„Czas odbudowy naszych dusz” – Przypominamy rekolekcje z 2010 r.

Dzień drugi: Zacznijmy od fundamentu – Chrztu św.

Czytaj całość rekolekcji…>>

Bóg wzywa nas do odbudowy świątyni naszych dusz. Bóg pragnie w naszych duszach mieszkać, jako w swojej własności. Bóg szuka miejsca pośród nas. Zauważmy, że to On wychodzi do nas pierwszy! To On mówi o pragnieniu powrotu naszego do pierwotnej świętości. To On podaje nam pouczenie, co czynić, by mogła dusza nasza być na powrót ze swoim Bogiem.

Baner-rekolekcjeZacznijmy od początku. Od samych podstaw. Budowę zaczyna się od fundamentów. Fundamentem naszym, jaki został już położony jest Chrzest. Nie doceniany, często pomijany w późniejszym okresie życia, jako Sakrament, który był pierwszy, a potem przychodzą następne, więc o tym się zapomina. To błąd. Do tego Sakramentu należy często powracać. To Sakrament, w którym wyznajemy swoją wiarę w Trójjedynego Boga; w Ojca, Syna i Ducha Świętego. Wyznajemy wiarę w Jezusa Zbawiciela i w Jego Zbawcze Dzieło. Mówimy z wiarą o Duchu Ożywicielu naszych dusz. Zwracamy uwagę na wieczność życia, na istnienie Świata Duchowego, na przebywanie w nim naszych zmarłych. Wyznajemy wiarę w Kościół – Mistyczne Ciało Chrystusa, w panującą jedność w tym Kościele wszystkich wierzących, tych co są,  byli i będą. Wyrzekamy się złego ducha. Stwierdzamy, że tylko Bóg jest naszym Panem i pragniemy tylko do Niego należeć.

To wyznanie wiary jest istotnym elementem całego Sakramentu. Bez niego trudno byłoby powiedzieć, że ktoś zalicza się w poczet ludzi wierzących. Wprawdzie polanie wodą i wypowiedzenie słów, jest szczególnie ważne, ale w skład Sakramentu Chrztu wchodzi również wyznanie wiary. W przypadku maleńkich dzieci, czynią to w ich imieniu rodzicie, biorąc na siebie odpowiedzialność wprowadzania w życie Kościoła swego dziecka. Przecież właśnie w czasach pierwszych chrześcijan tak było. Chrzest przyjmowali ludzie w różnym wieku, ale najpierw wyrażali pragnienie chrztu i wiarę w Boga. Kościół natomiast poucza, iż należy często powracać do tego Sakramentu. Nie znaczy, iż można wielokrotnie go przeżywać. Chrzest przyjmuje się raz w życiu. Ale powracanie do niego, odnawianie przyrzeczeń chrzcielnych można czynić często, a nawet wskazane by było, aby tak czynić. Ciągłe powracanie do chwili, w której dusza obmyta Krwią Chrystusa, staje się świętą, rozważanie tej tajemnicy odkupienia, wielkiej Bożej Miłości, Miłosierdzia spływającego z Krzyża – to powinno być częstą naszą praktyką. Bowiem dopiero uświadomienie sobie, czym tak naprawdę jest Sakrament Chrztu, który już na samym początku zapewnia nas o wieczności, daje duszy właściwą perspektywę, z której ma ona patrzeć na świat.

To ten Sakrament wprowadza nas do ogromnej wspólnoty wierzących. On wprowadza nas do Rodziny Boga! Czyni Jego dziećmi, czyni dziedzicami, spadkobiercami Misji dokonanej przez Jezusa. Bóg w momencie Chrztu św. daje nam, zupełnie za darmo, wszystko, co jest dziedzictwem Jego, Jego Syna i całego Kościoła! Żadne inne wejście w jakieś środowisko, rodzinę, wspólnotę, nie czyni człowieka tak bogatym. Nigdzie nie jesteśmy tak hojnie obdarowywani. W dodatku bez własnego wysiłku, bez włożonej pracy, bez jakiegoś tzw. „wkładu własnego”. W momencie Chrztu stajemy się najbogatszymi na świecie, bowiem w naszej duszy oczyszczonej łaską Boga zamieszkuje Bóg uświęcając ją, ubogacając niebywale, dając nam siebie samego. Dając łaskę, by wzrastać w wierze, w nadziei, ufności, w miłości. Otwierając przed nowym członkiem Kościoła wszystkie drzwi do całego dorobku wieków wspólnoty chrześcijańskiej. A co najważniejsze dając możliwość rozwoju, dojrzewania, formowania się,  przygotowywania do następnych cudownych, ubogacających i wprowadzających na kolejne stopnie doskonałości chrześcijańskiej  Sakramentów Świętych. Czytaj dalej

