Wspólnie trwajmy na modlitwie

Baner, Adoracja Krzyża 3

1. Adoracja Najświętszego Sakramentu:

2. Modlitwa w Godzinie Miłosierdzia:

Zobacz też: Modlitwa u stóp Krzyża świętego…>>

Niezwykle ważne jest doświadczenie Bożej miłości

Baner, Wielki Post 4Bóg umiłował człowieka tak wielką miłością, że można przez tysiące lat, dzień w dzień, opowiadać o Bożej miłości, jaką ona jest i każdego dnia mówić o innym jej aspekcie. I nie powie się wszystkiego; powie się tylko trochę, bardzo małą cząstkę. Bo nie da się objąć umysłem ludzkim całego Boga, nie da się przeniknąć ludzkim rozumem Bożej Miłości. Ale, jeśli człowiek otworzy serce, będzie mógł doświadczyć tej Miłości. Wtedy będzie miał swego rodzaju przeczucie, czym jest Boża Miłość. To wszystko wobec samej Miłości i tak będzie niczym, ale jednak dla serca ludzkiego będzie to niezwykle ważne doświadczenie, które zapraszać będzie do poznawania Boga, do zbliżania się do Niego. W sercu ludzkim będzie rodzić się pragnienie, by żyć w bliskości Boga.

My doświadczyliśmy Bożej Miłości, w nas to pragnienie jest. I często nie rozumiemy tych, którzy takiego pragnienia nie mają. Nie doświadczyli Bożej Miłości, dlatego nie szukają jej. Dlatego tkwią w swoim świecie pełnym zła. Miłość ma to do siebie, że pragnie udzielać się. Pragnie, aby każdy ją doświadczył, aby każdy mógł się z nią spotkać. Dlatego dusze, które w jakimś stopniu doświadczyły Bożej Miłości, zaczynają pragnąć, by Bóg tę Miłość objawił wszystkim. Chcą, by każda dusza mogła doświadczyć Boga.

Najwłaściwszym torem, drogą, by światu objawić Miłość Boga jest przemienić się w tę Miłość – całe swoje życie przemienić w miłość. Wtedy człowiek nie głosi samego siebie, nie głosi swojej chwały, ale przemieniony w miłość, żyjąc miłością objawia każdą cząstką siebie, jak wspaniałym jest Bóg. Z serca tego człowieka wylewa się niczym rzeka Miłość Boga, powoli zalewając wszystko wokół. Aby przemienić się w miłość, potrzeba całego siebie dać Bogu. Aby dać całego siebie Bogu, trzeba Go spotkać, stanąć przed Nim. Trzeba mieć otwarte oczy, otwarte uszy. Trzeba uwierzyć. Trzeba zaufać, pozwolić się poprowadzić w rzeczywistość duchową, aby Bóg dokonał wszystkiego. Czytaj dalej

Bóg pragnie poruszyć nasze serca

Baner, Wielki Post 3Wielki Post dopiero się rozpoczął, a jakże ważne były czytania w pierwszych trzech dniach. Każde z nich można by ponownie rozważać, aby zagłębić serce w Słowie samego Boga, pozwolić dotknąć temu Słowu najgłębszych warstw naszego jestestwa. Każde skierowane jest do nas, każde też pragnie poruszyć nasze serca. Bowiem Bóg jest Bogiem Wszechmogącym, Bogiem żyjącym na wieki, naszym Stworzycielem, który pragnie każdego z nas mieć u Siebie, mieć w Sobie, dzieląc z nami całe swoje życie przez wieczność. Ale Bóg powołuje dusze do różnej bliskości ze Sobą, by potem w wieczności też w różnej bliskości przebywały z Nim. Powołując wyposaża, aby dana dusza mogła wypełnić swoje powołanie. Nie dziwmy się więc, że słowa, które kieruje do nas wymagają od nas większego zaangażowania i wejścia w głąb własnej duszy, bo Bóg prawdziwie pragnie, by nasze oczy otworzyły się, by nasze oczy przejrzały, by nasze uszy zaczęły słyszeć, a nasze serca by poszły za Głosem Boga, w głąb zjednoczenia.

