Rozważania

Nr. 70  „Dałem wam bowiem przykład, abyście i wy tak czynili” (J 13,1-15)

Cieszę się ogromnie, że przyszliście dzisiaj, że razem możemy spożywać tę Paschę, że razem, możemy przeżywać ten czas. Chcę, byście otworzyli swoje serca tak, aby wejść w czas Ostatniej Wieczerzy, który właśnie dokonuje się. Z wiarą otwórzcie oczy waszych dusz i zobaczcie Apostołów i zobaczcie Jezusa. Jest On obecny w osobie kapłana. Nie patrzcie oczami ciała, patrzcie oczami duszy. Jezus jest pośród was. 
Pascha, którą spożywali Żydzi co roku na pamiątkę wyjścia z Egiptu była najważniejszym wydarzeniem dla każdego Żyda. Za każdym razem czytane były odpowiednie fragmenty Pism, które wspominały to wydarzenie. Śpiewane były również Psalmy, podczas których wielbiono wielkość Boga, Jego Wszechmoc, Jego opiekę nad narodem wybranym. Jeśli chcecie, możecie znaleźć się również i w tym wydarzeniu. Wszystko jest możliwe dla duszy, która otwiera się na duchową rzeczywistość. Tak więc zapraszam was. 
Czas wyjścia narodu wybranego z niewoli (Wj 12,1-8.11-14) był czasem objawienia się potęgi Boga. W sposób niezwykły poprzez znaki, poprzez cuda Bóg pokazywał narodowi wybranemu, iż jest jego Panem, włada, prowadzi, opiekuje się, troszczy się o swój naród. W tym wszystkim, co dokonywało się wówczas każda dusza może brać udział, jeśli ufnie otworzy się na rzeczywistość ducha. To, co dokonuje się w tym wydarzeniu jest niezmiernie ważne, a ma swoje wytłumaczenie w znakach, w zwyczajach i tradycji. Każda rzecz, każda czynność jest symbolem, który zapowiada to, czego dokonuje Jezus. Do momentu Jego męki i śmierci, do momentu złożenia w Ofierze Syna Bożego właśnie Pascha była tym wydarzeniem najważniejszym, wydarzeniem wielkim. To wydarzenie zapowiedziało i niejako przygotowywało serca Żydów do tego, co jest prawdziwym, rzeczywistym wyprowadzeniem z niewoli. Pierwsza Pascha to wyprowadzenie z niewoli ludzkiej, to uwolnienie z jarzma, jakie narzucił człowiek. Bardzo ważne uwolnienie, bardzo ważne wydarzenie dla całego narodu wybranego. Ale to, w jaki sposób się dokonywało było zapowiedzią przyjścia Jezusa i Jego nowej Paschy. Niejako pomogło w zrozumieniu wydarzenia, które dzisiaj tak szczególnie staramy się przeżywać. 
W narodzie wybranym baranek ofiarny był składany od wieków. W tym narodzie na zwierzę ofiarne Żydzi składali swoje grzechy. I potem wypędzali je na pustynię, aby tam zostało pożarte przez dzikie zwierzęta. Żydzi wierzyli, że w ten sposób niejako oddalili swoje grzechy, oczyścili się z nich. Po wyjściu z niewoli egipskiej baranek ofiarny był pamiątką tego uwolnienia, którego dokonał Boga. Krew z baranka stała się rzeczywistością, która uwalniała, chroniła naród wybrany przed śmiercią. Teraz sam Jezus czyni siebie Barankiem Ofiarnym, kozłem, na którego Żydzi dawniej składali wszystkie swoje grzechy;  Barankiem Ofiarnym, którego Krew chroni nas przed śmiercią. Bóg ze względu na tę Krew nie zabija nas, ale udziela życia w wolności. Wyzwala nas z niewoli, tym razem z tej rzeczywistej, realnej niewoli grzechu i śmierci. 
Podczas Ostatniej Wieczerzy Jezus tłumaczył Apostołom, co się wydarza. Ich serca miały jednak trudność w zrozumieniu tego. Czuły, iż dzieje się coś bardzo ważnego, a jednak nie mogły zrozumieć. Poprzez wspólną modlitwę, poprzez pouczenie Jezus pokazał im całą historię Zbawienia i wytłumaczył każdy znak, symbol i jego odniesienie do swojej Osoby. Łamanie chleba i picie wina było już wcześniejszą tradycją w narodzie, a jednak to, co czynił Jezus, co czyni także dzisiaj jest nową Paschą, nowym Przymierzem, nowym wyzwoleniem z niewoli. Dlatego jest to jedyna taka Pascha – najważniejsza Pascha! Jest to jedyna taka Wieczerza – najważniejsza! O niezwykłości tej Paschy, tej Wieczerzy również świadczy fakt, iż spożywany chleb staje się Ciałem Jezusa a wino Jego Krwią. A więc Jezus cały staje się Barankiem. Apostołowie, a wraz z nimi my spożywamy Ciało Jezusa i pijemy Jego Krew. 
