Przyjąć krzyż swojego powołania – Droga Krzyżowa

Stacja X – Pan Jezus obnażony ze swoich szat

To obnażenie miało być ostateczną pogardą wyrażaną Jezusowi, miało być ośmieszeniem, miało Go poniżyć całkowicie. Żaden człowiek nie chciałby przeżywać takiego poniżenia, każdy w naturalny sposób zakrywa swoją nagość. W przypadku Jezusa cel nie został osiągnięty, bowiem świętość Jezusa, Jego czystość, miłość okryły Go najpiękniejszymi szatami i ukazały prawdę o Bożej miłości. Ta prawda oślepiła oprawców, zaskoczyła ich.

Nie bójmy się obnażenia swojej osoby, swego powołania, trzeba tylko bardzo kochać, trzeba Boga postawić na pierwszym, miejscu, a wszelkie zakusy złego mające na celu nas poniżyć, będą obrócone w niwecz, bo objawiona zostanie prawda o Bożej miłości i miłość ta okryje nas, ochroni i wyjdzie zwycięsko. Człowiek lęka się obnażenia. I Jezus nie chciał, jednak zgodził się, bo Bóg Ojciec okrył Jego nagość i ulżył Jego cierpieniom. To kolejny przejaw miłości Ojca do Syna.

Przyjmujmy na swojej drodze wolę Ojca. Zawsze możemy spodziewać się, że On wypełniając tę wolę wobec nas, przy naszej zgodzie, będzie okrywał naszą nagość, posyłał ludzi, stworzy sytuacje takie, by ulżyć naszemu cierpieniu, by to, co zostało przez nas podjęte nie było aż tak wielkim ciężarem dla nas. Tyle, że my, z miłości, mamy okazać gotowość przyjęcia pełni krzyża.

Stacja XI – Pan Jezus przybity do Krzyża

Jezus doszedł na sam szczyt; umęczony ponad wszelką ludzką wytrzymałość, cierpiąc niewymownie. Jednak na tym szczycie czekała na Niego jeszcze większa Męka. Samo przybijanie do Krzyża było nieskończonym cierpieniem, żaden człowiek nie wytrzymałby takiego bólu, a potem zawisł na Krzyżu.

Każdy z nas w swoim życiu doświadczał bólu i wie, że gdy człowiek bardzo cierpi, potrzebuje przyjąć dogodną pozycję, chociażby usiąść, położyć się, aby móc cierpieć, aby sama pozycja jeszcze nie zwiększała cierpienia. Pozycja na Krzyżu była najgorszą, ona dodawała cierpień Jezusowi, a jednak Jezus zgodził się. I mimo pokus wypowiadanych przez ludzi pełnych nienawiści, że przecież może się uwolnić, Jezus trwał w swoim powołaniu do końca. W ten sposób zbawienie stawało się faktem, a Niebo już się otwierało na przyjęcie zbawionych dusz.

W swoich sercach ludzie obawiają się cierpienia, i gdy mowa jest o powołaniu w powiązaniu z krzyżem, zazwyczaj uciekają. Wyobrażenia ludzkie na temat cierpienia związanego z powołaniem są inne niż rzeczywiste cierpienia na drodze powołania. My również zastanawiamy się jakie to cierpienia, jaki to krzyż i obawiamy się, czy udźwigniemy, czy podołamy, dlaczego Bóg mówi o takich rzeczach, dlaczego męka. Dlatego, że krzyżem jest nie tylko cierpienie fizyczne, jakiś dramat; krzyżem jest zapieranie się samego siebie; krzyżem jest rezygnacja z samego siebie, krzyżem jest kochać, pomimo wszystko; krzyżem jest tak okazywać miłość drugiej osobie, bliskiej osobie, by ona prawdziwie czuła się kochana, okazywać tę miłość pomimo wszystko, pomimo sytuacji, które zaprzeczają miłości, które w nas uderzają. To jest krzyż. Uśmiechnąć się, chociaż człowiek miałby ochotę się skrzywić, podać kubek herbaty, chociaż ta druga strona w tym momencie na to nie zasłużyła swoim słowem, zachowaniem, postawą. To jest krzyż. Krzyż podjęty z miłości do Boga. Krzyż z wyboru, bo wybieramy miłość największą, Boga. Czynienie tej miłości ze względu na Boga, to będzie krzyż, nasze cierpienie, bo prawdziwie cierpieniem jest kiedy człowiek musi umrzeć dla samego siebie, pohamować swój egoizm, swoją pychę, podeptać swoją zarozumiałość, zrezygnować ze swoich planów, dążeń, ze swoich celów. To jest krzyż, największy. Często większy od tych heroicznych czynów, które chcielibyśmy dokonać. Pozwólmy, by to Jezus przybił nas do krzyża, czyli pozwólmy, by obdarzył nas tym wybraństwem, tym powołaniem. I przyjmijmy z Jego rąk ten krzyż.

