Czerwiec miesiącem Najświętszego Serca Jezusowego

Uroczystość Najświętszego Serca Pana Jezusa – Modlitwa Różańcowa

Serce Pana Jezusa w pełni otwarło się przed nami na Krzyżu i na zawsze pozostało otwarte dla wszystkich ludzi. Wspaniała to miłość i niepojęty dar, Boski dar. Swoim zasięgiem objął całą ludzkość, nie tylko tych, którzy żyli, gdy Jezus chodził po ziemi, nie tylko tych, którzy są teraz, ale i tych, którzy żyli przed Jezusem. Serce Boga objęło cały świat, we wszystkich wymiarach, nie tylko materialnych, w wymiarach duchowych. Boża miłość przeniknęła wszystko, w Bożej miłości, w Bożym Miłosierdziu zanurzony jest Wszechświat.

Dzisiaj postaramy się rozważać ten cud otwartości Bożego Serca na każdego człowieka, postaramy się zobaczyć wielkość Bożej miłości i słabość ludzką, nędzę człowieka. Bowiem, aby zrozumieć bezmiar Bożej miłości, aby poznać Boże Serce, należy jednocześnie stanąć w prawdzie o sobie przed Bogiem i zobaczyć swoje słabości. Dopiero wtedy dusza ma właściwe pojęcie, zaczyna rozumieć te relacje, zaczyna widzieć kim jest sama oraz jaki jest Bóg. I wtedy może zbliżyć się do Boga, w pełni ufności, bo Jego miłość przez nią poznawana daje jej odwagę. Bez zrozumienia własnej słabości i nieskończonej Bożej miłości człowiek nie będzie potrafił właściwie spojrzeć na Boga; zawsze w sercu ludzkim będzie lęk, obawa, niepewność; zawsze w obrazie Boga będzie przeważać raczej sędzia srogi niż umiłowany, łagodny Ojciec.

Dzisiejsza Uroczystość pragnie nam pokazać Boga jako miłującego, łagodnego, najczulszego, najbardziej delikatnego Ojca, który pochyla się nad każdym z nas, nad każdym swoim niemowlęciem, Ojca, który bierze swoje niemowlę w objęcia i tuli, Ojca, który obejmuje swoje maleństwo, przytula jego główkę do swojego policzka, całuje, pieści i kocha najczulszą miłością. Albowiem wielkość Boga, nieskończoność tej wielkości wcale nie przeszkadza Mu, by w sposób tak czuły, delikatny obejmować to maleństwo, tę duszę maleńką, która przy Nim jest pyłkiem, jest niczym. I mimo całej swojej potęgi i mocy, Bóg Ojciec potrafi być czulszy i bardziej delikatny niż najlepsza matka, a dotyk Jego miłości nie może się nawet równać z niczym, bo nic nie jest tak delikatne i tak łagodne, i tak pełne pieszczoty jak dotyk Bożej miłości. Chociaż byśmy brali do porównania miłość matki, delikatność płatków róży, zapach kwiatów i delikatne muśnięcia wiatru w letniej porze, nic nie może równać się do delikatności, piękna i czułości dotyku Bożej miłości. Więc otwórzmy serca i módlmy się wraz z Matką Najświętszą. Niech  Bóg dotknie naszych serc najczulej jak tylko On potrafi, niech pozwoli nam doświadczyć tego dotyku. Niech Duch Święty uzdalnia nas do tego.

Tajemnica I – Modlitwa w Ogrójcu

Dzisiaj, podczas modlitwy różańcowej spróbujmy bardzo sobie uzmysłowić to, iż cierpienie Jezusa spowodowane było naszymi słabościami, naszymi grzechami. Kiedy dusze rozważają mękę Jezusa, z jednej strony niby przyjmują ten fakt, a z drugiej są skłonne cały czas rozważać, iż to ktoś Pana Jezusa uderzył, ktoś Pana Jezusa katował, ktoś Jezusa ukrzyżował. Dzisiaj wraz z Maryją przejdźmy przez kolejne tajemnice uświadamiając sobie, iż to każdy z nas, każda dusza zadaje cierpienie Jezusowi. Nie zrzucajmy winy na faryzeuszy, na żołnierzy. Dlatego raz stańmy odważnie patrząc prawdzie w oczy i przyjmijmy, że to my, dusze małe, słabe katujemy Jezusa i prowadzimy Go na śmierć. Czynimy to każdego dnia, w każdej godzinie, bowiem każda minuta, każda sekunda naznaczona jest słabością ludzką, a to oznacza cierpienie Jezusa.

