Rachunek sumienia

ŚRODA POPIELCOWA

Czym jest ten dzień, który rozpoczyna tak ważny czas? Ten dzień ma być całkowitym odwróceniem się od spraw doczesnych, od spraw tego świata, a zwróceniem się całym sercem, całą duszą, również umysłem ku Bogu. Całą swoją istotą człowiek ma zwrócić się ku Bogu. Post ścisły, jaki obowiązuje w Kościele ma służyć lepszemu zrozumieniu. Pomagają temu teksty liturgiczne. Człowiek ma sobie uświadomić, iż oto rozpoczyna przemianę swego życia w sposób stanowczy i radykalny; nie po trochu, po cichu, jak się nie uda to trudno, ale w sposób radykalny. Dlatego modlitwa, post, ale i jałmużna. Wielokrotnie zaznaczaliśmy, iż wszystko, co dzieje się w Kościele, każde wydarzenie, każdy okres liturgiczny ma znaczenie. Służy przede wszystkim człowiekowi, jego duszy, jego zbawieniu. To, co jest dane powinno być przyjmowane całym sercem, całą duszą tak, by człowiek prawdziwie, autentycznie przeżywał kolejny okres, wchodząc w ten sposób w to, co daje Bóg, wchodząc w Jego świat, w życie Jezusa, uczestnicząc w nim. To samo dotyczy Wielkiego Postu. Każda dusza powinna posłuchać dzisiejszych czytań (Jl 2, 12-18; 2 Kor 5, 20 – 6, 3) i zastosować się do nich. Powinna za Psalmistą (Ps 51 (50), 3-4. 5-6a. 12-13. 14 i 17) śpiewać z głębi duszy.

Ten dzień powinien też służyć głębokiej refleksji nad samym sobą, by stając w prawdzie o sobie samym, przed Bogiem czyniąc rachunek sumienia, podjąć wobec obecności Świętego jakieś postanowienia. Nie chodzi tutaj jedynie o zewnętrzną formę. Bardziej chodzi o ducha, bowiem duchowo mamy się przygotować do wydarzeń największych – do Triduum Paschalnego, do Uroczystości Zmartwychwstania. A więc postanowienia mają dotyczyć ducha. Owszem forma zewnętrzna, która w jakiś sposób umartwia ciało również ma swoje znaczenie, ale bez pracy nad duszą, bez pracy wewnętrznej niewiele uzyskamy. Dlatego ważne jest, by dzisiaj stanąć przed Bogiem i spojrzeć na siebie w Jego obecności. A widząc różne niedociągnięcia w swoim wnętrzu postanowić, aby nad czymś popracować; nie nad dziesięcioma rzeczami, ale nad jedną. Postanowienia mają też dotyczyć tego, o czym mówi dzisiejsze Słowo Pisma św. (Mt 6, 1-6. 16-18) – modlitwy, jałmużny i postu. Ale też we właściwym rozumieniu, nie jako formę zewnętrzną, którą człowiek odbędzie i będzie miał „święty spokój”. Nie o taką formę chodzi.

Czyniąc rachunek sumienia można czynić go pod kątem modlitwy, postu i jałmużny, by lepiej zobaczyć swoją duszę, swoją osobę i aby lepiej zrozumieć, o jaką modlitwę chodzi właśnie konkretnie w odniesieniu do mojej duszy, o jaki post, o jaką jałmużnę. Bardzo często ludzie czyniąc wiele zewnętrznych znaków, czują się już usprawiedliwieni, że oni spełniają już te trzy warunki. Ich serca jednak nie doświadczają przemiany. Trzeba raczej spojrzeć na swoje wnętrze, zobaczyć w nim różne niedostatki i kojarząc jałmużnę, post, modlitwę ze swoją duszą, starać się wewnętrznie spełniać to, o czym mówi Bóg. Tak więc patrząc na swoją modlitwę, na swoje serce zobaczyć:

- Czy to, co człowiek nazywa modlitwą, czy rzeczywiście jest miłe Bogu?

- Czy odbywam modlitwę jako wyraz mojej miłości do Boga, jako moje pragnienie spotkania się z Nim?

- Czy otwieram się przed Bogiem?

- Czy rzeczywiście dochodzi do spotkania mojego serca z Jego Sercem? Czy cała, cały jestem w tym spotkaniu?