Stacja XII – Śmierć Pana Jezusa na Krzyżu

Jezus był posłuszny Ojcu do końca, to znaczy poszedł Drogą Krzyżową aż na samą  Golgotę, pozwolił się przybić do Krzyża, zawisł na Krzyżu i cierpiał do końca, do śmierci. Nie wypowiedział ani jednego słowa przeciwnego Jego powołaniu, ani w jednej sekundzie w swoich myślach nie sprzeciwił się woli Ojca. Był posłuszny do końca. To posłuszeństwo przyniosło owoce największe.

Nasze posłuszeństwo wobec Boga przyniesie owoce największe; posłuszeństwo zawsze, wszędzie, w każdym momencie i w każdej sytuacji; posłuszeństwo przyniesie największe owoce, owoce trwałe, owoce w wieczności. Tak ważne jest posłuszeństwo. Gdyby Jezus sprzeciwił się woli Ojca, tylko w jednym momencie, w którejś tam chwili, nie mogłaby się dokonać pełnia zbawienia. Nasze posłuszeństwo musi być doskonałe, by Bóg w pełni zrealizował swój plan. Czymże byłoby zbawienie, gdyby Bóg zbawił część ludzkości, a część nie. Czy byłby to wyraz miłości doskonałej? Nie. Bóg pragnie zbawiać dusze poprzez nasze serca, do tego potrzebuje naszego posłuszeństwa. Miara dusz, ilości dusz, jakie Bóg pragnie zbawić przez każdego z nas jest Bogu wiadoma, ale od nas zależy, czy pełnia tej liczby dokona się. To prawda, Bóg jest Miłosierny i wszystko może uczynić, aby ratować pozostałe dusze. Jednak na naszych barkach spoczywa ta odpowiedzialność, to powołanie nie jest sobie a muzom, nie jest dla przyjemności naszej, czy dla naszej chwały. To powołanie jest, aby mogły żyć inne dusze, bo życie duszy u Boga ma największą wartość. Kiedy będziemy posłuszni Bogu, będziemy pełnić Jego wolę. Jeśli wykażemy się nieposłuszeństwem, nie będziemy pełnić Jego woli, czyli nie wszystkie dusze przyprowadzimy do Boga według Bożych planów. Dlatego ważne jest posłuszeństwo, bo mamy dojść na sam szczyt, zostać ukrzyżowani. Jeśli wykażemy nieposłuszeństwo, wniwecz może obrócić się całe Dzieło w naszej osobie. By być posłusznym, trzeba Boga postawić na pierwszym miejscu, bezwzględnie miłość do Boga jest najważniejsza. Szatan jest tak sprytny, że poda nam takie argumenty, iż zrezygnujemy z Dzieła, bo wydawać się nam będzie, że ze względu na miłość do bliźniego musimy to uczynić. Dlatego czynić musimy wszystko ze względu na miłość do Boga, a ta miłość uzdolni nas do miłości bliźniego. Z tej miłości będziemy czerpać siły do posłuszeństwa, posłuszeństwo pomoże nam wypełnić wolę Bożą.

