Czerwiec miesiącem Najświętszego Serca Jezusowego

Zanurzyć się w Sercu Jezusa i odczytać w Nim Boże pragnienia

Podczas tych dni skupienia spróbujemy bardziej zanurzyć się w Sercu Jezusa i odczytać w Nim Boże pragnienia. Spróbujemy wspólnie uczyć się, czego Bóg oczekuje od tej Wspólnoty. Dobrze by było, abyśmy mieli większe zrozumienie ogromnego znaczenia zgromadzenia, które powoli, powoli się tworzy, aby każde serce zobaczyło w zgromadzeniu wielką Bożą łaskę i dar. Niech nie będzie serca, które miałoby jakiekolwiek wątpliwości, które widziałoby w zgromadzeniu obciążenie zamiast łaskę. Dlatego zanurzając się w Sercu Jezusa postaramy się rozważyć, jakie jest zadanie Wspólnoty, a jakie są zadania zgromadzenia, by szerzej otworzyć serca na Bożą łaskę, która objawia się w zgromadzeniu. Jednocześnie, by z większą żarliwością, miłością, otwartością wspólnie tworzyć to Dzieło.

Konferencja

W tych dniach w sposób szczególny radujemy się Bożym Sercem. Rozważamy szczególnie miłość Bożą, wypływającą z Serca Jezusa. Zastanawiamy się, jaka jest miłość Boża, jaka jest miłość Jezusa, który przyszedł na ziemię. Przyglądamy się Krzyżowi i zachwyceni widzimy niezwykłą głębię. Widzimy, że nie jesteśmy w stanie objąć umysłem ogromu tej miłości. Nie jesteśmy w stanie zrozumieć, jak piękną, jak cudowną jest ta miłość.

Czerwiec jest miesiącem większego zainteresowania się, rozważania Bożej miłości. Przed naszą Wspólnotą Bóg otworzył swoje Serce i zaprosił nas do swojego Serca. Nie jest to takie grzecznościowe zaproszenie. Jest to wybranie, wyróżnienie. Jest to szczególne zaproszenie dla każdego z nas, byśmy weszli do Serca Jezusa poprzez Jego Ranę i czerpali z tego Serca życie. Jest to zaproszenie do zanurzenia się w miłości Bożego Serca, byśmy cali wypełnili się tą miłością i dzielili się nią z innymi.

Jezus chodząc po ziemi, nauczając, uzdrawiając miał wokół Siebie Apostołów, którzy razem z Nim szli i uczestniczyli w Jego dziele. Czytając Ewangelię zauważa się głównie Jezusa. Każdy przygląda się Jego działalności, temu co czyni. Apostołowie idą w ślad za Nim. Po Wniebowstapieniu Pana Jezusa i Zesłaniu Ducha Świętego, Apostołowie dokładnie czynili to, co Jezus. Teraz kolejni apostołowie – kapłani idą tą samą drogą. Nauczają. Ta działalność nauczycielska jest niezwykle ważna. Jest to podstawowe powołanie. Naśladowanie Jezusa w Jego działalności nauczycielskiej, ofiarowanie siebie na Ołtarzu z Jezusem jest głównym powołaniem kapłana. Jednak Jezusowi towarzyszyły i inne osoby. Było grono niewiast, które posługiwały. Wśród nich, nie cały czas, ale w dużej mierze była i Maryja, Matka Jezusa. Razem z innymi niewiastami była w cieniu. Wspólnie dbały o to, by Jezus mógł wypocząć, zjeść, by miał czyste szaty. Służyły Jezusowi i dbały też o Apostołów. Wykonywały czynności, które wydają się być nieistotnymi w życiu i całej działalności Jezusa, o której czytamy w Ewangelii. Każdy z nas widzi Jezusa, każdy z nas słucha Jego Słowa, patrzy na Jego czyny. I tak trzeba. Jednak dzisiaj z pewnego względu zwróćmy uwagę na grupę osób otaczających Jezusa, o których niewiele przeczytamy w Ewangelii.

Niewiasty były szczęśliwe, że mogły towarzyszyć Jezusowi. Otwartymi sercami chłonęły każde Jego Słowo i żyły tym Słowem. Z radością wypełniały zwykłe czynności, aby Jezus wypełniając swoją misję nie musiał zajmować się niepotrzebnymi sprawami. Dzięki dobrym sercom, otwartym na Boga, mogły dysponować żywnością, innymi dobrami materialnymi, bo przecież same zajęte były służbą Jezusowi. Cały ich czas oddany był Jemu. Ich radością była praca dla Niego, służba, całkowite oddanie, ofiarowanie się Jemu. Wiedziały, że to, co On czyni jest najważniejsze. To, co one robiły nie było tak istotne dla dzieła, które przyszedł przeprowadzić Jezus, choć dla zwykłych potrzeb życiowych człowieka były to sprawy ważne. Cieszyły się, kiedy przychodziły do nich osoby poruszone Słowem Jezusa, Jego czynami i dzieliły się swoim dobrem. Pragnęły w ten sposób odwdzięczyć się i wesprzeć działalność Jezusa. Doświadczając tak wielkiego od Niego dobra, chciały również przyczynić się do tego, by to dobro, z którym przychodził Jezus, mogło dalej się rozprzestrzeniać. Same nie mogąc tak czynnie uczestniczyć w Jego życiu pragnęły, by chociaż cząstka ich dobra materialnego mogła przysłużyć się Jego wielkiej misji. Niewiasty, które otaczały Jezusa, cieszyły się z tych darów. Były one dla nich dowodem niezwykłej troski Boga o nas wszystkich i dowodem na to, iż to, co czyni Jezus jest niezwykle ważne. Serce Matki Bożej nie potrzebowało takich dowodów, ale serca innych tak. Więc tym bardziej Maryja cieszyła się, gdy ludzkie serca otwierały się na zwykłe ich potrzeby.