- Czy przypadkiem ta modlitwa nie stała się rutynowa? Wiem, że tak trzeba się modlić, że takich słów użyć, że tak powinny wyglądać etapy modlitwy, więc wszystko to spełniam.

- Czy nie mam pośpiechu? Czy w tym czasie nie myślę o czymś innym, chociażby o czekających mnie obowiązkach?

- Czy w modlitwie cały należę do Boga? Czy cały spotykam się z Nim, a więc moje serce, dusza, umysł, ciało, pragnienia, wyobrażenia, różnego typu nastawienia, emocje?

- Czy wszystko w momencie, kiedy spotykam się z Bogiem, czy to wszystko, co należy do mnie, składam przed Bogiem?

- Czy nie stawiam między Bogiem a sobą jakiejś zasłony lub też muru?

- Czy modlę się, bo pragnę, bo kocham, czy dlatego, że czuję przymus, bo takie są wskazania?

- Czy poprzez modlitwę przynoszę Bogu radość? Czy może ranię Go, zasmucam?

- Czy na modlitwie staję przed Nim jako dziecko, jako Jego stworzenie – w pokorze, uniżeniu, ale z ufnością i z wiarą w Jego miłosierdzie?

- A może w mojej postawie jest pycha, zarozumiałość lub też lęk, albo niewiara w Jego miłosierdzie? Może Go ranię?

Czym powinien być post? Znowu rachunek sumienia:

- Czy prawdziwie z miłości do Boga rezygnuję z tego, co jest moje? A więc z miłości do Boga czy rezygnuję z moich pragnień, marzeń, przyzwyczajeń, przyjemności, moich zainteresowań, z pasji, z mego wygodnictwa, lenistwa?

- Czy z miłości do Boga jestem gotowy, gotowa zostawić wszystko, oddać wszystko? Chodzi tu zarówno o sprawy materialne, jak i duchowe.

- Czy przywiązuję się do łask i darów?

- Czy kocham Boga i żyję dla Niego dlatego, że On daje mi różne dary, czy dla Niego samego? Chociażby, czy modlę się, bo jest mi przyjemnie na modlitwie, czy modlę się, bo chcę się z Nim spotkać, bo kocham?

W jakimś stopniu wiąże się to również z jałmużną, która ma być ofiarą. Nie tylko ofiarą pieniężną, ale daniem samego siebie komuś, w jakiejś formie. A więc:

- Czy potrafię, czy jestem gotowy, czy tak czynię, czy oddaję siebie innym, swój czas, swoją pomoc, pomocne dłonie, swoją pracę?

- Czy jestem gotowy poświęcić swój odpoczynek drugiej osobie lub Bogu?

- Czy oddaję to, co posiadam? Czy jestem przywiązany do tego tak mocno, że trudno mi się z tym rozstać? Trzeba spojrzeć, czy człowiek nie jest przywiązany do rzeczy materialnych, do strojów, do sposobu ubierania, do przedmiotów codziennego użytku, do przedmiotów, które może nie są konieczne, ale które lubię? Czy nie jestem przywiązany do jakichś bibelotów, ozdób, które uprzyjemniają mi przebywanie np. w moim pokoju czy gdzieś indziej?

- Czy w swoich relacjach z ludźmi rezygnuję z samego siebie, z moich poglądów, przekonań, ze swego zdania, ze swojej racji?

- Czy na wszystko, o cokolwiek proszą inni i o czym mówią, moje serce jest otwarte i gotowe do służenia, do przyjęcia?

- Czy w moim sercu rodzi się nieraz sprzeciw, bunt, a czasem może wypowiadam również słowa obrony czy wytłumaczenia, czy też trudno mi się zgodzić na coś, co będzie wchodziło w moje granice, w mój świat, co będzie burzyło go?

A więc dzisiejszy dzień, to czas refleksji nad tym,

- w jaki sposób mogę wewnętrznie czynić jałmużnę, post, modlić się?

- Jaki jest mój stosunek, moje nastawienie do tego wszystkiego?

