53. Prośba za przyszły Kościół (J 17,20-26)

Ponownie zapraszamy do wspólnego rozważania Ewangelii według św. Jana. Rozważany dzisiaj fragment wprowadza nas w głębsze zrozumienie Modlitwy Arcykapłańskiej Chrystusa.

p1210841-3Nie tylko za nimi proszę, ale i za tymi, którzy dzięki ich słowu będą wierzyć we Mnie; aby wszyscy stanowili jedno, jak Ty, Ojcze, we Mnie, a Ja w Tobie, aby i oni stanowili w Nas jedno, aby świat uwierzył, żeś Ty Mnie posłał. I także chwałę, którą Mi dałeś, przekazałem im, aby stanowili jedno, tak jak My jedno stanowimy. Ja w nich, a Ty we Mnie! Oby się tak zespolili w jedno, aby świat poznał, żeś Ty Mnie posłał i żeś Ty ich umiłował tak, jak Mnie umiłowałeś. Ojcze, chcę, aby także ci, których Mi dałeś, byli ze Mną tam, gdzie Ja jestem, aby widzieli chwałę moją, którą Mi dałeś, bo umiłowałeś Mnie przed założeniem świata. Ojcze sprawiedliwy! Świat Ciebie nie poznał, lecz Ja Ciebie poznałem i oni poznali, żeś Ty Mnie posłał. Objawiłem im Twoje imię i nadal będę objawiał, aby miłość, którą Ty Mnie umiłowałeś, w nich była i Ja w nich». (J 17,20-26)

Komentarz: W tych słowach każdy powinien poczuć się wyróżniony przez Jezusa. Ponieważ to właśnie każdy człowiek wierzący jest tym, który dzięki ich (apostołów) słowu uwierzył w Jezusa. Jak ważni jesteśmy dla Jezusa, skoro w takiej chwili modli się za nas. A o co się modli? Otóż modli się o jedność wszystkich wierzących. Nie jest to jednak taka zwyczajna jedność. To ma być jedność prawdziwa, jaka jest pomiędzy Osobami Boskimi w Trójcy Świętej. A ta jedność jest niebywała! To jest jedna Miłość, jeden Duch, jedna Wola. Sami ludzie nie są zdolni do takiej doskonałej jedności między sobą. Ona jest darem Boga. Dlatego o ten dar Jezus modli się gorąco dla wszystkich. Po co jednak taka jedność pomiędzy ludźmi?

Taka jedność rodzi przepiękne owoce miłości. Owoce te są widoczne dla innych. Dzięki jedności zwykli wierzący stają się świadkami Jezusa, tak jak apostołowie. Żyją Bogiem, niosą Słowo, niejako kontynuują misję samego Jezusa! Świat potrzebuje miłości. Spragniony jest miłości! Choruje z braku miłości! To, co dzieje się obecnie w  świecie, to wynik braku miłości! Wszyscy wierzący mają swoim życiem przekonać świat o miłości Boga do człowieka. A objawiła się ona w pełni w Jezusie. Mają zatem przekonać, że Bóg wysłał Jezusa- swego Syna do ludzi, by Ten objawił im prawdziwe Oblicze Boga, a jest nim Miłość. Jezus wypełnił swoją misję w sposób doskonały dzięki zjednoczeniu z Ojcem. Teraz prosi za każdym z nas, byśmy i my mogli swoją misję wypełnić tak, jak On. Jezus dał wszystko, czego potrzebujemy do naszego zadania. Czytaj dalej

Wspomnienie św. Teresy od Jezusa

teresa_wielkaPrzyglądając się różnym Świętym dziwimy się ich drodze, czasem zachwycamy się ich postawą, czasem troszkę zazdrośnie patrzymy na dary, którymi Bóg ich obdarzył. Widzimy ich świętość oraz to, jak bardzo nasze serca odległe są od takiej świętości. Patrzymy na ich duchowość i często wydaje się nam niezrozumiała, inna niż nasza. A jednak Świętych coś łączy – łączy Bóg, osobiste doświadczenie Boga, który w różny sposób przemawiając do duszy zaprasza ją do zjednoczenia.

