Święto Miłosierdzia Bożego – komentarze i modlitwy

ADORACJA KU CZCI BOŻEGO MIŁOSIERDZIA

Śpiew: O Zbawcza Hostio

Śpiew: Duchu Święty, o przyjdź…

Duchu Święty, Ty przenikasz nasze serca jednocząc w rzeczywistości Kościoła jako mistycznego Ciała Chrystusa. Dajesz nam w nim jedno tchnienie, to samo życie, które ubogaca nas. Jest to życie, które bierze początek z przebitego boku naszego Zbawiciela. Pragniemy, Duchu Święty, z Twoją pomocą przyjąć ten dar i wejść w rzeczywistość Kościoła żywego, Kościoła trwającego na modlitwie i doświadczającego wielkiego wylewu Bożego Miłosierdzia – mnogości darów i łask. Pomóż, Duchu Święty, wejść każdemu z nas w tę rzeczywistość Boga i Jego życia nadprzyrodzonego, gdzie dusza ludzka może doświadczać ogromu Bożego działania; oczyszczenia, uzdrowienia, ubogacenia dobrem, które wypływa z Serca Bożego. Dopomóż nam, Duchu Święty, kosztować życia, które jest życiem na miarę Świętych w Niebie, poprzez doświadczenie miłości Bożej, poprzez doświadczenie prawdziwego szczęścia, które dotyka ludzkich serc, serc rozmodlonych, serc wielbiących Boga. Dopomóż nam dzisiaj stanąć w tej tajemnicy Bożego Miłosierdzia. Wprowadź nas w tę tajemnicę Boga, który ma wielki dar Miłosierdzia Swego dla nas. Otwórz na bogactwo Zdrojów Miłosiernych. Podprowadź nas pod krzyż Chrystusa Ukrzyżowanego. Dopomóż nam otworzyć się na bogactwo Chrystusa, który ze Swego Serca i Ran pragnie na nas zlać obfitość Miłości Miłosiernej. Bądź, Duchu Święty, w sposób szczególny dzisiaj z nami jako Przewodnik na drodze ku zjednoczeniu z Bogiem i przyjęcia Jego Miłosierdzia. Niech nasze dusze, kierowane przez Ciebie, oświecane Twoim światłem, ubogacane Twoimi darami doświadczą tego zjednoczenia i staną się własnością samego Boga.

Śpiew:  Niech twój Święty Duch…

Adorując Boga w Jego tajemnicy Miłości Miłosiernej poczujmy się prawdziwie dziećmi. Więc odsuńmy od siebie wszystkie troski. Odsuńmy wszystko, co nas jeszcze nurtuje, odsuńmy na bok wszystko. Stańmy z Maryją, Matką Jezusa i naszą, która wciąż zaprasza nas do wspólnej Adoracji Jej Syna. Uwierzmy, że nasze rodziny, nasi bliscy mają Jej opiekę. Zaufajmy temu ważnemu Jej zapewnieniu, że troszczy się o naszych bliskich, troszczy się Maryja, troszczy Pan Jezus, stąd i oni mają błogosławieństwo Boga i Jego Matki. My, natomiast czyńmy wszystko, byśmy cali dzisiaj należeli do Jezusa.

A więc w wielkiej ufności, złóżmy teraz naszych bliskich, u stóp Najświętszego Sakramentu, i ufajmy – będą razem z nami. A nasze serca niech zajmą się Jezusem. W tej ufności stańmy się prawdziwie dziećmi. Podajmy rękę Maryi i wraz z Nią podejdźmy pod Krzyż. Wszystko, co usłyszymy, starajmy się zobaczyć oczami duszy, by dostrzec dzisiaj rzecz bardzo ważną. Od tego dużo zależy.

