Rekolekcje – dzień drugi: W Jezusie dokonuje się zbawienie

Wprowadzenie do Różańca

Jezus żyje już Męką. Jego Serce całe zawładnięte jest pragnieniem złożenia Ofiary Bogu Ojcu za wszystkich, za każdą duszę. Jest to tak wielkie pragnienie, by zbawić całą ludzkość, iż Jezus dąży do tych ostatnich dni pragnąc, by jak najszybciej nadeszły, mimo, że ma świadomość męki, jaka Go czeka. Zresztą On już doświadcza ze strony faryzeuszy nienawiści, która potem będzie się jeszcze potęgować i towarzyszyć Mu do końca, do samej śmierci. Jezus zarazem nosi w Sobie wszystkie zapowiedzi z Nim związane, a dawane przez Boga prorokom, a poprzez proroków narodowi wybranemu. On niejako słyszy nieustannie, wybrzmiewa w Nim każde Słowo Boga wypowiedziane o Nim i doświadcza w Sobie, iż każde z tych słów właśnie staje się ciałem. Jako człowiek niemalże fizycznie doświadcza, iż słowa wypowiadane wcześniej w Nim stają się ciałem, w Nim się uobecniają, urzeczywistniają, dopełniają, jak gdyby teraz wychodzą na światło dzienne. Słowa te są bardzo czytelne. Jezus doświadcza tego w różnych sytuacjach. W Nim te słowa brzmią, w Jego postawie, w Jego odpowiedziach faryzeuszom, w Jego czynach przeróżnych. On to wszystko widzi. Człowiek musi posiąść pewną wiedzę (taką wiedzę posiadają teologowie), by potrafić wytłumaczyć znaczenie słów chociażby z Księgi Izajasza o Słudze Pańskim odnośnie Jezusa, sytuacji, w której się znalazł, Jego postawy, wypowiadanych słów. Jezus doświadcza tego wszystkiego na Sobie. Jest to niejako utwierdzeniem Go w Jego powołaniu. A więc rzeczywiście staje się On Tym, którego Słowo ma moc i mądrość. W dyskusjach z faryzeuszami Jezus jest zawsze zwycięzcą; zawsze Tym, który mówiąc głęboką prawdę staje na pozycji osoby wiarygodnej, której nie można się oprzeć, a której argumentom nie da się zaradzić. Zawsze ma rację.

Jezus czuje obecność Ojca przy Sobie, Jego opiekę. Żył przez trzydzieści lat jako Osoba nieznana, w ukryciu. Dopiero w trzydziestym roku życia wychodzi do ludzi. Jego Słowo staje się ciałem w każdym momencie, kiedy czyni cuda – staje się ciałem w Nim samym, w otaczających Go uczniach, Apostołach i innych ludziach. Jest Tym, który jako człowiek został uformowany przez Boga w łonie swej Matki w sposób cudowny i niepojęty – cały podlegający Ojcu, cały Mu oddany, będący niejako ciągłym słuchaniem swego Ojca i ciągłym wypełnianiem tego, co słyszy. W Nim Bóg doznaje największej chwały, bowiem Jezus jest doskonałym wypełnieniem woli Bożej. Wypełnia tę wolę w stu procentach. Przez trzydzieści trzy lata chodzenia po ziemi nie było ani dnia, ani sekundy, w której Jezus nie pełniłby woli Ojca. Przez to objawia się w Nim chwała Boża. On Sam oddaje tę chwałę Bogu. Dzięki temu, choć nazywany jest Sługą Pańskim, staje się kimś najważniejszym w rękach Boga. Staje się Jego światłem danym całej ludzkości; już nie tylko narodowi wybranemu, ale światłem, które świeci nad całą ludzkością, nad całą ziemią po to, by każdy ujrzał chwałę Boga i by każde serce mogło przyjąć Zbawienie. W Jezusie objawia się niezwykła miłość Boga Ojca do całej ludzkości. Już nie tylko naród wybrany, ale cała ludzkość zostaje obdarowana światłem z Nieba, a poprzez to światło Zbawieniem. Dlatego Jezus jest tak umiłowany przez Ojca, bo wypełnia całkowicie powołanie Miłości, która zapragnęła zbawić całą ludzkość. Dlatego też każdy człowiek, który przecież jest sługą Boga, jeśli stara się wypełniać wolę Bożą najlepiej jak potrafi, jak rozumie, jest szczególnie umiłowaną duszą i staje się, tak jak Jezus, światłem dla ludzi, dla dusz. To światło rozświetla mroki ciemności. Tak jak Jezus, gdy przyszedł na świat rozświetlił ciemność, panującą od grzechu pierworodnego aż po Jego przyjście, tak każda dusza na wzór Jezusa, gdy stara się Go naśladować w wypełnianiu woli Ojca, staje się jak On światłem dla poszczególnych dusz w swoim otoczeniu. A dusze wybrane, święte wraz z Jezusem niejako zsyłają to światło na całą ziemię, na całą ludzkość, mając swój niezwykły udział w Dziele Zbawczym.

