Zostaw umarłym grzebanie ich umarłych

Bóg obejmuje nas swoją miłością. W tym objęciu miłością jest wszystko. Bóg poprzez miłość daje każdemu z nas wszystko. W tej miłości jest również zaproszenie do życia bliżej Boga, by złączyć się z Nim i realizować Jego wolę. W objęciu miłości jest Boże zawołanie do wypełnienia swego zadania życiowego. Sposób, w jaki Bóg zaprasza, powołuje, wzywa jest wyrazem miłości i wypływa z miłości. Już u podstaw powołania każdego człowieka jest Boża miłość. Zatem, gdy człowiek słyszy głos powołania, powinien uświadomić sobie, że w ten sposób Bóg wyraża swoją miłość do niego. A ponieważ miłość niesie tylko dobro, a więc to powołanie też jest czymś najlepszym, co Bóg przygotował dla tego człowieka. Człowiek może być pewien, że wraz z powołaniem spływa na niego dobro, szczęście. Teraz chodzi tylko o to, by w sposób odpowiedni odpowiedzieć na to powołanie.

W pierwszym czytaniu (Ne 2, 1-8) słyszymy, iż osoba, która słyszy w swoim sercu wezwanie, odpowiada na nie i podejmuje pewne kroki. Bóg błogosławi tym krokom i człowiek ten może wypełniać wolę Bożą. Nie ogląda się wstecz, nie chwyta się różnych spraw, którymi do tej pory żył i które dla niego były do tej pory ważne, nie trzyma się kurczowo różnych rzeczy i swoich pragnień, ale idzie za wewnętrznym głosem. W Ewangelii (Łk 9, 57-62) również zauważamy osoby, które usłyszały w sobie głos Boga. Bóg jednak daje pewne przestrogi, które są ważne także i dla nas. Każdy odczytuje swoje powołanie. My odczytaliśmy swoje powołanie, jeśli chodzi o rodzinę, pracę, ale Bóg daje nam też powołanie związane z tą Wspólnotą. Ważnym jest, by przyjąć je jako wielkie dobro, jakim Bóg obdarza człowieka. Warto też uświadomić sobie, iż to powołanie płynie z miłości. A miłość Boża skierowana jest nie tylko do nas, tą miłością Bóg obejmuje cały świat. Z miłości obejmującej i zatroskanej o cały świat płynie powołanie do każdego serca, do każdego z nas. Przestrogi, które dzisiaj Bóg daje wraz z miłością również płyną do naszych serc.

Zostaw umarłym grzebanie ich umarłych, a ty idź i głoś królestwo Boże!” (Łk 9, 60). „Ktokolwiek przykłada rękę do pługa, a wstecz się ogląda, nie nadaje się do królestwa Bożego” (Łk 9, 62). Co oznaczają dzisiejsze słowa Jezusa, które kieruje do nas? Co oznacza pozostawić umarłym grzebanie ich umarłych, czy też nie oglądanie się wstecz? Otóż powołanie, jakie Bóg daje naszej Wspólnocie jest powołaniem niezwykłym, powołaniem, którym Bóg obdarzał Świętych. I nas, jako wspólnotę, prowadzi do świętości. Traktuje tak, jak traktował jednego Świętego. Daje nam pewne nauki, wytycza pewne zadania i oczekuje, iż będziemy realizować je, żyjąc w zgodzie z tą nauką. Ponieważ nasze powołanie jest powołaniem do wielkiego dzieła, powołaniem na miarę świętych, Jezus daje ważne wskazówki, które nie powinny dziwić. Powinny raczej zastanowić i każdy z nas powinien się nimi przejąć, ponieważ dotyczą naszego życia wewnętrznego i ukazują, jak ważny jest sposób, w jaki odpowiadamy na wezwanie Boże. BÓG DAJĄC NAM PEWNE WSKAZANIA OCZEKUJE OGROMNEJ WIERNOŚCI I POSŁUSZEŃSTWA JEGO SŁOWOM. Oczekuje naszego życia na miarę Świętych, a więc: Czytaj dalej

