Adoracja Krzyża św.

Baner, Adoracja Krzyża 3Adoracja Krzyża otwiera duszę na poznanie Boga. Zbliża ją do Niego. Przemienia duszę, sprawiając, że wypełnia się pokojem, że łagodnieje. Często Adoracja Krzyża powoli, stopniowo, trwale przemienia duszę. Dlatego warto w miarę możliwości każdego dnia klękać pod Krzyżem, by adorować Jezusa. Adoracja przynosi siły, moc tak bardzo potrzebną tym, którzy chcą służyć Bogu w Jego dziele. Nawet wtedy, gdy duszy wydaje się, że nie potrafi się modlić, że nie umie, że jej to nie wychodzi, że na modlitwie właściwie niczego nie zrobiła. Adoracja Krzyża, bycie razem z Jezusem, gdy doświadcza męki, gdy umiera jest ogromnym bogactwem dla duszy, umocnieniem. Ona nie wie, że Bóg powoli ją w ten sposób formuje.

Modlitwa 1 – w intencji wspólnoty

O Maryjo, która klękasz u stóp Krzyża Twego Syna, gdzie dokonało się zwycięstwo Jezusa nad szatanem, bo właśnie na Krzyżu Jezus oddając swoje życie, dał to życie wszystkim ludziom. A dając ludziom swoje Rany i swoją Krew okazał i nieustannie okazuje swoje miłosierdzie, bo Krew Jezusa jest szczególną łaską dla każdej duszy. Oczyszcza duszę, uświęca ją i jest ochroną przed szatanem. Ty Maryjo, która wychodzisz naprzeciw miłości i pragnieniom Twego Syna, złóż u stóp Jezusowego Krzyża całą naszą wspólnotę. Niech zazna wylewu Bożego miłosierdzia i niech ukoi swoje cierpienie.

Tylko Twój Syn, Maryjo wie i ci, którym to objawił, jak wielka zachodziła walka podczas Drogi Krzyżowej już na samym szczycie, na Golgocie. Jak szatan do ostatniej chwili walczył, aby zniszczyć, nie dopuścić do zbawienia ludzkości. Maryjo, tylko Twój Syn, Jezus, wie jaki jest potężny szatan i jaką mocą dysponuje. Tylko Jezus wie, że zwykły człowiek o własnych siłach zawsze przegra w walce z szatanem. Jednak człowiek nie stoi na przegranej pozycji, bo Twój Syn, Maryjo już odniósł zwycięstwo i podarował życie człowiekowi. Nie poprzestał na tym. Pozwolił otworzyć Rany, w sposób szczególny Ranę swego boku i samo swoje Serce, by wypłynęła Krew, która jest szczególnym znakiem Bożego miłosierdzia. Jest w związku z tym niezwykłą mocą przeciwko szatanowi. Do miłosierdzia zdolny jest tylko Bóg. Dlatego, Maryjo  pragniesz, widząc w tym pragnienia Jezusa, wszystkie dusze zanurzyć w Ranie Jezusowego boku. Niech za Twoją przyczyną, Maryjo odzyskają zdrowie. Niech odzyskają życie. Proś, by Jezus wykąpał je w swojej Krwi, która chronić je będzie od pokus szatańskich. Niech Jezus użyczy swej szczególnej łaski wszystkim, a zwłaszcza tym, które kierowane pychą zaprzeczyły Jemu i Jego miłości, które szczególnie zraniły Serce Jezusa i obraziły Jezusa.

Obmywaj, Maryjo, każdą duszę z naszej wspólnoty Krwią swojego Syna. W ten sposób chroniąc ją przed działaniem szatana. Mocą nadanej Tobie przez Boga łaski jako Współodkupicielka, Matka Zbawiciela, chroń i otaczaj swoim płaszczem wszystkie dusze, aby szatan nie miał do nich dostępu, rozkazując też, aby więcej nie nękał żadnej z tych dusz. Proś, niech Boża Krew, Maryjo, i Jego wielka, przeogromna, nieskończona łaska uwolni je od grzechu pychy, otworzy ich oczy, serca na Bożą miłość, rozjaśni ich dusze i postawi w prawdzie.

