2 lutego – święto dusz najmniejszych

ofiarowanie

Konferencja z archiwum Wspólnoty (rok 2012)

Święto Ofiarowania Pańskiego to dzień ważny dla osób konsekrowanych, szczególnie ważny dla nich, ale również ważnym powinien być dla dusz najmniejszych. Ponieważ dusze najmniejsze również powinny przeżywać ten dzień jako swój dzień – dzień, w którym dusze najmniejsze ofiarowane Bogu świętują, radują się, odnawiają swoje oddanie.

Czym jest takie oddanie duszy Bogu, oddanie swojego życia, wszystkiego?

Osobom świeckim często kojarzy się to jedynie z życiem zakonnym, co przecież nie jest prawdą. Bóg powołując Wspólnotę Dusz Najmniejszych od razu powoływał ją z tym zamysłem, aby tworzyły tę wspólnotę dusze, które pragną żyć dla Niego, które pragną swoje życie poświęcić Jemu. Myślał o wspólnocie, w której miłość będzie królową i wszystkie serca skupione wokół miłości będą nią żyły. Aby dusza mogła prawdziwie żyć miłością i realizować Boże powołanie właściwie, musi cała należeć do Boga. Inaczej nie będzie mogła realizować swojego powołania, powołania, które dał Bóg i nie będzie w stanie żyć miłością. Bo źródłem tej miłości jest Bóg. Tylko On. Chcąc więc żyć miłością, trzeba się zbliżać do źródła, by z niego czerpać.

Dlatego Bóg w różny sposób przyprowadzał nas do tej wspólnoty. Niektórych z nas powoływał już na drogę zjednoczenia, przynależności całkowitej, totalnej dla Niego. Niektórzy z nas już dokonywali swego rodzaju ślubowań Bogu, że oto chcą żyć dla Niego. W niektórych duszach Bóg dokonywał sam zaślubin, przedstawiając duszy swoją miłość, obdarowując duszę swoją miłością, nakładając na palec pierścień zaręczynowy i wprowadzając do weselnej komnaty. Te dusze, które zostały oddane Bogu, które się powierzyły Bogu, które zaślubiły Boga, każda z nich nieco inaczej tego doświadczyła i nieco inaczej jest prowadzona. Każdy z nas jest przecież inny. I chociaż mamy kroczyć Maleńką Drogą Miłości do zjednoczenia z Bogiem, to jednak każdy z nas ma nieco inne życie, inną rodzinę, inne środowisko, w którym żyje, inną pracę. Każdy z nas otrzymał inne łaski, dary od Boga, inny charakter, temperament, zdolności, bo każdy troszeczkę inne spełnia zadanie w swoim życiu.

Ale powołanie jest jedno – do zjednoczenia w miłości, w Bogu, do życia miłością, powołanie do służby. Bo kiedy człowiek żyje miłością, Bóg go przemienia w miłość i dusza taka służy Bogu. Nie musi to być wielka służba. Ta służba odbywa się w sercu, w duszy. Owszem niektórzy z nas powołani są i do takiego widzialnego służenia Mu w różny sposób. Ale większość z nas ma tę służbę w sercu. Ta służba to miłość! Miłość w każdym momencie! Wszędzie! Miłość na każdym kroku! Miłość wobec bliskich i wobec obcych! Miłość! – to służba. I każdy z nas jakąkolwiek idzie drogą, jakiekolwiek pełni zadanie w życiu, ma tę jedną, jedyną, wytyczoną przez Boga – to miłość.

Bóg pragnie, abyśmy dzisiaj jeszcze raz – ci, którzy to już uczynili, ci którzy tego nie czynili, to pierwszy raz oddali swoje życie Bogu, oddali całkowicie do końca. Ma być to zawierzenie swojego życia totalnie, oddanie Mu nie tylko swoich rodzin, swojej pracy, ale oddanie wszystkiego, co jest we wnętrzu – całej duszy, całego serca, wszystkich myśli, pragnień, emocji, uczuć, wszystkich lęków również, wszystkiego co nas stanowi. Wszystko to Bóg oczekuje, że oddamy Jemu, że zawierzymy całych siebie, oddamy Mu na własność, pozwolimy, aby On władał naszym życiem. To będzie oddanie niejako naszego prawa do naszego życia. I od tego momentu nie będziemy sobie uzurpować tego prawa, bo oddaliśmy je Bogu.

