Podczas rekolekcji Bóg przyszedł do nas ze swoją łaską – Rekolekcje w Różanymstoku

Różanystok-Bazylika (2)Dziękujemy w dniu dzisiejszym za czas kolejnych rekolekcji, które w mijającym tygodniu odprawialiśmy w gronie dusz najmniejszych w Różanynstoku. Dla uczestników rekolekcji był to owocny czas trwania w zjednoczeniu z Bogiem. Bóg widzi, że człowiekowi jest trudno żyć w jedności z Nim. Dlatego On sam przychodzi z pomocą, ze swoją łaską. Pragnie współczesnemu człowiekowi pomóc powrócić do swego Pana. To co się dzieje na świecie – również pośród nas, w naszym otoczeniu – często sprawia, że człowiek zupełnie „traci głowę” i odwraca się od Boga. W dzisiejszych czasach bardzo trudno jest zapragnąć, a następnie dążyć ku zjednoczeniu duszy z Bogiem. Niełatwo być przy Nim tak naprawdę, tak do końca i traktować wiarę poważnie. Bóg pragnie, aby każdy z nas odnowił w sobie Jego Oblicze, aby zaczął traktować Go jako Osobę żyjącą, realną; jako Kogoś, kto ciebie bardzo pokochał i kto pragnie z tobą żyć w zjednoczeniu. W otwieraniu naszych serc na jedność z Bogiem z pomocą przychodzi Matka Najświętsza. Jej Serca Bóg dotknął tak mocno, tak bardzo doświadczył swoją miłością, że zakochała się w Nim, otworzyła na Jego miłość i doświadczała Bożej obecności. Otwierała się na żywego Boga cały czas – najpierw jako dziecko, potem młoda dziewczyna i wreszcie kobieta. Nieustannie żyła w zjednoczeniu z Nim. To łaska i miłość Boża dokonała tego. Teraz Maryja wstawia się za nami u Boga i prosi o to samo dla każdego z nas. I każdy został niemalże wezwany, aby przyjąć dar zjednoczenia z Nim. Podczas rekolekcji byliśmy niczym lud, który gromadził się wokół Jezusa, o którym czytamy w Ewangelii. Wszyscy spragnieni chcieli słuchać Go. Potrzebowali pocieszenia, pokrzepienia, miłości, uzdrowienia. I szli do Jezusa. On dał im wszystko. Nakarmił ich dusze i ich ciała. To samo Bóg czynił w tych dniach dla nas. Chciał zaspokoić nasze potrzeby. Pragnął napełnić nasze serca miłością, dotknąć naszych dusz Duchem Świętym. A skoro On nas zaprosił, to znaczy, że zatroszczył się o wszystko – dla nas i naszych rodzin. Pozostawiamy więc swoje troski. Oddajemy je Bogu za pośrednictwem Maryi. Od tej pory pragniemy radować się Bożą miłością, która otacza nas, która nas wypełnia. A nasze serca z wdzięczności za wszystko co dokonało się i dokonywać się będzie, śpiewają Bogu cześć, chwałę, uwielbienie.

Dziękujemy za kolejną turę wspólnotowych rekolekcji

Gietrzwałd_rekolekcje.2017W dniu dzisiejszym dobiegła końca druga tura wspólnotowych corocznych rekolekcji, które w tych dniach odbywały się w Archidiecezjalnym Domu Rekolekcyjnym w Gietrzwałdzie. Z racji obchodów 140 Rocznicy Objawień Gietrzwałdzkich i 50 Rocznicy Koronacji Cudownego Obrazu czczonego w Gietrzwałdzkim Sanktuarium rekolekcje tegoroczne miały szczególny charakter i cieszyły się licznym uczestnictwem wiernych uczestniczących w Wieczernikach Modlitwy, dniach skupienia, rekolekcjach i pielgrzymkach organizowanych przez nasze stowarzyszenie „Konsolata” tak w Gietrzwałdzie jak i w innych miejscach naszego kraju. Dzięki zaangażowaniu wielu osób rekolekcje te były prawdziwą ucztą duchową i zblizyły jeszcze bardziej serca uczestników do Boga, do Matki Najświętszej, jak i do siebie nawzajem w duchu miłości Boga i bliźniego. Liczne świadectwa zebrane w ostarnim dniu rekolekcji potwuierdzały, wśród wiernych uczestniczących w nich, ożywienie relacji do Boga i doświadczenie Jego miłosiernej miłości, co zaowocowało prawdziwym pokojem w sercu i wielką radością. Z pewnością czas tych rekolekcji przeniesie się teraz na naszą codzienność i dawanie świadectwa w podejmowanych przez Wspólnotę dzieł nowej ewangelizacji, co też przyczyniać się będzie do odnowy duchowej w naszych rodzinach i środowiskach. Tego też nasze serca pragną i w tym pragnieniu powierzamy się Bogu i Jego Matce.