Patrząc na historię Kościoła, możemy zobaczyć pewną analogię. Pojawiali się kapłani, zakonnicy, pojawiały się święte dusze, które głosząc Słowo Boże prowadziły działalność nauczycielską. I zawsze, gdy powstawało nowe dzieło w Kościele, pojawiała się właśnie otoczka – grupa osób całkowicie oddana, służąca Jezusowi w tych kapłanach, zakonnikach. Jezus potrzebował tej służby, w tych osobach potrzebował pomocy. Zgromadzenia, jakie powstawały miały przede wszystkim za cel otoczyć modlitwą, w sposób szczególny wesprzeć dzieło, które powstawało w Kościele, a także osoby, które przez Boga wyznaczone to dzieło przeprowadzały. To główne ich zadanie, z którego osoby te starały się wywiązać jak najlepiej. I rzeczywiście wywiązywały się, bo do tej pory czytamy o dziełach, słyszymy o wielkich Świętych, którzy przeprowadzali te dzieła.

Mamy czasy współczesne, czasy szczególnie trudne, wręcz okrutne, które niszczą ludzką duszę. Jednak Boże Serce, widząc ten ogrom zła, otwiera się, pragnąc  w sposób szczególny obdarzyć ludzkość miłością. Pragnie wylać swoje miłosierdzie na wszystkie dusze i posyła swoich wybranych, by głosili orędzie miłości całemu światu. Posyła pojedyncze osoby, ale teraz posyła też całe grupy ludzi. Posyła także naszą Wspólnotę. Aby dusza mogła przekazać światu miłość Bożą, musi żyć w zjednoczeniu z Bogiem. Sama musi żyć tą miłością, musi ją poznawać i być otwarta na tę miłość. Musi być wypełniona miłością, inaczej nie przekaże jej. Nie da czegoś, czego w sobie nie ma. Bardzo trudne są teraz warunki działalności misyjnej Kościoła. Czasy są takie, w których na naszych oczach ściera się dobro ze złem, duch ciemności staje naprzeciwko Duchowi światła. Nie kryje się już, ale czyni to wręcz otwarcie, dlatego bardzo trudno jest teraz prowadzić działalność misyjną. Apostołom w dzisiejszych czasach jest bardzo trudno, dlatego tak wielu mamy męczenników każdego dnia. Niebo przyjmuje kolejnych świętych męczenników za wiarę. Ci, którzy są posłani, powołani, by we współczesnym Kościele głosić miłość Boga do człowieka, potrzebują wielkiego wsparcia i umocnienia. Potrzebują ochrony, która by broniła je przed złem i która by dawała ugruntowanie w wierze.

Bóg do misji głoszenia niezwykłej miłości Boga do człowieka wybrał naszą Wspólnotę i naszego kapłana. Do takiej misji Bóg namaszcza wybrane dusze, naznacza charyzmatami, udziela szczególnych łask. Tak również jest u nas. Tą pierwszą osobą, której Bóg dał światło i którą prowadzi jest kapłan. Ale Bóg powołał również Wspólnotę, która słuchając kapłana ma razem z nim nieść Orędzie miłości Serca Jezusa do świata. My mamy być tymi apostołami miłości. Ale – tak jak już powiedzieliśmy – apostołowie, ci wybrani, powołani przez Boga do przeprowadzenia dzieła w Kościele, potrzebują pomocy. Nie mają w sobie tyle siły, tyle mądrości, by to dzieło przeprowadzić. Dlatego Bóg tak jak w poprzednich dziełach, tak i w tym dziele wybiera grono osób, które będą w sposób szczególny służyć Jezusowi – służyć Jezusowi w osobie kapłana i w nas. I tak jak niewiasty skupione wokół Jezusa i Apostołów wykonywały najzwyklejsze czynności, otwierały serce, przyjmowały Słowo Jezusa i żyły tym Słowem, wspierając Jego działalność, tak teraz te osoby służą samemu Jezusowi. A poprzez swoją modlitwę i najzwyklejsze czynności wspierają całą Wspólnotę, wypraszając dla niej, dla wszystkich apostołów, szczególne siły, moc, mądrość Bożą i miłość. Osoby te nie są powołane, by zapewnić finansową stronę Wspólnoty, czy finansową stronę kapłana. Ich zadanie jest zupełnie inne. One mają jednoczyć się z Jezusem, bo poprzez ich zjednoczenie z Bogiem do naszych serc schodzić będzie miłość, mądrość i moc. Dzięki ich zjednoczeniu my będziemy orędownikami miłości. One żyć będą w ukryciu. Podobnie jak o grupie niewiast niewiele dowiadujemy się z Ewangelii, tak i o tym zgromadzeniu też nie będzie się mówić głośno, bo tym, który niesie Orędzie miłości Boga do świata jest kapłan i cała Wspólnota. Zgromadzenie, które w tej Wspólnocie powstało, które staje się sercem Wspólnoty, jej rdzeniem, żyje wewnątrz, prowadzi życie ciche i ukryte. Nie jest wystawione w pierwsze szeregi. Tak jak do jakiejś bitwy wystawiony jest pierwszy szereg żołnierzy, potem drugi, ale jest też zaplecze. Te osoby są tym zapleczem, które daje najwięcej siły, mocy, które wyprasza inspiracje dla naszych serc i umysłów. Bez tego zgromadzenia nie będziemy mogli wypełniać nwaszego powołania, bo nie będzie w nas miłości i mocy Chrystusa, bo bez zjednoczenia z Jezusem nie ma się w sobie Jego miłości. A te osoby ze zgromadzenia swoje życie oddają tylko temu celowi – zjednoczeniu z Bogiem.

Niezmiernie ważne jest zrozumienie tego przez wszystkie osoby. Zrozumienie celu powstania zgromadzenia pozwoli wszystkim włączyć się czynnie w to Dzieło – każdy według swego powołania. Każdy może odnaleźć siebie:

- Albo w roli apostoła, który idzie z Jezusem, słucha, na razie obserwuje, uczy się, przyjmuje, by z czasem tak jak Apostołowie z pełną mocą dzielić się miłością;

- Inni odnajdą siebie w tych, którzy przychodzili do Apostołów, do niewiast i dzielili się dobrem, które mieli, by w ten sposób to Dzieło wesprzeć. Ich serca otworzyły się na miłość Jezusa, nie mogą inaczej, to przynajmniej w ten sposób wspierają to Dzieło.

- Ale będą też takie osoby (już się pojawiają i będą następne), które będą żyć w całkowitym zjednoczeniu z Jezusem. W cichej służbie, tak niepozornej, zwyczajnej, w szarych czynnościach służyć będą Jezusowi, kapłanowi i wam. Ich zjednoczenie z Bogiem, życie w ukryciu stanowić będzie wielką siłę tej Wspólnoty. Ze zgromadzenia już płynie życie do naszych serc, płynie siła, miłość. Niektórzy widzą, niektórzy nie. Niektórzy rozumieją, niektórzy nie, ale to się już dokonuje.