Ty, dusza maleńka, tak bardzo umiłowana przez Boga również ranisz Go, nieustannie. Nie masz tej świadomości, zauważasz tak niewiele w sobie: tak niewiele upadków, tak niewiele odtrącenia Bożej miłości; akurat na to jesteś ślepa. Gdyby Bóg pozwolił tobie zobaczyć każdą sekundę twojego życia, twoje serce z bólu, z żalu, ze smutku nie wytrzymałoby. Jezus widząc ciebie wtedy, dwa tysiące lat temu, widząc twoje słabości, uginał się pod ich ciężarem, tam, w Ogrodzie Oliwnym, ale z miłością przyjmował już tam Wolę Ojca i już tam otwierał swoje Serce dla ciebie.

Tajemnica II – Biczowanie Pana Jezusa

Aby twoje serce było otwarte nie potrzeba by było tych słów rozważań. Na samo słowo biczowanie już dusza twoja korzyła by się przed Bogiem zalewając łzami, błagając o miłosierdzie, bowiem ty nawet nie jesteś tym oprawcą, który trzymał w ręku pejcz, czy bicz; ty jesteś samym tym biczem, samym tym pejczem, który zadaje ból Jezusowi; ty jesteś tymi żelaznymi kulkami, które uderzają w ciało Zbawiciela i haczykami, które je rozrywają na strzępy; ty jesteś tymi wulgarnymi słowami, które uderzają w duszę Jezusa; tym straszliwym uśmiechem żołnierzy, którzy bawią się przepaską Jezusa, gdy Ten próbuje czołgając się sięgnąć po nią, by zakryć swoją nagość. Ty jesteś tym wzrokiem niewiast przechodzących obok słupa biczowania, niewiast, które nie żyją w czystości, a ich spojrzenie tak bardzo bolało Jezusa. Ty jesteś tymi słowami Piotra, który wypiera się znajomości z Mistrzem. Jesteś też chłodnym powietrzem poranka, które sprawia, iż Jezus cierpi jeszcze bardziej przez to dotkliwe zimno. A czynisz to wszystko każdego dnia, w każdej godzinie, w każdej minucie, w każdej sekundzie, brakiem miłości; gdy nie kochasz, wtedy sprawiasz ból Jezusowi; gdy nie kochasz, wtedy biczujesz Jezusa.

Tajemnica III – Cierniem ukoronowanie

Czy wiesz jak wyglądała ta scena, czy znasz tę scenę, kiedy żołnierze pastwili się nad Jezusem? To było całkowite zezwierzęcenie. Nie da się wyrazić słowami tej podłości ludzkiej, tej złości, nienawiści jaka wylewała się na Jezusa, jak bardzo był poniewierany, obrażany, upokarzany. Tobie trudno jest znieść jedno słowo obraźliwe, słowo nieprawdy, słowo, które w jakiś sposób szarga opinię o tobie. Tobie trudno jest znieść jeden, czy drugi policzek, przemoc. Wszystko to Jezus doświadczał tysiąckroć więcej, niż ty kiedykolwiek doświadczasz. I doświadcza tego od ciebie. To ty jesteś i tą koroną na silę wciskaną na Jego głowę, następnie zdzieraną i powtórnie nakładaną, aby lepiej ją dopasować. Ty jesteś tą brudną szmatą, która została zarzucona na całe zakrwawione, pokaleczone plecy Jezusa. Ty jesteś tym kubłem, na który kazano siadać Jezusowi i brudną wodą, którą oblewano Jego twarz. Ty jesteś każdym słowem rzucanym w Jezusa, każdym wulgarnym, strasznym słowem. Ty jesteś tą nienawiścią, która jak jad sączyła się z serc, z ust, oczu oprawców, która otaczała Jezusa jak powietrze. I w końcu, ty jesteś tym straszliwym okrzykiem tłumu: ukrzyżuj Go! Całe powietrze drżało, uderzając w Jezusa, który i bez tego był cały osłabiony. To ty Go koronowałeś cierniem i skazałeś na śmierć.

