A woda płynęła spod prawej strony świątyni

Bóg jest Miłością. Bardzo często od tego stwierdzenia zaczynamy nasze rozważania. Jest to tak wielka prawda, tak głęboka, że warto i całe życie poświęcić na jej rozważanie, na zgłębianie tej cudownej i niezwykłej tajemnicy.

W czym przejawia się niezwykłość Bożej miłości? Również i dzisiaj Słowo natchnione podpowiada nam, a możemy zaobserwować to chociażby w obrazie ukazanym w pierwszym czytaniu (Ez 47, 1-9. 12). Czymże jest to źródło wytryskujące spod świątyni? To Boże życie; życie niezwykłe, które nie jest tym, o którym myśli człowiek, które człowiek poznaje za pomocą swego umysłu, różnych narzędzi. Człowiekowi wydaje się, że wystarczy uzbroić się w pewne narzędzia, wystarczy zbadać, mieć pewną wiedzę przyrodniczą, aby poznać życie. Owszem, w jakimś stopniu życie przyrody tak. Niektórym wydaje się, że wystarczy trochę wiedzy psychologicznej, aby zgłębić tajemnice życia. I ten aspekt człowiek może w jakimś stopniu zgłębić, ale to nie będzie zgłębianie życia Bożego, bo życie Boże jest czymś innym.

Przedstawiony w dzisiejszym fragmencie Pisma Świętego strumień jest strumieniem wody żywej, dającej zdrowie, prawdziwe życie. Gdy ta woda wpada do innej, słonej, przemienia ją i czyni ją żywą. W tej wodzie jest całe bogactwo zwierząt. Drzewa, które rosną wzdłuż strumienia i swoimi korzeniami sięgają do jego wód, rodzą niezwykłe owoce – zdrowe, piękne, dorodne. Liście mają właściwości uzdrawiające, lecznicze. To wszystko czerpane jest z tego strumienia – wody wypływającej spod świątyni. To obraz życia Bożego. To z Boga wypływa życie; życie, które stworzyło cały wszechświat; które tchnęło we wszystkie stworzenia swego Ducha; które ożywia dusze.

Dlaczego z Boga wypływa życie? Powód jest jeden, domyślamy się go – MIŁOŚĆ. Dlatego, że Bóg jest Miłością. Dlatego, że kocha, udziela swego życia całemu stworzeniu. W sposób szczególny i wyjątkowy udziela swego Boskiego życia człowiekowi.

Obdarowanie człowieka życiem w sposób niezwykle obrazowy ukazuje Męka Jezusa, szczególnie męka na Krzyżu, śmierć i przebicie Serca. Z wnętrza Jezusa wypłynęła Krew i Woda. To pewien obraz dany ludziom, aby uświadomić, iż Bóg dał im wszystko. Otworzył swoje wnętrze i dał wszystko – CAŁE ŻYCIE WYLAŁ NA SWOJE UMIŁOWANE STWORZENIE. Logicznie rozumując dochodzi się zawsze do tego, iż nie ma innego powodu, jak tylko MIŁOŚĆ. To ona skłoniła Stwórcę, by pójść aż na Krzyż i dać otworzyć swoje wnętrze. Żaden inny powód nie istnieje. Nie da się logicznie wyprowadzić innego argumentu, tylko miłość. Ponieważ życie Boga jest darem największym i niezwykłym, należy prosić Ducha Świętego, by rozważając go pomógł, choć odrobinę otworzyć się na mądrość tej tajemnicy życia Bożego darowanego człowiekowi. Jezus to życie daje podczas swojej Męki. Ono wylewa się z Niego na świat już w Ogrodzie Getsemani w postaci krwawego Potu, podczas wszystkich tortur, męczarni w postaci Krwi, Potu, w postaci Łez. By człowiekowi było lepiej zrozumieć, aby uwierzył, na koniec przebite zostało Serce Jezusa, by całe życie wypłynęło na człowieka, jego pełnia.

