Rozdział I

Śladami świętej Teresy od Dzieciątka Jezus

<<…poprzednia                                                                                        następna…>>

Siostra Konsolata i Dzieje duszy

Słuchaj:

Droga dziecięctwa duchowego jako nauka nie jest czymś nowym ani nie pochodzi od ludzi. Znajduje się ona w Ewangelii.

Zasługą św. Teresy od Dzieciątka Jezus było to, że w sposób doskonały zrozumiała ten szczególny aspekt nauczania Boskiego Mistrza i potrafiła odnieść go do całego życia duchowego, dając światu przykład zastosowania go w praktyce życia.

Wiele już powiedziano i napisano o tego rodzaju życiu duchowym, o jego znaczeniu dla uświęcania dusz i dla apostolatu oraz o tym, że odpowiada ono na duchowe potrzeby naszych czasów 24. Próba więc dodawania czegokolwiek z naszej strony byłaby nie tylko czymś zbytecznym, ale i przejawem zarozumiałości. Jednakże bardziej od słów naukę tę potwierdzają fakty. Któż mógłby wymienić liczbę osób doprowadzonych do Boga przez Świętą Karmelitankę? Albo kto mógłby wskazać na liczbę tych, którzy uświęcili się, idąc jej małą drogą miłości?

Jedną z nich jest siostra Konsolata. To właśnie lektura Dziejów duszy zdobyła Pierinę, kiedy to jako młoda dziewczyna pragnęła oddać się Bogu, nie mając jeszcze jasno sprecyzowanej drogi życiowej. W swoich zapiskach autobiograficznych notuje 15:

„W pewien letni poniedziałek 1924 roku jedna z przyjaciółek, Gina Richetto, poprosiła mnie, abym jej przechowała książkę, którą miała później odebrać. Otwieram książkę… są to Dzieje duszy. Po kolacji wchodzę na półpiętro wychodzące na sklep i tam, w świetle ulicznej lampy, zaczynam czytać życiorys św. Tereski. Podczas czytania ogarnia mnie nowe wzruszenie. Rozumiem, że to ja właśnie jestem tą duszą słabą, którą Pan znalazł: «(…) gdybyś cudem znalazł duszę słabszą, mniejszą od mojej itd.». Tym jednak, co mnie nieodparcie pociąga, jest zaproszenie małych dusz, jest życie miłością, jest «Jezus, którego chciałabym tak bardzo kochać, kochać tak, jak nikt Go jeszcze nigdy nie kochał». Wtedy moją duszę przeniknęło głębokie uczucie łagodnej słodyczy. Z twarzą ukrytą w dłoniach słucham Bożego wezwania, a ono daje się odczuć sercu, mocne i przynaglające”

Był to głos łaski, który pobudzał Pierinę do odrzucenia jakichkolwiek wątpliwości dotyczących powołania zakonnego, i wskazywał jej drogę, jaką ma przebyć: małą drogę miłości. Nie chodziło tu o jakieś zwykłe i przelotne wrażenie, ale o głębokie działanie łaski. Potwierdził to potem Jezus, który powiedział jej (27 listopada 1935 roku):

Otóż, znalazłem duszę słabą, która z całkowitą ufnością powierzyła się mojemu nieskończonemu miłosierdziu. Jesteś nią ty, Konsolato, i dla ciebie zdziałam cuda, które przewyższą twoje wielkie pragnienia27.

Święta Tereska napisała: „O Jezu! czemuż nie mogę powiedzieć wszystkim małym duszom, jak niewypowiedziana jest łaskawość Twoja. ( … ) czuję, że gdybyś— co niepodobna – znalazł duszę słabszą i mniejszą niż moja, z radością obsypałbyś ją jeszcze większymi łaskami, gdyby tylko z całkowitą ufnością powierzyła się Twemu nieskończonemu miłosierdziu.”

Siostra Kónsolata jest więc chlubą św. Tereski, to nią została zdobyta na małą drogę miłości: wybrana przez Boga dla potwierdzenia jej nauki i nadania jej konkretnego kształtu w swoim życiu.