Gdy Żydzi spożywali Paschę, byli przygotowani do drogi. I prawdziwie spożywali baranka. My mamy być też gotowi do drogi, bowiem spożycie Baranka, a więc spożycie Ciała Chrystusa jest wprowadzeniem nas na nową drogę, drogę życia w wolności. Ale jak każda wolność, tak i to życie w wolności jest zadaniem dla każdego z nas, nie jest to droga łatwa. Wolność oznacza odpowiedzialność za swoje życie, odpowiedzialność za wszystko, co się czyni. Człowiek stanowi o sobie. I to co czyni, każdy jego krok, czyn niesie konsekwencje w jakości życia i w dalszym życiu. Dzisiaj wraz z Apostołami spożyjemy Ciało Jezusa i wejdziemy na nową drogę, wejdziemy w nowe życie, życie w wolności. To Jezus daje nam tę wolność. To On uwalnia nas z grzechu, uwalnia od śmierci i daje życie swoje, życie Boskie, życie wieczne, życie w miłości. Jeszcze nie rozumiemy, czym jest to życie. Jezus daje nam swoją Krew. Ona oczyszcza nasze serca, obmywa nasze serca. I przed Bogiem Ojcem stajemy jako Jego naród, Jego dzieci, stajemy jako Jego Syn Pierworodny. Jest to wyróżnienie, dar, łaska, a równocześnie jest to zadanie dla każdego z nas. Mamy żyć jak Jezus, mamy żyć jako syn Boga, córka Boga. Nie jako niewolnik, grzesznik, ale jako święty.
Dzisiejsza wspólna Wieczerza wprowadza nas i jednoczy z Jezusem i z Jego Męką. Spożywając Ciało Jezusa uczestniczymy w Jego męce, w śmierci i w zmartwychwstaniu, uczestniczymy w Jego chwale. Jesteśmy zanurzani w całym Dziele Zbawienia i nasze uczestnictwo ma być pełne, a więc nie tylko otrzymujemy sam efekt końcowy, ale otrzymujemy pełnię, czyli uczestnictwo nie tylko w życiu wiecznym, nie tylko w Zmartwychwstaniu, ale uczestnictwo w Męce i Śmierci. I w tym również jesteśmy zanurzani. A więc nasze życie, nasze dusze, nasze serca, całe nasze jestestwo zanurzane są w pełni Dzieła Zbawczego. I od tego momentu świadomi tej pełni mamy przyjmować wszystko jako udział w Dziele Jezusa.
Bardzo trudno jest duszy zrozumieć pełnię udziału w Dziele Zbawczym. Zazwyczaj dusze z ochotą przyjmują wiadomość o Zbawieniu, wiadomość o życiu wiecznym w miłości, natomiast trudniej jest duszy zrozumieć jej udział w Męce i Śmierci. Dusze boją się, dusze odsuwają gdzieś na bok tę świadomość pełnego uczestnictwa, nie rozumieją jak ważnym jest udział w pełni. Nie ma zbawienia, nie ma życia wiecznego bez Męki i Śmierci. Trzeba uczestniczyć w Męce i Śmierci, aby móc uczestniczyć w Zmartwychwstaniu w wieczności. Trzeba przejść, tak jak przeszli Apostołowie przez Mękę i Śmierć, czekać na Zmartwychwstanie i tego doświadczyć, by móc uczestniczyć w chwale wiecznej Boga.
Naszym sercom również teraz trudno jest zrozumieć ten pełny udział. Pojmujemy to bardzo jednostronnie jako konieczność przyjmowania cierpienia w swoim życiu. To dobry kierunek, ale to nie jest do końca właściwe rozumienie pełnego uczestnictwa w Dziele Zbawczym. Bowiem pełne uczestnictwo jest świadomym otwarciem się duszy na całe życie Jezusa i przyjęcie do siebie, do swojego serca całego Jego życia, przyjęcie wszystkich aspektów tego życia, zgoda na każdy z nich, akceptacja całkowita i niejako przejęcie wszystkiego, co jest Jezusowe do siebie tak, by żyć już Jego życiem, by oddychać Jego życiem, by każda sekunda naszego życia stawała się Jego sekundą, Jego życiem, by wszystko czynić jako Jezus, oddychać jako Jezus, myśleć jako Jezus, mieć w sobie Jego myśli. To niezwykłe zjednoczenie, utożsamienie się z tym, Kim jest Jezus, czym jest Jego życie, Jego Byt, Jego Istota, Jego wnętrze.