Czy Apostołowie, którzy otaczali Jezusa od samego początku byli świętymi? Mieli swoje przeróżne wady. Czy niewiasty, które otaczały Jezusa i Jemu służyły były od razu święte? Miały różne słabości, ale służyły i ich służbę Jezus doceniał. Czy my, którzy na wzór Apostołów już otaczamy Jezusa, jesteśmy ideałami? Nie! Jesteśmy duszami maleńkimi. Czy osoby, które pragną żyć w zgromadzeniu są świętymi? Tak samo jak my, to dusze maleńkie. Więc niech każdy z nas da sobie i innym prawo do bycia duszą słabą, a jednocześnie niech stara się odnaleźć siebie w tej Wspólnocie i swoje powołanie. Niech każdy też stara się zrozumieć powołanie innych, by nie wymagać tego, czego i Jezus nie wymaga. Lepsze zrozumienie powołania pozwoli każdemu z nas przy otwartości serca lepiej, głębiej zaangażować się we Wspólnotę i służyć Jezusowi w niej. Będziemy wtedy prawdziwie jednym organizmem, gdzie ręka będzie ręką, noga – nogą, głowa – głową, a serce – sercem. Niedobrze jest, gdy członki zaczynają mieszać się, gdy każdy chce robić coś, do czego nie jest powołany. Gdy ręka odkryje swoje powołanie, a noga swoje, gdy serce będzie na swoim miejscu i bić będzie z wielką mocą, będzie pompować krew, wtedy płynąć będzie życie w naszym organizmie i z wielką mocą rozwijać się będzie dzieło.

Wielką radością Bożego Serca są ci, którzy otwierają swoje serce na miłość Bożą. Próbują odczytać swoje powołanie i żyć według tego, co odczytali. Nie są ideałami, popełniają błędy, ale próbują. Wielką radością Jezusa byli Apostołowie, ale i wielką radością były niewiasty, które szły za nimi służąc. Wielką radością byli ci, którzy przynosili swoje dobra materialne dzieląc się nimi. Każdy odnalazł swoje miejsce. I my postarajmy się odnaleźć swoje miejsce, jednocześnie w swoim sercu przyjmując powołanie innych. Otwarcie się serca na miłość pozwala wylewać się tej miłości na wszystkich i we Wspólnocie panować będzie miłość. Wtedy nikt nikomu nie będzie niczego wytykał i nikt nikogo nie będzie pouczał, co ma robić. Każdy będąc na swoim miejscu służyć będzie dobru innym. I każdy służyć będzie Jezusowi.

Serce Jezusa płonie wielką miłością i pragnie, by ta miłość rozlała się na cały świat. To pragnienie jest ogromne, a Jezus nie znajduje na świecie zbyt wiele dusz, aby złożyć w nich swoją miłość. Oczekuje, że my będziemy takimi duszami, które przyjmą Jego miłość. Spróbujmy otworzyć się na miłość Jezusa, w ten sposób przyjmijmy swoje powołanie. Rozejrzyjmy się i pomyślmy, w jaki sposób możemy służyć Jezusowi w tej Wspólnocie – każdy według swoich możliwości, według daru, który otrzymał, według powołania, które dał mu Bóg. Nie rańmy siebie nawzajem jakimś przykrym słowem, wytykaniem sobie tego, czy innego. A słuchając Boga, słuchajmy kapłana, bo poprzez jego osobę Bóg prowadzi tę Wspólnotę. Pomimo trudności i przeciwności Bóg poprzez zwierzchników w Kościele błogosławi temu Dziełu, tej Wspólnocie, temu Zgromadzeniu, wszystkim nam, ukazując jednocześnie, że to dzieło jest Dziełem Bożym. Skoro Bóg błogosławi, otwórzmy się na miłość, którą On pragnie złożyć w naszych sercach i którą chce rozdać całemu światu. Dziękujmy Bogu za to, że powołuje zgromadzenie. Dziękujmy za osoby, które pragną swoje życie poświęcić tylko Bogu, służąc Wspólnocie, bo dzięki nim nasze serca już doznają umocnienia, wylewu miłości i mądrości. Nie oczekujmy od nich tego, czego Bóg od nich nie oczekuje. Wspierajmy te osoby tak jak możemy, tak jak nam dyktuje serce. Niech każdy według swego serca rozezna, jakie jest jego powołanie w tej Wspólnocie. Gdy będziemy służyć sobie nawzajem, nawzajem sobie pomagać, dzielić się dobrem, które mamy, będzie to prawdziwie Wspólnota miłości; Wspólnota, która idzie maleńką drogą miłości i dla której wzorem jest życie pierwszych chrześcijan, samego Jezusa, Apostołów i niewiast, które służyły w ukryciu. Prawdziwie wielkie to Dzieło, skoro Bóg tyle już uczynił dla tego Dzieła, dla tej Wspólnoty. A czynić będzie jeszcze więcej.

Połóżmy swoje serca na Ołtarzu i poprośmy Ducha Świętego, aby nasze serca rozjaśnił swoją mądrością, byśmy potrafili dobrze rozeznać nasze miejsce w tej Wspólnocie.

Dziękczynienie

Kocham Ciebie, mój Jezu! Swoim przyjściem do mnie uczyniłeś mnie najszczęśliwszą duszą. Pragnę Ciebie przyjąć, Jezu, z wielką czcią i z wielką miłością. Chcę Ciebie przyjąć z wielkim oddaniem, jako Króla, a jednocześnie jako Kogoś szczególnie bliskiego. Twoje przyjście, Jezu, sprawia wielkie wzruszenie. Moje serce drży ze szczęścia, z radości, ze wzruszenia i z pragnienia, aby oddać Tobie hołd, aby uniżyć się przed Tobą jak najbardziej, aby wyznać Ci, że jesteś moją największą Miłością, największym Skarbem; że jesteś moim pragnieniem najszczerszym i największą tęsknotą serca. Pragnę Ci wyznać, Jezu, że nie mogę żyć bez Ciebie, że nieustannie o Tobie myślę, nieustannie w moim sercu wołam do Ciebie, o Panie. Wyciągam dłonie – są puste, ale to dlatego, że pragną przyjąć Ciebie. Moja tęsknota staje się cierpieniem, ale ja chcę tak cierpieć. Chcę tęsknić jeszcze bardziej, choć jednocześnie pragnę, abyś moją tęsknotę zaspokoił.