Tajemnica IV – Droga Krzyżowa Pana Jezusa

To ty wyznaczyłeś trasę tej Drogi Krzyżowej, to ty byłeś drewnem, drewnianym Krzyżem, tak ciężkim i to ty wrzynałeś się w ramię Jezusa, tak bardzo, że w końcu uczyniłeś ranę, jakże bolesną. A kiedy Jezus upadał, przygniatałeś Go uderzając o Jego głowę, w koronę cierniową, jeszcze bardziej wgniatając ciernie w czaszkę. To ty byłeś każdym kamykiem pod stopą Jezusa, każdym większym kamieniem, o który się potykał i każdym kamieniem, o który ranił sobie kolana upadając. To ty byłeś tym kamieniem, o który uderzył głową, policzkiem, tak boleśnie, i nosem, i szczęką. To ty byłeś tą brudną wodą znowu wylewaną na Jezusa i pięściami podniesionymi w górę i tymi, które uderzały Go, popychały. To ty byłeś tymi powrozami przytwierdzonymi do pasa, do swoistej obroży na szyi. I to ty ciągnąłeś Jezusa w różne strony szarpiąc i sprawiając, że chwiał się i upadał. I to ty byłeś tymi kolcami w pasie i w obroży skierowanymi w stronę ciała Jezusa, kolcami, które wbijały się w ciało skazańca prowadzonego za pomocą powrozów. To ty byłeś plwocinami, bo ludzie przecież opluwali Jezusa, gdy szedł drogą. Ty byłeś tymi kamieniami, tą gliną rzucaną przez dzieci. Jakże to było bolesne dla Niego. I ty byłeś tym pejczem, który zmuszał Jezusa, by wstawał po upadku. I tymi słowami, pełnymi nienawiści, ze strachu, bo jeszcze Jezus umrze po drodze, zamiast na krzyżu. Ty byłeś tą złością faryzeuszy, którzy nakazali Cyrenejczykowi nieść krzyż razem z Jezusem. Ty byłeś tą nienawiścią, która otaczała Jezusa, uderzając w Jego serce, w Jego duszę. Czynisz to codziennie, w każdej godzinie, w każdej minucie i sekundzie, zawsze, gdy w twoim sercu nie ma miłości.

Tajemnica V – Ukrzyżowanie i śmierć Pana Jezusa

Nie dość było męki, całej drogi krzyżowej, potrzebne było ukrzyżowanie, aby dopełnić tej męki, aby pełnia miłości mogła się objawić. Zdajesz sobie sprawę, że to ty kazałeś Jezusowi zdjąć szaty, temu najczystszemu Barankowi, Świętemu Świętych. Czy zdajesz sobie sprawę, że to ty byłeś tym krzyżem, na którym musiał się położyć? Czy myślałeś kiedyś o tym, że to Ty jesteś tym gwoździem, tak wielkim, straszliwym, żelaznym, który z całej siły wbijany jest w żywe ciało Jezusa? I to ty swoim ostrzem przecinasz skórę, tkanki, naczynia krwionośne, kruszysz kości, zadajesz straszliwy ból Jezusowi. I tkwisz w Jego Ciele, przytwierdzając Je do drewna, a wokół ciebie – Boskie Ciało Jezusa, cierpiące. I to ty byłeś tymi powrozami, które przywiązane do drugiej ręki, naciągały ją, aby dopasować do otworu zrobionego w drzewie; jakże ciągnąłeś, tak, że wyrwałeś ze stawów kości. A potem przywiązany do nogi jednej, drugiej ciągnąłeś Jezusa w dół, chcąc Go rozciągnąć, aby i nogi były dopasowane do otworu. Jakże straszliwe cierpienie zadawałeś Jezusowi, kiedy poszczególne elementy kręgosłupa rozstępowały się, kiedy uwydatniały się żebra. Całe ciało rozciągane bolało. I znowu zimnym, ostrym ostrzem wchodziłeś najpierw w jedną stopę, potem w drugą. Ale to jeszcze jest mało, trzeba było uderzyć w serce Jezusa śmiechem, słowem; i czyniłeś to używając słów Pisma św., naśmiewając się z proroctw i zapowiedzi o Mesjaszu, naśmiewając się z samych słów Jezusa. Bluźnierstwa tak bardzo uderzały w Jego serce, że przybliżały szybkimi krokami Jego śmierć.

