Objawienia w Medjugorje i ich znaczenie

Medjugorje_MariaCzłowiek pragnąłby życia lekkiego, pragnie głównie przyjemności. Patrząc na otaczający świat pragnie tego, co widzi: patrząc na znajomych pragnie tego, co posiadają znajomi; patrząc na różne osoby pragnie tego, co one osiągnęły. Człowiek kieruje się tym, co widzi i pragnie tego. To, co spostrzega, to, co widzi często, co jest ogólnie przyjęte, tego pragnie. Często bez zastanowienia dąży do osiągnięcia swoich celów. Cały otwarty na zewnątrz żyje światem zewnętrznym. Współczesny człowiek tak bardzo żyje światem zewnętrznym, że przestaje mieć kontakt ze swoim wnętrzem i nie rozumie, co znaczy żyć w głębi swej duszy. Nie wie, że może istnieć inny świat, że stworzony jest do innego życia. Człowiek otwarty jest na to, co zewnętrzne i całym sobą pochłania to, co widzi oczami ciała, to, co słyszy uszami ciała.

Można by nieco przyrównać współczesnego człowieka do ślimaka albo do małży, które wbrew swojej naturze wychodzą poza swoją muszlę. A przecież stworzenia te żyjąc na zewnątrz, giną. Człowiek wbrew naturze, jaką dał mu Bóg cały żyje na zewnątrz. Przestaje mieć kontakt z własną duszą, a więc niejako zrywa ze swoim prawdziwym człowieczeństwem, zrywa więź z tym, co jest prawdą o nim i co jest jego życiem na wieczność. Człowiek więc sam uśmierca siebie, sam podąża ku śmierci, działa wbrew sobie, samego siebie krzywdzi.

Współcześnie dzieje się to w sposób wręcz niespotykany w dziejach ludzkości. Jest to zjawisko wielkie, obejmujące całą kulę ziemską i całą ludzkość. Człowiek odrywa się od tego, co Bóg dał człowiekowi, aby mógł żyć prawdziwie i być szczęśliwym. A wszystko to czyni w myśl osiągnięcia szczęścia, szczęścia rozumianego inaczej. Człowiek nie mając więzi z własnym wnętrzem, nie może siebie zrozumieć, a nie rozumiejąc nie wie, co tak naprawdę daje mu szczęście, co jest jego szczęściem. Człowiek przyjmuje propozycje świata i to, co świat mu narzuca jako szczęście. Człowiek nie potrafi zweryfikować, co jest mu narzucane, ponieważ zerwawszy z własnym wnętrzem nie ma punktu odniesienia.

To, co dzieje się ze współczesnym człowiekiem jest wielkim jego dramatem i wydaje się być sytuacją bez wyjścia. Zrywając ze źródłem swego istnienia, odrzucając prawdę wieczną, rezygnując z Boga, przyjmuje inną rzeczywistość jako swoją i nie zawsze czyni to świadomie. Godzi się, by jego światem zawładnął szatan. I choćby przedstawiał szatana w sposób karykaturalny, choćby wyśmiewał szatana, choćby ironizował i umniejszał jego rolę to i tak wpada w jego sidła, oddaje się pod jego panowanie. A im bardziej nie wierzy w istnienie osobowego zła, tym głębiej zapada w jego otchłań. Poddając się tej rzeczywistości zła staje się narzędziem szatana. Nie musi czynić tego świadomie i świadomie zawierać pakt z diabłem. Mimo to, zrywając więź z własną duszą, odrzucając Boga przyjmuje tę drugą rzeczywistość. Nie żyje nigdy w próżni, zawsze w jakiejś rzeczywistości – prawdy lub kłamstwa, dobra lub zła.

