13. Apologia Jezusa (J 5,19-47)
„W odpowiedzi na to Jezus im mówił: „Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Syn nie mógłby niczego czynić sam od siebie, gdyby nie widział Ojca czyniącego. Albowiem to samo, co On czyni, podobnie i Syn czyni. Ojciec bowiem miłuje Syna i ukazuje Mu to wszystko, co On sam czyni, i jeszcze większe dzieła ukaże Mu, abyście się dziwili. Albowiem jak Ojciec wskrzesza umarłych i ożywia, tak również i Syn ożywia tych, których chce. Ojciec bowiem nie sądzi nikogo, lecz cały sąd przekazał Synowi, aby wszyscy oddawali cześć Synowi, tak jak oddają cześć Ojcu. Kto nie oddaje czci Synowi, nie oddaje czci Ojcu, który Go posłał. Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Kto słucha słowa mego i wierzy w Tego, który Mnie posłał, ma życie wieczne i nie idzie na sąd, lecz ze śmierci przeszedł do życia. Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam, że nadchodzi godzina, nawet już jest, kiedy to umarli usłyszą głos Syna Bożego, i ci, którzy usłyszą, żyć będą. Podobnie jak Ojciec ma życie w sobie, tak również dał Synowi: mieć życie w sobie samym. Przekazał Mu władzę wykonywania sądu, ponieważ jest Synem Człowieczym. Nie dziwcie się temu! Nadchodzi bowiem godzina, w której wszyscy, którzy spoczywają w grobach, usłyszą głos Jego: a ci, którzy pełnili dobre czyny, pójdą na zmartwychwstanie życia; ci, którzy pełnili złe czyny – na zmartwychwstanie potępienia. Ja sam z siebie nic czynić nie mogę. Tak, jak słyszę, sądzę, a sąd mój jest sprawiedliwy; nie szukam bowiem własnej woli, lecz woli Tego, który Mnie posłał. Gdybym Ja wydawał świadectwo o sobie samym, sąd mój nie byłby prawdziwy. Jest przecież ktoś inny, kto wydaje sąd o Mnie; a wiem, że sąd, który o Mnie wydaje, jest prawdziwy. Wysłaliście poselstwo do Jana i on dał świadectwo prawdzie. Ja nie zważam na świadectwo człowieka, ale mówię to, abyście byli zbawieni. On był lampą, co płonie i świeci, wy zaś chcieliście radować się krótki czas jego światłem. Ja mam świadectwo większe od Janowego. Są to dzieła, które Ojciec dał Mi do wykonania; dzieła, które czynię, świadczą o Mnie, że Ojciec Mnie posłał. Ojciec, który Mnie posłał, On dał o Mnie świadectwo. Nigdy nie słyszeliście ani Jego głosu, ani nie widzieliście Jego oblicza; nie macie także słowa Jego, trwającego w was, bo wyście nie uwierzyli w Tego, którego On posłał. Badacie Pisma, ponieważ sądzicie, że w nich zawarte jest życie wieczne: to one właśnie dają o Mnie świadectwo. A przecież nie chcecie przyjść do Mnie, aby mieć życie. Nie odbieram chwały od ludzi, ale wiem o was, że nie macie w sobie miłości Boga. Przyszedłem w imieniu Ojca mego, a nie przyjęliście Mnie. Gdyby jednak przybył kto inny we własnym imieniu, to byście go przyjęli. Jak możecie uwierzyć, skoro od siebie wzajemnie odbieracie chwałę, a nie szukacie chwały, która pochodzi od samego Boga? Nie mniemajcie jednak, że to Ja was oskarżę przed Ojcem. Waszym oskarżycielem jest Mojżesz, w którym wy pokładacie nadzieję. Gdybyście jednak uwierzyli Mojżeszowi, to byście i Mnie uwierzyli. O Mnie bowiem on pisał. Jeżeli jednak jego pismom nie wierzycie, jakżeż moim słowom będziecie wierzyli?”
Komentarz: „Nie macie także słowa Jego trwającego w was, bo wyście nie uwierzyli w Tego, którego On posłał.” Dość trudne są te słowa Jezusa dla współczesnego człowieka. Trudne i drażniące były dla wielu Żydów. Uważali oni siebie za tych, którzy czytają Pisma i je znają. Nieustannie powoływali się na nie. A teraz przyszedł człowiek, który powołując się na te same Pisma dowodzi im, że jest Synem Boga, a więc jest równy Bogu. To jeszcze nie wszystko. Jezus wykazywał brak znajomości Pism, brak odpowiedniego ich rozumienia i interpretowania. A co najważniejsze, brak zgodności ich życia z głoszonymi prawdami, zafałszowanie.