Z Jezusa wypłynęła cała Krew. To niezwykłe. Jezus przez całą Drogę Krzyżową wylewał Zdroje Miłosierdzia na wszystkich wokół, przez to też słabł z każdym krokiem. Rozpoczynał ją już osłabiony, bo przecież wcześniejsze tortury bardzo Go osłabiły. Już wylał swoją Krew, chociażby podczas biczowania, a podczas Drogi Krzyżowej naznaczał ją śladami Krwi, Potu. Podczas przybijania dalej lała się Krew. Gdy zawisnął na Krzyżu, znowu Krew wypłynęła. Jego Ciało zmieniało kolor, bo tej Krwi było coraz mniej. A jeszcze jakby tego wszystkiego było za mało, gdy umarł przebito Jego bok, Serce i do końca z Jego wnętrzności popłynęła Krew i Woda – pełnia życia Bożego dla człowieka.

Przez cały czas Wielkiego Postu staramy się zbliżać do Męki Jezusa, poznając tajemnicę miłości Boga. Staramy się od różnej strony spojrzeć na tę miłość, zanurzyć się w nią, dotknąć jej, otworzyć serce, by ją przyjąć i choć w maleńkiej części starać się nią żyć. Podczas kolejnych rozważań poznajemy pewne fragmenty tajemnicy Bożej miłości. Za każdym razem widzimy, jak niezwykłą jest ta Miłość, jak wielka, jak potężna. I dochodzimy do tego, iż Bóg wywyższył człowieka, podnosząc do niezwykłej godności, wyróżniając spośród całego stworzenia. Dzisiaj spójrzmy jeszcze raz na Boga, który oddaje swoje życie człowiekowi, którego stworzył, a który się zbuntował przeciw Niemu, zgrzeszył; człowiekowi, który podniósł na Niego rękę i Go zabił.

Miłość Boża jest doskonała. Daje człowiekowi życie Boskie. Żadne inne stworzenie – ani rośliny, ani zwierzęta, ani przyroda nieożywiona – nie otrzymują takiego życia. Owszem, Bóg stwarzając daje życie, ale życie wieczne daje tylko człowiekowi. To powód, aby człowiek każdego dnia dziękował Bogu i wielbił Go za ten niezwykły, największy Dar. To powód do nieustannej radości, by pozostawiając wszystkie sprawy cieszyć się i radować o każdej porze. To również powód, aby każdego dnia przyjść na Eucharystię i razem ze wszystkimi Aniołami i wszystkimi Świętymi uwielbić Boga za ten Dar, uczestnicząc za każdym razem w wydarzeniu udzielania Boskiego życia człowiekowi. To powód, by każdego dnia świętować największe Święto, przyjmować z wielką czcią, szacunkiem, miłością, pokorą, oddaniem samego Boga. Przecież za każdym razem przyjmujemy Boskie życie. To nie jest zwykły Pokarm, to jest życie wieczne. Już teraz otrzymujemy je. Jeśli człowiek uświadomi sobie, w czym każdego dnia uczestniczy, w jak niezwykłym i wielkim wydarzeniu, zmieni swój stosunek do Eucharystii. Wtedy zrozumie, że Eucharystia jest dla niego najważniejszym wydarzeniem dnia, największym świętem i uroczystością, do którego trzeba się przygotować wewnętrznie i zewnętrznie. Przecież JEST TO SPOTKANIE Z SAMYM BOGIEM, KTÓRY ODDAJE SWOJE ŻYCIE TOBIE. Gdybyś szedł na audiencję do jakiegoś króla, na pewno od rana byś się przygotowywał. Godzinami byś się zastanawiał, w co się ubrać, co wypada, a co nie wypada; jak się uczesać, może do fryzjera warto by pójść; co można powiedzieć, czego nie wolno; jak się ukłonić, jak się zachować – stać czy klęczeć, upaść na twarz, czy jeszcze jakoś inaczej, jak trzymać ręce. Czy idąc na Eucharystię też się przygotowujesz? A przecież jest to spotkanie z największym Królem – Stwórcą Wszechświata. Przypomnij sobie, nawet często idąc już na Eucharystię, nie myślisz gdzie idziesz. Zajmujesz się różnymi innymi sprawami. Nie przygotowujesz się! Nie przygotowujesz swojej duszy na spotkanie Tego, który za moment odda swoje życie tobie. Odda życie, a więc umrze dla ciebie. Pomyśl, czy czasem nie traktujesz zbyt lekko tego spotkania? Czy nie traktujesz tak jak każdego innego punktu dnia? W związku z tym pomyśl, jak byłbyś przyjęty przez zwykłego władcę, króla, gdybyś przyszedł nieprzygotowany. Skończyłeś swoją pracę na przykład w oborze i prosto idziesz do króla, albo skończyłeś swoją pracę w kuchni i tak w fartuchu idziesz do króla, jak byłbyś przyjęty? Król to człowiek, więc domyślasz się, jakie byłoby przyjęcie. Ty idziesz do innego Króla, który jest bardzo wyrozumiały, a Jego wyrozumiałość płynie z miłości. On ciebie tak kocha, że nie patrzy na twój fartuch pełen mąki, na twoje ubranie prosto z obory, On pragnie tobie podarować swoje życie. Tylko czy ty, tak zajęty swoimi sprawami, nieprzygotowany, w głowie cały czas jeszcze mając myśli o tym, co się dzieje za plecami, zauważasz, że oto otrzymujesz największy Skarb? Gdyby ci, którzy władają państwami zdali sobie sprawę, jaki to Skarb, biliby się o niego. Sądzą, że skarbem są złoża naturalne, złoto, stąd wojny o pieniądze, które płyną z różnych rzeczy, bo nie wiedzą gdzie jest prawdziwy Skarb. Ale ty wiesz! Tylko czy każdego dnia otwierasz swoje serce na ten Skarb, na życie Boskie – na strumień wypływający spod świątyni, napełniając życiem wszystkie rozlewiska, również te słone, bez życia, uzdrawiając, czyniąc wszystko nowym?