Apostołowie przeszli cierpienie, doświadczyli Męki, Zmartwychwstania i pod natchnieniem Ducha Świętego weszli w życie Jezusa. Stąd późniejsza ich działalność, w której tak bardzo uobecnia się Jezus. Ich życie przemieniło się w Jezusowe. Dlatego szli, nauczali, działali cuda, czynili znaki, bo Duch Jezusa był w nich. To Jezus żył w nich i działał w nich. Oni żyli, nauczali cierpieli, doświadczali męki, męczeńskiej śmierci, bo to Jezus w nich tak zjednoczony w sposób doskonały wszystko czynił. Oni przejęli pełnię Jego życia, przyjęli pełnię udziału w Dziele Zbawczym. Nie wyrywkowo w Męce, nie wyrywkowo w nauczaniu, nie wyrywkowo w Zmartwychwstaniu – oni przyjęli pełnię Jezusowego Dzieła. Dusza musi przejść Mękę, przejść Śmierć, czekać na Zmartwychwstanie, musi tego zmartwychwstania doświadczyć, musi później przyjąć Ducha Świętego, by ta pełnia Jezusowego życia w niej się objawiła, w niej zaistniała. Dusza na to wszystko musi się otworzyć. 
Bardzo trudne jest to, o czym mówię. Nie każda dusza otwiera się na takie życie z Jezusem, takie życie Jezusa w niej. A jednak Bóg udziela łaski, byśmy mogli to życie, tę pełnię przyjąć. I tak jak zazwyczaj stajemy przed czymś, co jest wielkie, trudne do zrozumienia, co przerasta nas, co jest nieosiągalne dla naszych małych serc, o naszych siłach, tak Bóg ponownie pokazuje nam wielkość swojej łaski, którą nas obdarowuje. To prawda. Bóg jest wielki, nieskończony. Jego dary zatem są takie, jakim jest On sam. Więc należy przyjąć, że zawsze Boża łaska, Boży dar przerasta duszę i jej możliwości przyjęcia tego daru. A jednak, skoro Bóg obdarza, skoro Bóg daje, to znaczy chce, aby dusza zanurzyła się w Bożym darze, w Bożej łasce. Aby skąpana w tej łasce kosztowała tego dobra, jakiego Bóg udziela na jej miarę. Każda dusza w inny sposób otwiera się na tę łaskę i każda w innym wymiarze, każda inaczej napełnia się tą łaską. Jedna przyjmuje odrobinę, druga otwiera się na bezmiar, na ocean, a jeszcze inna pozwala, aby nieskończoność kosmosu niejako zawarła się w niej.
Dlaczego Bóg pokazuje nam to, daje? Dlatego, bo nas kocha, a Jego miłość jest taka jak On – nieskończona, doskonała, święta. Nie da się tej miłości objąć, zmierzyć, zważyć, zamknąć w jakichś ramach. Dlatego dzisiaj w Liturgii Ostatniej Wieczerzy Jezus sam przychodzi do nas, dlatego On sam sprawuje tę Ostatnią Wieczerzę. Jezus łamie Chleb, On daje nam siebie na Pokarm, On rozlewa swoją Krew, On zawiera z nami Nowe Przymierze na zawsze, na wieczność. To Przymierze nigdy nie będzie zerwane, zakończone. Ono trwa na wieki. Jezus chce, byśmy przyjmując dzisiaj z Jego rąk Komunię św. przyjmowali z wielką wiarą, iż oto On stoi przed nami, stoi przed tobą i daje ci siebie na Pokarm. Daje ci swoje Ciało, daje ci swoją Krew. I czyni to w Obliczu Ojca, stając się dla ciebie i dla Niego Ofiarą całopalną, Barankiem Ofiarnym. Ty przyjmując ten Pokarm wkraczasz na nową drogę. Wychodzisz z niewoli, a wchodzisz w nowe życie, przyjmujesz życie Jezusa. I chociaż nie wiesz, bo twój ludzki umysł i serce są zbyt małe, aby to zrozumieć, a więc nie wiesz tak do końca, czym jest to życie Boże, to jednak przyjmujesz z ufnością jako wielki niezwykły dar Boga dla ciebie. Dar, który jest jednocześnie dla ciebie zadaniem do realizacji, ponieważ to już nie twoje życie, ale Boże życie w Tobie. Wszystko, co czynisz, czynisz przed Bogiem. Wszystko, co czynisz, czynisz jako Jego syn, Jego córka, Jego dziecko. Miej świadomość tego niezwykłego życia, które w ciebie wstępuje w momencie, kiedy przyjmujesz od Jezusa Jego Ciało i Jego Krew. 