Człowiek nie może dobrze poznać Bożego Miłosierdzia, Bożych Zdrojów, dopóki nie zobaczy Krzyża, jeśli nie przyjrzy się Jezusowi. Właśnie w Krzyżu można prawdziwie zobaczyć Boże Miłosierdzie, poznawać Je i prawdę o Nim. A także pokochać. Celem naszym dzisiaj jest również to, by nasze serca nie lękały się Krzyża, by nie lękały się Zdrojów, nie lękały się patrzeć na Jezusa Ukrzyżowanego. Zazwyczaj jest tak, iż gdy w jakikolwiek sposób Bóg mówi ci o cierpieniu, pokazuje ci cierpienie – ty się go lękasz i wycofujesz. Dzisiaj zapragnij poznać cierpienie Jezusa po to, abyś umiłował Go do szaleństwa. Módl się teraz, by twoje serce otworzyło się całkowicie na słowo, które będziesz słyszał i na obraz, który będzie ci przedstawiany. Proś jeszcze Ducha Świętego, by wszedł w głąb twojej duszy i z niej wydobywał wszelkie dobro. By w twojej duszy Duch Święty przekonywał cię: „to nie ja pragnę, to pragnie Bóg, abyś wiedział o Krzyżu, cierpieniu i o Bożym Miłosierdziu. Módl się.

Śpiew: Pomódl się Miriam…

Spójrz na Krzyż. Na krzyżu wisi Miłość. Dała się tobie całkowicie. Wydała się w Twoje ręce. Pozwoliła uczynić ze sobą wszystko, co chciał zrobić człowiek. Bóg pozwolił to zrobić! Pozwolił na to, aby człowiek zabił Jego Syna! Uczynił to z wielkiej miłości. Ukochał ciebie tak bardzo, tak bardzo, że pozwolił, aby Jego Syn czysty i niewinny, doskonały poszedł na śmierć hańbiącą za ciebie – grzesznika. Jak wielką ma miłość Bóg w Swoim Sercu! Jak niepojętą miłością się kieruje, że pozwolił na tak wielkie cierpienie. To była jedyna droga, byś ty mógł żyć, byś ty mógł doświadczać miłości prawdziwie Boskiej, byś mógł żyć w wieczności z tą Miłością, w Niej skąpany.

Tajemnica Krzyża nie jest jeszcze przez nas dobrze poznana. Można rozważać Krzyż, kontemplować całymi godzinami. I tak głębi jej nie pojmiesz. Nie pojmiesz Miłości doskonałej, którą jest Bóg, nie ogarniesz. Możesz jedynie poznawać jej cząstkę, różne jej strony. Bóg poprzez Krzyż Swojego Syna okazał tobie miłość, dał ci zbawienie. Bowiem znał twoją słabość, straszliwą nędzę, dlatego postanowił dać wszystko do końca, abyś ty mógł skorzystać ze wszystkiego. Dał całego Siebie. To już nie tylko Ciało, to było całe wnętrze Boga. On dał wszystko. Nie tylko śmierć. Wcześniej cierpienie – niesamowite! Nieludzkie! Ogromne cierpienie wziął na siebie Bóg, cierpienia, ból  wszystkich ludzi całego świata. Wszystko to skomasowało się na jednej Osobie Jezusa. Jezus także wziął na Siebie twoje grzechy, tak jak grzechy wszystkich ludzi, od początku świata aż do końca. Tak wielki ciężar dźwigał! Nie wystarczyło umęczyć i zabić. Bóg uczynił więcej, otworzył Swoje wnętrze. Widząc wielką słabość człowieka, ciągłe upadki, ciągłe powroty do złego, ulitował się nad nim. Rozlał na świat Swoje Miłosierdzie aby człowiek mógł stale powracać, stale podnosić, stale doświadczać łaski przebaczenia, łaski powrotu. Wszystkie tortury, jakie zadawano Jezusowi, otwierały Jego Wnętrze. Z Jego Ciała płynęło Miłosierdzie. I tak Bóg cały dał Siebie.