To wszystko jest w Sercu Jezusa – pełna świadomość dokonującego się Dzieła. Pełna świadomość wszystkich dotychczasowych wieków życia, istnienia ludzkości; świadomość wszystkich poczynań Bożych w kierunku realizacji Dzieła Zbawczego; świadomość wszystkiego, co dokonywało się w narodzie wybranym, a co było konsekwentnym kroczeniem ku Triduum Paschalnemu; radość, że w końcu realizuje się w pełni wypowiedziane na początku Słowo o Zbawieniu. Jest też świadomość samej Męki, tego, co będzie przeżywał, czego będzie doświadczał, jak bardzo będzie cierpiał od tych, których przyszedł zbawić, a których miłuje. Cierpieć będzie od tych, których On umiłował w pełni, a którzy Go nienawidzą, a także od zwykłych ludzi, od uczniów, Apostołów, którzy Go opuszczą. Umiłować w pełni znaczy złożyć Siebie samego w Ofierze. To jest pełnia miłości. Jezus ma tego wszystkiego świadomość. Ma też świadomość chwały, która jak gdyby zstępuje na Niego powoli i im bliżej jest realizacji samo Dzieło Zbawcze, im bliżej jest Męka, tym większa chwała jak gdyby obejmuje Jezusa. Jednocześnie On tym większą chwałę oddaje swemu Ojcu.

Warto czasami zagłębiać się w czytania słów Starego Testamentu zapowiadających Jezusa, aby w nich odkrywać całą głębię w powiązaniu z tym, czego Jezus dokonał. Aby zobaczyć niezwykłość Bożej mądrości, wielkość Jego miłości i zachwycając się oddać Bogu chwałę, uwielbić Go, oddać cześć. Odmawiając Tajemnice Bolesne jeszcze rozważajmy te słowa pouczenia. Starajmy się otworzyć serca, aby Duch Święty dawał nam pełnię zrozumienia.

Konferencja

Nadal starajmy się być w Sercu Jezusa, by lepiej zrozumieć to, co się w Nim dzieje. Jezus raduje się nadchodzącym Zbawieniem. Raduje się, że każda dusza znowu będzie miała miano dziecka Bożego. Raduje się zwycięstwem miłości, życiem, które ofiaruje każdej duszy. W Jego Sercu jest wieczność. W Jego Sercu są wszystkie dusze, wszystkie cierpienia ludzkości, cały ból wszystkich pokoleń, wszystko, co jest konsekwencją grzechu. Teraz przychodzi uwolnienie, wyjście z niewoli. Przychodzi światłość na ziemię, radość, szczęście, wieczność.

