Rozważania o św. Józefie dla Wspólnoty Dusz Najmniejszych

3. Rozważanie trzecie: „Św. Józef z Egiptu”

Mówiliśmy już o Józefie z Betlejem i o Józefie z Nazaretu. Mówiliśmy o Józefie – potomku Dawida. A dzisiaj chciałbym, abyśmy powiedzieli o Józefie z Egiptu – o naszym św. Józefie, ale w aspekcie jego życia i ucieczki do Egiptu.

Tak jak już wspominałem, św. Józef jest potomkiem Dawida. Dzisiaj zauważymy porównanie z dwoma kolejnymi świętymi: z Józefem egipskim – tym, który ocalił naród od głodu w Egipcie – oraz z Mojżeszem. Choć w tym drugim przypadku nie chodzi bezpośrednio o samego św. Józefa, ale o Jezusa Chrystusa. To Jezus jest nowym Mojżeszem, który wyprowadzi naród z niewoli, z niewoli grzechu – tak jak Mojżesz wyprowadził naród izraelski z niewoli egipskiej. Św. Mateusz zwraca uwagę, że pobyt Świętej Rodziny w Egipcie jest wypełnieniem słów Pisma. „Bo tak powiada prorok: «Z Egiptu wezwałem Syna mego»”.

Może zastanawia cię, dlaczego uciekają do Egiptu. Przecież Egipt jest wrogiem, to jest państwo ciemiężycieli, państwo, które chciało zniewolić naród izraelski. Żydzi żyli tam czterysta lat, wprawdzie najpierw w pokoju, ale później w niewoli.

Trzeba nam spojrzeć na kwestię Egiptu nie tylko poprzez pryzmat sąsiada, który zniewala, ale także przez pryzmat tego, który ocalił lud od zguby, od śmierci, a pomoże nam w tym Józef egipski.

Egipt zawsze był dużym sąsiadem Izraelitów i zawsze był dla nich punktem odniesienia. W Biblii pojawia się Egipt przy różnych sytuacjach, to nie jest tylko kwestia niewoli egipskiej. Warto też wspomnieć, że kiedy Salomon – syn króla Dawida – prześladował Jeroboama, ten schronił się w Egipcie u faraona Szeszonka I i pozostawał u niego aż do śmierci króla Salomona. Mówi o tym Pierwsza Księga Królewska. Podobnie Uriasz – prorok, syn Szemajasza, który ucieka z Kiriat-Jearim. Jego słowa nie spodobały się królowi Jojakimowi i on również ucieka do Egiptu. Także w czasach Machabeuszy w Egipcie schronił się najwyższy kapłan – Oniasz IV. Widać więc, że Egipt jest takim miejscem ocalenia. Żydzi, zwłaszcza po niewoli babilońskiej, nie mają już problemu z zamieszkaniem poza Izraelem. Izrael, tak jak wspominaliśmy, jest religią jednej Świątyni. Trzeba było trzy razy w roku być w Świątyni na Święta; uczestniczyć tam w Świętach. Jeśli ktoś nie był w stanie, wystarczyło raz w roku udać się do Jerozolimy. A jeśli ktoś nie był w stanie nawet raz w roku udać się tam, wystarczyło – tak jak to jest do tej pory u Muzułmanów – być tam jeden raz w życiu, odbyć pielgrzymkę do tego Świętego Miasta. Religia, w związku z niewolą babilońską, przez to, że Żydzi rozchodzą się po całym świecie, stała się bardziej indywidualną. Rolę kapłanów zaczynają też pełnić ojcowie rodzin – oni błogosławią, przekazują treści religijne, oni prowadzą życie religijne rodziny, gromadzą się w synagodze, gdzie modlą się. Już nie tylko ród Aarona, ale każdy ojciec w jakiś sposób zaczyna pełnić funkcję kapłana. I można powiedzieć, że tak jest do tej pory u Żydów. Tak więc Żydzi nie mają już problemu z mieszkaniem za granicą, daleko od Jerozolimy. Warto wspomnieć, że w Egipcie jest potężna diaspora żydowska. Tam mieszka naprawdę wielu Żydów, którzy pracują tak jak potrafią. Często też pełnią znaczne funkcje w państwie, jako, że są wybitnym narodem. To trzeba im przyznać po dziś dzień. Mają różne talenty, choćby finansowe. Pamiętamy z Ewangelii scenę, w której jechał służący królowej Kandaki. To też był najprawdopodobniej Żyd, będący u niej ministrem na dworze. Skoro czytał księgi Pisma Świętego, nie był to raczej żaden Afrykańczyk czy ktoś inny, ale właśnie Żyd, który tam mieszkał i pracował; który przybył do Jerozolimy, może na Święto, a może w jakiejś misji politycznej?

