Rozdział IV

Rozdział IV: 

Urzeczywistnianie życia miłości w nieustannym akcie miłości ku Bogu

 

Przemienić życie w doskonały akt miłości

Dla lepszego zrozumienia tego, co zostanie powiedziane dalej, przytaczamy modlitwę św. Te­resy od Dzieciątka Jezus, jako wyraz jej żarliwego pragnienia, by inne dusze szły za nią małą drogą miłości. „O Jezu, czemuż jednak pragnę rozgłaszać tajemnice Twej miłości, wszak Tyś mnie ich nauczył i możesz je innym objawić. Tak, jestem o tym prze­konana i dlatego zaklinam Cię, abyś to uczynił, bła­gam Cię, byś zniżył swe Boskie spojrzenie na wiele małych dusz… Błagam Cię, wybierz sobie legion małych ofiar godnych Twej MIŁOŚCI!”°.

Tak jak Bóg dosłownie zrealizował przeogrom­ne pragnienia apostolatu pokornej Karmelitanki, którą Kościół ogłosił patronką misji, tak samo wy­słuchał jej modlitwy i dosłownie wypełnił zawartą w niej prośbę. Małych dusz jest już legion.

Jak jednak w praktyce żyć życiem miłości? Z pewnością to już wiele spełniać wszystkie uczyn­ki z miłości, zbierać i z miłością ofiarowywać Bogu kwiaty małych ofiar; ale to nie jest wszystko. Nasze życie na ziemi składa się z chwil i chcąc przeżyć je integralnie w miłości, konieczne jest, by wszystkie te chwile były ożywione miłością.

Innymi słowy; żyć życiem miłości oznacza prze­kształcać samo życie w akt miłości. Tak rozumiała to św. Teresa od Dzieciątka Jezus, która złożyła sie­bie na ofiarę całopalną Miłości miłosiernej, by żyć w miłości doskonałej 91. Należy zwrócić uwagę na wzniosłość tego ideału: sprowadzić całe życie do aktu doskonałej miłości i kontynuować go w ten sposób aż do końca. Na tym polega życie miłości.

Miłość doskonała jest przede wszystkim czystą miłością, którą kocha się Boga dla Niego samego; następnie jest miłością aktualną, niewątpliwie dos­konalszą od miłości habitualnej, a takie, na zasadzie współistnienia, jest miłością, która ogarnia razem Boga i dusze, jako ze nie można kochać Boga, nie kochając bliźnich. Chcielibyśmy dodać, że nasza miłość do Jezusa nie może i nie powinna być od­dzielona od miłości do Najświętszej Maryi Panny. Nie można bowiem podobać się Jezusowi, jeśli nie kocha się również Jego i naszej Matki. Nasza miłość dotrze naprawdę doskonała do Boga jedynie poprzez miłość Maryi, jedynego stworzenia, które kochało Boga tutaj, na ziemi, tak jak On chce i po­winien być kochanym.

Jeśliby się więc chciało dać definicję doskonałej miłości, musiałaby ona zawierać wraz z miłością do Jezusa również miłość do Najświętszej Maryi Panny oraz do dusz.

Dokładnie taką formułę aktu miłości Jezus po­dyktował siostrze Konsolacie, aby ją przekazała duszom.

Przydatność formuły

Nie wszystkie dusze mogą realizować życie miłości, tak jak czyniła to św. Teresa od Dzieciątka Jezus, która nie potrzebowała na swojej zwyczajnej drodze formuł. Jeśli te dusze są początkujące w ży­ciu miłości, a tym bardziej, jeśli muszą odbudować duchowo swoje życie, będą mogły naśladować św. Teresę w wierności, by spełniać wszystko z mi­łością i we wspaniałomyślnej miłości w odniesieniu do małych ofiar. Jeśli jednak chodzi o realizację swego zjednoczenia z Bogiem tak, by było ono możliwie ciągłe, a także moralnie nieustanne, potrze­bują wsparcia jakimś praktycznym środkiem, jakąś krótką i łatwą formułą, ale pełną, poprzez którą mogą wyrazić własne porywy miłości i apostolatu.

Jak matka pochyła się w akcie miłości nad swoim dzieckiem, aby powtarzać mu słowo, zdanie, które z kolei ono ma wypowiadać w odpowiedzi miłości, tak samo Jezus raczył pochylić się nad najmniejszą duszą, nad siostrą Konsolatą Betrone, aby podyktować jej, a potem żądać od niej tego nieustannego aktu miłości. Akt ten stał się później centrum jej drogi duchowej, głównym środkiem, poprzez który realizowała ona swoje powołanie miłości, a więc swoje życie miłości.

