Bądźcie miłosierni, jak Ojciec wasz jest miłosierny

Bóg obdarzył każdego z nas wielką, nieskończoną miłością. Tak wielką, tak nieskończoną, tak piękną, że żadne ludzkie serce nie jest w stanie sobie tego wyobrazić, pojąć. Czas, który nastał w Kościele jest szczególnym wyrazem Bożej miłości, Bożej łaski, kiedy Bóg pragnie, byśmy otworzyli swoje serca na Jego miłość, na Jego miłosierdzie, byśmy zobaczyli tę miłość i doświadczyli miłosierdzia. Bóg każdego z nas obdarza nieustannie swoją miłością. Na każdym kroku, w każdym momencie otoczeni jesteśmy Bożą miłością. Każdego z nas Bóg prowadzi i każdym się opiekuje. O każdym z nas wie w każdym momencie wszystko. Nie ma chwili, aby Bóg nie myślał o tobie, nie troszczył się o ciebie. Nieustannie jest przy tobie i czuwa.

W tym czasie Bóg pragnie, abyś otworzył się na szczególną łaskę. Czas Wielkiego Postu to czas, kiedy każda dusza ma możliwość poznawania wielkości Bożej miłości i Bożego miłosierdzia. To czas, kiedy serce powinno zapałać wielką miłością ku Bogu, mając objawianą tak wielką Bożą miłość i Boże miłosierdzie. To czas, kiedy serce powinno otworzyć się na łaskę, by wypełnione Bogiem zaczęło samo okazywać miłość i miłosierdzie. Na pewno w swoim życiu doświadczyliśmy takich momentów, kiedy w zwykłej, drobnej sprawie okazaliśmy miłość, życzliwość, zrozumienie, miłosierdzie. I nasze serce zalała Boża miłość, radość z tego, że daliśmy miłość, daliśmy komuś swoje serce, siebie samego. Sprawiliśmy drugiemu sercu radość, otworzyliśmy drugie serce na miłość. Sprawiliśmy, że w czyimś sercu na nowo obudziła się nadzieja, ufność. Czas Wielkiego Postu – to czas, by otwierając swoje serce na obecność Boga, pozwalać Mu okazywać miłość i miłosierdzie innym duszom poprzez nas. Jeśli pozwolimy Bogu na to, będziemy doświadczać radości. Zrozumiemy, jak ważnym jest, by pozwolić Bogu kochać poprzez nasze serca innych ludzi. Jeśli otworzymy serca, miłość będzie rozlewać się na świat. Dobrze, jeśli chociaż jedno serce obudzi się dzięki nam. Chociaż jedno serce spojrzy w słońce i ucieszy się jego ciepłem, jego promieniami – promieniami Bożej miłości; jeśli choć jedno serce poczuje wdzięczność do Boga za Jego miłość. Jeśli otworzymy swoje serca i przyczynimy się do tego, Boża wdzięczność wobec nas będzie ogromna. Nasza dusza będzie wzrastała, będzie zbliżać się do Boga.

