Podążaliśmy ścieżkami Kalwarii Warmińskiej w Glotowie

malyW ostatnią sobotę marca w pięknej scenerii warmińskiej Kalwarii w Glotowie odbyliśmy Drogę Krzyżową, a wcześniej uczestniczyliśmy we mszy świętej  w zabytkowym sanktuarium Najświętszego Sakramentu i Męki Pańskiej. W wąwozie, gdzie znajdują się stacje Drogi Krzyżowej, starannie oddano długość i nachylenie terenu oraz przywieziono i wtopiono w ściany kapliczek kamienie z Jerozolimy. Podążając za Chrystusem od stacji do stacji rozważaliśmy głębokie i przejmujące czytania. Czytaj dalej

Wielki Post sprzyja stawaniu w prawdzie przed Bogiem

27(Z archiwum Wspólnoty)

Czas Wielkiego Postu szczególnie sprzyja stawaniu w prawdzie przed Bogiem, sprzyja patrzeniu na swoją duszę, sprzyja pewnej korekcie swoich postaw wobec bliźnich i wobec Boga. Teraz szczególnie mamy tę okazję, by spojrzeć prawdzie w oczy, by przyjrzeć się sobie i zobaczyć to, co rzeczywiście przedstawia nasza dusza, a nie to, co chcielibyśmy, aby było. Warto pokusić się o tę odwagę spojrzenia prosto w oczy prawdzie. Warto spróbować, by uświadomić sobie tę rzeczywistość, jaka jest, by nie żyć złudzeniami, by nie oszukiwać samego siebie, by w końcu rozpocząć drogę nawrócenia. Dopóki człowiek nie dostrzega prawdy lub też nie chce jej przyjąć, dopóty nie będzie się mógł nawrócić. Aby się nawrócić, trzeba dojść do pewnego punktu, od którego człowiek rozpoczyna powrót. I musi to być punkt realny. Musi to być prawdziwa rzeczywistość. Nie da się nawrócić od czegoś, co jest zmyśleniem, fantazją, wymysłem ludzkim, co jest wyobrażeniem jedynie, ponieważ to nawrócenie będzie tylko rzekome, pozorne, nieprawdziwe. Nawrócić się można z czegoś, co jest prawdziwą rzeczywistością. Zatem każdy z nas może rozpocząć swoje nawrócenie dopiero wtedy, kiedy przyjmie prawdę o sobie, kiedy tę prawdę zobaczy, kiedy zgodzi się w swoim sercu na to, jaki jest. Czytaj dalej

Przygotować się na objawienie Miłości

Digital StillCamera(Konferencja na Wielki Post
Z archiwum Wspólnoty)

Bóg jest Miłością, cały jest Miłością. Nie ma w Nim niczego innego, tylko miłość. Wszystko, cokolwiek robi i myśli, wszystko jest miłością, wynikiem miłości, płynie z miłości. Człowiek MA STARAĆ SIĘ UPODABNIAĆ DO BOGA, a więc do miłości, by i on był cały miłością, by każde jego spojrzenie i każdy ruch też wyrażał miłość. Możliwym się to staje wtedy, gdy:
– dusza oddając się Bogu wyrzeka się samego siebie,
– gdy przyjmuje Krzyż Jezusa,
– gdy przyjmuje wszystko z rąk Boga,
– gdy godzi się na to, co Bóg daje.

Godząc się, doświadczając cierpienia, odkrywa niezwykłą miłość Bożą właśnie w cierpieniu, odkrywa ją w Krzyżu. Otwierają się oczy duszy na głębię tajemnicy Krzyża. Czytaj dalej

W jaki sposób realizować zalecenia na Wielki Post

Baner, Wielki Post 5(Z archiwum Wspólnoty)