Różne są drogi ku temu zjednoczeniu, różne są powołania, różne są dary, którymi Bóg obdarza dusze. U jednych dary te są widoczne na zewnątrz, u innych – ukryte w sercu. Jedne są bardziej upragnione przez zwykłe dusze, bo wydają im się dowodem świętości; inne mniej, bo wydają się przepełnione cierpieniem, przynoszące ból. A jednak, kiedy spojrzymy na Świętych, kiedy będziemy próbować zgłębiać istotę ich świętości, zobaczymy, że niewiele się różnią. To prawda, że Święci między sobą różnią się, chociażby powołaniem, zadaniem w Kościele – jednych Bóg uczynił wielkimi doktorami, innych bardzo zwykłymi duszami, wręcz niewykształconymi. Jednym swoją mądrość wlał wprost do serca, a innych poprowadził drogą kształcenia. I zdobywali pewną wiedzę opierając się na łasce, ale posiadając pewne zdolności, pewne możliwości, które Bóg im dał.

Spójrzmy na św. Teresę. Jej duchowość zdaje się być trudną dla wielu z nas, jej pisma wydają się być niezrozumiałe dla wielu dusz. Zdaje się duszom, że poruszają taką głębię zbyt trudnym językiem, że nie zagłębiają się w te teksty. A często jest tak, że i my przeżywamy dokładnie to samo, co przeżywała św. Teresa. Nasza droga niewiele się różni od jej drogi. Naprzeciw Wielkiej Teresy stawia się małą, ale to nie znaczy, że jej drogi są w opozycji, że są całkowicie inne. Sł. B. s. Konsolata też nie szła inną drogą. Czytaj dalej

52. Prośba za uczniów (J 17,6-19)

Zapraszamy do dalszego rozważania rozdziału 17 Ewangelii według św. Jana

p1210841-3Objawiłem imię Twoje ludziom, których Mi dałeś ze świata. Twoimi byli i Ty Mi ich dałeś, a oni zachowali słowo Twoje. Teraz poznali, że wszystko, cokolwiek Mi dałeś, pochodzi od Ciebie. Słowa bowiem, które Mi powierzyłeś, im przekazałem, a oni je przyjęli i prawdziwie poznali, że od Ciebie wyszedłem, oraz uwierzyli, żeś Ty Mnie posłał. Ja za nimi proszę, nie proszę za światem, ale za tymi, których Mi dałeś, ponieważ są Twoimi. Wszystko bowiem moje jest Twoje, a Twoje jest moje, i w nich zostałem otoczony chwałą. Już nie jestem na świecie, ale oni są jeszcze na świecie, a Ja idę do Ciebie. Ojcze Święty, zachowaj ich w Twoim imieniu, które Mi dałeś, aby tak jak My stanowili jedno. Dopóki z nimi byłem, zachowywałem ich w Twoim imieniu, które Mi dałeś, i ustrzegłem ich, a nikt z nich nie zginął z wyjątkiem syna zatracenia, aby się spełniło Pismo. Ale teraz idę do Ciebie i tak mówię, będąc jeszcze na świecie, aby moją radość mieli w sobie w całej pełni. Ja im przekazałem Twoje słowo, a świat ich znienawidził za to, że nie są ze świata, jak i Ja nie jestem ze świata. Nie proszę, abyś ich zabrał ze świata, ale byś ich ustrzegł od złego. Oni nie są ze świata, jak i Ja nie jestem ze świata. Uświęć ich w prawdzie. Słowo Twoje jest prawdą. Jak Ty Mnie posłałeś na świat, tak i Ja ich na świat posłałem. A za nich Ja poświęcam w ofierze samego siebie, aby i oni byli uświęceni w prawdzie. (J 17,6-19)

