„Z nastaniem dnia przywołał swoich uczniów” (Łk 6,12-19)

Jezus wybrał dwunastu apostołów. Bóg powołuje różne dusze, które mają stać się niczym apostołowie, mają odegrać jakąś ważną rolę w życiu kościoła. Wybierając te dusze zapewnia słowami pierwszego czytania (Ef 2,19-22), że czyni w nich sobie mieszkanie, że je zamieszkuje; w tych duszach jest, mieszka, żyje Bóg.

Niektórzy mogą sądzić, że skoro Bóg powołuje dusze, to znaczy, że one muszą być szczególnymi duszami. Jednak bardzo często dusza, którą Bóg powołuje niczym nie wyróżnia się spośród innych. Wydaje się być bardzo zwyczajną, ale Bóg prowadzi ją w taki sposób, taką drogą, poprzez pewne doświadczenia, by przygotować do wypełnienia szczególnego zadania. Patrząc na historię narodu wybranego, patrząc na Kościół i świętych w Kościele, czy na pierwszych apostołów, można zauważyć, że nawet, jeśli dusze wybrane na początku niczym się nie wyróżniają, jednak Bóg obdarza je szczególną łaską, by mogły w doskonały sposób wypełnić wolę Boga. Dusza otrzymuje różne dary i łaski w zależności od zadania, jakie ma wykonać, spełnić, zrealizować w swoim życiu.

To wyróżnienie, wybranie wcale nie musi wiązać się z samymi różami słanymi pod stopy. Bardzo często wybranie wiąże się z doświadczeniem trudności i cierpienia. Można by powiedzieć, że właśnie doświadczenie cierpienia wyróżnia dusze powołane do jakiegoś szczególnego zadania w Kościele. Gdybyśmy prześledzili życie świętych, życie dusz wybranych, zobaczylibyśmy rzeczywiście, że Boże formowanie jest często bolesne; to kształtowanie, które naginało wewnętrzne „ja” duszy ku Bogu, ku rezygnacji z samej siebie. Cierpienie: często formuje, kształtuje duszę doskonaląc ją, daje głębsze zrozumienie sensu istnienia, daje głębsze zrozumienie Boga i dzieła zbawczego; daje lepsze zrozumienie drugiego człowieka. uwrażliwia duszę, pomaga duszy patrzeć z właściwej perspektywy na życie, na człowieka, przede wszystkim na Boga. Stąd nie należy się dziwić, że dusze wybrane rozumiejąc formujące działanie cierpienia traktują je jako łaskę i dobrodziejstwo, a nie jako dopust Boży, jak to często zdarza się zwykłym duszom.

Wybranie duszy niejako potrzebuje uformowania jej również poprzez cierpienie, ponieważ człowiek nie jest gotowy tak sam z siebie na to, by podejmować Boże dzieła, by dobrze je rozumieć i im sprostać. Dusza potrzebuje ociosania i uformowania, by lepiej pojąć, czym jest dzieło Boże i w jaki sposób realizować wolę Bożą. Dusza potrzebuje ociosania i ukształtowania, by miłość duszy nabrała właściwej formy, kształtu, by została oczyszczona z tego, co tak zwykłe, ludzkie, małe i słabe, niedoskonałe, by stała się miłością doskonałą. Wtedy dusza może podejmować dzieła Boże.

Gdy Jezus powoływał apostołów byli zwykłymi ludźmi. Życie z Jezusem już ich kształtowało. Cierpienie naznaczyło na ich duszach najważniejsze kształty i ukierunkowało na właściwą drogę. Oczyściło ich miłość do Jezusa i sprawiło, że lepiej zrozumieli misję, z jaką Jezus przyszedł na ziemię. Zesłanie Ducha Świętego dało im odwagę i ostateczne światło, na czym polega ich misja w Kościele. Każda następna dusza – czy to dusza zakonna, czy kapłańska – by realizować swoje powołanie, by w sposób doskonały służyć Bogu również przechodziła taką formację, zarówno poprzez: trudne doświadczenia, trudne wybory, cierpienie, jak i poprzez oświecenie Ducha Świętego. Wielkie dzieła w Kościele wiązały się z cierpieniem duszy i z jej otwieraniem się na obecność Boga, otwieraniem się na Ducha Świętego.