Rekolekcje – dzień trzeci; Jezus jedyny Baranek

Wprowadzenie do Różańca

Razem z Jezusem przybliżamy się coraz bardziej do Jego Męki. W Jego Sercu pojawia się coraz większe cierpienie i jakże często ciemności ogarniają Jego duszę. Jednak od czasu do czasu Bóg Ojciec wlewa w Jego duszę światło. Tym światłem jest świadomość tego, co nastąpi po śmierci i zmartwychwstaniu. Wtedy w duszę Jezusa wchodzi radość. Patrzy w tę przyszłość, a Jego Serce doznaje ukojenia, bowiem widzi ogromny sens Jego Męki, niezwykłe znaczenie dla wszystkich ludzi. Widzi początki rodzącego się Kościoła, widzi potem Kościół rozwijający się w następnych wiekach, widzi Świętych, którzy będą szli dokładnie Jego śladami. Widzi wszystkie dusze, które zostaną pocieszone, podniesione, uzdrowione dzięki Jego Męce. Widzi wiele takich dusz, które w ostatnim momencie swego życia spojrzą na Krzyż i doznają zbawienia. Widzi też i życie swojej Matki, i Jej chwałę, którą zostanie otoczona, gdy Bóg zabierze Ją z duszą i ciałem do Nieba. Tym wszystkim Jego Serce raduje się. To pociesza Go, daje chwile wytchnienia przed nadchodzącą Męką. To są chwile, a potem znowu Jego Serce obejmują ciemności, cierpienie, obrazy męki, świadomość, jak bardzo będzie musiał cierpieć. W dodatku ciągle ma wokół Siebie tych, którzy Go atakują. Nie może spokojnie oczekiwać na wydarzenia Wielkiego Czwartku, Piątku, musi odpierać ataki. Nadal przygotowuje Apostołów. I tutaj różne uczucia ma w Sercu. Kocha tych najbliższych przecież. Poświęcił im trzy lata, a widzi, jak bardzo są jeszcze nieświadomi, bezbronni, jak dzieci, nierozumiejący niczego. Widzi, co stanie się z nimi w Czwartek w nocy, w Piątek i widzi ich rozpacz, strach w Sobotę. Chciałby jak najwięcej im przekazać, a jednak trudno im zrozumieć. Cały czas tkwią w swoich wyobrażeniach o Nim. Każdy z nich miał jakieś plany związane z Jezusem, każdy nieco inaczej wyobraża sobie przyszłość.

 Dzieło Zbawcze – wielkie, potężne Dzieło, którego człowiek nie jest w stanie pojąć. Również ci, którzy już narodzili się w Kościele, w nim wzrastali; również ci, którzy korzystają teraz z całego dorobku Kościoła, nie rozumieją wielkości Dzieła i jego znaczenia. Ta wielkość, nieskończoność jest zarazem wspaniałością i pięknem, a jednocześnie niezwykłym, olbrzymim ciężarem w Sercu Jezusa, bo On wie, że właśnie na Nim spoczywa teraz wypełnienie do końca tego, co było zapowiedziane. On pragnie wypełnić, pragnie, by to Dzieło do końca zostało wypełnione. Miłuje wszystkie dusze miłością, którą po ludzku trzeba by nazwać szaleńczą, bo prawdziwe trzeba być szaleńcem, żeby mając świadomość czekającej Męki, pragnąć jej i iść w jej objęcia, jak w objęcia oblubienicy. Czytaj dalej

Rekolekcje – dzień drugi: W Jezusie dokonuje się zbawienie

Wprowadzenie do Różańca

Jezus żyje już Męką. Jego Serce całe zawładnięte jest pragnieniem złożenia Ofiary Bogu Ojcu za wszystkich, za każdą duszę. Jest to tak wielkie pragnienie, by zbawić całą ludzkość, iż Jezus dąży do tych ostatnich dni pragnąc, by jak najszybciej nadeszły, mimo, że ma świadomość męki, jaka Go czeka. Zresztą On już doświadcza ze strony faryzeuszy nienawiści, która potem będzie się jeszcze potęgować i towarzyszyć Mu do końca, do samej śmierci. Jezus zarazem nosi w Sobie wszystkie zapowiedzi z Nim związane, a dawane przez Boga prorokom, a poprzez proroków narodowi wybranemu. On niejako słyszy nieustannie, wybrzmiewa w Nim każde Słowo Boga wypowiedziane o Nim i doświadcza w Sobie, iż każde z tych słów właśnie staje się ciałem. Jako człowiek niemalże fizycznie doświadcza, iż słowa wypowiadane wcześniej w Nim stają się ciałem, w Nim się uobecniają, urzeczywistniają, dopełniają, jak gdyby teraz wychodzą na światło dzienne. Słowa te są bardzo czytelne. Jezus doświadcza tego w różnych sytuacjach. W Nim te słowa brzmią, w Jego postawie, w Jego odpowiedziach faryzeuszom, w Jego czynach przeróżnych. On to wszystko widzi. Człowiek musi posiąść pewną wiedzę (taką wiedzę posiadają teologowie), by potrafić wytłumaczyć znaczenie słów chociażby z Księgi Izajasza o Słudze Pańskim odnośnie Jezusa, sytuacji, w której się znalazł, Jego postawy, wypowiadanych słów. Jezus doświadcza tego wszystkiego na Sobie. Jest to niejako utwierdzeniem Go w Jego powołaniu. A więc rzeczywiście staje się On Tym, którego Słowo ma moc i mądrość. W dyskusjach z faryzeuszami Jezus jest zawsze zwycięzcą; zawsze Tym, który mówiąc głęboką prawdę staje na pozycji osoby wiarygodnej, której nie można się oprzeć, a której argumentom nie da się zaradzić. Zawsze ma rację. Czytaj dalej