Co jeszcze trzeba byłoby powiedzieć o ucieczce Świętej Rodziny do Egiptu? Wiemy, dlaczego to ma miejsce – ze względu na prześladowanie. Herod postanawia zabić wszystkich chłopców w wieku do 2 lat. Nie wiemy, ilu ich było. Niektórzy mówią, że 6 tys., inni, że 14 tys., 20 tys., 60 tys., w niektórych przekazach, chyba u Koptów, pojawia się biblijna apokaliptyczna liczba męczenników – 144 tys. Trudno powiedzieć, ilu tych chłopców było, ale jest to taki obraz prześladowania. Ciekawą rzeczą jest jeszcze to, że można uczynić tu znów porównanie z Mojżeszem. Kiedy rodził się Mojżesz, również faraon postanowił zabić wszystkich chłopców. Faraon postanawia tę zbrodnię, by Izraelici nie stali się silnym narodem. Józef Flawiusz – historyk żydowski, który był prawie współczesny Panu Jezusowi, opisuje to trochę inaczej. W „Starożytnościach żydowskich” opisuje: „Otóż jeden z kapłanów (a są tam, w Egipcie, kapłani bardzo biegli w przepowiadaniu przyszłości) oznajmił królowi, że teraz właśnie ma się narodzić wśród Izraelitów dziecię, które, gdy wyrośnie na męża, ukróci potęgę Egipcjan, a wzmocni Izraelitów, przewyższając wszystkich ludzi męstwem i zdobywając sławę wiecznotrwałą. Uląkł się król i za radą owego kapłana rozkazał, by każde nowonarodzone dziecię płci męskiej z rodziców izraelskich, topiono w rzece i pilnowano połogów niewiast hebrajskich”.

Może nas to więc dziwić, że św. Józef chce uciekać do Egiptu, skoro jest to odwieczny wróg i prześladowca. Ale z drugiej strony to też jest miejsce ocalenia. I bardzo ważna rzecz co do św. Józefa – on dostaje takie polecenie od Pana Boga we śnie. I on z tym nie dyskutuje. Podejmuje decyzję o ucieczce do Egiptu. I ta decyzja jest bardzo konkretna. Mateusz zapisał, że św. Józefowi przyśniło się to w nocy i jeszcze tej samej nocy bierze on Maryję i Dziecię i wyrusza w nieznane.

We śnie dostał polecenie, by wyruszyć do Egiptu, ale nie dostał konkretnych wskazówek. Nie leżała pod jego poduszką mapa, kontakty, adresy, telefony, zapowiedź, że spotka tam jakiegoś konkretnego człowieka. O tym wszystkim on musi sam już dalej decydować.

Józef jest bystry i wie, że do Egiptu prowadzą dwie drogi. Jedna to droga nadmorska. Ona jest obsadzona garnizonem, jest strzeżona – także i dzisiaj, bo wiedzie przez Strefę Gazy, przez te tereny, gdzie są mury, gdzie są różne zasieki. Ale jest jeszcze druga droga, prowadząca przez pustynię, przez Synaj, tak zwana droga karawan. I według wszystkich źródeł – zarówno historycznych, jak i mistycznych (tutaj bardzo ważnym źródłem są też chrześcijanie egipscy, którzy po dziś dzień wskazują różne miejsca wręcz „palcami”: tu była Święta Rodzina, tu mieszkała, tu Matka Boża karmiła Dzieciątko Jezus, tutaj Pan Jezus zgubił but, a tu Go okradli…) – św. Józef wybrał właśnie drogę karawan. I to byłoby racjonalne, dlatego, że w karawanach chodzi o grube pieniądze. Tam jedzie towar. I ci, którzy kontrolują karawany, bardzo skupiają się na tym, czy ktoś nie przemyca dodatkowych bel materiału, zbyt dużej ilości kilogramów żywic, olejów, broni, czy czegoś innego. Z pewnością mniej skupiają się na innych rzeczach – choćby na tym, czy wśród wędrujących razem z karawaną nie będzie poszukiwanego przez Heroda Syna Bożego.