Bóg, Maryjo, dzięki swojej łasce postawił Ciebie jako Matkę dla tej wspólnoty. Zatem broń jej i każdej duszy. Poleć Archaniołom i wszystkim Zastępom Anielskim, by otoczyły tę wspólnotę, by rozpoczęły walkę z szatanem, jeśli by chciał jeszcze nękać dusze. Proś Ducha Świętego o moc dla wszystkich dusz do wyboru prawdy, do pójścia za prawdą. Proś o łaskę skruchy, proś o łaskę pokory. Proś, niech Bóg, skoro uczynił Ciebie Maryjo niewiastą, która zdeptała głowę węża, pozwoli Tobie, abyś i teraz mogła chronić swoje dzieci przed zakusami szatana. Powierz, Maryjo Bogu szczególnie ich wolną wolę. On umiłował tak bardzo każdego człowieka, że uczynił wolnym. Proś więc, aby udzielił takiego światła i takiej mocy, by dusze dobrze wiedziały, co czynią. Aby udzielił im takiej mocy, aby mogły dokonać wyboru, aby miały odwagę. Wstawiaj się Maryjo za wszystkimi u Jezusa, widząc zarówno Jego cierpienie, jakiego doświadcza w związku z całą sytuacją w tej wspólnocie, ale widząc też i cierpienie samych dusz, które w większości nie rozumieją tego, co się dzieje i nie widzą działania szatana. Niech okaże swą łaskę i swoje miłosierdzie. On jest Bogiem. Jest Wszechmocny i tylko On może wyprowadzić tę wspólnotę z tak trudnej sytuacji. Może uczynić nas jedno w Jego miłości. Może poprowadzić nas wszystkich razem drogą miłości. Maryjo, proś Tego, który wisi na Krzyżu i na Krzyżu jedna ludzkość z Bogiem, niech pojedna teraz wszystkich członków tej wspólnoty z Bogiem i da wszystkim razem nową drogę w jedności i miłości.

Wy, wszyscy Święci, wszyscy Patronowie każdej z tych dusz, proszę za przyczyną Maryi, o szczególną opiekę nad nami i o modlitwę za każdego z nas. Niech każdy da się poprowadzić drogą, która niesie szczęście, a która przyniesie Kościołowi odrodzenie. I wy, dusze czyśćcowe, i was przez wstawiennictwo Maryi proszę o modlitwę. Każde: Jezu, Maryjo, kocham Was, ratujcie dusze!, wypowiedziane przez którąkolwiek z dusz jest również modlitwą za was. Z tej modlitwy płynie bardzo dużo. Więc i wy okazując wdzięczność proście za tymi duszami.

Z Tobą, Maryjo dziękuję Bogu, który jest Wielki i Potężny za okazaną Tobie łaskę, dobroć, miłość, za miłosierdzie. Z Tobą dziękuję Bogu za to, że chociaż człowiek nie przyjmuje Bożej miłości i jakże często ją obraża, to On trwa w miłości do człowieka i czyni ze swojej strony wszystko, aby każdego ratować i aby każdy mógł cieszyć się wiecznością w Niebie. Przez Twoje, Maryjo Serce niech Bóg spojrzy na te dusze – każda z nich będzie Mu wdzięczna i przez wieczność będzie mogła wychwalać Go, ciesząc się, radując i przeżywając wszystko w miłości Bożej.

Razem z Tobą, Maryjo, dziękuję Bogu, za Ofiarę Jego Syna, dzięki której pokonany został szatan i śmierć. Dziękuję Jezusowi, za Jego Mękę, za Jego Serce pełne miłości, którym obejmuje każdego człowieka i każdego pragnie przywrócić Ojcu.

Bądź uwielbiony Krzyżu Chrystusa! Męko Chrystusowa! Rany Chrystusowe! Krwi Chrystusa! Bądź uwielbiony! Amen.

Modlitwa 2 – w intencji wspólnoty

Maryjo, Matko Jezusa! Chcę razem z Tobą być przy Twoim Synu do końca i dziękuję, że mogę uczestniczyć w tym wszystkim, co było Twoim życiem i Twoim uczestnictwem w życiu Twojego Syna. Dziękuję, że mogę razem z Tobą, Maryjo uczestniczyć w tym, co było misją Jezusa. Pouczasz nas, iż niezwykłym jest to, ze sam Bóg zszedł na ziemię, aby wypełnić zawarte z człowiekiem Przymierze. Bóg to przymierze wypełnia, chociaż On jest Panem i Królem wszechświata, a człowiek marnym prochem. To Bóg przyszedł jako sługa, aby wypełnić to, co zapowiedział na początku, to, co przyrzekł narodowi wybranemu, aby wypełniło się wszystko. Razem z Tobą, Maryjo, trwam w Twojej wdzięczności za to, że Jezus pozwolił Tobie uczestniczyć w wypełnianiu Przymierza, a więc w czymś, co jest najważniejsze dla całej ludzkości. W tym, co jednocześnie daje Tobie, Matce swojej zrozumieć, jak ważnym jest, by móc uczestniczyć w tym Przymierzu. Dziękuję z Tobą Bogu, za tak wielką Jego dobroć i Jego miłosierdzie również wobec Ciebie, Jego Matki. On, Twój Syn – Jezus, poprzez Ciebie, Maryjo budzi w nas tę świadomość, że sprawa tego Przymierza, to wręcz sprawa życia i śmierci. Dlatego tak ważne jest, aby każdy człowiek uczestniczył w nim, aby otworzył się na Bożą miłość, aby słuchał Boga, żył razem z Nim.