Patrząc teraz na Krzyż – spójrz na otwarte Ciało Boga, otwarte Jego Wnętrze. Oraz na wypływające z tego Wnętrza Zdroje Miłosierne. Zawsze – patrząc na Krzyż – starajmy się dostrzec Miłość. Módlmy się, by nasze oczy serca, oczy duszy zobaczyły w Najświętszym Sakramencie Miłość ukrzyżowanego Boga, Zdroje Miłosierne: Krew, Wodę, Pot i Łzy. Wszystko to bowiem, Krew, Woda, Pot i Łzy wypływały z Boskiego Ciała Jezusa, były świadectwem Jego miłości, miłości do Ojca, do nas. Wypływały na nas, by nas uzdrawiać. Módlmy się, abyśmy oczami duszy i serca zobaczyli to Miłosierdzie, Miłość samego Boga.

Śpiew: O Krwi i Wodo…

Teraz podejdź jeszcze bliżej Krzyża. Z bliska przyjrzyj się Jezusowi. Uklęknij bardzo blisko, byś widział wyraźnie, co zostanie teraz opisane.

Jezus a obok Niego Jego Matka. Trudno było Maryi poznać w tym Człowieku własnego Syna. Jakże się zmienił po biczowaniu, po ukoronowaniu cierniem, po dźwiganiu Krzyża. Zazwyczaj patrząc na krzyżyk ten wiszący na ścianie postrzegamy na nim Ciało Jezusa czyste i jasne. Lecz to Ciało, które wisiało na Krzyżu na Golgocie nie było takie. Chociaż jasność świętości spowijała całego Człowieka-Boga, to Jego Ciało po tym wszystkim co przeszedł było zabrudzone, pokryte Krwią, kurzem i wodą z nieczystościami wylewaną na Niego. Ponadto Ciało Jezusa było pokryte opuchlizną, tyle bowiem biczów, razów, uderzeń, i straszliwego znęcania się. Całe to Ciało było posiniaczone, zorane pręgami, poprzecinane. Rany na Ciele rozchodziły się, ukazując żywą Krew, żywe Wnętrze Ciała. Jezus już po modlitwie w Ogrójcu, gdzie pocił się Krwawym Potem przyjmując na Siebie mękę, był bardzo cierpiącym Człowiekiem. Miał chore serce, które przyjęło na siebie ciężar zła całego świata. Gdy Go pojmano w Getsemani, pastwiono się nad Nim. Na różne sposoby torturowano, wiążąc święte Ciało, uderzając o ścianę, przypiekając pochodniami, wylewając rozgrzany ołów i żywicę na Jego ciało, raniąc szpikulcami. Rano w piątek, zanim stanął przed Piłatem, Jego ciało już było poranione.

Do końca nie rozumiemy biczowania Jezusa. Trudno nam wyobrazić sobie iż w ogóle było takie torturowanie. To straszliwa męka, która często doprowadzała skazańców do śmierci. Jezus mimo tak strasznego znęcania się nad Nim żył. Podtrzymywali Go aniołowie. Maryja – Matka modliła się cały czas, by Bóg dodał Mu sił i by Ona mogła w sercu dzielić z Nim cierpienia. Ojciec Niebieski wspierał Go swoją łaską, swoją miłością i swoim miłosierdziem, by Jezus mógł zanieść Krzyż i na tym krzyżu zawisnąć, by męka się dokonała, do końca.

Został ubiczowany różnymi narzędziami. Były to krótkie pejcze, rzemienie, były to pręty. Na koniec rzemienie zakończone stalowymi haczykami. Ta tortura rozrywała Jego Ciało a Krew tryskała na wszystkich wokół, przede wszystkim na torturujących, tych, którzy Go biczowali. Co za niepojęta miłość. Ci, którzy Go torturowali pierwsi doznawali tej łaski Zdrojów Miłosiernych. Krew Boska, cudowna, nieskalana, jako pierwszych dotykała oprawców. Czy to nie Miłosierdzie podniesione na szczyty, niepojęte dla ludzkiego serca? Jego Ciało na krzyżu ociekało Krwią. Rozerwane, rozszarpane rany, na plecach, na piersiach. Bicze dosięgały również nóg i rąk. Nie oszczędzano głowy. Zmasakrowano całe Ciało. Prawdziwie był Barankiem zabitym, złożonym na ofiarę.