Czas Wielkiego Postu – to czas modlitwy, jałmużny, postu. Trzeba mieć to na uwadze, ale trzeba właściwie rozumieć. Jezus nie przyszedł po to, aby zasmucać i przygnębiać, ale by pocieszać, radować, prowadzić ku Bożemu Królestwu. Przyszedł po to, by objawić Bożą miłość, a ona przynosi szczęście, samą radość, spełnienie. W tym czasie w sposób szczególny Bóg tę miłość objawia. Cały Kościół przygotowuje się, by otworzyć się na pełnię objawienia miłości, na Triduum. W jaki sposób przygotować się? Już teraz otwierając serce na Boga, na Jego miłość, na Jego obecność. Już teraz pozwalając, by On sam poprzez nasze serca przychodził do drugiego człowieka, dotykał go miłością, pocieszał, podnosił na duchu, przynosił radość, nadzieję, wlewał ufność. POZWÓLMY BOGU W NAS KOCHAĆ INNYCH! POZWÓLMY BOGU W NAS BYĆ MIŁOSIERDZIEM WOBEC INNYCH! STARAJMY SIĘ USUNĄĆ W CIEŃ, ABY W NAS ŻYŁ JEZUS. Niech On rano robi śniadanie naszej rodzinie, niech On w naszym środowisku rozmawia z innymi, niech pomaga innym, niech On idzie do pracy i w pracy służy innym. Niech Jezus we Wspólnocie okazuje miłość każdej osobie. Niech On żyje! Niech On będzie obecny wszędzie! POZWÓLMY MU ŻYĆ W KAŻDYM Z NAS! Żyć! Żyć w pełni, a więc być w każdym momencie i przeżywać wszystko to, co jest naszym życiem, naszym doświadczeniem, być we wszystkim. Niech to On raduje się i niech On przeżywa smutek. Niech On cierpi w nas. Miejmy świadomość tego, że jeżeli dajemy Mu miejsce w swoim sercu, to On doświadcza wszystkiego w nas. Żyje naszym życiem, każdą chwilą i wszystko, co należy do nas, należy do Niego. On cieszy się ze spotkania przyjaciela, przyjaciółki, On pociesza drugą osobę, która jest smutna i rozmawia z nami. A kiedy cierpimy, to jest Jego cierpienie. To On choruje na naszą chorobę. Usuńmy się w cień! Pozwólmy Mu żyć w nas! Pozwólmy, aby wypełnił serce, duszę i ciało! Oddajmy Mu i dłonie, i stopy, oddajmy Mu swoje głowy! Oddajmy Mu duszę, serce i ciało! I radujmy się, bo On żyje w nas. Wszystko, co nasze należy do Niego, jest Jego troską, wszystkim się zajmuje i o wszystkim myśli. Jeśli nieustannie będziemy pozwalać Mu żyć w nas, On będzie zajmował się najdrobniejszą sprawą. On będzie w relacjach z innymi ludźmi, niosąc miłość, miłosierdzie, zrozumienie, cierpliwość, łagodność, przebaczenie, otwartość, tylko pozwólmy Mu zamieszkać w nas.

Nastał czas łaski. Jeśli poprosimy, Bóg pomoże nam otworzyć się na Jego obecność w nas. Jeśli zapragniemy, Jezus będzie żył w nas. I sami zdziwimy się tą miłością, która będzie obejmować nasze serca, dotykać innych serc, będzie rozlewać się wokół nas. Będziemy szczęśliwi i zapragniemy tak już żyć zawsze. Będziemy się o to starać. Trzeba tylko uczynić pierwszy krok – uwierzyć i poprosić, aby Bóg tak dotknął naszego serca, tak je otworzył, abyśmy pozwolili Mu żyć w nas.

Połóżmy swoje serca na Ołtarzu. Niech obejmie je miłość i miłosierdzie. Poprośmy Ducha Świętego, aby otworzył je na życie Jezusa. Aby pokierował naszymi sercami, poprowadził je, aby Jezus żył w nas, kochał w nas, okazywał miłosierdzie w nas. Aby wszystko czynił w nas.