Stacja XIII – Pan Jezus zdjęty z Krzyża i złożony w ręce Matki

Jezus umarł. Dzieło się dokonało, a jednak w osobie Matki jest dopełniane. To trochę tak, jakby Maryja przejęła z rąk Jezusa, który oddaje ostatnie tchnienie, to Dzieło i kontynuowała dalej. Ona wyprasza łaski tym, którzy nie widząc przed sobą żadnego światła popadają w rozpacz, którzy tracą wszelką wiarę, nadzieję i ufność. I nam też tę wiarę, tę ufność, nadzieję Maryja wyprasza zawsze, bo są w życiu duszy momenty, kiedy zanurzona w ciemności wydaje się, że nie widzi żadnego promyczka, żadnego światła. Bóg daje takie próby dla niektórych dusz. Maryja im wyprasza łaskę wytrwania, łaskę wiary, ufności, nadziei, pomimo tego, że wszystko dookoła wydaje się temu sprzeciwiać.

Zawsze w chwilach, kiedy wydaje się nam, że sprawa jest już beznadziejna, kiedy wydaje się, że to wszystko nie ma już sensu, kiedy wydaje nam się, że to Dzieło to jakiś wymysł nasz, że właściwie do tego Dzieła to wcale nie my jesteśmy powołani; gdzie my, a gdzie Dzieło? Kiedy najdą nas wątpliwości, kiedy ogarnie duszę ciemność, kiedy wydawać się będzie, że Bóg odwraca swoją twarz od nas i też się nas wypiera, pamiętajmy o Maryi, bo Ona nam wyprasza wiarę, ufność i nadzieję, wyprasza nam wytrwałość w tych dniach ciemności.

Stacja IV – Pan Jezus złożony w grobie

Kiedy chrześcijanin patrzy na grób Jezusa, to widzi na tym grobie Krzyż, który jest jednocześnie znakiem  Zmartwychwstania, znakiem pokonania zła, znakiem życia, w dodatku życia wiecznego. Gdy Jezusa złożono do grobu, gdy Maryja złożyła Ciało Jezusa do grobu, dzięki łasce Boga miała w sobie tę iskierkę nadziei, ufności i wiary, że Jezus Zmartwychwstanie i tej iskierki Maryja się uczepiła. Ona wiedziała, Jezus Jej to obiecał, On Zmartwychwstanie. Po cóż byłaby ta cała Męka, całe to cierpienie, gdyby nie miał Zmartwychwstać?

I ty sobie pomyśl, kiedy wydaje się, że wszystko zostało złożone w grobie, więc wszystko się skończyło, pomyśl sobie – teraz już tylko Zmartwychwstanie. Wiemy, iż przy grobie trudno się uśmiechać, a jednak przez łzy można się uśmiechać, bo ten kto ma wiarę, ten kto ma ufność, przede wszystkim ten, kto Boga uznaje za swoją największą miłość, ten będzie cierpiał i uśmiechał się przez łzy, bo będzie widział już Zmartwychwstanie. I ty jeśli pokochasz największą miłością Boga, doświadczając takich chwil grobu, cierpiąc doświadczysz tej słodyczy Zmartwychwstania, tej słodyczy Życia, które poprzez twoje cierpienie staje się wiecznym dla jakiejś duszy. To prawda, te doznania przede wszystkim właściwe są świętym, mistykom, ale czyż Bóg wielokrotnie nie udowodnił nam, że i nas na tę drogę mistyki powołał i nam daje doświadczać to, co było wcześniej doznaniami świętych?

Módl się o tę wiarę, ufność, przede wszystkim o miłość, abyś przez wszystko, co ciebie otacza, a przede wszystkim poprzez każde cierpienie, widział Zmartwychwstanie, widział Życie wieczne wielu dusz.

Zakończenie

Niech nasze serca rozradują się radością Nieba, bo Droga Krzyżowa prowadzi do Nieba, bo jest to Droga do Zmartwychwstania, bo nie mamy powodu do smutku, ale do radości. Tym bardziej, że Niebo, do którego prowadzi ta Droga będzie udziałem wielu, wielu dusz, dzięki naszym małym duszom. Niech nas błogosławi Bóg Ojciec, Syn Boży i Duch Święty.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

Możesz użyć następujących tagów oraz atrybutów HTML-a: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <strike> <strong>