Bardzo często duszom wydaje się, że już się nawróciły. Uważają, że są już na pewnym stopniu doskonałości, tyle lat żyjąc na jakiejś drodze duchowej. Wydaje im się, że znają Głos Boga, że Jego Słowo jest im zrozumiałe, że ich serca są blisko, stoją przy samym Bogu. Nic nie wiedzą te dusze i nic nie rozumieją. Wspaniałość Boga jest tak niepojęta, że jakiekolwiek stwierdzenia są wręcz kłamstwem o Bogu, bo nikt z żyjących na ziemi nie zna tych wspaniałości, nie zna piękna Boga i nie rozumie doskonałej Bożej Miłości. Więc stwierdzenie, że się już wie, że się rozumie, że się jest blisko Boga oznacza pychę. Oznacza wręcz coś odwrotnego – niezrozumienie Boga. Nawet gdyby była taka dusza doskonała, że każdego dnia otwierałaby się na Obecność Bożą, przyjmując łaski zanurzałaby się w niezwykłych, mistycznych doświadczeniach Bożej Obecności, to i tak nie mogłaby powiedzieć na końcu swego życia, że jest blisko i poznała. Bo Boża wspaniałość, piękno, wielkość są nieskończenie większe, inne niż to, co dusza może sobie wyobrazić, czego może doświadczyć, co może przeżyć. Czytaj dalej

Chcę, Jezu, kochać Ciebie! – Droga Krzyżowa

droga-krzyzowa-w-jerozolimieDziękuję Ci, Jezu, że możemy być przy Tobie. Podtrzymuj nasze serca, aby nie przestraszyły się tego wszystkiego, co jest otoczeniem rozważanych wydarzeń. Oczekujesz, Jezu, że będę przy Tobie, a więc moje serce, Jezu, składam u Twoich stóp i od tej pory pragnę być przy Tobie najbliżej – sercem przy Sercu – by uczestniczyć razem z Tobą, by wszystko, co dzieje się w Twoim Sercu dotykało również mojego. Chcę, Jezu, kochać Ciebie!

Stacja  I  – Pan Jezus na śmierć skazany

„Duszo Moja! Umiłowana Moja! Stań przy Mnie! Idź ze Mną krok w krok! Wraz ze Mną przyjmuj wszystko! Wraz ze Mną kochaj! Wraz ze Mną nieś Krzyż! Niech Zbawienie, które teraz będzie się dokonywało przechodzi również przez twoje serce i dokonuje się również w tobie i przez ciebie. Razem więc ucałujmy Krzyż. Razem też go podnieśmy i razem dźwigajmy. Do tego ciebie powołałem. Tych, których kocham, których Moje Serce wybrało, tych zapraszam do szczególnego uczestnictwa w Moim Dziele Zbawczym.

Jesteś duszą, która już przeszła pewną formację; duszą, która już pewne rzeczy rozumie. Dlatego od ciebie oczekuję więcej. Dlatego tobie mogę więcej wyjawiać. I ty otwierasz szerzej swoje serce, bowiem zasmakowałaś już Mojej miłości.” Czytaj dalej

Wielki Post jest trwaniem w Obecności Boga, który ciebie umiłował

Baner, Wielki Post 2Bóg jest samą Miłością. Ciebie stworzył z Miłości, tzn. utkał ciebie całego z Miłości. Tą „materią”, z której jesteś utkany, jest Miłość. Cały wziąłeś się z wnętrza Boga. Wszystko On dał tobie z siebie. Bo nic poza Nim nie istnieje. Twoją istotą jest Miłość.

Gdy człowiek żyje w zgodzie z tą Prawdą, jest szczęśliwy. Gdy odchodzi od niej, przeżywa ból, śmierć. Tu na ziemi człowiek doświadcza więcej cierpienia, niż szczęścia, tzn. że mija się z Prawdą. Grzech jest odrzuceniem Prawdy, odrzuceniem Miłości. Jezus przyszedł po to, by pomóc ci na nowo zobaczyć tę Prawdę. By ci objawić całą Pełnię. By pomóc ci ją przyjąć. By pomóc ci nią żyć.