Dziękujemy ks. Krzysztofowi, który podjął się przeprowadzenia tych rekolekcji za wielkie serce i cierpliwość do nas – dusz małych i bardzo słabych. Dziękujemy wszystkim kapłanom wspierającym nas duchowo w tym czasie i za ich sakramentalną posługę. Dziękujemy Zarządowi SK „Konsolata” za przygotowanie i organizację tych rekolekcji, a także Regince za posługę muzyczną i wszystkim osobom posługującym podczas Liturgii i w rekolekcyjnej codzienności. Wszystkim uczestnikom i całej Wspolnocie Dusz Najmniejszych dziękujemy za duchową jedność, modlitwę i wszelką życzliwość, której wszyscy mogliśmy doświadczyć w tych dniach. Wszystkjm za wszystko składamy staropolskie Bóg zapłać!

Niech Maryja Wniebowzięta uprosi nam łaskę, byśmy zapragnęli na zawsze żyć w Bogu, dla Niego

rozaniec-medjugorjeMatka Najświętsza otrzymała od Boga łaskę doświadczania Jego miłości od początku swego życia na ziemi. Jej Serce od najmłodszych lat potrafiło odpowiadać na tę miłość, pragnąc jej jak niczego innego na świecie. Ona pokochała Boga jako Jego oblubienica, jako sługa i jako niewolnik. Pragnęła całą sobą należeć do Pana i do nikogo innego. Całe swoje życie, oddawała Jemu i wszystko czyniła dla Niego. Niczego nie chciała dla siebie. Pragnęła, aby to Boża chwała, majestat, wielkość, potęga i moc były wysławione i objawiały się w Jej życiu. Każdy krok stawiała dla Niego i zawsze pytała w jaki sposób go uczynić? Nie chciała pełnić swojej woli, a jedynie Bożą. Już jako dziecko, dzięki łasce Boga, przejawiała tę dojrzałość duszy poświęconej Bogu. Dziwiło to otoczenie, a Maryja wiedziała, że jest to Dzieło Boże w Jej Sercu. Wszystko więc oddawała Panu, ciesząc się, że może pełnić Jego wolę, należeć całkowicie do Niego, być tylko Jego.

Maryja wraz z całym narodem wybranym oczekiwała Mesjasza. I żarliwie modliła się, aby Bóg udzielił łaski jakiejś kobiecie, by stała się Jego Matką; by jak najszybciej Zbawiciel mógł przyjść na ziemię i wyzwolić naród. Nie wiedziała, że tą wybraną będzie właśnie Ona. W chwili Zwiastowania, gdy anioł objawił Jej wolę Bożą, doświadczyła niepojętej miłości. I dopiero wtedy tak naprawdę poznała Bożą miłość, choć wydawało Jej się, że ją zna i nią żyje. W tamtej chwili Duch Święty objął Maryję i to Jego miłość Ją wypełniła. Wcześniej wydawało Jej się, że niemożliwym jest już bardziej kochać. Kiedy Bóg począł w Niej swego Syna, wiedziała, że ta Miłość jest nieskończona, że stale będzie doświadczać Jej więcej i więcej. A sama będzie pragnęła bardziej i bardziej Go kochać. Gdy nosiła Jezusa pod Sercem, Jej dusza nieustannie klęczała przed Bogiem. W wielkim uniżeniu wielbiła Stwórcę za dar, którego nie da się pojąć. Cokolwiek człowiek powiedziałby na temat daru Boskiego Macierzyństwa, to wszystko będzie niczym wobec doświadczenia Serca Maryi. Było to doznanie wielkiego wyróżnienia, nieopisanej miłości, wyniesienia na sam szczyt, do samego Nieba. Jej dusza korzyła się przed Bogiem, pragnąc dziękować, uwielbiać i oddawać Mu hołd za to, czego doświadczała. Teraz Matka Najświętsza modli się za każdego z nas, by Duch Święty pozwolił nam choć w maleńkiej części zrozumieć wspomniane wyżej doznanie, którego nie opiszą ograniczone słowa ludzkie.