Poddanie się formacji oraz otwarcie się na Ducha Świętego przyczyniało się do tego, iż dusza mogła pełnić wolę Bożą. To działo się w Kościele przedtem, to dzieje się w Kościele teraz. Jeśli spojrzymy na naszą wspólnotę, jeśli spojrzymy na kapłanów również zobaczymy taką drogę. A więc: ociosywanie, formacja, trudności i cierpienie, jednocześnie otwieranie się na Ducha Świętego i pójście za jego wskazaniami.

To powinno być dla nas potwierdzeniem, iż rzeczywiście Bóg pragnie przeprowadzić swoje dzieło poprzez naszą wspólnotę. Wybrał sobie kapłanów, wybrał nas – dusze najmniejsze, by przeprowadzić to, co jest Jego zamysłem już od bardzo dawna. Przygotowywał nas poprzez poprzednie pokolenia. Przygotowuje bezpośrednio nas, nasze dusze. Nie bez trudności dokonuje się to w nas, nie bez oporu. Możemy doświadczać i doświadczamy ociosywania, tak jak czyni rzeźbiarz z kawałkiem drewna. Najpierw dokonuje ociosania dużym narzędziem, a potem bierze coraz dokładniejsze narzędzia, bardziej precyzyjne, by nadać rzeźbie coraz lepsze szczegóły; by z kształtu, który już jest teraz wydobywać bardziej precyzyjne detale.

Jednak nie tylko kapłani mają poddawać się zarówno rękom mistrza, jak i natchnieniom Ducha Świętego, ale cała wspólnota ma przyjmować działanie Bożego rzeźbiarza i natchnienia Ducha Świętego. Bowiem Bóg wybrał nie tylko jedną osobę, ale oprócz przewodnika wybrał do przeprowadzenia dzieła całą wspólnotę. Zatem wszystkie dusze należące do tej wspólnoty mają czuć się wybrane i poddawać się Bożym dłoniom, które formują nas. Bóg zapewnia: że wybrał nas, że w nas mieszka, że w nas żyje! Ponadto Bóg zapewnia, że to, czego chce dokonać jest niezmiernie ważnym dziełem; dziełem, które jest na te czasy, przygotowane współcześnie do zrealizowania.

Człowiek zazwyczaj ma tendencję do myślenia o innych, że to ktoś jest powołany do świętości; ktoś jest świętym, kto realizuje Bożą wolę, kto otrzymał od Boga ku temu łaski i dary, błogosławieństwo. Natomiast trudniej jest człowiekowi przyjąć, że to właśnie on został włączony, powołany do jakiegoś Bożego planu, bardzo ważnego w Kościele. Jednak: należy otworzyć się na tę prawdę, przyjąć tę prawdę do siebie, wziąć odpowiedzialność za to, co się czyni w swoim życiu, ponieważ życie człowieka ma ogromny wpływ na życie Kościoła.

Gdy przypomnimy sobie św. Tereskę od Dzieciątka Jezus, zauważymy, że nie była ona typem świętego, który dokonuje jakichś wielkich czynów; nie była typem misjonarza, który wyjeżdża osobiście na misje, by tam nawracać, by tam pomagać. Jej życie: skupiało się wokół spraw codziennych, polegało na jak najlepszym wywiązywaniu się z obowiązków, które ma w zakonie. Ale każda czynność, każde spotkanie z drugą osobą realizowała tak, jak potrafiła najlepiej, starając się w każdą sekundę włożyć całą miłość – miłość do Boga i człowieka. Poprzez realizację swego zakonnego powołania, poprzez staranie się, by jak najdoskonalej, z miłością wypełnić najdrobniejszą czynność, ona całą swoją istotą i całym swoim życiem zrealizowała, właściwie rozpoczęła wielkie dzieło w Kościele. Zwróciła uwagę na to, że realizacja woli Bożej w tym, co jest życiem człowieka, (jego zwykłym szarym życiem) może: przyczynić się do rozkwitu miłości w kościele; przyczynić się do nawrócenia wielu dusz, może przynieść pomoc wielu duszom.