Komentarz: Uczestniczymy dzisiaj nadal w rozmowie Jezusa z Ojcem. Nadal znajdujemy się w tej cudownej przestrzeni relacji Ojciec- Syn. W miłości bez granic, doskonałej w swym pięknie, w swej mocy i nieskończoności. Jezus mówi Ojcu, iż objawił ludziom Jego imię. Czyżby do tej pory nie znali imienia Boga, który ich prowadził, dał przykazania, wielokrotnie ratował z opresji? Teoretycznie znali. Ale w praktyce- nie. Powiedzieliśmy wcześniej, że poznać, znaczy doświadczyć, doznać przemiany, przyjąć  do serca i odpowiedzieć na MIŁOŚĆ. Wtedy następuje poznanie. Spójrzmy na świętych. Oni poznali. Wiemy to po ich postawie życiowej. Już tu na ziemi żyli miłością przemienieni w Jezusa. Nie wszyscy z nich byli wykształceni w teologii. Nie mówi się o nich- teologowie, ale mówi się: ci, którzy umiłowali. Mówi się: czystego serca. Mówi się: całkowicie oddani Bogu. Wiedza i wykształcenie nie ma tu nic do rzeczy, chociaż wśród świętych są i takie osoby. Wróćmy do Ewangelii, którą dzisiaj rozważamy. Jezus objawił ludziom imię Ojca. Jakie jest zatem Jego imię, skoro tyle pokoleń narodu wybranego Go nie zna? Jak to możliwe? Jezus przyszedł na ziemię, by ukazać ludziom prawdę o Bogu. Przedstawić kogoś, znaczy podać imię. Imię Boga to MIŁOŚĆ. Całym swoim ziemskim życiem Jezus objawia MIŁOŚĆ. Po to przyszedł, by ukazać prawdziwe oblicze Ojca. By zmienić ten skrzywiony obraz, jaki mieli Izraelici. Czyni to od momentu poczęcia. Już w Zwiastowaniu można oglądać pełne miłości oblicze Boga. W życiu Maryi tak ściśle związanym z życiem Jezusa widzimy MIŁOŚĆ Bożą. W Jezusie, który będąc w łonie Matki udziela Ducha Świętego Janowi- synowi Elżbiety, też będącemu w łonie swej matki- widzimy objawienie MIŁOŚCI. To objawienie, które z każdym dniem coraz bardziej rozjaśnia całą ziemię, osiąga swoje apogeum na Krzyżu. W Jezusie objawione zostaje imię Boga- MIŁOŚĆ. Izraelici nadawali Bogu różne imiona. Przewijało się również spojrzenie na relację Bóg- człowiek jak na relację oblubieńców. Mimo to Żydzi zazwyczaj nie mieli tak bliskiej i ścisłej relacji z Bogiem. Kładli nacisk na wypełnianie licznych nakazów Prawa i rozliczanie się z nich. Brakowało w tym prawdziwej miłości. Bardziej przypominało rozliczanie się z fiskusem. Czytaj dalej

Cud słońca w Fatimie (film)

W chwili objawień Najświętszej Maryi Panny, Łucja de Jesus, Franciszek i Hiacynta Marto mieli po dziesięć, dziewięć i siedem lat. Cała trójka mieszkała w Aljustrel, w miejscu należącym do parafii fatimskiej. Objawienia miały miejsce na małym skrawku ziemi należącym do rodziców Łucji, nazywanym Cova da Iria, i znajdującym się dwa i pół kilometra od Fatimy na drodze do Leirii. Matka Boża ukazała się im na krzewie zwanym ilex, będącym karłowatą odmianą dębu, mierzącym nieco ponad metr wysokości. Franciszek widział Maryję, lecz Jej nie słyszał. Hiacynta Ją widziała i słyszała. Łucja natomiast widziała, słyszała i rozmawiała z Nią. Objawienia miały miejsce około południa.

(…) Ostatnie, szóste objawienie NMP w Fatimie dokonało się 13 października 1917 r. Mimo deszczu i zimna w dolinie zgromadziło się 70 tys. ludzi oczekujących na cud. Cudem słońca Matka Boża potwierdziła prawdziwość swoich objawień. Podczas tego objawienia powiedziała: „Przyszłam upomnieć ludzkość, aby zmieniała życie i nie zasmucała Boga ciężkimi grzechami. Niech ludzie codziennie odmawiają Różaniec i pokutują za grzechy”. Więcej…>>