Abyś dobrze rozumiał i przyjął właściwą postawę wobec takiego obdarowania, Jezus czyni pewien gest – umywa ci nogi. Przyjmując życie Jezusa, przyjmując życie Boże, stając się dzieckiem Boga, a więc dzieckiem Stwórcy, dzieckiem Króla, Władcy Wszechświata musisz zdawać sobie jasno sprawę, czym jest miłość i jaką jest miłość Jezusa. Ona się nie wywyższa, bo miłość nie ma cechy wywyższania się. Miłość doskonała – to miłość pokorna, to miłość, która sama siebie daje innym służąc. Dlatego z jednej strony Jezus uświadamia ci wielkość, nieskończoność, niezwykłość obdarowania Jego życiem, niezwykłość wyzwolenia z niewoli grzechu i wywyższenia do godności dziecka Bożego, ale z drugiej strony od razu pokazuje ci, który masz tą miłością żyć, czym jest miłość Boga, jak masz tą miłością kochać, jak ty tę miłość masz realizować, aby być jak Jezus. Bo tylko wtedy, gdy będziesz realizować miłość jak Jezus, a więc służąc, dając siebie, tylko wtedy rzeczywiście prawdziwa miłość będzie w tobie. Podczas Ostatniej Wieczerzy Jezus dał Apostołom tak dużo nauk, wyjaśnień, że trudno by było teraz podejmować wszystko. Kościół czerpie z Ostatniej Wieczerzy swoją naukę, stara się ciągle poznawać znaczenie sakramentów, ciągle od nowa szuka zrozumienia Eucharystii, zrozumienia wszystkich znaków i symboli czynionych podczas Eucharystii,  i poznaje głębię tej nauki, którą Jezus dał Apostołom. 
On zapraszam teraz nas, abyśmy otworzyli serca i z wiarą otworzyli się na tę rzeczywistość, jaką jest Ostatnia Wieczerza. Zobaczmy oczami duszy Apostołów otaczających Ołtarz, zobaczmy w osobie kapłana Jezusa – Kapłana Najwyższego. Wsłuchajmy się w  każde słowo modlitwy, bo pochodzą one z całej tradycji narodu wybranego. Wyjaśniają szereg znaków i symboli i wprowadzają w głębię rozumienia tej Ostatniej, Jedynej, Najważniejszej Wieczerzy Nowego Przymierza. I otwierając się na tę rzeczywistość, otwórzmy i dajmy serca Jezusowi. Połóżmy je na Ołtarzu, by Jezus mógł wziąć je wszystkie, połączyć ze swoim Sercem, by mógł włączyć je  w Przeistoczenie; by złączone z Jezusem stały się Pokarmem, a więc by mogły żywo uczestniczyć w Dziele Zbawienia. To nic, że nie wszystko rozumiemy, to nic, że nie wiemy jak to się wszystko dokonuje, to nie szkodzi, że nie jesteśmy wielkimi świętymi, pozwólmy Jezusowi wziąć nas do Jego Dzieła Zbawczego. On każdą duszę zaprasza do tego Dzieła. Inaczej, po cóż by dokonywał Zbawienia, gdyby nie włączał w to Zbawienie każdej duszy. I choć jesteś małą duszą, to Jezus zanurza Cię w tym bezmiarze, w tym ogromie Zbawienia. Ty z pokorą przyjmij, zgódź się.

Adoracja Najświętszego Sakramentu

Mój
Jezu! Moja dusza trwa w zachwycie. Nie potrafi wypowiedzieć słowa wobec daru,
wobec tego bezmiaru Twojej miłości, wobec tej rzeczywistości, której dusza nie
potrafi objąć.

Zanurzasz duszę w samym Sobie. I cóż dusza może powiedzieć, kiedy doświadcza
cudu, kiedy wchodzi w rzeczywistość, której nie da się opisać. Dusza w
zachwycie po prostu milczy oddając Tobie cześć. Uwielbia Ciebie pokornym
trwaniem, uniżeniem swoim. Nie potrafi, nie jest w stanie wypowiedzieć słowa.
To objęcie Twoją miłością, to zanurzenie w Twojej obecności sprawia, że dusza
niemalże omdlewa w Tobie, nie ma już sił. Pragnie pozostać w Tobie, pragnie
trwać w Tobie, pragnie być i samym byciem pragnie adorować, pragnie uwielbiać,
oddawać Tobie cześć, wywyższać Cię. Bądź uwielbiony Boże!
W
moim sercu są tak dziwne uczucia, Panie mój!
Z jednej strony radość,
zachwycam się Twoją obecnością, Twoja obecność daje mi szczęście. A z drugiej
strony doświadczam bólu, bo widzę Ciebie, Jezu w ciemnicy. Widzę Ciebie
uwięzionego, umęczonego. W moim sercu jest wielka miłość. Wiem, że wobec
wielkości Twojej Męki, wobec Ciebie ta miłość jest tak maleńka, ale moje serce
całe wypełnione jest tą miłością. I pragnę, Jezu, tą miłością otoczyć Ciebie,
pragnę tą miłością być przy Tobie, pragnę tą miłością, Jezu, Ciebie wspierać,
pragnę o tej miłości Ci mówić, aby Ciebie pocieszać, 
aby Ciebie wywyższać, aby
Ciebie wychwalać. Panie mój! Kocham Ciebie!