I dlatego dzisiaj każda sfera życia ludzkiego jest zawładnięta przez zło. W mniejszym lub większym stopniu szatan opanowuje wszystkie sfery życia człowieka: dlatego nauka, sztuka znalazła się już w tych szponach; dlatego polityka gospodarka jest w tych szponach, dlatego na świecie jest tak dużo przemocy, są wojny; dlatego medycyna zamiast służyć człowiekowi uśmierca go w sposób pośredni lub bezpośredni; dlatego polityka obraca się przeciwko człowiekowi; dlatego nie ma troski o pojedynczego człowieka, ale jest wyzysk i zwrócenie uwagi jedynie na swoją korzyść; dlatego do władzy dochodzą osoby, które mają jedynie na względzie samych siebie, swoją karierę i wzbogacenie się; dlatego tak wiele osób z dewiacjami dochodzi do władzy na różnych szczeblach; dlatego podejmowane są decyzje, które są wręcz przeciw logice i ludzkiemu rozumowi, nie służą dobru obywatelom; dlatego Kościół coraz bardziej jest odsuwany, jest poniżany, jest atakowany; dlatego w Kościele również zaczyna panoszyć się szatan. Bardzo trudno duszy uchronić się przed złem, które dominuje i poprzez manipulacje, poprzez oddziaływanie na podświadomość potrafi zawładnąć sercem i rozumem człowieka. Człowiek choć może żyć w zgodzie z własnym wnętrzem, jeśli jednak ze wszystkich sił nie stara się cały należeć do Boga i nie powierza Mu całego swego życia nieustannie, to nie potrafi oprzeć się sprytowi, inteligencji szatana, który ma swoje sposoby, swoje sztuczki psychologiczne, aby każdą duszę podejść i zawładnąć nią. To straszne czasy, kiedy szatan ma tak wielki wpływ również na dusze, które swoje życie poświęciły Bogu.

Na świecie jest bardzo dużo dusz, ludzi, którzy nieświadomie oddali się we władzę szatana. Ale jest też ogromna część takich osób, które to uczyniły świadomie. Żyjemy obok takich ludzi i nie zdajemy sobie sprawy z tego, jak bardzo ich duszami włada zło i na ile one mu się oddały. Ludzkość, poszczególne kraje, narodowości, środowiska doświadczają namacalnie ataków zła, jego działania na co dzień, tyle że często bez zrozumienia skąd się to bierze, nie znając przyczyny takiego stanu rzeczy.

Życie człowieka, jego rozwój, jego formacja odbiegła daleko od Bożego zamysłu, od tego, kim jest człowiek, kim ma się stawać, do czego ma dążyć. Człowiek swoim życiem sprzeniewierza się Bożym zamysłom, żyje w zupełnym oderwaniu od Bożych planów, w oderwaniu od samego siebie, a więc żyje w oderwaniu od źródła życia. Tak długo nie jest w stanie żyć. Dotyczy to również środowiska, którym żyje człowiek, które także odczuwa to panowanie zła.

Szatan jest cały złem. Nie ma w nim ani odrobiny dobra. W związku z tym, jego jedynym celem jest zniszczenie, uśmiercenie. A więc ci, którzy świadomie, czy nieświadomie poddają się jego działaniu, panowaniu mają przed sobą tylko jedną perspektywę – śmierć, zniszczenie. I to już się dokonuje w życiu większości ludzi na ziemi. Ich życie jest niszczone, ich zdrowie fizyczne, psychiczne, ich zdrowie duchowe, ich rodziny, ich otoczenie, środowisko, w którym żyją – wszystko jest niszczone. Wszystko idzie ku śmierci. Większość ludzi tego nie rozumie, widzi niektóre skutki działania złego, ludzie chcą przeciwdziałać chociażby różnym skutkom zanieczyszczenia środowiska, chcą znaleźć leki na różne choroby, szukają sposobów, aby pomóc ludziom chorym psychicznie, ale niestety o wiele szybciej postępuje zło, zniszczenie, degradacja niż odnowa, odbudowa. Tym bardziej, że gdy nie bierze się pod uwagę przyczyny, nie da się całkowicie uzdrowić tej sytuacji. Ślimak, który wyjdzie poza swoją muszlę, choć jako gatunek przyzwyczajony jest w sposób naturalny żyć w muszli, jeśli porzuci muszlę, choćby był oblewany wodą, choćbyśmy mu stwarzali różne warunki, to umrze; jeśli małże wyjmiemy z muszli, jeśli wyjmiemy ze środowiska wodnego, nie będzie żyć. Możemy stosować różne środki chemiczne, próbować w sposób sztuczny utrzymywać przy życiu, ale wcześniej czy później przestanie żyć. To dzieje się z człowiekiem, który zrywa więź ze źródłem swego istnienia, który wychodzi poza siebie, który odrzuca Boga, który przestaje mieć kontakt z własną duszą, który po swojemu chce ułożyć sobie życie.

