Rozważania

Nr. 38  Czy dostrzegamy znaki Bożej obecności?

Zauważmy, że
stale przewija się temat miłości (dzisiejsze pierwsze czytanie 1 Kor
12,31-13,13). Nie może być inaczej, skoro to miłość stworzyła świat, skoro to
ona nadaje sens życiu, skoro ona zbawia i skoro tylko ona jest wieczna. Tak
więc, należy rozważać, czym jest miłość i jaka jest, aby człowiek mógł swoje
serce zbliżać do Boga poprzez miłość.
Dzisiaj Jezus
wypowiada dosyć ostre słowa do tych, którzy wiecznie nie wierzą, mimo, że są
świadkami znaków (por. Łk 7,31-35).
Nam, którzy żyjemy w tych czasach może
wydawać się dziwne, że tamci ludzie nie uwierzyli znakom, że nie dostrzegli
tego, iż realizuje się zapowiedź Boga dana przed wiekami. Wielu duszom wydaje
się, że gdyby były na miejscu Żydów od razu by uwierzyły i poszłyby za Jezusem.
Jednak to tylko tak wydaje się duszom.
Każda dusza
otrzymuje swój czas, miejsce ku temu, by wykazać się wiarą, ufnością i każda
otrzymuje tę szansę i łaski.
Można powiedzieć, że dokładnie to samo, co działo
się wtedy, dzieje się również teraz. Na miarę tamtych serc tamte znaki były
wystarczające, aby uwierzyć. Na miarę naszych serc są te znaki, abyśmy mogli
uwierzyć. A jednak, dlaczego tak mała jest wiara człowieka i dlaczego stale boryka
się on z wątpliwościami? Przecież Bóg daje wszystko, aby dusza mogła wierzyć.
Tak prowadzi jej życie, tak kieruje zdarzeniami, w taki sposób usposabia serce,
daje łaski, aby dusza mogła wierzyć. Aby mogła dostrzec znaki z Nieba i je przyjąć.
A przyjmując, aby mogła jednoczyć się z Bogiem.
Zatem niech
dusza rozważy w swoim wnętrzu, czy dostrzega znaki dane z Nieba
– znaki Bożej
obecności, Bożego prowadzenia, znaki Bożej ingerencji w życie, w życie duszy,
znaki obdarowania wielką łaską, wielkimi darami, błogosławieństwem. Czy dusza
widząc znaki wierzy, iż pochodzą od Boga? Jeśli wierzy, czy stają się one dla
niej drogowskazami? Czy stara się słuchać tych drogowskazów, iść za nimi? Czy
zatem kroczy ku Niebu? Łatwo jest zwracać uwagę Żydom, że byli ślepi. Łatwo
jest zarzucać im brak wiary, brak dobrej woli, bo przecież wszystko było takie
oczywiste. A jednak nasze dusze tutaj doświadczają też tej oczywistości Bożych
znaków, Bożej łaski, Bożego błogosławieństwa. Czy z otwartym sercem przyjmujemy
te dary Boże? Czy bez cienia wątpliwości staramy się iść za nimi? Czy może
traktujemy to wszystko jako rzecz zwykłą lub też przypadek? Na ile to, co Boże,
co otrzymuje Wspólnota jest traktowane poważnie, a na ile zbyt lekko, z
pobłażaniem? Na ile w swoi życiu widzimy Bożą obecność, Jego prowadzenie, opiekę
i nieustannie spływające łaski? Na ile wierzymy w to, co dostrzegamy?
Trudno jest
duszy nieustannie żyć w zachwycie.
Bóg daje łaskę, kiedy z łatwością dusza
wierzy, ufa, modli się i tęskni za Bogiem. Ale potem przychodzi druga łaska,
kiedy Bóg mówi: Teraz spróbuj o własnych siłach. Pokaż Mi, na ile to ty chcesz
iść za Mną, na ile chciałaś iść za łaskami. I dusza zaczyna dostrzegać trud
pójścia za Bogiem. Kiedy zniknęły łaski okazuje się, że trudno jest wierzyć,
modlić się, że nie ma już tej chęci, tego zapału, a często pojawia się coś
odwrotnego w sercu. Bóg w ten sposób daje duszy poznać prawdę o sobie. A to
wszystko to nadal Jego łaska. To wszystko to nadal Jego obecność i Jego znaki.
Tylko dusza tego nie może zrozumieć. Stale powtarzamy sobie, że wszystko jest
Jego łaską. Wszystko, to znaczy, że wszystko! I ta jasność w duszy i ta