Akt zawierzenia Matce Bożej Fatimskiej

papiez_fatima_zawierzenie

Matko Boża Fatimska,
wdzięczni na nowo za Twoją macierzyńską obecność
dołączamy nasz głos do wszystkich pokoleń,
które nazywają Ciebie błogosławioną.
Świętujemy w Tobie wielkie dzieła Boga,
który nigdy nie przestaje miłosiernie pochylać się
nad ludzkością, nękaną przez zło i zranioną przez grzech,
aby ją uzdrowić i zbawić.
Przyjmij z macierzyńską łaskawością
akt zawierzenia, dokonywany przez nas dzisiaj z ufnością,
w obliczu tak nam drogiego Twego wizerunku.
Jesteśmy pewni, że każdy z nas jest cenny w Twoich oczach
i że nie jest Ci obce nic z tego, co mieszka w naszych sercach.
Chcemy, by dotarło do nas Twoje najsłodsze spojrzenie,
i byśmy zyskali pocieszającą serdeczność Twojego uśmiechu.
Chroń nasze życie w Twoich ramionach:
Błogosław i umacniaj każde pragnienie dobra;
ożywiaj i posilaj wiarę;
wspieraj i rozjaśniaj nadzieję;
rozbudzaj i ożywiaj miłosierdzie:
prowadź nas wszystkich na drodze świętości.
Naucz nas swojej miłości i szczególnego upodobania
dla maluczkich i ubogich,
dla wykluczonych i cierpiących,
dla grzeszników i serc zagubionych:
wszystkich otocz Twoją ochroną
i wszystkich przekaż Twojemu umiłowanemu Synowi, a Panu naszemu Jezusowi. Amen.

Odpowiedzmy miłością na Orędzie z Fatimy

fatima2_2012Czy wiemy, na czym polega świętość trójki fatimskich dzieci, które przyjęły Orędzie Maryi i od tylu lat może być to Orędzie rozpowszechniane na całym świecie? Czy rozumiemy, dlaczego właśnie tę trójkę wybrał Bóg? I dlaczego właśnie poprzez takie małe serca Bóg zechciał po raz kolejny rozciągnąć skrzydła nad ludzkością, aby ją uchronić, przestrzec? Dzieci te nie posiadały wiedzy, wykształcenia, nie były szczególnie inteligentne czy mądre. Nawet ich wiara nie należała do zbyt dojrzałych. Czym zatem kierował się Bóg, wybierając te dzieci? Bóg patrzył na ich serca. Wybrał dzieci o prostych i szczerych sercach, o umysłach nieskażonych wiedzą. Wybrał Sobie dzieci, które przed objawieniami nawet zbytnio się nie modliły. Odmawiając Różaniec chciały, żeby szybciej im to szło, więc wypowiadały tylko pierwsze słowa: Zdrowaś Maryjo, Zdrowaś Maryjo, Zdrowaś Maryjo…, bo nie chciało im się odmawiać całej modlitwy. A jednak właśnie te serca Bóg wybrał. W tych sercach Bóg zobaczył miłość, pokorę, posłuszeństwo, wielką szczerość i otwartość. Nie byłoby możliwe rozpowszechnienie Objawienia w Fatimie, nie byłoby kolejnych wydarzeń, gdyby nie takie serca, gotowe kochać miłością doskonałą. Czy wiemy, że miłość tych dzieci była miłością zbliżoną do miłości doskonałej?
Dziwimy się, jak takie małe dzieci, z biednych rodzin, bez wykształcenia, mogą kochać dojrzałą miłością? Mogą. Łaska Boża trafiła na podatny grunt i ukształtowała w nich miłość. Doskonałość miłości w tych dzieciach polegała na tym, że była to miłość ofiarna. Ich ofiara sięgała szczytu. Wyobraźmy sobie małe dzieci z rodzin bardzo biednych, które przez cały dzień muszą wypasać owce i siedzą gdzieś daleko od swojego domu, jest gorąco, a one dla Jezusa, dla Maryi wyrzekają się nawet kropli wody, a swój kawałek chleba oddają innym. Przecież one same są głodne, bardzo spragnione i umęczone. Od momentu objawienia się im Matki Bożej, modlą się na Różańcu z ogromnym zaangażowaniem. Zawsze, gdy przychodzi czas modlitwy klękają i modlą się. I mimo zastraszenia ze strony władz, mimo gróźb, które dla takich dzieci były naprawdę straszliwym przeżyciem, nie zaprzeczają swojej wierze i temu, czego doświadczyły. Godzą się być pogardzane, wyśmiewane, godzą się na złośliwe, nieprzyjemne komentarze ludzi dorosłych. Początkowo bardzo przeżywają, że nie wszyscy rodzice wierzą im od razu, ale nie wyrzucają z serca tego, co się w nich pojawiło. Łaska Boga zstąpiła na właściwy grunt. To tak jakby deszcz zrosił ziemię, która już była zasiana, już była przygotowana i dzięki kroplom deszczu, a potem słońcu, które ogrzało ziemię rozwinęły się przepiękne rośliny – wykiełkowały, rozwinęły się, zakwitły i zaowocowały. A stało się to bardzo szybko. Dzieci te bardzo szybko dojrzały w swojej wierze i w miłości, niemalże prędkością kosmiczną za życia osiągnęły świętość. Od chwili Objawień ich życie przemieniło się w nieustanną ofiarę, wyrzeczenie. A wszystko to robiły dla Boga i Jego Matki, dzięki miłości. Miłość tak umocniła te serca, tak je uformowała, że każdy z nas może patrzeć z podziwem na dojrzałą świętość tych dzieci. Miłość była motorem do ich wyrzeczeń, do zgody na cierpienie różnego typu, do nieustannej modlitwy. Miłość też uczyniła ich mądrymi. Ich odpowiedzi w swej prostocie i szczerości zawierały mądrość Bożą. Ich czyste serca sprawiły, że w nich mądrość Boża mogła się objawić. Dwójka z nich w niedługim czasie wypełniła swoje zadanie na ziemi i cieszy się Niebem. Trzecia musiała jeszcze przez lata wypełniać Boże powołanie, które otrzymała, aby dopełnić wszystkiego, co zostało przez Boga zaplanowane – dopełnić wobec Objawień, wobec Kościoła i wobec własnej duszy również. Ale i ona cieszy się już Niebem. Czytaj dalej