A potem, gdy Jezus umarł, udzielił ci tej wspaniałej łaski, na którą przecież nie zasłużyłeś; stałeś się ostrzem włóczni, która przebijając Jego bok, dotarła do Jego serca, zraniła to serce i Krew Boska zalała cały świat. Nie uczyniłeś nic, aby dostąpić zaszczytu, aby dostąpić tego Miłosierdzia i tej Miłości. Bóg udzielił ci tej łaski, aby rana, którą zadajesz, ta ostatnia, stała się łaską Miłosierdzia dla ciebie samego. I On oblał ciebie swoją Krwią, obdarzając Miłosierdziem w zamian za każde bluźnierstwo, każdy kamień, każde uderzenie, za gwóźdź, za całą Mękę. Odpowiedzią Boga jest otwarte serce, który pozwolił, abyś ty je otworzył. Wszystkie rany, które zadałeś Jezusowi wylewają na ciebie Zdroje Miłosierdzia. To odpowiedź Jezusa na każdą sekundę twojego życia, w każdej odpowiada kolejnymi kroplami Krwi na twój grzech, na twoją słabość; nie ma sekundy bez kropli Krwi Miłosiernego Boga, bez Jego odpowiedzi Miłości. Jaki jest dowód na to? Istnienie świata, twoje istnienie. Gdyby choć w jednej sekundzie Bóg nie obdarzył świata Miłosierdziem swoim, świat przepadłby w nienawiści, zniknąłby w czeluściach piekła. Tak wielka jest nienawiść w ludzkich sercach, że wystarczyłaby sekunda. Niepojęta Miłość, niepojęta Miłość Boga. Na tak wielką nienawiść i ciągłe zranienia, nieustannie odpowiada Miłosierdziem. Nie potrafisz człowiecze pojąć Bożej Miłości. Nie znasz, nie rozumiesz Bożego Miłosierdzia; nie poznałeś jeszcze Boga. Staraj się zrozumieć swoją nędzę, zobaczyć prawdę o sobie, aby w Krzyżu zobaczyć prawdę o Bogu, o Miłości, o wielkiej potędze tej Miłości. I nigdy nie rań Boga niedowiarstwem w Jego miłość.

Zakończenie

Teraz, kiedy nasze serca troszeczkę zgłębiły Tajemnicę Miłości i troszeczkę poznały same siebie, możemy przystąpić do Sakramentu Ołtarza, pełni pokory, w uniżeniu, bo przecież zstąpi na Ołtarz sam Bóg, a Jego Serce znowu wyleje na świat Zdroje Miłosierne. Jezus karmić nas będzie samym sobą. Więc wdzięczni za ten dar niepojętej Miłości, postarajmy się odpowiedzieć całą mocą, siłą naszych serc. Spróbujmy wyznać Bogu miłość, bo choć tak potężny, tak wielki, bo choć tak pełen mocy, sam uczynił się niemocnym wobec człowieka dając wolną wolę, i On Stwórca, Pan i Władca całego świata czeka na twoją miłość, o nią prosi. On twojej miłości pragnie, tęskni za tobą, tak bardzo ciebie kocha, że nie mógł czekać w Niebie, abyś przyszedł zjednoczyć się z Nim, tylko zszedł na Ołtarz, abyś mógł Go przyjąć. I uczynił się tak maleńkim, aby twoje serce mogło się z Nim spotkać. Więc teraz trwaj w tym skupieniu, nie rozpraszaj się na niczym i przygotuj się na to najcudowniejsze spotkanie z samym Bożym Sercem.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

Możesz użyć następujących tagów oraz atrybutów HTML-a: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <strike> <strong>