Św. Tereska żyła w klasztorze zamkniętym, a jednak swoją modlitwą, oddaniem, miłością, wiernością w wypełnianiu zwykłych, najdrobniejszych czynności dla Boga, stała się misjonarzem niosącym wieść o miłości Boga na cały świat. Swoim życiem pełnym miłości wspierała kapłanów. Życiem ukrytym, zamkniętym, o którym wydawało się, że nikt nie będzie wiedział i słyszał, otworzyła całemu światu niejako oczy na miłość Bożą, na możliwość niezwykłej łączności duchowej dusz w Kościele.

My, dusze najmniejszych, idąc wzorem tej Małej Świętej, która stała się tak naprawdę wielką świętą; idąc wzorem naszej patronki – sł.b. s. Konsolaty Betrone – mamy również: starać się wypełniać swoje powołanie w miłości, spełniać swoje zwykłe obowiązki z myślą o Bogu, z miłości do Boga, przyjmować kolejne wydarzenia jako wolę Bożą i łaskę, która służy formowaniu naszych dusz, przyjmować również trudności i cierpienie jako narzędzie, za pomocą którego Bóg doskonali nasze dusze, otwierać się jeszcze szerzej na obecność Ducha Świętego, na Jego natchnienia; starać się Go słuchać w swoim sercu codziennie, w każdej minucie dnia, starać się żyć w niezwykłej przyjaźni z Bogiem, w bliskości, bowiem On zamieszkuje nas.

Takie życie, wydawać by się mogło zwykłe, szare, nic nieznaczące, a jednak w całkowitej pokorze, oddaniu siebie Bogu, w wierności Jego zaleceniom, w miłości do Niego przyczyni się, do tego, iż Bóg przeprowadzi swoje dzieło miłości w Kościele.

A więc dzisiejszy wybór apostołów przez Jezusa (Łk 6,12-19) przyjmijmy jako powołanie każdego z nas do tego dzieła, jako wybór dokonany osobiście przez Jezusa. Starajmy się sercem odpowiedzieć na to powołanie i starajmy się poczuć odpowiedzialność przed Bogiem za swoje życie, takie jakie ono jest i jak wygląda; odpowiedzialność za każdy dzień i za każdą chwilę, bo w każdej chwili możemy służąc Bogu z miłością i w pokorze przyczynić się do dzieła, które będzie rozkwitać w Kościele. Każda sekunda może przybliżać nas do rozkwitu dzieła. My w każdej sekundzie możemy przyczyniać się do tego, iż kolejne dusze poznają Bożą miłość, przyjmą tę miłość i zaczną nią żyć. Tylko najpierw to my musimy uwierzyć w to powołanie, przyjąć i żyć miłością. Złóżmy swoje serca na ołtarzu z ufnością, że Bóg wleje w nie nowe zrozumienie powołania. Odnowi w naszych sercach wezwanie do kroczenia drogą miłości i da siły, by realizować tę drogę.