51. W obliczu dokonanego dzieła (J 17,1-5)

W naszym wspólnotowym rozważaniu Słowa Bożego wchodzimy w rozdział 17 Ewangelii według św. Jana, zatytułowany: „Modlitwa Arcykapłańska Chrystusa”.

p1210841-3To powiedział Jezus, a podniósłszy oczy ku niebu, rzekł: «Ojcze, nadeszła godzina. Otocz swego Syna chwałą, aby Syn Ciebie nią otoczył i aby mocą władzy udzielonej Mu przez Ciebie nad każdym człowiekiem dał życie wieczne wszystkim tym, których Mu dałeś. A to jest życie wieczne: aby znali Ciebie, jedynego prawdziwego Boga, oraz Tego, którego posłałeś, Jezusa Chrystusa. Ja Ciebie otoczyłem chwałą na ziemi przez to, że wypełniłem dzieło, które Mi dałeś do wykonania. A teraz Ty, Ojcze, otocz Mnie u siebie tą chwałą, którą miałem u Ciebie pierwej, zanim świat powstał. (J 17,1-5) 

Komentarz: Kiedy człowiek sięga po Pismo św. zostaje zaproszony do niezwykłej relacji z Bogiem. Bóg przed nim otwiera skarbiec swoich tajemnic, by człowiek mógł Go poznawać. I nie chodzi tu o poznanie intelektualne, ale o doświadczenie Boga. O takie spotkanie, podczas którego pod jego wpływem następuje w człowieku przemiana. Tylko wtedy można mówić o poznaniu. Poprzez Słowo, w które dzięki łasce zostaje zanurzony, człowiek dotyka spraw niepoznawalnych zmysłami. Otwiera się przed nim świat duchowy. Oczom duszy ukazuje się niestworzone piękno, niepojęta mądrość, nieogarniona moc, nieskończona miłość. Poprzez to Słowo człowiek ”dotyka” samego Boga. Jednak ten dotyk nie jest pełnym poznaniem. Jest jedynie dotykiem Tego, którego nie można na ziemi zobaczyć oczami. Człowiek doświadcza, jego serce przeżywa, a jednak trudno mu opisać to doznanie. Człowiek wie, że to Bóg. Czuje niepojętą głębię Jego mądrości. Czuje Jego miłość, która go otacza i przejawia się we wszystkim wokół. Pod wpływem tego doświadczenia następuje w człowieku przemiana. Powoli jego życie zbliża się coraz bardziej do życia Bożego. Powoli to Boże życie staje się jego życiem. Powoli zaczyna ono w nim tętnić. Czytaj dalej

Wieczernik Modlitwy w Gietrzwałdzie (mp3)

W dniu dzisiejszym nasza wspólnota wraz z liczną rzeszą pielgrzymów tworzyła kolejny Wieczernik Modlitwy w Sanktuarium Maryjnym w Gietrzwałdzie. Podczas całogodzinnego nabożeństwa można było doświadczyć szczególnej atmosfery modlitwy i duchowego dotyku Boga, który poprzez swojego Ducha rozlewa Miłość na serca wierzących. Dziękujemy wszystkim za dar tego spotkania, szczególnie posługującym, w tym zespołowi wokalno-muzycznemu „Grono 19″ ze Szczytna za ich posługę muzyczną. Zapraszamy też do wysłuchania fragmentów nagrań zarejestrowanych podczas Wieczernika.