Ale to oddanie wszystkiego jest jednocześnie przyjęciem Bożego życia, przyjęcie Boga jako tego, który jest Jedynym – jedyną Miłością, jedynym Panem, jedynym Królem, Przewodnikiem, jedynym Doradcą, jedyną Prawdą, jedyną Miłością, który jest Jedyny. Nie oznacza to, iż od tego momentu żony czy męża nie będziemy kochać. Nie na tym ma to polegać. Naszą największą miłością ma być Bóg. Ale jeśli dusza prawdziwie kocha Boga, to odnajduje w tej miłości udoskonaloną, oczyszczoną miłość do współmałżonka. I wtedy zauważa w swoim sercu, iż kocha inaczej swoich bliskich. Ta miłość jest doskonalsza, pełniejsza, prawdziwsza. Ta miłość jest zdolna do większych poświęceń, wyrzeczeń na ich rzecz. Dusza oddaje wszystko Bogu, przyjmując Boga jako jedyną Miłość i wraz z tą miłością otrzymuje wszystko. Zauważa, że jest zdolna do różnych rzeczy, do których nie była zdolna, których się czasami obawiała, po prostu nie chciała. To Bóg, który we wnętrzu tej duszy mieszka, tak czyni, przemienia tę duszę, doskonali ją. To On swoją miłością kocha jej bliskich. Nie oznacza to, iż od tej pory będzie tak łatwo, ponieważ trudności życiowe pojawiają się zawsze i muszą być. Jednak usposobienie duszy jest inne i potrafi inaczej przyjmować różne trudności i przeciwności. Dzięki temu pokonuje te przeciwności i zwycięża miłość – miłość Boża w jej życiu.

To zwyciężanie miłości w jej życiu ma swoje echo w Kościele. Tutaj wchodzimy już na grunt, nad którym prawdopodobnie niewielu z nas się zastanawiało. Każdy myśli o sobie, kiedy ofiarowuje się Bogu. Tak naprawdę Bóg przyjmując nasze ofiarowanie, oczekując wręcz otwartej jednej duszy, ma na myśli wszystkie dusze. Poprzez jedną, drugą, trzecią duszę zjednoczoną z Nim może dokonywać zbawienia większej ilości dusz. Może udzielać łask wielu duszom, które być może bez tych dusz zjednoczonych z Bogiem nie otrzymałyby, nie miałyby tej szansy otrzymania łask.

Bóg zaprasza każdego z nas na tę drogę zjednoczenia z Nim, drogę życia w ściślejszej jedności, w relacji bardzo bliskiej duszy z Bogiem. Ale Bóg nie tylko zaprasza. Jego miłość zaprasza i pragnie każdej duszy i za każdą tęskni. Jednak Bóg obdarzył każdego z nas wolnością. To jest dar miłości. I w związku z tym żadnej duszy nie zniewala. Każdą zaprasza, pozostawiając prawo wyboru. Te, które odpowiadają na to zaproszenie, otrzymują ogromne Boże umiłowanie. Niektóre z dusz doświadczają tego bardzo mocno, odczuwając otoczenie ogromną miłością, jakiej do tej pory nie zaznawały. Czują, iż ich serca są tą miłością otulone, porwane. Niekiedy odczuwają to jako wielki płomień, żar w ich sercu, niekiedy jako coś bardzo delikatnego, słodycz, jako rozkosz. Niekiedy Bóg ukazuje duszom obraz zaślubin, gdzie Bóg wprowadza duszę, swoją oblubienicę, do weselnej komnaty. Niekiedy jest to obraz Krzyża, gdzie Jezus wiszący na Krzyżu jedną dłonią ujmując dłoń duszy, zaprasza ją na Krzyż. I dusza wstępuje na ten Krzyż. To również zjednoczenie, to również zaślubiny. A niekiedy dusza zaznaje po prostu wielkiej światłości. Wydaje jej się, że naraz znajduje się w jakimś cudownym, nigdy do tej pory niewidzianym świetle, jasności. I czuje obecność samego Boga. Czuje, że ta światłość, ta jasność to Bóg, który ją otacza, w którego wnętrzu ona się znajduje i czuje się uniesiona do samego Nieba, porwana przez szaleńczą Bożą miłość. Niekiedy duszy towarzyszą Aniołowie, przyprowadzając duszę do Boga. A niekiedy Bóg pozwala Matce Bożej te duszę prowadzić, aby oddać w ręce Jezusowi. Każda dusza w inny sposób zaznaje zaślubin z Bogiem, tego oddania życia Bogu i przyjęcia Bożego życia. Niektórzy doznają przeszycia swojego serca niczym mieczem. To Bóg przeszywa miłością jej serce, zaznaczając je na zawsze pieczęcią. To serce od tej pory jest zranione miłością. Nigdy ta rana się nie goi, bowiem serce kocha. Różni święci mieli różne doznania, spotkania z miłością. Można by na ten temat jeszcze wiele opowiadać. I każdy z nas również inaczej może tego doświadczać.