Ja będę dokoła niej murem ognistym

Często ludzie, którzy pragną żyć bliżej Boga ulegają pewnej pokusie. Otóż wydaje im się, że mogą kształtować siebie według swojego zamysłu, a więc swojej wiedzy, doświadczenia, swojej wyobraźni. Ponieważ ich pragnienie, by pogłębiać swoją wiarę i zacieśniać więź z Bogiem wydaje się być dobrym, to próbują to czynić o własnych siłach. Dusze te sięgają po różne książki, często doszukując się w nich jakiegoś związku z własnym życiem, doświadczeniem modlitwy chociażby. Potem sięgają po następne książki i następne i żyją w złudnym przeświadczeniu, że się rozwijają. Znajdują w tych książkach coś, co ich zdaniem daje potwierdzenie, iż kroczą dobrą drogą. Nie rozumieją, że rzeczywistość jest inna, że żyją złudzeniami, jakże często kierowani pychą. Dusza, która prawdziwie pragnie się rozwijać, prawdziwie chce dążyć do zjednoczenia z Bogiem, musi pozwolić Bogu, by to On ją kształtował, by to On był bodźcem rozwoju i On dbał o ten rozwój, nie dusza.

Dzisiaj przeczytaliśmy fragment ze Starego Testamentu, iż zamysłem ludzkim było wymierzyć Jerozolimę, wokół niej wybudować mur, by była nim otoczona (Za 2,5-9.14-15a), a więc po ludzku dać jej granice; po ludzku chcieć coś posiąść, nad czymś zapanować, coś przeliczyć, mieć władzę nad czymś. Człowiek, który sam kształtuje własną duszę właśnie tak czyni. I miasto, które buduje jest małym miastem, ciasnym, otoczone murem, jest ograniczone. Taką staje się jego dusza, powoli staje się wręcz wymarłą. Miasto przestaje żyć, znikąd nie czerpie żadnych źródeł życia, bo jest otoczone murem i nie ma dostępu z zewnątrz. Miasto samo sobie wyznacza sposób życia. Człowiek sam wyznacza swojej duszy drogę, nie czerpie z prawdziwych źródeł życia. Ale jest też obraz, w którym Bóg mówi, iż Sam stanie się murem wokół miasta, by bronić to miasto. I ono rozrośnie się, będzie wielkie. W mieście tym będą oddawać chwałę Bogu. Widząc chwałę Boga, rozwój, wspaniałość tego miasta i inne ludy przyjdą. Tak dzieje się z duszą człowieka, który pozwala Bogu władać sobą, a więc człowiek, który nie odgradza się murem, który nie postanawia sam być architektem, budowniczym, nie postanawia sam bronić swojej warowni, ale oddaje wszystko w ręce Boga. Bóg dba o taką duszę, Sam jej broni, Sam ją kształtuje, buduje i rozrasta się ona w przepiękne miasto, w którym oddawana jest cześć Bogu. Inni widząc to wielbią Boga i przychodzą do tego miasta – przychodzą ze względu na Boga. Czytaj dalej

Pocztówka muzyczna

Tym razem Reginka Bociek śpiewa piękne słowa o naszej Królowej i Matce, koniecznie posłuchajmy i wsłuchajmy się w słowa kierowane do Maryi i przekazywane przez Maryję w ostatnim orędziu.

A wy za kogo Mnie uważacie?