Gietrzwald_Adoracja_NS

1. Adoracja Najświętszego Sakramentu:    

2. Tajemnice Bolesne Różańca św.            

3. Homilia ks. Tadeusza:                            

4. Modlitwa w Godzinie Miłosierdzia:          

Wspomnienie NMP Różańcowej – 7 października

Matka_KościołaW Matczynym Sercu Najświętszej Maryi Panny jest każda tajemnica życia Jezusa, jest Jego życie. Dlatego Maryja zaprasza zawsze każdą duszę do swego Serca, pragnąc obdarzać tajemnicami Bożymi, pragnąc wprowadzać w życie Boże. To zaproszenie do Bożego życia jest jednocześnie udzielaniem wielu łask. Nie może być inaczej – jeśli dusza otwiera się na życie Boże, doświadcza tych łask. W Sercu Matki Najświętszej dusza może zaznawać niezwykłej głębi Bożego życia – może poznawać Boga i zbliżać się do Niego. Jej Serce dane jest ludziom po to, aby w Nim mogli spotykać się z Bogiem, jednoczyć się z Jezusem, aby mogli zaznawać szczęścia. Serce Bożej Matki dane jest ludziom, aby mogli zaznawać wszystkiego, czym Ją obdarzył Bóg i aby mogli uczestniczyć we wszystkim, w czym Ona uczestniczyła i uczestniczy nadal. To niezwykłe, jak Bóg kocha człowieka. Serce Matki, Bożej Rodzicielki, dane każdemu z nas – to wyraz Bożej miłości i miłosierdzia.

W Sercu Matki Najświętszej mieszka Bóg. W Nim każdy z nas może spotykać się w większym stopniu z Bogiem, ponieważ towarzyszy temu wielka łaska. Sama dusza nie może w krótkim czasie dojść do takiego zbliżenia się do Boga, do zjednoczenia z Nim, jak ma to miejsce w Jej Sercu. Kogo Bóg daje Maryi pod opiekę, ten otrzymuje od Niej wszystko. Kto powierza swoje życie Matce Bożej, może być pewien Jej obecności w jego sercu. Kto w sposób szczególny oddaje się całkowicie Jej prowadzeniu, tego przenika Duch Maryi i poprowadzi. Ten doświadcza Jej życia w sobie i to, co było Jej doświadczeniem, staje się doświadczeniem tej duszy – w różnym stopniu, w zależności od woli Bożej.

Matka Najświętsza nazywana jest przez ludzi Panią Różańcową, bowiem w modlitwie różańcowej Kościół odkrywa niezwykłą moc, niezwykły dar. Tak jest w istocie. Jednak zwróćmy uwagę, iż wszystko, co znajduje się w tej modlitwie, znajduje się w Sercu Bożej Matki, ponieważ modlitwa różańcowa jest wchodzeniem w życie Jezusa i w życie Maryi, w różne tajemnice Ich życia. Niektórzy z nas czasem zastanawiają się i mają rozterki, na ile poświęcać czas odmawianiu Różańca, a w jakim stopniu zaufać aktowi miłości – tej krótkiej modlitwie. A przecież nie chodzi o ilość odmawianych słów, czy odmówimy codziennie sto nieustających aktów miłości, czy też odmówimy cały Różaniec w ciągu dnia – to nie w tym jest sprawa. Sprawa jest w otwartości serca, w szczerości, w przyjęciu Maryi do swojego życia, w otwarciu się na Jej Serce, w ufności, w wierze, że wszystko w tym Sercu znajdziemy. Jeśli ktoś z wiarą i ufnością poprosi o łaski z Serca Matki Bożej, bez szczególnych modlitw uznanych przez Kościół, ale własnymi słowami, łaski te otrzyma. Czytaj dalej

Różaniec – Tajemnice Bolesne

                                            Wprowadzenie

mp_rozancowaŻycie Najświętszej Maryi Panny zostało nierozerwalnie złączone z życiem Jezusa, zostało włączone w nurt Jego życia. Bóg włączył Jej istnienie w istnienie Syna: On – Bóg wieczny, a Ona – stworzony przez Boga w pewnym momencie historii  – człowiek. Życie Matki jest złączone z życiem Syna w takim stopniu, że właściwie przede wszystkim żyje Syn, Matka jest w cieniu.

