Dni skupienia w Gietrzwałdzie

Bóg pragnie Bożego Narodzenia w nas, w nowy sposób, aby objawienie się Jezusakapliczka_gietrzwald w naszym życiu, w naszych sercach, w naszych duszach DAŁO NAM NOWE ŻYCIE, PEŁNĄ RADOŚĆ, SIŁĘ I MOC. Aby było impulsem, byśmy jeszcze podczas przygotowań do Świąt, PROMIENIELI BOŻĄ OBECNOŚCIĄ, pozwalając Bogu zmieniać całą rzeczywistość wokół nas. Jednocześnie byśmy byli antidotum na to, co dzieje się i dziać się będzie przed samymi Świętami. Abyśmy byli „twierdzami”, o które rozbijać się będzie szatan, który stara się nie dopuścić do Narodzenia Jezusa w ludzkich sercach. Byśmy „taranowali” wszystkie jego zakusy, podstępy i wnosili światło, radość, miłość. Po prostu starajmy się otworzyć swoje serca, aby Jezus mógł na nowo przyjść do każdego z nas, byśmy mogli Go przyjąć i rozradować się.

Podczas tych dni skupienia będziemy rozważać, jak Maryja przyjmuje Syna Bożego oraz to pragnienie, które Ona nosi w swoim matczynym Sercu, by obdarzyć nas Swoim Synem. Z wielką radością oczekiwać będziemy Bożego Narodzenia i prosić, by cały Kościół przyjął przychodzącego Zbawiciela.

Niech naszemu skupieniu towarzyszy świadomość i wiara w to, że Jezus:

- jest pośród nas,

- przychodzi do każdego serca dając nowe życie,

- prawdziwie Jezus żyje w nas.

Konferencja 1

Podczas kończącego się już Adwentu z Maryją przygotowywaliśmy się do przyjęcia Jezusa, do otwarcia swego serca na Narodziny Boga, na przyjęcie nowego życia. To nowe życie ma być życiem w każdym z nas, ma być nowym życiem każdej duszy. Jest darem od Boga, czyli czymś wielkim i bardzo ważnym. Życie, które Bóg każdemu z nas daje, ma zmieniać wszystko, co jest nasze, co jest w nas, co nas dotyczy. Aby doświadczyć nowego życia – Narodzin Boga w sobie – potrzebna jest otwartość serca. Im większa otwartość serca, a przy tym czystość i prostota, tym bliższe spotkanie z Bogiem, tym większe z Nim zjednoczenie, bo wtedy serce otwiera się na łaskę, którą daje Bóg.

Często myślimy, że tylko Święci są obdarowywani różnymi łaskami. Czasem patrzymy z zazdrością, a czasem nawet robimy Panu Bogu lekką wymówkę: gdybym ja miał takie łaski, też byłbym taki święty. Trzeba spojrzeć na to odwrotnie. Pan Bóg daje takie łaski każdemu z nas. Ich przyjęcie zależy od naszego otwarcia się. Można to porównać do naczyń, mających różnej wielkości otwory. Nalewając tyle samo płynów ogromnym strumieniem, naczynie z dużym otworem napełni się bardzo szybko, a to z niewielkim – bardzo powoli. Owszem, z czasem tak, ale wąskie wejście będzie uniemożliwiało wypełnienie całego naczynia w krótkim czasie. Ta sama ilość płynu, a jedno naczynie już jest pełne, a drugie ma dopiero trochę na dnie tego płynu. Tak jest z naszymi duszami. Dusze święte otwierają się bardzo szeroko, dlatego są tak napełnione Bożą łaską i promienieją nią.

Mówimy o tym, ponieważ dzisiaj Bóg pragnie przyjść do każdego z nas, by złożyć dar nowego życia, aby w nas narodził się Jezus. Dlaczego już teraz? Ponieważ my jesteśmy aktywnymi uczestnikami Wielkiego Dzieła Bożego. Mamy wspierać, pomagać, współtworzyć to, co Bóg zaplanował, a więc poprzez nas Bóg pragnie przyjść do całego Kościoła. My już mamy promieniować nowym życiem. My już napełnieni życiem Jezusa, mocni Jego mocą, Jego pokojem, będziemy przez te kilka dni, które pozostały do Świąt już wprowadzać w swoje środowiska miłość, świętość i błogosławieństwo Bożego Narodzenia. Bóg już teraz pragnie, by Jezus na nowo zagościł w każdym z nas. Pragnie, by KAŻDY Z NAS JUŻ DZISIAJ PRZYJĄŁ JEZUSA, OBJĄŁ GO, ROZRADOWAŁ SIĘ NIM I BY PRZYJĄŁ WSZYSTKIE ŁASKI, JAKIMI OBDARZA MALEŃKIE DZIECIĘ. Te łaski są dla wszystkich dusz, dla całego Kościoła. Ale, by zostały przyjęte, my mamy:

- otworzyć się na Jezusa w sposób większy niż dotychczas;

- rozradować się Jego obecnością jeszcze bardziej niż dotychczas;

- napełnić się Jego światłem tak, jak nigdy dotąd

- i wyjść stąd już zupełnie inni – pełni mocy Bożej, Jego chwały, Jego życia.