Kiedy przychodzisz, Jezu, wydaje się, że moje serce doznaje spełnienia, ale na nowo zaczyna się moje cierpienie, bo doświadczam wtedy przedsionków Nieba i pragnę całkowitego już zjednoczenia z Tobą. Dajesz mi przedsmak tego, co będzie i zaczynam tego pragnąć, zdając sobie sprawę, jak niedoskonałe jest moje spotkanie z Tobą, bo żyję tu na ziemi i jak cudowne musi być to spotkanie w Niebie. I pragnę, i tęsknię, i kocham, a serce wydaje się pękać z bólu za Tobą, Boże. Nie oddałbym za nic tej tęsknoty i za nic nie oddałbym tego cierpienia. Chciałbym, abyś zerwał już tę zasłonę, abyś połączył moją duszę ze Sobą, bym mógł już zniknąć w Tobie na zawsze. O, jak bardzo kocham Ciebie!

Adoracja Najświętszego Sakramentu

Jezu, Miłości moja! Miłości mego serca! Dziękuję Ci, że dałeś mi ten czas, że przyprowadziłeś mnie tutaj, że pozwalasz mi przebywać w Twojej obecności. Dziękuję Ci, Jezu za to, że jesteś na Ołtarzu, że mogę patrzeć na Ciebie, a otwierając serce, że mogę napełniać się Tobą. Dziękuję Ci, Jezu!

Czuję, że wszystko jest darem Twego Serca, darem miłości. Czuję, Jezu, że kochasz mnie miłością niepojętą, dlatego przyprowadziłeś mnie tutaj i dlatego udzielasz się memu sercu. Pragnę, Jezu jak najpełniej odpowiedzieć na Twoją miłość. Chcę całym sercem otworzyć się na Twoją wolę. Chcę poznać powołanie, jakie mi dajesz, by jak najlepiej je wypełnić. Proszę Ciebie, abyś udzielał mi swego Ducha. Chcę przyjąć Twego Ducha. Chcę, Panie, otworzyć się na Ciebie. Chcę poprzez to otwarcie się należeć do Ciebie i służyć Ci. Proszę, przyjdź Duchu Święty!

***

Kiedy klękam Boże, kiedy trwam w Twojej obecności, kiedy jesteś tak blisko – w Najświętszym Sakramencie – wtedy czuję, Jezu, że w jakiś szczególny sposób zbliżam się do Twojego Serca. Twoje Serce jest tak blisko. Oczami mej duszy widzę Twoje Serce – otwarte, zranione dla mnie, abym mogła zanurzyć się w Tobie. Zranione dla mnie, aby miłość Twoja wylewała się na cały świat nieustająco. Zranione, aby mnie zapewnić, że nigdy nie skończy się Twoja miłość, że zawsze Twoje Serce jest właśnie dla mnie otwarte.

Kiedy wpatruję się w Twoje Serce, doznaję wzruszenia, bo widzę miłość, bo czuję ją, bo doświadczam ogromu miłości. Wzruszam się widząc, jak Twoje Serce pełne miłości, otwarte dla mnie, przybliża się do mnie, a Rana Twoja zaprasza mnie. Nie wiem, Panie mój, i niewiele rozumiem, ale czuję, że Twoje Serce pragnie mego serca; że Twoje Serce pragnie zawrzeć mnie w Tobie i zaprasza mnie do swego wnętrza.

Wiem, kim sam jestem, a doświadczając tak wielkiej Twojej miłości nie śmiem, Jezu, spojrzeć na Ciebie. Jednocześnie Twoja miłość, Boże, tak cudowna podnosi mnie. To Ty bierzesz mnie w swoje objęcia i to Ty Sam umieszczasz mnie w swoim Sercu. Pomimo tego, że nie ma we mnie nic, co by tłumaczyło to, co czynisz, wytłumaczenie jest w Tobie, w Twojej miłości, w Twoim Sercu. Zanurzasz mnie, Boże, we wnętrznościach swoich, w miłości swojej. Sprawiasz, że oddycham Twoją miłością, że w moich żyłach płynie Twoja Krew i w moim sercu jest Twoja miłość. Cały przeniknięty jestem Twoją miłością. Czuję bicie Twego Serca i zaczynam czuć to, co w Twoim Sercu jest. Twoje uczucia stają się moimi. I zaczynam, Jezu, doświadczać ogromnej tęsknoty za ludzkimi duszami. Kocham Twoją ogromną, niepojętą miłością wszystkie dusze. Dla każdej duszy pragnę tylko dobra. Pragnę, by przyjęły Twoją miłość, a czuję jak odrzucają ją. W moim sercu, Boże, doświadczam odrzucenia Twojej miłości i Twojej wielkiej tęsknoty za każdą duszą, która oddala się od Ciebie. Czuję, jak moje serce wyrywa się, by biec za każdym sercem ludzkim i by każde objąć Twoją miłością. Doświadczam w sobie smutku ogromnego. To Twój smutek spowodowany nie przyjmowaniem miłości Twojej. Jak bardzo cierpisz, Jezu! I ja razem z Tobą. Dziękuję Ci, że pozwoliłeś mi doświadczać tego.

***

Dziękuję Ci, Jezu, że pozwoliłeś memu sercu doświadczyć tej miłości, która pragnie szczęścia każdego serca. Dziękuję Ci, że pozwoliłeś doświadczyć mi Twojej wielkiej tęsknoty za każdą duszą, tak wielkiej, że aż rozrywa serce. Chciałbym, Jezu, zaspokoić każde Twoje pragnienie i utulić każdą Twoją tęsknotę. Panie mój, chciałbym kochać Ciebie za wszystkie dusze. Chciałbym przyjąć Twoją miłość za każdą duszę. Chciałbym głosić całemu światu Twoją nieskończoną miłość do każdej duszy. Jakże pragnąłbym, aby każda otworzyła się na Twoją miłość.