 Czego może Bóg oczekiwać od swoich umiłowanych dusz? Co może czynić dusza wybrana w czasie przygotowywania się do największego wydarzenia, aby prawdziwie postąpić naprzód, by nie dreptać w miejscu, ale by rzeczywiście rozwijać się, aby ten czas nie był zmarnowany? Wskazania wydają się proste: modlitwa, post i jałmużna. A jednak nie jest to tak oczywiste dla dusz. Dusze zazwyczaj dosyć powierzchownie rozumieją te wskazówki i czynią je zewnętrznie, spełniają je zewnętrznie. Przecież, aby zrozumieć głębiej ich znaczenie, trzeba duszom otworzyć się na świat duchowy. To w świecie ducha dokonuje się to, co najważniejsze, zatem i przygotowania mają być w sferze duchowej. Dopiero ze sfery duchowej płynąć będą później zewnętrzne czyny i postawy. Czytaj dalej

Sercem, duszą i umysłem zwróćmy się ku Bogu

Popielec3

Konferencja z 2015 r

Czym jest ten dzień, który rozpoczyna tak ważny czas? Ten dzień ma być całkowitym odwróceniem się od spraw doczesnych, od spraw tego świata, a zwróceniem się całym sercem, całą duszą, również umysłem ku Bogu. Całą swoją istotą człowiek ma zwrócić się ku Bogu. Post ścisły, jaki obowiązuje w Kościele ma służyć lepszemu zrozumieniu. Pomagają temu teksty liturgiczne. Człowiek ma sobie uświadomić, iż oto rozpoczyna przemianę swego życia w sposób stanowczy i radykalny; nie po trochu, po cichu, jak się nie uda, to trudno, ale w sposób radykalny. Dlatego modlitwa, post, ale i jałmużna. Wielokrotnie zaznaczaliśmy, iż wszystko, co dzieje się w Kościele, każde wydarzenie, każdy okres liturgiczny, ma znaczenie. Służy przede wszystkim człowiekowi, jego duszy, jego zbawieniu. To, co jest dane, powinno być przyjmowane całym sercem, całą duszą tak, by człowiek prawdziwie, autentycznie przeżywał kolejny okres, wchodząc w ten sposób w to, co daje Bóg, wchodząc w Jego świat, w życie Jezusa, uczestnicząc w nim. To samo dotyczy Wielkiego Postu. Każda dusza powinna posłuchać dzisiejszych czytań (Jl 2, 12-18; 2 Kor 5, 20 – 6, 3) i zastosować się do nich. Powinna za Psalmistą (Ps 51 (50), 3-4. 5-6a. 12-13. 14 i 17) śpiewać z głębi duszy. Czytaj dalej

Usposabiajmy serca na czas Wielkiego Postu

Konferencja z 2014 r.

Na początek pewne porównanie, abyśmy lepiej zrozumieli to, czego Bóg oczekuje od każdej duszy. Otóż dwoje zakochanych na początku zakochania żyją miłością, żyją uczuciem. Tęsknią za sobą, pragną ze sobą spędzać dużo czasu; gdy są od siebie z dala, nieustannie myślą o sobie, ciągle odkrywają piękno w drugiej osobie, robią sobie nawzajem niespodzianki. Patrzą przez pryzmat miłości, dlatego widzą piękno w drugiej osobie. To, co ktoś z boku widzi jako rzecz normalną, oni patrząc miłością zauważają jako coś zachwycającego, coś pięknego, coś dobrego. Początek małżeństwa podobnie wygląda: małżonkowie są w sobie zakochani. Trudy życia, jakie się pojawiają, nie są takim ciężarem dla nich, ponieważ oni żyją miłością, miłość jest wtedy dla nich jeszcze najważniejsza. I mówią sobie: obyśmy się tylko kochali, wszystko inne jest mniej ważne. Czytaj dalej

„Czas odbudowy naszych dusz” – Przypominamy rekolekcje z 2010 r.

Dzień drugi: Zacznijmy od fundamentu – Chrztu św.

Czytaj całość rekolekcji…>>

Bóg wzywa nas do odbudowy świątyni naszych dusz. Bóg pragnie w naszych duszach mieszkać, jako w swojej własności. Bóg szuka miejsca pośród nas. Zauważmy, że to On wychodzi do nas pierwszy! To On mówi o pragnieniu powrotu naszego do pierwotnej świętości. To On podaje nam pouczenie, co czynić, by mogła dusza nasza być na powrót ze swoim Bogiem.