Pomyśl czasem, po co przychodzisz na Eucharystię? Co się tutaj dokonuje? A w związku z tym, jaka powinna być twoja postawa? Czy rzeczywiście jesteś świadomy, po co tu przychodzisz? Z Kim się spotykasz? Co otrzymujesz? Otwórz swoje serce, połóż je na Ołtarzu i poproś, aby Bóg obdarzył cię swoim życiem. Aby udzielił ci też swojego Ducha, który chociaż trochę wleje mądrość w twoje serce, byś rozumiał, co się dokonuje podczas Eucharystii.

Modlitwa

Witaj Jezu, mój Królu! Dziękuję Ci, że uświadamiasz mi stan mojej duszy. Uświadamiasz mi, jaka jest moja dusza, kiedy przychodzę na Eucharystię. To smutne, Boże, że do tej pory tak się zachowywałem. Przypominałem osoby, które wprost z obory idą na audiencję do króla. O, Panie mój, przepraszam Cię! Przepraszam, że wyrywałem się na moment z mojego życia, aby towarzyszyć Tobie w Ofierze, a potem z powrotem wracałem do swojego życia. Przepraszam Cię, że tak utytłany w tym wszystkim, co jest w świecie, w całym brudzie, we wszystkich sprawach, obowiązkach, opiniach, we wszystkich rozmowach, wszystkich obrazach, szedłem do Ciebie. Przecież powinienem się przygotować, pozostawić wszystko, a swoje serce otworzyć na Twoją obecność w Twoim Słowie, na Twoją obecność we mnie, pobyć jakiś czas z Tobą jeszcze przed Eucharystią, również w domu powoli wyciszać swoje serce. Nawet, jeśli muszę wykonywać obowiązki, to przecież mogę już być z Tobą, już przygotowywać się do Eucharystii. O, prawdziwie do mnie są te słowa, iż „nie rzuca się pereł przed wieprze”. Nie wiem, nie znam wartości Eucharystii, nie uświadamiam jej sobie. Nie doceniam tej Perły traktując tylko jako błyskotkę, jak każdą inną. O, Jezu, wybacz mi! Wybacz mi, Jezu!