Ten sam duch

Siostra Konsolata miała dary nadprzyrodzone, takie jak wizje i słowa Boże. W życiu św. Teresy również nie brakowało darów nadprzyrodzonych”. Należy zauważyć, że chodzi tu o dary darmo dane, których dusza nie może odrzucić, jak również nie powinna ich sama szukać. Wystarczy jej, że nie jest do nich przywiązana ponad miarę i że nadaje im właściwe znaczenie w odniesieniu do własnego uświęcenia. Tak postępowała siostra Konsolata. Jak długo była nimi obdarowana, tak długo czuła się głęboko niegodna i upokorzona. Kiedy została ich pozbawiona, nie niepokoiła się tym, a tym bardziej nie cofnęła się w swojej wierności łasce.

Znajdujemy natomiast w jej życiu wszystkie cechy dziecięctwa duchowego, wśród nich pierwszą i najistotniejszą: życie miłości. Przytoczyć tu można niektóre myśli św. Teresy od Dzieciątka Jezus na ten temat: „{Jezus} nie potrzebuje wcale naszych dzieł, lecz jedynie naszej miłości. ( … ) [Dziecko] o jedno tylko prosi: o miłość ( … ). Ono jedno tylko potrafi: kochać Ciebie, o Jezu, ( … ) wielkie i głośne czyny są mu zakazane, nie może głosić Ewangelii, przelewać krwi… mniejsza o to; jego bracia pracują za nie, a ono, małe dziecko, stoi przy tronie Króla i Królowej, i kocha za swoich braci, którzy walczą.

Kocham Ciebie, mój Jezu, kocham Kościół Święty – Matkę moją, i pamiętam, że «najmniejszy akt CZYSTEJ MIŁOŚCI jest dlań bardziej użyteczny, niż wszystkie inne dzieła razem wzięte»”30.

A oto, co pisze siostra Konsolata:

„Dziś rano (2 sierpnia 1935 r.) zapytałam: dla­czego Ty, o Jezu, dajesz siebie z taką czułością małym duszom i otaczasz je wszelką Twoją troską, i troszczysz się o wszystkie, nawet najdrobniejsze ich potrzeby… Dlaczego? Wtedy w moją duszę weszło światło. W świętej Ewangelii, po Bożych słowach: «Pozwólcie dzieciom przychodzić do Mnie, nie przeszkadzajcie im; do takich bowiem należy królestwo Boże» (Mk 10,14) znajduje się słowo, które objawia mi Twoje serce macierzyńskie: «Biorąc je w objęcia, kładł na nie ręce i błogosławił je>> (Mk 10,16). Nie tylko je błogosławiłeś, ale dając upust Twemu Bożemu Sercu, obejmowałeś je.

Wtedy zobaczyłam obraz wielkiej ludzkiej rodziny: widziałam starsze dzieci, które pracują i zarabiają, i – jeśli są dobre – są dumą swoich rodziców; małe zaś dzieci nic nie robią, właśnie nic, ale kochają i zajmują najważniejsze miejsce w sercu matki. Powiedz mi, Jezu, kiedy matka cieszy się najbardziej? Czy wtedy, gdy jej syn napełnia ją durną z powodu swoich osiągnięć w nauce czy czymś jeszcze innym, czy też – kiedy mały – należy do niej całkowicie i może go owijać w pieluszki, przewijać i przygarniać z miłością do swego serca, obdarowywać pieszczotami? ( … ) Och, nikt nie potrafi wyrazić radości, jakiej doświadcza matka przy kołysce swego kochanego dziecka. Tak jak nikt nie potrafi powiedzieć, kto bardziej cieszy się: dziecko, które otrzymuje tyle pieszczot, czy matka, która nimi je obdarza. Dla swego niemowlęcia ma najpiękniejsze sukienki, najdelikatniejsze rzeczy i – co jest niemożliwe – gdyby to dziecko pozostało zawsze małe, mama obdarzałaby je czułością przez całe życie, nigdy się tym nie męcząc.