Baner-rekolekcjeZacznijmy od początku. Od samych podstaw. Budowę zaczyna się od fundamentów. Fundamentem naszym, jaki został już położony jest Chrzest. Nie doceniany, często pomijany w późniejszym okresie życia, jako Sakrament, który był pierwszy, a potem przychodzą następne, więc o tym się zapomina. To błąd. Do tego Sakramentu należy często powracać. To Sakrament, w którym wyznajemy swoją wiarę w Trójjedynego Boga; w Ojca, Syna i Ducha Świętego. Wyznajemy wiarę w Jezusa Zbawiciela i w Jego Zbawcze Dzieło. Mówimy z wiarą o Duchu Ożywicielu naszych dusz. Zwracamy uwagę na wieczność życia, na istnienie Świata Duchowego, na przebywanie w nim naszych zmarłych. Wyznajemy wiarę w Kościół – Mistyczne Ciało Chrystusa, w panującą jedność w tym Kościele wszystkich wierzących, tych co są,  byli i będą. Wyrzekamy się złego ducha. Stwierdzamy, że tylko Bóg jest naszym Panem i pragniemy tylko do Niego należeć.

To wyznanie wiary jest istotnym elementem całego Sakramentu. Bez niego trudno byłoby powiedzieć, że ktoś zalicza się w poczet ludzi wierzących. Wprawdzie polanie wodą i wypowiedzenie słów, jest szczególnie ważne, ale w skład Sakramentu Chrztu wchodzi również wyznanie wiary. W przypadku maleńkich dzieci, czynią to w ich imieniu rodzicie, biorąc na siebie odpowiedzialność wprowadzania w życie Kościoła swego dziecka. Przecież właśnie w czasach pierwszych chrześcijan tak było. Chrzest przyjmowali ludzie w różnym wieku, ale najpierw wyrażali pragnienie chrztu i wiarę w Boga. Kościół natomiast poucza, iż należy często powracać do tego Sakramentu. Nie znaczy, iż można wielokrotnie go przeżywać. Chrzest przyjmuje się raz w życiu. Ale powracanie do niego, odnawianie przyrzeczeń chrzcielnych można czynić często, a nawet wskazane by było, aby tak czynić. Ciągłe powracanie do chwili, w której dusza obmyta Krwią Chrystusa, staje się świętą, rozważanie tej tajemnicy odkupienia, wielkiej Bożej Miłości, Miłosierdzia spływającego z Krzyża – to powinno być częstą naszą praktyką. Bowiem dopiero uświadomienie sobie, czym tak naprawdę jest Sakrament Chrztu, który już na samym początku zapewnia nas o wieczności, daje duszy właściwą perspektywę, z której ma ona patrzeć na świat.

To ten Sakrament wprowadza nas do ogromnej wspólnoty wierzących. On wprowadza nas do Rodziny Boga! Czyni Jego dziećmi, czyni dziedzicami, spadkobiercami Misji dokonanej przez Jezusa. Bóg w momencie Chrztu św. daje nam, zupełnie za darmo, wszystko, co jest dziedzictwem Jego, Jego Syna i całego Kościoła! Żadne inne wejście w jakieś środowisko, rodzinę, wspólnotę, nie czyni człowieka tak bogatym. Nigdzie nie jesteśmy tak hojnie obdarowywani. W dodatku bez własnego wysiłku, bez włożonej pracy, bez jakiegoś tzw. „wkładu własnego”. W momencie Chrztu stajemy się najbogatszymi na świecie, bowiem w naszej duszy oczyszczonej łaską Boga zamieszkuje Bóg uświęcając ją, ubogacając niebywale, dając nam siebie samego. Dając łaskę, by wzrastać w wierze, w nadziei, ufności, w miłości. Otwierając przed nowym członkiem Kościoła wszystkie drzwi do całego dorobku wieków wspólnoty chrześcijańskiej. A co najważniejsze dając możliwość rozwoju, dojrzewania, formowania się,  przygotowywania do następnych cudownych, ubogacających i wprowadzających na kolejne stopnie doskonałości chrześcijańskiej  Sakramentów Świętych. Czytaj dalej

„Pragnienie doświadczenia Boga”. Przypominamy rekolekcje z 2016 r.