Formuła nieustannego aktu miłości

Akt miłości podyktowany przez Jezusa siostrze Konsolacie brzmi w ten sposób: Jezu, Maryjo, kocham Was, ratujcie dusze. Parę uwag dotyczących we­wnętrznej wartości tego aktu może pomóc w zrozu­mieniu bogactwa, jakie zawiera, w celu prowadzenia bardziej intensywnego życia duchowego:

  1. Nie można było w niewielu słowach sformu­łować doskonalszego aktu miłości, zgodnie z tym, co zostało już powiedziane. Jest w nim wszystko: miłość do Jezusa, do Maryi, do dusz.
  2. Jest to czysta miłość, przez którą oddaje się Bogu najwspanialszy dar, jakim jest miłość i dusze.
  3. Równocześnie jest to akt miłości doskonałej, ponieważ miłość bliźniego znajduje w nim najwyż­szy wyraz poprzez nieustanne wołanie na rzecz dusz, wszystkich dusz (łącznie ze znajdującymi się w czyśćcu), z uwzględnieniem wszelkich ich po­trzeb, zgodnie z wyjaśnieniem udzielonym siostrze Konsolacje przez Jezusa.
  4. Streszcza więc dwa wielkie przykazania, które z kolei są streszczeniem całego Prawa (por. Mt 22,37-40).
  5. Więcej, z tej racji, że jest aktem nieustannym, prowadzi dusze do dosłownego i doskonałego wypełnienia pierwszego przykazania, którym jest miłość Boga całym sercem: miłość powinna wypływać z serca, gdyż to właśnie serce kocha nieustannie i intensywnie, na tyle, na ile jest to możliwe:
  • - całym umysłem: ustawiczność miłości wy­klucza sama z siebie wszelką dobrowolną. bezużyteczną myśl;
  • - całą duszą (to znaczy całą wolą): nieustan­ny akt miłości opiera się na gorliwości woli, a nie na uczuciu;
  • - ze wszystkich sił: aby osiągnąć największą ustawiczność i intensywność miłości, trzeba koniecznie ukierunkować na nią wszystkie wewnętrzne energie 92.
  1. Ten akt miłości ku Bogu, sam w sobie i we wspomnianej formule, będący także modlitwą, prowadzi duszę do dosłownego i doskonałego reali­zowania ewangelicznej nauki o konieczności modle­nia się zawsze i nieustannie (por. Łk 18,1).
  2. Z jego pomocą dusza, w sposób możliwie najbardziej intensywny, prowadzi życie nadprzy­rodzone: na chwałę Boga, dla własnego uświęcenia i dla zbawienia dusz.
  3. Z jego pomocą dusza prowadzi życie za­sadniczo umartwione, zapominając o wszystkim i w milczącym oddaniu siebie, i w ten sposób staje się małą ofiarą miłości.

Jak rozumieć nieustanny akt miłości

Pouczenia kierowane przez Jezusa do siostry Konsolaty, a dotyczące nieustannego aktu miłości, kładąc nacisk na jego przesłanie, nie pozwalają na popełnianie prostych błędów czy wypaczeń.

Byłoby na przykład błędem traktować ten akt jako prosty akt strzelisty, który należy częściej lub rzadziej recytować, stawiając go, być może, ponad inne. Nie ma w tym nic złego, ale nie odpowiadało­by to Bożym zamiarom. Jezus nie chciał podsuwać duszom nowego aktu strzelistego, ale wskazać im drogę duchową, która ułatwiłaby im życie miłości. Jeśli więc akt miłości ma być dla duszy drogą i ży­ciem, wynika z tego, że przynajmniej jeśli chodzi o wysiłek woli, musi on być nieustanny, tak by stal się oddechem duszy.

Inną kwestią jest wyjaśnienie, jak należy rozu­mieć ciągłość aktu miłości w relacji do różnych co­dziennych zajęć i obowiązków każdego. Odpowiedź na takie pytanie mogła przyjść jedynie od samego Jezusa. W Wielką Sobotę 1934 roku, aby zachęcić siostrę Konsolatę do wiernego życia w miłości, Jezus obiecał jej swoją Boską pomoc i podsunął następującą praktyczną radę, mającą wartość dla wszystkich dusz:

Konsolato, tak jak wziąłem odpowiedzialność za twoje myśli i słowa, tak samo biorę odpowiedzial­ność za twój ustawiczny akt miłości. Zapamiętaj jednak sobie raz na zawsze, że kiedy rozmawiasz ze Mną, piszesz lub medytujesz, miłość trwa na­dal. Uznaję go tak samo także wtedy, gdy serce w tych momentach musi milczeć.

