Ewangelia według św. Łukasza

185. Pogrzeb Jezusa (Łk 23,50-56)

Był tam człowiek dobry i sprawiedliwy, imieniem Józef, członek Wysokiej Rady. Nie przystał on na ich uchwałę i postępowanie. Był z miasta żydowskiego Arymatei, i oczekiwał królestwa Bożego. On to udał się do Piłata i poprosił o ciało Jezusa. Zdjął je z krzyża, owinął w płótno i złożył w grobie, wykutym w skale, w którym nikt jeszcze nie był pochowany. Był to dzień Przygotowania i szabat się rozjaśniał. Były przy tym niewiasty, które z Nim przyszły z Galilei. Obejrzały grób i w jaki sposób zostało złożone ciało Jezusa. Po powrocie przygotowały wonności i olejki; lecz zgodnie z przykazaniem zachowały spoczynek szabatu.

Komentarz: W życiu człowieka często się zdarza, że sytuacja wydaje się jednoznacznie określona, nie ma możliwości zmiany. Jest ona nie po myśli człowieka, dlatego człowiek martwi się, a niekiedy nawet załamuje, nie widząc drogi wyjścia. Zdaje mu się, że nie da się już nic zrobić, klamka zapadła ostatecznie. Świat się załamał. Podobną sytuację przeżywali ci, co kochali Jezusa. Ich Mistrz, Nauczyciel, Prorok, Mesjasz został zabity. Wiązali z Nim wielkie nadzieje. Każdy na swój sposób, swoje pojmowanie rzeczywistości, swoje rozumienie, kim jest Jezus. Każdy według tego, za kogo Go uważał. Każdy jednak Go kochał. Jego śmierć wydawała im się końcem wszystkiego. Nie rozumieli, że to był właśnie początek. Jego śmierć była dla nich błogosławieństwem Nieba. Zrozumieli to dopiero potem.

To wydarzenie, które przyniosło im tyle cierpienia, które było swego rodzaju sprawdzianem ich wiary i miłości, które z ich punktu widzenia było najstraszniejszym scenariuszem, okazało się najwyższym wymiarem miłości i miłosierdzia Bożego dla ludzkości, przynosząc jej zbawienie. Zmieniło losy świata, zmieniło też losy pojedynczych osób. Dokonało przemiany wewnętrznej tych, którzy znali Jezusa, ale i dokonuje tejże zmiany w tych, którzy przychodzą jako kolejne pokolenia. Ma ciągły wpływ na dzieje ludzkości, na cały świat. Zmienia jego oblicze.

Ma wpływ również na nasze życie jako jednostek oraz jako wspólnoty. Jest wydarzeniem o niewyobrażalnym wymiarze. Jego głębia przewyższa znaczenie każdego innego wydarzenia ludzkiego, a swym zasięgiem obejmuje cały wszechświat od początku jego istnienia aż po kres. Żadne słowo ludzkie nie jest w stanie w pełni oddać jego wielkości, głębi, znaczenia ani wartości. Nie da się opisać ludzkim językiem tego bezmiaru miłości wylanej podczas męki Jezusa. Nie da się określić nieskończonego miłosierdzia, w którym Bóg zanurzył świat podczas ukrzyżowania swego Syna. Nie jest możliwym nazwać tego, co dokonało się poza ludzkim wzrokiem w świecie ducha, gdy Bóg, Pan życia i śmierci, przekroczył jej próg – ten niebywały wybuch mocy, ta potęga, jaka objawiła się wszelkiemu stworzeniu, ten majestat, przed którym zadrżały wszelkie duchy i oddały pokłon. Nie da się tego opowiedzieć, bo ludzki język jest zbyt ubogi.

Jednak można, rozważając to wydarzenie, napełniać się duchem, światłem, miłością. Można napełniać się samym Bogiem. Bowiem nieograniczoność tego wydarzenia, miłość, jaka się w nim objawiła, miłosierdzie, które zapanowało, sprawiają, iż człowiek zagłębia się w tych tajemnicach, obcując w ten sposób z Bogiem. Zatem warto jak najczęściej trwać pod Krzyżem, by tym samym zgłębiać jego sens, wartość, wielkość i znaczenie. Warto zastanawiać się nad losem tych, którzy wtedy bezpośrednio towarzyszyli Jezusowi, by ich przeżycia mogły stawać się też i naszym udziałem. Warto, ponieważ w ten sposób bardziej zbliżamy się do sedna, do istoty, do głębi, bo zaczynamy poznawać Boga, odkrywać to, co zakryte, żyć Jego życiem. Nasze serca doznają przemiany, a dusze, jednocząc się z Nieograniczonym, wprowadzane są w Jego świat. Warto, bowiem wtedy zaczynamy patrzeć na swoje życie z innej perspektywy i możemy inaczej je wartościować. Inaczej odbieramy swoją codzienność i to, czego w niej doświadczamy. Możemy inaczej przyjmować sytuacje, wydarzenia, które pozornie wydają się przekreślać nasze plany życiowe, przez które zastanawiamy się nad sensem istnienia, które niosą ze sobą ból, ogromne cierpienie, które wydają się całkowicie zmieniać nasze dotychczasowe życie.

Spojrzenie czynione spod Krzyża nasuwa pewną refleksyjność, nadaje lepszą perspektywę, czyni je bardziej obiektywnym. A przede wszystkim daje sercu pokój, uzasadnia sens cierpienia i niesie nadzieję zbawienia. Toteż trwajmy pod Krzyżem, rozważajmy mękę Jezusa, zanurzajmy się w Jego śmierć i radujmy zmartwychwstaniem. Niech nadzieja, ufność i wiara oraz radość płynące z obcowania z Bogiem Ukrzyżowanym, stają się naszym doświadczeniem. Módlmy się do Ducha Świętego, by otwierał nasze dusze i wlewał w nie swoje światło. Módlmy się, byśmy potrafili przyjmować Boże Słowo, jego głębię, byśmy poznawali jego sens. Módlmy się, abyśmy czerpali radość z obcowania ze Słowem. By prawdziwie stawało się ono naszym pokarmem duchowym, obecnością samego Boga. Módlmy się, a Bóg będzie nam błogosławił.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

Możesz użyć następujących tagów oraz atrybutów HTML-a: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <strike> <strong>