Maryja żyła z Bogiem we własnej duszy. Świat przestał dla Niej istnieć. Interesowała się nim na tyle, na ile było to konieczne, by wypełniać obowiązki żony i matki; by jak najlepiej opiekować się Bożym Synem. Wszystko czyniła z miłości do Pana. Nic nie było ważne, jeżeli nie dotyczyło Jezusa. Niczego nie pragnęła, jeśli to nie wiązało się z Nim. Trudno wyrazić słowami tę całkowitą przynależność do Boga i zupełną obojętność wobec wszystkiego co zewnętrzne. Żadnych pragnień, tylko jedno – by kochać Go jeszcze więcej i wypełniać Jego wolę; by Jezus był szczęśliwy.  Maryja nie była jednak wolna od różnych zmartwień. Miała ich wiele. Gdybyśmy prześledzili Jej życie – chociażby wędrówkę w stanie błogosławionym do Betlejem, narodziny w obcym mieście, w niezbyt dogodnych warunkach i życie na wygnaniu – zobaczylibyśmy niejeden trud i ciężar. Czytaj dalej

„Nie wyście mnie wybrali, ale ja was wybrałem.” (J 15,12-16)

Moditwa w Ziemi Świętej„Nie wyście mnie wybrali, ale ja was wybrałem” (J 15,16). Tak mówi Jezus dzisiaj do każdego z nas. Nasze serca powinny rozradować się, bowiem to Bóg nas wybrał. Ale wybrał w konkretnym celu. Chce, byśmy przynosili owoce. Chce w nas te owoce widzieć. A tymi owocami będą kolejne dusze. Tymi owocami będzie miłość, która zapłonie w kolejnych duszach, ale najpierw musi zapłonąć w nas.

Bóg ukazuje nam swoją miłość. O niczym innym nie mówi, tylko o miłości. Zaprosił nas do swojego Serca, byśmy w nim mogli tej miłości słuchać. Przyrównuje nas do piskląt, do niemowlęcia, do oblubienicy, w końcu do narodu wybranego. Poucza, jak ta miłość wygląda, czym jest, jak powinna dusza odpowiedzieć na tę miłość, jaką przyjąć postawę. A wszystko to czyni, bo nas umiłował pierwszy. Dzisiaj podkreśla szczególnie postawę miłości jako daru, dlatego zatrzymamy się nad tym dłużej.

Jezus mówi o Sobie, że jest dla każdej duszy wzorem postępowania, na czym polega miłość. A polega na oddaniu swojego życia tym, których się kocha. Dar Jezusa z Siebie samego jest Darem uczynionym w wolności, Darem, który nie jest obwarowany żadnymi warunkami, Darem, w którym Jezus nie oczekuje od nikogo wdzięczności, niczego. A jednocześnie jest Darem najwyższym, największym, ponieważ Jezus oddaje całego Siebie, wszystko. Taki Dar miłości trudny jest do zrozumienia przez człowieka i na pewno trudny, wręcz niemożliwy do zrealizowania w sposób doskonały przez duszę. Mimo to Jezus pokazując wzór miłości mówi do nas, iż oczekuje, że my również będziemy takim darem dla siebie nawzajem, dla Boga. Nie przyniesiemy owoców, jeśli nie będziemy składać z samych siebie daru. Nie ma takiej możliwości. Ziarno musi obumrzeć, by mogła wyrosnąć roślina, która zaowocuje, która przyniesie kolejne nasiona. Chleb jest po to upieczony, aby ktoś mógł go spożyć całego. Aby z winogron powstało wino, winogrona muszą być zmiażdżone, wyciśnięty sok. Wtedy będzie wino.