Pytanie w dzisiejszej Ewangelii (Łk 9, 18-22) dla wielu z nas jest prostym pytaniem i odpowiedź jest oczywista. Zastanówmy się jednak, czy rzeczywiście ta oczywista odpowiedź płynie z głębi serca. Co serce czuje, gdy daje tę odpowiedź? Jezus pyta: Za kogo uważają Mnie tłumy?” Ale potem zadaje drugie pytanie, o wiele ważniejsze, pytanie skierowane bezpośrednio do uczniów: A wy za kogo Mnie uważacie?” To pytanie skierowane jest też do nas. My dobrze wiemy, że Jezus jest Mesjaszem, Synem Bożym, jest Zbawicielem świata. Ale czy zbyt gładko nie przechodzą nam przez usta te określenia? Czy nie przyzwyczailiśmy się do tego, kim jest Jezus? Może warto by pomyśleć, kim dla mnie osobiście jest Jezus? Ale i to pytanie często wybrzmiewało, więc każdy z nas ma już gotową odpowiedź. Dobrze by było, abyśmy dzisiaj spróbowali stanąć przed Jezusem twarzą w Twarz i patrząc w Niego zastanowili się, kim On jest dla nas. Posiadając tak wielką już wiedzę ogólną, kim jest Jezus, mając w pamięci przeróżne pouczenia, doświadczenie różnych rekolekcji (niekoniecznie w tej Wspólnocie, ale i w innych), starajmy się w swoim sercu spojrzeć na Jezusa. Można zamknąć oczy, aby lepiej się skupić. Spójrzmy na Jezusa, On zadaje nam dzisiaj to pytanie. Jest to pytanie osobiste; nie takie ogólne, rzucone w tłum. To pytanie skierowane jest konkretnie do ciebie. Jezus dzisiaj przychodzi do ciebie. Można by powiedzieć, że nie przychodzi do nas, On przychodzi do ciebie i z troską w głosie pyta: Kim jestem dla ciebie? Pomyśl, kim dla ciebie jest Jezus? Nie dawaj szybkiej odpowiedzi, zgodnej z twoją wiedzą. Raczej chodzi o to, abyś zagłębił się w swoje serce i abyś poszukał tam głęboko, jaki jest twój stosunek do Jezusa, twoja relacja z Nim? Co czujesz do Niego? Co dzieje się w twoim sercu, kiedy patrzysz na Niego? Co się dzieje w twojej duszy, gdy słyszysz to pytanie? A On patrzy ci prosto w oczy, zadając je.

  • Kim dla ciebie jestem?
  • Czy Mnie kochasz?
  • Czy jestem dla ciebie ważny?
  • Czy wierzysz prawdziwie, że przyszedłem, aby dać ci życie, aby dać ci szczęście?
  • Czy wierzysz w Moją miłość do ciebie?
  • Czy Mi ufasz?

Czytaj dalej

Sątoczno – Adoracja NS (mp3)

W ostatni czwartek m-ca, 24 września br., nasza wspólnota trwała na modlitwie w kościele parafialnym p.w. Chrystusa Króla i NMP Wspomożycielki Wiernych w Sątocznie, Archidiecezja Warmińska. Dziękujemy wszystkim wiernym, licznie gromadzącym się na naszych Wieczernikach Modlitwy, za dar wspólnej modlitwy i zapraszamy do wysłuchania fragmentów nagrań z tego spotkania:

1. Adoracja Najświętszego Sakramentu:

Gietrzwałd – Adoracja NS (mp3)

19 września br. w Gietrzwałdzie nasza wspólnota uczestniczyła w kolejnym comiesięcznym Wieczerniku Modlitwy. Dziękujemy wszystkim za liczny udział w nabożeństwie i zapraszamy do wysłuchania fragmentu nagrań z tego spotkania. Podczas tego Wieczernika posługę muzyczną podjął zespół „Adoramus” z Tczewa.

1. Adoracja Najświętszego Sakramentu:

Chcę raczej miłosierdzia niż ofiary

Dzisiaj Jezus ukazuje pewien aspekt miłości. Mówi, że PRAGNIE MIŁOSIERDZIA, NIE OFIARY. Znowu należałoby spojrzeć na relacje między sobą i na relacje między nami a Bogiem. Bóg obdarza miłosierdziem i pragnie miłosierdzia. Czy wierzymy w to? Czy po upadku nie ma w nas jednak jakiegoś lęku? Czy nie ma w nas może takiego pragnienia, by zaskarbić sobie to miłosierdzie poprzez jakieś czyny, ofiary, ciężką pracę. Jeżeli pojawia się w sercu taka myśl, to znaczy, że brakuje nam właściwego zrozumienia, czym jest Boża miłość. Dokładnie te same relacje, jakie mamy między sobą a Bogiem, stosujemy między ludźmi, oczekując od nich zapracowania na miłość, czynienia jakiegoś szczególnego dobra, zadośćuczynienia, jakiejś ofiary, zwykłych przeprosin. Oczekujemy, że na naszą miłość ktoś odpowie we właściwy sposób, tak jak my byśmy chcieli. Cały czas relacje pomiędzy nami nie są relacjami prawdziwej miłości, ale naszych wyobrażeń, jaka ona powinna być. Ciągle w różny sposób pojawia się to, co było w sercach faryzeuszy. Nie chodzi tutaj o jakieś szczególne potępianie kogoś, raczej chodzi o zwykłe, codzienne relacje między nami, w których objawia się brak prawdziwej miłości, zrozumienia, czym jest miłość, brak wyrozumiałości wobec drugiego człowieka, wobec jego słabości, brak przebaczenia, brak przyjmowania drugiej osoby taką, jaką ona jest.

