiedy modlitwa była dla ciebie pragnieniem serca? Czy czekasz na nią z tęsknotą? Czy rzeczywiście czekasz na każdą wolną chwilę, by ją poświęcić na modlitwę? Jakie są twoje odczucia, gdy wypada ci iść na Eucharystię w tygodniu? Czy jest to szalona radość ze spotkania z umiłowaną osobą, czy może obowiązek, który musisz spełnić? A ty, który tak często uczestniczysz we Mszy św., czy doświadczasz jej owoców? Co robisz, by twoje uczestnictwo nie stało się rutynowe? Czy serce drży z niecierpliwości, tęsknoty, pragnienia, gdy zbliża się czas Komunii? Czy słowa Pisma św. czytane przez kapłana są dla ciebie żywe, napełniają twoją duszę miłością i uwielbieniem Boga? Czy ofiarowujesz się Jemu tak, jak On ofiarowuje się tobie? Czy widzisz, czy wierzysz w tę cudowną, prawdziwą, żywą obecność Trójcy Świętej podczas Mszy św.? Czy miałeś ostatnio pragnienie, by przed Bogiem paść na twarz i korząc się przed Nim, wielbić, dziękować, wyznawać miłość? Czy twoja dusza wyśpiewuje „hosanna” wraz z aniołami? A może w ogóle tej modlitwy nie zauważasz? Czy twoje serce pała miłością do Boga Ojca i z radością wyciąga ręce do Niego podczas Modlitwy Pańskiej? Co mówisz Bogu przed Komunią? Czy Go zapraszasz? Czy nie traktujesz Komunii św. zbyt powierzchownie, zbyt lekceważąco? Czy myślisz, że Jezus zawsze z ochotą idzie z rąk kapłańskich do ciebie? Czy zapraszasz Maryję do swego serca, aby przyjmowała w nim Jezusa w swoje ramiona? Czy prosisz Ją o to? Czy Jej za to dziękujesz? Co mówisz Jezusowi, gdy przychodzi do ciebie? Czy jest to rzeczywiście rozmowa miłości, czy może kolejne ubijanie interesu i wieczne prośby o coś lub w intencji kogoś? Jaka jest twoja miłość do Boga? Czy jest to miłość do bliskiej ci osoby? A może do odległego nieosiągalnego bóstwa? Czy masz ochotę tulić Jezusa w swoich ramionach? Kiedy ostatni raz płakałeś nad Jego ranami? Kiedy, patrząc na Krzyż, rozmyślałeś nad Jego niepojętą miłością do ciebie? Kiedy ostatni raz w ogóle patrzyłeś na Krzyż ze świadomością na kogo patrzysz? Czy miałeś kiedykolwiek uczucie, że chciałbyś po Mszy pozostać o wiele dłużej, bo przecież Bóg jest w tobie, a ty chcesz przebywać w Nim? Czy patrzysz z miłością na Tabernakulum; z szacunkiem i czcią na każdy ołtarz? Co czujesz, wchodząc do kościoła? Jak witasz się z Bogiem? Czy świadomie wypowiadasz słowa modlitwy: „Niechaj będzie pochwalony Przenajświętszy Sakrament”? Czy może są to słowa, nad którymi się nie zastanawiasz? Jak wygląda twoja modlitwa, czy jest autentycznie rozmową z Bogiem? A może jest suchym, odklepanym monologiem? Czy wiesz, że każda modlitwa, nawet prośba, może być wyznaniem miłości? Czy ty każdą swoją modlitwą wyznajesz Bogu miłość?

Gdy szczerze przed Bogiem odpowiesz na te pytania, gdy zagłębisz się we własną duszę, przeczytaj raz jeszcze słowa z Ewangelii: „Ten lud czci Mnie wargami, lecz sercem swym daleko jest ode Mnie”. Padnij na twarz przed Bogiem i korząc się przed Nim, z płaczem wyznaj żeś tym ludem, że słowa te o tobie mówią, że serce twoje dalekie jest od Boga. Wyznaj Mu pragnienie zmiany – rzeczywistego, autentycznego spotkania z Nim podczas modlitwy, Eucharystii. Powiedz też, żeś bardzo słaby i nic w tym kierunku nie potrafisz uczynić. I proś o łaskę, dar spotkania się twego serca z Sercem Boga. A On błogosławić będzie tobie, twoim rozważaniom i twojej modlitwie. Niech spocznie na tobie Duch Święty.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

Możesz użyć następujących tagów oraz atrybutów HTML-a: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <strike> <strong>