Wiem, Jezu, że naszą Wspólnotę powołałeś w sposób szczególny do miłości. Proszę, pozwól zrozumieć mi, co mam czynić, aby pocieszyć Twoje Serce, aby pełnić powołanie, które złożyłeś we mnie. Wiem, Jezu, że mam kochać. Każdy człowiek powołany jest, by kochać Ciebie. To jest sensem życia, istnienia, ale ja wiem, czuję w sercu, że w tym jest jeszcze jakaś głębia, że Ty jeszcze czegoś pragniesz. Pozwól mi zrozumieć, odkryć. Uczyniłeś nas członkami swego mistycznego Ciała. Każdy z nas jest potrzebny i każdy ma jakieś zadanie. Każdy ma wypełnić swoje, nie czyjeś, ale swoje. Tak jak ręka nie będzie pełniła funkcji nogi, a ucho nie będzie ustami, tak i każdy z nas ma jakieś zadanie. Pomóż mi, Jezu, otworzyć serce jeszcze szerzej, aby zrozumieć Twoją wolę, aby odpowiedzieć na Twoją miłość.

Każdego z nas, Jezu, powołałeś do miłości i każdego z nas wybrałeś ze świata i umieściłeś w tej Wspólnocie. Każdego z nas zaprosiłeś do swojego Serca, byśmy żyli w niezwykłej Twojej bliskości, w zjednoczeniu z Twoim Sercem. To takie niezwykłe powołanie, Panie – powołanie do miłości, do zjednoczenia z Tobą. Każdy z nas ma poprzez zjednoczenie z Tobą stać się świadkiem Twojej miłości, ma miłość zanieść światu. Każdy z nas ma przemienić się w miłość, by zajaśnieć miłością. To powołanie dla każdego z nas w tej Wspólnocie. Potrzebujemy jednak, Jezu, w tym naszym powołaniu ciągle napływającej mocy. Wybierasz Sobie spośród nas osoby, które będą całkowicie Tobie poświęcone, które będą żyć tylko dla Ciebie. To przepiękne, ale z drugiej strony trudne. Osoby te mają ofiarować siebie Tobie. Należąc do Ciebie mają służyć tylko Tobie, żyć z Tobą w dzień i w nocy. O każdej godzinie i w każdej minucie mają przebywać w Twojej obecności, z Tobą i tylko z Tobą. Z ich serc, należących do Ciebie, popłynie dla nas źródło mocy i siły, by realizować powołanie nasze. Nieustannie będzie płynąć z ich serc do naszych Twoja moc. Dar ich życia będzie życiem dla nas, umocnieniem, siłą, mocą. Ich poświęcenie, ich ofiara, ich modlitwa, ich miłość – źródłem mocy dla nas.

Zaczynam, Panie, rozumieć. Czuję swoje wybranie, czuję ich wybranie, czuję wybranie każdego z nas. Nie czuję się ani gorszy, ani lepszy. To cudowne, że choć powołania są różne, to jednak czuję się kochany i wiem, że kochana jest każda osoba i że powołanie każdego z nas jest jednakowo ważne. Dzięki osobom, które poświęcą życie, ja będę czerpać z Twego źródła, Boże. Ale ja też mogę tym osobom coś dać. Mogę się z nimi dzielić sobą, tym co mam. Mogę dzielić się dając serce w różnej formie, w różny sposób. Te osoby potrzebne są nam, a my potrzebni jesteśmy im.

Dziękuję Ci, Boże, że chociaż trochę rozjaśniło się w moim sercu, chociaż trochę zrozumiałem. Bardziej czuję niż rozumiem głębię ich powołania, niezwykłą wartość, wagę. Czuję też, że ich powołanie jest bardzo ważne w stosunku do kapłana. My idziemy za kapłanem, słuchamy kapłana i powinniśmy się modlić za niego. Każda modlitwa jest ważna, a jednak modlitwa tych osób żyjących w zgromadzeniu będzie miała szczególne znaczenie dla kapłana, który prowadzi całą Wspólnotę.

Proszę Ciebie, Boże, abyś pozwolił nam zrozumieć, przyjąć i odpowiedzieć na nasze powołanie. Prosimy Ciebie, Duchu Święty, abyś prowadził nasze serca i wlewał w nie światło swoje, mądrość swoją, poznanie, zrozumienie, byśmy mogli pełniej odpowiedzieć na powołanie, lepiej wypełnić wolę Twoją; byśmy mogli przynieść radość Twemu Sercu, Jezu, lepiej Twoje Serce umiłować; byś Ty poprzez nasze serca mógł dać światu miłość.

***

Dziękuję Ci, Jezu za to, że połączyłeś nas przyprowadzając tutaj z różnych stron. Jeszcze nie tak dawno byliśmy ludźmi obcymi sobie. A Ty łączysz nas szczególnymi więzami miłości. Sprawiasz, że jedni drugim pomagamy, służymy i jedni drugich prowadzimy do Ciebie. Sprawiasz, że razem szybciej postępujemy na drodze duchowej. Zapragnąłeś, abyśmy właśnie my razem uczestniczyli w Twoim Dziele. Choć jesteśmy słabi, tak bardzo mali, chociaż nie posiadamy szczególnych zdolności, czy szczególnego wykształcenia, to Ty zechciałeś, byśmy właśnie w takim gronie zostali połączeni miłością. Abyśmy nawzajem sobie pomagali i razem w takim gronie kroczyli na drodze miłości, głosząc całemu światu miłość Twoją. Zechciałeś, abyśmy my słabi, mali, grzeszni uczestniczyli w czymś, co jest Twoje, doskonałe, potężne. Nas – małe dusze – łączysz swoją Boską miłością. Wprowadzasz w życie, jakie wiedli wielcy Święci i sprawiasz, że rzeczywiście zaczynamy żyć. Dzięki Tobie przestajemy zajmować się sami sobą, zaczynami widzieć dalej. To Ty sprawiasz, że zaczynamy żyć dla Ciebie, a nie dla siebie. To Twoje dzieło, że porzucamy dotychczasowe życie i wybieramy życie z Tobą.

Pragnę Ciebie prosić, Jezu, abyś był nieustannie obecny, abyś towarzyszył mi. Pragnę Ciebie prosić, abyś nieustannie dotykał mojej duszy i ją otwierał. Chcę prosić, abyś jednoczył mnie ze Sobą i dawał zrozumienie każdego kolejnego kroku. Pragnę prosić, abyś nakłaniał moje serce do posłuszeństwa Tobie i wierności. Pragnę prosić, abyś wypełnił moje serce miłością, abym mógł kochać miłością największą, jaką jeszcze nikt Ciebie nie kochał. Pragnę prosić Ciebie, Jezu, o Twoje błogosławieństwo dla każdego z nas, dla Wspólnoty, błogosławieństwo nad każdym powołaniem, nad każdym sercem, każdą duszą. Proszę, pobłogosław nas, Jezu.