Wielki Post to czas, w którym Bóg chce przetrzeć oczy twojej duszy, abyś przejrzał, zobaczył i uwierzył na nowo. Przeżywanie tego Wielkiego Postu ma być twoim spotykaniem się z Bogiem. Twoim trwaniem przed Nim, z Nim, w Nim. Ma być zwróceniem się do Niego całym sobą w każdym momencie, w każdej sytuacji, w każdej sprawie. Ma być przeżywaniem każdej chwili z Nim. W tej świadomości Jego Nieustannej Obecności. Ta Obecność jest jednocześnie ciągłą Miłością. Nieustannym miłowaniem przez Boga twojej duszy, twego całego „ja”, twojej fizyczności, wszystkiego, co ciebie tworzy. Jest totalną akceptacją ciebie całego. Jest przyjęciem ciebie jako Jego Boskiego Syna. A to dzieje się za sprawą Jezusa. To w Jezusie objawia się ta Niepojęta, Nieskończona Miłość Boga do człowieka. Bóg pragnie, abyś podczas Wielkiego Postu dotarł do najgłębszych warstw swojej duszy i tam spotkał się z Prawdą o Miłości. Abyś tam spotkał się sam na sam z Miłością. Czytaj dalej

Czas Wielkiego Postu jest po to, by spotkać się z Bogiem

Baner, Góra kuszeniaJak myślicie, po co jest czas Wielkiego Postu, tak wyróżniony w kalendarzu Kościoła? Przecież można każdego dnia klękać pod Krzyżem, jednocząc się z Jezusem umierającym! Są dusze, które robią to każdego dnia. Każdego dnia można adorować Boga, który oddaje swoje życie, aby człowiek mógł żyć. Zatem: Po co wyróżniony jest ten czas w Kościele? Czy każda dusza również doświadcza w sobie inności czasu Wielkiego Postu? Czy tak zmienia swoje życie, że odczuwa, iż jest to inny czas niż pozostałe dni roku?

Jeśli mielibyśmy spojrzeć na swoją codzienność, jeśli byśmy mieli spojrzeć na innych ludzi, zauważylibyśmy ogromne zapracowanie, zabieganie wszystkich. Człowiek zajęty jest tak bardzo różnymi sprawami, że nie zauważa tego, co jest istotne. Zatrzymuje się na chwilę w niedzielę, ale nie każdy to czyni. Nie każdy w niedzielę rozważa, po co jest ten dzień. Nie każdy zastanawia się nad głębią ustanowienia niedzieli – Dnia Pańskiego. Coraz mniej osób poświęca w ten dzień czas na modlitwę, na Eucharystię; coraz mniej osób odpoczywa w tym dniu. Ogólnie wszyscy są bardzo przemęczeni, bardzo zapracowani, bardzo zabiegani. Umysły i serca wiecznie gdzieś gonią. Człowiek żyje w ciągłym stresie, w ciągłym niespełnieniu, w ciągłym oczekiwaniu na coś, doganianiu czegoś, załatwianiu. Jedna sprawa goni następną; jedną rzecz załatwi, drugą już musi realizować. W tym zagonionym życiu człowiek nie zauważa Boga.

Czas Wielkiego Postu jest po to: aby człowiek się w końcu zatrzymał, aby zatrzymał gonitwę swoich myśli, aby zatrzymał gonitwę swoich różnych planów, pragnień, aby zatrzymał swój wzrok na Krzyżu, aby w końcu jego serce zatrzymało się przed Bogiem. Czytaj dalej

Orędzie papieskie na Wielki Post 2017

Za: Radio Watykańskie…>>
Słowo jest darem. Druga osoba jest darem
Drodzy Bracia i Siostry!

Papa_Francesco 2Wielki Post to nowy początek, to droga prowadząca do bezpiecznego celu: Paschy Zmartwychwstania, zwycięstwa Chrystusa nad śmiercią. Okres ten zawsze kieruje ku nam stanowczą zachętę do nawrócenia: chrześcijanin jest wezwany, by powrócił do Boga „całym swym sercem” (Jl 2,12), aby nie zadowalał się życiem przeciętnym, ale wzrastał w przyjaźni z Panem. Jezus jest wiernym przyjacielem, który nas nigdy nie opuszcza, bo nawet kiedy grzeszymy, czeka cierpliwie na nasz powrót do Niego, a wraz z tym oczekiwaniem, ukazuje swoje pragnienie przebaczenia (por. Homilia podczas Mszy św., 8 stycznia 2016).