Gdy przenoszę to rozumowanie na płaszczyznę duchową, wydaje mi się, że jest to doskonały obraz tego, co czyni Jezus z małymi duszami. One są Jego, wyłącznie Jego, dlatego z macierzyńską czułością przygotowuje dla nich najpiękniejsze szaty cnót. A ponieważ, podobnie jak dzieci, one są obojętne, może według upodobania ubierać je w cnoty lub przebierać, może tulić je do Serca albo pozostawić na boku: one tak samo są szczęśliwe, jeśli tylko mogą Go kochać, jeśli tylko mogą żyć w zasięgu Jego Bożego uśmiechu, jeśli tylko mogą Mu coś ofiarować, aby pomóc Mu w zbawianiu dusz. Największą radością, której można zakosztować na ziemi, jest posiadanie Boga, ale tylko Boga; wtedy doświadcza się jakby przedsmaku raju. Tego właśnie doświadczają małe dusze (..•)„31

Siostra Konsolata z naciskiem mówi nam, że przez małe dusze nie należy rozumieć jedynie dusz niewinnych, ale także te, które przez miłość chcą wynagrodzić i odzyskać stracony czas. Do tych dusz zalicza siebie samą.

„Jak dobry jest Jezus i z jaką matczyną czułością nosi w swoich Boskich ramionach tych, którzy pragną pozostać w Jego oczach małymi! Jak się pochyla nad nimi, aby zaspokoić wszystkie ich pragnienia, wszystkie ich chęci, chociaż te dusze miały to największe nieszczęście, jakim jest obrazić Pana, tak jak Konsolata! (…) Och, tylko Jezus urnie zapomnieć wszystko, a nawet więcej, raduje się, rozlewając w obfitości łaskę tam, gdzie wcześniej była obfitość winy”32.

Istotnie, tak było w życiu siostry Konsolaty i tak będzie w życiu wszystkich dusz, czy to niewinnych, czy grzesznych, które będą chciały iść za nią tą samą drogą miłości. Potwierdzeniem jej entuzjazmu dla świętego dziecięctwa duchowego są niektóre anegdoty z życia we wspólnocie Kapucynek, w których przejawia się duch franciszkański i czuje się atmosferę Kwiatków św. Franciszka.

„Pewnego dnia przyszła do celi pewna probantka po drewniaki 33. Powiedziałam jej, że nie będąc przyzwyczajona do noszenia ich, przez pierwsze dni będą jej sprawiały kłopot «O nie, Siostro, ja pochodzę z ubogiej rodziny robotniczej, dlatego nie mogłam zawsze nosić wygodnego obuwia, więc w zimie nosiłam zawsze drewniaki». Te słowa wypowiedziała z tak prawdziwą pokorą, że byłam nimi zbudowana. Pomyślałam sobie, że gdybym była bogata, dałabym jej wszelkie najwygodniejsze pantofelki! (…) I kiedy potem widziałam ją, jak u wejścia do chóru, zgodnie z naszym zwyczajem w czasie Nowenny przed uroczystością św. Franciszka, klęcząc pokornie i ufnie, prosiła o jałmużnę modlitwy, by otrzymać łaskę owocnego odprawienia świętych rekolekcji, nie mogłam nie pochylić się nad nią ze słowami: «Tak, będę prosiła Pana, aby uczynił Siostrę wielką świętą!». W tym dniu zrozumiałam, dlaczego Serce Jezusa pochyla się z taką miłosierną wyrozumiałością nad małymi i pokornymi. Jest tak dlatego, ponieważ zdobywa Go nasza słabość. On nie może oprzeć się tak wielkiej naszej nędzy; a będąc bogatym, daje wszystkim najwygodniejsze buciki!”