Niech ta prawda pomoże nam spojrzeć na modlitwę różańcową. Poszczególne tajemnice różańcowe również w ten sposób spróbujmy rozważać – pod kątem życia Jezusa, pod kątem miłości Boga, pod kątem Dzieła Zbawienia. Patrząc na życie Matki Bożej starajmy się dostrzec zjednoczenie, oddanie Jezusowi, Jej całkowite ofiarowanie się Bogu, by móc zrozumieć, na czym ma polegać życie każdej duszy; w jaki sposób dusza może dążyć do Nieba i osiągnąć Niebo. Bowiem życie duszy złączone z Jezusem zaczyna nabierać Jezusowego kształtu i wszystko w jej życiu jest włączone w życie Jezusa.

Tajemnica I – Modlitwa Pana Jezusa w Ogrójcu

Jezus jest sam. Sam staje przed Ojcem. Rozgrywa się niezwykle ważna scena. Można powiedzieć, że od niej wiele zależy, ponieważ teraz nadchodzi czas, gdy Jezus mówi ostateczne „tak”, ostatecznie zgadza się wypełnić misję do końca. Jezus przez całe ziemskie życie konsekwentnie dążył do tego momentu, ale teraz jest czas, nieco rozciągnięty, by Jezus przed Ojcem ostatecznie wyraził swoją zgodę.

Jezus mimo, że na Górę Oliwną poszedł razem z Apostołami, a z tymi wybranymi poszedł jeszcze dalej, to jednak był sam. Zostawił ich na boku, mieli czuwać, ale zasnęli. On był sam.

Życie duszy to życie, które ma być włączone w nurt życia Jezusa, tak jak życie Maryi – życie Matki. To prawda, Ona nie poszła na Górę Oliwną, ale Jej Serce było cały czas przy Jezusie do tego stopnia złączone, że czuła to, co dzieje się w Jego Sercu. Wiele rozumiała, dzięki temu, że wcześniej rozmawiała z Nim. Również dzięki temu, iż Bóg dał Jej łaskę złączenia się z Sercem Syna, współodczuwania, duchowego połączenia, łaskę przenoszenia się duchem w miejsce, gdzie jest Jezus.

Dusza maleńka nie potrafi tak jak wielcy Święci rozważać poszczególne wydarzenia z życia Jezusa. Nie ma też zbyt wielu darów danych od Boga, by w jakiś szczególny sposób przeżywać, doświadczać cierpienia Jezusa. A jednak, wzorując się na życiu Maryi, ma starać się czuwać, tak jak Ona czuwała tego wieczoru. Modliła się. W Jej Sercu były różne odczucia Jezusa, wszystko oddawała Ojcu sama Siebie ofiarowując w intencji Syna, prosząc o możliwość współodczuwania jeszcze bardziej, wzięcia chociażby odrobiny na Siebie Jego cierpienia. Zauważmy, że Jezus był tam sam. Maryi nie dane było stać przy Nim bezpośrednio fizycznie. To musiała być Jego wola i Jego zmaganie się z różnymi myślami, wątpliwościami, Jego zmaganie się wręcz z szatanem, podjęcie przez Niego decyzji, zwycięstwo Jego duszy. Ale Ona czuwała, razem z Nim modliła się, w ten sposób uczestnicząc w Dziele Zbawczym.

My też możemy czynić podobnie – czuwać, swoim sercem przylgnąć do Jezusa. Sercem być przy Jego Sercu, które walczy, cierpi i które podejmuje tak trudną decyzję; trudną do tego stopnia, że podejmując ją cały organizm przeżywa jako cierpienie – Serce jest chore, spływa krwawy pot, Jezus już jest umęczony. Dusza maleńka ma starać się towarzyszyć Jezusowi; ma starać się łączyć z Nim we wszystkich wydarzeniach Jego życia. Czytaj dalej