O darze z samego siebie właściwie mówimy nieustannie. Mówimy o zaparciu się samego siebie, o wyrzeczeniu się wszystkiego. Nie jest to proste i właściwie każdy z nas w swojej codzienności zapomina o tym. Pamięta w sytuacjach znaczących lub też w sytuacjach, w których pragnie pamiętać. Natomiast jest wiele sytuacji, w których nie pamiętamy o darze z samego siebie. Wtedy do głosu dochodzi pycha czy egoizm. A jednak Jezus cały czas prosi, mówiąc o tym darze jako niezbędnym warunku, by prawdziwie urzeczywistniała się Jego miłość w każdym z nas, urzeczywistniała się miłość w Kościele. Co uczynił św. Franciszek, że Kościół odradzał się? Uczynił dar z samego siebie i ci, którzy poszli za jego przykładem uczynili dar z siebie! Miłość opanowała serce świętego Biedaczyny z Asyżu, całe jego życie. Stał się miłością i ta miłość odrodziła Kościół. O czym mówiła mała Tereska? O miłości. O darze miłości. Zapragnęła stać się sercem Kościoła i rezygnowała z siebie na każdym kroku, by miłość mogła się realizować. Co czynili i czynią inni świeci? Nie czynią nic innego, tylko dają siebie w darze miłości. Bowiem jakiekolwiek podejmują posługi, prace, jakkolwiek wygląda ich powołanie, to zawsze jest to dar miłości; miłości zbliżonej do doskonałej. Jest to dar z całego siebie, z całego swego życia. Oddają wszystko. Czytaj dalej

Dziękujemy za rekolekcje z MB Pocieszenia

Czerwinsk_czuwanieW dniu wczorajszym, tj. 5 sierpnia br. podczas comiesięcznego spotkania w Wieczerniku Modlitwy dziękowaliśmy Bogu i Jego Matce Maryi za kolejną turę wakacyjnych corocznych rekolekcji. Był to szczególny czas łaski. Jak powiedziała odpowiedzialna z ramienia Stowarzyszenia Katolickiego „Konsolata” za organizację tej tury rekolekcji –  Hania: „Jak tylko przyjechaliśmy do Czerwińska nieustannie byliśmy obdarzani łaskami.” Rekolekcje trwały od wtorku do soboty, a poprowadził je ks. Przemek z Czerwińska. Kapłan ten przyznał się, że na początku był przerażony, ponieważ nigdy z dorosłymi nie miał rekolekcji, zawsze z młodzieżą. Rekolekcje były owocne, każde serce zostało dotknięte przez Boga, co zostało wyrażone podczas rekolekcyjnych świadectw uczestników tych świętych dni.

Rekolekcyjne rozważanie w Godzinie Miłosierdzia – dzień trzeci

U stóp Krzyża człowiek otrzymuje siły. U stóp Krzyża otrzymuje nowe życie. Z Krzyża spływa na człowieka zrozumienie. Jezus z Krzyża daje człowiekowi jasność w różnych sytuacjach. Krzyż jest szczególnym znakiem Bożej obecności, która udziela się człowiekowi. Udziela się w sposób niezwykły, przemieniając człowieka, czyniąc go na nowo, dając człowiekowi pocieszenie, jakąś perspektywę, ukazując cel. Krzyż jest błogosławieństwem dla człowieka. Właśnie pod Krzyżem wielu Świętych szukało i znajdowało rozwiązanie różnych trudności. Szukało wyjaśnienia, światła, mądrości i otrzymywało je.

