Ewangelia według św. Mateusza

7. Kuszenie Jezusa (Mt 4,1-11)

Wtedy Duch wyprowadził Jezusa na pustynię, aby był kuszony przez diabła. A gdy przepościł czterdzieści dni i czterdzieści nocy, odczuł w końcu głód. Wtedy przystąpił kusiciel i rzekł do Niego: Jeśli jesteś Synem Bożym, powiedz, żeby te kamienie stały się chlebem. Lecz On mu odparł: Napisane jest: Nie samym chlebem żyje człowiek, lecz każdym słowem, które pochodzi z ust Bożych. Wtedy wziął Go diabeł do Miasta Świętego, postawił na narożniku świątyni i rzekł Mu: Jeśli jesteś Synem Bożym, rzuć się w dół, jest przecież napisane: Aniołom swoim rozkaże o tobie, a na rękach nosić cię będą, byś przypadkiem nie uraził swej nogi o kamień. Odrzekł mu Jezus: Ale jest napisane także: Nie będziesz wystawiał na próbę Pana, Boga swego. Jeszcze raz wziął Go diabeł na bardzo wysoką górę, pokazał Mu wszystkie królestwa świata oraz ich przepych i rzekł do Niego: Dam Ci to wszystko, jeśli upadniesz i oddasz mi pokłon. Na to odrzekł mu Jezus: Idź precz, szatanie! Jest bowiem napisane: Panu, Bogu swemu, będziesz oddawał pokłon i Jemu samemu służyć będziesz. Wtedy opuścił Go diabeł, a oto aniołowie przystąpili i usługiwali Mu.

Komentarz:

To kolejne objawienie Boga, który z całą konsekwencją przyjął postać ludzką. Czyniąc to, wziął na siebie jednocześnie wszystkie tego skutki – również następstwa grzechu. Odczuwał te same potrzeby, które są udziałem człowieka.

Aby przygotować się do swej działalności i wypełnienia misji, Jezus został, pod natchnieniem Ducha Świętego, wyprowadzony na pustynię, by tam, modląc się i poszcząc, prosić o siły do przyjęcia swego posłannictwa, a jednocześnie wypraszać łaski tym, którzy pójdą Jego śladem. Czterdzieści dni i nocy – to czas modlitwy, całkowitego oddania się Bogu Ojcu, jednoczenie się z Nim, poświęcanie całego siebie Jego woli. Jezus oddawał każdą cząstkę swego człowieczego jestestwa. Powierzał Bogu każdą sekundę swego życia w powołaniu i wypełnianiu Jego woli. Spójrzmy, Ten, który przecież był Bogiem, przed ostatecznym podjęciem swej życiowej drogi, poświęca siebie Ojcu. Modli się. To ludzka natura każe Mu zawierzyć siebie, skłania Go do tego, by to, co człowiecze – słabość – oddać Bogu Ojcu. Ofiarowuje to w modlitwie za misję, jaką podjął się wypełnić.

Jezus w ten sposób ukazuje ludziom sposób postępowania. Zawsze przed spełnieniem jakiegoś zadania, wypełnieniem misji, ale i w drobniejszych sprawach – człowiek powinien ofiarować się Bogu, oddać Mu całe swoje jestestwo, człowieczeństwo, skażoną naturę, by Bóg spełniał w nim i przez niego swoją wolę. Jezus Chrystus, Bóg – Człowiek, całkowicie utożsamiając się z ludzką naturą, czyni dokładnie to, czego zawsze oczekuje Bóg od człowieka. Wychodzi na pustynię, by rozmawiać tylko z Nim. Idzie, by pozostać w samotności i z dala od ludzi, zagłębiając się we własną duszę, uświadamiając sobie słabości, stanąć przed Bogiem, oddać Mu siebie i przyjąć powołanie z rąk Ojca.