I Ty, Maryjo budzisz w naszych sercach tę świadomość, że kiedy Bóg wybiera sobie dusze, aby przyciągnąć je bardziej do Siebie, by mogły uczestniczyć pełniej w Jego Przymierzu, z jednej strony daje im specjalne łaski, ale z drugiej – oczekuje też od tych dusz, że przyjmą poważnie to zaproszenie, że nie zlekceważą, nie odrzucą Bożej miłości. Bo Bóg cierpi, gdy widzi tych, którzy się odwracają. Bóg pragnie ich powrotu. Dlatego pod Krzyżem dzisiaj, Maryjo, razem z Tobą składamy Jezusowi wszystkie dusze najmniejsze, wszystkie razem, ponieważ Jego miłość obejmuje nas wszystkich i prosimy, aby Krew Jezusa obmywała nas nieustannie z naszych słabości, przemywała oczy i uszy naszych dusz. Aby Jego Krew pomagała nam kierować wzrok ku Bogu i słuchać Go. Aby Jego Krew dawała nam siły, by pójść drogą powołania. Razem z Tobą, Maryjo pragniemy prosić Jezusa, aby Jego Krew poprowadziła nas ku Niemu i w Jezusie nas zjednoczyła. Aby Jego Krew zabliźniła wszystkie rany i wlała w serce ogromną miłość. Prosimy Jezusa, razem z Tobą, Maryjo!

Maryjo, Ty wiesz, że Twój Syn posyła nas w rożne miejsca. Że Jego Dzieło obejmuje nie tylko tych, którzy do tej pory starali się uczestniczyć w spotkaniach. Posyła dalej, posyła do innych. I Twoje Serce Matczyne umiłowało także te dzieci. Czujesz się, Maryjo tak bardzo związana ze wszystkimi, bo przecież są Twoimi dziećmi. Dlatego, będąc jedno z tą wspólnotą, proś Maryjo Twego Syna, aby nie tylko posyłał ich dalej, ale by odbudowywał to, co zburzone, jednoczył to, co się rozpadło i przemieniał nienawiść w miłość. Bo w Jezusa Sercu, jak i w Twoim Sercu, Maryjo jest miłość do nich wszystkich. Jezus więc i Ty, Maryjo pragniecie mieć pod swymi skrzydłami wszystkie dusze maleńkie.

Przypominasz nam Maryjo, iż tak pięknym jest Przymierze z Bogiem. Tak niezwykłym było to wydarzenie, gdy dusze najmniejsze były w Ziemi Świętej (2011 rok w Jordanii na Górze Nebo). Sam Jezus poprowadził je tam, aby zawrzeć Przymierze. Więc Maryjo proś Jezusa, by Jego miłosierdzie okazało się większe od największych niepokojów, rozłamów, od największej nienawiści. Aby Jego miłosierdzie stało się takim „klejem”, które z powrotem przyciągnie i złączy wszystkie serca – w Jezusie. Jeśli miałyby się jednoczyć tylko ze sobą, byłoby to na krótko i na nic by się nie zdało, ale złączone w Jezusie mają szansę, by tak pozostać aż po wieczność. Maryjo, Ty miłujesz je wszystkie i Jezus miłuje je jeszcze bardziej. Więc te wszystkie dzieci przyprowadzamy z Tobą pod Krzyż Jezusa i wszystkie składamy w Ranie Jego Serca. Tam przecież On uczynił dla nich miejsce i zaprosił je tam. Niech Jego miłość połączy je na nowo.