Jezus miłuje swoich Apostołów. Patrzy na nich z czułością – trzy lata spędzili razem, przeżyli wiele różnych chwil. Zna każdego z nich bardzo dobrze, wie o nich wszystko, kocha ich. Widzi dobro, które jest w nich zasiane i które kiełkuje. Widzi ich cechy charakteru, każdy z nich jest inny. Patrzy jak matka, która przygląda się swoim dzieciom. Ma ich tyle, a każde jest inne. Na każde patrzy z czułością, każde kocha. Ona zna ich wady, ale zna też zalety. Jezus podobnie. On wie, do czego przygotowywał swoich uczniów. Wie, że to nie koniec, że właśnie dopiero teraz się zacznie, że po Jego śmierci i zmartwychwstaniu dopiero będzie początek. Widzi swoich umiłowanych w przyszłości. Widzi ich czyny, ich przemienione serca, ich miłość, żarliwość, z jaką głosić będą Jego Zmartwychwstanie. Wie, że to, czego dokona będzie miało istotny wpływ na ich życie i życie następnych pokoleń. Każdy z tych Apostołów, oprócz jednego, będzie miał swą niezwykle ważną cząstkę w Dziele Zbawczym. To tak jakby byli promieniami słońca rozchodzącymi się we wszystkie strony i z tych promieni będą szły następne, z następnych jeszcze następne. Będzie ich coraz więcej, a Apostołowie dadzą początek.

Jezus wzrusza się patrząc na tych, których umiłował do końca. Jednak przeżywa smutek, że wśród nich jest jeden, który odrzuca Jego miłość i który będzie potępiony. To jest powodem smutku Jezusa. Wypowiadając słowa: „Jeden z was Mnie zdradzi” (J 13, 21), nie robi wyrzutów. Są to raczej słowa służące temu, by Judasz się opamiętał. Jeszcze miał szansę. Dzieło Zbawcze dokonałoby się, Judasz nie musiałby zostać potępiony. Słowa Jezusa wywołały niepokój, poruszenie w sercach Apostołów. Nie rozumieli, co się wydarzy już niedługo, za kilka godzin. Skąd mogli wiedzieć. Do tej pory nie rozumieli słów Jezusa o Męce, nie znali czynów Judasza czynionych w ukryciu, podstępnie. Słowa Jezusa wprowadziły smutek do ich serc. Nie chcieli tej zdrady. Spoglądali na siebie, badali własne serca i smutnieli. Jezus tego wieczoru był bardzo uroczysty, spokojny, początkowo radosny, potem bardzo poważny, smutny. Widzieli, że Jezus był inny niż do tej pory. Czuli, że coś się dzieje w Jego Sercu, a nie mogli zrozumieć co. Kiedy Judasz wyszedł, Jezus wypowiada słowa, które mogą wydawać się dziwne. Apostołowie też w momencie, kiedy Jezus je wypowiada, nie rozumieją tych słów. Jezus mówi o chwale, o tym, że Bóg otacza Go chwałą i że Syn też otacza Ojca chwałą i że się to teraz dokonuje. Dlaczego teraz? Przecież właśnie Judasz poszedł, by ostatecznie zdradzić. Jezus wie, konsekwencją tej zdrady jest męka. Cierpi w swym Sercu już teraz, bo oto traci jednego z umiłowanych. Jego męka właśnie się rozpoczęła. Rozpoczął się ostatni etap Dzieła Zbawczego. Właśnie wypełnia się zapowiedź dana przez Boga. W Nim wypełnia się każde Słowo. W Jezusie dokonuje się Zbawienie. A więc dokonuje się to, co Bóg zaplanował, zapowiedział, co Bóg wyznaczył jako misję Jezusowi. Jezus wypełniając wszystko, oddaje swemu Ojcu największą chwałę. Bóg Ojciec w miłości, bo Syn wypełnia wszystko, z czułością, bo jest to Jego umiłowany Syn, obejmuje Go chwałą, wywyższa. To dokonuje się już teraz.