Wbrew naturze nie da się żyć. Wbrew temu, co Bóg stworzył, w jaki sposób stworzył nie da się żyć. Ze świata przyrody można by dawać dużo przykładów na to zerwanie więzi ze swoim naturalnym środowiskiem, naturalnym trybem życia, ze swoją naturą. Jeśli roślinę odetnie się od korzeni, długo nie będzie żyć, nie będzie owocować; jeśli niedźwiedzia polarnego przeniesie się na pustynię, nie będzie mógł żyć; jeśli krokodyla postawi się na Antarktydzie, nie przeżyje. Są zwierzęta mikroskopijnej wielkości, które mogą przeżyć jedynie na dużych głębokościach morskich, ale są takie, które tam nie przeżyją, bo one stworzone są do życia w jeziorach, czy rzekach. Człowiek nie przeżyje, jeśli zerwie swoją więź ze Źródłem życia, z Bogiem. Już widać tego skutki, a w sferze ducha wiele, wiele dusz już zostało potępionych, wiele żyje na krawędzi potępienia.

Często człowiek doświadczając nieszczęść, jakichś wielkich dramatów ma pretensje do Boga. Bóg nie sprowadza na człowieka nieszczęścia, a wręcz ostrzega go mówiąc o konsekwencjach wyborów. Widzimy to w postawie pierwszych rodziców, którzy doświadczają cierpienia jako konsekwencji popełnionego grzechu. Dzięki Synowi Bożemu cierpienie jednak otrzymało znaczenie zbawcze i stało się wielką łaską i błogosławieństwem dla człowieka. To oczywiście jest bardzo trudne do zrozumienia dla większości ludzi. Można by całą oddzielną konferencję na ten temat napisać poświęconą samemu cierpieniu. Ale my już wiemy, że cierpienie przyjęte z otwartością, z ufnością ma moc zbawienia.

Człowiek otrzymuje od Boga łaski, aby w swoim życiu, w rzeczywistości, w której się znalazł, w danym momencie historii mógł dążyć do zbawienia i je osiągnąć. Łaski te nie zawsze muszą być łatwe w przyjmowaniu, przyjemne i miłe. Łaska nie oznacza czegoś, co w odbiorze subiektywnym człowieka jest przyjemne. Łaska – to dobro, jakim Bóg obdarza duszę ludzką, a dobrem tej duszy jest jej zbawienie. A więc łaska jest tym, co pomaga duszy do zbawienia.

Współcześnie Bóg widząc tak wielkie zło, panowanie szatana nie powstrzymuje konsekwencji zgody na zło w wielu duszach, ponieważ cierpienie, jakiego doświadczają może być dla nich źródłem łaski. Ale cierpienia doświadczają również dusze, które nie zerwały więzi z Bogiem, a wręcz odwrotnie starają się żyć blisko Boga. Tym duszom daje pewne zadanie, by choć niewinne, przyjęły cierpienie na rzecz ratowania innych dusz. Jedynym prawdziwie niewinnym Człowiekiem, czystym, bez grzechu jest Jezus. Jego przyjęcie cierpienia dało tak wielkie skutki, pokonało szatana i śmierć, a więc dało życie wieczne. Choć w mniejszym wymiarze, to jednak cierpienie dusz, które nie są tak czyste i niewinne jak Jezus, a jednak starają się żyć w czystości, starają się żyć w zjednoczeniu z Bogiem, więc cierpienie tych dusz na mocy zjednoczenia z Jezusem ma również wymiar zbawczy i niesie życie wieczne innym duszom.