Panie
mój! Kocham Ciebie! Pragnę być przy Tobie.
Pragnę wpatrywać się w Ciebie,
pragnę pocieszać Ciebie, pragnę, Jezu, dziękować Ci. Panie mój, kocham Ciebie!
Jakże Ci jestem wdzięczna za Twoje przyjście, za Twoje Dzieło Zbawcze, za Twoją
Mękę i Krzyż. W moim sercu jest tak wielka wdzięczność. Nie potrafię tego
wysłowić. W moim sercu jest uwielbienie, a nie potrafię tego wypowiedzieć. W
moim sercu jest miłość, Jezu. Jakże pragnę przytulić się do Ciebie! Jakże
pragnę objąć Ciebie! Jakże pragnęłabym ukryć Ciebie w moim sercu, abyś cały
zanurzył się w mojej miłości! Wiem, Jezu, że to, co jest w moim sercu – ta
miłość, ta radość, ta wdzięczność – to dzięki Tobie. Tak naprawdę, to Ty mnie
zanurzyłeś w Sobie! To Ty mnie objąłeś swoją miłością! To w Twoim Sercu ukryłeś
mnie! O Panie mój! Tak niewiele rozumiem, tak niewiele wiem, ale kocham Ciebie
i uwielbiam Ciebie całym sercem.
O
moja Miłości! Moje serce rozpływa się w rozkoszach Twojej miłości. Moje serce
omdlewa w Twoich ramionach.
Moje serce wyśpiewuje Tobie pieśń miłości. I
chociaż nie wypowiem ani słowa, to Ty rozumiesz tę pieśń. Nasze serca razem
wyśpiewują tę jedną pieśń. Łączą się w tej pieśni, łączą się w miłości.
Dziękuję Ci, że czynisz jedno serce. Dziękuję Ci, że jest jedna miłość. Dziękuję
Ci, że jesteś Ty, a mnie ukryłeś w Sobie. Dziękuję Ci! Dziękuję Ci za tę
miłość, która rośnie w moim sercu, która wypełnia całe serce, która wylewa się
z mego serca. Dziękuję Ci Jezu i uwielbiam Ciebie!
Dziękuję
Ci Jezu, że mogę Ciebie widzieć. Dziękuję Ci, że zabrałeś mnie do ciemnicy, do
więzienia, w którym czekasz na to, by wypełniło się wszystko do końca.
Dziękuję Ci, że
mogę uczestniczyć w Twojej modlitwie, kiedy ofiarowujesz się cały Ojcu, kiedy
poddajesz się Jego woli. Dziękuję Ci, za to, że uczestniczę w tej modlitwie za
oprawców Twoich. Uczę się Jezu w ten sposób miłości. Widząc tę mękę, którą Ci
zadają, widząc Twój ból i Twoje cierpienie, nie mogę pojąć Twojej miłości, jaką
darzysz swoich oprawców. Dziękuję Ci za tę niezwykłą lekcję miłości. Dziękuję
Ci za to, że mogę uczestniczyć w każdym Twoim kroku, oddechu, że mogę być, gdy
Tobie zadają ból, gdy Cię torturują, za to, że uczestniczę w tym niezwykłym,
niepojętym cierpieniu. A Ty zanurzasz mnie w głębię tego cierpienia, w jego
istotę. Wybacz! Dusza tak mała nie wszystko rozumie, ale czuje sercem niezwykłość,
wielką wagę tego, co się dokonuje. Każda sekunda Twojej Męki jakże jest ważną!
Jakże ważna jest dla nas, dla dusz! Z każdą chwilą, Jezu, czuję jak jestem
oczyszczana, jak jestem obmywana, uwalniana od mego grzechu. Z każdą sekundą
Twojej Męki czuję, że zanurzam się w Twoim Dziele, uczestnicząc w Twoim
Zbawieniu. Panie mój! Nie potrafię pojąć, co takiego dzieje się? Co takiego
dokonujesz? Ale cała, Boże, cała czuję, iż jestem ukryta w Tobie i cała doznaję
Twego życia pełnego Twej miłości doskonałej – Zbawienia. Uwielbiam Ciebie Boże
w tym niepojętym dla duszy Dziele! Uwielbiam Ciebie w tej łasce niepojętej,
jakiej mi udzielasz!
Uwielbiam
Ciebie w darze, którego nie do końca rozumiem, nie potrafię objąć, ogarnąć
umysłem, nazwać.