Przypomina mi się pewna anegdota o Cieszynie – polskim i czeskim Cieszynie. Granicę można było przekroczyć i pieszo, i rowerem, i samochodem. Miasteczko podzielone między dwa państwa, nie za duże, większość miejscowych się znało. Była tam pewna kobieta, która codziennie szła przez granicę z rowerem i dwoma workami piasku na szyi. Zainteresował się nią pewien celnik i nieustannie ją sprawdzał, przetrząsał ten piasek, szukając w nim przemycanego złota. Co dzień obserwował i nie mógł dojść, co ona tam „szmugluje”. Trwało to wiele lat. W końcu, gdy nastał ostatni dzień jego służby, zwraca się z prośbą do owej kobiety: „Dziś jest ostatni dzień mojej pracy, proszę mi zdradzić, co pani przewozi w tych workach?” „ W workach – nic, ale zawsze idę z rowerem, a wracam bez”. I tak to często jest. Gdy pewne rzeczy absorbują całą uwagę, można przeoczyć, to co istotne, najważniejsze. Takie rozumowanie potwierdzałoby założenie, że św. Józef wybrał właśnie tę drogę, by mogli ujść cało i znaleźć się w Egipcie.

Odnośnie pobytu w Egipcie w apokryfach istnieje bardzo dużo różnych historii i opowieści, które wydają się mało realne i mało możliwe. Jest opowieść o smokach, o lampartach, które im towarzyszą, jest mowa o posągach obcych Bogów, które padają przed Matką Bożą, gdy weszli do świątyni. Przede wszystkim dotyczy to wspomnianej Ewangelii Pseudo-Mateusza. Ale trzeba to traktować w dużej mierze jako fikcję literacką, opowiadanie. To nie jest kanoniczne. To co wiemy na pewno, pochodzi od prawdziwego św. Mateusza, a on o tych rzeczach nie wspomina. Wiemy tylko, że kiedy umarł Herod, Święta Rodzina wraca z Egiptu.

Ile lat spędzili w Egipcie? By na to pytanie odpowiedzieć wcześniej musielibyśmy ustalić, kiedy dokładnie wyruszyli z Betlejem, a jeszcze wcześniej, kiedy dokładnie Pan Jezus się urodził. Dziś najczęściej przyjmuje się, że urodził się między 8 a 5 rokiem p.n.e. Warto dodać, że Herod zmarł w 4 roku p.n.e. Biorąc to pod uwagę, można jakoś wyliczyć, że te n czas pobytu w Egipcie mógł trwać dwa, może nawet trzy i pół roku, a może jeszcze trochę dłużej. Trudno powiedzieć dokładnie, ale na pewno nie była krótka chwila.

Odnośnie ważnych miejsc warto byłoby wspomnieć Kair. Na przedmieściach dzisiejszego Kairu w Heliopolis znajduje się kościół św. Sergiusza, który wskazywany jest jako miejsce, gdzie mieszkała Święta Rodzina.

Szczególnym dokumentem, który mówi o pobycie Świętej Rodziny w Egipcie, jest „Wizja biskupa Teofila z Aleksandrii” (jest to dokument z IV/V w.) oraz „Kazanie św. Zachariasza Sakhy (VIII w.)” Według tych opowieści po przejściu przez Synaj dotarli do miejscowości Farma, a potem przez Peluzjum dotarli do Tell Basta, miasta bogini Bastet, gdzie nie dość że odmówiono im gościny, to jeszcze skradziono Dzieciątku buciki. Maryja rozpłakała się, a w miejscu, w którym spadły Jej łzy wytrysnęło źródło. Do tej pory pielgrzymi i turyści odwiedzają to źródło – sadzawkę. A miejscowi chrześcijanie wierzą, że woda z tego źródła czyni cuda.

Kolejnym miejscem na trasie ucieczki do Egiptu jest Belbeis. W miasteczku tym rośnie drzewo, w cieniu którego odpoczywała Maryja.