Jest więc jasne, że nieustanny akt miłości w żad­nej mierze nie przeszkadza życiu wspólnemu i za­konnemu osoby, która go praktykuje; nie jest ze szkodą dla innych praktyk pobożności; nie prze­szkadza w wypełnianiu różnych codziennych obo­wiązków. Z drugiej zaś strony one nie przeszkadzają temu aktowi, jeśli tylko dusza zobowiąże się do kontynuowania swojej pieśni miłości, w miarę, jak pozwala jej na to natura tych obowiązków.

Trzecią bardzo ważną uwagą jest stwierdzenie, że nieustanny akt miłości nie może być czymś powierzchownym, mechanicznym powtarzaniem formułki, ale prawdziwą pieśnią miłości. Więcej – i to należy podkreślić – nie jest wcale konieczne wy­powiadanie go ustami. Akt miłości nie jest prostym wypowiadanym zdaniem, ale jest aktem wewnętrz­nym: umysłu, który myśli kochać; woli, która chce kochać i kocha. Nieustanny akt miłości jest więc ustawicznym, milczącym wylaniem miłości. For­muła – trzeba o tym pamiętać – jest tylko pomocą, aby dusza mogła łatwiej utwierdzić się w miłości, i to w miłości doskonałej93.Wynika to także ze słów Jezusa, skierowanych do siostry Konsolaty, które mogą stanowić wprowadzenie do nauki o nieustan­nym akcie miłości (16 listopada 1935 r.):

Jeśli ktoś, dobrej woli, będzie chciał mnie kochać i uczynić ze swego życia jeden tylko akt miłości od momentu powstania aż do zaśnięcia – oczy­wiście sercem – uczynię dla tej duszy szaleństwa. Napisz to.

A więc trzeba ustawicznie kochać sercem. Nie oznacza to, powtórzmy, że dusza powinna „odczu­wać” smak i słodycz, gdy to czyni, ani że powinna „czuć” że kocha. Wystarczy jej, że chce kochać”.

Boskie żądania nieustannego aktu miłości

„Już podczas pierwszych rekolekcji, które od­prawiłam u Kapucynek – pisze siostra Konsolata – Jezus zażądał od mojej duszy tego, czego potem zawsze ode mnie żądał: nieustannego aktu miłości. Określił cel do osiągnięcia, a przeszkody, namiętno­ści, braki miałabym przezwyciężać zawsze w świetle tego aktu. Żadna rzecz nie powinna przeszkodzić ci w ustawicznej miłości – mówił mi na medytacji w dniu obłóczyn. A potem jeszcze dodał podczas Komunii św.: Nie żądam od ciebie niczego innego, jak tylko nieustannego aktu miłości. Na początku było: Jezu, kocham Cię. Potem zapragnął, bym dołączyła: Jezu, Maryjo,, kocham Was. W końcu zechciał do­pełnić go w ten sposób: fezu, Maryjo, kocham Was, ratujcie dusze” 95.

Od tego momentu Boże żądania nieustannej mi­łości są niezliczone. Chodzi o najważniejszy punkt, który stanowi jakby rację istnienia nowego Bożego orędzia. Cała reszta, odnosząca się do rozważanego tutaj życia miłości, ma wartość względną, ponieważ w istocie swej znajduje się już w życiu i pismach in­nych uprzywilejowanych dusz. Dlatego różne żąda­nia Boże będą przytaczane skrótowo, bez komenta­rza, według dziennika siostry Konsolaty.

Pierwsze jest z 15 marca 1934 roku: Kochaj Mnie, Konsolato, twoja miłość czyni Mnie szczęśliwym!

Nie było to tylko zalecenie, ale żądanie, wyrażone w trybie rozkazującym (15 października 1934 r.):

Konsolato, mam prawa w stosunku do ciebie, a więc żądam od ciebie nieustannego „Jezu, Maryjo, kocham Was, ratujcie dusze”, od chwili porannego obudzenia się aż do wieczornego zaśnięcia; Ja tego chcę!