Włączamy się też, Maryjo w Twoje dziękczynienie, wyrażając wdzięczność Jezusowi, że zawsze wysłuchuje Twoich próśb. Serce Twojego Syna nigdy Tobie, Maryjo niczego nie odmówiło. Chcemy zatem z Tobą jeszcze prosić o jedno. Jezus zna niektóre serca, tak jak i Ty, Maryjo i wie, że bez szczególnej łaski Bożej nie otworzą się. Ale wszystkie Jezus kocha. Wszystkie! Więc pragniemy razem z Tobą Maryjo prosić Jezusa za Twoje uparte dzieci. Jezus wie, że te uparte są objęte szczególną troską u każdej matki. Każda matka szczególnie dużo czasu, myśli, modlitw, troski powierza dzieciom trudnym. Im daje się najwięcej miłości. Zna ich przewinienia i wie, jak bardzo są bolesne dla Niej, bo i Serce Maryi krwawi, ale miłość Jej Syna nie zna granic, Jego miłosierdzie jest nieskończone. Więc prosimy Jezusa razem z Tobą, Maryjo o szczególne łaski ku nawróceniu dla tych Twoich dzieci, które tyle Twojej uwagi przykuwają, zadając smutku i cierpienia Twemu Sercu również. Bardzo kochasz wszystkie i ufasz, że przyjdzie czas, że stanowiąc jedną wielką rodzinę będą się wszyscy radować razem. Prosimy o to, razem z Tobą Maryjo, Jezusa!

Z Tobą, Maryjo teraz też prosimy Jezusa, aby pobłogosławił wszystkie dusze najmniejsze. Niech obejmie to błogosławieństwo wszystkie dusze na całym świecie i niech zjednoczy je wszystkie w Sercu Jezusa, obmywając Jego Krwią i wypełniając je miłością. Pobłogosław nas, Jezu. Amen.

Adoracja 1

Witaj, mój Jezu! Witaj, mój Ukochany! Witaj, mój Zbawicielu! Kocham Ciebie, mój Panie i pragnę Ci towarzyszyć w tych najtrudniejszych chwilach, kiedy pełen bólu i cierpienia umierasz. Pragnę, Jezu, moje serce przytulić do Ciebie, abyś czuł obecność tych, którzy Ciebie kochają. Ja wiem, Jezu, marna to miłość – moje pragnienia nie stałe, nie potrafię współczuć, nie potrafię się modlić, spod Krzyża bardzo często uciekam. Pomimo to, Jezu, teraz wyrażam moje pragnienie, aby być z Tobą.

Dziękuję Ci, że mogę klęczeć u Twoich stóp, że mogę przytulić się do Twego Krzyża; że Ty w swojej miłości i w wielkim miłosierdziu zlewasz na mnie swoją Krew. Ona jest wielkim Skarbem moim. To wielkie szczęście, Jezu i łaska Twoja, że mogę być pod Twoim Krzyżem, że mogę patrzeć na Twoją Mękę. Jak wielka to Twoja miłość, że mogę dotknąć Twoich Ran. Kocham Ciebie, Jezu i przepraszam, że moja miłość taka marna. Przepraszam Cię, Jezu, że tak często Ciebie ranię; że i ja jestem wśród wszystkich tych, którzy zadają Tobie ból. Przepraszam Ciebie, Jezu! Kocham Ciebie!

Pozwól, mój Jezu, że przytulę się do Twoich stóp, ucałuję Twoje Rany, zbiorę do mojego serca każdą kroplę Twojej Krwi. Miłuję Twoje stopy – święte stopy. Tulę się do Twoich dłoni, Jezu, i miłuję je – tak piękne, chociaż tak zmienione. Całuję rany, całuję Krew. O, Panie mój, czuję Twoje dłonie na mojej głowie, czuję Twoje błogosławieństwo. Jakże często mi błogosławisz! Całuję, Jezu, rany na Twojej głowie. Och, gdybym mogła zdjąć Ci koronę, wyjąć wszystkie ciernie. Pocałunkami zbieram każdą kroplę Krwi, która zalewa Twoje oczy. Cała twarz zalana Krwią. Twoje oczy, Boże! Kocham Twoje oczy! Całuję sińce, Panie. Twoja twarz jest wykrzywiona, spuchnięta od uderzeń, kopniaków. Pozwól, że przytulę Twoją głowę do mojego serca, Panie mój! Jak strasznie wyglądają Twoje plecy! Chciałabym móc ucałować rany na Twoich plecach. Lękam się jednak, Jezu, że będę zadawać Ci więcej bólu. Strzępy skóry zwisają, widać żywe mięso, Krew powoli przysycha. Wysyłam swoją miłość, aby całowała Twoje plecy. Umiłowany mój, Twoje piersi całe w ranach. Do tej pory widzę, jak Cię biczowano, jak żelazne haczyki wbijały się w Twoje Ciało i rozszarpywały je, metalowe kule uderzały o Twoje Ciało. Skóra pękała, robiła się tak cienka, że pękała. Twoja Rana w boku, najcudowniejsza Rana dla każdego z nas, choć tak straszna, wydaje się być najpiękniejszą. Pozwól, że ucałuję jej obrzeża, zaleję łzami. Choć marna moja miłość, niech będzie balsamem na Twoje cierpienie. Kocham Ciebie, Jezu!