Również ci, którzy już oddali swoją duszę Bogu, którzy już doznali podobnych zaślubin, mogą dziś je odnowić jeszcze raz oddając wszystko, całych siebie na własność Bogu. Ważnym jest, aby dusza tego pragnęła, aby szczerze stawała przed Bogiem, by nie wysilała się na piękne słowa, aby nie wysilała się na wymyślone jakieś fantazje i obrazy, aby pokornie oddała siebie, prosząc, by Bóg obdarzył ją swoim życiem. Ważnym jest zatem, by dusza otwierała się na Boże życie, Boży dar.

Każdy z nas będzie mógł to dzisiaj uczynić. Podczas Ofiarowania Jezusa również i my możemy sobie w sercach, we wnętrzu ofiarować samych siebie, składając na ołtarzu, prosząc o zjednoczenie z Ofiarą Chrystusa. To będzie Ofiara, którą Jezus składa samemu Bogu. To będzie też ofiara Maryi, połączona z tą, którą czyniła z Józefem, gdy Jezus był Maleńki. Tym razem Maryja nas będzie przyprowadzać do Boga, oddając nas na własność Jemu, jednocześnie oddając samą siebie, pragnąc każdego z nas prowadzić do Jezusa, służąc Mu ze wszystkich sił. Jeśli ktoś tego się obawia, zastanawia, waha, nie musi tego czynić. Bóg nie będzie się gniewał. Przecież On nas kocha. Można natomiast po prostu oddać swoje serce prosząc, aby Bóg wszystkim pokierował tak, jak On tego chce. Poprosić o odwagę, o zrozumienie tego wszystkiego albo o cokolwiek innego, co jest akurat w sercu.

Ta ofiara z siebie, ta prośba o Boże życie w duszy,  prośba o zaślubiny musi być uczyniona w całkowitej wolności, bez przymusu. Musi wypływać z wielkiego pragnienia serca, musi być dokonana szczerze, w prawdzie, w pokorze. A Bóg przyjmie taką duszę z ogromną radością. A Jego Serce będzie niczym wulkan wybuchający nieskończoną miłością i zalewać będzie tę duszę, obejmować i zanurzać w samych głębokościach swego Serca. On niejako na nowo rozpali się miłością do ciebie, ciesząc się ogromnie, że przyjąłeś Jego zaproszenie.

Jedna myśl nt. „2 lutego – święto dusz najmniejszych

  1. Jezu, Maryjo kocham Was, ratujcie dusze !

    Życzmy sobie nawzajem wytrwałości, gorliwości i wierności trwania w duchowości
    maleńkiej drogi miłości. A Dobry Bóg wraz z całym Niebem niech nam dopomaga, niech nas wspiera, prowadzi i nam Błogosławi ! Utulam wszystkie dusze maleńkie i pozdrawiam w tym szczególnym, pięknym Dniu Ofiarowania Pańskiego !
    Z Bożą łaską trwajmy w Jego Miłości.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

Możesz użyć następujących tagów oraz atrybutów HTML-a: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <strike> <strong>