I jakby odpowiadając na spontaniczny opór biednego stworzenia, dodawał:

jeśli wierzysz, że jestem Wszechmogący, wierz także, że jestem w stanie udzielić ci łaski życia w ustannej miłości; Ja tego chcę.

Akt miłości powinien stawać się życiowym po­karmem jej duszy (23 czerwca 1935 r.): Rybka poza wodą umiera, podobnie ty bez miłości.

I przeciwnie, tak jak rybka w wodzie żyje i rozwi­ja się, tak samo poprzez nieustanną miłość, w miarę doskonalenia się w duszy miłości, także życie łaski będzie się rozwijać i doskonalić, aż do osiągnięcia całkowitego ogołocenia z siebie samej i wyniszczenia, które jest śmiercią mistyczną (25 października 1935 r.):

Żyj unicestwiona i zamknięta w jednym i usta­wicznym „fezu, Maryjo, kocham Was, ratujcie dusze”. Nic więcej. Dla ciebie nie istnieje nic więcej i nikt więcej, tylko miłość.

Taka mistyczna śmierć nie jest kwietyzmem, ale przejściem do życia heroicznego, dzięki któremu Jezus nie znajduje już w duszy żadnych przeszkód dla swoich działań i może działać w niej z mocą, której nie może się nic przeciwstawić (7 września 1935 r.):

Przez twoje unicestwienie dopełnię mego cu­downego dzieła. Wiesz, co cię unicestwia? Nie­ustanny akt miłości. Nic nie pozostaje z ciebie i dla ciebie, ale w nieustannej miłości wszystko jest dla Mnie.

Unicestwiona w tym ustawicznym akcie miłości ku Bogu jej dusza powinna do tego stopnia utożsa­mić się z Nim, by przemienić się w Niego (3 kwietnia 1936 r.):

Święty Jan Chrzciciel określił siebie jako „głos wołającego na pustyni”, ty zaś masz się określić jako „nieustanny akt miłości”.

Dlatego żadne stworzenie nie powinno jej prze­szkodzić w wypełnianiu tego jedynego obowiązku (28 czerwca 1936 r.): [Wypłyń na głębię] Duc in altum (por. Łk 5,4). Pożegnaj na zawsze to wszystko, co jest ziemią i stworzeniem, i wypłyń na głębię poprzez nie­ustanną miłość. Naprzód, ku wiecznemu brzegowi!

Konsolata miała zaangażować wszystkie moce duchowe w to jedno postanowienie (3 grudnia 1935 r.): 194

Konsolato, by nie tracić czasu, za każdym razem, gdy wypowiadasz akt miłości, odnów wszystkie twoje postanowienia: jeśli upadniesz, podnieś się; jeśli zapomnisz, podejmuj na nowo. Akt miłości służy do wszystkiego, w każdej godzinie i w każdej sytuacji.

Ponieważ siostra Konsolata miała zwyczaj co­dziennie podczas Komunii św. odnawiać swoje prywatne śluby, Jezus radził jej (30 maja 1936 r.):

Owszem, najwyższa czujność, by nie pozwolić wejść jakiejś myśli, by nie wypowiedzieć zdania, o które nie byłaś pytana; jednak nie gub się w tym wszystkim, ocli, nie! Zatracaj się w nieustannej miłości.

Wspomniane Boże żądania surowego milczenia, jakie miała zachowywać siostra Konsolata, zmierza­ły właśnie do tego, by ją utrzymać w stałej miłości (8 września 1936 r.): Nie wystarczy Mi, byś unikała rozmawiania podczas rekreacji, Ja chcę ustawicznego aktu miłości; z tego powodu żądam od ciebie mil­czenia.

Nieprzyjaciel gwałtownie sprzeciwiał się nie­ustannemu trwaniu w tym akcie, starając się na wszel­kie sposoby zasiać w duszy siostry Konsolaty wątpli­wości i nieufność, jeśli chodzi o drogę, którą szła. Jezus jednak uspokajał ją, mówiąc (5 kwietnia 1936 r.):

Wszystko, co zakłóca twoją miłości, nie pochodzi ode Mnie.

Taką samą uwagę wypowiedział odnośnie do tego, co mogłoby przeszkodzić w ciągłości jej miło­ści (3 Lipca 1942 r.): Wszystko, co odciąga cię ód nieustan­nej miłości, nie pochodzi ode Mnie, ale od nieprzy­jaciela.

Jezus chciał, by Konsolata była „heroiczna jeśli. chodzi o ciągłość miłości, by osiągnęła w niej naj­większą doskonałość (31 lipca 1936 r.): Chcę, abyś w ciągu dnia nie ukradła Mi ani jednej chwili miłości, nawet jednej, zrozumiałaś?