Modlitwa

Jezu, mój Umiłowany! Twoja obecność sprawia, że moje serce drży ze wzruszenia. Moje serce z zimnego i twardego jak głaz staje się sercem z ciała. Topnieje jak wosk. Pod wpływem Twojej miłości, Panie, moje serce upada do stóp Twoich i z wielką żarliwością wyznaje Ci miłość, pragnienie służenia. O, Jezu, cudowna jest Twoja obecność, która dotyka mnie, przemienia. Otwiera moją duszę i sprawia, że wstępuje we mnie nowe życie. Czuję, Jezu, że jesteś we mnie, że Ty cały wypełniasz mnie. Nie ma ani najmniejszej cząstki we mnie, która by nie należała do Ciebie, której by nie przenikał Twój Duch. Czuję, Panie, że cały jestem Twój. Ale czuję też, że Ty cały należysz do mnie, że przemieniasz mnie. Patrzę na swoje ciało i wiem, że już nie jest moim, że to jesteś Ty. Patrzę na swoją duszę, na swoje serce – Ty żyjesz we mnie. O, Panie, niepojętym jest to, co mówię. Mój umysł tego nie pojmuje, ale serce? Serce raduje się. Serce rozumie, ono czuje – jesteś we mnie. W moim sercu doświadczam miłości. Tą miłością kocham każdą duszę. Patrzę na wszystkich oczami Twojej miłości, w inny sposób widzę każdego człowieka. Sam się tym zadziwiam, ale to, w jaki sposób patrzę, dzięki Twojej łasce, zachwyca mnie, jak piękną jest miłość, która w ten sposób potrafi patrzeć. Czuję się szczęśliwy, patrząc w ten sposób na innych, kochając, poznając, czego potrzebują. W moim sercu jest pragnienie, by im pomagać. Wiem, czego potrzebują, a więc będę się modlić o to.

Dziękuję Ci, Jezu, za to niezwykłe doznanie, za Twoją obecność we mnie, za Twoje życie we mnie; za to, że przemieniłeś mnie w Siebie i pozwoliłeś doświadczyć Twego życia, Twego patrzenia, Twego miłowania dusz. Och, Panie, pozostań tak już na zawsze we mnie!

***

Dziękuję Ci, Jezu, że żyjesz we mnie. To cudowne, wspaniałe i niepojęte. Daje mi szczęście. Jesteś tak blisko mnie – jesteś we mnie, żyjesz we mnie, kochasz we mnie, cieszysz się we mnie i cierpisz we mnie. Jesteś tak blisko, jak żaden inny człowiek. Daje mi to poczucie bezpieczeństwa, bo to już nie jest moje życie; to jest już Twoje życie. Wszystkie moje troski należą do Ciebie i są Twoimi. Wiem, że będziesz kierował moimi krokami, bo są Twoimi. O, Panie, pozwól mi całkowicie otworzyć się na Twoje życie we mnie, całkowicie oddać się Tobie, w Twoje ręce. Jednocześnie rozumiem, że tak samo jak we mnie, żyjesz w każdym innym człowieku. I w każdym cieszysz się, radujesz, cierpisz i smucisz. Potrzeby innych ludzi są Twoimi potrzebami. Odpowiadając na potrzeby drugiego człowieka, odpowiadam na Twoje potrzeby. Okazując miłość drugiej osobie, okazuję ją Tobie, a nie okazując tej miłości drugiej osobie, nie okazuję jej Tobie. Każde słowo skierowane do drugiej osoby, skierowane jest do Ciebie. Jeśli drugą osobę rozraduję, rozraduję Ciebie, a jeśli ją zranię, zranię Ciebie.

Panie mój, jaka jest wielka odpowiedzialność wypowiadanych słów do drugiego człowieka! Jaka jest wielka odpowiedzialność przyjmowanej postawy wobec innych! Wszystko to czynię wobec Ciebie. Ja wiem, Kościół głosi tę prawdę już od dawna, ale przeżywam ją w sobie dopiero teraz. Dopiero teraz tak jasną staje się w moim sercu, jakbyś wprowadził w moje serce niezwykłe światło.