Właśnie dzisiaj trzeba wykonać tę refleksję i to dzisiaj widząc przeróżne swoje słabości, niedociągnięcia, niedomagania, podjąć postanowienie w konkretnej sprawie. Kiedy człowiek zagłębi się i zobaczy bolesną prawdę o sobie, to nie będzie podejmował postanowień, że nie je słodyczy. Ale podejmie postanowienie, które będzie o wiele trudniejsze, bo zmieniać siebie, swoje wnętrze jest o wiele trudniej. Owszem, forma zewnętrzna, chociażby słodycze, też kształtują charakter i w jakimś stopniu, w pewnym momencie, ta zewnętrzna forma może być wyrazem tego, co jest w środku. Jednak najpierw musi być poruszone to, co wewnętrzne, obejrzane ze wszystkich stron i musi być podjęta decyzja. Potem w sytuacjach codziennych, wracając do tej refleksji trzeba będzie starać się odnosić wszystko to, co się zrozumiało do konkretnego zachowania, konkretnych postaw, myśli. I jeśli zobaczyło się w sobie, iż modlitwa nie jest spotkaniem całej duszy z Bogiem, to starać się ze wszystkich sił, by skupiać swoje myśli, swoje pragnienia, całe swoje wnętrze na spotkaniu z Bogiem. Nie dlatego, że ktoś sprawdzi, nie dlatego, że ktoś widzi, ktoś patrzy, ale dlatego, że pragnie się kochać Boga miłością największą i z Tym, którego się kocha człowiek chce spotkać się cały. Kiedy się kocha, patrzy się prosto w oczy, nie odwraca się wzroku, nie robi się przy okazji różnych, innych rzeczy, ale całym się jest dla tej drugiej osoby, bo się kocha. Jakiekolwiek ofiary ponoszone mają być nie dlatego, że to będzie z korzyścią dla mojego organizmu, dla jakiejś sprawy, idei, ale dlatego, że moja dusza nie domaga w jakimś względzie i w związku z tym pragnę spełniać tę ofiarę, aby moja dusza była bliżej Boga, aby Go nie zasmucała, nie raniła, ale by mogła żyć w Jego bliskości. I pościć również z tego powodu – z miłości do Boga.

Dusze najmniejsze w sposób szczególny mają zwracać uwagę na swoje myśli, na swoje słowa, aby zachowywać post, by nieustannie trwać w akcie miłości. Gadulstwo, ciągłe myślenie o różnych sprawach nie pomaga, a przeszkadza w trwaniu w akcie miłości. Dlatego dusze najmniejsze będą szczególną uwagę zwracać na potrójne dziewictwo, na trwanie w akcie miłości.

Każdy z nas przeżył już wiele Wielkich Postów i wiemy, że bardzo często przeszły one bez echa, bez większej przemiany serca. Bardzo często ten czas się jakoś rozmywał, stawał niewyraźnym. Warto już na samym początku stanąć przed Bogiem i przed Nim całkowicie się otworzyć. Zdjąć przed Nim wszystko to, co jest naleciałością, złożyć u Jego stóp wszystkie słabości, prosić o obmycie w Jego Krwi i rozpocząć już pierwszego dnia inne życie – życie całkowicie dla Niego, z Nim, życie z miłości do Niego, życie, w którym będziemy wpatrzeni w Niego i w Jego pragnienia, będziemy współczuć z Nim w Jego cierpieniach, kiedy będziemy starali się na siebie wziąć chociaż część Jego cierpienia, kiedy radością będzie dla nas, że możemy cierpieć dla Niego i razem z Nim. Tu nie chodzi o sztuczne wzruszenia, sztuczny płacz, ale o autentyczne spotkanie z Bogiem. Jak Pan Bóg zechce, daje łzy wzruszenia i głębsze poznanie swego Serca. Ale, jeżeli Jego wolą będzie szarość, codzienność, to też to trzeba przyjąć. Jeśli Jego wolą jest brak wszelkich niezwykłości w naszym życiu, to też trzeba to przyjąć. Otworzyć się na Niego, na Jego miłość – to przyjąć to, co On daje bez względu na to, czy dni są szare czy kolorowe, pełne emocji czy bardzo spokojne, czy wydarzają się rzeczy niezwykłe czy zwykła, najzwyklejsza codzienność. Każdego dnia należy starać się o ogołocenie, o stanięcie przed Bogiem nagim, o pokazanie Bogu, że nie posiada się nic i że pragnie się służyć Jemu, kochać Go, żyć w Jego bliskości, dla Niego wszystko czynić, że pragnie się poświęcić Jemu wszystko. A żyjąc każdym dniem, każdą najzwyklejszą sytuacją starać się, by całego siebie oddać w każdym momencie z miłości do Boga, by za każdym razem we wszystkim spotkać się z Nim z miłości, nie z wyrachowania.

