Ewangelia według św. Marka

85. Spisek przeciw Jezusowi (Mk 14,1-2)

Za dwa dni była Pascha i Święto Przaśników. Arcykapłani i uczeni w Piśmie szukali sposobu, jak by Jezusa podstępnie ująć i zabić. Lecz mówili: «Tylko nie w czasie święta, by nie było wzburzenia między ludem».

Komentarz: „Arcykapłani i uczeni w Piśmie szukali sposobu, jak by Jezusa podstępnie ująć i zabić”. W oparciu o ten fragment Ewangelii poruszymy dzisiaj trudny, jednak bardzo ważny temat. Nie będziemy rozważać dokładnego znaczenia przytoczonych słów. Postaramy się uświadomić sobie, iż i dzisiaj w każdej duszy ludzkiej szatan próbuje ująć i zabić Boga.

Jezus czynił samo dobro – pocieszał, uzdrawiał, wskrzeszał, wprowadzał pokój, godził. Mimo to miał swoich przeciwników. Właściwie należałoby powiedzieć – jednego głównego przeciwnika – szatana, który posługiwał się w walce z Nim duszami ludzkimi. Podobnie czyni i dzisiaj. By odciągnąć nas od Boga, wykorzystuje wszelkie możliwe sposoby – sytuacje, zdarzenia, innych ludzi, a przede wszystkim nasze słabości, na bazie których nęka nas, budzi wątpliwości, zniechęcenie; karmi pychę i miłość własną.

Musimy to sobie uświadomić i zawsze o tym pamiętać – to nie człowiek jest naszym wrogiem, ale właśnie zły duch. Każda osoba dana jest od Boga ku wspólnemu naszemu uświęcaniu się i kroczeniu do nieba. Zdarzenia same w sobie też nie zrywają w nas więzi z Bogiem. Czyni to szatan, który podsyła nam ich złą interpretację, budzi niewłaściwe emocje i reakcje. On zna nasze słabości, a ponieważ jest bardzo inteligentny, potrafi wszystko wykorzystać tak, by uderzyć właśnie w ten najsłabszy punkt. A my nieświadomie ulegamy jego działaniu, przyjmujemy to, co nam podpowiada, niejako utożsamiamy się z tym i grzeszymy, raniąc Jezusa.

Jakże łatwo człowiek ulega szatanowi, podczas gdy tak trudno mu poddać się Bożemu działaniu, przyjąć Bożą prawdę. Wtedy czuje opory, ciężar, widzi trudności. O wiele łatwiej poddać się złu, niż otworzyć na dobro. Dlatego, zdając sobie z tego sprawę, musimy być bardzo czujni we wszystkich sytuacjach codzienności. Trzeba nieustannie badać swoje serce i uświadamiać sobie motywy własnego postępowania; kontrolować duszę – czy nadal trwa przy boku Jezusa, czy czuwa przy Konającym, czy miłuje Ukrzyżowanego. Zapraszajmy do każdego wydarzenia Matkę Najświętszą, prośmy o czuwanie naszego Anioła Stróża i świętego Michała Archanioła. I starajmy się postępować tak, by nie powstydzić się swoich reakcji przed Bogiem, który Jest! Czujność musi być wielka, bowiem szatan niestrudzenie szuka sposobu, by podstępnie ująć i zabić w nas Jezusa. Tak naprawdę, on stara się zniszczyć naszą duszę należącą do Boga i nasze życie w Nim. Nienawiść szatańska jest tak wielka, że chce zarazić i porazić cały świat. W swej nieskończonej pysze pragnie on dosięgnąć samego Boga.