„Pewnego popołudnia zatrzymałam się na chwilę w pobliżu ogrodu i usiadłam na ławce. Kurczęta, biorąc mnie za ich dobrą karmicielkę, otoczyły mnie i szturmem obsiadły moje kolana, a potem zajęły oparcie ławki. Pomyślałam o św. Franciszku i pozostawiłam je w spokoju, a potem poczułam potrzebę okazania im serca, aby i one mogły kochać, jak ja tego pragnę (…). Jedno z nich, które pozostało na moich kolanach, próbowałam pogłaskać, ale się przeraziło, a jego serduszko zaczęło mocniej bić. Chciałam je uspokoić, dlatego przytuliłam do swego serca, aż się uspokoiło. Widać, że się mu to spodobało, bo uspokoiło się. Pozwoliłam mu dołączyć do swoich towarzyszy, a sama wróciłam do chóru na adorację Jezusa. ( … ) Nie myślałam więcej o tym mało znaczącym fakcie, ale łaska mi go wyjaśniła. Jeśli Konsolata współczuła temu biednemu kurczęciu tylko dlatego, że było przerażone, i miała potrzebę przytulić je do serca, aby je uspokoić, o ileż bardziej Serce Jezusa, które jest Sercem ludzkim, czuje współczucie dla mojej biednej duszy, czuje potrzebę przytulenia mnie do swego Boskiego Serca! A ponieważ rankiem wykroczyłam przeciw miłości i dlatego czułam się niegodna, inna myśl umocniła mój umysł. Czym zasłużyło sobie to kurczę na to, że je aż przytuliłam do serca i obdarzyłam pieszczotą? Niczym. Skłoniło mnie do tego po prostu tylko współczucie. Otóż, takie samo współczucie popycha Jezusa ku mojej biednej duszy”.

„Tutaj, w klasztorze Kapucynek, Jezus jest rzeczywiście do naszej dyspozycji i żyjemy w pobliżu tabernakulum w niewyobrażalnej zażyłości z Nim. Jezus z pewnością cieszy się z tego, ponieważ kiedy podczas modlitw i specjalnych nabożeństw zbliżamy się do Niego, On nas tuli, daje nam odczuć swoją Bożą obecność w sposób wyjątkowy, wewnętrzny, czuły. ( … ) Nie wiem, zbliżanie się podczas modlitwy do tabernakulum wydaje mi się w moim wypadku nieco faryzejskie, bo powinnam naśladować biednego celnika z Ewangelii. Jednakże słodki obraz przedstawiający Jezusa tulącego dzieci uwolnił mnie od wszelkiego lęku, ponieważ zrozumiałam, że nie tylko dusza ma potrzebę modlenia się w pobliżu Jezusa żyjącego, ale także Jezus, Jego Boskie Serce, też raduje się z tego, że ma nas tak blisko siebie, przybiegających do Niego z prostotą, jak te dzieci na obrazie, które chcą być jak najbliżej”

Boże preferencje…

Jezus często umacniał siostrę Konsolatę w jej pragnieniach, postanowieniach duchowego dziecięctwa. Już podczas wizji intelektualnych, którymi była obdarowywana zawsze, kiedy Jezus przygarniał ją do swego Boskiego Serca, widziała samą siebie, swoją duszę, w postaci kilkuletniej dziewczynki. Następnie miały miejsce Boże pouczenia, na temat których udzielamy głosu jej samej.

„W pierwszych latach mego pobytu u Kapucy­nek uważałam, że miłość do Jezusa polega na czynieniu wielu rzeczy; ale Jezus, poczynając już od świętych rekolekcji przed pierwszą profesją, powiedział mi: Troszczysz się o zbyt wiele rzeczy, a jest ci potrzebna jedna rzecz: kochać Mnie!”34.

„W 1931 roku, w dzień Zesłania Ducha Świętego, podczas medytacji w chórze Jezus zażądał ode mnie przyrzeczenia. Przytaczam je: «0, Jezu, przyrzekam Ci  wierzę mocno, że mam iść drogą miłości. Zdaję się całkowicie na nią, ufam jej i przekreślając wszystkie poprzednie postanowienia, od dziś aż do ostatniego tchnienia, zawierzając Tobie, przyrzekam Ci żyć nieustanną miłością poprzez nieustanny akt miłości, wypełniając wszystko z miłością, niczego nie szukając, jak tylko miłości!»”.

