Dar dzieci fatimskich – owoc naszej pielgrzymki do Fatimy

Aby dzieci fatimskie mogły rozpocząć realizację planów Bożych, aby mogły realizować powołanie swego życia, musiały najpierw spotkać Matkę. Napełnione Bożymi łaskami zaczęły iść z prędkością światła ku Niebu. Wznosiły się ku świętości tak szybko, jak rzadko który Święty. Jednak świętość nie była celem głównym. Każde z nich miało swoje umieszczone w Kościele zadanie. Gdy je zrealizowały, mogły odejść po wspaniałą nagrodę.

Jako wspólnota pielgrzymowaliśmy do Fatimy starając się sobie uświadomić, iż nasze życie ma głęboki sens w powiązaniu z życiem Kościoła. Jednak skąd zaczerpnąć i sił, i skąd zaczerpnąć świadomości swego powołania, aby je realizować. W Fatimie dokonuje się coś szczególnego wobec tych, którzy starają się otworzyć swoje serca, którzy pragną spotkania z Bogiem i Jego Matką. W Fatimie Maryja przyjmuje nas włączając w życie dzieci fatimskich, a dzieci fatimskie włączając w nas. One stają się naszymi opiekunami i przewodnikami, udzielając jednocześnie ze swego serca, ze swoich dusz tych łask, tych wręcz charyzmatów, które same posiadały od Boga. To, w jaki sposób żyły, jak przyjmowały Bożą wolę, może stać się i naszym udziałem. Oczywiście nie chodzi tutaj o dosłowne powielanie ich życia. Chodzi o postawę wobec Bożego powołania. Chodzi o prostotę serca i szczerość, chodzi o pokorę. Chodzi o to, aby zobaczyć w swoim życiu, iż każda sytuacja jest nadarzającą się chwilą, by jeszcze lepiej, jeszcze pełniej służyć Bogu, ratując dusze. Dzieci te nie miały jakichś wspaniałych środków, dzięki którym mogłyby nawracać ludzi i ratować ich dusze. Dysponowały jedynie ubogim życiem, skromnością posuniętą wręcz do biedy panującej w ich domach, również brakiem wykształcenia. Nie znaczyły nic w swoim środowisku. Zobaczmy zatem, że tak po ludzku nie dysponowały niczym, dzięki czemu mogłyby nawracać innych, apostołować, ratować dusze. A jednak podjęły te skromne środki, jakie posiadały – naprawdę skromne – wykorzystały każdą chwilę, każdą sytuację. Wykorzystały wszystko w swoim życiu, by służyć Bogu, by z miłości ratować dusze.

Na ziemi fatimskiej Bóg udziela duszom tej łaski, iż mogą mając za przewodników Hiacyntę i Franciszka, podobnie uczynić w swoim życiu każdą chwilę, jako tę, która służy Bogu ratując dusze. Możemy też prosić Łucję o wstawiennictwo. Każdy z nas ma swoje życie, swoje środowisko, dysponuje jakimiś umiejętnościami, przeżywa różne chwile – i przyjemne i trudne. Każdy z nas może w każdej sekundzie – dosłownie w każdej! – służyć Bogu, każdą Bogu oddając, każdą Bogu poświęcając, prosząc, by poprzez nasze posłuszne, wierne, pokorne wypełnianie swoich codziennych obowiązków, Bóg ratował dusze, by posługiwał się nami. Właśnie wtedy, gdy dusza jest uległa Bogu, oddana, pokorna może wykonywać najprostsze rzeczy, wypełniać najbardziej zwykłe obowiązki, a jednak poprzez nie, gdy jest zjednoczona z Bogiem może ratować całe rzesze dusz. Może przysłużyć się do ratowania całego świata.

I my otwórzmy serca na dar dzieci fatimskich. Niech one staną się naszymi przewodnikami, bratem, siostrą. Niech pomagają nam zobaczyć w naszej codzienności każdą chwilę, w której możemy czynić coś z miłości do Boga, na Jego chwałę, dla ratowania dusz. W Fatimie Maryja rozpościera swój płaszcz, aby otaczać opieką wszystkich, którzy powierzają Jej swoje życie, oddając wszystko. I tak jak opiekowała się dziećmi fatimskimi, tak opiekuje się wszystkimi, którzy tego pragną i prowadzi drogą świętości.