Jeśli dusza w czasie Wielkiego Postu czyni refleksję nad sobą, podejmuje postanowienia, dokonuje się w niej coś bardzo ważnego. Uczy się właściwego życia, właściwego stosunku do wszystkich spraw. Tak naprawdę jej całe życie powinno tak wyglądać. Życie duszy maleńkiej, która poświęca swoje życie Bogu powinno całe wyglądać w ten sposób. Słowa: „żyję już nie ja, ale żyje we mnie Chrystus” (Ga 2,20) są najlepszym obrazem tego, czego Bóg oczekiwałby od dusz żyjących w zgromadzeniu. A patrząc na cnoty, przymioty, cechy Jezusa dusza wie, jak powinno wyglądać jej życie, co powinna w sobie odzwierciedlać, jakim światłem powinna świecić dla innych. To wszystko jest zawarte w Wielkim Poście, bo przecież oddając swoje życie Bogu, poświęcając się całkowicie Jemu, człowiek rozpoczyna Wielki Post i zbliża się powoli do Triduum, by w końcu zawisnąć na Krzyżu, umrzeć i zmartwychwstać, by zajaśnieć po zmartwychwstaniu, dając światło całemu Kościołowi.

Czasem duszom wydaje się, że gdyby Bóg udzielił im trochę więcej łask, może takich niezwykłych, niecodziennych, byłoby im łatwiej. Czasem o nie proszą i pytają, dlaczego nie posiadają. Nigdy nie pragnijmy łask nadzwyczajnych, bo dla duszy słabej jakże często stają się one przyczyną upadku. Dary nadzwyczajne stają się często przyczyną cierpienia. Dusza, która je otrzymuje musi w sposób szczególny uważać, nieustannie czuwać, pracować nad sobą. Posiada tyle pokus, że trudno jej od wszystkich się odpędzić. One jak natrętne muchy, które upatrzyły sobie jakieś miejsce, dziesiątki i setki wirują nad tym, co jest atrakcyjne.

Dobrze prześwietlmy swoje serca i postarajmy się wysnuć jeden czy dwa wnioski i podjąć w związku z tym postanowienie. Nawet zapisać sobie je na kartce, włożyć do Pisma Świętego. I codziennie przed czytaniem Słowa Bożego, przeczytać sobie to postanowienie przed Bogiem. Nawet je omówić z Bogiem, zrobić chociażby rachunek sumienia, poprosić o łaskę wytrwałości, o siły, powstać z wiarą, ufnością i iść naprzód każdego dnia. Niechby, chociaż ta jedna rzecz została zmieniona w całym naszym życiu, to będzie już wielka przemiana i może ona pociągnąć inne.

I dzisiaj złóżmy swoje serca na Ołtarzu. Proście Ducha Świętego, niech On poprowadzi nas w głąb naszych dusz. Niech pozwoli nam zobaczyć, stanąć w prawdzie. Niech On nam pomoże podjąć jakąś decyzję, a potem niech stanie się naszą wytrwałością w dążeniu do celu. Prośmy, by cały czas, we wszystkim towarzyszyła nam, przyświecała miłość, by nie było w tym ani odrobinki wyrachowania, wypełniania obowiązków, robienia czegoś z przymusu, ale by to wszystko dyktowane było miłością. A gdy poczujemy się bardzo znużeni, bardzo zmęczeni, gdy ciało będzie odmawiać posłuszeństwa, bo będzie choroba, cierpienie, to poprośmy Ducha Świętego, aby dał nam zrozumienie, na czym polega pełnienie woli Ojca, czym jest służenie Mu we wszystkim – w doli i niedoli. Na czym to polega? Dusze często mają błędne wyobrażenia na ten temat. Połóżmy swoje serca na Ołtarzu.