Baner, Wielki Post 4Pragniemy doświadczyć Boga. Wydaje nam się, że wystarczy raz zachwycić się Bogiem i człowiek potem już będzie żył tylko wiarą, miłością, ufnością. Będzie żył jak święty w Niebie. Owszem, wybranym duszom czasem Bóg i takiej łaski udziela. Ale zazwyczaj jest tak, że Bóg udzielając łaski doświadczenia Jego obecności, Jego miłości czyni to po to, aby pobudzić duszę, by cały czas Go szukała, aby rozbudzić tęsknotę w duszy, pragnienie Boga. Wtedy człowiek pragnąc, tęskniąc za Bogiem, choć już nie doświadczając nieustannie niezwykłej obecności, w taki cudowny sposób, dąży do Boga. Szuka Go, tęskni i podejmuje działania. Ma siły, które otrzymał od Boga, by rozważać Jego Słowo, bo w Słowie znajduje obecność Boga. Modli się, bo na modlitwie spotyka się z Bogiem. Idzie na Eucharystię, bo tam w sposób cudowny i niepojęty jednoczy się ze swoim Bogiem, karmiony Jego Ciałem i Krwią. W tych momentach Bóg daje Siebie, odsłania, objawia Siebie. I znowu człowiek może dotknąć Jego Ran, włożyć palec w dziury po gwoździach, włożyć rękę do Rany w boku. To doświadczenie, które nie musi trwać długo, może to być moment, daje kolejne siły, jest kolejnym pobudzeniem dla duszy, która żyje Bogiem, która ma siły, aby iść w codzienności znosząc przeciwności. Ma siły, aby odrywać się od tego, co ziemskie i patrzeć w górę, w Niebo i by radować się Bogiem. To jest trud duszy. Dusza ta nie chodzi nieustannie po wodzie, bo i Piotr nie chodził nieustannie po wodzie. Po wodzie Piotr szedł krótko. Ale dusza otrzymuje siły, by próbować. Otrzymuje jasność w swoim wnętrzu, co ma czynić i biegnie do tego źródła, które znajduje w kościele, na Eucharystii, które znajduje w Piśmie Świętym. Zanurza się w sobie, bo tam czeka na nią Ten, który ją wzywa po imieniu. Do tego potrzebne jest doświadczenie Boga.

Nie wyobrażajmy sobie, że Bóg dotknie nas i będziemy trwać w tym dotknięciu już przez całe swoje życie, przez wiele, wiele lat. Ale wiedzmy, że gdy Bóg nas dotknie, to mocą tego dotyku, doświadczenia Bożej miłości będziemy mogli iść w swojej codzienności. I w tej codzienności będziemy zauważać Jego obecność, tęsknić za Nim i Jego szukać. W tej codzienności zrozumiemy, że On jest tak blisko, że trudno to wyrazić słowami, bo jest w nas, zjednoczony z nami tak bardzo, że przeżywa nasze życie razem z nami. Doświadcza wszystkiego będąc w nas. On czuje naszą radość i doświadcza naszych przykrości. On cierpi, doświadcza naszych chorób, bo jest w nas. Do tego dusza dojrzewa, dochodzi, otrzymuje łaskę.

