Ewangelia według św. Jana

24. Uzdrowienie niewidomego od urodzenia (J 9,1-41)

„[Jezus] przechodząc obok ujrzał pewnego człowieka, niewidomego od urodzenia. Uczniowie Jego zadali Mu pytanie: „Rabbi, kto zgrzeszył, że się urodził niewidomym – on czy jego rodzice?” Jezus odpowiedział: „Ani on nie zgrzeszył, ani rodzice jego, ale [stało się tak], aby się na nim objawiły sprawy Boże. Potrzeba nam pełnić dzieła Tego, który Mnie posłał, dopóki jest dzień. Nadchodzi noc, kiedy nikt nie będzie mógł działać. Jak długo jestem na świecie, jestem światłością świata”. To powiedziawszy splunął na ziemię, uczynił błoto ze śliny i nałożył je na oczy niewidomego, i rzekł do niego: „Idź, obmyj się w sadzawce Siloam” – co się tłumaczy: Posłany. On więc odszedł, obmył się i wrócił widząc. A sąsiedzi i ci, którzy przedtem widywali go jako żebraka, mówili: „Czyż to nie jest ten, który siedzi i żebrze?” Jedni twierdzili: „Tak, to jest ten”, a inni przeczyli: „Nie, jest tylko do tamtego podobny”. On zaś mówił: „To ja jestem”. Mówili więc do niego: „Jakżeż oczy ci się otwarły?” On odpowiedział: „Człowiek zwany Jezusem uczynił błoto, pomazał moje oczy i rzekł do mnie: „Idź do sadzawki Siloam i obmyj się”. Poszedłem więc, obmyłem się i przejrzałem”. Rzekli do niego: „Gdzież On jest?” On odrzekł: „Nie wiem”. Zaprowadzili więc tego człowieka, niedawno jeszcze niewidomego, do faryzeuszów. A tego dnia, w którym Jezus uczynił błoto i otworzył mu oczy, był szabat. I znów faryzeusze pytali go o to, w jaki sposób przejrzał. Powiedział do nich: „Położył mi błoto na oczy, obmyłem się i widzę”. Niektórzy więc spośród faryzeuszów rzekli: „Człowiek ten nie jest od Boga, bo nie zachowuje szabatu”. Inni powiedzieli: „Ale w jaki sposób człowiek grzeszny może czynić takie znaki?” I powstało wśród nich rozdwojenie. Ponownie więc zwrócili się do niewidomego: „A ty, co o Nim myślisz w związku z tym, że ci otworzył oczy?” Odpowiedział: „To prorok”. Jednakże Żydzi nie wierzyli, że był niewidomy i że przejrzał, tak że aż przywołali rodziców tego, który przejrzał, i wypytywali się ich w słowach: „Czy waszym synem jest ten, o którym twierdzicie, że się niewidomym urodził? W jaki to sposób teraz widzi?” Rodzice zaś jego tak odpowiedzieli: „Wiemy, że to jest nasz syn i że się urodził niewidomym. Nie wiemy, jak się to stało, że teraz widzi, nie wiemy także, kto mu otworzył oczy. Zapytajcie jego samego, ma swoje lata, niech mówi za siebie”. Tak powiedzieli jego rodzice, gdyż bali się Żydów. Żydzi bowiem już postanowili, że gdy ktoś uzna Jezusa za Mesjasza, zostanie wyłączony z synagogi. Oto dlaczego powiedzieli jego rodzice: „Ma swoje lata, jego samego zapytajcie!” Znowu więc przywołali tego człowieka, który był niewidomy, i rzekli do niego: „Daj chwałę Bogu. My wiemy, że człowiek ten jest grzesznikiem”. Na to odpowiedział: „Czy On jest grzesznikiem, tego nie wiem. Jedno wiem: byłem niewidomy, a teraz widzę”. Rzekli więc do niego: „Cóż ci uczynił? W jaki sposób otworzył ci oczy?” Odpowiedział im: „Już wam powiedziałem, a wyście mnie nie wysłuchali. Po co znowu chcecie słuchać? Czy i wy chcecie zostać Jego uczniami?” Wówczas go zelżyli i rzekli: „Bądź ty sobie Jego uczniem, my jesteśmy uczniami Mojżesza. My wiemy, że Bóg przemówił do Mojżesza. Co do Niego zaś nie wiemy, skąd pochodzi”. Na to odpowiedział im ów człowiek: „W tym wszystkim to jest dziwne, że wy nie wiecie, skąd pochodzi, a mnie oczy otworzył. Wiemy, że Bóg grzeszników nie wysłuchuje, natomiast Bóg wysłuchuje każdego, kto jest czcicielem Boga i pełni Jego wolę. Od wieków nie słyszano, aby ktoś otworzył oczy niewidomemu od urodzenia. Gdyby ten człowiek nie był od Boga, nie mógłby nic czynić”. Na to dali mu taką odpowiedź: „Cały urodziłeś się w grzechach, a śmiesz nas pouczać?” I precz go wyrzucili. Jezus usłyszał, że wyrzucili go precz, i spotkawszy go rzekł do niego: „Czy ty wierzysz w Syna Człowieczego?” On odpowiedział: „A któż to jest, Panie, abym w Niego uwierzył?” Rzekł do niego Jezus: „Jest Nim Ten, którego widzisz i który mówi do ciebie”. On zaś odpowiedział: „Wierzę, Panie!” i oddał Mu pokłon. Jezus rzekł: „Przyszedłem na ten świat, aby przeprowadzić sąd, aby ci, którzy nie widzą, przejrzeli, a ci, którzy widzą stali się niewidomymi”. Usłyszeli to niektórzy faryzeusze, którzy z Nim byli i rzekli do Niego: „Czyż i my jesteśmy niewidomi?” Jezus powiedział do nich: „Gdybyście byli niewidomi, nie mielibyście grzechu, ale ponieważ mówicie: „Widzimy”, grzech wasz trwa nadal.”