Adoracja Najświętszego Sakramentu

Jezu, moja Miłości! Jakże się cieszę, że przyszedłeś do mojego serca. To dla mnie największe szczęście. Panie mój, tak się cieszę, że mogę Ciebie gościć, że przyszedłeś z radością, z ochotą, że zapragnąłeś być w moim sercu. Dziękuję Ci!

Pragnę, Jezu, odpowiadać miłością na Twoją miłość. Chcę przemiany, aby moje serce już na zawsze należało do Ciebie. Aby moje serce już na zawsze biło dla Ciebie, aby kochało Ciebie największą miłością. Proszę Ciebie, daj mi swego Ducha, który poprowadzi mnie w gąb mego serca, rozjaśni najciemniejsze jego zakamarki, który wskaże, co jest w moim sercu, co jeszcze nie należy do Ciebie, co trzeba zmienić, co Ciebie zasmuca, co Ciebie martwi, przez co Ty cierpisz. Proszę Ciebie, daj mi swego Ducha! Daj mi swego Ducha!

***

Dziękuję Ci, Duchu Święty! Ciągle na nowo zadziwiasz mnie, Boże. Za każdym razem, kiedy wysłuchujesz mojej modlitwy, jestem zadziwiony.

Panie mój, dziękuję Ci, że wypełniłeś moją duszę, że weszło w nią Twoje światło. Panie, chciałbym żyć w Twoim świetle nieustannie. Chciałbym, by Twoje światło ciągle przenikało mnie i moje życie. Nie ma we mnie lęku przed Twoim światłem, jest wielka radość. O, Panie, bo choć w Twoim świetle widać lepiej wszystkie moje słabości, to czuję, Boże, iż obejmujesz mnie swoją miłością. Czuję się tak kochany pomimo moich słabości, że doznaję szczęścia, choć poznaję to, co we mnie słabe.

Panie mój, bardzo pragnę, nieustannie adorować Ciebie. Pragnę, przebudziwszy się rano przez cały dzień zwracać moje serce, moją myśl ku Tobie. Nie chcę zajmować się niczym innym, nie chcę, by mój umysł zajmował się czymkolwiek innym. Chcę Ciebie, tylko Ciebie. Wzbudzasz we mnie wiarę, że jest to możliwe. Ja wiem, że Ty możesz sprawić, że będę żyć w Tobie i z Tobą, że świat zewnętrzny nie będzie mi przeszkadzał. O, Panie mój, dziękuję Ci, że zawitałeś do mojego serca i że wypełniłeś całą moją duszę. Och, mój Boże! Choć nędza moja tak straszna, choć jestem słabością samą, Panie mój, czuję się kochany i kocham. Czuję się wezwany, powołany przez Ciebie z miłości. Czuję, że życie, powołanie, które mi dałeś, wszystko jest miłością Twoją. Chciałbym, Panie, przepraszać Ciebie za wszystko – za każdą słabość, każdą niewierność, każde nieposłuszeństwo. We mnie jest teraz tak wielkie światło i wielkie pragnienie, aby wypełniać Twoją wolę, aby Ci służyć, aby Cię kochać. Panie mój, Ty wiesz, że moja głuchota i ślepota są wielkie. Pragnę, byś otworzył moje oczy i uszy. Pragnę słuchać Ciebie, wpatrywać się w Ciebie, być wiernym i posłusznym. O, Panie, odtąd chcę żyć tylko Tobą, Twoją miłością, Twoimi wskazaniami, Twoją obecnością, którą posiadam w sercu.

Och, bądź uwielbiony, Boże, w wielkiej łaskawości Twojej! Bądź uwielbiony w Twoim miłosierdziu! Bądź uwielbiony w Twojej miłości, dobroci Twego Serca, w przebaczeniu, w wyrozumiałości i zrozumieniu, w cierpliwości i łagodności! Bądź uwielbiony, Boże!