***

 Panie mój, widok Twój w moim sercu wywołuje we mnie ogromne pragnienie, aby wtulić się w Twoje Serce, aby wejść do Niego poprzez Ranę w boku. Czuję, Jezu, jak przywołujesz mnie do tej Rany, do Serca. Spływa na mnie Twoja miłość, która mnie woła.

A więc, Miły mój, Ukochany mój, zanurzam się w Ranie Twego boku, tak cudownej dla każdego człowieka, dla całego Kościoła. Uwielbiam Twoją Ranę. Zanurzam się w Twoim Sercu, Panie mój. Dziękuję Ci, że mogę przebywać w Twoim Sercu. To najcudowniejsze, co może spotkać duszę – być w Sercu Boga. Wybacz mi, że nie potrafię dziękować Ci i modlić się pięknie. Kocham Ciebie, Jezu!

I widzę, że otwierasz przede mną drzwi, przez które mogę zajrzeć do jednej z komnat. Teraz rozumiem, skąd te cierpienie. Przepraszam Cię, Jezu za wszystkie moje grzechy, za wszystkie zranienia, które czyniłam na Twoim Sercu. Przepraszam, że nie dostrzegałam Twojej miłości, że ją odrzucałam. Przepraszam, że wątpiłam w Twoją miłość, że ją obrażałam i ośmieszałam. Przepraszam Cię, Jezu, za wszystkie grzechy wszystkich ludzi. Panie, tego jest tak dużo!!! Nie dam rady unieść takiego ciężaru świadomości. Jak bardzo grzechy te obrażają Twoją miłość! Jak bardzo są obrzydliwe, straszne! Panie, przepraszam Cię! Jak bardzo ranią Ciebie, Jezu mój! Prawdziwie Bogiem jesteś, że pomimo tylu grzechów, takiego zła, odrzucenia Twojej miłości, Ty kochasz i z miłości do człowieka zgodziłeś się na mękę – zawisłeś na Krzyżu. Chciałabym móc wziąć Twoje Serce w swoje dłonie, by je przytulić, ze wszystkich sił, by je uchronić. Ja wiem, Jezu, to takie ludzkie moje myślenie, ale nie wiem, jak inaczej mogę Ci pomóc, a chciałabym. Chciałabym ukochać Ciebie, umiłować Ciebie wielką miłością. Chciałabym.

O, Panie! I Ty wypełniasz mnie swoją miłością. Twój pokój wypełnia moje serce. Dziękuję Ci, Jezu, moje serce odpoczywa w Tobie.

***

Dziękuję Ci, Jezu za to, że ująłeś moje serce i dałeś memu sercu odpoczynek. Tak zbolałe widokiem Twoich cierpień nie wytrzymałoby długo. Ale Ty dotykiem swojej miłości, swego pokoju dałeś memu sercu życie na nowo. Wlałeś w moje serce nadzieję i ufność. Sprawiłeś, że jest we mnie nowa wiara. Panie mój, wiem, że kocham Ciebie. I wiem, że kocham Ciebie najwięcej, bo we mnie jest Twoja miłość. Wiem też, że należę cała do Ciebie. Nie ma we mnie nic, co nie byłoby Twoje. O, mój Jezu, chcę tak należeć do Ciebie po wieczność. Chcę, Panie, by Twoje życie krążyło we mnie, Twoja miłość w moim sercu by była nieustannie. Chcę, Boże! Chcę tylko Ciebie.

Panie, chcę, pragnę, by Twoja miłość objawiła się światu również poprzez moje serce. Chcę, Jezu, zajaśnieć Twoją miłością. Niech moje oczy będą pełne miłości, moje spojrzenie niech zaświadczy o Twojej miłości. Chcę, Jezu, aby moje słowa były słowami miłości, aby dotykały serc i otwierały je na Twoja miłość. Chcę, Jezu czynić tylko to, co będzie miłością, co będzie rozlewaniem miłości na świat. Chcę, Panie oddychać miłością. Chcę, by i moje myśli, moje uczucia były miłością. O, Jezu, teraz, gdy moje serce jest w Twoich dłoniach, gdy jest tak przytulone w Ciebie, gdy napełnione jest pokojem, miłością, wiem, że wszystko jest możliwe i że Ty chcesz spełnić moje pragnienia, o których Ci mówię.