Módlmy się, byśmy doświadczyli tej Bożej obecności, która nasze serca porwie mocą swojej miłości, bowiem umiłował nas Bóg. Mówi do nas, jako do swojej małej trzódki, bo spodobało się Jemu właśnie nam, tym małym, słabym podarować Królestwo Niebieskie. Spodobało się Bogu właśnie nam objawiać miłość Bożą i tajemnice swoje. Ale potrzeba wszystko zostawić, aby swój skarb znaleźć w Nim i w Nim osadzić całe swoje życie. Aby serce już tylko w Nim spoczęło, bo dopiero wtedy prawdziwie zaczniemy żyć z Bogiem w zjednoczeniu. Prawdziwie żyć! Więcej …>>

„Miłość to konkret” – Wieczernik w Różanymstoku

W ten marcowy drugi piątek Różanystok przywitał nas nieco cieplejszą pogodą, ale jeszcze nie wiosenną. Jednakże chłód nie odstraszył nas i kaplica p.w. Św. Jana Bosko w Domu Pielgrzyma zapełniła się duszami maleńkimi z Białegostoku, Augustowa, Suwałk, Różanegostoku, Dąbrowy Białostockiej, Olsztyna. Piątkową konferencję, nabożeństwo Drogi Krzyżowej, różaniec i adorację Najświętszego Sakramentu poprowadził ks. Adam (kustosz sanktuarium). Również ks. Adam sprawował Mszę świętą. Rozpoczęliśmy od konferencji, w której ks. Adam opowiadał nam o Miłosiernym Ojcu, wspomagając się obrazem „Syn marnotrawny” Rembrandta. Chyba najbardziej utkwiło mi w pamięci to, że na tym obrazie obejmuje on swego syna dłońmi, z których jedna jest delikatną dłonią kobiecą a druga dłonią męską. Po co? Żeby pokazać, że w Bogu mamy zarówno Ojca, jak i Matkę. I kiedy marnotrawny syn wraca, wychodzi mu naprzeciw i przytula go najbardziej kochający Ojciec, ale i najbardziej kochająca, najczulsza Matka. W Bogu jest to wszystko, czego my, Jego dzieci, potrzebujemy. Przypomina mi się, że i do siostry Konsolaty Jezus mówił:

 „ (…) ja jestem twoją Mamą! Mów Mi o wszystkim.”

Droga Krzyżowa była wyzwaniem dla nas – zmuszała do przemyśleń, do przyjrzenia się swojej postawie, szczególnie tego, jak traktujemy drugiego człowieka. Dla mnie było to bardzo potrzebne, czasem trudne do przyjęcia, bo w kolejnych stacjach tego nabożeństwa uświadamiałam sobie, co robię źle – było to powiedziane jasno i wyraźnie.

Sobotni Wieczernik Modlitwy tym razem odbył się w pięknej, dużej kaplicy stojącej nieopodal Domu Pielgrzyma, która pierwotnie służyła mniszkom prawosławnym zamieszkującym niegdyś Różanystok. Tak więc modliliśmy się w cieplejszej i bardziej kameralnej atmosferze, i ponieważ wszyscy byliśmy bliżej siebie, bardziej czuło się wspólnotę. Salezjanie zadbali o to, żeby nie zabrakło nam wizerunku Matki Bożej Różanostockiej, którego kopia znalazła się po lewej stronie ołtarza, tuż przed nami. Nie zabrakło spowiedników, którzy służyli nam w konfesjonałach. Był to kolejny piękny dzień – Różaniec, Adoracja Najświętszego Sakramentu, Msza święta, a po przerwie modlitwa przed relikwiami Krzyża Świętego, Koronka do Bożego Miłosierdzia i indywidualne błogosławieństwo kapłańskie. Również i tego dnia kapłani ubogacali nas słowem, które poruszało serca i umysły. Wśród pouczeń było m. in. To, że „miłość to konkret”, czyli nie unoszenie się nad ziemią i wydzielanie pięknych zapachów, przez to bycie uważanym za świętych ( jak w filmie” Yasminum” , wspomnianym przez ks. Adama), ale konkretne czyny miłości, które czasem wydają się zbyt prozaiczne i „nieatrakcyjne”, by mogły świadczyć o czyjejś świętości. I znowu przychodzą na myśl słowa Jezusa, które skierował do siostry Konsolaty:

„Nie aktów heroicznych Jezus od ciebie żąda, ale po prostu drobnostek, ofiarowanych jednak z całego twego serca.”