Patrz teraz w twarz Jezusa. Z tej pięknej czystej twarzy o szlachetnych rysach, z tych oczu, które patrzyły na ludzi z taką miłością teraz widzisz twarz nie do poznania. Najgorsze były rany od cierni, które wbijały się głęboko w czaszkę a krew spływała po twarzy zalewając oczy, nos, usta, brodę…

Spójrz na Jezusa, spójrz na Jego oczy. Jezus płakał. Jego łzy, przejaw miłosierdzia, płynęły z miłości do człowieka, bo z miłości cierpiał. To, co Jezusa, jest święte. Wszystko, co Jezusa – zbawia! Wszystko, co jest Jego, jest miłością, jest dowodem Jego miłości. Całuj często Jego łzy. One płyną cały czas nad światem. Umieszczaj te łzy w swoim sercu, kochaj je, gdyż są dowodem miłości Boga do ciebie.

Spójrz także na policzki Jezusa. Są poranione, posiniaczone, spuchnięte, brudne od krwi, od łez od kurzu. Usta popękane, pokrwawione, również Jego broda. Cała twarz naznaczona jest cierpieniem. Cała głowa Jezusa była cierpiąca. Zanim nałożono na Niego cierniową koronę znęcano się w różny sposób. Od gorączki i straszliwego cierpienia miał wysuszone usta, cierpiał przez to ogromnie. Czy myślisz o swoim Bogu właśnie takim? Że przeżywał takie tortury?

Zachowaj w swoim sercu wyraz twarzy Jezusa, wyraz Jego głowy. Całej poranionej. Ona zaznała straszliwych tortur.

Śpiew: Święte oblicze mojego Pana

Rana, która szczególnie była dotkliwą dla Jezusa powstała podczas niesienia Krzyża. Była nią rana na Jego ramieniu. Krzyż był rzeczywiście bardzo ciężki. Kolejny cud, że Jezus słaby, osłabiony gorączką, utratą Krwi, torturami, niósł tak ciężki Krzyż. Miał swoich pomocników w postaci aniołów. Także miłość otaczających Go nielicznych ludzkich serc na drodze krzyżowej była też dla Niego wielkim wsparciem.

Wspomniana rana ramienia jest dobrze znana przez wiernych, zna ją dobrze Kościół. Była niepojęcie bolesna, przydająca ogromnego cierpienia, ponieważ sięgała splotów nerwowych świętego Ciała. Każdy dotyk tej rany sprawiał Jezusowi niesamowity, niepojęty ból. Podczas krzyżowania doszły kolejne tortury. Możesz to zobaczyć patrząc na Ciało Jezusa wiszące na Krzyżu. Jezus na nim wisi rozciągnięty, skóra tak napięta, że możesz zobaczyć poszczególne kości ramion, kości całych rąk.

Ułożenie ciała było jeszcze dodatkowym cierpieniem dla Jezusa. Bolały Go strasznie dłonie, które drętwiały i stawały się martwe. Bolał kręgosłup w sposób nienaturalny odchylony,. bolały nogi, rany zadane gwoździami, pogruchotane kości. Dziury zrobione w tkankach, w skórze. Wszystko czuł Jezus. Do tego dochodził ból wnętrzności, poodbijanych podczas tortur, gdy upadał pod Krzyżem, a nawet jeszcze przed biczowaniem. Gdy szedł wśród żołnierzy, każdy z nich pastwił się nad Nim. Serce, które konało, płuca, które się zapadały. Nie mógł oddychać. Uderzenia powodowały, że się dusił, próbował podciągać się, podnosić na rękach, nogami się podpierać ale nie miał sił. Bolało Go całe Ciało. To był ból totalny. Spróbuj to sobie wyobrazić, chociaż to też nie jest do końca możliwe. Ból całego Ciała, wszystkich wnętrzności. Bolała skóra, zszarpana, pocięta, poraniona. Bolało Go wnętrze, bolały kości, bolały mięśnie, narządy wewnętrzne, bolała straszliwie głowa, w której tkwiły ciernie przebijające nawet czaszkę – tak były mocne. Ból objął całego Jezusa. Pozycja, w której wisiał na krzyżu dodawała jeszcze cierpień. W straszliwych męczarniach konał. Ale to nie wystarczyło szatanowi. Wiązał serca ludzkie, by bluźniły, szydziły, wyśmiewały Boga.