Wprowadzenie w drugi dzień

Miesiąc czerwiec jest dla każdego z nas darem od Boga, darem Jego miłości. To miesiąc, kiedy w sposób szczególny Serce Boże jest otwarte nad każdą duszą, kiedy Bóg pragnie, aby wszyscy przybliżyli się do Jego Serca, rozważali miłość płynącą z Rany Jego Serca. To czas łaski ustanowiony przez Boga, by każda dusza mogła poznawać miłość Bożą i zagłębiać się w Boże Serce, by mogła czerpać życie z Bożego Serca i napełniać się szczęściem. Jednocześnie to czas dla każdej duszy poświęconej Bogu, by zbliżając się do Bożego Serca lepiej mogłaby zrozumieć swoje powołanie, swoje złączenie z Bogiem, na czym polega jej życie z Bogiem i na czym ma polegać to życie. Bez otwierania się na to poznanie dusza nie będzie rozumiała, jakie jest jej powołanie, jaka droga, jaka ma wyglądać każdy kolejny dzień. Nie będzie wiedziała w jaki sposób formować siebie. Tylko w obecności Boga, tylko w zbliżeniu, w przytuleniu się do Bożego Serca jest się w stanie rozumieć oczekiwania Boże, Jego plany, Jego wolę. Bez tego zrozumienia, poznania każda dusza błądzi i realizuje tylko swoje plany i wyobrażenia. Każdy z nas potrzebuje czasu, by trwać przy Bogu, by słuchać, by napełniać się Bożą miłością. W tym jest życie, siła, w tym jest moc. Wtedy napełniamy się energią, by przeżyć kolejny dzień, napełniamy się zrozumieniem, co dalej czynić.

Trwanie przy Bożym Sercu jest poznawaniem miłości i odpowiedzią na tę miłość. Jest ciągłym, coraz większym miłowaniem Boga. To żywa relacja, która zachodzi pomiędzy Bogiem a duszą, która zmienia się i ciągle jest przez samego Boga kształtowana. Każdy z nas potrzebuje bycia blisko Boga, czerpania z Bożego Serca. Bez tej bliskości, tej relacji, bez wymiany miłości nie będzie w nas życia. Darem dla każdej wspólnoty, dla każdego dzieła są dusze, które zupełnie, całkowicie zanurzają się w Bożym Sercu i już z Niego nie wychodzą, nie oddalają się od Niego. One nieustannie wtulone w Boże ramiona słuchają, przyjmują miłość i odpowiadają miłością. W tym trwaniu nieustannie następuje wymiana. Wszystko, co jest w tych sercach przepływa do Bożego Serca. Jednocześnie Bóg obdarza miłością. Wszystko, co Boże Serce przyjmuje od tych serc jest przemienione, otulone miłością i jak gdyby zwracane z wielki łaskami. To wszystko jest odpowiedzią Boga na każdą prośbę, każdą intencję, każdą modlitwę przedstawianą przez te osoby. I z powrotem poprzez ich serca Wspólnota otrzymuje odpowiedź, otrzymuje łaski, dzięki nieustannemu trwaniu tych dusz w Bożym Sercu.

Wielką łaską są takie dusze w każdym dziele, w każdej wspólnocie. Potrzebne jest zrozumienie istoty powołania takich dusz. Potrzebna jest świadomość wszystkich, jak cenne jest dla wszystkich życie tych dusz. Potrzeba, by oczy wszystkich otworzyły się na duchowe zrozumienie takiego powołania, by nie patrzeć oczami ciała, bo wtedy widzi się tylko po ludzku i ocenia się tylko po ludzku. Czyni się ludzkie plany i po ludzku układa się swoją przyszłość. A ludzkie spojrzenie wiąże się tylko z materią, z tym, co można dotknąć, a co przemija. Otwarcie się na Ducha pozwala zrozumieć głęboki sens życia takich dusz i ogromne znaczenie ich powołania dla każdego z nas, ogromne dobro, które płynie z Bożego Serca poprzez te dusze. Wtedy rodzi się pragnienie w sercu, by te dusze otoczyć modlitwą, opieką, wspierać je, by wyrazić w różnej formie swoją wdzięczność Bogu za to, że te dusze powołał i wziąć udział w ich życiu na miarę swoich możliwości. Bóg daje zrozumienie, w jaki sposób można włączyć się w ich życie, w jaki sposób można Bogu podziękować za ich powołanie. Ważne jest, by zrozumieć, że rozpada się wspólnota, nie posiadająca dusz poświęcających swoje życie całkowicie Bogu. Nie przetrwa taka wspólnota, która nie ma w sobie trzonu, pnia głęboko tkwiącego korzeniami w samym Bogu, która nie ma w sobie dusz zjednoczonych z Bogiem. Poprzez te dusze płyną soki do pozostałych. Potrzeba ogromnego zrozumienia, by kochać te dusze, obejmować je miłością, patrzeć na nie przez pryzmat Ducha, a nie oczami ciała, by widzieć w nich nie wady i zalety, ale patrząc duchowo widzieć w nich dusze, które wypraszają nieustannie łaski dla całej Wspólnoty, poprzez które płynie życie, umocnienie dla całej Wspólnoty.