Modlitwa 

Uwielbiam ciebie Jezu! Chylę przed Tobą moje czoło! Pokornie wyznaję, że jesteś moim królem! Pragnę być Twoją własnością i służyć tobie. Nie dałeś mi Boże siły i wyglądu herosa, ale w moje serce złożyłeś pragnienia, aby wypełniać z miłością Twoją wolę. Rozumiem więc, iż pragniesz, abym przeszła przez swoje życie starając się doskonale wypełniać to, co mi dałeś. Chcę, więc Boże, z myślą o Tobie, z miłości do Ciebie wypełniać swoje obowiązki. Pragnę Jezu każdą czynność najzwyklejszą, najdrobniejszą wykonywać z miłością, pamiętając, że wtedy nabiera ona niezwykłego znaczenia. Poprzez tę miłość, pokorne wypełnianie obowiązków Ty Boże będziesz mógł posługując się moją duszą rozsiewać swoją miłość na cały Kościół. Chociaż nie wszystko rozumiem, to jednak pragnę w wielkiej ufności poddać się Twojej woli; poddać się temu, o czym mówisz. Nie muszę wszystko rozumieć, nie muszę znać przyczyny. Chcę jedynie, aby moje otwarte serce mogło służyć Tobie, abyś poprzez moje serce realizował swój plan. Oddaję więc Tobie moje serce.  niech służy Tobie,  niech będzie Ci wierne,  niech słucha Ciebie, niech będzie Tobie posłuszne. Nie chcę Boże robić niczego, co nie byłoby zgodne z Twoją wolą. Chcę robić dokładnie to, do czego mnie stworzyłeś i powołałeś. Chcę czynić wszystko dla Ciebie, ze względu na Ciebie. Więc od tej pory nie liczy się dla mnie opinia ludzka, czyjeś zdanie. Dla mnie Twoja wola będzie wyznacznikiem. Chcę, aby miłość pokierowała moimi myślami moim postępowaniem, słowami. Chcę czynić wszystko w ukryciu, abyś wiedział tylko Ty i ja. A ponieważ znam swoją słabą naturę i wiem, że nie będzie to dla mnie łatwe, cały ten wysiłek, wyrzeczenie, trud i cierpienie już teraz oddaję Tobie, abyś tylko Ty je znał i nikt więcej. Tylko w ten sposób mogę Tobie służyć w sposób doskonały, nie służąc sobie, swojej pysze i próżności. Od tej pory postaram się więcej milczeć. A jeśli zapragnę mówić – to z Tobą. Z Tobą omawiać będę to, co jest w moim sercu; to, co jest tajemnicą mojej duszy. Ty będziesz powiernikiem wszystkich moich spraw. Proszę, udziel mi łaski, abym mogła wytrwać w tym postanowieniu.

***

Mój Jezu! Dajesz mi za przykład różnych świętych. Proszę, otwórz moje serce na ich obecność w moim życiu. Dodaj mi wiary, że są przy mnie i że mi pomagają. Otwórz moją duszę na świat duchowy, abym z wiarą przyjmowała obecność aniołów i również od nich oczekiwała pomocy, opieki. Chcę Boże, aby Twój świat stał się bardziej obecny w moim życiu poprzez otwartość mego serca, poprzez ufność i wiarę. Chcę żyć w Twoim świecie wraz z Twoimi świętymi i aniołami. Chcę, by Twój świat stawał się dla mnie realny. Pragnę, Jezu, aby moje życie przemieniło się. Abyś Ty był na pierwszym miejscu i by wszystko skupiało się wokół Ciebie. Chcę mieć właściwą perspektywę patrzenia na wszystko, co jest wokół, aby nie zatracić odpowiedniej hierarchii, co jest najważniejsze, czego mam się trzymać. Nie chcę, Boże, stracić Ciebie z pola widzenia. Nie chcę, aby świat przesłaniał mi Ciebie. Dlatego proszę, abyś umacniał moją duszę, abyś umacniał moje serce. Niech wypełnione Twoją miłością śmiało kroczy Twoją drogą. Udziel mi Boże swego błogosławieństwa!

Refleksja 

Powołanie jest czymś pięknym, bo powołuje sam Bóg. Jest jednocześnie czymś bardzo ważnym, na co trzeba spojrzeć w sposób odpowiedzialny, z pokorą i z drżeniem serca. Do powołania nie można inaczej podchodzić jak tylko na kolanach, z wielkim uniżeniem, aby móc zrozumieć, czym ono jest. Sam Bóg powołuje, a więc jest ogromna różnica pomiędzy powołaniem danym przez Boga a np. Jakąś drogą, którą człowiek wytycza człowiekowi. Do powołania należy podchodzić zawierzając się Duchowi Świętemu, prosząc o Jego przewodnictwo. Powołanie to sprawa ducha przenikająca całe życie człowieka i wszystkie jego sfery. Realizując Boże powołanie nie da się go realizować tylko w jakiejś części, w jakiejś sferze. Powołanie obejmuje całego człowieka. Człowiek je realizuje całym sobą, angażując wszystko. Wtedy może w sposób doskonały wypełnić Bożą wolę. Człowiek cały musi Bogu się oddać i do Boga należeć, aby móc rozumieć i aby móc rzeczywiście pełnić wolę Bożą. Na drodze powołania błogosławię was – w Imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego. Amen.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

Możesz użyć następujących tagów oraz atrybutów HTML-a: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <strike> <strong>