Przemienieni przez Jego Narodziny w nas staniemy się już innymi ludźmi, prawdziwie świadkami Jezusa. Będziemy napełnieni Jego mocą tak bardzo, że promieniować z nas będzie Jego życie, Jego światło, Jego miłość, Jego pokój. W tych dniach, kiedy wszyscy zajęci, zabiegani, zapracowani nie będą podnosić głowy ku Niebu, my to Niebo przyniesiemy im. O nas, jak o wielkie twierdze rozbije się szatan, który będzie starał się zniweczyć wszystko, co dotychczas zostało złożone w sercach ludzkich, a co miało je przygotować na przyjęcie Zbawiciela. My będziemy mocni i staranujemy go, aby dać ludziom światło, pokój, radość, życie.

Bóg przychodzi do ludzi z nowym życiem. Pragnie odrodzenia życia w każdym człowieku. To, co jest w większości serc, nie można nazwać życiem; jest umieraniem. Jezus przychodzi, aby dać życie. To życie dzisiaj składa w nas i my mamy je zanieść innym. Jak to czynić? Przede wszystkim tutaj, teraz:

- otworzyć serce;

- prosić Ducha Świętego, by On jeszcze bardziej otworzył nasze serca i by pomógł nam przyjąć rodzącego się Jezusa bez żadnych zastrzeżeń, z wielką wiarą i ufnością, że oto jest, oto narodził się;

- i bez względu na to, czy oczami duszy widzimy Go, czy nie, rozradować się, że On jest.

Wraz z wyrażeniem własnej woli: Tak, wierzę, że Jezus przyszedł do mojego serca, że narodził się i że jest we mnie, daje nowe życie, przyjmujemy wszystkie łaski i napełniamy się nimi. Wtedy rozradujmy się i uwielbijmy Boga za wszystko, co otrzymaliśmy. Choć byśmy mieli jak najbardziej otwarte oczy duszy, to i tak wszystkiego nie obejmiemy wzrokiem. Możemy więc Go uwielbiać, możemy dziękować Bogu z całego serca, ze wszystkich sił, a i tak nie zdołamy podziękować za wszystko.

Gdy wykażemy wiarę, ufność, otwartość, Bóg napełni nasze serca i uczyni je mężnymi, mocnymi, swoimi twierdzami, które staną się niczym latarnie – całe zajaśnieją Bożym światłem. Będziemy z radością oczekiwać Świąt. Z radością będziemy przygotowywać potrawy na Święta, wszystko robić, a Duch Święty będzie nam podpowiadał, co rzeczywiście jest konieczne, niezbędne do przygotowania, a z czego można zrezygnować, by więcej czasu poświęcić Jezusowi, który jest w naszych sercach, bo przecież Maleńkiemu Dziecku trzeba poświęcić całą swoją uwagę. Promieniująca z nas radość, pokój i miłość będą zaraźliwe, będą dotykać innych serc i otwierać je. Będą ukojeniem dla niektórych z nich, balsamem na niektóre rany. Będą radością. Nie zdajemy sobie sprawy, jak drugi człowiek bardzo potrzebuje Boga, jak wielką radością jest dla niego możliwość przebywania z duszą napełnioną Bogiem. Lgną do niej jak pszczoły do miodu. Czynią to nieraz bezwiednie, nieświadomie, bo ich serca czują, że właśnie przy tych duszach, coś dobrego dzieje się w nich. Otrzymują, choć nie wiedzą co. Po prostu otwierają się na Boga, na Jego miłość, Jego życie.

Proszę więc, byśmy teraz zamknęli swoje oczy, by w swoim sercu doświadczyć Bożych Narodzin; by otworzyć się na łaskę, którą Bóg szczególnie nam daje. W swoim wnętrzu poprośmy Ducha Świętego, aby poprowadził nasze dusze, uczynił je otwartymi i ufnymi.

Zobaczmy otwierające się nad nami Niebo i smugę światła, które schodzi obejmując każdego z nas. W każdym z nas jest Maryja i w każdym zrodzi Jezusa. To cudowne Boże światło obejmuje ciebie i wchodzi wprost do twego serca, gdzie jest Maryja oczekując na tę chwilę. Ona najpierw przyjmuje Maleńkiego Jezusa w swoje objęcia ciesząc się, a potem składa Go w tobie, w twoim sercu. A ty przytul Go. Zobacz, jaki jest Maleńki, bezbronny, prawdziwy Noworodek – maleńkie rączki, paluszki. Przytul Go. Niech poczuje twoje ciepło, ciepło twego serca, twoją miłość. Ty pokochaj Go nową miłością.

Wraz z przyjęciem Jezusa, przyjmujesz wszystko, co On przynosi ze Sobą na ziemię. Staraj się więc otworzyć na Niego jak najszerzej, aby objąć wszystko. Rozraduj się, bo oto w tobie Bóg złożył Dar swego życia. OTO W TOBIE NARODZIŁ SIĘ JEZUS.

Przyniósł ci swoją wielką, nieskończoną, doskonałą miłość i wypełnia nią całe twoje serce.

Przyniósł ci pokój i wypełnia nim całe twoje serce.

Przyniósł światło, aby już nigdy więcej twoje serce nie tonęło w mrokach ciemności.

Wraz z tym przyniósł nadzieję, abyś mógł cieszyć się, ufać, wierzyć; abyś mógł patrzeć w przyszłość i radować się, że zawsze i wszędzie w tej przyszłości jest Bóg.