Są to niezwykłe wydarzenia dokonujące się zarówno w świecie materialnym, jak i w świecie duchowym, zazębiając się o siebie; wydarzenia najważniejsze, do których zaproszeni jesteśmy i my. Jest to wyróżnienie – móc uczestniczyć w wydarzeniach zbawczych, w dodatku w pewnym stopniu ze zrozumieniem tych wydarzeń, ich wielkości i znaczenia. Będąc blisko Jezusa, w Jego Sercu, gdy Bóg Ojciec otacza chwałą Jezusa, my tą chwałą jesteśmy otoczeni, bo jesteśmy w Jego Sercu. Jednocześnie Syn wypełniając wolę Ojca, oddaje Mu chwałę. My będąc w Sercu Jezusa oddajemy chwałę Bogu Ojcu. Przenika nas niezwykła łaska. Serca dotykane są niezwykłą łaską. Gdyby nasza świadomość tego wszystkiego, czego doświadczamy była większa, padlibyśmy przed Bogiem na twarz, bo prawdziwie postępuje z nami jak ze swoim Synem Jezusem. Mamy możliwość uczestniczenia we wszystkim. Od otwartości naszych serc zależy na ile będziemy uczestniczyć w tych wydarzeniach i w łaskach, które rozlewają się na cały świat z tych wydarzeń, z tego miejsca. Pamiętajmy, że dzięki Jezusowi Bóg Ojciec patrzy na nas jako na swoich pierworodnych synów, córki. Dzieło Jezusa zlewa na nas błogosławieństwo Ojca. Przemienia nas w Jezusa. Uczestnicząc w tym wszystkim, co jest doświadczeniem Jezusa jako i On jesteśmy sługami Pańskimi i stajemy się światłością. Będąc współuczestnikami wszystkiego, co Jezusowe, jesteśmy też cząstką Dzieła Zbawczego. Nasze dusze uczestniczą w tym Dziele. Jezus dokonuje tego Wielkiego Dzieła również poprzez nas. To jest największym wyróżnieniem dla duszy.

Ludzie zazwyczaj widzą zewnętrzne znaki świętości duszy i myślą, że te zewnętrzne oznaki są jej szczęściem, wyróżnieniem dla tej duszy i sami tego szczęścia pragną. Zazwyczaj nie rozumieją, że największym wyróżnieniem dla duszy jest możliwość uczestniczenia w Dziele Zbawczym, że Jezus posługuje się duszą, że za jej pośrednictwem zbawia dusze. To jest to wyróżnienie, wywyższenie duszy, zanurzenie duszy w chwale Boga, w czymś, co jest tak naprawdę niezrozumiałe dla zwykłego człowieka. Słowa: „Bogami jesteście” (J 10, 34), mogą właśnie odnosić się do tych dusz, które jednocząc się z Jezusem, oddając się Mu całkowicie w ofierze miłości, biorąc udział w Dziele Zbawczym w sposób czynny, otoczone są chwałą i wywyższone do najwyższej godności. Przemienione w Jezusa, rzeczywiście stają się jak On, jak Bóg, choć są tylko ludzkimi duszami, ale poprzez nie Bóg pokonuje szatana, grzech, wyzwala z więzów niewoli dusze i je wynosi do Nieba. Prawdziwie o tych duszach można powiedzieć: „Bogami jesteście”.

Jezus ma świadomość wszystkiego – ma świadomość uczestnictwa Apostołów w Dziele Zbawczym, następnych po nich uczniów, członków Kościoła, świętych, nas i następnych pokoleń. Jego Serce tym się raduje i wzrusza, dlatego męka, choć straszna, nie odstrasza Go, ale przyciąga. Dlatego do niej dąży, czeka na nią. Połóżmy swoje serca na Ołtarzu i nadal prośmy Ducha Świętego, by dał nam zrozumienie tego, co się dzieje w Sercu Jezusa.

Adoracja Najświętszego Sakramentu

Witaj, Jezu, w moim sercu! Padam do stóp Twoich. Przyszedłeś do swojej własności. Moje serce to Twoje mieszkanie. Ty tutaj jesteś Królem, jesteś Panem. Dziękuję, że przyszedłeś do mnie. Dziękuję Ci, Jezu!