O Panie mój! A Ty jeszcze bardziej zanurzasz mnie w Sobie i cała znajduję się w
świetle. Boże mój! To niepojęte! Coraz bardziej zanurzam się w świetle. To w
Twoim Sercu jest to światło. To Ty mi to światło dajesz, przynosisz, obejmujesz
tym światłem i nim wypełniasz. O Panie mój! To Twoje życie, to Zbawienie, to
Miłość, to Bóg! Bądź uwielbiony Boże w tym wszystkim, czego nie rozumiem, nie
pojmuję, ale czuję i doświadczam. Bądź uwielbiony Boże! Panie mój! Trwam w
zachwycie nad tym, czego doświadcza dusza moja. I wybacz mi proszę, to moja
małość sprawia, że nie pojmuję. Zanurzasz mnie Boże, Jezu mój, w swoim Sercu i
obejmujesz swoim światłem. Ale oto, Panie mój widzę, jak zniża się ku nam
drugie światło. I rozpoznaję w tym świetle Boga Ojca, Jego miłość, Jego życie.
Zniża się i obejmuje Ciebie, Twoje Serce, Twoją miłość, Twoje oddanie, a ja
jestem w Twoim Sercu. Łączy się w jedno Twoja miłość i miłość Ojca. Jestem,
uczestniczę w tym, czego nazwać nie mogę, nie potrafię, bo oto właśnie w tym
oddaniu, w cierpieniu, w przyjmowaniu woli dokonuje się Zbawienie. A moja dusza
jest wewnątrz Ciebie, wewnątrz Twego dzieła, wewnątrz Twego życia.
Panie
mój! Doświadczam Twego bólu niewyobrażalnego, cierpienia, którego znowu nazwać
nie umiem, tak wielkim jest.
A jednocześnie, Boże, wielka chwała przenika
Twoje wnętrze i moje serce. I rozbrzmiewa ta chwała głosami Aniołów i Świętych.
O Panie mój! Sam Ojciec wywyższa Ciebie ponad wszystko. Panie mój! Dziękuję!
Wybacz, że nie rozumiem. Dziękuję Ci, że dajesz mi uczestniczyć w tym
wydarzeniu, że jestem w Tobie, gdy dokonujesz Dzieła Zbawienia; że jestem w Tobie,
gdy obmywasz świat z grzechów; że jestem w Tobie, gdy uwalniasz dusze ludzkie z
niewoli. Dziękuję Ci, że jestem w Tobie, gdy objawia się w pełni Twoja miłość,
gdy objawia się w pełni Twoja moc i gdy wybrzmiewa w Niebie, na ziemi, w całym
wszechświecie wielkość Twoja, moc, potęga i chwała. Dziękuję Ci! Dziękuję Ci!
Bądź uwielbiony Jezu! Dziękuję Ci Boże! To, w czym mnie zanurzasz, to w czym
dajesz mi udział jest dla mego umysłu nie do pojęcia. Dziękuję Ci, że memu sercu
dajesz doświadczać. Dziękuję Ci, że moje serce na swój sposób rozumie. Wybacz,
zbyt mała jestem, aby docenić ten dar, to uczestnictwo w Tobie. Wybacz, że nie
potrafię nazwać. Wybacz!
Dziękuję
Ci Trójco Święta! Dziękuję!
Do tej pory widziałam tylko Ciebie, Jezu, na Drodze
Krzyżowej. Teraz moje serce zanurzone jest w Tobie, Trójco Święta i widzę, że
Ty Bóg cały w tej Męce uczestniczysz. Widzę niezwykłość, wielkość,
nieskończoność tego Dzieła. Widzę rozmiar, który jest tak wielki, że sięga po
krańce wszechświata, obejmując sobą wszystko, co było, co jest i co będzie.
Widzę głębię niesamowitą tego Dzieła i przenikanie wszystkiego, każdej rzeczy,
każdej istoty. Widzę przemianę wszystkiego do samej głębi. Widzę, iż Dzieło to
odradza, stwarza na nowo wszechświat, każde stworzenie. Każde stworzenie staje
się nowe, każda dusza rodzi się na nowo. Panie mój! Jakież piękno okazujesz
moim oczom! I dajesz mi to zrozumienie, że to piękno, którego do tej pory nie
znałam, nie widziałam, piękno, jakiego człowiek nie zna – to dusza. Jakże
piękną duszę stworzyłeś Panie! Dajesz mi zrozumieć, że to Dzieło Zbawcze
przenika każdą duszę i czyni ją tak zachwycająco piękną. Ta dusza, której
wyglądem, pięknem się zachwycam, łączy się z pięknem Twoim Boże. O Panie mój!
Panie!
Zanurzam się w Tobie. Obmyłeś mnie. Twoja miłość mnie zbawiła, stworzyła na
nowo.