Teraz możesz ofiarować Jezusowi samego siebie. Skoro On przyszedł do ciebie, by narodzić się w tobie, ty możesz ofiarować Mu swoje życie. Możesz wyrazić pragnienie, by żyć z Nim już na zawsze. Gdy złożysz swoje serce na Ołtarzu, wyrazisz intencję, aby złączyć się z Jezusem na zawsze, to Bóg tak uczyni. Dokona się to podczas konsekracji Chleba i Wina. W sposób szczególny pamiętaj o tym, że kropelka wody wlana do Wina wraz z Winem zostanie przemieniona. Będąc tą kropelką, wewnątrz Wina, poprzez niezwykły Cud będziesz wewnątrz Jezusa tak zjednoczony, że nie da się rozdzielić, tak jak nie da się rozdzielić kropli wody od Wina – kropli ciebie od Jezusa. Gdy przyjmiesz Go, napełniony zostaniesz mocą. Bóg w tobie będzie działał z mocą. Ważnym jest, abyś nie zamykał swego serca, ale stale je otwierał, bo otwartość oznacza nieustanne przyjmowanie Boga i Jego łaski, a jednocześnie otwartość na inne dusze. Bóg będzie mógł przychodzić przez twoją duszę do innych.

Módl się więc o otwartość, by Bóg posłużył się tobą tak, jak On tego chce, jak On pragnie. I pochylaj się co rusz nad Maleńkim Jezusem złożonym w twoim sercu, aby z tego Maleńkiego Dzieciątka czerpać moc i siłę, miłość i wiarę. Złóż swoje serce na Ołtarzu.

Modlitwa:

Mój Jezu! Tak bardzo Cię kocham! Przyszedłeś i wypełniłeś moje serce miłością po brzegi. Sprawiłeś, że moje serce odżyło, zaczęło na nowo kochać, na nowo widzieć, na nowo oddychać, na nowo żyć. Panie! Brakuje mi słów, aby wyrazić radość, która rozpiera mnie, uwielbienie, które wylewa się z mojego serca; aby wyrazić miłość, którą kocham Ciebie.

Moja Miłości! Należę do Ciebie tak, jak Ty należysz do mnie. Oddałeś się mi cały. Ja czynię to samo. Oddaję się tobie cały. Zadziwiające jest, w jaki sposób dokonujesz tego zjednoczenia. Czuję i doświadczam, że cały zostałem przeniknięty Tobą i cały przemieniony. Wszystko we mnie jest przebóstwione. Panie, jak cudownie jest przebywać w Tobie! Jak cudownie jest kochać Twoją miłością! Jak cudownie jest doświadczać Twojej czystości, Twojej świętości!

O, Panie! Chciałbym prosić, abyś pozostawił mnie już w Sobie, ale wiem, że wszystko to czynisz w jakimś celu. Poddaję się więc Twojej woli. Czyń, co zechcesz i jak chcesz. Prowadź mnie tam, gdzie Ty chcesz. Wiem, że temu wszystkiemu przyświeca jedno Twoje pragnienie, aby i moja dusza żyła w zjednoczeniu z Tobą. Ufam, że cokolwiek będziesz czynił i w jakikolwiek sposób posługiwał się mną, to moja dusza będzie blisko Ciebie. Tak lisko, że już nie da się bliżej – będzie w Tobie, a Ty będziesz we mnie. Wtedy Panie, możesz posłać mnie, gdzie chcesz, bo i tak będę zawsze w Tobie, a Ty we mnie. Możesz kazać mi czynić, co chcesz, a ja będę w Tobie, a Ty we mnie. Możesz mnie postawić, gdzie chcesz – ja będę w Tobie, a Ty we mnie. Nieważne będzie miejsce, czas, nic nie będzie ważne, tylko Ty. Bądź uwielbiony, Boże!

Adoracja Najświętszego Sakramentu

Witaj, mój Jezu! Jak to dobrze, że jesteś, moja Miłości! Zachwycam się Tobą. Zachwycam się, Boże, Twoją czystością, Twoją świętością. Zachwycam się Tobą, który jesteś. Dziękuję Ci, Boże!

Przemieniłeś moje oczy. Teraz, gdy patrzę, to widzę. Patrzę na Ołtarz i widzę Ciebie, Panie mój! Ale zaraz potem czuję, że jesteś we mnie, ten sam. Nie potrafię, Panie, wyrazić swojej wdzięczności. Nie znajduję słów, którymi mógłbym uwielbić. Moja dusza napełnia się Tobą, zachwyca się. W tym zachwycie zaczyna omdlewać miłując miłością nieskończoną. Moja dusza, gdy patrzy na Ciebie obejmowana jest Twoją miłością. Doświadczam prawdziwie niebiańskich rozkoszy. Och, Panie! Uwielbiam Ciebie! Miłuję Ciebie! I pragnę Ciebie!

***

Dziękuję Ci, Boże, za cudowny, niezwykły Dar Maleńkiego Jezusa w moim sercu, za dar Jego obecności we mnie, za dar nowego życia. Dziękuję Ci, Boże, że i moją duszę tak umiłowałeś, że zdecydowałeś przyjść i zamieszkać. Dziękuję Ci, że i moją duszę wybrałeś, aby się w niej narodzić. Dziękuję Ci! Doświadczam tego jako czegoś tak niezwykłego, tak niepojętego, że trwam w zachwycie, w zadziwieniu i w dziękczynieniu. Spoglądam na Ciebie, Jezu, w moim wnętrzu i nie mogę się nadziwić, że Bóg uczynił coś takiego wobec tak małej duszy. Wybrał sobie tak marne narzędzie, takie nic. Dziękuję Ci, Boże, za ten niepojęty Dar, za niepojęte wyróżnienie, za wybranie. O, Panie mój! Pragnę kochać nieskończoną miłością. Pragnę Ciebie z wielką mocą. Oddaję się cały Tobie nic sobie nie pozostawiając. O, mój Panie – należę do Ciebie.

