50. Przemienienie Jezusa (Mk 9,2-8)
Po sześciu dniach Jezus wziął z sobą Piotra, Jakuba i Jana i zaprowadził ich samych osobno na górę wysoką. Tam przemienił się wobec nich. Jego odzienie stało się lśniąco białe tak, jak żaden folusznik na ziemi wybielić nie zdoła. I ukazał się im Eliasz z Mojżeszem, którzy rozmawiali z Jezusem. Wtedy Piotr rzekł do Jezusa: «Rabbi, dobrze, że tu jesteśmy; postawimy trzy namioty: jeden dla Ciebie, jeden dla Mojżesza i jeden dla Eliasza». Nie wiedział bowiem, co należy mówić, tak byli przestraszeni. I zjawił się obłok, osłaniający ich, a z obłoku odezwał się głos: «To jest mój Syn umiłowany, Jego słuchajcie!» I zaraz potem, gdy się rozejrzeli, nikogo już nie widzieli przy sobie, tylko samego Jezusa.
Komentarz: Jezus ukazał tym trzem wybranym uczniom swoje oblicze – oblicze Boga. To wydarzenie miało dla nich ogromne znaczenie, choć wtedy jeszcze nie zdawali sobie z tego sprawy. Było ogromnym przeżyciem. Dostąpili swego rodzaju wyróżnienia. Poczuli się wręcz przerażeni. Oto dokonało się coś, czego tak do końca nie ogarniały ich umysły. Jezus objawił się im w swej Boskiej postaci. I sam Bóg Ojciec przemówił do nich z obłoku.
To przydarzało się dawniej prorokom, kapłanom, ludziom naznaczonym przez Boga. Ukazywał On się im w słupie ognia, przemawiał z obłoku. W ten sposób prowadził swój naród, ochraniał go, strzegł. A Jego obecność, choć ukryta dla ludu, była odczuwalna. Teraz Bóg objawił się wobec prostych ludzi. Niezwykłe dla apostołów było to przemienienie ich Nauczyciela. Do tego obłok, który zakrył miejsce spotkania z Bogiem; głos zapewniający ich, iż Jezus jest Synem Bożym i nakazujący posłuszeństwo wobec Niego. Znali na tyle Pisma, iż wiedzieli, co oznacza ten obłok, rozumieli słowa. Tym bardziej wydawało im się niepojęte, że spotkało to ich – zwykłych ludzi. Serca drżały. Długo jeszcze dochodzili do siebie i rozmawiali między sobą. Nie byli świadomi tego, iż nie bez przyczyny właśnie im Jezus ukazał się jako Syn Boga i pokazał swoje cudowne, przemienione oblicze. Nie zdawali sobie sprawy, że było to niejako zapowiedzią późniejszych wydarzeń, w których będą uczestniczyć. Aby nie stracili wtedy wiary, by mieli siły i ufność niemalże heroiczną, Jezus dokonuje wobec nich tego cudu na górze Tabor.
Nie przypadkowo dzisiaj rozważamy ten fragment. Bóg i nas pragnie przygotowywać do zbliżających się wydarzeń. Zostaliśmy wybrani – podobnie jak Piotr, Jakub i Jan, by ujrzeć Boże oblicze. Jezus pragnie, abyśmy poznali Go bliżej, a przez to – pokochali. To poznawanie dokonuje się już od pewnego czasu. Doświadczamy tego jako wspólnota. Jesteśmy wyprowadzani na górę, czyli miejsce odosobnione, gdzie zaznajemy cudu Bożej obecności. I chociaż nie w obłoku, lecz w maleńkiej Hostii, jest to ta sama obecność Boga, co przed wiekami na górze Tabor; to samo miłujące spojrzenie, zatroskane o swój lud. My również słyszymy słowa. Objawiają nam Bożą miłość i powołują do świadczenia o niej.