„Droga do przebycia została wyznaczona i znalazłam się w pełnym świetle. Zrozumiałam, że Jezus chce działać w mojej duszy i kiedy chciałam wybrać jakąś metodę odprawiania świętych rekolekcji, wtedy Stworzyciel zmienił plany i musiałam iść do pilnych prac. Dlatego do mojej dyspozycji pozostała już tylko noc. Lekturze duchownej i refleksji poświęcałam czas po Matutinum (odpowiednik dzisiejszej Godziny Czytań). Zrozumiałam, że bardziej potrzebuję kochać, niż myśleć”35.

„Zawsze gdy chciałam ulec wezwaniom do nadzwyczajnych pokut, przekraczających wymagania Reguły, światło zaciemniało się, a ja znajdowałam się pomiędzy ciemnościami a udrękami. Faktycznie, w tych czasach miałam żarliwe pragnienia pokuty; pozwolono mi na absolutną wolność” i korzystałam z niej. Na szczęście miałam w sobie Jezusa, który potrafił mną kierować. W przeciwnym razie zrujnowałabym sobie zdrowie. Ponad wszystko stawiałam biczowanie się aż do krwi, które praktykowałam na strychu, posługując się łańcuszkami z ostrymi zakończeniami. Chciałam być posłuszna pragnieniu obmycia we własnej krwi grzechów przeszłości. Jezus chciał zaspokoić to moje pragnienie i pozwalał mi to czynić oraz pomagał, by mnie nie odkryto.

Wkrótce jednak odradził mi to, najpierw poprzez wydarzenia, a potem poprzez posłuszeństwo, że to nie jest Jego wolą i że dusze mogę zbawiać poprzez życie bardziej proste, i że na tej drodze zostanę świętą”.

„Była pewna dusza, którą należało przyprowadzić do Boga, dusza, która mając ponad sześćdziesiąt lat życia, nigdy nie miała pociechy rozgrzeszenia sakramentalnego ani radości Komunii świętej. Prosiłam Jezusa, by mi powiedział, czego oczekuje ode mnie, byleby tylko dał mi tę duszę. A On powiedział: Przez tydzień będziesz spała na desce, będziesz się biczować codziennie, przez tydzień będziesz nosiła dwa łańcuszki, a Ja dam ci tę duszę. Matka Przełożona zgodziła się: «Jeśli Jezus nawróci tę duszę, będziesz mogła kontynuować swoje nadzwyczajne pokuty, w przeciwnym wypadku – nie». W nawróceniu tej duszy Matka rozpoznała, że jest to wola Boża w odniesieniu do Konsolaty. Nadszedł wyznaczony dzień, ale ta dusza nie tylko nie nawróciła się, ale jeszcze stwierdziła, że «nie boi się piekła»”. Tegoż ranka odniosłam Matce wszystkie narzędzia pokutne, jakie posiadałam, aby już więcej do nich nie wrócić. Uroniłam także nieco łez, że Jezus mnie… oszukał. Tymczasem Jezus pozwolił na to upokorzenie, aby mnie ostatecznie umocnić na drodze miłości”.

„Kiedy zbliżało się Boże Narodzenie (1934 r.), znowu ogarnęło mnie ,wielkie pragnienie przygotowania się do niego przez jakąś nadzwyczajną pokutę, przynajmniej z użyciem łańcuszka. Jezus na to odpowiedział: Łańcuszkiem, by wyjść na moje spotkanie, jest nie utracić ani jednego aktu miłości ku Mnie”38.

„Innym razem chciałam zobowiązać się do nowenny umartwienia w przyjmowaniu pokarmów, aby otrzymać łaski i błogosławieństwa dla rekolekcji prowadzonych przez pobożnego kapłana. Efekt był taki: przez dwadzieścia dni zakaz postu zalecanego przez Regułę! Nie zdarzyłoby mi się to, gdyby Jezus nie chciał dać mi przez to do zrozumienia, że nie chce ani łańcuszków, ani biczowania, ani pokut przekraczających wymagania Reguły. Nic z tego, ale jedynie obowiązek, Reguła i miłość. Och tak, nieustanną miłość! Tylko to, nic innego, jak tylko to, ponieważ miłość jest wszystkim i praktykując tę miłość, praktykuje. się wszystkie cnoty”.