Rekolekcje – dzień pierwszy: Miłość Ojca i Syna

Wprowadzenie do Różańca

WIELKI TYDZIEŃ – najpiękniejszy, najbogatszy w miłość czas w okresie Roku Liturgicznego Kościoła; czas niesłychanie bogaty, obfitujący w łaski; czas, w którym Bóg wylewa pełnię swojej miłości na dusze i pragnie, by dusze przyjmowały tę miłość; czas, w którym wszystko, co było zapowiedziane od wieków, o czym mówili prorocy narodu wybranego, wypełnia się. Jeśli dusza otworzy swoje serce staje się świadkiem najważniejszych wydarzeń – wydarzeń zbawczych. Uczestniczy w nich, a one same będąc wielkim darem Bożej miłości napełniają jej serce, przemieniając duszę.

Dzisiaj uświadomimy sobie NIEZWYKŁĄ MIŁOŚĆ BOGA OJCA DO SYNA. Każdy człowiek wierzący wie, że Bóg Ojciec miłuje swego Syna, a Syn miłuje Ojca. Jednak większość ludzi pozostaje w sferze rozumowego stwierdzenia tego faktu i nie rozważa go głęboko w sercu. A relacja między Ojcem a Synem jest najpiękniejszą relacją, a w dodatku do tej relacji zaproszony jest każdy człowiek. Poznając relację pomiędzy Bogiem Ojcem a Synem, człowiek może zrozumieć do czego jest zaproszony.

W dzisiejszym pierwszym czytaniu (Iz 42, 1-7) podczas Eucharystii będziecie słyszeć słowa o wybranym Słudze Pańskim, który został powołany przez Boga, uformowany, ukształtowany i poprowadzony za rękę. Ten Sługa jest szczególnie umiłowanym Boga i pełni Jego wolę. Kiedy będziecie słuchać tego fragmentu i otworzycie serca, zobaczycie, iż są to słowa pełne czułości do tegoż Sługi. Tym Sługą jest Syn Boży. Jednocześnie każdy człowiek jest poprzez Jezusa również takim sługą Pańskim, tak umiłowanym, ukształtowanym, formowanym, prowadzonym za rękę. Miłość Boga Ojca do Jezusa jest ogromna. Człowiekowi czasem trudno w to uwierzyć, gdy myśli, iż Bóg Ojciec posłał Syna na ziemię, aby ten przeżył mękę i śmierć na Krzyżu. Trzeba prawdziwie zagłębiać się w miłość Bożą, by zrozumieć, czym ona jest. Jednocześnie, by w jakimś, chociaż niewielkim stopniu zrozumieć relację Trzech Osób Boskich, które choć są Trzema Osobami mają tę samą wolę, miłują tą samą miłością, mają to samo pragnienie. Rzeczywiście Bóg Ojciec posyła Syna, jednocześnie miłość Ojca dochodzi do zenitu w  momencie, gdy Syn wypełnia ostatecznie Jego wolę. Ale miłość, która obejmuje Syna jest jednocześnie miłością skierowaną do każdego człowieka. Bóg Ojciec z niezwykłą czułością pochyla się nad swoim Synem, nad każdym Jego krokiem podczas drogi krzyżowej. Przedstawiając to w sposób ludzki, żeby zrozumieć miłość Ojca do Syna można powiedzieć, że zalewa Syna potokami łez, współcierpiąc z Nim na drodze krzyżowej. Daje Synowi wszystko. Z czułością Go powołał, uformował w ciele ludzkim, dał ludzkie ciało, z czułością kształtował, wychowywał, prowadził. I w Synu umiłował każdego człowieka. Dlatego Syn miłując Boga Ojca miłuje dokładnie tak samo każdego człowieka. Gdy czytamy, że ten Sługa Pański nie złamie trzciny nadłamanej, nie podniesie głosu, to tylko dlatego, że miłuje każdego człowieka miłością Ojca, który miłuje swojego Syna właśnie taką miłością. To Bóg Ojciec miłuje Syna miłością doskonałą, a w Synu miłuje każdego człowieka, dlatego nie chce krzywdy nikogo. I dlatego Syn w czasie Męki w żadnym momencie nie ma myśli przeciwnej miłości wobec swoich katów. Nie ma ani jednej myśli, pretensji, żalu, nienawiści, złości, buntu. To jest niezwykłe, ponieważ człowiek nie potrafi tak kochać, a Syn Boży tak kocha. Bóg Ojciec miłując w Synu każdego człowieka jak gdyby jest zniewolony własną miłością, dlatego nie czyni żadnej krzywdy żadnemu z katów, którzy katują Jego Syna. On Sam posłał do tych katów swego Syna, by poprzez miłość dokonał Zbawienia.   Czytaj dalej