Adoracja_Białystok

Pamiętajmy, że w chwilach, gdy będą jakieś trudności, gdy trzeba będzie rozwiązać jakiś problem, klękajmy pod Krzyżem. Gdy, jako wspólnota Zarządu, będziemy musieli podjąć jakieś decyzje, to najpierw klękajmy pod Krzyżem. Jednak ta modlitwa pod Krzyżem nie może być modlitwą odmawianą jedynie ustami. Nie może być wypełnieniem formalności. To nie może być jeden z punktów programu, jaki się zaliczy. Modlitwa pod Krzyżem ma być otwarciem się na obecność Jezusa, wejściem w tę Obecność i pozwoleniem, by Jego obecność przeniknęła nasze dusze.

Kontynuacją modlitwy pod Krzyżem winno być trwanie w obecności Jezusa podczas ważnych chwil. Oczywiście nie zawsze będziemy wtedy na kolanach, ale jednak ze świadomością, że nasze dusze są pod Krzyżem, i że z Krzyża Bóg daje nam rozwiązanie, światło, nowe życie. Przemienia, przeobraża rzeczywistość, z którą przyszliśmy pod Krzyż, czyniąc ją od nowa. Zawsze najważniejsze jest, by stanąć w osobowej relacji do Jezusa, by nie czynić modlitwy formalnością, którą trzeba wypełnić, ale by każda osoba ze wspólnoty rzeczywiście starała się o rzeczywiste, szczere spotkanie z Jezusem. Wtedy Bóg będzie mógł dotknąć każdego serca łaską. Napełnieni łaską będziemy mogli spojrzeć na daną rzecz, sytuację, dany problem z innej strony – oczami Jezusa. On wtedy ukaże nam, co jest istotą danej sprawy, nad czym tak naprawdę należy debatować, czym się zająć. Oczekiwanie od Boga prowadzenia w podejmowaniu różnych decyzji w życiu, czy w działalności stowarzyszenia i wspólnoty nie oznacza, iż nie będziemy posługiwać się swoimi zdolnościami, umiejętnościami, czy jakimiś możliwościami. Natomiast oznacza, że Bóg w naszych sercach będzie inicjatorem, mądrością, która pokaże nam daną sprawę w nieco innym świetle. Czytaj dalej

Jezus umierając na Krzyżu dał nam Matkę – konferencja

Wobec ludzkich słabości Boże oczekiwania są właściwie nie do spełnienia. Wielu Świętych opisując swoją drogę mówiło o doświadczeniu własnej niemocy, o doświadczeniu własnych słabości, które wręcz uniemożliwiają duszy, chociaż trochę skierować się ku Bogu, chociaż trochę wznieść się ku Niemu. I Bóg o tym dobrze wie, że człowiek jest słabością. Bóg też wie, że szatan czyni różne podstępy, by człowieka z jego drogi powołania zepchnąć, ściągnąć. Dlatego to, co uczynił Jezus umierając na Krzyżu, jest szczególnym Darem dla każdego człowieka i szczególną pomocą.

Matka_Kościoła

Jezus umierając na Krzyżu uczynił Maryję Matką każdego z nas. Nikt z nas nie jest samotny. Nikt z nas, jako dziecko, nie został sam, bo sam zginie. Jeśli człowiek dobrze się nad tym zastanowi, jeżeli rozważy, jak wielka jest jego słabość, jeżeli przyjmie, iż jest prawdziwie dzieckiem wobec Boga, to z radością przyjmie Matkę, która opiekuje się i dba o rozwój dziecka. Dusza przedstawiana jako dziecko, jako niemowlę, jest najbardziej zbliżonym do rzeczywistości obrazem relacji: człowiek – Bóg. Należy cieszyć się, dziękować Bogu, wielbić Go za to, że nie pozostawił człowieka samego sobie. Można powiedzieć, że Bóg wziął duszę, to niemowlę i złożył w Matczynych ramionach Maryi.