O, Panie, kocham Ciebie i proszę, abyś mi pobłogosławił. Twoje błogosławieństwo jest wszystkim.

Adoracja 2

Dziękuję Ci, Jezu, że zapraszasz mnie pod Krzyż. To najcudowniejsze miejsce, bo właśnie w tym miejscu dajesz każdemu z nas dowód swojej miłości. Każdemu z nas dajesz swoje życie. Kiedy przychodzę pod Krzyż, klękam i wpatruję się w Ciebie, moje serce doznaje wzruszenia. Miłość Twoja obejmuje moje serce z wielką delikatnością, a jednak mocą. Sprawiasz Jezu, że moje serce otwiera się na Twoją duchową rzeczywistość, a więc na Prawdę płynącą z Krzyża. Chociaż nieustannie tę Prawdę objawiasz, za każdym razem jestem zdziwiona. Moje ludzkie, słabe serce nie potrafi od razu wszystkiego przyjąć. Moje myślenie jest ludzkie, a więc skażone grzechem. Nie potrafię wyjść poza pewne ograniczenia. A Ty, Panie, nie przejmujesz się moją małością i znowu objawiasz wielkie tajemnice. Chcę Ci podziękować, moja Miłości za tajemnice Twego Serca, za Twoją miłość i za to, co czynisz z moim sercem. Dziękuję Ci, Jezu!

***

Klęcząc pod Krzyżem jestem zadziwiona. To, co miało być Twoją klęską, hańbą, końcem stało się zwycięstwem, życiem, chwałą. I w tym właśnie pod Krzyżem mogę uczestniczyć. Zapraszasz mnie do niezwykłej i cudownej relacji miłości Boga do człowieka, relacji miłości, którą przyrównuje się do miłości oblubieńczej, ale moje serce czuje, że ta miłość jest czymś więcej jeszcze. Nie potrafię pojąć tej miłości, ale serce czuje i moja dusza otwiera się na tę relację i pragnie jej. Tak, Panie, ta miłość oblubieńcza jest jeszcze czymś więcej niż ludzka miłość. Choć Ty jesteś Bogiem i możesz wszystko, choć Ty jesteś Stwórcą i Panem wszechświata, a ja tylko małą duszą, stworzeniem najmniejszym, to Ty zapraszasz mnie do niezwykłej relacji, w której pragniesz wymiany. Ty dajesz mi Siebie, a ja mam dać siebie Tobie. Ty obdarowujesz mnie swoim życiem, ja mam powierzać Tobie swoje. Czy nie widzisz, Jezu, mówiąc ludzkim językiem, niesprawiedliwości, nierówności? Ty dajesz tak wielkie bogactwo, a ja Tobie nędzę!

Tak, Jezu, rozumiem, że na tym właśnie polega prawdziwa miłość – udzielanie siebie nawzajem sobie, ubogacanie siebie nawzajem sobą, wszystko jest wspólne. I to nieważne, że Ty jesteś Bogaczem, a ja próżnią, pustką, nędzą. Twoja miłość nie szuka korzyści, nie chce wzbogacenia się. Twoja miłość chce dać siebie. Skoro znalazła duszę, która nie posiada nic, chce tę duszę obdarować Sobą. A ponieważ jesteś Królem, obdarowujesz po królewsku; ponieważ jesteś Bogiem Miłością – obdarowujesz miłością; ponieważ miłość Twoja jest doskonała – dajesz całego Siebie. Panie, nie mieści mi się to w głowie, że mogę posiadać Ciebie, całego Ciebie i wszystko, co Twoje jest moim. Dziękuję Ci, Boże!

***

    Moje serce zadziwia się obdarowaniem, bo tak naprawdę to Ty dajesz. Cóż może znaczyć moja nędza przy Twoim bogactwie? Ale Ty, Jezu, dajesz mi zrozumienie, że dla Ciebie największym skarbem jest moje serce. Za ten skarb oddałeś życie i gotowy jesteś jeszcze oddać tysiąckrotnie, i milion razy, i nieskończenie, aby otrzymać moje serce, abym dała Ci je wolna. Nie mogę pojąć, Panie, Twojej miłości. Czuję Twoją miłość wokół mnie i we mnie. Jest tak piękną, tak cudowną. I znowu otwierasz swoje Serce przede mną i zapraszasz do Jego wnętrza. Panie, wszystko, co w tym Sercu jest staje się moją własnością. Włączasz mnie w całe swoje życie i we wszystko, co znajduje się w Twoim Sercu. Nie wiem, mój Boże, co mam mówić wobec takiego obdarowania, takiej miłości? Prawdziwie to niepojęta tajemnica – Twoja miłość do duszy, Twoja relacja z duszą! Nie starczy życia, aby pojąć, zrozumieć.