W tych czasach Bóg przychodzi do człowieka, by nauczyć go życia w zgodzie z samym sobą, ze swoim wnętrzem, by pokazać mu, iż posiada duszę. A gdy człowiek to zrozumie, uświadomi sobie, Bóg uczy człowieka życia w głębi jego duszy w zjednoczeniu z Bogiem. Życie to wiąże się z przyjmowaniem wszystkiego, co jest konsekwencją przyjęcia Boga i Jego miłości, a więc również człowiek żyjąc z Bogiem, starając się żyć w zjednoczeniu uczy się, czym jest cierpienie, uczy się ponoszenia ofiary dla Boga na rzecz innych, uczy się bycia takim, jakim był Jezus na ziemi.

Objawienia Medziugorskie, tak jak i inne objawienia uczą człowieka niejako od nowa zobaczyć swoją duszę, wejść w nią i żyć w swojej duszy z Bogiem. Każda taka dusza, człowiek, który zaczyna na nowo żyć w zgodzie z własnym wnętrzem, z własną duszą, a więc w zgodzie z Bogiem, staje się źródłem życia dla Kościoła, dla ludzkości, dla innych dusz. Poprzez zjednoczenie z Bogiem i poprzez wszystko, co się z tym wiąże, a w dużej mierze wiąże się z tym wyrzeczenie, cierpienie przyjęte przez duszę, więc to wszystko służy innym duszom, ich dobru, staje się przemienione w łaskę nawrócenia. I to, co jest odczuwane przez wszystkich jako zło, a więc ból, cierpienie, nieszczęścia, zaczyna być przez kolejne dusze rozumiane jako łaska, poprzez którą można osiągnąć życie wieczne. Przemiana życia jednej duszy niesie przemianę życia innych dusz, kolejnych. Zaczynają one inaczej patrzeć na swoje życie, na środowisko, na to, co się wydarza, inaczej tłumaczyć, interpretować, inaczej przyjmować, dzięki czemu to, co miało zniszczyć w zamyśle szatana ludzkość może być (odpowiednio przyjęte) początkiem do nowego życia, początkiem do odnowy, odrodzenia.

Bardzo trudne jest wyjaśnienie istoty Objawień w różnych miejscach na świecie i tego, w jaki sposób mają one wpływ na całą ludzkość. Oczywiście patrząc tak ogólnie widać nawrócenia, przemianę życia, choć widać też, iż nie zawsze ludzie odpowiadają nawróceniem na Objawienia. Jest bardzo dużo całych narodów, które obojętnie przechodzą wobec Objawień, wobec niezwykłej łaski danej przez Boga człowiekowi. Należy modlić się, aby jak najwięcej dusz żyło w zgodzie z Bogiem, że źródłem swego istnienia, odnalazło z powrotem swoją duszę; by coraz więcej dusz świadomie przyjmując drogę nawrócenia, życia w zjednoczeniu z Bogiem, przyjmowało jednocześnie na siebie powołanie bycia duszami oddającymi siebie Bogu całkowicie na rzecz życia, nawrócenia innych dusz. Nie ma jeszcze zrozumienia w Kościele potrzeby istnienia takich dusz. Rozumienie tego jest na razie w powijakach.

Wiele dusz, tysiące dusz w Medjugorje doznaje uzdrowień na duszy, na ciele, nawraca się, rozpoczyna nowe życie. Jest to bardzo ważne, istotne. Jest większość takich dusz, ale wśród nich jest część dusz powołana do bycia duszami ofiarnymi, duszami, które jak święci, oddadzą swoje życie całkowicie na służbę Bogu, rezygnując zupełnie z samych siebie, ze swojej woli, ze swoich pragnień, zgodzą się cierpieć, by ratować inne dusze. Trzeba modlić się, aby dusze te zrozumiały swoje powołanie, aby odkryły je, aby przyjęły, aby potrafiły jak najlepiej je wypełnić.