Niech życie dzieci fatimskich wejdzie bardzo głęboko w nasze serca, abyśmy mogli w sposób duchowy utożsamiać się z nimi, przejmując niejako ich drogę. Idziemy maleńką drogą miłości. Jakże spójna jest ona z drogą dzieci fatimskich. To ta sama droga. Uwierzmy, że świat duchowy w Fatimie w tak niezwykły sposób urzeczywistnia się. Jest otwarty na wszystkich, którzy zapragną w ten świat wejść. Plac fatimski nigdy nie są pusty. Ktokolwiek przybywa tutaj, ktokolwiek nawiedza groby małych Świętych, bądź też kaplicę Objawień, miejsce życia pastuszków, wszędzie tam razem z dziećmi jest Maryja. Jest także Łucja. I wszędzie tam Maryja błogosławi wszystkim pielgrzymującym i przedstawia im dzieci, pragnąc takiego samego dziecięctwa dla każdego pielgrzyma. Każdego chce obdarzyć łaską takiego dziecięctwa. Ale nie każdy jest na tyle otwarty, aby to zrozumieć i przyjąć. Nie każdy też ma jednakową łaskę rozumienia, na czym to wszystko polega. Niemniej jednak Maryja jest razem ze wszystkimi pielgrzymami i zaprasza każdego do pójścia taką drogą z wiarą i ufnością, że skoro Pan Bóg dał Ją Kościołowi, dał Ją każdemu z nas za Matkę, to znaczy, że On sam zapragnął, by nas prowadziła do Niego. To znaczy, że On szczególnie błogosławi i udziela łask tym, którzy przyjmą Ją i pójdą wraz z Nią.

Postarajmy się z wiarą przyjąć obecność Maryi, obecność pastuszków, całego świata duchowego, który nam towarzyszy. Każdego dnia tak wielu przybywa do Fatimy pielgrzymów. Każde serce jest inne i każda dusza inaczej doświadcza obecności Boga tutaj. Każdy w innym stopniu się otwiera, ale każdy jest dotknięty łaską. Jest to wielkim szczęściem, niezwykłym darem dla duszy móc doświadczyć tej łaski, otrzymać błogosławieństwo płynące z tego miejsca. Choćby były rożne koleje losu danej duszy, to błogosławieństwo pozostaje nad nią i towarzyszy jej aż do śmierci. Ale Bóg jest jeszcze bardziej hojny. On to błogosławieństwo przekazuje wszystkim za pośrednictwem tych, którzy przyjeżdżają tutaj. Dlatego dobrze by było uświadamiać pielgrzymującym, że otrzymują swego rodzaju posłannictwo. Przyjeżdżają tutaj, otrzymują błogosławieństwo nie po to, by je zatrzymywać, ale by je przekazywać dalej, by świadczyć o Fatimie. Ktokolwiek przyjmie ich świadectwo, przyjmie błogosławieństwo, które oni przekazują. Rzeczywiście otrzymuje to błogosławieństwo tak, jakby był tu na miejscu. A jest to niezmiernie ważne, aby przekazywać błogosławieństwo, aby mówić o Fatimie. Aby mówić o ogromnej randze zawierzenia się Bogu poprzez Niepokalane Serce Maryi. Tak ważne, tak ważne teraz, tak ważne jest to dla naszego życia. Chociaż wydaje nam się, że jesteśmy świadomi zagrożeń, które są wokół nas, to jednak nie zdajemy sobie sprawy z rozmiaru tych zagrożeń, z potęgi szatana i z tego, co jeszcze może czynić, jeśli ludzie nie będą się nawracać.

Ci, którzy Matce Bożej poświęcają swoje życie, którzy rzeczywiście pragną żyć w bliskości Boga mają ogromne zadanie. Bóg wobec nich ma oczekiwania ogromne. My je znamy. Pomimo tego nie do końca rozumiemy, jak są ważne i nie zawsze stosujemy się do tych oczekiwań. A chodzi o wyrzeczenie się świata, zamknięcie oczu na wszystko wokół. Jeszcze w dużym stopniu żyjemy światem, jego sposobem myślenia, jego sposobem wartościowania. Jeszcze w dużym stopniu! Ale dobrze, że podejmujemy starania, by coraz bardziej należeć do Boga i by coraz bardziej rezygnować z tego, co zewnętrzne. Pięknym przykładem, wspaniałym wzorem są dzieci fatimskie. Patrzmy na nich. Mogą nas naprawdę wiele nauczyć. Widzieliśmy miejsca, w których mieszkali. Różnią się od naszych domów, prawda? Nie chodzi teraz o to, abyśmy się przeprowadzali i mieszkali w takich domach. Tu chodzi o to, by nasze serca tak wyglądały – tak ubogie. Tak ubogie, że całym bogactwem staje się tylko Bóg i nic poza tym. Całym pragnieniem – Bóg! I pokarmem – Bóg! Tęsknotą – Bóg! Miłością – Bóg! Całym pięknem – Bóg! Wszystkim!