„W maju 1935 roku rozpoczął wśród nas swoją posługę nowy spowiednik «zwyczajny» i podczas jednej z pierwszych spowiedzi powiedział mi: «Każdego tygodnia zwyciężaj jedną wadę 39, wtedy spowiedzi Siostry będą dobre i nie będzie Siostra marnować czasu, a rozraduje Serce Jezusa». Przyjęłam radę z radością i zebrałam wszystkie siły, aby zwyciężać jedną wadę na tydzień. Jednakże przejęta bardziej tym, aby dojść do następnego tygodnia, nie wypowiadając niepotrzebnego słowa czy nie dopuszczając niepotrzebnej myśli itd., nie myślałam już o miłości 40. I Najświętsza Dziewica pewnego dnia powiedziała mi: Gubisz się w tylu drobnostkach, a nie dajesz Jezusowi tego, czego On jedynie od ciebie się domaga. Natomiast w ostatni wieczór na próżno będziesz pragnęła żyć, aby wypowiedzieć jeszcze jeden akt miłości, ale będzie za późno. Zrozumiałam i na nowo zaczęłam kochać” 41:

„Pewnego wieczoru, na medytacji, poczułam się przeniknięta – powiedziałabym – pewnym gwałtownym wzruszeniem, podczas gdy jakiś głos, który podawał się za głos Boży; przepowiadał mi cierpienia, cierpienia i cierpienia: «Nadeszła twoja godzina, ( … ) co dotychczas zrobiłaś dla dusz? Nic». Zdałam się na Bożą wolę i odnalazłam pokój. Odrzuciłam ten głos, myśląc o tym, co mi powiedział Jezus, i szybko odkryłam oszustwo nieprzyjaciela, który chciał mnie sprowadzić z mojej prostej drogi miłości”

„Teraz jestem w pełni szczęśliwa, czuję, że jestem na właściwej drodze, właśnie na tej, na której chce mnie mieć Jezus. Nie pozostaje mi nic innego, jak tylko iść tą drogą, aż do śmierci z miłości! ( … ) Tak, o Jezu, wiem, że tym, czego ode mnie chcesz, jest miłość, nic innego, jak miłość. Iść inną drogą byłoby oszukiwaniem siebie samej i marnowaniem czasu”.

…i Boże upodobania

Jezus od czasu do czasu objawiał Konsolacie, że podoba Mu się jej trwanie w duchu i w stanie dziecięctwa duchowego. Jest rzeczą niewątpliwą, że siostra Konsolata otrzymała od Boga wielkie dary i nadzwyczajne łaski. Dlaczego? Odpowiedź dawał jej sam Jezus. Odpowiedź ta rozprasza wątpliwości, dotyczące siostry Konsolaty: tak, jakby ze względu na swoje wady nie była godna darów Bożych. Wynika to z błędnego przekonania, jakie wyrabiamy sobie na temat łask darmo danych (gratis datae) czy charyzmatów, jak je nazywa św. Paweł. Tak więc Jezus mówił do niej 15 grudnia 1935 roku:

Widzisz, Konsolato, stworzenia zwykły mierzyć cnotę jakiejś duszy łaskami, których im udzielam. I mylą się, ponieważ Ja jestem wolny w działaniu i postępuję, jak chcę.

Na przykład, czy to twoja cnota wysługuje wielkie łaski, których ci udzieliłem? Biedna Konsolato, ty nie masz cnót, ty nie masz zasług, nie masz niczego 42. Miałabyś winy, ale one już nie istnieją, ponieważ Ja zapomniałem je na zawsze.

Wobec tego, dlaczego dla ciebie, właśnie dla ciebie, tak wiele i takich łask? Ponieważ Ja jestem wolny w obdarowywaniu kogo chcę. Mali są moją słabością. Oto wszystko! (..) I nikt nie może zarzucić mi niesprawiedliwości, ponieważ Władca jest wolny w obdarowywaniu łaskami królewskimi kogo chce 43.