Podziękujmy Bogu za te dusze; za to, że Bóg tworzy takie zgromadzenie. To znak, że Bóg przeprowadza poprzez nas Wielkie Dzieło, że nie jest to dzieło na rok czy na dwa; nie jest to dzieło, które ma objąć tylko nas, ale jest to Dzieło, które ma zaistnieć w całym Kościele, ma mieć ogromny wpływ na życie Kościoła. To, co Bóg czyni pośród nas jest trwałe. Często jest tak, że powstają jakieś wspólnoty, które po pewnym czasie zamierają, nie ma w nich życia. Ludzie odchodzą, tworzą coś nowego. Nie trzeba tu oceniać w kategoriach, czy były to dobre wspólnoty czy złe, ale trzeba spojrzeć na naszą Wspólnotę jako na Dzieło samego Boga, który to Dzieło pragnie prowadzić nie poprzez jeden rok, dwa czy trzy, ale to Dzieło będzie prowadził o wiele dłużej. Tym Dziełem objęty będzie cały Kościół. Mając świadomość takiej perspektywy powinniśmy zostawić myślenie tylko o sobie, a spojrzeć szerzej na to wszystko. Trzeba by zostawić egoistyczne pobudki, zajmowanie się swoimi sprawami i sobą samym, a zacząć patrzeć na całość, na cały Kościół. Zacząć swoją myślą obejmować już całą ziemię. Ze względu na cały Kościół włączać się w to Dzieło i  przyjmować kolejne pouczenia. Ze względu na Boże Dzieło, jego ogromny rozmiar zacząć swoją duszę nakłaniać ku pokornemu wypełnianiu woli Bożej, by zostawić na boku egoizm, pychę, a zająć się tylko tym, co Boże. Starajmy się otwierać serca na zrozumienie naszego powołania. Niech Pani Gietrzwałdzka razem z nami prosi Ducha Świętego, by dał nam głębsze zrozumienie i szersze spojrzenie.

Błogosławię was – w Imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego. Amen.

Adoracja Najświętszego Sakramentu

Witaj, Jezu! Witaj, moja Miłości! Witaj, mój Ukochany! Witaj, moje Szczęście, moja Radości! Witaj, mój Jezu! Pragnę dzisiaj uwielbiać Ciebie i dziękować Ci za wszystkie dary Twojej miłości. Pragnę moje serce otwierać na Twoją obecność wszędzie i zawsze. Pragnę, Jezu, moje serce otworzyć na radość z powodu darów Twojej miłości, którą wylewasz nieustannie na mnie. Pragnę Ci dziękować za każdą sekundę. Każda jest łaską. W sposób szczególny, Jezu, pragnę Ci dziękować za powołanie, które mi dajesz, za Wspólnotę, którą tworzysz z nas. Pragnę Ci dziękować za Twój zamysł związany z tą Wspólnotą, Twoje plany. Pragnę Ci dziękować za to, że wszystkich nas zaprosiłeś do wielkiego Dzieła swojego; za to, że tak małe dusze włączasz w coś, co ma rozmiar nieskończoności. Pragnę Ci dziękować za to, czego do końca jeszcze nie rozumiem. Moje serce w jakimś stopniu przeczuwa, ale mnie jest trudno zrozumieć. Wiem, Jezu, że powołałeś nas do miłości, że utworzyłeś tę Wspólnotę, byśmy wszyscy razem w miłości się doskonalili, żebyśmy razem otwierali się na Twoją miłość i ją przyjęli. Rozumiem też, Jezu, że pragniesz poprzez nasze serca swoją miłość rozlać na cały świat. Chcesz, by każdy człowiek poznał Twoją miłość, bo poznanie Twojej miłości, przyjęcie jej jest szczęściem dla człowieka, wprowadza duszę w wieczność.

Znasz, Boże, nasze słabości. Wiesz, że nie jesteśmy zdolni do realizacji Twoich wielkich zamierzeń. Z trudem przychodzi nam wypełniać powołanie, które złożyłeś w każdym z nas. Ty Sam dobrze wiesz, że potrzebujemy Twojej mocy, Twego życia, potrzebujemy by ktoś za nas łączył nas z Tobą. Potrzebujemy, by popłynęło w naszym kierunku Twoje życie, Twoja siła, Twoja moc, Twoja miłość, Twój pokój. Żyjąc w świecie nie potrafimy otworzyć się na źródło, które płynie z Ciebie. Dlatego powołujesz w każdym swoim Wielkim Dziele osoby, które będą przekazicielami Twego życia, które staną się kanałami łaski.

Pragnę dzisiaj otworzyć moje serce na zrozumienie tego. Pragnę otworzyć serce, by zjednoczyć się z Twoimi zamiarami, z Twoimi planami. Proszę, byś udzielał mi swojego Ducha, aby moje serce skłonne było przyjmować każdą Twoją myśl, każde Twoje Słowo. Dziękuję Ci, Jezu za to, że dajesz mi zrozumienie. Bardzo trudno mi żyjąc w świecie tak otwierać swoje serce, by czerpać bezpośrednio od Ciebie życie, miłość, pokój, poznanie. Trudno mi żyjąc w świecie żyć jednocześnie w tak wielkim zjednoczeniu z Tobą. Za małą jestem duszą, aby było to możliwe. Ale Ty dajesz w serca niektórych dusz pragnienie, by żyć tylko Tobą i tylko dla Ciebie, by żyć w takim zjednoczeniu, by bezpośrednio z Twego Serca czerpać życie. Za te dusze pragnę Ci podziękować, Jezu. Uświadamiasz mi, że to właśnie te dusze, które całkowicie swoje życie oddadzą Tobie i które będą żyć tylko dla Ciebie i tylko z Tobą, będą kanałami poprzez które płynąć będzie do naszych serc i do całej Wspólnoty Twoje życie, Twoja moc, Twoja siła, Twoja miłość, Twoja dobroć, Twój pokój, poznanie, zrozumienie, mądrość. Ale by mogło to się urzeczywistniać te dusze mają prawdziwie poświęcić się Tobie. Nie mogą żyć w świecie, nie mogą zajmować się światem, mają żyć Tobą. Jakiekolwiek zajmowanie się światem, jakiekolwiek wychodzenie do świata sprawiać będzie, że będą niejako nieco oddalać się od Twego Serca. Ich uwaga, ich myśli będą zajęte wtedy światem. By w sposób czysty przekazywać Twoje życie nam, mają nieustannie trwać  w Twoim  Sercu, nieustannie się jednoczyć, nieustannie modlić się. Za te dusze dziękuję Ci, Jezu.