W ten sposób szczególne powołanie siostry Konsolaty, jej misja na rzecz braci i sióstr, sama jej świętość – wszystko miało urzeczywistniać się po­przez nieustanną miłość. W pierwszy piątek lutego 1935 roku Jezus powiedział jej:

Zapomnij o wszystkim, kochaj Mnie nieustannie. Nie jest ważne, czy sercem z lodu czy kamienia. Wszystko polega i zależy od nieustannego aktu miłości ku Bogu, nic więcej.

I jeszcze wyraźniej (16 grudnia 1935 r.):

Ty powinnaś dawać Jezusowi to, co On chce jedynie wziąć z twego powołania, a mianowicie nieustanny akt miłości, niezależnie od stanu, w jakim znajdowałabyś się.

Należy zwrócić uwagę na pełne troski Boże na­leganie, by utrzymywać siostrę Konsolatę w stałej miłości w każdym stanie jej ducha. Kochać nie „czując” jest faktycznie wewnętrznym męczeń­stwem i niemało jest dusz, które w takim stanie ducha powstrzymują się od wypowiadania aktów miłości z lęku, a które nie odpowiadają prawdzie. Jest to przebiegłość nieprzyjaciela, który chce w ten sposób przeszkodzić duszy w miłości.

Naturalnie, ciągłe trwanie w miłości w takim wypadku wiele kosztuje człowieka i kosztowało także siostrę Konsolatę, przeciw której szatan kierował wszystkie możliwe ataki. Dlatego Jezus, aby ją przestrzec, mówił do niej (10 października 1935 r.):

Konsolato, nic nie szkodzi, że demon, że twoje namiętności wzniecają w tobie wszelkie możliwe walki: grzmoty, burze czy pioruny; nie szkodzi, ty masz mówić do siebie: „Chcę nieustraszenie trwać w miłości od jednej Komunii do drugiej; to jest mój obowiązek, mój jedyny obowiązek”. I w ten sposób idź naprzód, nic więcej.

Stając do walki o świętość, pod sztandarem nieustannego aktu miłości, miała obowiązek bronić go tak, jak dobry żołnierz broni sztandaru ojczyzny.

Jezus powiedział:

(6 września 1936 r.): Nieustanny akt miłości jest twoim sztandarem; broń go przed wrogiem za cenę życia!

(7 września 1936 r.): Trzeba kochać własny sztandar, trzeba go bronić za wszelką cenę, żyć pod nim i umrzeć, przyciskając go do serca, nigdy nie od­dać go w ręce wrogów. Tak samo z twoją miłością, nawet jeśli kosztuje, dawaj mi ją nieustannie.

Jeśli z powodu ludzkiej ułomności zdarzyło się jej zapomnieć o miłości, nie powinna się była zniechę­cać, a tym bardziej rezygnować z walki: Doprowadzaj wysiłek do maksimum i z żelazną wolą nie trać ani jednego aktu miłości, ale podejmuj go na nowo w spo­sób heroiczny, nie rezygnując z niego nawet na chwilę.

Ciągłość miłości nie była więc dla siostry Konso­laty darem wlanym. Owszem, miała łaski specjalne, odpowiadające jej misji, ale musiała na nie odpo­wiedzieć i odpowiadała na nie zawsze z heroicznym wysiłkiem woli, nie zatrzymując się, gdy walka stawała się ostrzejsza, nie tracąc odwagi w bardziej czy mniej dobrowolnych niewiernościach. Dlatego Jezus doda­wał jej odwagi, mówiąc

(7 września 1936 r.): Kochaj Mnie, Konsolato, ponad walkami i nieuniknionymi upadkami; nie pozo­stawaj pod wrażeniem upadku, ale kontynuuj bez lęku twój akt miłości.

(8 września 1936 r.): Włóż swój wysiłek, Konsolato, dla twojego dobra; w tej chwili nalegam na wysi­łek polegający na tym, by dawać mi nieustanną miłość.

Jezus z pewnością mógłby ją od razu wprowa­dzić na upragnione szczyty, ale nie uczynił tego, bo chciał w ten sposób pouczyć i zachęcić do aktu miłości inne dusze (16 września 1936 r.):

Czy sądzisz, że nie mógłbym udzielić ci tej ciąg­łości miłości? Widzisz, podoba Mi się widzieć cię walczącą, upadającą i podnoszącą się, jed­nym słowem, widzieć twoje wysiłki; widzieć to, co umiesz czynić. Wiesz, kiedy raduję się najbardziej? Kiedy niezłomna, podnosząc się ze wszystkiego, kontynuujesz swój akt miłości.