Gdy rozważam, Panie, Twoją Ostatnią Wieczerzę, gdy czytam o niej w Ewangelii, jestem zadziwiony. Głębia mnie aż przeraża. Wprowadzasz mnie, Panie, w tak wielką głębię, że mój umysł nie jest w stanie objąć tej głębi. A moje serce całkowicie w niej znika. Do tak wielkich rzeczy moją duszę wprowadzasz, przed tak wielkimi stawiasz, tak wielkie pokazujesz. A ja, Panie, jestem tylko małą duszą.

Panie mój, czuję się przez Ciebie umiłowanym i wywyższonym, choć zupełnie do tego niegodnym. Niczym nie zasłużyłem sobie na to. Ty dajesz mi w serce obraz króla, który, gdy narodzi się mu małe dziecko, otacza to dziecko wszystkimi wspaniałościami królestwa. Całe królestwo należy do tego maleńkiego dziecka, niczego nie świadomego. I ja, Panie, czuję się takim małym dzieckiem Króla, które otoczone wspaniałościami Twymi nie może tego zrozumieć. Jest za małe. Wszystko, wszystko do mnie należy. Tak jak król swoje małe dziecko obnosi, pokazując mu wszystkie komnaty, wynosi do ogrodu, pokazuje królestwo, bo król cieszy się, że ma dziedzica. To jego umiłowane dziecko. Nie szkodzi, że nie rozumie. Tak i ja, Panie, w takich chwilach czuję, że jestem w Twoich ramionach i że nosisz mnie pokazując wszystkie cuda swego Królestwa, a ja wielkością tych cudów jestem aż przerażony.

Dziękuję Ci, Jezu, że przyszedłeś do mojego serca, że wybrałeś moje serce, aby w nim mieszkać. Umiłowałeś Sobie we mnie, prowadzisz mnie, właśnie dla mnie poszedłeś na Krzyż, dla mnie umarłeś i zmartwychwstałeś. Mnie obdarzyłeś pełnią swego życia. Dziękuję Ci, Jezu!

Najbardziej, Jezu, niezwykłe dla mnie jest to, że Ty czynisz mnie uczestnikiem swego Dzieła, że moją duszę włączasz w swoje Dzieło, chociaż moja dusza niewiele rozumie, jest bardzo słabą. Niepojęte jest to, że włączasz mnie do tego, co dla Ciebie jest najważniejsze i co stanowi najwyższy punkt w Twojej miłości, sam szczyt. Zadziwia mnie to, Panie mój, że włączasz mnie w Twoje życie, w życie Trójcy Świętej, bo to w Trójcy Świętej jest pełnia życia, pełnia miłości. To w Trójcy Świętej dokonuje się właśnie Zbawienie. W Trójcy Świętej jest cała chwała Nieba, w Trójcy Świętej są wszyscy Święci i Aniołowie. Panie mój, w jakiś niepojęty dla mnie sposób i moją małą duszę włączasz w to życie. Włączasz w samo centrum tego życia, w samo Serce. Będąc w Twym Sercu zaczynam rozumieć, jak niezwykłe znaczenie ma to, czego dokonujesz, Jezu, na Krzyżu. A swoim zasięgiem obejmuje przeszłość, teraźniejszość i przyszłość, wszystko, co widzialne i niewidzialne. I właśnie w to, co tak potężne i w swej wielkości nieskończone, w to składasz moją maleńką duszę. Moja dusza, Panie, trwa w zadziwieniu, w uniżeniu. Bądź uwielbiony, Boże! Bądź uwielbiony!