Komentarz: Dzisiejszy fragment bardzo dobrze oddaje charakter faryzeuszów. Jednocześnie pokazuje, iż zwykły człowiek swoją prostotą odpowiedzi i szczerością może ujawnić ich obłudę. Bohaterem czytania jest niewidomy od urodzenia. Jezus spotkawszy go, uzdrowił, przywrócił mu wzrok. Ma to, oprócz znaczenia czysto związanego z organizmem i zdrowiem, również znaczenie symboliczne. Oto Jezus jest tym, który daje przejrzenie, przywraca światło ludzkim oczom. Daje im światło Boże!

Z faktem uzdrowienia nie potrafią pogodzić się faryzeusze. Szukają punktu zaczepienia, by Jezusa oskarżyć, a w ludzkich oczach pomniejszyć Jego autorytet. Dopytują się niewidomego, jak został uzdrowiony, kiedy to się stało, kim jest ten, który uzdrowił. Biorą też na przesłuchanie jego rodziców, aby się upewnić, czy rzeczywiście ich syn był niewidomy od urodzenia. Stale pytają jak to możliwe, kto go uzdrowił. Ponownie wzywają uzdrowionego i znowu pytają o sposób uleczenia. Są przy tym złośliwi i aroganccy. Żeby zbić z tropu tego człowieka mówią, iż wiedzą, że Jezus jest grzesznikiem. Jednak biedny człowiek odpowiada bardzo roztropnie i inteligentnie, tak, że to on wprawia w zakłopotanie faryzeuszy i wywołuje większe zdenerwowanie. Mówi bowiem: „Czy On jest grzesznikiem, tego nie wiem. Jedno wiem: byłem niewidomy, a teraz widzę.” Pokazuje im brak logiki w ich myśleniu i zachowaniu. W pewnym momencie nawet nieco sobie z nich żartuje pytając: „Czy i wy chcecie zostać Jego uczniami?” Z jednej strony twierdzą, że nie wiedzą, skąd pochodzi, a mimo to wyrokują, że jest grzesznikiem. A przecież „wiemy, że Bóg grzeszników nie wysłuchuje, natomiast Bóg wysłuchuje każdego, kto jest czcicielem Boga i pełni Jego wolę. Od wieków nie słyszano, aby ktoś otworzył oczy niewidomemu od urodzenia. Gdyby ten człowiek nie był od Boga, nie mógłby nic czynić.” To rozwścieczyło faryzeuszy, a nie mając argumentów, stwierdzili, że on sam jest cały w grzechach więc nie będzie ich pouczał. I wyrzucili go.