Czuję Boże piękno, którym mnie uczyniłeś. Uczyniłeś mnie czystą i świętą i
wypełniłeś miłością. Cała jaśnieję Twoim światłem. I choć nie pojmuję, jak to
się dzieje, to widzę siebie od wewnątrz i na zewnątrz. Widzę duszę tak piękną,
przyozdobioną najpiękniejszymi klejnotami. I wiem, że te klejnoty to, Twoje
cnoty, Boże. Wszystko, co mam, otrzymałam od Ciebie. Wszystko, czym jestem,
uczyniłeś Ty. Przemieniłeś mnie w Siebie, przebywam w Tobie, kocham Twoją
miłością, bije ode mnie blask Twojej świętości. Twoja czystość i doskonałość przenika
mnie i promienieje na wszystko wokół. Zawieram w sobie wszystko, co Twoje i
cała jestem w Tobie. Obejmuję sobą wszystkie dusze i kocham. Przenikam tą
miłością wszystkie dusze. One tą samą miłością przenikają mnie. Jednocześnie
poprzez tę miłość jesteśmy w Tobie zanurzeni i w Tobie żyjemy, wnikamy w
Ciebie, Ty wnikasz w nas. Jesteś w nas, a my w Tobie. Kochamy i otrzymujemy
miłość. Zachwycamy się pięknem Twoim, która również jest w nas, bo rozlewa się na
wszystkie dusze. Twoje piękno, Twoja czystość, Twoja świętość, Twoja miłość
tego dokonuje. O Panie mój! Jak niepojęte jest Twoje Dzieło Zbawcze! Jak
wielkie! Jak głębokie! Zachwycające! Och, pragnę Boże przez wieczność całą
zgłębiać Twoje Dzieło Zbawcze, by je lepiej poznawać, by w sobie to Dzieło
doświadczać, by wychwalać Ciebie, by Ciebie wysławiać, by wielbić Ciebie, by
kochać. Bądź uwielbiony Boże!
Mój
Boże! Widzę teraz, że wszystko, co do tej pory myślałam o Twojej miłości było
błędem.

Panie mój! Nie znajduję słów, aby określić tę miłość. Jest tak cudowna! Jedno
wiem, Boże, że jest tak niepojęta, tak wspaniała, że od tej pory nie będę już
mówić, iż nie jestem godna tej miłości, bo Twoja miłość jest ponad to. Tak
ukochałeś człowieka, tak wielką miłością, tak niepojętą miłością, że gdy
człowiek mówi, iż nie jest godzien Twojej miłości, zasmuca Ciebie. Wiem Boże,
że dla zwykłej duszy jest to niezrozumiałe, ale kiedy doświadczyło się głębi
Twojej miłości, kiedy dusza poznała troszeczkę tę miłość, kiedy poczuła to
objęcie, to zanurzenie i przeniknięcie, kiedy czuje się tak kochana, nie będzie
już mówić, że jest niegodna, że nie zasłużyła. Bo chociaż prawdą jest, że nic
nie jest w stanie uczynić, aby Twoją miłość zdobyć, to prawdą jest również, że
ukochałeś do szaleństwa duszę, że stworzyłeś ją, by doświadczała Twojej
miłości, by z Twojej miłości żyła, by cała przemieniła się w Twoją miłość. Będę
uwielbiać Ciebie Boże, Twoją miłość! Będę uwielbiać Twoje Dzieło Zbawcze! Będę
uwielbiać Ciebie, który jesteś, byłeś, będziesz! Będę uwielbiać Ciebie Trójco
Święta, życie, które dajesz; wieczność, którą nam podarowałeś. Bądź uwielbiony
Boże!
Dziękuję
Ci Boże! Nie znajduję słów. Moja dusza nie wiedziała do tej pory, nie zdawała
sobie sprawy z tego, czym jest Twoja Męka, Śmierć, Zmartwychwstanie.
Nie rozumiała,
czym jest Dzieło Zbawcze, czym jest Twoje życie, czym jest Twoja miłość. I choć
zanurzyłeś mnie  w Sobie, zachwyciłeś i
rozjaśniłeś mój umysł, moje serce, dałeś poznanie, to jednocześnie wiem, Boże,
że i tak nie zgłębiłam wszystkiego do końca. Wiem, że głębia Twej miłości jest
nieskończona. Wiem, że rozmiar tego Dzieła jest nieskończony, że piękno Twoje
jest niewysłowione. Wiem, że dałeś mi poznać tylko małą cząstkę. Moje oczy nie
zniosłyby blasku pełni. Ale to, co zobaczyły moje oczy, czego doświadczyła moja
dusza jest na tę chwilę dla mnie pełnią. Całą mnie, Boże, wypełniłeś. Dziękuję
Ci! Pragnę nadal poznawać Ciebie. Pragnę nadal do Ciebie się zbliżać, nadal będę
tęsknić za Tobą i Ciebie pragnąć. Nadal Boże będę Ciebie wypatrywać, szukać,
nadal będę iść cały czas za Tobą, bo choć wypełniłeś mnie, choć dałeś poznanie,
to tym bardziej teraz rozbudziło się moje wielkie pragnienie należenia do
Ciebie w sposób doskonały. Tym bardziej rozbudziłeś we mnie tęsknotę za
zjednoczeniem w wieczności i tym bardziej Panie przeniknąłeś moje serce bólem,
iż oto nie zabierzesz mnie teraz, ale pozostawisz na ziemi. Panie mój! Przenikasz
mnie cierpieniem, przeszywasz niczym mieczem moje serce. Jakże słodki to ból i
jak wielki. Zdaje się, że rozerwie serce na części. Wiem, rozumiem Boże, że w
ten sposób nałożyłeś pieczęć na mnie przynależności do Ciebie. Wiem, że to
miłość. Wiem, że od tej pory należę już tylko do Ciebie. Wiem, że jestem Twoja
na zawsze. Moja wola należy do Ciebie i wszystko cokolwiek będę czynić należy
do Ciebie. Nic nie pozostawiam sobie, wszystko dla Ciebie i na Twoją chwałę.