Jezus skonał. Ale jeszcze to nie było wszystko, jeszcze nie był koniec. Jeszcze musiał być przebity bok. Wypłynęło źródło, cudowne źródło dla ciebie. Źródło, które stworzyło, zrodziło Kościół, zrodziło to, co najświętsze w Kościele – sakramenty święte. Zrodziło życie dla ciebie. W sakramentach świętych źródło jeszcze bardziej unaoczniło Boże Miłosierdzie. Nawet po śmierci Jezus pokazuje miłość.

Módl się mając w sercu obraz Boga ukrzyżowanego, czując niepojęte cierpienie, nieludzki ból, znoszony przez Jezusa dla ludzi. dla ich zbawienia. Módl się.

Śpiew: Baranek

Teraz, gdy oczami serca już trochę widzisz Jezusa wyrażaj do Niego swoją miłość:

Całuję Twoje oczy, Jezu. Pocałunkami zbieram Twoje łzy z oczu. Wielbię Twoje łzy. Kocham twoje łzy. Trzymam je wszystkie w swoim sercu jako drogocenny skarb.

Całuję Twoje rany, Jezu, na czole. Pocałunkami zbieram Krew, która z nich wypływa wprost do mego serca. Skarb mój największy.

Zbieraj tę Krew, kochaj tę Krew. Często adoruj Krew Jezusa.

Całuję, Jezu, Twoje policzki, strasznie poranione. Zanieczyszczone, posiniaczone. Czynię to delikatnie. Miłość, która wypływa z tych pocałunków już troszkę, już odrobinkę zmniejszyła Twój ból.

Mój Jezu, całuję Twoje ramiona, które dźwigały krzyż. Zostały zdeformowane. Całe ręce powyrywane. Całuję te ręce. Wszystkie rany, każdą ranę na rękach od biczów i zadanych boleści. Całuję Twoje rany od gwoździ, mój Jezu. Tulę się cała do twoich dłoni. Przytulam się policzkiem do Ciebie. Jakże kocham te Twoje rany na dłoniach, Twoje palce, teraz przykurczone, powykręcane.

Całuje, Jezu, Twoje plecy. Boje się jednak dotknąć ustami Twoich ran na plecach. Widzę żebra przez Twoje rany. Strzępy skóry zwisają w dół. Cała Krew wypłynęła z Ciebie. Jedne rany zaschnięte, inne jeszcze żywe, otwarte. Całuję delikatnie, by nie sprawić Ci bólu. Poprzez moje pocałunki popłynie cały balsam miłości, która ukoi Twoje cierpienie.

Całuje, Jezu, Twoje rany na piersiach, całuje Twoją ranę w boku. Jezu, poprzez tą ranę widzę Serce. Koniuszek Twojego cudownego Serca, Moja Miłości. Całuję delikatnie obrzeże tej rany, z której wypływają Zdroje Miłosierne, z niej zrodził się Kościół. Z żebra Adama Bóg stworzył Ewę. Teraz z nowego Adama powstaje nowy Kościół.

Całuję, Jezu, Twoje biedne nogi. Kolana poranione. Kolana strasznie zranione, otwarte. Całuję wszystkie rany. Tulę się do twoich stóp, mój Jezu. Biedne te stopy. One Cię nosiły do ludzi, tyle nimi obszedłeś. Tylu ludziom głosiłeś dobra nowinę. Do tylu chorych poszedłeś. Tyle nadziei zaniosłeś na tych stopach. Teraz wykrzywione, przebite, zgruchotane kości. Moje umiłowane stopy. Tulę się do nich, by choć trochę zmniejszyć ból pocałunkami.

Śpiew: Jak Maryja, chcę Cię kochać…

Teraz spójrz na Boga w Najświętszym Sakramencie. To jest właśnie Jezus Ukrzyżowany. Tam, w tym maleńkim opłatku jest Jezus z chwili konania. Jezus wylewa na świat swoje miłosierne zdroje, z Niego wypływa Miłość i wszelkie łaski. To jest właśnie ten Jezus, którego dzisiaj adorujesz.