***

Im bardziej, Jezu, uniżam się przed Tobą, tym bardziej czuję, Panie, że mnie podnosisz i wywyższasz. Gdy przyglądam się tym wszystkim wspaniałościom, którymi obdarowujesz moją duszę, czuję się tak niegodny tego wszystkiego, wobec ich wielkości tak bardzo mały. Panie mój, a im bardziej czuję się małym, tym więcej dajesz, pokazujesz i w końcu otwierasz przede mną nieskończoność swoją, wieczność. Tego już nie potrafi pojąć, zrozumieć, znieść, objąć ani mój umysł, ani moje serce. Panie mój, nie dawaj mi tego, co nie rozumiejąc mogę podeptać, jak wieprze, o których mówisz, a którym się nie rzuca pereł pod nogi (Mt 7,6). Ale Ty, Jezu, Ty traktujesz mnie jak królewskie dziecię. Nie zrażasz się ani moją małością, ani wszystkimi brakami, nie zrażasz się tym, że nic nie rozumiem, że nic nie potrafię. Przystrajasz mnie w najpiękniejsze szaty królewskie, ozdabiasz klejnotami i wyprowadzasz, Panie, pokazując całe swoje Królestwo, nieskończoność i wieczność.

Przypadam do stóp Twoich, Jezu. Chciałbym powiedzieć, tak jak mówił do Ciebie św. Piotr: Odejdź Panie, bo niegodny jestem, ale Ty znowu, Jezu, podnosisz mnie i sadzasz na swoim tronie. I tak jak król swemu dziecku dajesz do zabawy berło, pokazujesz korony i opowiadasz o życiu pełnym szczęścia, życiu wiecznym. Dziękuję Ci, Jezu! Uwielbiam Ciebie, Boże!

***

Wybacz mi, Jezu, że tak mało rozumiem z tych wszystkich wspaniałości, którymi jestem obdarzany. Pragnąłbym, Panie, abym nigdy Ciebie nie obraził swoją ignorancją, brakiem zrozumienia, niewłaściwym przyjmowaniem darów Twoich. Moje serce przeczuwa wielkość tych darów. Moje serce przeczuwa, że wprowadzasz mnie w swój świat, w swoje plany, w swoje Dzieło, a to wszystko wydaje się niewyobrażalnie wielkie. Chcę Cię prosić, abyś dopomógł mi, Jezu, abym to właściwie przyjmował. Abym potrafił przyjmować z pokorą, z pokojem, abym, Panie, służył Ci we wszystkim, abym kochał Ciebie i czynił wszystko z miłości do Ciebie. Chcę Cię prosić, abyś mi pobłogosławił w tych dniach, kiedy wprowadzasz mnie w najważniejsze wydarzenia zbawcze, otwierasz Serce, pozwalając wsłuchiwać się w Jego bicie, pozwalając wczuwać się we wszystkie emocje, wszystkie uczucia Twoje. Uczestnicząc w tym wszystkim chciałbym, Panie, kochać Ciebie i wspierać. Nie jestem herosem, więc niewiele Ci pomogę, ale sam mówisz, że miłość wystarczy. A ja pragnę Ciebie kochać miłością nieskończoną. Proszę, pobłogosław mnie, Jezu.

Refleksja

Obdarowani jesteśmy bardzo hojnie. Bóg przed nami otwiera swój świat, swoje Serce. Wszystkie łaski, dary, wszystko to dla nas. Najcudowniejsze w tym jest zaproszenie do poznawania, czym jest Dzieło Zbawcze, zaproszenie do uczestniczenia w tym Dziele w sposób świadomy. Rozradujmy się tym, że poznajemy Serce Jezusa, że poznajemy to, co dzieje się w Jego sercu w tych najważniejszych Dniach. Przygotowywaliśmy się do tego czasu poprzez trwanie z Jezusem przy Jego cierpieniu. Na ile się przygotowaliśmy, na tyle będziemy w stanie przyjąć to obdarowanie teraz. Wiedzmy, że hojność Bożego Serca nie ma granic.

Trwajmy nadal z Jezusem, trwajmy nadal przy Jego Męce. Trwajmy i adorujmy. Wyrażajmy swoją miłość, pragnienie, by ulżyć Mu chociaż trochę. Nadal nie zniechęcajmy się, nadal ciągle próbujmy. Pamiętajmy, że Bóg nagradza wysiłki. Nagradza! A nagrody pochodzą z najwspanialszego skarbca. Warto się trudzić.

Błogosławię was – W Imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego. Amen.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

Możesz użyć następujących tagów oraz atrybutów HTML-a: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <strike> <strong>