Moją radością, rozkoszą moją jest pełnić wolę Twoją Boże, pełnić ją do końca na
wzór Ciebie Jezu, po oddanie życia we wszystkim. Niech moje życie będzie jedną
pieśnią miłości, pieśnią uwielbienia, Panie!
O
mój Panie! Teraz już inaczej będę uczestniczyć w Twojej Męce.
Dałeś mi
zrozumienie Twego Dzieła Zbawczego. Ukazałeś, czym jest dla duszy. Z ochotą,
Jezu, będę Ci towarzyszyć. Będę razem z Tobą i w ciemnicy, i gdy będą Ciebie
biczować. Razem z Tobą Jezu, będę podawać swoje plecy pod biczowanie. Razem z
Tobą Jezu, będę podawać głowę, by nałożono i na mnie ciernie. Razem z Tobą przyjmować
będę wszelkie obelgi. Razem z Tobą Jezu! Wszystkie uderzenia, wszystkie
kopniaki, wszystko Jezu chcę przyjmować razem z Tobą. Razem z Tobą z radością
ucałuję Krzyż. Panie mój! Ileż we mnie jest miłości do Krzyża! Dziękuję Ci za
to! Razem z Tobą z wielką czułością podejmę Krzyż i będę całować każdą jego
cząstkę. Ze czcią będę nieść, o Panie mój, z ochotą wraz z Tobą będę niosła
wśród tłumu pełnego nienawiści. Razem z Tobą będę upadać pod jego ciężarem, a
potem powstawać. O Panie! Patrzeć będę z miłością na wszystkich wokół, bo wiem,
czego dokonujesz z pomocą tego Krzyża. Pragnę Jezu uczestniczyć w tym, więc z
miłością będę patrzeć na żołnierzy, na siepaczy, na tłum i wraz z Tobą
pocieszać będę płaczące niewiasty. Razem z Tobą pójdę na sam szczyt. Razem z
Tobą Jezu będę czekać, aż wszystko będzie przygotowane i dam obnażyć się wraz z
Tobą. Miłość Twoja i czystość Twoja, i świętość Twoja będzie moją szatą. I
razem z Tobą, Jezu mój, będę kochać gwoździe, które przebiją i moje ciało.
Pozwolę, by je rozciągnięto na Krzyżu i by przybito. O Panie! Ja uwielbiać będę
ten czas na Krzyżu, bo to czas Zbawienia. Przyjmować będę wszystkie słowa
wypowiadane przez tych, co pod Krzyżem stać będą i razem z Tobą rozlewać będę
miłość. O mój Panie! Jak cudowne jest to Dzieło! Jak wspaniałe! Pragnę w nim
uczestniczyć. Daję Ci całą siebie, czyń, co zechcesz. Chcę służyć ci w tym
Dziele, bo zachwyciłeś mnie nim i zdobyłeś moje serce. Jest Twoje, cała jestem
Twoja. Uwielbiam Ciebie Boże!

Panie
mój! Choć przebywasz w więzieniu, choć jesteś zakryty, to poprzez miłość ja
czuję i widzę, że jesteś, że kochasz i że zbawiasz.
Twoja obecność, Twoja miłość napełniają moje serce
radością. I wiem Jezu, że gdziekolwiek byś był, z każdego miejsca we wszechświecie,
Ty Jezu mnie kochasz, Ty mnie zbawiasz i Ty mnie błogosławisz. Więc i teraz
Jezu, proszę, abyś pobłogosławił mnie, abyś sprawił, że to, co złożyłeś w moim
sercu, to, co stało się moim udziałem, to czym mnie obdarowałeś, aby to we mnie
żyło. Abym pamiętała o tym, abym powracała do tego, abym mogła od tego miejsca
wzrastać w Tobie, w Twojej miłości. Pobłogosław mnie, Jezu. 


<-- Powrót