O, Panie, zbyt wielkie prawdy objawiasz mi. Boże, dajesz mi zrozumienie zbyt wielkich rzeczy. Nie potrafię tego wszystkiego pojąć. W jaki sposób, Panie, mam teraz żyć wobec tych prawd? Chciałbym cały się Tobie oddać, należeć do Ciebie, pozwolić Tobie żyć we mnie i czynić wszystko we mnie. Pozwolić Tobie kochać drugiego człowieka we mnie i okazywać miłosierdzie. Ale, Panie mój, jak? Pomóż mi! Pomóż mi, proszę! Zawładnij moim sercem! Zawładnij moim umysłem! Zawładnij moją duszą! Oddaję Ci moją wolę – Ty, czyń wszystko! Jak Ty zechcesz, tak czyń! Chcę cały zamienić się w słuchanie Ciebie, w oddanie się Tobie, ofiarowanie się Tobie. Cały chcę zamienić się w miłość. Cały chcę być pokojem, pokorą, posłuszeństwem. O, Panie, tego wszystkiego mnie jako człowiekowi brakuje. Jestem całkowitym przeciwieństwem miłości, pokoju, pokory, posłuszeństwa, miłosierdzia. Och, proszę, żyj we mnie! Całkowicie władaj mną! Całkowicie! Cały się oddaję Tobie.

***

Panie mój! Kiedy otwieram serce, kiedy pozwalam Ci na to, byś dotykał mnie swoją miłością, kiedy otwieram się na Twego Ducha i gdy obejmuje mnie Twoja obecność, wszystko przestaje istnieć. Jesteś tylko Ty. Wtedy rozumiem, że właśnie te chwile są najważniejsze. Właśnie te chwile jako jedyne są najważniejsze. To one mają sens. Te krótkie chwile nadają sens mojemu życiu. Panie, wtedy zaczynam pragnąć, aby żyć w ten sposób – w nieustannym jednoczeniu z Tobą, w otwieraniu się na Ciebie, w nieustannym otwarciu się na Twoją obecność. Wtedy widzę, Jezu, że pragnę tylko Ciebie. Wszystko inne przestaje mieć znaczenie, tylko Ty. Panie, nie rozumiem tak wielu spraw i zapewne nie muszę zrozumieć. Jeśli zechcesz, abym rozumiał, to dasz mi światło. Więc nie będę dochodzić, dlaczego, po co? Dajesz mi światło, że jednoczenie się z Tobą jest moim sensem istnienia, jest szczęściem, jest celem, pragnę więc cały otworzyć się na jednoczenie się z Tobą, na Twoją obecność i żyć nią nieustannie. Skoro jedynie to ma sens, to chcę, aby moje życie tego sensu nabrało. Nie chcę nic czynić, co nie ma sensu. Dałeś mi poczuć, doświadczyć Twojej obecności we mnie, Twego życia we mnie, proszę więc abyś pozostał na zawsze, abyś moje serce na zawsze otworzył na swoją obecność. Proszę, abyś sprawił, że będę stale Tobie posłuszny i stale wpatrzony w Ciebie, zasłuchany w Twój głos. Spraw, że nieustannie pozwalać będę Tobie żyć we mnie i czynić wszystko we mnie. Dajesz mi podczas naszych spotkań tak wiele rozumieć, wzbudzasz tak wielkie pragnienia, ale potem, Jezu, pozostawiasz mnie moim ludzkim siłom. Pomagaj mi, bo cierpieniem staje się to, co zrozumiem, to światło, które udzielasz mojej duszy, gdy nie mogę za nim iść, gdy upadam, gdy nie mam sił. Wtedy tak bardzo mocno doświadczam przepaści między nami.

Proszę Ciebie, Jezu, zawładnij całkowicie moim sercem – oddaję Ci je! Zawładnij moją duszą – daję Ci ją! Mój umysł niech należy do Ciebie, nie chcę mieć swoich myśli – chcę tylko Twoje! Niech moja dusza nieustannie wsłuchuje się w Twoje Słowo! Otwórz moje uszy, och proszę! I mój wzrok wewnętrzny. Otwórz moje oczy! Otwórz je! Ja wiem, Ty już je otworzyłeś, już udzieliłeś mi łaski, ale dzięki temu widzę bardzo wyraźnie, jak bardzo jestem jeszcze ślepy i głuchy. Potrzebuję, Jezu, abyś mnie całkowicie otworzył, bo miłość Twoja tak cudowną jest i tak piękną. Pragnę jej tak bardzo. Pragnę kochać Twoją miłością.