Należałoby rozważać znaczenie matki dla dziecka, aby zrozumieć relację: dusza i Matka Boga. Szkoda, że niewiele jest dusz, które próbują zrozumieć tę relację. Bardzo często dusze przyjmują to tylko symbolicznie, bardzo zewnętrznie, że jest to taki ładny obraz, czuły, tkliwy, ale nic za tym nie idzie. Tutaj nie chodzi o to, że ładnie wygląda obraz: Matka z dzieckiem; że jest to obraz, który zawsze rozczula ludzkie serce. Tu chodzi naprawdę o bardzo głęboką relację, niezwykle silną więź, jaka tworzy się pomiędzy duszą a Matką Bożą. Tu chodzi o rzeczywiste i prawdziwe Jej opiekowanie się duszą, tak jak opiekuje się matka swoim dzieckiem. A matka za swoje dziecko gotowa jest oddać życie, dla swojego dziecka zrobi wszystko, o swoje dziecko troszczy się najlepiej jak potrafi i wszystkimi możliwymi środkami, jakie posiada. Bóg wyposażył Maryję w doskonałe środki, po prostu udzielił Jej swoich łask. Udzielił Jej swego Serca, swojej miłości. Zatem składając duszę w ramionach Bożej Rodzicielki, tak naprawdę Bóg zanurza ją w swoich łaskach, w swojej miłości, dając Maryi do dyspozycji to wszystko. Dobrze byłoby rozważyć, zastanowić się, na ile relacja duszy do Matki Najświętszej jest relacją głęboką, osobową, pełną ufności i wiary, a na ile jest to, być może czułe i tkliwe, ale płytkie pojmowanie tego, Kim tak naprawdę jest Ona dla każdego z nas. Czytaj dalej

Akt miłości pomaga nam nieustannie żyć obecnością Boga – rozmyślanie rekolekcyjne

Jezus przyszedł na ziemię w konkretnym celu. Miał do wypełnienia misję. Jego życie było ukierunkowane właśnie na ten cel. Aby go zrealizować przygotowywał się. To, że dokonał tego Dzieła dokładnie w wieku 33 lat nie jest przypadkiem.

P1210139 (3)

Do wypełnienia jakiegokolwiek dzieła człowiek musi być przygotowany. Z jednej strony musi przyjąć powołanie, z drugiej – przygotować się na jego wypełnienie jak najlepiej. Patrząc na życie Jezusa widzimy Jego przygotowanie. Był najpierw dzieckiem, potem dorastał, kiedy stał się pełnoprawnym mężczyzną rozpoczął swoją działalność. I ta działalność była pełnym przygotowywaniem się do trzech najważniejszych dni. Wszystko, co czynił, czynił w jedności z Ojcem, przyjmując Jego miłość, jednocześnie cały będąc Miłością tę miłość przekazując wokół Siebie. Przez trzy lata przygotowywał nie tylko samego Siebie, ale przygotowywał uczniów, przygotowywał Apostołów do tego, co było najważniejsze. Cokolwiek czynił oparte było na miłości. Można by powiedzieć, że ta miłość dojrzewała w uczniach, w Apostołach, w ludziach, którzy przychodzili do Jezusa, którzy Go słuchali, prosili o coś. Ta miłość emanująca z Jezusa, dotykając tych ludzi, obejmując ich, wypełniając, w nich samych dojrzewała. Sam Jezus przez ostatnie trzy lata też dojrzewał. Przygotowywał się do najważniejszego. Mimo, że był Bogiem, był przecież też człowiekiem. Dużo czasu spędzał z Ojcem. Otwarty na Jego wolę, cały czas jednoczył się z Nim, swoją wolę z Jego wolą. Cały czas w jedności z Ojcem. W Jego słowach, w Jego nauczaniu obecny był Ojciec. Każda chwila, każda sekunda wypełniona była obecnością Ojca. Niezmiernie ważny jest fakt, iż Jezus nie przeżywał swego życia sam, ale właśnie w jedności z Ojcem nieustannie. To było przygotowaniem Jezusa do Męki, do śmierci, do zmartwychwstania. Sam przecież był Bogiem, jednak jako człowiek, nieustannie otwarty na obecność Ojca, żył w zjednoczeniu z Nim.