Wielki Post jest czasem sprzyjającym zintensyfikowaniu życia duchowego poprzez święte środki, jakie oferuje nam Kościół: post, modlitwę i jałmużnę. U podstaw wszystkiego jest Słowo Boże, do którego słuchania i bardziej pilnego rozważania jesteśmy w tym okresie zachęcani. Chciałbym zwłaszcza zatrzymać się tutaj nad przypowieścią o bogaczu i Łazarzu (por. Łk 16,19-31). Pozwólmy się zainspirować tą tak znamienną kartą, która daje nam klucz do zrozumienia, jak działać, aby osiągnąć prawdziwe szczęście i życie wieczne, zachęcając nas do szczerego nawrócenia. Czytaj dalej

Wielka Sobota

Czas oczekiwania na Zmartwychwstanie z jednej strony jest pięknym, a z drugiej – bardzo trudnym i bolesnym. My, którzy żyjemy teraz, 2000 lat po tych wydarzeniach, już wiemy – Jezus zmartwychwstał, żyje. Jednak wtedy, po śmierci Jezusa i złożeniu Go do grobu, serca Apostołów i Matki Najświętszej nie miały tej pewności. Nie miały w sobie radości oczekiwania na zmartwychwstanie. W nich był ból, cały czas była Jego Męka. W sercu był Jezus poraniony, Jego Ciało zmasakrowane. To było cały czas w ich sercach. Porównanie wyglądu Jezusa, który chodził, nauczał i potem Jezusa Ukrzyżowanego przyprawiało serce o omdlenie z bólu. Kiedy w pamięci jest ciągle jeszcze Męka, w głowie są tylko obrazy z biczowania, z kroczenia drogą na Golgotę z krzyżem, upadki, kiedy w uszach brzmią jeszcze okrzyki nienawiści trudno jest radować się zmartwychwstaniem. Cały czas tkwiąc jeszcze w Jego konaniu, nieustannie mając przed oczyma Jego ostatni oddech, ostatnie drgnienie ciała, widząc jeszcze, jak Jego Ciało bezwładnie osuwa się, zginają się kolana, palce się prostują, głowa opada, wtedy trudno jest pamiętać o słowach Jezusa, że zmartwychwstanie. Choć On leżał w grobie, Maryja cały czas trzyma Go w objęciach, cały czas widzi Jego głowę, dotyka rękami Jego oczu, aby je przymknąć, cały czas dotyka Jego ran, nieustannie je oczyszcza i namaszcza. Ciągle zdejmuje z głowy koronę cierniową, wyjmuje ciernie. Ona ciągle tuli swojego Syna. Jakże trudno jest wtedy wierzyć w zmartwychwstanie. Serce ściśnięte z bólu, rozpacz pragnie chwycić dusze w swoje szpony, umysł nieustannie powraca do tych wydarzeń. Jednak mimo to, Ona cały czas powracała do ostatniego spotkania w Czwartek, gdy przyszedł do Niej przed Męką. Wtedy zapewniał Ją o zmartwychwstaniu, mówił, aby wierzyć pomimo wszystko. Maryja wiedziała że będzie cierpieć, ale nie zdawała sobie sprawy, że aż tak. Teraz chwyta się tych słów Jezusa, stara się ciągle przywoływać w pamięci to spotkanie, aby wierzyć, by nie poddać się rozpaczy, cierpieniu, bólowi. Powstrzymuje się, by nie biec do Grobu, by nie odsuwać kamienia, chociaż Serce Matki płacze z bólu. Serce Matki biegłoby, odrzuciłoby kamień. Chciałaby własnym oddechem wzbudzić oddech Jego, dać Mu swoje życie od nowa.