Przyjmować drugą osobę z miłością, to znaczy:

  • godzić się w swoim sercu, że druga osoba jest inna niż my byśmy chcieli aby była, niż mamy wyobrażenia o tym, jaka powinna być;
  • to zgoda na inne zachowanie drugiej osoby niż my uważamy, jak powinna się zachowywać;
  • to zaakceptowanie, iż druga osoba inaczej rozumie, czym jest miłość, idzie inną drogą duchową;
  • to pozwolenie w swoim sercu, iż druga osoba popełnia błędy, upada;
  • to przyjęcie, iż nauczycielem tej osoby jest Bóg i On ma prawo, aby ją pouczyć, tak jak będzie chciał. To On wydobędzie ją z jej upadku. On zajrzy do jej duszy i rozjaśni ją. A jakże często my sobie uzurpujemy to prawo, aby kogoś pouczyć, udzielić pewnego światła, poprowadzić.
  • to relacja pełnego zrozumienia drugiej osoby, akceptacja, pozwolenie na pełną wolność w jej wyrażaniu siebie, w jej życiu, w jej drodze życiowej. Jednocześnie to modlitwa za tę osobę, w której nasze serce wyraża wolność, a więc również w głębi nas dajemy jej wolność. Dajemy też wolność Bogu, by pomagał jej tak, jak On tego chce, a nie tak jak my.

Prawdziwa miłość daje wolność. Daje wolność nie tylko nam, ale w naszych sercach daje wolność drugiemu człowiekowi, daje wolność Bogu, bo często chcielibyśmy Boga ustawiać według naszej miary. Bardzo często oczekujemy czegoś, nie godząc się na Jego wolę, tak jak byśmy ograniczali Boga naszymi wyobrażeniami i pragnieniami, naszym pojmowaniem tego co dobre i złe dla nas i dla innych. Czytaj dalej

Święto Narodzenia NMP

W Sercu Matki Najświętszej jest miejsce dla każdego z nas i każdy jest szczególnie umiłowany. Matka, która ma dwoje, troje dzieci, kocha każde z nich i każde najmocniej. Każde jest inne, ona o tym wie, a jej miłość obejmuje wszystko, co dotyczy jej dzieci. Nad każdym dzieckiem matka się pochyla, do każdego dostosowuje swoje słowa, gesty. Znając swoje dzieci, wie, czego pragną, czego potrzebują i matka to daje. Matka Boża czyni podobnie. Każdego z nas zna bardzo dobrze i nad każdym pochylając się daje to, czego potrzebujemy, również, czego pragniemy. Znając nas lepiej niż my samych siebie, obdarowuje hojniej. A to, co daje służy nam, naszemu dobru, naszemu zbawieniu. Dzisiaj chciałaby, aby każdy z nas doświadczył w swoim sercu matczynej miłości. Chciałaby, aby nasze serca otworzyły się jeszcze bardziej na Jej miłość, abyśmy uwierzyli, zaufali Matce Boga. Abyśmy z pomocą Ducha Świętego głębiej zrozumieli, kim jest Ta, która zrodziła dla nas Jezusa i lepiej zrozumieli miłość płynącą z Serca złączonego z Bogiem; miłość, która płynie z Krzyża.