I jeszcze:

„Ty jesteś małą duszą i masz zadowolić się dawaniem Jezusowi małych drobnostek (małych nic) z wielką miłością, z całą miłością twojego serca. Jezus jest wtedy zadowolony, bo On tylko tego od ciebie pragnie.”

Bogu niech będą dzięki za ten piękny czas wspólnej modlitwy w Różanymstoku. Dziękujemy Salezjanom, a szczególnie ks. kustoszowi Adamowi, za trud, życzliwość i zaangażowanie w przygotowanie i przeprowadzenie Wieczernika i Dnia Skupienia. Raz jeszcze składamy najserdeczniejsze życzenia księdzu Józefowi z Sokółki – wiernemu naszym spotkaniom, który wkrótce będzie obchodził swoje imieniny. Niech ten święty Patron wyprasza Księdzu wszelkie potrzebne łaski! Do zobaczenia w Różanymstoku za miesiąc! Wiola.

Idź, obmyj się siedem razy w Jordanie… – z archiwum naszej wspólnoty

Jordan-ChrzestWspólnie przeżywamy ten piękny, ubogacający czas. Wspólnie zbliżamy się do Jezusa, wspólnie otwieramy się na Jego miłość, na Jego miłosierdzie, wspólnie otwieramy się na poznanie Boga. Dzisiaj chwilę zatrzymamy się nad pierwszym czytaniem (2 Krl 5, 1-15a), a szczególnie nad słowami: „…gdyby prorok kazał ci spełnić coś trudnego, czy byś nie wykonał? O ileż więc bardziej, jeśli ci powiedział: „Obmyj się, a będziesz czysty”.  Mowa jest tu o tym, że gdyby Naaman musiał zrobić coś trudnego do wykonania, aby zostać oczyszczonym, na pewno by to uczynił, a że zadanie ma zbyt łatwe jego zdaniem, nie bardzo wierzy w efekt tego zadania. Otóż w głębi ludzkiego serca nieustannie jest pycha. Pomimo tego, że tyle lat idziemy już maleńką drogą miłości, pomimo tego, że poznajemy własną małość, to jednak w sercach jest pycha. Przejawia się ona w różny sposób, między innymi w tym, że człowiek lepiej się czuje, gdy ma możliwość zrobić coś sam. Kiedy podejmie wysiłek, wykona jakąś pracę, wtedy wie, że zapracował na coś. Kiedy natomiast staje w obliczu sytuacji, gdzie nie od niego zależą jakieś sprawy i musi zaufać Bogu, wtedy czuje w sercu niepokój. Pycha przejawia się również w tym, że człowiek jest bardziej spokojny wtedy, gdy w jakiejś intencji odmówi pewne modlitwy niż wtedy, gdy np. wypowie akt miłości w tej intencji, bowiem wydaje mu się, że jak odmówi cały Różaniec, poświęci więcej czasu, swojego wysiłku, będzie to jego wyrzeczenie, wtedy uzyska to, o co prosi. To już nie jest wiara, to jest pycha. Człowiek nieustannie w swoich postawach, zachowaniach, w swoich myślach, słowach, przejawia pychę. Często jest to ukryte, zakamuflowane. Bardzo często człowiek od razu znajduje jakieś wytłumaczenie na swoje zachowania, często jest ono tak piękne, tak duchowe, że sam zaczyna w to wierzyć. A dzisiejszy przykład z pierwszego czytania mówi o tym, aby zaufać Bogu i w Nim pokładać całą nadzieję, aby przestać wierzyć we własne siły, we własne zdolności, aby stanąć przed Bogiem w pokorze, w poczuciu bezradności, aby wszystko uzależnić od Niego. Naaman był bardzo poruszony i zagniewany – taki wysiłek, długa droga, przygotowane dary, aby podziękować za oczyszczenie, a tu ktoś w ogóle do niego nie wychodzi, nie spojrzał na niego, a wysyła do jakiejś rzeki, aby się wykapał. Była to tak zwyczajna rzecz, prozaiczna, a w dodatku łatwa. Czytaj dalej