Zauważmy, że brak argumentów sprawia, że człowiek używa siły, by w ten sposób odnieść zwycięstwo. Tylko, że tak naprawdę jest to jego porażką. Daje dowód własnej bezsilności, własnej słabości. Pod koniec Jezus wypowiada ważne słowa: „Przyszedłem na ten świat, aby przeprowadzić sąd, aby ci, którzy nie widzą, przejrzeli, a ci, którzy widzą, stali się niewidomymi.”  O kim mówi? Domyślamy się, że ma na myśli tych, co się nawrócą oraz tych, którzy trwać będą twardo przy swoim zdaniu. Ci, którzy przyjmą naukę Jezusa, przyjmą Jego naukę, a więc światło Boga. Zaczną żyć w tej światłości. Zobaczą Prawdę i nią będą starali się żyć. Przejrzą na oczy. Wyjdą z mroków ciemności przyjmując zbawienie. Staną się dziećmi światłości. Odwrotnie będzie z tymi, którzy uparcie zapierać się będą Jezusa. Ci, jakże często twierdzą, iż mają poznanie, znają Prawdę i zarzucają Jezusowi kłamstwo. W Izraelu uczeni w Piśmie, faryzeusze to ludzie, którzy uchodzili we własnych oczach za bliskich Boga. Uważali, że znają Pisma, rozumieją je i potrafią wytłumaczyć wszelkie zawiłości. Są blisko Mądrości, a więc ją posiedli. Jezus udowadnia im, że się mylą. W każdej potyczce słownej wychodzą pokonani. Dopiero w zetknięciu z Jezusem wychodzi ich brak rozumienia Pism, brak otwartości na naukę Jezusa, zamknięcie się we własnej skorupie i niedopuszczanie do siebie niczego, co różni się od ich stanowiska. Nie przyjmują Prawdy. Uchodząc za oświeconych, stają się ślepymi. Dopiero teraz na jaw wychodzi ich prawdziwa ślepota.  Oczywiście oni tego nie uznają. Nadal twierdzą, że mają monopol na prawdę, na poznanie, na znajomość i rozumienie Pism. I to jest dopiero prawdziwa ślepota, gdy ktoś nie widząc, twierdzi, że widzi wszystko.

Człowiek niewidomy doświadcza swego kalectwa boleśnie i uznaje je. To uznanie, iż jest się niewidomym, to swego rodzaju przejrzenie. To moment, od którego może dokonywać się nawrócenie. Bardzo ważny moment. Bez niego nie jest możliwym prawdziwe wejście na nową drogę. Módlmy się, abyśmy potrafili dojrzeć własną ślepotę. Módlmy się, abyśmy otworzyli się na naukę Jezusa w pełni, by w pełni przejrzeć. Módlmy się, by Duch Święty dał nam światło poznania. Módlmy się, by udzielił nam swej mądrości. Módlmy się, aby pycha, próżność, zarozumiałość nie wprowadzały nas w zakłamanie przed samymi sobą i Bogiem. Byśmy potrafili stawać w Prawdzie! Módlmy się, byśmy mogli nawrócić się prawdziwie. By nasze nawrócenie było całkowite, do końca, na wieki. Módlmy się, by już nigdy łuski nie zakrywały naszych oczu serca i duszy. Módlmy się o pełną jasność, zrozumienie, mądrość i poznanie. Dajmy się poprowadzić Duchowi Jezusa. Jemu zaufajmy! On nas nie zwiedzie. Przecież tylko w Nim jest zbawienie. Módlmy się. Bóg będzie nas błogosławił.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

Możesz użyć następujących tagów oraz atrybutów HTML-a: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <strike> <strong>