Miłość, jaka jest w Sercu Maryi, jest miłością samego Boga. To On jednocząc Jej Serce ze Swoim wypełnił je miłością. To dzięki Niemu Maryja może tą miłością obdarzać każde dziecko, każdą duszę. Dzięki Jego łasce miłuje każdego w sposób szczególny, indywidualny. Dzięki Niemu troszczy się o każdego z nas jak rodzona matka, a dzięki Bogu może to czynić jeszcze pełniej i doskonalej. W tym Dniu, kiedy razem świętujemy Urodziny Matki Najświętszej, Ona pragnie obdarować nas świadomością matczynej miłości; miłości, która przewyższa każdą ludzką miłość. Przewyższa z tego względu, że pochodzi od samego Boga, jest więc doskonałą.

Spróbujmy dzisiaj otworzyć swoje serca na Matkę Boga, otworzyć bardziej niż dotychczas, abyśmy w swoich sercach poczuli bliskość z Nią, jako dzieci z Matką i abyśmy z ufnością powierzyli Jej wszystko, całe nasze życie. Tak, jak w rodzinie, gdy dzieci przychodzą, by świętować urodziny swojej mamy i mama wszystkie je przytula, stawia na stół wspaniałe potrawy, rozmawia, dopytuje się, obdarza miłością, swoją troską, dzieli się tym, co ma, słysząc o potrzebach swoich dzieci wyciąga wszystko i oddaje (bo serce matki gotowe jest oddać ostatnią rzecz, aby tylko jej dzieci były szczęśliwe), tak i Matka Boża dzisiaj pragnie słuchać o naszych troskach; słuchać nas i obdarzać swoją miłością, łaskami, które Bóg w Jej Sercu zgromadził, dał do Jej dyspozycji. Wiedzmy, że Matka Boża również oddałaby ostatnią rzecz, aby tylko Jej dzieci były szczęśliwe. Dowodem na taką miłość do nas jest Jezus. Mając Jego przecież jedynego oddała ludziom. W swoim Sercu pozwoliła, by uczynili z Nim, co zechcą. To była Jej zgoda – zgoda Serca Matki. Z Krzyża Jezus obdarował Ją tak niezwykłym Macierzyństwem – uczynił Matką każdego. Uczynił Matką ludzi, którym pozwoliła, by zabili Jej Syna. Niech to będzie dla nas dowodem Jej największej miłości do nas. Serce Matki Najświętszej zjednoczone jest z Jezusem po wieki, a więc zjednoczone również na Krzyżu – dla nas. Bez takiego zjednoczenia, bez Jej zgody na wszystko nie mogłaby teraz udzielać nam łask, opiekować się nami, troszczyć się o nas. Czytaj dalej

Czy wolno w szabat dobrze czynić, czy źle

Dzisiejszy fragment Ewangelii (Łk 6, 6-11) ukazuje bardzo smutną rzeczywistość; rzeczywistość, która niestety ma miejsce we wszystkich wiekach, nie tylko wtedy, gdy Jezus chodził po ziemi, nauczał i uzdrawiał. Ukazuje bowiem, jak bardzo człowiek potrafi być zamknięty na Bożą miłość, jak bardzo potrafi być pyszny w swoim pojmowaniu rzeczy Bożych, jak mało w człowieku jest otwartości i miłości, jak mało słucha Boga. Przerażająca jest dzisiaj reakcja faryzeuszy na cud uzdrowienia. I każdy, kto czyta lub słucha dzisiejszych słów jest oburzony. Nie zdaje sobie jednak sprawy z tego, że i w jego sercu coś z zachowania bohaterów Ewangelii można znaleźć.