Zastanówmy się jeszcze, cóż mogą znaczyć słowa: „Lecz mówili: Tylko nie w czasie święta, by nie było wzburzenia między ludem”. Szatan wie, kiedy zaatakować, jaką wybrać porę i jak to uczynić. Są momenty, kiedy niemalże jawnie, głośno wdziera się w nasze życie. Wywołuje ogromne, złe emocje. Przechodzi przez serce jak burza, niszcząc nas samych i innych. Po takim zajściu czujemy się, jak gdyby uszły z nas wszystkie siły. I choć wydaje się, że zwyciężyliśmy, mamy dziwne poczucie wypalenia, pewnej przegranej. Jakby umknęło nam coś ważnego. Dzieje się tak dlatego, że to pozorne zwycięstwo przyszło kosztem ogromnych strat w duszy – własnej i innych. Najczęściej jednak szatan przychodzi bardzo cicho i maleńkimi kroplami wsącza w nasze serca zazdrość, pychę, poczucie żalu bądź inne złe uczucia. Czynią one jeszcze więcej szkody niż te, które pojawiają się i wybuchają gwałtownie. Wielkie emocje są widoczne, można więc – z pomocą łaski Bożej – szybciej nad nimi zapanować i je odrzucić. Kropla, jak wiemy, jest maleńka, często nawet niezauważalna. Ale drąży skałę. Szatan o tym wie. I karmi nas następną i następną drobiną trucizny, a jej stężenie stopniowo wzrasta w naszym organizmie. Mała dawka nie zabije, ale gdy kumulować się ich będzie coraz więcej, trucizna uśmierci duszę. Pamiętajmy, że „nie w czasie święta, by nie było wzburzenia”, przyjdzie szatan. Jak to zrozumieć? On nie zbliży się do nas w czasie wielkiej łaski, w sytuacjach sprzyjających trwaniu w bliskości Boga. Wie, że wtedy zostanie od razu rozpoznany i przepędzony. Wybiera zwykłe dni, szarą codzienność. Wówczas atakuje, by wejść do serca i zatruć je choćby odrobiną swego jadu. Wiedzmy, że będzie stale próbował nas zdobyć. On nigdy nie odpoczywa, nie rezygnuje. Wiele świętych dusz zwiódł tylko dlatego, że przestawały czuwać. Bądźmy więc czujni! Nie dajmy się zwieść dobrym opiniom o sobie, samozadowoleniu, bo są to największe bramy, przez które dostaje się do duszy szatan. Drżyjmy, jeśli nie potrafimy dojrzeć w sobie grzechu; gdy czujemy się pewni i silni. Dusza mocna jest tylko wtedy, gdy dostrzegając własną słabość, całkowicie zdaje się na Boga. Jedynie wówczas, kiedy całą ufność złoży w Nim, może czuć się bezpieczna. I tylko pokój płynący z przynależności do Jezusa jest zapewnieniem, że nie zeszła z dobrej drogi.

Bóg dopuszcza, by szatan kusił duszę, aby ta jeszcze bardziej zdała sobie sprawę ze swej słabości i mocniej przylgnęła do Krzyża. Zdarza się, że nawet w chwilach trwania przy Nim jest kuszona i poddawana własnym słabościom. Zawsze i wszędzie potrzeba czujności. Bowiem odwieczny wróg Boga nie śpi i cały czas ostrzy swe pazury. Wielu dziś uzna takie stwierdzenie za przenośnię. A jednak dzieje się to realnie, pośród nas, w rzeczywistości, w której żyjemy. Szatan nie jest wymysłem służącym temu, by strachem nakłonić ludzi do właściwego postępowania. Nie jest fantazją artystów przedstawiających go na różne sposoby. Nie jest też samą ideą, jak wielu próbuje sobie tłumaczyć. Zło istnieje, jest osobowe, w dodatku przewyższa inteligencją człowieka. Jako byt duchowy – zbuntowany przeciwko Bogu anioł, pragnący przejąć władzę nad światem – jest od człowieka silniejszy pod wieloma względami. Jednak nie ma czegoś, co może mieć dusza ludzka – mianowicie obecności samego Boga w sercu. Duszy zjednoczonej z Bogiem szatan nie tknie. Choć będzie próbował jeszcze zacieklej, nie dosięgnie jej, bowiem zanurzona w Panu, otoczona Jego miłością, będzie dla wroga nieosiągalna. Mocą, siłą i tarczą jest Bóg. Żeby pokonać taką duszę, szatan musiałby więc najpierw zwyciężyć samego Boga, który broni swojej własności.

Dlatego dusze najmniejsze prowadzone są do zjednoczenia z Panem. Temu służy droga miłości i dana na niej modlitwa: Jezu, Maryjo, kocham Was, ratujcie dusze! Bóg chce chronić nasze dusze, gromadząc je w swoim Sercu i otaczając obronnym murem swej miłości. Pragnie uczynić nas świętymi, byśmy jaśniejąc, oświecali innym drogę do nieba – niczym światełka pośród ciemności świata tak bardzo pogrążonego w grzechu. Bóg chce dla ludzi samego szczęścia. A znaleźć je można jedynie w Nim, w Jego miłości.

Niech błogosławi nas cała Trójca Święta. Módlmy się, aby objęła nas łaska zrozumienia dzisiejszego rozważania.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

Możesz użyć następujących tagów oraz atrybutów HTML-a: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <strike> <strong>