***

Jezu mój! Pragnę otworzyć moje serce, aby lepiej uświadamiało sobie, czym jest Eucharystia. Pragnę otworzyć moje serce, aby wejść w Twoją rzeczywistość i uczestniczyć w Twojej Ofierze. Chcę, Panie! Chcę być na prawdziwej Audiencji, u prawdziwego Króla. Nie chcę stracić nigdy więcej spotkania z Tobą. Proszę, otwieraj moją duszę! W każdej sekundzie Mszy św. uświadamiaj mojej duszy wszystko, czego dokonujesz. Chcę, Jezu, czerpać z Ciebie. Panie mój, nie chcę patrzeć zewnętrznie, nie chcę słuchać pobieżnie, chcę wejść w głębię.

Ja wiem, Boże, żeby wchodzić w głębię, trzeba przygotować się. Nie da się tak wprost ze świata wypaść i wpaść w Twój świat. O, Panie mój, proszę, abyś moje serce, duszę przygotował. Abyś zabrał cały ten brud świata ze mnie, abyś mnie obmył, oczyścił, abyś zdjął ze mnie wierzchnie ubranie. Przychodzę wprost z obory, cały jestem utytłany, a więc Ty wszystko ze mnie zabierz. Zdejmij to wszystko, co obciąża moje serce, co je przytłacza, przygniata, co przylepiło się do mojej duszy. Wszystko to zabierz. Chcę spotkać się z Tobą, Jezu, który idziesz drogą krzyżową; z Tobą, który przybijany jesteś do Krzyża; z Tobą, gdy oddajesz ostatnie tchnienie, o Panie! I wtedy, gdy z Twego boku wypływa Krew i Woda – chcę stać pod Krzyżem właśnie wtedy, aby na mnie spłynęło Twoje życie. I chcę przyjąć Ciebie w swoje ramiona, kiedy zdejmują Ciebie z Krzyża.

Dziękuję Ci, Jezu, bo choć w żaden sposób nie zasłużyłem, dajesz mi to, o co proszę. Obdarzasz mnie Sobą. Moją duszę stawiasz pod Krzyżem. Wylewasz na mnie Krew i Wodę swoją. A potem pozwalasz, abym brał w objęcia Twoje biedne Ciało. Panie mój, jak Ci podziękuję! Boże mój, kocham Ciebie!

***

Panie, Królu mój! Mój Umiłowany! Nie wiem, jak mam Ci dziękować! Obdarowujesz mnie pełnią życia. Dajesz mi swoje życie, chociaż ja przychodzę na spotkanie z Tobą zupełnie nie przygotowany. Porównanie do bagna, gnoju, błota jest niczym, bo gdy człowiek przychodzi wprost ze świata do Ciebie, który jesteś Świętym, Czystym, to rzeczywiście można przyrównać serce ludzkie do najobrzydliwszych rzeczy. A mimo to, Ty Boże wszystko to wziąłeś, ze wszystkiego mnie obmyłeś, oczyściłeś. Dałeś Siebie, swoje życie. Dałeś mi najcenniejszą Perłę, złożyłeś ją w moim sercu. O, Panie, tak słabą duszą jestem. Proszę, pomóż mi, abym tego Skarbu, który mi dałeś znowu gdzieś nie zaprzepaścił, nie zakopał, nie przykrył błotem, gnojem. Proszę, abym pielęgnował ten najcudowniejszy Skarb, abym żył nim, pamiętał o nim każdego dnia, o każdej porze. Proszę!