Jest to swego rodzaju wskazówką dla każdego człowieka, dla każdej duszy. Człowiek potrzebuje takiego zjednoczenia z Bogiem, aby móc przygotować się i wypełnić swoje życiowe zadanie. To zjednoczenie z Bogiem daje mu i siłę, i zrozumienie, napełnia miłością. Powoduje, iż staje się jedna wola – Boga i człowieka. Jak ważne jest to, aby człowiek żył nieustannie w obecności Boga. Aby nie lekceważył sobie właśnie tego faktu i aby nie odsuwał na bok, myśląc, że teraz czuję się mocny, teraz dam sobie radę. Niestety często dusze lekceważą ten fakt. Nie zdają sobie sprawy, jak ważne jest życie w nieustannej obecności Boga. O życiu w ciągłej obecności Boga mówią Święci. To właśnie Święci dzięki tej Obecności dokonywali rzeczy wielkich, rzeczy po ludzku niemożliwych. Dzieła, które przeprowadzali są dziełami nie na ludzkie siły. Moc, siłę, mądrość, zrozumienie, wytrwałość, wszystko czerpali z Boga, w którego obecności trwali nieustannie. Czytaj dalej

Rekolekcyjne rozważanie w Godzinie Miłosierdzia – dzień drugi

Otwartość Jezusa na wolę Ojca była doskonała, pełna. Łączyła i łączy Ich miłość. To ona sprawia, że pragnie się tego samego, dąży się do tego samego. Miłość sprawia, że spełnia się pragnienia tej drugiej osoby, bo te pragnienia stają się naszymi pragnieniami. W miłości doskonałej nie ma ani odrobiny jakiegoś interesu, handlu, wymiany coś za coś, natomiast jest całkowita ofiara z siebie. Całkowita ofiara oznacza, iż człowiek daje wszystko i nie oczekuje w zamian niczego, nawet wdzięczności, nawet zrozumienia, podziękowania. Niczego! Ofiarowując siebie jest otwarty na to, w jaki sposób ta ofiara zostanie przyjęta. A przyjmowana może być różnie.

dav

Jezus złożył Ofiarę Ojcu całkowitą, doskonałą. Teraz króluje. Nie tylko Sam króluje, ale wszystkim ludziom wyjednał to bycie dziećmi Króla. Nie oczekiwał niczego w zamian ani od Ojca, ani od żadnego człowieka. Więc za darmo każdy człowiek otrzymał nowe życie – życie królewskie. Kiedy dusze podejmują się pewnych zadań, kiedy są zaproszone do udziału w jakimś dziele, kiedy przynaglone są, by wszystko pozostawić i pójść za Jezusem i czynią to, bardzo często zdarza się jednak, że oczekują czegoś w zamian. Jest to nieuświadomione. Dopiero ujawnia się w momencie, kiedy dzieje się coś nie po myśli tej duszy, kiedy nie idzie zgodnie z planami, które sobie dusze zamierzyły, kiedy ktoś przeciwstawia się, niweczy wcześniej podjęte działania, podjęte wysiłki, trud; kiedy niszczy to, co zostało przez te dusze zbudowane. Wtedy można zobaczyć, czy rzeczywiście to oddanie się Bogu było całkowite czy nie, czy nie ma przywiązania do dzieła, czy nie oczekuje się czegoś w zamian. Tak na przykład często dzieje się w rodzinach. Kiedy coś się złego wydarza, kiedy jedna ze stron odchodzi, wtedy trudno jest pogodzić się z tym, oczekuje się wynagrodzenia za wszystkie lata, wysiłki, trudy, cierpienia, tak jakby były one czynione w jakimś handlu, za coś.

Stając dzisiaj pod Krzyżem starajmy się sobie uświadomić, iż zaproszenie do Dzieła jest zaproszeniem do poświęcenia wszystkiego, ofiarowywania siebie Bogu bez oczekiwania czegokolwiek w zamian, aby nie powstało pytanie, co w zamian dostaniemy, co za to otrzymamy. Patrząc na Krzyż uświadamiajmy sobie doskonałą bezinteresowną miłość Jezusa, Jego Ofiarę i prośmy, by nasza została złączona z Jego; by z Jego Ofiary płynęła siła dla nas, dla naszych wyrzeczeń, trudów, ofiar. By ta bezinteresowność miłości, jaka kierowała Jezusem również objęła nas, nasze dusze. By nigdy w naszych sercach nie powstał żal czy pretensje o niezrozumienie, brak wynagrodzenia za ofiarę, brak wdzięczności. Wszystkie te uczucia, emocje często niszczą człowieka, wprowadzają gorycz do serca. Taki człowiek przestaje być wolnym, a staje się niewolnikiem własnych żalów, poczucia niesprawiedliwości, pretensji, staje się zgorzkniały, zamknięty na miłość.