Często adorujmy Jezusa, często rozważajmy Jego mękę. Razem z nami jest Maryja, Ona wprowadza nas w doświadczenie miłości spływającej z Krzyża. Najważniejsza jest miłość. Pokochać Jezusa Ukrzyżowanego. Reszta sama będzie płynęła z serca. Tylko na początek musisz podjąć ten trud adoracji. Będzie ci różnie wychodzić. Czasem, wsparty łaskami, będziesz adorować prawdziwie, z głębi serca, w pełni miłości, Miłość samą.

Nie rozumiesz, nie pojmujesz tego skarbu, jaki Bóg zostawił tobie. Zostawił sam Siebie w formie takiej, że człowiek właściwie może zrobić z Nim wszystko. Dał Siebie do końca. Nawet po śmierci pozostawił Swoje Ciało i Krew dla ludzi. Jak wielką łaską obdarzył Bóg cały świat, całą ziemię, całą ludzkość zostawiając Siebie na ołtarzu. Człowiek tego nie docenia, nie pojmuje.

Nie mów, że szkoda, że nie żyłeś dwa tysiące lat temu, bo wtedy spotkałbyś Jezusa i poszedłbyś za Nim. Nie mów tak, ponieważ spotykasz Go codziennie. Masz możliwość codziennie przyjąć Go w Eucharystii. Ty masz tę możliwość. Żyjąc dwa tysiące lat temu widziałbyś Go raz, czy dwa razy, bowiem chodził w różne miejsca, ludzie szli za Nim. Gdy wchodził do jakiegoś miasta, wszyscy się spotykali wokół Niego, otaczali Go. Ale przecież mieli swoje życie i nie mogli chodzić przez trzy lata za Nim. Chodzili tylko ci wybrani. Ty teraz masz tę cudowną, wspaniałą możliwość. Dzień w dzień możesz spotykać się z Jezusem, przyjmować Go do serca, Jego miłość może być w twoim sercu, Jego miłosierdzie może oblewać Twoje serce. Możesz doświadczać Jego cierpienia w swoim sercu, adorując Go codziennie w Najświętszym Sakramencie. Możesz jednoczyć się z żywym Bogiem. Masz tę możliwość, a tak często tej łaski nie doceniasz, nie rozumiesz.

Rozpoczynamy nowy rok. Rok, w którym będziemy starać się bardziej pojąć, zrozumieć, a przede wszystkim umiłować Boże Miłosierdzie. By tak się stało, trzeba nam zbliżyć się do Boga, zapragnąć żyć razem z Bogiem. To oznacza zagłębiać się w Jego życie, naśladować życie Jezusa. A przede wszystkim rozważać Jego mękę. Trwać pod Krzyżem, ciągle, nieustannie. Powracać stale myślą do tej straszliwej męki, którą przecież przeszedł dla ciebie. To oznacza z tęsknotą czekać na kolejną Eucharystie, w której przyjmiesz Jezusa. Poznać Zdroje Miłosierne, by je prawdziwie pokochać Aby poznać bliżej Boga i się z Nim zjednoczyć musisz trwać pod Krzyżem, musisz przyjmować Jezusa Ukrzyżowanego. Jeśli się z Nim nie będziesz spotykał, jakże Go możesz poznać, jak pokochać. Wyraź Jezusowi to pragnienie ciągłego spotykania się z Nim, ciągłej adoracji, ciągłego przyjmowania Jezusa do swojego serca w Eucharystii.