***

Mój Jezu! Twoja obecność tak realna, tak rzeczywista z tak wielką mocą dotyka mego serca, że wydaje się, iż zupełnie opadam z sił. To, co objawiasz memu sercu, tak piękne i wielkie, wobec mego małego serca to zbyt wiele. Panie mój! Moje serce wypełnione jest światłem, które jest mocą. Choć tak delikatne, tak łagodne, a jednak w tym świetle znikam, zanurzam się zbliżając się coraz bardziej do Ciebie. Moje serce wypełnia Twoja miłość. Kocham i czuję, że ta miłość ma potężną moc. Czuję, że kochając mogę wszystko. Wypełniasz mnie, Boże, Sobą. W tak cudowny niepojęty sposób jednoczysz moją duszę ze Sobą i prowadzisz. Czuję, jak zanurzam się coraz bardziej w Tobie.

O, Panie mój! Pragnę cały zajaśnieć Twoim światłem. Pragnę cały być miłością Twoją. O, jakże pragnę zanieść Ciebie wszystkim ludziom. Jakże pragnę, aby ci, z którymi mam styczność, z którymi gdzieś przebywam, rozmawiam, żeby mogli poznawać Ciebie. O, jakże pragnę, Panie mój! Dziwię się sam tym pragnieniom. Dziwię się temu wszystkiemu, co dzieje się z moim sercem, bo czyż to możliwe, abyś Ty zniżał się do takiego „nic”, tak małej duszy? Czy to możliwe, żebyś zechciał posługiwać się tak maleńkim sercem? Przecież żeby kochać Twoją miłością trzeba serca wielkiego, ogromnej wiary, a ja jestem niczym. O, Panie! Nie rozumiem pewności, która jest we mnie, że pomimo, iż jestem samą nędzą, to właśnie Ty pragniesz przez takie „nic” okazać swoją moc, swoją miłość, swoją świętość. Przez tak maleńką duszę, Ty chcesz objawiać samego Siebie innym ludziom. Do innych ludzi chcesz dojść poprzez małe serce. Mogę tylko trwać w zachwycie, w zadziwieniu. Na nic mnie nie stać, Panie! Bo to, co czynisz jest dla mnie niepojęte. Dokonujesz rzeczy niemożliwych na moich oczach. O, Panie, cały jestem Twój!

Dziękuję Ci, Matko Boża, że zamieszkałaś w moim sercu. Dziękuję Ci, że przyjęłaś mnie do Swojego Serca. Dziękuję Ci, że prowadzisz mnie jednocząc ze Swoim Synem. Dziękuję Ci za wszystko, co staje się udziałem mojej duszy. Dziękuję Ci, Maryjo, za wszystkie cuda, łaski, za Twoje błogosławieństwo, opiekę i prowadzenie.

O, mój Boże! Nie mam już słów, którymi mogłabym uwielbić. Panie mój! Wspomóż moje serce, bo z zachwytu pęknie; bo pragnienie uwielbienia Ciebie rozsadzi moje serce. Kocham Ciebie, Boże i uwielbiam! Wysławiam Ciebie!

***

O, mój Jezu! Patrzę na Ciebie na Ołtarzu. Moje serce raduje się. Zaglądam w głąb mojej duszy i raduję się. Czuję, że cały jestem w Tobie, cały w Tobie tonę, cały się w Tobie rozpływam. Panie mój! Jesteś moim Szczęściem, moją Radością, moją Miłością. Jesteś moim Pokojem. Och, mój Boże! Jesteś moją Nadzieją, moją przyszłością i teraźniejszością. Jesteś wszystkim. W Tobie, Boże, widzę moje szczęście, sens i cel istnienia. Do Ciebie pragnę podążać, za Tobą pragnę iść, o Tobie pragnę myśleć, z Tobą pragnę łączyć się nieustannie.

Panie! Każdą czynność chcę wykonywać z Tobą, dla Ciebie, myśląc o Tobie, kochając Ciebie. Każda chwila bez Ciebie jest męką, wiecznością, oddaleniem od Ciebie, cierpieniem straszliwym. W każdej sekundzie pragnę tulić się do Ciebie i czuć, że należę cały.

Mój Boże! Od tej pory wszystko cokolwiek się wydarzy, jakakolwiek sytuacja, jakiekolwiek słowa skierowane do mnie, jakiekolwiek obowiązki, wszystko przyjmę jako Twoją wolę, jako Twoją obecność przy mnie, która miłuje i obdarza łaską. We wszystkim będę odnajdywać Ciebie i Twoją miłość, która mnie otacza, bo jestem w Tobie zanurzony i ukryty; bo jestem w Tobie, w Twoim Sercu umieszczony już na zawsze, bo Ty jesteś we mnie; bo zabrałeś moje serce i zjednoczyłeś ze Swoim; bo połączyłeś nas. Jedna włócznia przebiła nasze serca i popłynęła jedna krew.