O, Panie, Boże Wszechmogący, Ty jesteś Bogiem. Maryja Tobie oddała swoje życie, swoje serce, do Ciebie należy Jezus, to Twój Syn. Ona Go oddała Tobie już na samym początku, gdy ofiarowała w świątyni. Oddała Ci Go, zrezygnowała. Jezus nie jest Jej własnością, On jest Twój. Ty Jej Go dałeś, ale dałeś pod opiekę. Wzmocnij Serce Matki swojej, Boże, by miało siły modlić się o wiarę dla Apostołów, dla wszystkich uczniów; dla tych, którzy Go kochają. Pozwól Jej być dla nich Matką, tak jak prosił Jezus. Apostołowie oczekują od Niej umocnienia, wiary. Dzieci zawsze szukają wsparcia u matki, zawsze u matki znajdują pocieszenie, zawsze słuchają w chwilach trudnych tego, co mówi matka. Ojcze, wzmocnij Serce Maryi, aby mogło też być umocnieniem dla innych. Czytaj dalej

Wielki Piątek – Adoracja

Witaj, mój Jezu!

Tak niezwykły czas przeżywamy teraz razem – piękny, wspaniały, choć trudny. Pragnę, Jezu, oddać Tobie cześć. Tyś moim Królem, Miłością moją, Tyś wszystkim. Ja pragnę być Twoim niewolnikiem, Twoim sługą, własnością Twoją. O, Panie, kiedy patrzę na Ciebie wiszącego na Krzyżu, moje serce płonie miłością. Zapala się tak wielką miłością, że wydaje mi się, że nie utrzymam, że wyskoczy ze mnie. Pozwól, Jezu, że będę spoglądać na Ciebie. Pozwól, Panie, że będę dotykać Ciebie, Twoich ran. Na Krzyżu, Jezu, jawisz mi się, jako mój Oblubieniec. A welon, który przykrywa Ciebie teraz na Ołtarzu prawdziwie przypomina szatę godową. Myślę, Panie, że Ty na Krzyżu poślubiasz każdą duszę, każdą zapraszasz do tej cudownej i niezwykłej relacji miłości – miłości oblubieńczej. Dawniej, Jezu, nie za bardzo lubiłem patrzeć na Krzyż. Widziałem tylko w sposób zewnętrzny Twoje Ciało rozpięte na Krzyżu i nic poza tym. Teraz widzę miłość, która z Twego Serca spływa na mnie, widzę zaproszenie, by uczestniczyć w Twojej miłości. Teraz widzę, że zapraszasz moją duszę, by złączyć się z nią i by razem ofiarowywać się Ojcu, razem uczestniczyć w Twoim Dziele Zbawczym. Dziękuję Ci, Jezu, za to cudowne zaproszenie, za Twoją miłość, którą wyznajesz mi na Krzyżu i za to, że dotykasz mego serca miłością swoją, porywając je do wielkiego umiłowania Ciebie, Krzyża, Dzieła, dusz. Dziękuję Ci, Jezu!