Chciałabym, Jezu, umiłować Ciebie. Zawsze to pragnienie się wzmaga, kiedy się zbliżasz do mnie, kiedy dotykasz mego serca. Wtedy tak pragnę kochać. Ale wtedy też jeszcze bardziej uświadamiam sobie, że nie potrafię. O, Panie, daję Ci moje całe serce, a w nim wielkie pragnienie, by umiłować Ciebie najbardziej na świecie, wdzięczność za Twoja miłość, uwielbienie, cześć.  Bądź uwielbiony Oblubieńcze Najsłodszy, Zbawicielu Drogi, Panie mego życia, Królu mej duszy, moja Miłości! Bądź uwielbiony!

***

Kocham Ciebie, Boże i pragnę Ciebie całym sercem, całą duszą, całą swoja istotą. Chcę przyjąć Twoja wolę i chcę ją wypełniać. Chcę, Panie, pragnę Ci przysiąc, że cokolwiek będziesz mi dawał, przyjmować będę jako Twoją łaskę. Choć nie posiadam w sobie mądrości i wielu spraw nie rozumiem, z Twojej ręki przyjmę wszystko. Chcę być Ci we wszystkim posłuszna i wierna. We wszystkim! Cokolwiek zażądasz, dam Ci. Czegokolwiek będziesz oczekiwał – uczynię, bo serce moje nie należy już do mnie, ale do Ciebie. A Twoje należy do mnie. Zatem, Twoje pragnienia są moimi, Twoje plany są moimi. Wszystko, co Twoje jest moje. Proszę, abyś pobłogosławił mnie, Jezu, na tej drodze.

Adoracja 3

Panie mój! Klękam u stóp Twoich, aby trochę pobyć razem z Tobą, aby Ci potowarzyszyć. Nie potrafię, Jezu, tak pięknie się modlić, ale chciałabym być przy Tobie. Chciałabym, abyś nie czuł się samotny, gdy tak cierpisz. W moim sercu jest miłość do Ciebie. Dobrze wiem, że to taka marna ludzka miłość, ale ofiarowuję Ci ją z całego mego serca. Pragnę Ci podziękować, Jezu, bo Ty obdarzasz mnie tak hojnie samym Sobą. Niczego nie czynię, nie stosuję żadnych ćwiczeń duchowych, nie trwam godzinami na modlitwie, a Ty mi dajesz Siebie. Panie, czuję się tak obdarowaną, tak umiłowaną przez Ciebie, że moje serce doznaje ogromnego wzruszenia. Gdy spojrzę na Krzyż, objawiasz mi swoje cierpienie. To cudowny dar, który dajesz mi zupełnie darmo. Po prostu dajesz, a w zamian niczego nie żądasz. Gdy patrzę na Ciebie na Krzyżu, w moim sercu budzi się tak wielka miłość, czułość do Twoich Ran, do Twojej Krwi. Czasami mam wrażenie, niemalże czuję Twoje cierpienie w sobie, ach jak wtedy chciałabym przytulić Cię. Jakże wtedy chciałabym przejąć od Ciebie chociaż trochę Twoich cierpień. A ja nic zrobić nie umiem, niczego nie potrafię. Czuję z każdą sekundą, kiedy tak kocham Ciebie i patrzę ze łzami w oczach, że Ty kochasz mnie jeszcze bardziej. Kiedy czuję się bezradna wobec Twojego cierpienia, wobec tego, że nic nie potrafię zrobić, to Ty wylewasz kolejne Zdroje na mnie. Cała fala miłości zalewa moje serce. Nic nie uczyniłam, nic nie potrafię uczynić, a Ty obdarzasz mnie skarbami największymi – Sobą, Ranami, Krwią. Wszystko to do mnie należy, We wszystkim tym zanurzasz duszę moją. Panie mój, jakże Cię kocham!