Wpatrujmy się dzisiaj w Krzyż, w Jezusa, prosząc, by z Niego spływała na nas bezinteresowność ofiar, byśmy otrzymali od Jezusa umiejętność oddania siebie całkowicie, umiejętność poświęcenia wszystkiego, umiejętność umiłowania do końca pomimo tego, że nie będzie się kochanym przez różne osoby. Wraz z Maryją módlmy się o to i ofiarowujmy się Bogu.

Z Miłością wiąże się szukanie Boga, pragnienie, by Go poznać – konferencja (Prz 2,1-9)

„On strzeże ścieżek prawości, ochrania drogi pobożnych. Wtedy sprawiedliwość pojmiesz i prawość, i rzetelność i każdą dobrą ścieżkę” (Prz 2, 9)

DSC03042 (2)

Jedynym działaniem, które prowadzi człowieka do szczęścia jest szukanie Boga, otwieranie się na poznanie Boga, na spotkanie z Nim. Wczoraj mówiliśmy o miłości, o konieczności otwarcia się na miłość, z tym wiąże się szukanie Boga, pragnienie, by Go poznać. W tym pragnieniu poznania Boga jest pragnienie, aby zrozumieć Bożą wolę, Boże działanie wobec człowieka. Bardzo często człowiek z jednej strony sięga po Pismo Święte, modli się, chodzi do kościoła na Mszę świętą, na nabożeństwa, jednak w życiu codziennym posługuje się przede wszystkim swoją mądrością, opiera się na swojej wiedzy, swoim doświadczeniu, swoich przeczuciach. I wydaje się, że te dwie drogi – wiara, duchowość i codzienność – ze sobą zbyt często nie łączą się. Idą, jak gdyby obok siebie. Bardzo często mówi się, aby nie mieszać wiary, religii do życia, że jest to coś zupełnie oddzielnego. Jest to błędne myślenie, które pociąga za sobą niestety bardzo poważne, smutne, dotkliwe i bolesne konsekwencje.

Teraz zwrócimy uwagę na to, aby dusza starała się żyć Bogiem, żyć Jego prawdą, Jego życiem, iść Jego drogą nie tylko w chwilach modlitwy, nie tylko we wspólnocie, nie tylko wtedy, kiedy jest mowa o wierze, ale by uczynić wiarę, swoje pragnienie spotykania się z Bogiem pragnieniem ciągłym, nieustannym. Postarajmy się zrozumieć, iż nie można oddzielać Boga od codzienności, od zwykłego życia. Prawdy, o których mówimy i mówić będziemy są oczywiste dla nas. Wielokrotnie już były omawiane i są nam znane. Niemniej jednak stale człowiek zapomina i wydziela część swego życia na modlitwę, spotkanie z Bogiem i na resztę życia – na codzienność, pracę, wypoczynek, na spotkania z ludźmi, tak jakby prowadził dwa życia. A człowiek ma prowadzić jedno życie zanurzone w Bogu. Tym bardziej dusza powołana do Bożego dzieła. Dusza taka, wzorem Jezusa, powinna cała być w sprawach Ojca, nieustannie zanurzona w Nim, ciągle szukająca Jego mądrości, zrozumienia Jego słowa, Jego woli. Dopiero wtedy, gdy ciągle poszukuje, otwierając swoją duszę, swoje serce na to poznanie, rzeczywiście zaczyna spotykać się z Bogiem, poznawać Boga. Wtedy zaczyna rozumieć sprawy Boże, pojmować rzeczywistość przez pryzmat mądrości Bożej. Czytaj dalej