Jezus ukazuje swoją jedność z Ojcem. Pokazuje to, że od Ojca wyszedł, od Ojca otrzymał pełną władzę, a to, co czyni, jest wolą Ojca. Moc, która jest w nim, jest mocą pochodzącą od Boga. Nie przyjmowanie Jezusa, jest odrzucaniem Ojca. Kto nie wierzy w Jezusa, nie może mówić, że wierzy w Ojca. I nie pomogą całe wieki związku narodu wybranego z Bogiem, jeśli każdy człowiek indywidualnie nie przyjmie Jezusa i tego, co czyni z Bożego zamysłu, z woli Ojca. Aby uwierzyć Jezusowi wystarczy wsłuchać się w świadectwo o Nim, jakie dawał Mojżesz, jakie znaleźć możemy na kartach Pisma Świętego u wielu proroków, jakie wydał o Nim Jan Chrzciciel. Czyny Jezusa, znaki, cuda są tym świadectwem samego Boga, bowiem człowiek nie jest w stanie dokonywać tak wielkich rzeczy. Jezus trwa w swoim Ojcu. A Ojciec trwa w Nim. Dlatego są tak zgodni, dlatego wszystko, co Jezus czyni, jest wolą Jego Ojca.
W dodatku Jezus podkreśla, iż Jego świadectwo jest większe od Janowego. Jego świadectwem będzie to, czego dokona, do czego został przez Ojca powołany. To wielkie dzieło, jakiego ma dokonać, przetrwa wieki. Nie skończy się wraz ze śmiercią tak, jak świadectwo Jana ucichło, po jego śmierci. Jego misja zakończona, świadectwo wydane, powołanie wypełnione. Świadectwo Jezusa trwać będzie wiecznie i jego skutki odczuwać będzie ludzkość przez wieczność. Bowiem jest to świadectwo samego Boga. Słowo, które wypowiada nie idzie w próżnię. Ono stwarza, staje się, trwa, ono jest. Ucieleśnia się w Jezusie. Sam Jezus jest świadectwem Ojca, Ojciec wydaje świadectwo o Synu. Słowo wypowiedziane przed wiekami, zapowiedzi dawane przez proroków, wypełniają się. Kto otwiera serce, sercem przyjmuje Prawdę.
Mądrość zawarta w Pismach, nie jest mądrością ludzką, ale boską. Toteż nie umysł trzeba na nią otworzyć, ale serce i duszę. Kto prawdziwie przyjmuje Boga, trwa w Prawdzie zawartej w Piśmie. Kto nie w fałszu, ale w Prawdzie odnajduje siebie i przeżywa swoje życie, ten ma Słowo żyjące w nim. Słowo trwa w nim, żyje w nim, kształtując go i jego życie. I w pewnym momencie bardzo jasno odczytuje przyjście Jezusa, jako wypełniające się Słowo Boga. Bowiem trwając w Słowie, jest mu Ono bliskie, znane. Nie jest obce, więc je rozpoznaje. Ten zaś, kto nie żyje Prawdą Słowa, chociaż może o tym dużo mówić, nie jest w stanie rozpoznać Go w Jezusie. Bo tak naprawdę nie zna Słowa i nim nie żyje. Tak więc Jezus, który jest Słowem Boga, nie jest mu znany, jest mu obcy.
Jezus otrzymał od Ojca pełną władzę. Wszystko przekazał Mu Jego Ojciec. Ma prawo sądzić. Niezrozumiałe to prawo dla zwykłego człowieka, bowiem nadane Jezusowi mocą Jego Posłuszeństwa Ojcu do końca, otrzymane na mocy ukrzyżowania, oddania swego życia za życie każdego człowieka. Wypełniając wolę Ojca, wolę Miłości Miłosiernej, Jezus niejako nabył prawo władzy nad ludzkością. Jako Bóg, miał ją zawsze, jako Syn posłuszny Ojcu ma ją niejako podwójnie. Ceną było Jego życie. Jednak ta władza przejęta poprzez Krzyż będący wyrazem i świadectwem samej Miłości i samego Miłosierdzia, nie jest właściwie rozumiana przez człowieka. Bowiem człowiek ma swoje zwykłe, ludzkie wyobrażenie władzy. I niestety zazwyczaj nie wiąże się ono z miłością. Władza Boga, to władza Miłości Miłosiernej. Miłości, która umarłych powołuje do życia. Miłości, która daje nowe życie. Która nie wykorzystuje swoich poddanych, ale swoim podanym daje całą siebie. Warunkiem jest jej przyjęcie. Przyjęcie Miłości Miłosiernej, wiara w nią. A dzieje się to poprzez przyjęcie Jezusa jako Boga, Syna Bożego, Odwiecznego Jego Słowa.
Dzisiejszy fragment, chociaż trudny w swej wymowie, jednak przedstawiający istotną prawdę o Jezusie jako Synu Bożym. A świadectwo o Nim dają prorocy narodu wybranego. Szkoda tylko, że w ostateczności naród ten nie rozpoznał w Jezusie zapowiadanego Mesjasza. Szkoda, że żyjąc w takiej bliskości z Bogiem, naród wybrany nie zdołał otworzyć się na Jego Słowo, nie przyjął Go jako swojego. Módlmy się, aby historia narodu wybranego nie powtórzyła się w naszym życiu. Prośmy Ducha Świętego, by prowadził nasze serca i dusze ku otwarciu się na Słowo, byśmy potrafili rzeczywiście w tym Słowie trwać, a Ono by trwało w nas. Módlmy się, aby Miłość Miłosierna objawiająca się w Jezusie, została przez nas przyjęta z wielką otwartością. Módlmy się, Bóg będzie nam błogosławił.