***

Jesteś Miłością moją, Jezu Ukrzyżowany. Miłuję Twoje Rany. Każdą z nich otaczam największą czcią i miłością. Miłuję, Jezu, Twoją Krew. Każdą kroplę zbieram, by przechować  w moim sercu. Miłuję, Jezu, Twoje cierpienie. Nie wiem jak, Panie, mogłabym ulżyć Ci w tym cierpieniu, a chciałabym. Patrząc na ciebie mam świadomość jak wielkim darem i błogosławieństwem dla mnie jest Twoje cierpienie. Jak wielką łaską. I znowu fala miłości zalewa moje serce. Pragnęłabym przylgnąć do Ciebie, do Krzyża, by razem z Tobą zawisnąć. Razem z Tobą! W historii Kościoła jest tylu Świętych, tylu męczenników, Panie, którzy potrafili oddać swoje życie, przechodząc straszliwe męki dla Ciebie. Bronili wiary, Twojego Imienia, poddawali się torturom, nie wyrzekali się Ciebie. A ja? Ja jestem słabeusz. Najmniejsza tortura, Panie i nie ręczę za siebie. Pomimo to, że zdaję sobie sprawę, jak słabą jestem, podszyta lękiem, to jednak kiedy klęczę pod Krzyżem, a Ty zlewasz na mnie swoją Krew, czuję jak przyciągasz mnie do Siebie, jak wołasz mnie na Krzyż. I pragnę, Panie mój, tak pragnę Twego Krzyża. Wydaje mi się to tak sprzeczne; to, że jestem tak słabą i niezdolną do męczeństwa, tak jak Święci, a jednak Panie, pragnę Twego Krzyża. Miłuję każdą jego cząstkę, każdą drzazgę. Miłuję drewno na którym zawisłeś – jest dla mnie świętym drewnem. Tulę się znowu do Ran Twoich, Panie, pragnąc zniknąć w nich, zanurzyć się w nich – to moje życie, to moje szczęście, moje wszystko.

Sam widzisz, Jezu, co to za modlitwa. Powinnam pięknie się modlić, Ciebie sławić, chwalić i Tobie dziękować. A ja Tobie mówię o swoich słabościach i pragnieniach. Pozwól mi, Jezu, dotknąć Rany Twego boku. Zaleję łzami tę Ranę, obsypię pocałunkami. A jeśli zaprosisz mnie, zanurzę się w niej. Skąpana w Twojej Krwi cała się w niej obmyję i wniknę do Twego Serca. Może dlatego uczyniłeś mnie tak małą, abym mogła bez trudu zmieścić się w Twoim Sercu. Abym mogła za każdym razem, gdy tego pragnę, po prostu wejść i wtulić się w nie. Pragnę ufać, Boże, że to jest moje zadanie; nie wielkie męczeństwo, nie wielka ofiara, ale po prostu zanurzenie się w Ranie Twego boku, wniknięcie do Twego Serca i przytulenie się wtedy, kiedy cierpisz najbardziej. Nie wiem, kto kogo wtedy bardziej pociesza. Czuję, Panie, że to Ty nieustannie obdarzasz mnie swoją łaską. I znowu nic nie czynię dla Ciebie. Pozostanę jednak przy Tobie. Choć jestem „nic”, to chcę być Twoje „nic”. Kocham Ciebie, Jezu!

***

   Pragnę, Jezu, z miłości do Ciebie trwać nieustannie u stóp Twego Krzyża. Skoro nie stać mnie na wielkie czyny, ani na męczeństwo, to przynajmniej będę przy Tobie, gdy wisisz na Krzyżu. Będę Ci towarzyszyć zawsze, Jezu. Będę starała się Ciebie kochać, tak jak potrafię najwięcej. Będę tulić się do Twojego Serca. Ja wiem, Panie, to wszystko takie „nic” jest wobec dzieł dokonywanych przez wielkich Świętych, ale oni byli wielcy, a ja jestem mała. Ich wyposażyłeś w to, co pozwala im być wielkimi. A mi dałeś małość, więc posłużę się moją małością. Po prostu pozostanę przy Tobie, by kochać Ciebie za wszystkich. I za tych, którzy dokonują wielkich dzieł dla Ciebie, ale i za tych, którzy Ciebie nie znają, nie kochają. Za wszystkie dusze, które są zajęte różnymi sprawami i nie mogą, albo zapominają, nie przychodzą do Ciebie, to ja za nie będę Ciebie kochać. I za te dusze będę trwać u stóp Krzyża. To i tak dla mnie będzie wielkie zadanie, bo znasz mnie, nie potrafię wytrwać. Proszę, Jezu, abyś w tych moich postanowieniach pobłogosławił mnie, dał mi siły i wierność Tobie. Proszę, Ciebie, Jezu.

Zobacz też: Modlitwa u stóp Krzyża świętego…>>

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

Możesz użyć następujących tagów oraz atrybutów HTML-a: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <strike> <strong>