Ewangelia według św. Mateusza

82. Nowe żądanie znaku (Mt 16,1-4)

Przystąpili do Niego faryzeusze i saduceusze i wystawiając Go na próbę, prosili o ukazanie im znaku z nieba. Lecz On im odpowiedział: «Wieczorem mówicie: „Będzie piękna pogoda, bo niebo się czerwieni”, rano zaś: „Dziś burza, bo niebo się czerwieni i jest zasępione”. Wygląd nieba umiecie rozpoznawać, a znaków czasu nie możecie? Plemię przewrotne i wiarołomne żąda znaku, ale żaden znak nie będzie mu dany, prócz znaku Jonasza». Z tym ich zostawił i odszedł.

Komentarz: Ten fragment jest również bardzo ważny. Zapewne wielu z nas pominęłoby go, bowiem bardzo podobny rozważaliśmy już jakiś czas temu. Skoro jednak Jezus po raz drugi mówi w ten sposób do faryzeuszy, widać ma to swoje znaczenie. Prześledźmy po kolei słowa z Ewangelii Mateusza.

„Przystąpili do Niego faryzeusze i saduceusze i wystawiając Go na próbę, prosili o ukazanie im znaku z nieba”. My również jakże często w swoich modlitwach wystawiamy Boga na próbę, prosząc o znak. Jak płytka i pełna egoizmu jest nasza wiara. Pycha często rozsadza nam serca. Te słowa Boże wydają się bardzo mocne, ostre, nieprzyjemne. Niestety, trzeba nazwać rzeczy po imieniu, bo nie wszystko zauważamy i brniemy dalej w takim postępowaniu. Otrzymaliśmy przebogatą tradycję Kościoła. Pouczenia Boga kierowane są do nas nieustannie głosem naszych kapłanów, ale i proroków. Święci i błogosławieni pokazują nam jak żyć, świadczą o Bożej obecności wśród nas. Posiadamy przebogaty zbiór pism teologów, doktorów Kościoła. Pismo św. jest dla nas dostępne. Żyjemy już po zmartwychwstaniu Jezusa, gdy dokonało się to, co najważniejsze, a świadectwo apostołów, poparte ich męczeństwem, jest dla nas zapewnieniem prawdy. Mamy wyjaśnione Objawienie Boga. A Jezus Chrystus nie jest dla nas nieznanym nauczycielem, który choć w krótkim czasie zyskał rozgłos swoją nauką i czynami, mówi o sobie jako o Mesjaszu. My nie musimy badać Jego rodowodu. Mamy wszystko dane! A jednak w naszych sercach często pojawia się niewiara. Jesteśmy pełni wątpliwości. Wzrastamy w swej wierze, ale postępujemy tak, jakbyśmy jej nie mieli. Nasze życie jest tego dowodem.

To jeszcze nie wszystko. Do tego prosimy Boga o znak. W różnych sprawach, sytuacjach, wręcz wystawiamy Go na próbę, mówiąc dokładnie tak jak Żydzi ubijający interes: Jeśli Ty, Boże, uczynisz to, czy tamto, to ja wtedy uwierzę Ci, będę wierny; to wtedy ja spełnię swoją obietnicę. Traktujemy Boga jak handlarza, z którym można załatwiać interesy. Poza tym stajemy przed Nim jak równy z równym. To jest przejawem ogromnej pychy. A naszą postawą ma być pokora. Czy mrówka może targować się ze słońcem, że za słabo świeci, bo jego promienie nie docierają do mrowiska przez gąszcz krzewów i drzew? Wyobraźmy sobie tę sytuację – słońce wyjaśnia, że jego żar jest tak ogromny, światło tak silne, iż zbliżenie spaliłoby cały las, nie tylko mrówkę; że liście roślin chronią ją przed spaleniem. A ona jeszcze żąda: Udowodnij mi to. Pokaż mi znak, a uwierzę. Ale słońce w swej mądrości nie uczyni znaku, jakiego chce mrówka. Z dwóch powodów: po pierwsze – przez brak jej pokory, po drugie – bo to, czego ona żąda, dla niej samej nie byłoby dobre.