Serce ludzkie nie jest wolne od pychy. Niestety, zazwyczaj tak jest, że ci, którzy chcą żyć przykazaniami, jakimiś zasadami obowiązującymi w religii, gdy nie mają na celu miłości, stają się często zatwardziałymi fanatykami. Stają się ludźmi trzymającymi się sztywno litery prawa; tak sztywno, że już nie ważny jest Bóg, ważne jest prawo. Często dochodzi do tego, że wręcz przestają słuchać Boga i sami wyznaczają zasady, reguły postępowania. Mówimy tu nie tylko o sektach, o tych, którzy odeszli od Kościoła tworząc jakiś własny. Mówimy o katolikach, o ludziach wierzących, żyjących w Kościele. Warto przyjrzeć się sobie samemu, by zaobserwować, w jaki sposób reagujemy na innych ludzi, szczególnie wtedy, gdy zachowują się inaczej niż przewiduje, według naszych wyobrażeń, wiara katolicka. Zaznaczmy tutaj – według naszych wyobrażeń. Zawsze jest tak, że własną miarą mierzymy innych, to co my sądzimy uważamy, że jest dobre, tak jak my pojmujemy wiarę, Boga, tak osądzamy innych krytykując lub oceniając pozytywnie. Niestety człowiek jest słaby i nie posiada miłości w sobie. Źródłem miłości jest Bóg i tylko Bóg. Człowiek nie powinien wierzyć sobie, nie powinien sobie ufać, bo jest słaby, upada, popełnia błędy. Tylko Bogu należy ufać i wierzyć. Tylko On jest Miłością, tylko On jest doskonały, tylko On jest dobry, tylko On zna prawdę, sam jest Prawdą. Zatem człowiek nigdy nie powinien wypowiadać sądów w sposób kategoryczny i ostateczny. Widząc zachowanie inne niż jego własne, nie powinien krytykować i nakłaniać na siłę drugą osobę do zmiany swego postępowania. Na pewno nie należy oceniać negatywnie, nie należy oburzać się, wypowiadać negatywnych sądów, tworząc nieprzyjemną atmosferę. Wtedy stajemy się podobni do faryzeuszy, którzy własną miarą mierzą, wcześniej ustaliwszy tę miarę według siebie, ustaliwszy prawa według własnego sądu, sposobu myślenia i rozumienia. Faryzeusze już nie patrzyli na Boga i Jego wolę, ale na swój sposób pojmowania tego, co mówił Bóg, jakie dał przykazania. Sami ustalili wiele reguł i tego się trzymali. Zabrakło w nich miłości, była natomiast pycha, która całkowicie przysłoniła im oczy. Czytaj dalej

Jezus daje się nam poznać

rekolekcje_2015

Powróćmy do rekolekcji wakacyjnych 2015…>>

Serce, które żyje Bogiem jest sercem szczęśliwym. Ten, kto prawdziwie otwiera się na obecność Boga w swoim wnętrzu, jest szczęśliwy. Serce Matki Bożej zjednoczone z Sercem Jezusa przeżywa nieustanne wesele. Ona pragnie, by i nasze serca doświadczały radości. Radość płynąca ze zjednoczenia z Bogiem jest radością przeżywaną bardzo głęboko, osadzoną w głębinach duszy. To nie radość powierzchowna, którą potrafi zmącić jakikolwiek niepokój, ale radość głęboko płynąca z pnia duszy, a tym pniem jest obecność Boga. Taka dusza, choć przeżywa, tak jak każdy inny człowiek, różne sytuacje – łatwe i trudne, przyjemne i nieprzyjemne, to jednak nie angażuje się aż tak emocjonalnie we wszystko, ponieważ w głębi doświadcza zjednoczenia z Bogiem. I to jest najważniejsze dla niej samej w jej życiu. Każdy człowiek zaproszony jest do bliskiej relacji z Bogiem, przecież każdego Bóg umiłował. Jezus umarł na Krzyżu dając życie wieczne każdemu, jednak Bóg wybiera sobie dusze, dla których pragnie ściślejszego zjednoczenia ze swoim Sercem, pragnie bliskiego obcowania z duszą. To obcowanie jest radością Boga. Bóg specjalnie stwarza takie dusze, którym udziela szczególnych łask i przygotowuje, aby stały się Jego oblubienicami. Takie dusze Bóg zaprasza do bliskości ze Sobą.