Jezus nigdy nie krył przed nią, że ustawicz­na miłość, angażując wszystkie władze duszy do nieustannego wysiłku i wyniszczając wszystko w stworzeniu, nawet bezużyteczną myśl, staje się dla duszy krzyżem. Żeby ją zachęcić na tej niełatwej drodze, sugerował jej, aby nie myślała o przyszłości, ale przeżywała i uświęcała miłością chwilę obecną: Żyj, kochając, minuta po minucie; cały dzień jest zbyt długi dla ciebie.

Obiecywał jej poza tym swoje ciągłe wsparcie oraz pomoc ojca duchownego (14 października 1935 r.):

Nie bój się, Konsolato: kiedy w miłości przeszka­dza ci uciążliwa walka, Ja pomyślę o tym, byś mogła mieć ojca duchownego, który by ci pomógł wznosić się ku świętości bez niepotrzebnych przerw i opóźnień, ale chociaż z wysiłkiem, żebyś mogła tylko i jedynie kochać, ponieważ jedynie ustawiczna miłość da ci siłę do wszystkiego.

Pewnego dnia, gdy Jezus uczył ją poprzez akt miłości nadawać w chórze wartość nawet najkrót­szym przerwom pomiędzy wersetami i antyfonami brewiarza, wyraziła wątpliwość, czy jej serce będzie w stanie wytrzymać tak intensywny wysiłek. Jezus odpowiedział: Umocnię je moim!

Obiecał jej przede wszystkim, że sam będzie naprawiać braki słabego stworzenia:

Ty rób, co możliwe, aby mówić mi nieustannie: „Jezu, Maryjo, kocham Was, ratujcie dusze”. Jednak kiedy okażesz brak, Ja to naprawię. Nie, nie bój się, Ja przecież jestem dobry.

Całe więc działanie Jezusa w duszy siostry Kon­solaty polegało na doprowadzaniu jej i utrzyma­niu w nieustannej miłości. Pewnego dnia, kiedy ona pytała siebie, czy Jezus nie wyczerpał już słów w tej powtarzającej się ciągle prośbie, otrzymała odpowiedź:

Nie bój się, że wyczerpałem słowa, prosząc cię ciągle o to samo, o miłość. Popatrz, Ja jestem wszechmogący i mogę w nieskończoność po­wtarzać tę samą prośbę za pomocą zdań ciągle nowych.

Innym razem, gdy się dziwiła, że Jezus nie zmę­czył się jeszcze ponawianiem tej prośby, usłyszała:

Nie, nie zmęczyłem się i nigdy się nie zmęczę, ponieważ Ja chcę tylko tego, abyś Mnie kochała, i nic innego! 

Duchowa płodność nieustannego aktu miłości

Jezus na krzyżu zbawił wszystkie dusze i nadal je zbawia, przypisując im nieskończone zasługi swojej bolesnej męki. My, dzięki Jego miłosier­dziu, możemy najwyżej być współpracownikami w zbawianiu dusz i jesteśmy nimi na miarę naszego zjednoczenia z Jezusem, a więc na miarę naszej miłości do Niego.

To wszystko, co św. Paweł mówi o miłości w od­niesieniu do nadprzyrodzonej wartości naszych czy­nów, może być zastosowane do naszego apostolatu na rzecz innych dusz. Bez miłości wszystkie nasze słowa, wypowiedziane czy napisane, byłyby jedynie pustym dźwiękiem miedzi lub brzmieniem cymbału (por. 1 Kor 13,1); na nic by się przydała cała nasza wiedza i niczemu nie służyłby nasz wysiłek poszuki­wania ciągle nowych środków duszpasterstwa. Mo­żemy być kaznodziejami, mówcami, dziennikarzami, organizatorami, i kimkolwiek tylko chcemy, ale bez miłości Pańskiej nigdy nie będziemy apostołami. Apostoł jest kimś, kto mówi i działa w imię Jezusa, w wewnętrznej jedności z Nim, rozpalony ogniem miłości do Ojca Niebieskiego, a więc gorliwością o zbawienie dusz. Myśleć inaczej to popaść w he­rezję, nie formalną, ale praktyczną.

