Ewangelia według św. Mateusza

 83. Kwas faryzeuszów i saduceuszów (Mt 16,5-12)

Przeprawiając się na drugi brzeg, uczniowie zapomnieli wziąć z sobą chleba. Jezus rzekł do nich: «Uważajcie i strzeżcie się kwasu faryzeuszów i saduceuszów!» Oni zaś rozprawiali między sobą i mówili: «Nie wzięliśmy chleba». Jezus, poznawszy to, rzekł: «Ludzie małej wiary, czemu zastanawiacie się nad tym, że nie wzięliście chleba? Czy jeszcze nie rozumiecie i nie pamiętacie owych pięciu chlebów na pięć tysięcy, i ile zebraliście koszów? Ani owych siedmiu chlebów na cztery tysiące, i ileście koszów zebrali? Jak to, nie rozumiecie, że nie o chlebie mówiłem wam, lecz: strzeżcie się kwasu faryzeuszów i saduceuszów?» Wówczas zrozumieli, że mówił o wystrzeganiu się nie kwasu chlebowego, lecz nauki faryzeuszów i saduceuszów.

Komentarz: Bóg prowadzi nas za rękę niczym matka swe małe dziecko. Tak często mówi do nas. Poucza, czego trzeba się wystrzegać i co należy czynić. Również jak matka tuli nas do Serca i kocha ogromnie. My jednak – jak prawdziwe małe dzieci – nie słuchamy Go, nie rozumiemy lub nie pamiętamy zbyt długo Jego słów. Stale doświadcza On od nas nieufności i wątpliwości.

Dzisiaj poruszymy sprawę nierozumienia Boga i Jego nauki. Przyjrzyjmy się przytoczonemu fragmentowi. Jezus ostrzegał uczniów przed kwasem faryzeuszów i saduceuszów. Mimo iż byli świadkami tych często nieprzyjaznych spięć i sami nieraz dziwili się słowom faryzeuszy, oburzając się na ich postawę, nie zrozumieli słów swego Nauczyciela. Pomyśleli o kwasie chlebowym.

Dziwić nas może reakcja uczniów. Wydaje nam się, że my, będąc na ich miejscu, pojęlibyśmy przesłanie Jezusa. Jednak mylimy się. Chociaż całe wieki upłynęły od czasów Jego chodzenia po ziemi, choć nasza wiedza, pojęcie o Bogu Ojcu, Synu i Duchu Świętym są o wiele głębsze, mimo że mamy jako pomoc doświadczenia Kościoła, my również tak reagujemy. Nasze serca zajęte są nadal – podobnie jak w przypadku uczniów – sprawami doczesnymi. Myślimy cały czas po ludzku. Jesteśmy tak przywiązani do doczesności, zajęci troską o nią, że trudno nam zmienić w jednym momencie sposób myślenia. Wszystko odnosimy sfery materialnej. Wszystko krąży wokół niej. Kiedy Bóg mówi do nas, Jego słowa również odbieramy przez pryzmat swojej sytuacji życiowej. Jeśli coś nie pasuje, często nie potrafimy tego przyjąć. Uparcie tkwimy w swych przekonaniach. Wierzymy własnym doświadczeniom, ufamy temu, co sami zobaczyliśmy.

Trudno nam przestąpić granicę świata ducha, bowiem za nią zaczyna się już tylko ufna miłość do Boga. Nie ma miejsca na naukowe dociekania, tezy, antytezy i dowodzenia. W związku z tym czujemy się bardzo niepewnie. Nie potrafimy poruszać się w rzeczywistości ducha. Dlatego najczęściej powracamy do starych form wiary i religijności. Brakuje nam zapału, by podjąć wysiłek i chociaż spróbować otwierać się na sprawy duchowe. Zdarzają się wprawdzie porywy zachwytu nad Bożą miłością – najczęściej podczas rekolekcji, dni skupienia, pielgrzymek; wtedy gdy przebywamy w gronie osób podobnie myślących, kiedy często adorujemy Boga ukrytego w Najświętszym Sakramencie, przystępujemy do Komunii św., słuchamy płomiennych mów kapłana. Wówczas dajemy się porwać natchnieniom Ducha Świętego i na chwilę wkraczamy w Jego świat, w Bożą rzeczywistość. W takich momentach wierzymy w to, co niemożliwe, ufamy miłości Boga i mamy nawet czasem ochotę podejmować wyzwania przekraczające nasze możliwości. Jednak rekolekcje się kończą, wracamy do domów, a rzeczywistość świata, który nas otacza, bardzo szybko przytłacza nas, obcina skrzydła i nie pozwala ulatywać duchowi w inny wymiar.

