Ewangelia według św. Marka

48. Pierwsza zapowiedź męki i zmartwychwstania (Mk 8,31-33)

I zaczął ich pouczać, że Syn Człowieczy musi wiele cierpieć, że będzie odrzucony przez starszych, arcykapłanów i uczonych w Piśmie; że będzie zabity, ale po trzech dniach zmartwychwstanie. A mówił zupełnie otwarcie te słowa. Wtedy Piotr wziął Go na bok i zaczął Go upominać. Lecz On obrócił się i patrząc na swych uczniów, zgromił Piotra słowami: «Zejdź Mi z oczu, szatanie, bo nie myślisz o tym, co Boże, ale o tym, co ludzkie».

Komentarz: Reakcja Piotra była swego rodzaju nie akceptowaniem cierpienia, jakie zapowiadał Jezus. Nie wyobrażał on sobie, iż ich Pan mógłby czegoś podobnego doświadczyć. Nie do pomyślenia było takie odrzucenie, straszliwe cierpienie aż po śmierć, skoro właśnie Jezus dokonywał tylu uzdrowień. Otaczały Go tłumy, a On czynił dla ludzi rzeczy niemożliwe. I miałby tak cierpieć? Przecież pomagał wszystkim! Jeśli będzie trzeba, to i sobie też może pomóc. Ale któż ośmieliłby się podnieść na Niego rękę? Owszem, faryzeusze niezbyt przyjaźnie odnoszą się do Jezusa, ale żeby od razu zabijać? To na pewno nie będzie miało miejsca. Piotr czuł jednocześnie niepokój o siebie samego. Co stałoby się z nimi, gdyby rzeczywiście Jezusa pojmano i skazano na śmierć? Nie raz zdarzało się, że uczniowie podzielali los swoich nauczycieli. A on nie chciał tak cierpieć. To o czym mówił Jezus, brzmiało przerażająco.

W tym toku myślowym Piotra ujawniły się egoistyczne pobudki. Myślał o sobie, bojąc się cierpienia. Jego wyobraźnia podsuwała mu wiele obrazów. Widział siebie i innych uwięzionych, skazanych, bitych i torturowanych. Ujrzał nawet swoją śmierć. A on nie chciał umierać. Był zwykłym, prostym człowiekiem. Jeśli Duch Święty czegoś mu nie objawił, nie miał dużej wiedzy. I chociaż przed momentem pod natchnieniem tegoż Ducha wypowiedział znamienne słowa: Ty jesteś Mesjasz, nie miał całości poznania i reagował według swej ludzkiej natury. A ta wzdraga się przed cierpieniem, odbiera je jako zło. Dlatego człowiek buntuje się przed nim i nie chce go zaakceptować. Słabość natury ludzkiej nie pozwala wyjść poza własne „ja”. Niemalże w każdej trudnej sytuacji pierwsza myśl człowieka dotyczy samego siebie: Co będzie ze mną? Czy będę cierpiał? Czy zrealizuję swoje pragnienia? Czy dużo będę musiał poświęcić dla tej sprawy? Czy mnie stać na takie poświęcenie? Czy warto się tego podejmować? Takich myśli często pojawia się bardzo dużo. Gonią jedna za drugą. Człowiek nawet się nie spostrzeże, a cały ten tok myślowy przepłynie przez własne „ego”. Podsyca go szatan, bo to on bazuje na miłości własnej każdej duszy. Jeśli nie zareaguje ona szybko i nie sprzeciwi się temu, za myślami popłyną emocje, które tylko utrwalą złe przekonania. I zwycięży słaba, chwiejna natura ludzka.

Dzisiaj Jezus pragnie pouczyć nas, jak powinniśmy postępować w obliczu trudnych sytuacji. W życiu bardzo często doświadczamy cierpienia, chociażby, gdy musimy w jakiejś formie zrezygnować z siebie, odsunąć na bok własne pragnienia i przyjemności. Zwykłe sprawy, szara codzienność. W takich momentach mamy mówić Bogu tak, wierząc, że te wszystkie sytuacje są łaską, którą On nam daje, byśmy mogli się uświęcić, uformować, przygotować do nieba. Jeśli spojrzymy w ten sposób, zrozumiemy, że trudne sprawy są dla nas dobrem, służą naszemu wzrostowi. Postarajmy się wyjść poza własne „ego”. Spróbujmy odrzucać napływające myśli, zatrzymywać ich bieg, by nie dać się pociągnąć miłości własnej. Uczmy się rezygnować z siebie. Pomyślmy o Jezusie. Dla Niego zgódźmy się na takie czy inne wyrzeczenie, nieprzyjemność, nawet ból czy cierpienie. Powstrzymajmy się, gdy mamy ochotę coś powiedzieć. Uśmiechnijmy się, gdy chciałoby się skrzywić z bólu lub ponarzekać.

Takie chwile zdarzać się będą często. Za każdym razem próbujmy przezwyciężyć swą ludzką naturę, która będzie domagać się swoich praw, wzbudzać niepokój, lęk, buntować się. Pomyślmy wtedy o Jezusie cierpiącym, torturowanym, dźwigającym krzyż i ukrzyżowanym. Niech ten obraz pomaga nam rezygnować z siebie, Jemu ofiarowując swoje cierpienie. Wtedy te zwykłe, codzienne sprawy przysłużą się wyższym celom, bo każda – odpowiednio przyjęta – będzie kształtować i formować nas. Mogą też pomóc innym duszom, jeśli swoje wysiłki ofiarujemy w ich intencji. W ciągu każdego dnia nie brakuje nam trudności i przeciwności. Do tej pory reagowaliśmy na nie z niechęcią, marnując tak wielkie łaski przygotowane dla nas i innych!

Ten fragment Ewangelii zazwyczaj rozpatrywany jest pod innym kątem. Jednak dzisiaj rozważyliśmy sposób przyjmowania przez nas trudności dnia codziennego, reagowania na cierpienie; fakt marnowania przez nas tak wielu okazji do ratowania dusz. Spróbujmy od dziś patrzeć na wszelkie przeciwności jako okazję do złączenia się z Jezusem cierpiącym i towarzyszeniu Mu w męce; możliwość współuczestniczenia w zbawianiu dusz. Wykorzystujmy wszystko, aby uformować własną duszę na kształt Jezusa, by wyjść poza krąg miłości własnej i napełnić się miłością Bożą.

Przyjmijmy Boże błogosławieństwo na czas tych rozważań. Niech Duch Święty pomoże nam dobrze zrozumieć łaski, jakimi obdarza nas Bóg w postaci trudów codzienności.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

Możesz użyć następujących tagów oraz atrybutów HTML-a: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <strike> <strong>