Zauważmy, Bóg nie zostawił swojego ludu. Towarzyszy nam i prowadzi tak jak naród wybrany. To nic, że nie pojawia się słup ognia, że nie widzimy obłoku. Teraz Bóg obecny jest pośród nas w Najświętszym Sakramencie. To jest Jego cudowna obecność. On jest pośród nas poprzez swoje słowo, wypowiedziane na przestrzeni wieków, zebrane, zapisane, ujęte w księgę Pisma Świętego. To właśnie Jego słowo z obłoku. Bóg jest pośród nas i wyprowadza co jakiś czas na górę: dni skupienia, wieczerniki, rekolekcje. Tam pozwala nam głębiej wejść w istotę swego Bóstwa. Pan wybrał nas jak tych trzech apostołów. A my – tak jak i oni – jesteśmy nieświadomi swego powołania i przygotowań do mających niedługo nastąpić wydarzeń. Gdybyśmy spojrzeli na historię Kościoła, sięgnęli jeszcze dalej – do czasów Izraela, zauważylibyśmy, iż Bóg ingerował w życie swojego ludu, przygotowywał go na pewne doświadczenia, pouczał, wskazywał drogę wyjścia z bardzo trudnych sytuacji, a Jego obecność niejako nasilała się przed mającymi nastąpić decydującymi wydarzeniami. Pan wybierał dusze, poprzez które prowadził lud. Im szczególnie objawiał swoją wolę. Oni byli najbliżej Niego, to ich obejmował tym obłokiem, gdy wchodzili do namiotu spotkania. To oni doświadczali działania mocy Bożej, która poprzez ich serca i dusze, objawiała się światu, dokonując przeróżnych dzieł, cudów i znaków.
Jesteśmy świadkami objawiania się Boga i Jego miłości swojemu ludowi. On przechadza się pośród nas. Czyni to po to, aby nasze serca stały się mężne, by wzrosła wiara i ufność. Bóg poprzez nas chce odrodzić swój Kościół. A wydarzenia, jakie czekają wszystkich, będą ciężkim przeżyciem. Na ten trudny czas Pan przygotowuje swoich wybranych – tak jak dawniej apostołów, szczególnie Piotra, Jakuba i Jana. Oni towarzyszyli Mu na górze Tabor. A potem byli w Getsemani, gdy Jezus doświadczał trwogi konania, biorąc na siebie jako człowiek wszelkie zło, przełamując lęk przed męką, godząc się na wolę Ojca. Widzieli Go tam ogromnie zmienionego. Gdyby nie góra Tabor, nie znieśliby widoku Jezusa tak strwożonego męką w Ogrodzie Oliwnym. Dzięki wcześniejszemu doświadczeniu Jego Bóstwa, zdołali mimo początkowego strachu i ucieczki, szybko podnieść się i powrócić do Niego; nie ulec zgorszeniu, załamaniu, rozpaczy. Góra Tabor miała też przemożny wpływ na przeżywanie późniejszych, jakże dramatycznych wydarzeń.
Toteż i my nie lekceważmy tego, co Bóg nam teraz daje – Jego objawienia, Jego słów, pouczeń i wskazań. Wszystko to posłuży nam potem, by podtrzymać nasze dusze w chwilach wielkiej próby. Serca mocne wiarą, miłością i nadzieją, upodobnione do samego Jezusa z ufnością oczekiwać będą na bieg wydarzeń. Niech już teraz przyświeca nam myśl, iż Duch Święty jest Tym, który prowadzi nas i daje swoje światło. To za Jego sprawą możemy zagłębiać się w prawdę o Bogu i przyjmować Jego objawienie. To On usposabia dusze do otwierania się na niepojętą, cudowną, Bożą rzeczywistość, mimo że umysł ludzki nie może jej pojąć. To Duch Święty był sprawcą dzieł Bożych dokonywanych przez święte, wybrane, naznaczone dusze. Pozwólmy zatem Jemu działać i w nas, otwórzmy serca i napełniajmy się Jego mądrością i miłością.
Niech Bóg błogosławi nas na czas tych rozważań.