O, Panie mój! Choć niewiele rozumiem, co czynisz, to czuję, że kocham miłością tak wielką, tak ogromną, że nie wiem, jak taka miłość może pomieścić się w tak małym sercu. A ja wiem, że kocham, że dałeś mi tę miłość. Kocham Ciebie, Boże!

***

Napełniłeś moje serce łaską. Umocniłeś moje serce. Ty stałeś się moją mocą. Ty wypełniasz moje serce. Ty stałeś się światłem w mojej duszy. Ty stałeś się jej świętością i pokojem. Pragnę, Boże, abyś objawiał się w moim życiu. Pragnę, abyś był obecny, by i inni mogli Ciebie widzieć, doświadczać Twojej miłości, aby byli pociągnięci tą miłością do Ciebie. Pragnę, Boże!

Czyń mnie swoim narzędziem, takim, jakim chcesz. Nie będę Ci wytyczać sposobu. Nie będę Ci mówić, jakim narzędziem. Ty uczynisz, co zechcesz, posłużysz się mną tak, jak zechcesz. A ja nie muszę nic wiedzieć. Będę się poddawać Tobie, tylko kochać, trwać przy Tobie, tylko patrzeć na Ciebie, otwierać serce i przyjmować Twoją miłość. Ty dokonasz reszty.

Jeśli zechcesz odnowić swój Kościół posługując się taką marną duszą – uczyń to!

Jeśli zechcesz tylko jedną duszę rozradować swoją obecnością poprzez moją duszę – uczyń tak!

A jeśli zechcesz uczynić jeszcze coś innego, czego nie wiem i nie rozumiem – czyń to!

Na wszystko daję Ci moją zgodę. Oddaję Ci moją wolę. Na wszystko mówię Ci „tak”. Ty jesteś we mnie. To jest mój największy Skarb, największy Dar, jaki otrzymałem. Zanurzasz mnie w Sobie, czego pojąć nie potrafię, a jednak czuję i doświadczam. Za wszystko dzięki Ci, Boże! We wszystkim bądź uwielbiony! Zawsze pragnę wywyższać Ciebie, Boże!

***

Moja Miłości! Pragnę Ciebie tak bardzo. Choć przychodzisz do mnie, jesteś w moim sercu, choć jesteś tak blisko, choć jednoczysz moją duszę ze Sobą, czuję, że jest między nami jeszcze jedna zasłona. Chciałbym ją zerwać. Chciałbym być jeszcze bliżej, Panie mój! Dodawaj mi sił, by trwać. Dodawaj mi sił, by wpatrywać się w Ciebie nieustannie, by pragnąć, by tęsknić i żyć. Dodawaj mi sił, abym żył w zgodzie z Twoją wolą, bo Ty wiesz, że chciałbym wszystko zostawić, aby pójść do Ciebie. Dodawaj mi więc odwagi, aby z miłości do Ciebie być tu, gdzie mnie stawiasz, robić to, czego oczekujesz ode mnie. Dodawaj mi sił. Ty wiesz, że są takie momenty, kiedy muszę przytrzymywać własne serce i duszę, bo wyrywają się do Ciebie i zdają się nie słuchać mnie. Tak bardzo pragnę Ciebie! Tak bardzo pragnę!

Proszę, daj mi swoje błogosławieństwo, abym dokładnie pełnił Twoją wolę. Abym czynił dokładnie to, czego Ty chcesz ode mnie; nie realizował swoich pragnień i marzeń, ale Twoją wolę. A jeśli spodoba Ci się, abym resztę życia spędził na ciągłym pragnieniu Ciebie, na cierpieniu w tym pragnieniu i ciągłym powstrzymywaniu mego serca, by nie poleciało za Tobą – niech tak będzie. Ja chcę tego, czego Ty chcesz dla mnie. Pobłogosław Boże, moje serce, moją duszę, moją wolę, moje postanowienia. Pobłogosław!

Konferencja 2

Żebyśmy wiedzieli, jak bardzo Bóg nas kocha, wtedy niczego innego nie pragnęlibyśmy, tylko Jego Samego, życia w zjednoczeniu z Nim. O, gdybyśmy wiedzieli, jak bardzo Matka Boża kocham nas i pragnie otworzyć przed nami całe Niebo, poszlibyśmy wraz z Nią do Jezusa, do Ojca, do Nieba. Gdybyśmy, choć trochę tę miłość poznali, nie byłoby w nas wahań, wątpliwości, zastanawiania się. Wszystko mówi o miłości Boga. Wszystko, co nas otacza, co nam się przydarza mówi o miłości. Od strony teologicznej mamy również uzasadnienie, że Bóg nas kocha, a jednak tak trudno ludzkim sercom uwierzyć w tę miłość. Jak bardzo biedne są ludzkie serca! Jak bardzo są skażone! Jak bardzo są zgnębione! Jak bardzo szatan zawładnął światem i uwięził ludzkie serca, iż nie mogą one spoglądać w Niebo!