W mieście Samanoud w Delcie Nilu inni pokazują pielgrzymom granitowe naczynia, w których, według legendy, Maryja miała wyrabiać ciasto. W Sakha możemy znaleźć odciśniętą w kamieniu stopę Jezusa, a w Al- Mahamma kolejne źródełko w grocie, które cudownie utworzył mały Jezus, aby Matka Boża mogła Go wykąpać i wyprać Jego ubranka.

Później podróżowali przez pustynię do Vadi El-Natrun. Stamtąd przybyli do Heliopolis, miasta boga Re. Tutaj właśnie w świątyni rozpadły się na kawałki przed Świętą Rodziną posągi pogańskie. Heliopolis to obecnie dzielnica Kairu. Stolica. Zapewne miejsce, do którego zmierzała karawana. Jakiś czas zatrzymali się tam, ale ponieważ wśród tamtejszej diaspory żydowskiej mieli być także szpiedzy Heroda, którzy rozpytywali o Józefa. Święta Rodzina popłynęła Nilem do miasta Samalut. Do tej pory jest góra, na której wznosi się świątynia. Ukrywali się też w jaskini na Górze Palmowej, na Górze Qussqam, aż w końcu zamieszkali w dolinie Deir El-Maharraq w pobliżu Assiut, ok. 350 km od Kairu. Tam też znajduje się świątynia upamiętniająca pobyt Świętej Rodziny.

Wszystkie te nazwy, te miejsca funkcjonują przede wszystkim wśród egipskich chrześcijan – Koptów, w legendach koptyjskich. Jest tam też więcej dziwnych zdarzeń, zwierząt, także tych bajkowych.

Może przeczytam fragment z Pseudo-Mateusza:

„Nagle z groty wyszło wiele smoków, na widok których dzieci zaczęły krzyczeć ze strachu. Wtedy Pan, który nie skończył jeszcze dwu lat, zsunąwszy się z kolan Matki, stanął przed smokami, one zaś oddały Mu hołd i odeszły. I wtedy spełniło się to, co zostało powiedziane przez proroka psalmistę: «Chwalcie Pana z ziemi, smoki i wszelkie głębiny morskie».

Podobnie lwy i lamparty z czcią padały przed Jezusem i towarzyszyły Mu na pustyni. Dokądkolwiek Maryja i Józef udali się, poprzedzały ich, wskazując drogę. Swoją uległość okazywały pochylaniem głowy, a gotowość usługiwania zaznaczały merdaniem ogonem. Kiedy Maryja pierwszego dnia zobaczyła wokół siebie lwy, lamparty i różne gatunki dzikich zwierząt, bardzo się zlękła. Dziecię Jezus zaś z uśmiechem spoglądając na Nią i powiedziało: «Nie bój się, Matko. Podążają bowiem one z nami nie dla zguby, lecz dla posługi Twojej». Słowa te usunęły bojaźń z ich serc. Lwy zaś kroczyły razem z Nimi wraz z wołami, osłami i bydlętami jucznymi, które niosły potrzebne Im rzeczy i nikogo nie atakowały, choć razem przebywały”. (Pseudo-Mateusz 19)

W innym miejscu apokryf ten opowiada o palmie, której Dzieciątko Jezus nakazało pochylić się, tak aby Maryja mogła zrywać owoce: „Kiedy Maryja spoczęła pod drzewem, przyglądając się liściom palmy, dostrzegła wiele owoców i powiedziała do Józefa: «Chciałabym, jeśli to możliwe, pokosztować owoców tej palmy». A Józef rzekł do Niej: «Dziwi mnie, że tak mówisz. Widzisz przecież, jak wysoka jest ta palma, a pragniesz jeść jej owoce». Wtedy Dzieciątko Jezus, spoczywając na łonie swej Matki Dziewicy, zawołało do palmy: «Pochyl się, drzewo, posil swoimi owocami mą Matkę». I na te słowa palma natychmiast nachyliła swój wierzchołek aż do stóp Maryi. I zebrano z niej owoce, którymi wszyscy się posilili”.

W apokryfach pojawia się też informacja, o spotkaniu z dwoma łotrami, którzy trzydzieści lat później będą ukrzyżowani wraz z Jezusem w Jerozolimie.