19 marca 1935 roku Jezus objawił siostrze Kon­solacje tajemnicę świętości św. Józefa. Zdumiona i wzruszona, pokorna córka zwróciła się do Niego z pytaniem: „Dlaczego, Jezu, mówisz do mnie te rzeczy, do mnie, która nie mogę niczego uczynić, a ukrywasz przed wielkimi osobistościami, które mogłyby tak wiele uczynić? A Jezus odpowiedział: Małym mówię wszystko!”

Oprócz tego Jezusowi podobało się przepowiedzieć siostrze Konsolacje wiele rzeczy dotyczących jej przyszłego apostolatu po jej śmierci. Zmieszana z powodu tak wielkiej Bożej łaskawości, pewnego dnia zwróciła się do Niego z łagodną skargą, ponieważ wydawało się jej, że mówi jej zbyt wiele. Jezus odpowiedział (12 grudnia 1935 r.):

Mówię ci zbyt wiele rzeczy o twojej przyszłości? Mówię ci wszystko? (..) Masz rację, ale cóż chcesz, kiedy serce jest przepełnione! (..) A potem ty jesteś tak bardzo mała, że zadowalasz się pisaniem (ponieważ Ja chcę, żebyś wszystko zapisywała), i dlatego mogę ci powiedzieć wszystko. Czy zauważyłaś, że matka, tuląc swoje ostatnie dziecko, czasem nawet rozpieszczając je, mówi mu takie rzeczy, których nie powiedziałaby swemu starszemu synowi? (…) No cóż, jej macierzyńskie serce pragnie rozszerzyć się, pragnie powiedzieć mu, choć ono jeszcze niczego nie rozumie, tylko się śmieje, o wszystkich planach, jakie ma w stosunku do niego. Powie mu wszystko, właśnie wszystko, tak jak Ja czynię z tobą. Zauważ jednak, że kiedy to dziecko zacznie mówić i ktoś je zapyta, kto ci uszył tę piękną sukienkę, ono zadowolone odpowie: moja mama!, i będzie się cieszyć z tej pięknej sukienki, którą chwalą.

Czy widzisz różnicę zachodzącą pomiędzy wielkimi a małymi duszami? Te radują się z cnót, którymi czują się przyozdobione, ponieważ „to Bóg je im darował” tamte ukrywają, je ze strachu, że pycha ukradnie je im, ponieważ pracowały, aby je zdobyć”.

Zrozumiałaś, Konsolato? (..) Tak więc małym duszom mówię wszystko. Nie kradną mi niczego. I Mnie jednemu oddają wszelką chwałę!

Nie po raz pierwszy Jezus posługiwał się porównaniem do dziecka i sukienki, aby wskazać, że małe dusze zdają się ufne na działanie łaski, także jeśli chodzi o ich uświęcenie, zadowolone tylko z tego, że towarzyszą jej we wszystkim i przez wszystko z najwyższą pojętnością. Dnia 8 grudnia 1935 roku powiedział do niej:

Konsolato, raduję się w tobie, ponieważ mogę czynić to wszystko, co chcę, i dlatego, że to Ja czynię wszystko. Powiedz mi, czy wiesz, z jaką troską i miłością matka szyje sukienkę dla swego dziecka. Wkłada w to właśnie całe swoje serce. Otóż, gdyby dziecko nie pozwoliło jej tego robić, ponieważ samo chciałoby sobie uszyć sukienkę, zasmuciłoby mamę”.

Potem, gdy siostra Konsolata miała już swojego ojca duchownego, Jezus nie pozwolił jej więcej zwierzać się innemu kapłanowi z nadzwyczajnych wydarzeń zachodzących w jej duszy. Uzasadnił to słowami, które powinny być brane pod uwagę przez tych, którzy z zasady przeciwstawiają się każdemu nowemu przejawowi miłosierdzia Serca Jezusowego. Mówił do niej (5 grudnia 1935 r.):

Wiesz, dlaczego nie pozwalam ci zwierzać się spowiednikowi zwyczajnemu? Widzisz, Ja pozostawiam wszystkich wolnymi, nie gwałcę woli, ale nieufność do Mnie rani Mnie.

