94. Owca zabłąkana (Mt 18,12-14)
Jak wam się zdaje? Jeśli kto posiada sto owiec i zabłąka się jedna z nich: czy nie zostawi dziewięćdziesięciu dziewięciu na górach i nie pójdzie szukać tej, która się zabłąkała? A jeśli mu się uda ją odnaleźć, zaprawdę, powiadam wam: cieszy się nią bardziej niż dziewięćdziesięciu dziewięciu tymi, które się nie zabłąkały. Tak też nie jest wolą Ojca waszego, który jest w niebie, żeby zginęło jedno z tych małych.
Komentarz: Bóg Ojciec troszczy się o każde najmniejsze jagnię, które zaginęło z Jego domu. Jezus daje o tym świadectwo, mówiąc: „Tak też nie jest wolą Ojca waszego, który jest w niebie, żeby zginęło jedno z tych małych”. Kim jest „jedno z tych małych”? O kim mówi Jezus? Rozważaliśmy już wczoraj, dzisiaj jeszcze raz zaznaczmy – małymi jesteśmy my, którzy słuchamy Jezusa. Są nimi nasi bliscy i znajomi. Takim wobec Boga jest każdy człowiek, tylko nie każdy uznaje swoją małość.
Dzisiaj Jezus zaświadcza o miłości ojcowskiej wobec każdego. Mówi czule, tak jak czułą jest miłość Boga. I chociaż między Stwórcą a człowiekiem jest wielka przepaść, bowiem jak pyłek wobec kosmosu, jak kropla wody wobec oceanu – tak człowiek wobec Boga, jednak On kocha i troszczy się o każdego, traktując jako swoje dziecię. Każde jest mu drogie i umiłowane. Za każdym będzie chodził, szukając zaginionego, bo każdy dla Niego jest tym małym, bezradnym. Czy zdajemy sobie sprawę z wagi słów, wypowiadanych dzisiaj do nas przez Jezusa? Czy słyszymy, co On mówi? Zapewnia nas o wielkiej szaleńczej miłości Boga Ojca, który mając przy sobie swoje dzieci, idzie szukać tego jednego, zagubionego. Czy rozumiemy to?
Na ziemi żyją miliony ludzi. Wzrokiem i umysłem są nie do ogarnięcia. A jednak Bóg traktuje każdego indywidualnie. Każdy jest dla niego umiłowanym dzieckiem. O każdego zabiega z miłości, za każdym idzie, wskazując właściwy kierunek. O każdego martwi się, widząc jego upadki. Do każdego przemawia indywidualnie. Bo tak jak dzieci w przedszkolu, tak często i dusze ludzkie potrzebują zwrócenia się do nich bezpośrednio. Tego, co skierowane do ogółu, nie odnoszą do siebie. Bóg więc, mimo iż jest samowystarczalny i nie potrzebuje nikogo ani niczego, pochyla się nad każdą duszą osobno i każdą przekonuje o swojej miłości.
Jezus w tym fragmencie mówi nam: Ojciec kocha cię niepojętą miłością. Traktuje prawdziwie jak swoje dziecko. W każdej chwili gotowy jest zostawić wszystko, by zatroszczyć się o ciebie. Zawsze ma na uwadze twoje dobro, twoje potrzeby, twoje życie. Nie jesteś jedną z miliona istot przez Niego stworzonych, o których nie pamiętałby. On czuwa nad tobą nieustannie. Wie o tobie wszystko i kocha cię. Jak ojciec i matka dbają o każdą dziedzinę życia swego dziecka, tak Bóg Ojciec troszczy się o ciebie. I tak jak rodzice martwią się, gdy ich dziecko robi sobie krzywdę, tak Ojciec Niebieski zatroskany jest o ciebie. Kocha cię, jakby miał ciebie jednego. Czyni wszystko, abyś miał życie wieczne.
Ale czy ty godzisz się, by być jedną z tych małych owiec? Czy przyjmujesz w głębi swego serca, że jesteś tą najmniejszą, która się właśnie zagubiła? A może widzisz siebie wśród dziewięćdziesięciu dziewięciu sprawiedliwych, którzy nie potrzebują nawrócenia? Wejrzyj w głąb swego serca. Jak odbierasz ten fragment? Przyznaj, że często, słysząc go, nie myślałeś o sobie jako o zaginionej owcy. To inni nią byli, ale nie ty. Spróbuj dzisiaj zrozumieć, że te słowa mówią o tobie. Pozwól potraktować się jako zagubione jagnię. Przecież ty również potykasz się, upadasz, ulegasz pokusom. Często doświadczasz słabości swej natury. Jakże często odczuwasz własną niemoc wobec grzechów, które popełniasz. Poczuj się dzisiaj zaginioną owieczką. Zgódź się, by Bóg Ojciec wyszedł na poszukiwanie ciebie. Rozraduj się z tego powodu. Ojciec Niebieski z troski o ciebie zostawia wszystko, by cię odnaleźć, by do ciebie dotrzeć.
O, czyż w twojej słabości, małości nie jest to powód do tego, by się cieszyć? Przecież właśnie dlatego, że jesteś tak mały, nieporadny, niezaradny, właśnie dlatego, że upadasz, stale gdzieś odchodzisz, Bóg czuwa nad tobą szczególnie. Schodzi ze swego tronu, by sam osobiście ciebie poszukać. A gdy już cię znajduje, z wielką radością bierze na ramiona jak pasterz swą owieczkę i zanosi do stada. Poczuj nad sobą to radosne spojrzenie Boga, który właśnie ciebie odnalazł. Odczuj Jego radość, że oto jest – ta umiłowana, maleńka owieczka! Małe jagnię odnalazło się!
W spojrzeniu Boga nie dostrzeżesz wyrzutów i pretensji, lecz samą miłość i szczęście z powodu odnalezienia. Pozwól Mu wtedy wziąć cię w ramiona. Przytul się do Jego Serca, które z taką tęsknotą szukało i wypatrywało ciebie. Pozwól Bogu i sobie na tę radość z odnalezienia. Pozwól. Bądź jak najczęściej małą owieczką, małym jagnięciem. W swym sercu bądź stale najmniejszy ze stada. Nieustannie nawołuj, niech Bóg słyszy twój głos. To przecież najsłabsze i najmniejsze jagnięta są przez swego pasterza szczególnie kochane, otaczane troską, niesione w ramionach. To przywilej najmniejszych i najsłabszych. Zauważ, że uznając swoją nędzę, jesteś jakby wyróżniony. Bóg bierze cię na ręce. Silny i mocny nie potrzebuje pomocy, słaby i mały – tak. Ty zatem zawsze pozostawaj takim. Licz na ojcowskie, czułe ramiona. Wciąż przyznawaj się do swojej małości. Zawsze stawaj w prawdzie przed sobą i Bogiem. A zaznawać będziesz błogosławieństwa bycia najmniejszym, opieki Boga Ojca, Jego troski o ciebie, objęcia Jego czułych ramion i Jego radości z faktu, że może ciebie nosić na rękach.
Niech to błogosławieństwo nieustannie nad nami czuwa, niech nas dotyka, przenika i przemienia w najmniejszych z najmniejszych. Niech Bóg ogarnia nas swoją czułą Ojcowską miłością. A radość z odnalezienia niech będzie naszym udziałem i naszą radością.