47. Wyznanie Piotra (Mk 8,27-30)
Potem Jezus udał się ze swoimi uczniami do wiosek pod Cezareą Filipową. W drodze pytał uczniów: «Za kogo uważają Mnie ludzie?» Oni Mu odpowiedzieli: «Za Jana Chrzciciela, inni za Eliasza, jeszcze inni za jednego z proroków». On ich zapytał: «A wy za kogo Mnie uważacie?» Odpowiedział Mu Piotr: «Ty jesteś Mesjasz». Wtedy surowo im przykazał, żeby nikomu o Nim nie mówili.
Komentarz: „A wy za kogo Mnie uważacie?” Niech to pytanie będzie tematem naszego rozważania.
Jezus zapytał o to swoich uczniów. Uczynił tak ze względu na nich samych – po to, by zastanowili się nad tym, kim jest ich Nauczyciel. Ta kwestia nieraz już nurtowała nawet ścisłe grono apostołów. Wszystko, o czym mówił Jezus, nie było łatwe do zrozumienia i przyjęcia. Wiele razy stwierdzali, iż Jego mowa jest trudna. Często prosili o wyjaśnienia lub rozważali coś między sobą. Rozmawiali również o tym, kim naprawdę jest Jezus? Zadziwiał ich swoją mocą, czynionymi cudami; pociągał miłością bijącą z całej Jego postaci. Intrygował mądrością, inteligencją, wiedzą. Zastanawiający był fakt, że pomimo tego wszystkiego wybrał życie tułacza. Przecież przy swoich zdolnościach i umiejętnościach mógłby szybko dorobić się majątku, stać się poważanym nauczycielem w jednej ze szkół. Już samo uzdrawianie zapewniłoby Mu dostatnie życie. A On chodził w coraz to nowe miejsca i nauczał. Narażał się na różne nieprzyjemności, choć wiele z nich mógł uniknąć. Przecież często uprzedzał ich o mających nastąpić wydarzeniach. Znał przyszłość. Był niezwykły.
Teraz zwraca się do nich z pytaniem: „(…) za kogo Mnie uważacie?” To znowu obudziło zainteresowanie uczniów osobą Jezusa, rozbudziło ich ciekawość. Poczęli znów zastanawiać się, kim On właściwie jest? Mówił o sobie zadziwiające rzeczy. To sugerowałoby, iż jest kimś naprawdę niezwykłym. Wtedy Piotr kierowany Duchem Świętym, nagle olśniony odparł: Ty jesteś Mesjasz. Słowa te wywarły ogromne wrażenie na słuchających. Spojrzeli na Jezusa, który potwierdził, nakazując im, by nie mówili o tym nikomu. Samo słowo Mesjasz wywoływało wśród Żydów poruszenie. Przecież czekali na Niego od wieków. Istniały różne wyobrażenia o tym jaki będzie, ale żadne nie odpowiadało temu, kim naprawdę był Jezus. I chociaż Pisma określały dokładnie, z jaką misją przyjdzie na świat Mesjasz, że będzie cierpiał i poniesie śmierć. Żydzi nie potrafili tego wszystkiego odpowiednio powiązać i zrozumieć. W swoich wyobrażeniach i domysłach posuwali się nieraz bardzo daleko, a jednak nie dostrzegli w Jezusie Mesjasza. Byli i tacy, którzy nie chcieli Go zobaczyć.
Dzisiaj Jezus pyta nas: „A wy za kogo Mnie uważacie?” Kim dla nas jest Jezus? Odpowiedź jest bardzo ważna, zależy od niej wiele. Pomyśl, kim naprawdę dla ciebie jest Jezus. Nie odpowiadaj tak, by było to zgodne z nauką Kościoła. Zastanów się, kim rzeczywiście On dla ciebie jest. Kim jest; nie – kim powinien być. Czy odpowiadasz szczerze? To również ważne – prawda wobec samego siebie. Zastanów się więc jeszcze raz. Teraz, mając już odpowiedź w sercu, pomyśl, jak postępujesz. Czy rzeczywiście i autentycznie traktujesz Chrystusa odpowiednio do tego, za kogo Go uważasz? Czy twoje zachowanie wyraża tę przyjętą prawdę o Nim? Być może twoja postawa świadczy o czymś innym.