To powołanie nie jest czymś strasznym, jest wielką łaską i wyróżnieniem dla duszy. Bóg nie tylko oczekuje przyjęcia cierpienia, Bóg przede wszystkim takiej duszy daje samego Siebie. Obdarza tak wieloma łaskami, że dusza ta tak naprawdę więcej otrzymuje niż daje. Zresztą dusza jest zbyt słaba, aby sama z siebie o własnych siłach coś dać, dlatego musi otrzymać od Boga, aby dawać. Więc dusze te otrzymują o wiele więcej niż pozostałe, aby móc dawać same siebie.

Połóżmy na Ołtarzu swoje serca, bez lęku, z wielką ufnością, z tą prośbą, aby Bóg dał nam świadomość konieczności modlitwy za takie dusze i o takie dusze. Abyśmy byli świadomi tego, co Bóg dokonuje poprzez Objawienia, poprzez Medjugorje chociażby teraz. Abyśmy i my odkrywali powołanie, jakie Bóg nam daje i byśmy przyjmowali to powołanie, jakiekolwiek ono jest; byśmy przyjmowali bez obaw z tą świadomością, że Bóg da wszystko, byśmy mogli to powołanie wypełnić. Należy obawiać się życia niezgodnego z powołaniem, bo takie życie jest ciężkie. Życie w zgodzie z powołaniem nie jest ciężkie, bo Bóg obdarza wszystkim, aby człowiek swoje powołanie realizował. 

Modlitwa 

Bądź uwielbiony Boże! Twoja miłość obejmuje cały świat, Twoja miłość przewiduje wszystko, Twoja miłość przestrzega, Twoja miłość chroni, Twoja miłość prowadzi. Pomóż naszym sercom, które są bardzo małe i słabe, aby otworzyły się na Twoją miłość, na każdy przejaw Twojej miłości, aby potrafiły zobaczyć tę miłość w swojej codzienności. Dopomóż sercom, aby zaczęły dostrzegać w najdrobniejszych sprawach Twoją obecność Boże i to, jak bardzo opiekujesz się każdym z nas. Twoja miłość sprawia, że jesteś obecny zawsze i wszędzie przy każdej duszy, że o każdą się troszczysz, że wszystko planujesz, wszystko przewidujesz. To Twoja miłość sprawia, że tak a nie inaczej toczy się życie każdej duszy. Twoja miłość zajmuje się każdą duszą, ale Twoja miłość zajmuje się też wspólnotami, jakimi są chociażby parafie, poszczególne kościoły, diecezje; wspólnotami, jakimi są całe kraje, kontynenty i cała ludzkość na ziemi. Twoja miłość myśli o wszystkim. A gdy widzisz coś, co zagraża poszczególnym duszom, bądź też całym grupom dusz, wtedy w różny sposób dajesz poznać im, gdzie leży ratunek, gdzie może leżeć przyczyna takiego, czy innego stanu rzeczy; mówisz, co należy zrobić, aby dusze mogłyby być szczęśliwe. Przemawiasz do dusz indywidualnie, gdzieś głęboko w sercu, przemawiasz do dusz poprzez inne dusze, przemawiasz w Kościele poprzez swoich kapłanów. Pomóż duszom, aby otwierały się na Twoją miłość, Twoje Słowo, Twoje przesłanie, aby mogły zobaczyć jak wielką miłością darzysz każdą z nich; aby mogły zobaczyć Twoją wolę w różnych wydarzeniach, w różnych sprawach. Dopomóż Jezu otworzyć się na miłość. Niech każda dusza maleńka prawdziwie przyjmie Objawienie Twojej miłości!