Dotknąłeś, Panie, mego serca swoją miłością. Przemieniłeś je, sprawiłeś, że ono nieustannie pragnie Ciebie. Sprawiłeś, że moje serce nieustannie za Tobą tęskni. Od tego momentu rozpoczęło się inne życie, w którym nieustannie wyglądam za Tobą. Sprawiłeś, Jezu, że inaczej patrzę na Krzyż. Widzę na nim mego Oblubieńca, moją Miłość, Miłość mego życia. Widzę mojego Króla, mojego Pana. Dzięki Twojej łasce, Jezu, moje serce wczuwa się w Twoje doznania, w Twój ból, cierpienie. To Ty sprawiłeś swoją łaską, że moje serce zapłonęło miłością do Twojej Męki, że zapragnęło uczestniczyć w tej Męce. Trochę nieporadnie, ale moje serce stara się być przy Tobie i trwać, czuwać nieustannie. Ty, Panie, sprawiasz, że moje serce włącza się w Twoje cierpienie, że zaczyna wszystko traktować, jako udział w Twoim Dziele Zbawczym, zaczyna łączyć różne wydarzenia, sprawy i sytuacje z Tobą. I chociaż nie jest to łatwe, chociaż czasami jest trudno, to jednak moje serce nieustannie łączy się z Tobą, ofiarowując Ci każdą chwilę moją, moją pracę, trudności, cierpienie moje, wszystko. Ale Ty, Jezu, zapragnąłeś jeszcze więcej. Zapragnąłeś zjednoczyć moje serce ze swoim na Krzyżu, by nieustannie trwało. I przez cały Wielki Post pomagałeś mi, Jezu, trwać u stóp swoich. Moje serce, choć słabe próbowało trwać. Ty nie zrażałeś się moją nieudolnością, moimi słabościami, nie zrażałeś się tym, że często upadałem, że nie potrafiłem trwać. Ty zauważałeś każde drgnienie mego serca ku Tobie i wtedy porywałeś moje serce wielką miłością. Wystarczyło, że spojrzałem na Twój Krzyż, Panie, a Ty już dawałeś swoją łaskę i zalewałeś mnie miłością swoją. Podtrzymywałeś mnie, abym mógł trwać. I teraz, Panie, teraz obdarowujesz kolejnymi łaskami. Otworzyłeś, Panie, przede mną wrota swego Serca, wprowadziłeś w swój świat. Pozwoliłeś uczestniczyć w tych wydarzeniach najważniejszych. I chociaż nadal moje serce jest słabe, chociaż nadal szybko się męczy, nieudolnie się modli – to wszystko jest nieważne, dla Ciebie to nie jest istotne – to Ty jesteś wytrwałością mego serca, modlitwą mego serca. Ty składasz Siebie w sercu i sprawiasz, że może ono jednoczyć się z Tobą, trwać, że nagle moje serce staje w rzeczywistości Twojej Męki – na Golgocie. To Ty sprawiasz, Panie, że nagle oczy serca widzą, uszy słyszą, że serce się budzi, zaczyna żyć, bić mocniej, przeżywa wszystko. To wszystko jest darem. Ale Ty, Panie, ciągle prowadzisz w głąb. Ty, Panie, ciągle dajesz więcej i więcej i wprowadzasz moje serce w niezwykłe zjednoczenie ze Sobą. To Ty, Panie, zapraszasz mnie aż na Krzyż i na tym Krzyżu wyznajesz mi miłość oblubieńczą. Ty, Panie! Jeszcze nie tak dawno nie potrafiłbym tego wszystkiego rozumieć, wystraszyłbym się. Nie rozumiałbym Twojej miłości z Krzyża, Twego zaproszenia. A teraz, jest to najcudowniejsze, co może spotkać serce, kiedy Ty wprowadzasz je na tron Krzyża, kiedy Ty to serce czynisz swoją oblubienicą i okrywasz welonem i łączysz Siebie i serce. O, Panie mój, łączysz tak ściśle, że zdaje się, iż moje serce zaczyna bić i odczuwać wszystko tak jak Twoje. Serce oblubienicy staje się jak Serce Oblubieńca. Zawisło moje serce, Panie, na Krzyżu, razem z Tobą – dziękuję Ci, Jezu!

To wszystko, co objawiasz memu sercu jest tak wielkie, bo przecież to Twoje dzieło – Twoje, Boga, Stwórcy, Króla wszechświata. Miłuję Ciebie, Boże! Uwielbiam Ciebie, Panie! I należę do Ciebie cały. Bądź uwielbiony! Czytaj dalej

Adoracja przy Ciemnicy

Dziękuję Ci, Jezu. Pozwalasz uczestniczyć nam w wydarzeniach Wielkiego Czwartku. Nasze dusze obdarzasz przeróżnymi łaskami płynącymi z konkretnych wydarzeń Wielkiego Czwartku. Zaprosiłeś nas na Ostatnią Wieczerzę i mogliśmy wraz z Apostołami w niej uczestniczyć. Teraz, Panie, wziąłeś Apostołów, ale również i nas, i prowadzisz do Ogrodu Oliwnego. Dziękuję Ci, Jezu za to, że tak realnym staje się to, czego doświadcza dusza; za to, że wprowadzasz duszę w swoją rzeczywistość.