Znasz prawdę o Jezusie. Nie musisz domyślać się – jak Jego pierwsi uczniowie. Kościół istnieje już dwadzieścia wieków i podaje ci tę wiedzę. Czy żyjesz zgodnie z nią? Czy przyjąłeś ją sercem? Czy rzeczywiście Jezus jest dla ciebie Mesjaszem, Zbawicielem? Czy jest twoim Bogiem? Spróbujmy jeszcze raz, zastanawiając się nad własną postawą życiową, odpowiedzieć na te pytania. Kim dla nas jest Jezus? Czy rzeczywiście wierzymy, że jest Bogiem, który nas zbawił; z miłości do nas zstąpił na ziemię i poszedł na krzyż, by zgładzić nasze grzechy? Czy wierzymy, że kocha nas tak jak nikt inny na świecie i tylko On jest w stanie dać nam szczęście? Czy my wierzymy? Za wyznaniem wiary powinna iść postawa. Prawdziwa wiara ma swoje następstwa. Czy tak jest w naszym życiu?
Przyznaj, że twoja wiara jest bardzo słaba, bowiem nie żyjesz tym, w kogo wierzysz. Gdybyś prawdziwie wierzył, codziennie spędzałbyś długie chwile, adorując swojego Boga. Każdego dnia czekałbyś z wielką niecierpliwością na Eucharystię, aby spotkać się ze Zbawicielem. Wychodziłbyś po Mszy Świętej szczęśliwy jak nikt, bowiem twoja dusza zjednoczyła się z żywym Bogiem, w którego wierzy. To nadawałoby twemu życiu prawdziwy sens. Każdą czynność wykonywałbyś dla Niego, wielbiąc Go i dziękując za to, co tobie uczynił. A wszelkie przeciwności znosiłbyś z radością, bowiem Jemu ofiarowywałbyś wszystko. O, prawdziwie byłbyś najszczęśliwszym człowiekiem, gdyż w Bogu widziałbyś cel i sens swego życia; w Nim miałbyś wszystko – miłość i prawdę.
Pozwól, że zapytam ciebie jeszcze raz, a ty potraktuj to pytanie naprawdę bardzo osobiście. Wejdź w głąb swojej duszy. Zamknij oczy na otaczający świat. Pozostań sam z tym pytaniem. Postaraj się ujrzeć Jezusa. Jest tylko On i ty, nikt więcej. Bądź szczery. Jezus zna prawdę. On widzi stan twojego serca. Wie wszystko o twej duszy. Jednak stawiając to pytanie, chce, abyś ty uświadomił sobie prawdę. Ona jest niezmiernie ważna. Dopóki nie wyznasz jej przed samym sobą, dopóty nie będziesz prawdziwie żył, wierzył i rzeczywiście stawał przed Bogiem. Zawsze będzie jakiś fałsz – twoje wyobrażenie, marzenie; maska, kamuflaż, ale nie ty. Zatem stań przed Bogiem w prawdzie. Stań przed sobą w prawdzie i wyznaj, za kogo ty uważasz Jezusa?
Nie wstydź się swej odpowiedzi. Nikt jej nie usłyszy. Tylko Bóg, który i tak wie wszystko. Pamiętasz Jego słowa: Prawda was wyzwoli. Życie w prawdzie o sobie samym daje wolność. Kiedy człowiek w końcu przyzna kim jest, jaka jest jego wiara, kim jest dla niego Bóg i jak Go traktuje; gdy określi swoje pragnienia, wyzna przed Panem własną słabość, a jednocześnie – mimo całej swej nędzy – pragnienie życia z Nim w świętości i miłości, wtedy Bóg ześle łaskę. A ona dotknie ciebie; nie twoje wyobrażenia o sobie, lecz ciebie. Dotyk tej łaski wyrwie z twej duszy okrzyk samego Piotra: Ty jesteś Mesjasz! I serce będzie to czuło, pragnąc żyć w zgodzie z tym, czego doznało. Zaczniesz starać się ze wszystkich sił, aby tak było. Pamiętaj jednak, że jesteś słaby. Codziennie więc stawaj pokornie w prawdzie przed Jezusem, wciąż słuchaj Jego pytania i wyznawaj swą wiarę, a doświadczać będziesz dotyku łaski. Ona będzie umocnieniem na twojej drodze.
Niech Pan błogosławi ciebie na czas tych rozważań. Niech Duch Święty doda ci odwagi, by stanąć w prawdzie przed sobą i Bogiem.