 Utożsamienie się Jezusa z tym, co ludzkie jest całkowite. Przyjmując człowieczeństwo, przyjął grzech i jego skutki. Teraz więc chce z całą odpowiedzialnością i świadomością tej przyjętej natury przygotować się do wypełnienia powołania. Chociaż jest jednocześnie Bogiem, połączenie w Nim Boskości i człowieczeństwa sprawia, że chce zatopić to, co ludzkie w Boskiej mocy. Pragnie wyprosić dla Chrystusa – człowieka siły i moc do przyjęcia Dzieła Zbawienia ludzkości. I tak jak każdy człowiek o świętej duszy, który zostaje wezwany przez Boga, ma przed oczami stawiane mu zadanie, tak i Jezus miał przedstawioną przez aniołów swoją misję. Podobnie drży, widząc ogrom stawianego Mu zadania. Tak jak człowiek ma pokusy, by nie podejmować się tego. Szatan chce wzbudzić w Nim wątpliwości, skłonić Go do dyskusji, do wykazania pychy, złamania postu. Wykorzystując osłabienie ludzkiej natury Jezusa czterdziestodniowym postem, pragnie poniżyć Go. Nie jest w pełni świadomy Boskiej natury Chrystusa, choć przeczuwa. Jednak przed nim jest to ukryte. Jezus natomiast, schodząc na ziemię w postaci ludzkiej, ukrył niejako swój Boski pierwiastek, by tym bardziej zjednoczyć się z człowiekiem i przyjąć na siebie wszystko, co ludzkie. „Wszystko” – oznacza całkowicie, do końca, absolutnie, totalnie; tak, by nawet ułamek człowieczeństwa nie umknął Mu. On zbawił w ten sposób całego człowieka. W pełnym tego słowa znaczeniu. Ponieważ wziął każdą słabość, przypadłość, upodobania, przyzwyczajenia, myśli, pragnienia, żądzę, zainteresowania. Tam – na pustyni – po raz pierwszy w tak wielkim stopniu zmagając się z ludzką naturą, ofiarowując ją Bogu, przyjął na siebie misję zbawienia ludzkości, uświęcenia jej natury, pokonania grzechu adamowego, który tak bardzo ją skaził. Jezus przyjął rolę drugiego Adama, który przywróci ludziom utraconą czystość, daną człowiekowi z nieba.

Zazwyczaj rozważamy w tym fragmencie kolejne pokusy szatana i odpowiedzi Jezusa na każdą z nich. Jednak teraz skierujmy uwagę na oblicze Boga, który jest w Trzech Osobach. Jezus objawia Ojca, Syna i Ducha Świętego. W sposób szczególny powinniśmy poznać Jezusa jako tego, który stając się człowiekiem, jest nam – ludziom – najbardziej bliski i może być, w pewnym sensie, najlepiej poznanym. Dlatego, uświadamiając sobie to niezwykłe przyjęcie przez Niego całej natury ludzkiej, ze wszystkim, co ze sobą niesie, miejmy też świadomość, że nie był Bogiem, który ułatwiał sobie życie na ziemi cudami swej Boskiej natury. Żył, chodził, znosił niewygody, a nawet pozwolił się kusić szatanowi – jak każdy zwykły człowiek. I to stanowi o Jego wielkości, Boskim pochodzeniu. To jednocześnie pozwala ludziom, jeśli tego pragną, przełamywać słabość swej natury, wyzbywać się całkowicie siebie, by wyjść poza to, co cielesne i przyjmować to, co duchowe. Człowiek może żyć światem ducha, w całkowitym zatopieniu duszy w Bogu, bez zważania na udręczenia i pokusy.

 Pobyt Jezusa na pustyni jest często niezrozumiały lub też pojmowany dość płytko. A miał on ogromne znaczenie dla przyjęcia przez Jezusa swego powołania. Pamiętajmy o tym, gdy sami będziemy musieli podejmować kolejne zadania, kiedy Bóg stawiać nas będzie przed wyzwaniami. Wychodźmy wtedy na pustynię, by modląc się, w pełni świadomości oddając słabość swej natury, przyjąć to, co wyprosił swoją modlitwą Jezus. By otrzymać moc Ducha Świętego do spełnienia zadania, Jego mądrość, światło, miłość pokrzepiającą, odnawiającą. Módlmy się wówczas, aby przyjąć samego Jezusa, który w nas, posługując się nami – całkowicie Jemu oddanymi – sam wypełni nasze powołanie.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

Możesz użyć następujących tagów oraz atrybutów HTML-a: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <strike> <strong>