Wkroczyliśmy w nowy etap naszego życia z Bogiem – wieczernik w Szczytnie

szczytnoJeszcze w Bożonarodzeniowej scenerii w miniony czwartek przeżywaliśmy wieczernik modlitwy w Szczytnie, w klasztorze sióstr klarysek kapucynek.

Wkroczyliśmy w nowy rok kalendarzowy, ale też w nowy etap naszego życia z Bogiem. Tak niedawno Pan Jezus narodził się w naszych sercach, oczekując od nas troski, uwagi, ciepła – zajęcia się Nim w Postaci Dzieciątka. Teraz zaprasza nas dalej – byśmy szli za Nim, jak Jego uczniowie, głosząc Królestwo Boże i troszcząc się o nawrócenie.

Cóż więc mamy czynić? Po prostu podążać wiernie naszą drogą – drogą miłości. Niełatwa to droga, dobrze to wiemy. W naszej słabości potrzebujemy umocnienia, nieustannego pokarmu – pokarmu miłości. Bo miłość daje życiodajne siły, energię i moc do działania.

Nieocenionym pokarmem jest dla nas każdy wieczernik modlitwy.  Tu otrzymujemy wszystko – najpełniejsze zjednoczenie z ofiarą Chrystusa podczas Eucharystii, Komunii Św., by wciąż na nowo przyjmować światło i pokój wśród codziennych burz i trudów i nieść je do innych. Jako przygotowanie do Mszy św. otrzymujemy od naszej Matki dar Różańca. (W czwartki odmawiamy właśnie tajemnice światła). W każdym kolejnym rozważanym wydarzeniu z życia Jezusa otrzymujemy wskazówkę, jak żyć, by to światło i pokój stawały się ciałem w naszym życiu.

Słowo Boże – kolejna strawa dla naszych serc. W Ewangelii usłyszeliśmy, czym jest prawdziwa miłość, miłość godna ucznia Chrystusa: „Jeśli kto nie dźwiga swojego krzyża, a idzie za Mną, ten nie może być moim uczniem”. (Łk 14, 25-33). Miłość – to ofiara, to krzyż…

Ważne sprawy, dotyczące miłości we współczesnym świecie, poruszył również ks. Janusz w czasie kazania. Warto przytoczyć kilka myśli.

W ostatnich czasach wiele mówi się o wielkich problemach ludzkości: umierających z głodu, samotnych, wyzyskiwanych, chorych, biednych. Organizuje się konferencje, spotkania, odczyty. Z jednej strony widać jakby wzrost troski o człowieka, a z drugiej strony zauważa się rosnącą obojętność na sprawy ludzkie. Obojętność i nieczułość przybierają tak ogromne rozmiary, że stają się groźną chorobą naszych czasów. Dostrzega się wielkie problemy ludzkości gdzieś w Indiach, na Madagaskarze, zabitych w różnych kataklizmach, katastrofach…, a nie widzi się inwalidy na tej samej klatce schodowej, brudnego, głodnego dziecka na ulicy. Są ludzie, którzy potrafią pisać artykuły o miłości, o człowieku, o odpowiedzialności, ale nie potrafią pomóc samotnej osobie za ich ścianą. Widzą problemy, ale nie widzą człowieka. Tymczasem o wiele wartościowsza jest zwykła pomoc sąsiadce, niż pisanie traktatów o miłości. Prawdziwa miłość wie, że nie można nakarmić tłumów, trzeba zadbać o konkretnego człowieka. Dostrzega przede wszystkim tych, którzy są blisko i od nich zaczyna. Takiej miłości trzeba się uczyć na co dzień. Każdego dnia zdajemy  egzamin z tego przedmiotu. Często przygotowując się do wielkich rzeczy, zaniedbujemy drobne powinności i obowiązki. Zapominamy, że małe rzeczy są równie ważne, jak i wielkie, a w wielu wypadkach o wiele ważniejsze. Z małych rzeczy składa się nasze życie.

Te refleksje wprowadziły nas w czas kolejnego, cudownego spotkania z Panem w Najświętszym Sakramencie. To zawsze są niepowtarzalne chwile, kiedy Bóg zatapia nas w swojej miłości, karmiąc nią obficie; przemienia nas i sam troszczy się o to, by miłość stawała się ciałem w naszym życiu. Był to czas naszego  dziękczynienia, uwielbienia, ale i prośby, by Pan upodabniał nas do Siebie.

„Panie Jezu, Ty z miłości do nas oddałeś swoje życie. Spraw, bym tak kochał Ciebie, jak Ty mnie umiłowałeś. Twoją miłością pragnę kochać moich bliźnich. Niech Twój Duch uzdolni moje serce do prawdziwej miłości, abym nie tylko potrafił o niej mówić, ale nią żyć. Abym każdego dnia dobrze zdawał egzamin z miłości bliźniego. Ty z miłości do mnie w dzień i w nocy jesteś obecny w tabernakulum. W Eucharystii dajesz mi Siebie jako Pokarm i Napój. Spraw, aby moje serce, na wzór Twojego przenajświętszego Serca, płonęło wielką i szczerą miłością. Spraw, bym coraz bardziej upodabniał się do Ciebie i z miłością służył moim braciom. Pomóż mi, z pomocą Twej łaski, każdego dnia coraz bardziej przezwyciężać mój egoizm i przez dobre uczynki kochać moich bliźnich. Spraw, abym stał się jednym z Tobą”.

Przyszliśmy do Ciebie, Panie Jezu, z pustymi rękami, a odchodzimy nakarmieni do syta, pełni Twoich darów. Czy można pozostać obojętnym? Otrzymaliśmy przecież tak wiele! A wciąż tak mało jest w nas wdzięcznej postawy dziecka, wyrażanej w radości, zaufaniu i dzieleniu się tym z braćmi i siostrami wokół nas. A tylko tak możemy uradować Ciebie i naszego Ojca w Niebie.

Dziękujemy Ci, Boże, za ten wieczernik; za to, że mogliśmy przeżywać go razem z siostrami klaryskami w tym szczególnym miejscu, za dar kapłana – ks. Janusza, który nas poprowadził w modlitwie, za śpiew i oprawę muzyczną, za każda siostrę i brata, za każde ciche westchnienie i modlitwę, za każdy akt miłości.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

Możesz użyć następujących tagów oraz atrybutów HTML-a: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <strike> <strong>