Niech teraz żadne wątpliwości nie wchodzą do twojego serca. Ty masz wyrazić swoje pragnienie, nie możliwości. Pragnienie! Pragnienie bycia z Jezusem. Tylko wyraź to pragnienie. Szczerze, z głębi serca. Proś, by On to pragnienie przyjął, byś mógł je zrealizować. Maryja, jeśli będziesz Ją zapraszać, jeśli będziesz trzymać Ją cały czas za rękę, jeśli nie wyjmiesz swojej dłoni z Jej, Ona będzie ciebie prowadzić pod Krzyż. Będzie stale przy tobie. I razem z tobą będzie adorować Jezusa. W twoim sercu będzie płynąć modlitwa Maryi. Koić będzie ból Jezusa, zmniejszać Jego cierpienie. Zdroje Miłosierne wylewać będą się na ciebie w wielkiej obfitości. Wyraź to pragnienie wiecznego bycia z Bogiem, miłowania Go, adorowania Jego Krzyża, poznawania Jego męki, umiłowania Jego Zdrojów Miłosiernych. Wyraź to pragnienie w swoim sercu.

Śpiew: Tylko Ciebie pragnę…

Spójrzmy na Jezusa Eucharystycznego. Na tę czystość i biel. Na świętość. Żywy, prawdziwy Bóg jest pośród nas. Dostępujemy cudownej łaski. Jesteśmy w obecności Boga, tak blisko. Klęknijmy teraz wszyscy, abyśmy uświadomili sobie cudowną Rzeczywistość, przed Którą klęczymy. Klęczymy prawdziwie przed samym Bogiem. On tu jest. Bóg jest pośród nas. A nie byłby Bogiem, gdyby nie rozsyłał nieustannie łask Swoich, gdyby nie był Miłością. Miłość zstąpiła tutaj, na ten ołtarz, na to miejsce. Miłość promienieje teraz na nas wszystkich. I ta Miłość rozsiewa łaski miłosierdzia. Nie jest manekinem, sztuczną rzeczą. Bóg jest tu żywy. Nieustannie kocha. ta Miłość obejmuje nas cały czas. Teraz również. W sposób szczególny teraz rozlewa swoją Miłość i Miłosierdzie.

Szczególną łaską jest błogosławieństwo Najświętszym Sakramentem. Jest to błogosławieństwo samego Boga. Patrząc samymi duszami, zobaczylibyśmy promienie płynące z samego Serca. Z Najświętszego Sakramentu wypływają promienie, jasność wielka, która bije na wszystkich dookoła. To łaska, to miłość, to świętość. Sam Bóg promienieje Sobą. Wszystko przenika miłością. Wszystko przenika Swoją świętością. Wszystko doznaje przebóstwienia.

Otwórz teraz swoje serce. Pozwól, niech ta łaska, która spływa, niech dotrze do głębi twego serca, samego centrum twojej duszy. Pozwól, aby spłynęło na ciebie błogosławieństwo twojego Boga. W tym momencie Bóg dotknie twojego serca w sposób szczególny, udzieli ci szczególnych łask. Na ten moment zawsze czekaj. Zawsze wypatruj tego momentu. Zawsze odpowiadaj miłością Bogu, który do ciebie przychodzi. Jeśli jest ci trudno, jeśli nie potrafisz się modlić, poproś Maryję. Ona będzie się modlić za ciebie. Ona zawsze jest gotowa modlić się w twoim sercu, w twojej duszy. Więc zawsze zapraszaj Maryję.

Teraz już otwórz swoje serce do końca, otwórz swoją duszę. Proś o cudowne błogosławieństwo Boga. Niech spłynie na ciebie Jego miłość i miłosierdzie, pokój i dobro. Niech spłyną na ciebie wszystkie łaski, które On zaplanował wobec Ciebie. A ty z otwartym sercem przyjmij.

Śpiew: Jezu ufam Tobie, Jezu kocham Ciebie, Jezu prowadź mnie, Jezu przygarnij mnie.

Śpiew: Przed tak wielkim Sakramentem…

Módlmy się: Boże, Ty w Najświętszym Sakramencie zostawiłeś nam pamiątkę swej Męki, daj nam taką czcią otaczać święte Tajemnice Ciała i Krwi Twojej, abyśmy nieustannie doznawali owoców Twego odkupienia. Który żyjesz i królujesz na wieki wieków. Amen.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

Możesz użyć następujących tagów oraz atrybutów HTML-a: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <strike> <strong>