Będę odwoływać się Boże do tego, iż uczyniłeś mnie swoim dzieckiem, a więc jako dziecku, pomóż! Rodzice za dziecko robią wszystko, bo dziecko nie potrafi, nie rozumie, jeszcze niczego nie wie. Spójrz na mnie jako na swoje dziecko, które obdarowane największym Skarbem, nie potrafi zadbać o ten Skarb. Czy król otwiera skarbiec przed swoim małym dzieckiem, które przecież dziedziczy po nim wszystko i mówi: masz, to twoje? Ludzki król tego nie zrobi, bo wie, że małe dziecko nie jest w stanie odpowiednio docenić wartości i zadbać. A Ty złożyłeś we mnie Skarb o wiele cenniejszy od ziemskiego skarbu. O, Panie, ufam, że teraz otoczysz mnie swoimi Aniołami, swoimi Świętymi, że dasz mi swoją Matkę i Oni zadbają o ten Skarb. Oni pomogą. Przecież, kiedy umiera król, młody królewicz ma swoich doradców. Jeśli jest niepełnoletni, osoba dorosła sprawuje władzę w jego imieniu do czasu, aż nabierze pełnoletności. Więc i ja proszę, Matko Najświętsza, Ty bądź Regentką, która będzie panować w moim sercu, dysponując tym największym Skarbem. I pouczaj mnie, jak nim zarządzać. Udzielaj mi wszelkiej mądrości ku temu, aby dojrzewać do tego Skarbu – do życia Bożego. I was Aniołowie, was Święci proszę, bądźcie mi niczym doradcy, którzy miłują Tego, komu doradzają. Pragnę oddać się i w waszą opiekę, bo czuję się niezmiernie słabym, a obdarowanie tak wielkie. Ufam, że pomożecie mi w dysponowaniu Skarbem.

Boże, wierzę w Twoją mądrość i wierzę w Twoją miłość, choć nie przeczę, że dziwię się, iż właśnie takiej małej duszy dałeś takie bogactwo. Miłość Twoja musi być wielka, skoro nie zważasz na całkowitą nędzę moją, brak wszelkich predyspozycji, by zarządzać takim Skarbem i dajesz mi swoje życie. Pragnę uwielbiać Ciebie, wysławiać Twoją wielką miłość, która skłania Ciebie do obdarowania dusz swoim życiem. Pragnę, Boże, wraz z Aniołami, wraz ze Świętymi śpiewać Tobie pieśń uwielbienia, chwały, wywyższać Ciebie.

***

Dziękuję Ci, Boże za ten największy Dar Twój – Twoje życie ofiarowane mojej duszy. Proszę Ciebie, abyś pomógł mi tym Darem dysponować, zarządzać. Pomóż mi! Potrzebuję Ciebie, aby nie zaprzepaścić tego. Proszę, pobłogosław nas, Boże.

Refleksja

Rozważajmy Mękę Jezusa i zobaczmy ją w Eucharystii. Zobaczmy Ofiarę – życie, które otrzymujemy. A gdy uświadomimy sobie, czym jest Eucharystia, zmieńmy swoje nastawienie do niej. TRAKTUJMY EUCHARYSTIĘ JAKO NAJWAŻNIEJSZE WYDARZENIE DNIA, DO KTÓREGO TRZEBA SIĘ PRZYGOTOWAĆ. Nie dlatego, że taki jest obowiązek, ale z miłości, bo przecież EUCHARYSTIA – TO UCZTA MIŁOŚCI. Z miłości Bóg składa Ofiarę z samego Siebie. Z miłości Bóg obdarza człowieka swoim życiem, wywyższa człowieka. Dla duszy powinno to być największym Świętem.

Aby świętować, trzeba się przygotować. Skoro masz świadomość, że otrzymasz Dar, to przygotowujesz się wcześniej, aby przyjąć i podziękować. Jeśli masz świadomość, jak cenny będzie to Dar, to chcesz Temu, kto ci pragnie go dać, należycie podziękować.

Rozważaj w swoim sercu, czym jest Eucharystia, abyś niósł radość Jezusowi swoją postawą, abyś Go nie zasmucał, nie ranił. Przyjmuj postawę pokory, postawę dziecka. Wobec Boga żadne uniżenie nie jest przesadą.

Błogosławię was – W Imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego. Amen.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

Możesz użyć następujących tagów oraz atrybutów HTML-a: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <strike> <strong>