Jezu! Twoje wybrane dusze są prawdziwie małe. Nie potrafią niczego, nie mają na nic siły, nie są zdolne do niczego, do wszystkiego potrzebują Ciebie. Proszę dotykaj ich swoją miłością, otwieraj ich serca, otwieraj oczy, uszy. Pomóż im widzieć Twoją miłość w każdym wydarzeniu dnia, w każdej sekundzie. Dopomóż widzieć Twoją miłość we wszystkim, dopomóż radować się Twoją miłością, przyjmować ją. Dopomóż żyć Twoją miłością. Dopomóż tym duszom zrozumieć Twoje przychodzenie z miłością w różnych miejscach na ziemi. Dopomóż przyjąć Medjugorje i Twoją miłość, która tam tak obficie się wylewa. Dopomóż doświadczyć radości z powodu Objawień. Dopomóż z radością myśleć o Medjugorje z wielkim pragnieniem, by tam pojechać. Dopomóż duszom otwierać się na Twoją miłość, która objawia się stale i wszędzie. Pobłogosław nam Jezu.

Jezu mój! Tak wiele tłumaczysz tym duszom, objawiasz im tajemnice swojej miłości. I chociaż nie wszystko jest dla nich zrozumiale, Ty jednak chcesz nieustannie im mówić, chcesz, aby poznawały Twoją miłość. Ty ukochałeś ich tak bardzo, iż pragniesz, aby włączyły się w Twoją miłość, w Twoje życie i zapraszasz do tego niezwykłego uczestnictwa w miłości Twojej dusze małe i słabe. Zadziwiające jest to Boże, ale Twoje Słowa Jezu, kiedy dziękujesz Ojcu, iż objawia maluczkim wielkie prawdy, a nie wielkim tego świata, wiem, że pasuje ten fragment do tej Wspólnoty i do tych dusz, do Twego prowadzenia. Rzeczywiście wielkie rzeczy im objawiasz, oni nie są tego świadomi. Wypełnij ich serca miłością, aby mogły przyjmować Twoją prawdę z wielką otwartością, aby przyjmowali prawdę z miłością. Wtedy, choć nie będą wszystkiego rozumieć, to będą żyć i realizować Twoją wolę. Bądź uwielbiony Jezu w Twojej świętej woli!

Ty Jezu jesteś wszystkim dla duszy. Jesteś dla duszy pokarmem, jesteś jej siłą i mocą, jesteś jej życiem. Ty uświęcasz duszę i czynisz ja czystą. Ty duszę wprowadzasz w wieczność, Ty ją przemieniasz w miłość. Potrzebujemy Jezu Ciebie, aby nasze dusze żyły, aby były tymi, kim je stworzyłeś, do czego powołałeś. Potrzebujemy Twojej mocy i siły, potrzebujemy Twojej miłości, Twojej świętości, potrzebujemy Ciebie. Prosimy, abyś udzielił nam swego błogosławieństwa, dzięki któremu będziemy wpatrywać się w Ciebie i iść za Tobą, słuchać Ciebie. Udziel swego błogosławieństwa, abyśmy potrafili sercem przyjmować wszystko, co mówisz i żyć tym, co dajesz.

Dziękuję Ci, Boże, za Ciebie, za obecność Twoją, za tę obecność miłującą, obecność czynną; za to, że z Twoją obecnością wiążą się łaski, dary, błogosławieństwo; za to, że ta obecność Twoja wnosi życie, buduje, odradza. Dziękuję Ci za tę Twoją czynną obecność pośród Twoich dusz najmniejszych. Dziękuję Ci za to, że obdarowujesz dzisiaj całą ziemię takim ogromem miłości, ogromem łaski. Dziękuję Ci w imieniu wszystkich dusz, tym bardziej, że ziemia nie zdaje sobie sprawy jak wielką łaską, błogosławieństwem zostaje obdarowana. Więc Ja, w imieniu wszystkich dzieci Twoich, pragnę Ci dziękować. Dziękuję Ci za to, że zgromadziłeś tutaj Twoje najmniejsze dusze, i że zapragnąłeś całą wspólnotę obdarować miłością. To prawda, że tę miłość zlewasz nieustannie na nich i dowody tego są oczywiste i widoczne każdego dnia, ale dzisiaj w tak niebywały sposób obdarowałeś ich jeszcze hojniej, każdego z nich zanurzyłeś w swojej miłości; każdy, każdy otrzymał ten dar, dar dla swojego serca, dla swoich bliskich, dla swojego otoczenia. To niepojęte, każdy z nich odejdzie stąd wypełniony i otoczony Twoim darem, by wszędzie, gdzie pójdą ta miłość była rozlewana poprzez sam tylko kontakt z tymi duszami. Dziękuję Ci za to i uwielbiam Ciebie całym sercem.