Nie, Ja nie zmuszam przez cuda do wiary w objawianie się mego miłosierdzia. Także podczas mego życia ziemskiego – możesz to przeczytać w Ewangelii — warunek otrzymania moich łask był zawsze taki: „Możesz uwierzyć? Wszystko jest możliwe dla tego, kto wierzy „46. Oto dlaczego tego, co mówię duszom małym, mającym wiarę prostą i całkowitą, nie objawiam duszom wielkim.

Nie, to nie jest kara dla nich, ponieważ dałem im wolną wolę, ale oni pozbawiają się tak wielkiego światła… Czy Mnie rozumiesz?

Siostra Konsolata rozumiała ten Boży język i zrozumieją go także wszystkie dusze mające wiarę „prostą i całkowitą Dobrze będzie odnośnie do wypowiedzi Bożych pamiętać o następującym oświadczeniu Jezusa, danym siostrze Konsolacie (9 listopada 1935 r.):

Jeśli każę ci pisać, to dlatego, że moje słowa przyniosą obfity owoc. Czasem moje rozumowanie wydaje ci się nieco dziecinne. Ale to dlatego, że ty jesteś taka mała, ale dostosowuję moje słowa do ciebie. Pamiętaj jednak, że każde moje słowo jest duchem i życiem.

Taki sposób postępowania Jezusa w stosunku do małych dusz nie powinien dziwić. Święty Franciszek Salezy zauważa: „Bóg jest czuły dla czułych; miłość zaś sprawia, że duszom, które przez pełną miłości czystość i prostotę stają się wobec Niego jak dzieci, okazuje szczególną delikatność”47.

Jednak także wtedy, gdy Jezus dostosowuje swój sposób mówienia do małości stworzenia, Jego słowa są zawsze naprawdę „duchem i życiem” z powodu zawartych w nich cennych treści dotyczących życia duchowego. Po dniu wyczerpującej pracy siostra Konsolata prosiła Jezusa o przebaczenie, ponieważ była tak zmęczona, że przeszkadzało jej to trwać w nieustannej miłości. Jezus pocieszył ją:

Widzisz, to, co dla dusz wielkich byłoby winą, nie jest nią dla dusz małych, a ty jesteś taka mała! Ja wynagradzam. Ja kochałem za ciebie, dlatego cały dzień liczę ci jako nieustanny akt miłości ku Bogu. przekazuję ci w sposób szczególny, ponieważ ty jesteś samą słabością.

Tym więc, co sprawiało, że Najwyższy spoglądał na nią z upodobaniem i obdarzał swoimi darami, był duch dziecięctwa duchowego. Ona czuła się przed Bogiem i rzeczywiście była nie tylko mała, ale najmniejsza. Wewnętrznie uznawała własną słabość, która prowadziła ją do całkowitego zawierzenia Jezusowi, działającemu i wałczącemu w niej.

Innym razem, w odpowiedzi na jej modlitwy w intencji ojca duchownego, prowadzącego rekolekcje, Jezus mówił do niej (16 października 1935 r.):

Tak, te rekolekcje dadzą obfite owoce na życie wieczne. Cóż chcesz! Małym udzielam wszystkiego. Ty Mnie nie odmawiasz niczego, a Ja nie odmawiam tobie niczego.

Jeśli chodzi o bycie ofiarą, do czego została wezwana, tak ją zapewniał (13 listopada 1935 r.):

Pamiętaj zawsze, że nigdy nie zabraknie ci mojej mocy. Jeśli przekazuję ci moje cnoty, to moc przekazuję ci w sposób szczególny, ponieważ ty jesteś samą słabością.

Tym więc, co sprawiało, że Najwyższy spoglądał na nią z upodobaniem i obdarzał swoimi darami, był duch dziecięctwa duchowego. Ona czuła się przed Bogiem i rzeczywiście nie była tylko mała, ale i najmniejsza. Wewnętrznie uznawała własną słabość, która prowadziła ją do całkowitego zawierzenia Jezusowi, działającemu i walczącemu w niej.

<<…poprzednia                                                                                           następna…>>

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

Możesz użyć następujących tagów oraz atrybutów HTML-a: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <strike> <strong>