Widzę, Jezu, że jesteś bardzo smutny, bardzo poważny. Apostołowie patrzą niepewnie na Ciebie. Wyczuwają sercami, że jest to inna niż zawsze sytuacja. Przecież często chodziliście do Ogrodu się modlić, ale teraz wyczuwają Twój niepokój, Jezu, widzą Twój smutek. Nie rozumieją. Pozostawiasz, Jezu, ośmiu w pierwszej części Ogrodu, trzech zabierasz dalej. My idziemy z Tobą. Jaka cisza, Jezu, panuje. Czasem odezwie się jakiś owad, czasem przebudzony ptak wyda odgłos, ale poza tym cisza. Księżyc świeci na niebie, zdaje się być jedynym świadkiem tego, co ma się wydarzyć. Teraz pozostawiasz i tych trzech, prosisz, aby się modlili, aby czuwali, a Sam zgarbiony, przygnębiony usuwasz się na bok. Ukrywasz się w jakimś zagłębieniu skalnym, padasz na kolana i modlisz się, Jezu.

O, Panie mój, takiego Ciebie jeszcze nie widziałem. Zawsze, Panie, była w Tobie pogoda, uśmiech lub też, gdy rozmawiałeś z faryzeuszami, pewna stanowczość, pewność siebie. To Ty zawsze byłeś Mądrością, przemawiałeś jak Ten, kto ma władzę. Teraz, Jezu, pochylony, jak człowiek przytłoczony straszliwym ciężarem, modlisz się i drżysz. Pozwól, Jezu, uklęknę obok Ciebie, będę się z Tobą modlić. Panie mój, jak wielki musi być ciężar, który przyjmujesz na Siebie, skoro tak się pochylasz, tak się chwiejesz, jesteś tak przygnębiony, tak smutny. Zdaje mi się, że widzę powód Twojego przygnębienia i smutku. Panie mój, mam wrażenie, jakby ze wszystkich stron zbliżały się do Ciebie straszliwe postacie, jakby mary, postacie, które uosabiają przeróżne grzechy ludzkie. Są obrzydliwe, okropne, straszne, przerażające. I widzę, Panie, szatana, który krząta się wokół tych mar, który podjudza, tak jakby zacierał ręce.

Jezu mój, przepraszam Cię, to również moje grzechy, moje słabości, przewinienia, upadki przybierają taką postać. Również one są dla Ciebie ciężarem, również one przytłaczają Ciebie, przygnębiają, zasmucają. Chcę być, Jezu, z Tobą. Kocham Ciebie! Choć moje liczne słabości wydają się przeczyć moim słowom, ale Jezu, kocham Ciebie. Pozwól, że podtrzymam Ciebie dzisiaj, oprzyj się na mnie. O, Panie mój, jak bardzo pragnąłbym objąć Ciebie moim sercem, pocieszyć Ciebie, abyś nie był tak smutny. Panie mój, jak przerażające są przeróżne grzechy ludzkie! Jak przerażający to widok! Nawet trudno jest słowami opisać, jak wielkim ciężarem są grzechy. Wszystkie razem stają się być ciężarem nie do uniesienia, a Ty tak czysty, tak niewinny tym bardziej odczuwasz brzydotę i ciężar tych grzechów. Mam wrażenie jakby niezwykła ciemność grzechów rzuciła się na Ciebie, Jezu. Noc nie jest ciemna, to wszystkie ludzkie przewinienia – one są ciemnością prawdziwą. O, Panie, jak straszliwe stado czarnych ptaków, jak sępy zdają się rzucać na Ciebie. Doświadczasz bólu niewymownego. Wybacz nam, Jezu! Sam widok ludzkich grzechów, ich ilości przeraża, ale i obraz tych grzechów, rodzaje, to jest przerażające.

Kocham Ciebie, Jezu! Przytulę się do Ciebie i będę Ciebie podtrzymywać, Panie. Ja wiem, za mały jestem, abyś mógł się dobrze oprzeć. Jestem jednak, Jezu, silny moją miłością, więc mogę Ciebie przytrzymać, mogę Ci pomóc. Kocham Ciebie, Jezu! Czytaj dalej