Słowa mówiące o tym, by strzec się kwasu faryzeuszów można odnieść nie tylko bezpośrednio do unikania obłudy. My, współcześnie żyjący, mamy strzec się świata, jego kłamliwych teorii, fałszywych haseł, obłudnego i zuchwałego wręcz mówienia o pięknej, czystej Boskiej miłości po to, by osiągnąć jakieś niecne cele. Jezus dzisiaj kieruje do nas te słowa: „Uważajcie i strzeżcie się kwasu faryzeuszów i saduceuszów”. Znaczy to, że mamy być czujni wobec nauki współczesnego świata, by nie omamił nas modą i trendami. Trzeba uważać na  fałszywych proroków, którzy pod płaszczykiem prawdy karmią nas kłamstwem. Mamy wystrzegać się zła, które już panoszy się na świecie i pod pozorem dobra wsącza w nasze dusze wiele wątpliwości – co do nauki Kościoła, sposobu życia jaki proponuje, nieocenionej wartości przykazań dla każdego człowieka oraz istnienia ludzkości. Musimy wyrzec się szatana, który poprzez zniechęcenie, lenistwo, umiłowanie łatwizny oraz pychę, zdobywa kolejne dusze dla siebie i posługuje się nimi, by posiąść następne. Dbajmy o to, byśmy napełniając się na wieczernikach, dniach skupienia, pielgrzymkach miłością samego Boga, Jego światłem, mądrością, pokojem, nie dali sobie wydrzeć tego skarbu przez własne lenistwo i zaniedbanie. Abyśmy nie ulegli wątpliwościom, jakie wzbudza w nas szatan. On bazuje na lenistwie – dlatego powoli rezygnujemy z podjętych postanowień codziennej adoracji Krzyża; buduje na kłamstwie i usprawiedliwia nas przed samymi sobą, gdy odchodzimy od życia modlitewnego. Opiera się na pysze w relacjach międzyludzkich, gdy za dużo rozmawiamy, a zbyt mało czasu poświęcamy na wspólne uwielbienie Boga. Wtedy adorujemy siebie nawzajem i wzrasta nasze poczucie wartości, doskonałości i świętości.

Strzeżmy się, bowiem ten książę kłamstwa, złodziej dusz jest sprytny, przebiegły i bardzo inteligentny. Wystarczy, że otworzymy się odrobinę na jeden z jego argumentów, a on już wejdzie do naszych serc, wśliźnie się i wsączać będzie swój jad nieufności, wątpliwości, egoizmu i pychy. Napełniajmy się światłem i duchem Jezusa, uczestnicząc w różnych formach rozwoju duchowego proponowanych przez wspólnotę – tak jak czynili to uczniowie, słuchając Jego nauki. Aby nie zniweczyć tego daru, musimy żyć w ciągłym zawierzaniu się Matce Najświętszej, często przyjmować Jezusa Eucharystycznego, karmić się nieustannie słowem Boga i często adorować Krzyż. Z tego płynie dla nas życie, umocnienie i pogłębienie wiary. W tym tkwi siła i moc do walki z pokusami. To są nasze kamienie przeciwko Goliatowi. To tarcze ochronne, hełmy, miecze i nakolanniki.

Niech Bóg błogosławi nas. Załóżmy nasze zbroje i strzeżmy swych dusz, bowiem stanowimy dla szatana pożądany obiekt. Dusze ospałe, letnie ma on już w kieszeni. Bardzo stara się więc zdobyć te, które pragną dążyć do świętości. Wie bowiem, że mają duże szanse ją osiągnąć, dzięki łasce Boga, który szczególnie je miłuje. Te dusze stanowią dla szatana swego rodzaju wyzwanie, które on z tym większą gorliwością podejmuje. W związku z tym ciągle pamiętać musimy o zbroi przeciwko Goliatowi i uzbrojeni kruszyć, obracać w proch ataki nieprzyjaciela. Pamiętajmy, że Bóg powołał nas do życia w świecie miłości, a nie nienawiści i dał ku temu wszelkie możliwości. Korzystajmy z nich stale, byśmy stworzyli wielką armię kroczącą zwycięsko do nieba.

Niech Bóg błogosławi nas na czas tych rozważań.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

Możesz użyć następujących tagów oraz atrybutów HTML-a: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <strike> <strong>