Każdy z nas doświadcza tego uwięzienia w różny sposób. My w jakimś stopniu poznaliśmy miłość Bożą i rozumiemy, jaka wielka jest potrzeba całego Kościoła, by tę miłość na nowo zobaczyć, poznać ją i przyjąć. Często człowiek patrzy na innych i widzi, że inni nie przyjmują, nie kochają, nie idą. Czasem się dziwi, czasem nie. Ale kiedy spojrzy na siebie, zobaczy swoje zimne serce, że nie potrafi drżeć z miłości, nie jest poruszone miłością, choć tyle zaznało, doświadczyło, wtedy przestaje się dziwić innym. Pomimo, że jesteśmy tak mali, tak bardzo słabi, jednak w jakimś stopniu mamy zrozumienie, że Bóg pragnie przyjść do ludzkich serc również poprzez nasze dusze. Posługuje się Maryją, aby przyniosła nam Jezusa i ukazała nam Jego miłość. Bóg wie, że najbliższy kontakt jest z matką. Wie, że serce dziecka najbliżej jest serca matki, że te dwa serca najlepiej się rozumieją i siebie nawzajem przyjmują. Dlatego cały Adwent w szczególny sposób Maryja każdego z nas prowadziła i prowadzi tuląc do Swojego Serca, pragnąc, byśmy będąc w Niej już doświadczyli obecności Jezusa.

Dusze Najmniejsze! Maryja daje nam Jezusa. Wkłada Go w nasze serca, w nasze ramiona, byśmy mogli Go objąć. Dotyka naszych serc, byśmy doświadczyli miłości i sami potrafili pokochać. Jakże ważny jest ten czas, to wszystko, co czyni Bóg wobec każdego z nas. Nie poddawajmy się żadnym wątpliwościom. Nie rozglądajmy się, bo szatan wejdzie do naszych serc poprzez najdrobniejsze, najmniejsze szczeliny. Trzeba zamknąć się na świat zewnętrzny, stworzyć twierdzę z własnego serca. I zamknąć się w tej twierdzy, ale dopiero wtedy, gdy człowiek z ufnością zanurzy się w głąb swojej duszy i znajdując Boga będzie widział, że On jest Panem duszy. Wtedy jest sens zamykać się w swoim wnętrzu, bo ufając Bogu, zawierzając Mu siebie, kochając Go żyje się po prostu z Nim. Niczego innego nie potrzeba, tylko żyć z Nim. On umacnia tę twierdzę i sprawia, że jej mury są mocne. Zamyka wszystkie drzwi, uszczelnia wszystkie szpary, aby wróg się nie dostał, ale tylko wtedy, gdy człowiek przylgnie do Boga, kiedy uchwyci się Go, kiedy cały się Mu odda.

Po co Bóg czyni tak wiele wobec nas? Pragnie poruszyć nasze serca. Chce, ABY NASZE SERCA NAPEŁNIONE JEGO ŻYCIEM STAŁY SIĘ ŚWIATŁEM W TYM ŚWIECIE, bo ludzie błądzą. Żyją w ciemnościach, więc nie widzą, są ślepi. Potrzebują światła. Wśród małych Bóg szuka dusz, które zechcą być tym światłem, bo tylko mała dusza i słaba jest na tyle pokorna, że może przyjąć Boga stając się światłem. Tam, gdzie wielkość weszła do serca panuje pycha, tam jest poczucie własnej siły. Taka dusza nie odda się Bogu, bo nie czuje takiej potrzeby.

Maryja przekazuje nam Jezusa, daje nam Go. Rodzi Go w waszych sercach z miłości. Jej miłością jest sam Bóg, a wszystko, co jest w Jego Sercu jest również i w Jej. Dlatego Matka Boża wie, że On tego pragnie – BYĆ ZRODZONYM W NAS. On pragnie być, żyć w nas. Spragniony jest naszych serc, naszej miłości, tak bardzo jest raniony, tak bardzo ludzie zadają ból Jezusowi poprzez odrzucanie Jego miłości. Coraz mniej serc patrzy na Krzyż, coraz mniej zastanawia się nad miłością Boga, a coraz więcej oddaje swe życie szatanowi. Jakże Jezus cierpi w tych czasach!

Wiedząc, rozumiejąc to wszystko otwierajmy swoje serca na niezwykłą łaskę, jaką Bóg nas obdarza.

Nie bądźmy zimni!

Nie okazujmy niewdzięczności!

Nie zdawajmy bólu Bożemu Sercu!

Niech ten czas Bożych Narodzin będzie dla Niego radością, że oto znalazł nowe Betlejem w naszych sercach!

Porównanie do Betlejem jest jak najbardziej aktualne, bo zobaczmy, że i Betlejem tak naprawdę nie do końca chciało Go przyjąć. W końcu gdzieś na obrzeżach znalazła się grota. I w nas tak do końca Bóg nie znajduje przyjęcia całym sercem. I w nas są wahania, zastanawianie się, zwracanie się ku czemuś innemu. Maryja zagląda do jednej gospody, do drugiej i wszędzie mówią, że nie ma miejsca. Ale w końcu ktoś patrząc na Nią ulitował się i wskazał grotę. To miejsce, wtedy tak liche, tak pogardzane, teraz wraz z Golgotą jest najczęściej nawiedzanym miejscem na świecie. Więc, jeśli zdecydujemy się, aby Bóg narodził się w nas, jeśli przyjmiemy i nasze serca będą otoczone tak wielką chwałą. Będą wyróżnione jak tamta Grota.

Gdyby grota miała duszę, gdyby myślała, nigdy jej nie przyszłoby do głowy, że właśnie w niej narodzi się Król wszechświata; że spośród wszystkich pięknych, wspaniałych, cudownych miejsc Bóg wybierze właśnie ją – najbardziej liche miejsce na świecie. Dlaczegóż my nie możemy uwierzyć, że właśnie nas Bóg wybrał?