Pragnę Ciebie, Boże, z tak wielką siłą, że trudno mi utrzymać serce. Moja dusza nieustannie za Tobą tęskni i płacze. O, Panie! Wyrywa się ze mnie jak ptak, który został uwięziony, a zna wolność i wie, czym jest. Proszę, tak bardzo proszę. Dałeś mi zakosztować miłości swojej, ale ja jestem tylko pisklęciem, małym wróblem, nie orłem. A Ty przedstawiasz mi, jak ptak może szybować ku słońcu. Dajesz poczuć, na czym polega to szybowanie, jak jest pięknym i cudownym. Moje serce zapragnęło, aby szybować tak jak orzeł ku słońcu, ale nadal jestem wróblem. Moje skrzydła są jeszcze nieupierzone, są słabe. Tylko Ty możesz sprawić, że poszybuję ku słońcu, choć jestem tylko wróblem. Tylko Ty! Tylko Ty możesz sprawić, że małe serce wróbla stanie się mężnym, odważnym, nie będzie się lękało szybować na tak wielkich wysokościach. Tylko Ty możesz sprawić, że uwierzę, że mogę szybować. Tylko Ty możesz, Panie mój! Ja mogę tylko czekać z ufnością, że kiedyś przemienisz mnie. Ale skoro dałeś mi takie pragnienia, to będę się ich trzymać. Będę się mocno trzymać pragnień, będę wierzyć, że Ty, który oddałeś za mnie życie, który zamieszkałeś w mojej duszy, miłujesz mnie miłością, której pojąć nie potrafię, ale która mnie pociąga. Więc Ty, który mnie tak miłujesz i zamieszkałeś we mnie, przemienisz mnie w Siebie. Żyć będziesz we mnie. Wierzę, że będę mógł kiedyś powiedzieć, że już nie ja żyję, ale Ty. Będzie to najszczęśliwszy moment w moim życiu. I całkowicie, Boże, zjednoczę się z Tobą.

O Panie, cały w Tobie zatonę, wielbiąc Ciebie, dziękując Ci, kochając Ciebie. Cały będę miłością. Wysławiać będę Twoją miłość wraz ze wszystkimi Aniołami i Świętymi. Ale też będę pragnąć, by Twoja miłość spłynęła na całą ludzkość. Och, dam wtedy poznać wszystkim ludziom, jak cudowną jest Twoja miłość. Będziesz przymykać oko, a ja będę wykradać Twoją miłość, by dawać ją ludziom. Będę ją objawiać każdemu sercu, aby mogło jej doświadczyć, aby mogło zacząć żyć. Wiem, że z miłości będziesz pozwalał mi na to, tak jak pozwalasz swoim Świętym. Och, proszę – żyj we mnie! Kochaj we mnie! Czyń wszystko we mnie! Pobłogosław mnie Jezu, abym już nie ja żył, tylko Ty.

Refleksja

Miłość otwiera serca, dusze, wprowadza duszę w wielką zażyłość z Bogiem. Miłość daje duszy światło, poznanie, zrozumienie. Miłość jednoczy duszę z Bogiem. Miłość przemienia duszę, że staje się całkowicie Jezusową. Miłość przeprowadza ją na drugi brzeg. Miłość w końcu stapia duszę z Bogiem, tak zlewa ją z Bogiem, że już są całkowicie jedno we wszystkim – żyje Bóg i tylko Bóg. Niech nasze serca zapragną takiego zjednoczenia.

Błogosławię was – W Imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego. Amen.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

Możesz użyć następujących tagów oraz atrybutów HTML-a: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <strike> <strong>