***

Panie! We wszystkim moja dusza okazuje się słabą. Czegokolwiek nie dotknę, wszędzie widzę, że leżę, że nie jestem w stanie osiągnąć jakiegoś pułapu, jakiegoś poziomu. We wszystkim nie mam sił. Ale, Jezu, Ty dajesz mi wielką ufność, wiarę, nadzieję, że w Tobie wszystko jest możliwe; że w Tobie wszystko mogę, że wszystko jest dla mnie, że Ty jesteś dla mnie; Twoja miłość, Twój Krzyż, przebaczenie – dla mnie. I że ja również pomimo całej swojej małości, całej nędzy, ja również mogę wtulić się w Ciebie, w Twoje Serce i zaczerpnąć Twej miłości, Twego życia. Wierzę, że Ty żyć we mnie będziesz i że wszystko Ty będziesz realizował. Wierzę też, że dasz mi takie uszy, taki wzrok, że będę Ciebie dobrze słyszeć. Dasz mi taką wytrwałość i wierność, że będę wykonywać wszystko to, czego Ty będziesz oczekiwał ode mnie. Mój Panie, budzisz we mnie wielkie pragnienie, by adorować Ciebie, by być przy Tobie. Wiem, że Ty to zrealizujesz we mnie. Czuję pragnienie czytania Twego Słowa, rozważania go, brania w dłonie, tulenia, słuchania. I wiem, że Ty to zrealizujesz we mnie. Czuję pragnienie, by kochać bliźnich wielką miłością w zupełnym zapomnieniu o sobie, w zupełnej rezygnacji ze wszystkiego, co moje. Ja wiem, że Ty to we mnie zrealizujesz. O, Panie, dziękuję Ci za Twego Ducha, za Twoją obecność we mnie, za dzieła, których dokonujesz i będziesz dokonywał. Udziel mi, proszę, swego błogosławieństwa.

Adoracja Krzyża

Wprowadzenie

Razem z Maryją uklęknijmy przed Jezusem. Otwórzmy serca na Jego cudowną obecność. Oczami duszy zobaczmy Jezusa Ukrzyżowanego. Przytulmy się do Niego i w gorącej modlitwie serca prośmy o miłosierdzie dla całego świata, dla każdej duszy. Prośmy też, aby miłość Boża tak wypełniła wasze serca, by poprzez nie rozlewała się na cały świat. By miłość dotykała ludzkich serc, łagodziła konflikty, jednała ludzi, dawała im nadzieję, by dawała im wiarę. Módlmy się, by Boża miłość, Boże miłosierdzie niosły ludziom pocieszenie, pokój serca, by zbliżyły do Boga miliony.

A my pamiętajmy o powołaniu, które złożył w nas Bóg. Pamiętajmy o zjednoczeniu z Ofiarą Jezusa, o tym, iż On pragnie, abyśmy i my składali siebie w ofierze za dusze. Pamiętajmy o odpowiedzialności. Gdy Bóg powołuje, gdy obdarza tak niezwykłą łaską modlitwy za dusze, a więc łaską uczestnictwa w Jego dziele, radością duszy jest w tym uczestniczyć. Módlmy się.

***

Dziękuję Ci, Jezu za to, że dajesz człowiekowi możliwość bycia u Twoich stóp, u stóp Krzyża. Dziękuję Ci za to, że mogę klęczeć pod Krzyżem, że mogę patrzeć na Ciebie, że mogę z Tobą współczuć. Dziękuję Ci, że pozwalasz mi dotykać Twoich Ran, że mogę je całować, że mogę tulić się do nich. Dziękuję Ci, że spływa na mnie Twoja Krew – Najświętsza, przecudowna Krew; Krew, która daje mi życie. O, Panie mój, moja dusza wpada w zachwyt, gdy jedna kropla Twojej Krwi pada na mnie. Panie mój! Przez całą wieczność będę Ci dziękować i wielbić Ciebie, a i tak to wszystko będzie niewystarczające, aby w sposób pełny, dostateczny odwdzięczyć się za to, co czynisz.

Dziękuję Ci, Boże za to, że zapragnąłeś, aby powstała ta Wspólnota. Zapragnąłeś, aby wzrastała przez kilka lat; za to, że wzbudziłeś w sercach pragnienie, by tworzyć zgromadzenie. Dziękuję Ci za to, że w sercach pojedynczych osób wzbudziłeś pragnienie innego życia – wspólnotowego, życia w poświęceniu siebie Tobie całkowicie. Dziękuję Ci, że połączyłeś te osoby, że stworzyłeś takie możliwości, że przygotowywałeś serca, że dałeś tych, którzy otaczają te konkretne dusze swoją opieką modlitewną. Dziękuję Ci, że dałeś kapłana, który podobnie jak one ma w sercu to zgromadzenie. O, Panie, dziękuję Ci! Wszystko czynisz, wszystko dajesz, o wszystko się troszczysz. Dziękuję Ci!