Również nas, Bóg zaprasza do bliższej relacji. Jezus pragnie być obecnym w naszym życiu w większym stopniu niż w życiu innych dusz. Pragnie naszej świadomości, iż On jest obecny w naszym sercu, mieszka i nieustannie kocha. Jest to obecność bardzo czynna. Nieustannie Bóg wylewa swoją miłość na nas, nieustannie wypowiada nasze imię, nieustannie woła, nasłuchuje, bo chce, abyśmy dzielili się z Nim wszystkim – naszą codziennością. Jezus pragnie, byśmy traktowali Go tak jak bliską osobę, z którą codziennie rozmawiamy, z którą żyjemy, mieszkamy razem. On oczekuje prawdziwie wielkiej zażyłości z nami. Chociaż pomiędzy duszą a Bogiem wydaje się być przepaść nie do przebycia (z jednej strony – nicość, z drugiej – Wszechmoc, Nieskończoność), to Jezus z całą swoją nieskończonością, z całą swoją mocą i potęgą pochyla się nad twoją nicością, nad twoim „nic”, składając swoje „wszystko” w twoim „nic” – w twoim sercu. Cały daje się tobie, prosząc, abyś przyjął Go, zapraszając do cudownego obcowania z Nim, do miłości. To zaproszenie do miłości jest z jednej strony cudownym, a z drugiej wręcz niepojętym dla dusz, ponieważ dusza jest tylko nicością, a więc nie zawiera mądrości, zrozumienia, do czego ją Bóg zaprasza. Ona przecież nie zna w pełni Boga, w związku z tym nie rozumie, jak wielka jest przepaść między nią a Bogiem. Ona nie potrafi ocenić tak wielkiego wyróżnienia i daru, jakim jest obdarzana. Mimo to, Bóg nie zraża się. Pochyla się nad tobą i pragnie być obecny nieustannie w twoim życiu. Ta obecność ma miejsce nie tylko podczas modlitwy, Eucharystii, gdy jesteś na spotkaniu Wspólnoty. Ta obecność, to żywy kontakt – kiedy Bóg mówi, a ty słuchasz; kiedy ty mówisz, a Bóg słucha; kiedy prawdziwie dzielisz się z Nim każdą chwilą, każdą sprawą. Dusza może w tak niezwykły sposób żyć z Bogiem. Ciągła relacja wymiany miłości między Bogiem a duszą, duszą a Bogiem, ten nieustanny kontakt jest możliwy. Bóg do takiej relacji zaprasza. Ze strony duszy potrzeba otwarcia, starania się, by otwierać się nieustannie, potrzeba wysiłku podejmowanego ciągle od nowa, ponieważ dusza jest słaba. Nie ma sił, aby skupiać swoją uwagę na Bogu przez cały czas, aby myśleć o Nim nieustannie. To jest trudne, ale możliwą jest taka niezwykła zażyłość z Bogiem.

Jezus daje się nam poznać. Przed nami otwiera swoje tajemnice. Ze swego Serca wydobywa różne skarby, którymi dzieli się z nami. I chociaż nie znamy wartości tych skarbów, a wartość ich jest nieskończona, nie da się wręcz określić, jak wielkie to skarby dla duszy, Bóg dzieli się z nami i czyni to ciągle. My jako, że jesteśmy samą nicością nie rozumiemy tych skarbów. Owszem, możemy zobaczyć, jakiś odblask, zdajemy sobie w pewnym stopniu sprawę, że otrzymujemy bogactwo, ale ocenić wartość tego bogactwa nikt z nas nie jest w stanie, tak jak zwykła osoba, która nie jest znawcą szlachetnych kamieni, kruszców, nie potrafi określić wartości diamentów, złotej biżuterii wysadzanej drogocennymi kamieniami. Może zobaczyć, jaki mają kolor, że odbijają światło, ale nie potrafi powiedzieć, nawet nie rozumie, jak wielką posiadają wartość. To znawca wie. Można powiedzieć, że słowa z Ewangelii o „perłach przed wieprzami” (Mt 7, 6) również i nas dotyczą. I nikt nie powinien się obrażać, bo prawdziwie żaden człowiek na ziemi nie potrafi właściwie, w pełni docenić darów Bożej miłości. Mimo to, Jezus pochyla się nad nami, pragnąc być nieustannie z każdym z nas w zażyłych stosunkach, w bliskich, bardzo bliskich. Nazywa nasze dusze oblubienicami i każdemu z nas wyznaje miłość. Czytaj dalej