Choć to porównanie nie jest najtrafniejsze, jednak stanowi jedną z wielu prób ukazania i wyjaśnienia naszej postawy. Niestety, bardzo często zachowujemy się podobnie, żądając od Boga znaku. Niemalże mówimy: Udowodnij mi, że masz rację. Czy stworzenie może tak odzywać się do Stwórcy? Czy ten, kto jest tylko cząstką świata, może w ten sposób mówić do Tego, który wszystko powołał do życia w swej nieskończonej mądrości? Bóg cały jest Mądrością. Ty zaś, człowiecze, masz tylko jej odrobinę – daną ci z wielkiej łaskawości Stwórcy. I odważasz się żądać dowodów, znaków? Czy żywe Słowo Prawdy, które wcieliło się, wypełniając wszystkie przepowiednie, proroctwa i zapowiedzi, dawane przez Boga od wieków, już ci nie wystarcza? Kim jesteś, za kogo się uważasz, że podważasz Prawdę Objawioną? Pomyśl, czy nie pycha kieruje twoim sercem. Zastanów się, jaka jest twoja wiara? Zrodzona przed wiekami, umocniona tradycją chrześcijańską, przekazywana z pokolenia na pokolenie również w twojej rodzinie. Czy nie lekceważysz tego wszystkiego wątpiąc, żądając znaków, wystawiając Boga na próbę?

Jezus wypomina Żydom, iż na wszystko potrafią znaleźć wytłumaczenie, wyjaśnienie. Przewidują, odczytują i pouczają. A jednak znaków czasu nie potrafią dostrzec i rozpoznać. Nie jest to wynikiem braku umiejętności lub wiedzy, lecz przejawem pychy i zarozumiałości, uporu i zatwardziałości serca. Dlatego po raz kolejny Pan kieruje do nich mocne słowa: „Plemię przewrotne i wiarołomne żąda znaku, ale żaden znak nie będzie mu dany, prócz znaku Jonasza”. Znak ten – męczeńska śmierć i zmartwychwstanie Jezusa – otrzymali. Mimo to, nie nawrócili się. I tkwią nadal w przekonaniu, iż On nie jest oczekiwanym Mesjaszem. Wyglądają Go nadal, odrzucając znaki, w dodatku powtarzając kłamliwe stwierdzenia na temat Chrystusa.

My, chociaż nie szkalujemy Jezusa, to poprzez nieprzyjmowanie wszystkiego, co daje nam Kościół, przez brak wiary, a żądanie znaku boleśnie Go ranimy. On jeszcze wykazuje cierpliwość. Tłumaczy i wyjaśnia. Jeszcze przemawia przez proroków. Pozwala swej Matce schodzić na ziemię i pouczać nas, przekonywać o miłości Boga. Ale zważmy na to, iż w pewnym momencie Jezus widząc niechęć Żydów i trwanie w uporze, po prostu „z tym ich zostawił i odszedł”. Jak bardzo zatwardziałe musiały być ich serca, skoro widząc Jezusa, czynione przez Niego cuda, doświadczając Jego cierpliwości w znoszeniu ich obłudnych rozmów i pytań, nie nawrócili się. Uważajmy, aby i nam nie przytrafiło się coś podobnego. Bowiem otrzymujemy znaki, mamy już pewną wiedzę oraz pomoc w instytucji Kościoła, w osobach kapłanów, dana nam została łaska życia w wierze podtrzymywana sakramentami świętymi, a jednak czekamy na dodatkowe znaki. Wątpimy i prosimy o nie!

Zachowujemy się jak ta mrówka, która nie dowierza, że słońce jest gorące, bo sama tego nie czuje, siedząc w swoim mrowisku. Nie bądźmy jak dzieci, które zaprzeczają prostym życiowym prawdom, gdyż ich nie doświadczyły. I skoro czegoś nie widziały, nie przeżyły – twierdzą, że tego nie ma.

Serce Jezusa jest bardzo cierpliwe. Dla ludzi pokornych ta cierpliwość jest niewyczerpana. Uniżmy się zatem, stańmy w pokorze i wyznajmy, że jesteśmy mali i nędzni, więc trudno nam wierzyć. Prośmy Matkę Najświętszą, by Ona w nas wierzyła, przyjmowała prawdy Boże i odpowiadała miłością na miłość. Niech Duch Święty poprowadzi nas przez te rozważania i pomoże nakłonić serca do otwarcia się na znaki czasów współczesnych. Niech nas oświeci i wyjaśni ich znaczenie. Niech pobłogosławi nas cała Trójca Święta. W imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego. Amen.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

Możesz użyć następujących tagów oraz atrybutów HTML-a: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <strike> <strong>