***

Dziękuję Ci, Jezu! Z Twego Krzyża płynie do nas Twoja miłość. To ona pobudziła nasze serca do umiłowania Ciebie, Jezu Ukrzyżowany. To Twoja miłość otworzyła oczy naszym duszom, które z zachwytem rozmiłowały się w Tobie. Twoja miłość zaczęła nas tak przyciągać ku Sobie, że każdy z nas zapragnął życia z Tobą i nie wyobraża sobie innego. Otworzyłeś przed nami swoje Serce, abyśmy mogli w nim zamieszkać i obdarzasz nas swoim życiem – cudownym, niepojętym wspaniałym życiem i wszystkim, co jest tego konsekwencją. O, Panie mój! Ty Sam w każdym sercu pouczasz. Ty Sam przemawiasz i prowadzisz. Ty Sam otwierasz niezwykłe przestrzenie swoje. O, Panie, Ty Sam stałeś się Przewodnikiem naszym. Dałeś nam Matkę swoją. Ona objęła ramionami całą Wspólnotę. Objęła ramionami tę malutką wspólnotę życia konsekrowanego. Ty sprawiłeś, że Twoja Mama tak bardzo kocha nas, opiekuje się nami i to Ona wyprasza nam łaskę Ducha Świętego. Żyjąc z Nią w zjednoczeniu, jesteśmy jednoczeni z Duchem Świętym. I otwieramy się, dzięki Twojej łasce, dzięki wstawiennictwu Twojej Mamy na światło Ducha Świętego.

O, Panie, chcemy całkowicie poddawać się Twemu prowadzeniu. Chcemy wypełniać Twoją wolę. Chcemy kierować się tylko Twymi wskazaniami. Chcemy sprawiać Ci radość. Chcemy, by Twoją miłość poznało każde serce. Nam dałeś poznać tę miłość, zachwycić się nią i wzbudziłeś w nas pragnienie, by nieść ją innym. Pouczałeś nas i pouczasz poprzez Orędzia, które dałeś sł. B. siostrze Konsolacie. Poprzez prowadzenie jej duszy, prowadzisz również nasze. O, Panie, chcemy iść za Twoim głosem, żyć miłością i nieustannie trwać w akcie miłości, aby wyznawać Tobie miłość i ratować dusze. Uznajemy, że to jest cały sens Twego życia – kochać Ciebie, żyć na Twoją chwałę i razem z Tobą udzielać życia duszom. W tym życiu, które nam dajesz, proponujesz zdajemy sobie sprawę z własnych słabości, z własnej małości, bezsilności, więc otwieramy serca i rezygnując ze wszystkich, jeszcze innych podpór, zabezpieczeń, całkowicie zdajemy się na Ciebie. Skoro Sam powiedziałeś, że karmisz ptaki, że przyodziewasz lilie, dlaczego miałbyś i o nas nie zadbać, którzy od tej pory chcemy żyć tylko dla Ciebie. Powiedziałeś siostrze Konsolacie, żeby troszczyła się o Ciebie, a Ty zatroszczysz się o nią, więc od tej pory my chcemy troszczyć się o Twoje Królestwo, my chcemy kochać Ciebie. Chcemy troszczyć się o Twoje Serce, które tak umiłowało ludzkość, o Panie. I ufamy Twoim słowom, że Ty zadbasz o nas, że niczego nam nie zabraknie. Nie chcemy ludzkich zabezpieczeń, chcemy całkowicie oprzeć się tylko na Tobie. A Krzyż Twój, Jezu, jest największym i najwspanialszym dowodem Twojej miłości; tego, że Ty dasz wszystko tym, którzy Ciebie miłują i o Ciebie się troszczą. Proszę, abyś nam pobłogosławił, udzielając wszelkich potrzebnych łask, by Twoje powołanie w naszych sercach zostało zrealizowane w pełni, całkowicie, w sposób doskonały, Pobłogosław nas, Jezu!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

Możesz użyć następujących tagów oraz atrybutów HTML-a: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <strike> <strong>