Kochani! Zawsze w grupie jest raźniej i możemy sobie nawzajem pomagać. Dlatego Maryja łączy nas z dziećmi fatimskimi, byśmy mogli czerpać z tych Świętych. Byśmy mieli przewodników i opiekunów. Zwracajmy się do nich tak często, jak tylko poczujemy sercem taką potrzebę. A jednocześnie przyjmijmy ich ducha. Nasze dusze niech przyjmą ducha dzieci fatimskich, abyśmy szli małą drogą w pokorze, w posłuszeństwie i w niezwykłym umiłowaniu samego Boga.

Czy cieszymy się z obdarowania dziećmi fatimskimi? Trudne jest to do zrozumienia, czym właściwie jest to obdarowanie. Ale wiedzmy, że ci, którzy przyjmują je i którzy otwierają się na ten dar szczerze i z prostotą w swoim życiu doświadczają podobnej drogi, jaką przeszły dzieci fatimskie. Ich dusze powoli upodabniają się do duszy dziecka, które jest ufne, które kocha, słucha i które pragnie z miłości uczynić wszystko, aby sprawić radość, pocieszyć.

Serce dziecka ma jeszcze jedną cechę – w sposób szczególny miłuje Maryję, Matkę, miłością tak pełną ufności, że zakrawa to na szaleństwo. W tym oddaniu nie ma nic z lęku. W tej miłości, choć po dzieciach fatimskich widzimy ich ofiary, ich cierpienie i męczeństwo, to jednak w tym nie ma nic z kupczenia ofiarą, cierpieniem, nie ma nic z męczennictwa. Starajmy się nigdy nie czynić jakiejkolwiek ofiary, w zamian której chcielibyśmy coś uzyskać. Tylko czysta ofiara, to znaczy uczyniona z miłości, uczyniona by pocieszyć Matczyne Serce, by pocieszyć Serce Jezusa, ofiara uczyniona, by towarzyszyć cierpieniu Pana Jezusa i Jego Matki; ofiara, której może nikt nie zauważy, o której nic się nie będzie mówić – taka ofiara jest piękną. Ale jeśli w zamian za ofiarę człowiek pragnie uzyskać coś, niekoniecznie dla siebie, ale dla swoich bliskich, dla kogoś – taka ofiara nie jest już czysta, doskonała, choć Serce Matki i Serce Jezusa przyjmuje również i te ofiary. Wszystko przyjmowane jest z miłością.

Nie zapominajmy, że zostaliśmy włączeni w grono dzieci fatimskich, że, nasz duch został przeniknięty ich duchem. Każdego dnia prośmy, by urzeczywistniało się to w naszym życiu. Pomimo, że teraz nie rozumiemy o co tak naprawdę chodzi, jednak z czasem zobaczymy, iż duch Franciszka, Hiacynty uobecnia się w naszym życiu, w nas, że nasze życie przeniknięte jest ich życiem. Bóg czyni wszystko, aby dusze wprowadzić w życie duchowe. Ileż czyni zabiegów, aby dusza w końcu otworzyła się i poszła za Bogiem, aby uwierzyła i zaczęła żyć prawdziwym życiem. Bo o nic innego nie chodzi, jak tylko o prawdziwe życie.

Módlmy się, abyśmy uwierzyli tej miłości, którą Bóg zlewa na nas poprzez Serce Maryi. Módlmy się, abyśmy tak potrafili przyjąć tę miłość, jak dzieci fatimskie. Módlmy się, abyśmy byli tak posłuszni, tak pokorni, jak one. Dopiero wtedy, kiedy serce zostanie dotknięte miłością, kiedy doświadczy się tej miłości, człowiek jest w stanie dla tej miłości czynić wszystko i wszystko poświęcić. Wtedy też inaczej patrzy na swoją rzeczywistość, na swoją codzienność, na każdą sytuację, na radość i na smutek, na cierpienie i na wesele, na wszystko. Wtedy rozumie się istotę. Dusza nie jest już tak szarpana na wszystkie strony, ale żyje w pokoju bez względu na to, co się wydarza. Nie starajmy się zrozumieć intelektualnie, ale cały czas sercem przychodźmy do Niej i sercem przyjmujmy. A gdy czegoś nie rozumiemy, to po prostu pokazujmy ufność, że chociaż ta sprawa nie jest zrozumiała dla was, to jednak ją przyjmujemy. A Bóg uczyni wszystko i to wszystko będzie dobrem dla nas i dla innych.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

Możesz użyć następujących tagów oraz atrybutów HTML-a: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <strike> <strong>