Uwielbijmy Boga dzisiaj w Jego miłości, w wyborze naszych serc.

Adoracja Najświętszego Sakramentu  –  poranna

Witaj, mój Jezu! Moja Miłości! Mój Jedyny, Umiłowany! Moje Jedyne Pragnienie serca, moje Jedyne Szczęście, Życie moje! Witaj, Piękności niepojęta! Witaj! Pragnę Ciebie uwielbiać, Boże! Pragnę Ci dziękować za Twoją miłość; za to, że i moje serce tej miłości doświadcza; że i moje serce jest obdarowywane tak hojnie.

Panie mój! Pragnę Ci dziękować za cudowny czas, w którym przygotowywałeś moje serce, aby w nim zamieszkać. Pragnę Ci dziękować za to, że wybrałeś moje serce, by się w nim narodzić na nowo. Och, Panie mój! To niezwykłe i cudowne! Wybrałeś małe serce, najmniejsze, aby stało się Twoim Pałacem. Twoja Osoba sprawia, że to małe serce staje się najcudowniejszą świątynią. Samo w sobie jest tylko grotą. Wybacz mi, że często zachowuje się tak jak mieszkańcy Betlejem, którzy odmawiają miejsca, abyś mógł się narodzić. Wybacz mi, że nie przyjmuję Ciebie tak od razu z otwartymi ramionami. Jestem takim niewdzięcznym Betlejem, które wyprowadza Ciebie gdzieś na obrzeża swego miasta wskazując marną grotę. Ale ta grota, Jezu, pokazuje mnie samego, jaki jestem. Godzisz się jednak, aby przyjść na świat właśnie w tej grocie, miejscu tak lichym, marnym, tak pogardzanym. O, Panie mój! Moje serce przecież jest niczym. Nie jest święte, a jednak podążałeś tak długo, aby właśnie we mnie narodzić się. Podjąłeś wszelki trud, aby moje serce było szczęśliwym sercem, które posiada Boga.

O, Panie mój! Pragnę kochać Ciebie z całej mocy, ze wszystkich swoich sił. Chcę Ci nagradzać Twój trud poszukiwania serca, odrzucenie Twojej miłości przez inne dusze. Pragnę kochać Ciebie za wszystkich, pocieszać. Panie mój! Są we mnie tak wielkie pragnienia, a jednocześnie wielka świadomość, kim jestem, jak bardzo słabą duszą – miejscem tak niegodnym; grotą przeznaczoną dla bydląt, nie dla Boga. A jednak spośród wszystkich cudów świata, najpiękniejszych miejsc, obfitujących w piękną roślinność i zwierzęta, w cudowną architekturę, Ty wybrałeś gdzieś w Betlejem grotę. Wybrałeś moje serce, choć wokół jest tak dużo innych. Dziękuję Ci, Jezu!

Będę Cię uwielbiać! Będę Ci dziękować! Będę Ciebie kochać! Proszę was, wszyscy Święci, abyście pomagali mi realizować wielkie pragnienie miłowania Boga. Byście wypraszali łaskę otwierania się na miłość Bożą i odpowiedzi na nią. Jesteście moimi braćmi, moimi siostrami, pomóżcie mi. Proszę was, Aniołowie. Skoro Bóg zdecydował się zamieszkać w moim sercu tak, jak w grocie, otoczcie Go chwałą i uwielbiajcie Go. Niech nie odczuje, iż jest w tak marnym sercu, ale niech doznaje chwały całego Nieba, również we mnie.

Wam dusze czyśćcowe pragnę zanieść Jezusa, wypraszając Jego miłosierdzie dla was, a jednocześnie potrzebuję waszych modlitw. Wy bardzo dobrze znacie, czym jest słabość i nędza, więc wspierajcie mnie swoimi modlitwami, abym pomimo swojej nicości mógł wiernie służyć mojemu Królowi i kochać Go najwięcej na świecie.

Uwielbiam Cię w Twojej wielkiej dobroci i miłości!

Uwielbiam Ciebie w Twojej delikatności i wyrozumiałości wobec mojej duszy!

Uwielbiam Ciebie w niezwykłym Darze, który złożyłeś we mnie!

Kiedy myślę, Panie mój, jak bardzo zostałem obdarowany, nie znajduję słów, aby Ci dziękować. Och, Panie mój! Kocham Ciebie i cały należę do Ciebie. Cały chcę Ci służyć. Cały!

Dziękuję Ci, Maryjo, że prowadzisz mnie cały czas i że mogę być tak blisko Twego Serca, czując jego bicie i doświadczając obecności Jezusa. Dziękuję Ci! Twoja matczyna miłość tak cudowna, tak piękna, czysta, tak pełna czułości. Dziękuję Ci za nią! Dziękuję Ci też za to, że dajesz mi Jezusa. Któraż matka zdecydowałaby się powierzyć swoje maleńkie dziecko tak nędznej duszy, komuś tak słabemu? A Ty powierzasz Jezusa mnie, swój największy Skarb. Doświadczam Twojej miłości, Maryjo. To ta miłość sprawia, że dajesz mi swój Skarb. Jak wielka jest Twoja miłość do mnie! Aż trudno mi to pojąć, tak wielka. Jak gdyby była pierwszą przed miłością do Jezusa, bo to Jego dajesz mi. Och, Panie mój, zadziwiam się tą miłością – miłością Matki do swoich dzieci, miłością Twoją, Boże, do nas.