Może uśmiechasz się, gdy słyszysz te wszystkie opowieści. Świat faktów przeplata się w apokryfach ze światem baśni. To co nieznane, co w Ewangelii jest Tajemnicą zostaje uzupełnione podpowiedziami serca, fantazją i okraszone morałem. Trzeba pamiętać, że gdy te legendy powstawały nie było telewizji, nie było filmów, nawet i książek. Ludzie więc opowiadali sobie różne historie – chociażby o Świętej Rodzinie, o Panu Jezusie… Jeśli ktoś ze słuchaczy miał bogatszą wyobraźnię, często dodawał coś od siebie. Tak funkcjonowały te opowieści, a my dziś w nich możemy szukać ziarnek prawdy, ale korzystać z tych morałów i legend, zaznaczając za każdym razem, że nie są to teksty natchnione.

Przypomina mi się historyjka z mojego rodzinnego miasta, z Fromborka. Wędkarze lubili tam powędkować w porcie nad Zalewem. Pewnego razu jeden z wędkarzy mówi do drugiego: „Nie uwierzysz, Józek, co mi się przydarzyło. Wczoraj tutaj złowiłem taaaaaaaaakiego sandacza”. Na to drugi: „Nie może być, nie uwierzę!”. „Naprawdę! Taaaaaaaaakiego!” – mówi rozkładając szeroko ręce. „No może i tak było, Antoni. Bo wiesz, ja tutaj też dzień wcześniej ciągnąłem coś takiego wielkiego i myślałem, że to ten sandacz. Ciągnę, ciągnę i wiesz, co wyciągnąłem? Niemiecki motor! I wyobraź sobie, że on jeszcze miał światła włączone!” „Akurat! I tak nie uwierzę!” „No dobra, jak ty skrócisz tego sandacza o połowę, to ja wyłączę reflektor”.

Tak to czasami również jest z apokryfami. Ale są różne bardzo ciekawe interpretacje odnośnie pobytu Świętej Rodziny w Egipcie, nawet współczesne. Jest taka pisarka Rainer Maria Rilke, poetka, która napisała piękny wiersz o ucieczce do Egiptu:

Oni, którzy bez tchu uciekali

Z miejsc, gdzie była rzeź niewiniątek,

Ach, jakże nagle urośli w tej dali

Nad wędrówki niepewny początek.

Ledwie w trwożnym za siebie spojrzeniu

Wzrok ich rozwiał się w niknącej dali,

Już egipskie bożki drżały w zagrożeniu

w nitach, plotąc piąte przez dziesiąte.

Czy możliwe, że od pierwszej chwili

lęk i strach otaczały ich wkoło?

W obcej ziemi więc czuli niepokój

Tylko dziecko spoglądało wesoło.

I patrz co się wtedy wydarzyło:

Drzewo się koroną pochyliło

ku nim, niby służący w ukłonie.

Drzewo to było tym drzewem co wcześniej

Okrywało wieńcami po zgonie

Faraonów potężnych skronie,

Pochyliło się i czuło w koronie

Nowe kwiaty…

A oni siedzieli jak we śnie.

Inna pisarka Anne Rice, która najpierw zajmowała się opisywaniem fantazji, powieści o wampirach, nieoczekiwanie zrobiła zamieszanie wśród swoich czytelników, pisząc książkę „Chrystus Pan. Wyjście z Egiptu”, w której opisuje historię dzieciństwa Pana Jezusa. Jest to również opowieść fikcyjna, ale bardzo ciekawie napisana. Znajduje się tam jeszcze jeden wątek. Autorka umieszcza Świętą Rodzinę w Aleksandrii, gdzie też jest olbrzymia społeczność żydowska. Znajduje się tam Wielka Biblioteka, w której Filon z Aleksandrii gromadzi całą mądrość świata. Według tej opowieści Pan Jezus i cała Święta Rodzina bardzo szybko przyciągają uwagę Filona. Jeden z nauczycieli synagogi, do której uczęszcza Pan Jezus, przyprowadza Go do Filona, przedstawiając bystrego ucznia. Zaczynają się rozmowy. Tutaj można dostrzec cień tego, o czym czytamy w Ewangelii – jak dwunastoletni Pan Jezus dyskutuje z uczonymi w Świątyni. Później Filon zaprzyjaźnia się z całą Świętą Rodziną. Prosi nawet św. Józefa, aby zrobił regały do biblioteki. Ciekawostką tej opowieści jest też to, że obok Świętej Rodziny pojawiają się krewni. Oprócz nich jest jeszcze wuj Kleofas, wuj Alfeusz i wielu innych krewnych, którzy znaleźli tam schronienie. Trzeba tu wciąż pamiętać, że to są również takie współczesne dywagacje.