ciemność, która zapada. I ta tęsknota, która wyrywa duszę z piersi i ten chłód,
który wydaje się ogarniać serce. To wielkie pragnienie, by przytulić się do
Boga i to zniechęcenie, gdy o własnych siłach po prostu człowiek nie potrafi
skierować myśli ku Bogu. Wszystko to Jego łaska! I to, gdy serce czuje Bożą
obecność i to, kiedy nie czuje nic, tylko pustkę. Wszystko to Jego łaska i Jego
obecność. Tylko dusza tego nie rozumie.
Potrzeba zatem
wiary,
by przyjmować różne wydarzenia, swoją codzienność jako wyraz Bożej
łaski, Bożej obecności na każdym kroku i w każdej sekundzie. Potrzeba tej
łaski, by człowiek nie zaprzeczał Bożej obecności przy sobie, by nie zaprzeczał
znakom, jakie Bóg daje. By nie był jak 2000 lat temu Żydzi, którzy zaprzeczali
Jezusowi, zaprzeczali Janowi. Potrzeba łaski, by wierzyć. Jednak wiara ta łączy
się bardzo ściśle z miłością. Człowiek nie jest zdolny do heroicznej wiary,
jeśli nie kocha Boga. Dopiero wtedy, kiedy kocha, wtedy zdolny jest wierzyć i
ufać. I wtedy każda ciemność, choćby była gęsta jak smoła, nie będzie
przeszkodą, aby z wiarą przyjąć Bożą obecność w tej ciemności. Żadne
zniechęcenie, żadne osamotnienie nie będzie zbyt wielkie, aby dusza nadal nie
wierzyła w Bożą obecność przy niej, aby nie kochała. Zatem musi nastąpić w
sercu połączenie miłości i wiary, by jedna i druga się umacniała. By
rzeczywiście jedna i druga były wielkie. Dusza, która kocha, ona chce wierzyć, poprzez
miłość wierzy. Serce kochające wierzy. Kiedy wierzy, umacnia się jej miłość.
Kocha, zatem jeszcze bardziej wierzy.
Starajmy się
dostrzegać znaki Bożej obecności, znaki Bożej łaski, znaki Zbawienia
, które Bóg
daje również nam, tak jak dawał przedtem. Przyjmujmy te znaki z wiarą. Mamy ich
wiele. Z wdzięcznością otwierajmy serca i wyznawajmy miłość. Kochajmy, aby
mogła wzrastać nasza wiara, aby nasza ufność była wielka. A gdy wiara i ufność
będą wzrastać, nasze serca będą pęcznieć miłością. Wtedy doświadczymy, że ta
miłość w sercu i ta wiara to nie przelotne odczucia, ale to coś, co jest w
głębi naszego jestestwa, co jest mocne, co jest trwałe, co jest trzonem naszym,
na czym możemy się oprzeć. To ważne, by człowiek doświadczył w ten sposób
swojej wiary.
Bóg udziela łaski różnych doznań. One pociągają duszę ku Niemu. Ale
kiedy brak tych doznań, nie oznacza to, że Bóg cofnął łaskę, że się obraził,
odwrócił i odszedł. Oznacza to, że traktuje duszę trochę poważniej, że uważa ją
za bardziej dojrzałą i chce, aby jeszcze doskonalej została ukształtowana. Więc
radując się łaskami, które otrzymuje Wspólnota, łaskami, które otrzymuje każdy
z nas, starajmy się wyrażać wolę wiary w Bożą obecność, obecność miłującą,
nieustannie obdarzającą nas sobą. Przyjmujmy tę obecność otwartymi sercami i
prośmy, aby Duch Święty pomagał nam przyjmować i rozumieć, nigdy zaprzeczać,
wątpić i odrzucać. Byśmy mogli zachwycić się tym cudem Bożych łask, jakie
każdego dnia spływają na nasze serca.
Warto zapamiętać!
Miejmy szeroko
otwarte oczy, szeroko otwarte uszy, serce, byśmy nie przeoczyli znaków, jakie
Bóg daje. Byśmy potem nie byli jak Żydzi z dzisiejszej Ewangelii, którzy
zaprzeczali znakom. Byśmy nie twierdzili, że tych znaków nie było. Starajmy się
sercem zobaczyć Bożą obecność w naszym życiu, zobaczyć Jego miłość i Jego
łaskę. Starajmy się wierzyć i ufać, kochać ogromnie, abyśmy mogli zbliżać się
do Boga, aby było w nas Jego życie. Abyśmy nie poumierali, tylko żyli.
Błogosławię was –  w Imię Ojca i
Syna, i Ducha Świętego. Amen.


<-- Powrót