Bądź uwielbiony w naszych sercach! Chcemy Ciebie kochać, wielbić. Chcemy radować się Tobą i nieść Twoją miłość wszystkim. Och, zajaśnij w nas, byśmy Twoje światło zanieśli wszędzie, gdzie jest smutek, mrok, ciemność, gdzie brakuje życia. Och, bądź w nas! Twoje życie niech będzie w nas! Twoja miłość! Twój pokój! Twoja dobroć! Wszędzie będziemy szli, a Ty będziesz w nas. To wystarczy, że będziesz w nas. To wystarczy! Twoja obecność będzie dokonywać wielkich rzeczy. Wierzymy w to, ja to wiem. Dajesz mi pewność. Och, Boże! Uwielbiam Ciebie! Wywyższam Ciebie! Kocham Ciebie!

Proszę, dla umocnienia naszych słabych serc pobłogosław nas. Niech ono dotknie z wielką mocą czyniąc z nas twierdze, a jednocześnie czyniąc z nas doskonałe latarnie, dające Twoje światło całemu światu.

Podsumowanie dni skupienia

Maryja w naszych sercach złożyła Dar – Jezusa. I prosi, abyśmy się Nim zajmowali. Słowa: „Bóg sam wystarczy” są słowami natchnionymi. Warto słuchać słów natchnionych i nimi się modlić.

Najpierw Jezus. Nim trzeba żyć i się zająć. Najpierw Jego słuchać, za Nim iść. Aby zobaczyć trzeba mieć otwarte oczy, aby doświadczyć trzeba mieć otwarte serce. Aby stać się uczestnikiem cudu trzeba być posłusznym, zaufać, uwierzyć. Wczoraj i dzisiaj doświadczaliśmy pięknego czasu. Co zostało w nas? Co zostało?

Bóg zna serca nasze. Bóg wszystko wie. To On będzie rozwiązywał problemy, bo to Jego dzieło, to Jego plany, Jego wola, Jego zamysły. Nasze serca niech pozwolą Bogu, aby przeprowadzał swoje dzieło tak, jak On chce. Człowiek zawsze patrzy swoimi oczami opierając się na swojej wiedzy i doświadczeniu, tylko, że jego wiedza i doświadczenie wobec mądrości Bożej jest niczym.

Dobrze, że powołujemy się na Świętych. Święci stawali przed Bogiem i rozmawiali z Nim w otwartości, mówiąc konkretnie, bezpośrednio: Potrzebuję, proszę, daj. Widzisz, oczekujesz, zrealizuj. A czynili to w wielkiej pokorze i z wiarą, będąc posłusznymi do bólu, wiernymi na każdym kroku, będąc otwartymi na obecność Boga, rozmawiając z Nim niemalże twarzą w twarz. Spróbujcie i my. Przecież ON PRAGNIE BLISKOŚCI Z NAMI CAŁY CZAS. CHCE, ABYŚMY TRAKTOWALI GO POWAŻNIE. A jakże często traktujemy jako kogoś pochodzącego z bajki – pięknie się słucha, ale nie do końca się wierzy; wzrusza się, a potem idzie się w swoją stronę, ma się swoje życie. Bajka bajką, a życie życiem. Jakże to smutne. Święci odznaczali się wielkim uporem. Jeśli byli przekonani o czymś, to trwali, prosili, wołali do Boga. Ale wszystko czynili w wielkiej pokorze, wszystko z miłości do Boga.

Niech każde serce otworzy się na przychodzącego Jezusa. Niech każdy uwierzy, że jest wybraną grotą, że chociaż tak wiele jest pięknych pałaców, pięknych miejsc na świecie, to Bóg właśnie wybrał to serce, aby się w Nim narodzić. Choć nie zawsze był chciany, choć pozostawiono Mu miejsce gdzieś w oddaleniu od centrum miasta, choć to miejsce nie jest wygodnym hotelem, mieszkaniem, ale grotą, to On właśnie cieszy się nią. Grota jest dla Niego najcenniejszą, a patrząc z Nieba właśnie ją wypatrzył sobie. Choć inne pałace jaśniały blaskiem, zwracały na siebie uwagę swoim wystrojem, bogactwem, Bogu spodobało się przyjść na świat w grocie, bo Bóg upodobał sobie w sercach małych, słabych, pokornych, aby uczynić je świętymi. Aby one stały się pałacami przewyższającymi swoim pięknem wszystko. Mimo, że zdaje sobie sprawę, że wiele z tych grot z uporem będzie trwało przy swojej brzydocie, to jednak przychodzi na świat w grotach z nadzieją, że przynajmniej część pozwoli, aby On je przemienił czyniąc cudami świata, o których żadne ludzkie serce nawet nie śniło. Tak będą pięknymi.

Zapamiętajmy!

Bóg otworzył nad nami Niebo i zszedł do naszych serc. Wraz z Maryją módlmy się, aby każdy z nas zauważył Jezusa, by nasze serca prawdziwie się Nim zajęły, sprawiając Mu tym radość. Niech Jezus poczuje ciepło, miłość. Niech nie będzie w tych dniach samotny.

Błogosławię was – W Imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego. Amen.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

Możesz użyć następujących tagów oraz atrybutów HTML-a: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <strike> <strong>