Święta Teresa od Dzieciątka Jezus, która kochała Jezusa jak serafin, miała nie tylko duszę apostoła. Poprzez miłość pełniła tak rzeczywisty, wielki i uni­wersalny apostolat, że została ogłoszona patronką misji96, chociaż nigdy nie zobaczyła misyjnego kraju. Uczynił to Kościół, kierowany przez Ducha Świętego, który jest Bogiem.

Ta ważna lekcja dana światu przez Boga, cho­ciaż w tamtych czasach nie przez wszystkich zro­zumiana, znajduje swoje potwierdzenie w życiu siostry Konsolaty, spragnionej gorliwości, ponieważ spragnionej miłości. Za swą miłość została wyna­grodzona obfitym żniwem dusz. Oto, co powiedział jej Jezus o płodności aktu miłości dla apostolatu (8 października 1935 r.):

Pamiętaj, że jedna chwila miłości decyduje o wiecznym zbawieniu duszy. Miej więc wyrzut sumienia, tracąc choćby tylko jedno „Jezu, Ma­ryjo, kocham Was, ratujcie dusze”.

Tę samą obietnicę powtórzył innym razem:

Nie trać czasu, każdy akt miłości to jedna dusza.

Również Najświętsza Maryja Panna upominała siostrę Konsolatę, mówiąc o nieustannym akcie mi­łości (10 października 1935 r.): Dopiero w Niebie poznasz jego wartość i owocność dla zbawienia dusz.

Równie wielką obietnicę złożył jej Jezus pod­czas wojny domowej w Hiszpanii w odpowiedzi na jej modlitwy (6 września 1936 r.):

Tak, dam ci zwycięstwo nad komunizmem w Hiszpanii, lecz ty rób wszystko, co możliwe, by obdarzać Mnie nieustanną miłością.

Kilka dni potem powtórzył jej:

Tak, akt miłości zawiera wszystkie twoje posta­nowienia, wraz z nim Jezus da ci zwycięstwo w Hiszpanii; w ten sposób On ukaże światu, jak ceni sobie nieustanny akt miłości. Odwagi, naprzód!

Od kilku lat siostra Konsolata modliła się o na­wrócenie swego brata Nicola97, a także swego wujka Felice Viano. Pierwszy poddał się łasce na Wielka­noc 1936 roku, a drugi w lipcu tego samego roku. Jezus mówił do siostry Konsolaty:

Pamiętaj, Konsolato, że nie dałem ci Nicola ani nie dam ci wujka Felice ze względu na twoje pokuty i ofiary, ale jedynie ze względu na nie­ustanny akt miłości. Pamiętaj o tym, ponieważ od moich stworzeń żądam miłości.

Akt miłości jest także bardzo owocny jako mo­dlitwa zadość czyniąca (8 października 1935 r.):

Konsolato, dlaczego nie pozwalam ci na tyle modlitw ustnych? Ponieważ akt miłości jest bardziej owocny. jedno ,,Jezu, Maryjo, kocham Was, ratujcie dusze” zadośćuczyni za tysiące bluźnierstw.

Dla duszy, która go praktykuje, jest więcej warty; a więc jest bardziej owocny niż zasługi jakiegokolwiek dzieła:

Konsolato, zestaw z jednej strony wszystkie dzieła zasługujące, które dziś mogłabyś uczynić, a z dru­giej dzień spędzony w nieustannym akcie miłości. Ja wolę dzień spędzony w nieustannej miłości od wszystkiego innego, co mogłabyś Mi uczynić lub ofiarować.

Dlatego zawsze, gdy siostra Konsolata postana­wiała ofiarować Jezusowi lub Maryi jakiś szczególny dar, łaska pobudzała ją do miłości. Gdy przygoto­wywała się do uroczystości Niepokalanego Poczęcia (1935), Jezus radził jej:

Co chcesz dać Mamie w czasie Nowenny? Pamię­taj, powtarzam ci, przez „Jezu, Maryjo, kocham Was, ratujcie dusze” dasz Jej wszystko!

Akt miłości jest bardzo owocny dla uświęce­nia duszy, dlatego że przez niego nie tylko daje się wszystko Jezusowi, ale także wszystko od Niego otrzymuje. Komentując siostrze Konsolacje słowa Ewangelii: „beze Mnie nic nie możecie uczynić” (J 15,5), Jezus mówił do niej (26 padziernika 1935 r.):

To zdanie z Ewangelii jest dla ciebie najbardziej umacniające, ponieważ tłumaczy każdą twą niemoc i powierza cię zupełnie Sercu Bożemu; wyniszczona, w jednym tylko akcie miłości po­prosisz o cokolwiek, a będzie ci dane.