Czerpiąc Twoje życie poprzez ich pośrednictwo, pragnę Jezu Ci podziękować i Ciebie uwielbić i pragnę włączyć się w to Dzieło jak najpełniej. Otrzymuję tak wiele, tak wielką łaskę, bowiem te osoby będą za mnie trwać przed Tobą, gdy ja będę zajmować się różnymi sprawami, one w moim imieniu będą Ciebie adorować, będą klęczeć pod Krzyżem, będą trwać przed Najświętszym Sakramentem. To one w moim imieniu będą odmawiać Różaniec, przyjmować Zdroje Miłosierne, dzięki ich modlitwie, ich pośrednictwu w moim życiu Twoje łaski będą się urzeczywistniać. Choć to nie ja będę nieustannie trwać w Twojej obecności, to jednak tak jak bym trwał te łaski będą płynąć. W jak cudowny sposób, Panie, wszystko urządziłeś. Chcę się w to włączyć. Na miarę swego powołania, swoich możliwości chcę się w to włączyć. Skoro te osoby będą i w moim imieniu jednoczyć się z Tobą wypraszając tak wiele różnych łask, ja pragnę, Jezu, podarować z serca Tobie to, co mam. W danym momencie, w danym dniu, w danym tygodniu czy miesiącu pragnę się dzielić tym, co mam. Ponieważ ich modlitwa staje się moją modlitwą, ich życie z Tobą staje się moim życiem z Tobą, to chcę włączyć te osoby również w moje życie, które wiodę w świecie, udzielając im ze swego dobra, którym mnie obdarzasz. Ich życie staje się moją troską, ich codzienność staje się moją codziennością, moją troską o ich codzienność, aby bez zbędnego troszczenia się o sprawy zwykłe mogły włączać mnie w życie z Tobą. To cudowne, Boże i niepojęte, że tworzymy taką Wspólnotę, w której tworzysz tak cudowne więzy. Tworzysz jedną rodzinę i w tej rodzinie każdy ma jakieś swoje powołanie. Jedni drugim służymy, jedni dla drugich żyjemy, jedni drugim jesteśmy potrzebni. A wszystko jest wspólne. Dobro duchowe i dobro materialne – jedni drugim możemy nim służyć.

Dziękuję Ci, Jezu za to, że zacząłem coś rozumieć. Wiem, że to na razie odrobinka mała, ale mój umysł wcale nie jest większy. Dziękuję Ci za to. Chcę odpowiedzieć całym sercem na to, co zrozumiałem. Proszę więc, dotknij mego serca abym, mógł otworzyć się i pójść za powołaniem, które mi dajesz w tej Wspólnocie. Abym mógł realizować to, czego oczekujesz ode mnie tutaj, w tej Wspólnocie. Pobłogosław nas, Jezu.

Podsumowanie

Tak bardzo zajmujemy się różnymi sprawami, troszczymy się o różne rzeczy, niepokoimy się, staramy się przewidzieć, zabezpieczyć, a Bóg nad nami otwiera swoje Serce. Nie trzeba naprawdę wiele, wystarczy zbliżyć się do Bożego Serca. Człowiek czyta dużo różnych książek, stara się zdobyć jak najwięcej wiadomości, posiąść chce wszelką wiedzę, podejmuje nieraz ogromny wysiłek, by wykształcić się, dużo czasu, energii poświęca na to, by posiąść wiedzę. A to wszystko okazuje się, że nie daje mu szczęścia i nie czyni go mądrym. Owszem, sprawia, że ma w sobie dużo różnej wiedzy, ale nie jest mądry. To wszystko nie nadaje mu sensu jego istnienia.

Nad nami Bóg rozpościera swoje Serce, otwiera je i zaprasza. Tylko w Bożej miłości, tylko w Bogu jest sens, cel i wszelka mądrość. Tylko w Bogu odnajdziemy zrozumienie swojego życia, swoje powołanie, życiowe zadania. Tylko w Bogu! Tylko Bóg może poukładać nasze myślenie, nasze patrzenie na różne sprawy. Tylko On jest Pokojem, którego tak bardzo pragniemy i którego pragnie cała ziemia. Tylko w Nim jest miłość, bez której żaden człowiek nie potrafi żyć. Zaufajmy, uwierzmy, że tylko Bóg, tylko On daje pokój! Tylko On daje poczucie bezpieczeństwa! Tylko On jest przyszłością! Tylko w Nim można poukładać swoje życie, uporządkować! Tylko w Bogu!

A Bóg otwiera nad nami swoje Serce i zaprasza. Otwiera i wylewa swoją miłość. Otwiera swoje Serce i wylewa swoje miłosierdzie na nas, na całą ziemię. Bądźmy tymi, którzy zauważą i odpowiedzą na Boże zaproszenie. Nadal starajmy się dobrze zrozumieć swoje powołanie. Nadal starajmy się zrozumieć, jakimi więzami łączy nas Bóg we Wspólnocie, czego oczekuje od nas. Starajmy się zrozumieć, jak wspaniale poprzez miłość Bóg pragnie połączyć nas we Wspólnocie. Starajmy się zrozumieć, w jaki sposób ma wyglądać ta Wspólnota. Zachwyćmy się Bożym zamysłem co do naszej Wspólnoty. Prośmy Ducha Świętego, by dał nam zrozumienie.

Błogosławię was – w Imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego. Amen.

Na rozesłanie

Starajmy się ze wszystkich sił trwać w Bożym Sercu. Starajmy się pielęgnować to, co zostało teraz złożone w naszych sercach. Starajmy się jeszcze bardziej rozważać, czym jest Boże Serce i jakie jest nasze powołanie. Starajmy się ze wszystkich sił, by pójść za tymi wskazaniami, odrzucić wszystko, co ludzkie i słabe, by prawdziwie żyć w Bożym Sercu, Bożą miłością. Zdobądźmy się na swoiste szaleństwo miłości, aby doświadczyć jej, umocnić się jeszcze w swojej wierze. Niech wzrośnie nasze zaufanie, abyśmy uwierzyli miłości i by w nas ta miłość jeszcze bardziej rosła.

Dzisiejsza Ewangelia (Mt 6, 24-34) niech będzie w nas. Dziś, jutro powracajmy do niej, by uświadamiać sobie, iż to Bóg jest Źródłem wszelkiego dobra i On zaprasza nas do tego Źródła, On chce z tego Źródła nam udzielać. On pragnie nami się zaopiekować. Wyróżnia nas poprzez zaproszenie do Dzieła, a w tym Dziele On jest Źródłem. Nie zrozumiemy tego Dzieła dopóki nie zanurzymy się w Źródle i nie zaczniemy czerpać całymi garściami.

Błogosławię was – w Imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego. Amen.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

Możesz użyć następujących tagów oraz atrybutów HTML-a: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <strike> <strong>