Wobec Twojego daru, wobec Twojej obecności tutaj na Ołtarzu, wobec Twojego przyjścia do każdej duszy, Panie mój, jakże możemy Ci dziękować, wielbić? Wszystko jest zbyt małe. Pragniemy całe serca otworzyć, aby całym sercem śpiewać Tobie. Pragniemy całą duszę złożyć u Twoich stóp, by należała cała do Ciebie. Pragniemy ze wszystkich sił uwielbiać, dziękować, wysławiać za to wszystko, co czynisz.

Panie mój, patrzę na Świętych, na ich życie, na dary, jakimi obdarowywałeś święte dusze i patrzę na te dusze maleńkie. Jesteś jeszcze bardziej hojny. Moje Serce doznaje wzruszenia za tak wielką Twoją miłość; do niczego nie można jej porównać, żadne słowo nie wypowie jaką jest Twoja miłość, a serce tak bardzo pragnęłoby uwielbić ją. Uwielbiam, Boże, Twoją miłość.

Niech serca wszystkie należące do Ciebie nieustannie oddają Ci cześć i chwalę, zanurzone w Twojej miłości, oddychające tą miłością, żyjące tą miłością; niech nabierają sił, aby żyć tylko dla Ciebie. Twoja miłość jest mocą dla nich; Twoja miłość jest dla nich wszystkim. Żyją dzięki Tobie, dzięki Twojej miłości, odradzają się dzięki Tobie. Twoja miłość gromadzi ich tutaj, czyniąc jedno. Prosimy więc, abyś błogosławił im na tej drodze miłości; aby Twoje błogosławieństwo stale utwierdzało ich na tej drodze; aby dawało im tę pewność, iż to właściwa droga, jedyna droga. Niech Twoje błogosławieństwo uczyni ich serca ufnymi, ufającymi Twojej miłości. Niech Twoja miłość, Boże, przemieni ich w samą siebie. Pobłogosław ich, Jezu.

Refleksja

Boże plany są zawsze bardzo głębokie, Boże myśli są niezbadane. Jeśli Bóg prowadzi w jakiś sposób duszę, to jej rozumienie tego prowadzenia, Bożych planów jest naprawdę niewielkie. Ale ważne jest, aby dusza poddała się działaniu Bożemu, aby pozwoliła się poprowadzić, aby zaufała, zawierzyła, aby odpowiedziała na Boże wezwanie. Wtedy zrealizuje się zamysł Boży, którego głębi dusza i tak nie jest w stanie pojąć. Ale wystarczy, że jedna mała dusza pozwoli na Boże działanie w niej, a Bóg swoje Wielkie Dzieło poprowadzi poprzez nią. Ona nie będzie świadoma tego do końca.

Pozwólmy i my prowadzić się Bogu. Zaufajmy i odpowiedzmy na Jego wskazania. Czyńmy to, o co prosi, a On poprowadzi swoje Wielkie Dzieło. Jego głęboki zamysł, którego mądrości i wielkości nie potrafimy sobie wyobrazić, zostanie zrealizowany poprzez nas.

Błogosławię was – W imię Ojca, i Syna, i Ducha Świętego. Amen.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

Możesz użyć następujących tagów oraz atrybutów HTML-a: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <strike> <strong>