Jest tak, ponieważ Jezus nie pozwala prześcig­nąć się we wspaniałomyślności swojemu biedne­mu stworzeniu, które chce Go ustawicznie kochać (13 września 1936 r.):

Bądź wytrwała w tym jedynym postanowieniu: nie rezygnuj z aktu miłości; Mnie to wystarczy. Pozostań mu wierna, odnawiając go od czasu do czasu, a Ja udzielę ci wszystkiego, Konsolato, naprawdę wszystkiego.

Dusza wierna nieustannej miłości będzie rze­czywiście bardzo wierna wszystkiemu innemu, jak to obiecał Bóg Ojciec siostrze Konsolacje (23 wrześ­nia 1935 r.):

Widzisz, Konsolato, skup się na postanowieniu: kochać nieustannie. Ono streszcza wszystkie inne; zachowując je, zachowasz wszystkie inne.

Jezus ze swej strony tak to uzasadniał (14 lipca 1936 r.):

Każdy twój akt miłości przywołuje w tobie wier­ność, ponieważ przyciąga Mnie, który jestem wiernością.

Utwierdzona w ten sposób w wierności wszyst­kim swoim obowiązkom i postanowieniom, dusza będzie opiewać zwycięstwo nad swoimi namiętno­ściami i nieprzyjaciółmi (30 maja 1936 r.):

Zwycięstwo nad wszystkim polega na tym, aby nie utracić nawet jednego aktu miłości.

Dlatego przyniesie obfite owoce uświęcenia (26 października 1935 r.):

Uniżyłaś się wobec ojca [duchowego] i ograniczy­łaś do słowa: „jestem posłuszna!”. Dobrze, uniż się przede Mną i ogranicz się do tego jednego zdania: „Jezu, Maryjo, kocham Was, ratujcie dusze” a przyniesiesz wiele owoców.

Nieustanny akt miłości uczyni duszę przede wszystkim gotową na przyjęcie każdego wezwania do ofiary (24 września 1935 r.):

Konsolato, skoncentruj się na ciągłym „Jezu, Maryjo, kocham Was, ratujcie dusze”. Widzisz, to jest jedyna decyzja, która daje moc, aby na każde moje żądanie ofiary odpowiedzieć „tak”.

I jeszcze 1 grudnia 1935 roku:

Czy wiesz, dlaczego mówię ci, abyś tylko tak dalej czyniła? Ponieważ ta ciągłość miłości, trzymając cię zawsze zjednoczoną ze Mną, czyni cię gotową na wszystko w każdym momencie.

Aby umieć cierpieć, trzeba koniecznie bar­dzo kochać. Złudzeniem byłoby uważać inaczej. Wystarczy mieć choć trochę doświadczenia, jeśli chodzi o dusze (i o własną), aby przekonać się, że to nie ofiara prowadzi do miłości (ileż dusz cierpi źle!), ale to miłość prowadzi do ofiary, czyli do ofiary zaakceptowanej, znoszonej oraz ofiarowanej z radością i dziękczynieniem, ponieważ ofiara tak przyjęta przemienia się w pokarm miłości. Dlatego Jezus mówił do siostry Konsolaty (19 października 1935r.):

Konsolato, miłością przygotuj się do cierpienia, kochaj ustawicznie. Biada, gdybyś przestała kochać!

Jezus często przypominał siostrze Konsolacie, aby była ofiarą, i zachęcał do wytrwania w usta­wicznej miłości. Tak mówił 24 listopada 1935 roku:

Wiem, Konsolato, że ustawiczny akt miłości kosztuje, zwłaszcza w pewnych godzinach, ale jest wtedy bardziej zasługujący. Nie zapominaj nigdy, że wybrałem cię na ofiarę miłości.

Widzimy więc, jak stan bycia żertwą ofiarną urzeczywistnił się w siostrze Konsolacie poprzez nieustanny akt miłości, realizując uroczystą obiet­nicę, którą Jezus jej złożył pewnego dnia:

Konsolato, doprowadzę cię na wszystkie szczyty miłości i cierpienia, obiecuję cito; ty zaś mów: „Jezu, Maryjo, kocham Was, ratujcie dusze”, nic więcej!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

Możesz użyć następujących tagów oraz atrybutów HTML-a: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <strike> <strong>