Zresztą ten czas pobytu w Egipcie wzbudza wiele zainteresowania. Jest wiele pięknych obrazów, najbardziej znakomitych malarzy, przedstawiających wędrówkę Świętej Rodziny – Maryja na osiołku, obok Józef prowadzący osiołka… Także w naszej polskiej kulturze odnajdujemy to wydarzenie. Współcześnie choćby w musicalu „Metro” – w pieśni, kolędzie:

Uciekali, uciekali, uciekali

Na osiołku przez pustyni żar

Jak najdalej, jak najdalej, jak najdalej.

Ukryć Dziecię, największy ich skarb.

Ten motyw pojawia się często, lecz tak naprawdę nie wiemy wiele na ten temat. Wiemy, że tam byli, wiemy, że nie bali się. Wiemy przede wszystkim to, co jest najważniejsze, że Józef jest posłuszny. Jeśli Pan Bóg mówi, to Józef słucha. I wiemy kolejną rzecz – to, że Maryja jest posłuszna. Jeśli Józef mówi, że ma zabrać Ją i Dziecię, Ona nie dyskutuje, zdaje się całkowicie na niego. Widzimy to u św. Mateusza. Widzimy Józefa jako opiekuńczego, czułego, jako tego, który potrafi dobrze wykorzystać to, co ma. Taka podróż i późniejszy pobyt wymaga pewnych pieniędzy. Mówi się, że to złoto, które zostało złożone w darze przez Mędrców ze Wschodu, posłużyło im na opłacenie podróży i na późniejsze utrzymanie. W jednym z filmów o św. Józefie: „Józef z Nazaretu” pokazane jest, iż złoto posłużyło im na ocalenie. Gdy zatrzymuje ich pewien strażnik, Józef wyrzuca złoto, za którym biegnie tamten. Oni tymczasem mogą uchodzić, przekraczając granicę. Jest to też wizja artysty. Ale zdajemy sobie sprawę, że wszystko – czy to podróż z karawaną, czy może statkiem, miejsce zamieszkania – wszystko wymagało opłaty. Wiemy, że Józef jest cieślą, a cieśla wszędzie jest potrzebny. Dobry majster znajdzie pracę wszędzie, zwłaszcza, że nie jest problemem język, bo znajdują się wśród Żydów. Jest ich tam bardzo dużo. Poza tym funkcjonuje też język rzymski, łacina. Egipt jest okupowany przez Rzymian, trzeba o tym pamiętać. Trzeba też pamiętać, że wszystko dzieje się w kręgu hellenistycznym (kultury greckiej) i wielu Żydów zna też grekę „koine” która jest tam popularna, jest czymś w rodzaju j. angielskiego dziś. Tak więc, chociaż język egipski obcy jest Świętej Rodzinie, to jednak są pewne wspólne języki, w których można się porozumieć.

Ważny jest też powrót Świętej Rodziny z Egiptu. Św. Józef znowu ma sen. To nie jest już fantazja. Mówi nam o tym Ewangelia. Józef we śnie dowiaduje się, że Herod umarł i mogą wracać. Jednak dochodzi go informacja, że władzę objął syn Heroda, nie lepszy od ojca. Wówczas Józef podejmuje decyzję, że nie powrócą do Betlejem, osiedlą się w Nazarecie – tam, gdzie będzie spokojniej, bo Galilea – to prowincja. Judea: Betlejem, Jerozolima – to jest napięcie, tam cały czas coś się dzieje, tam jest niebezpiecznie. W Galilei będzie spokój, bo przecież wielu jest przekonanych, że „żaden prorok nie powstanie z Galilei”.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

Możesz użyć następujących tagów oraz atrybutów HTML-a: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <strike> <strong>