Święto św. Jana Apostoła i Ewangelisty – 27 stycznia

jan-apoatol-2A pierwszego dnia po szabacie, wczesnym rankiem, gdy jeszcze było ciemno, Maria Magdalena udała się do grobu i zobaczyła kamień odsunięty od grobu. Pobiegła więc i przybyła do Szymona Piotra i do drugiego ucznia, którego Jezus kochał, i rzekła do nich: «Zabrano Pana z grobu i nie wiemy, gdzie Go położono». Wyszedł więc Piotr i ów drugi uczeń i szli do grobu. Biegli oni obydwaj razem, lecz ów drugi uczeń wyprzedził Piotra i przybył pierwszy do grobu. A kiedy się nachylił, zobaczył leżące płótna, jednakże nie wszedł do środka. Nadszedł potem także Szymon Piotr, idący za nim. Wszedł on do wnętrza grobu i ujrzał leżące płótna oraz chustę, która była na Jego głowie, leżącą nie razem z płótnami, ale oddzielnie zwiniętą na jednym miejscu. Wtedy wszedł do wnętrza także i ów drugi uczeń, który przybył pierwszy do grobu. Ujrzał i uwierzył. Dotąd bowiem nie rozumieli jeszcze Pisma, [które mówi], że On ma powstać z martwych. Uczniowie zatem powrócili znowu do siebie. (J 20, 1-10)

Komentarz: Co takiego wydarza się w tym fragmencie Ewangelii? Maria Magdalena wczesnym rankiem pobiegła do grobu. Poszła tam z innymi kobietami. O tym czytamy w pozostałych Ewangeliach. Jak wielka musiała być miłość ich do Jezusa, że zdecydowały się pójść mimo, iż grób zamykał ciężki kamień- nie do odsunięcia przez słabe niewiasty. Jakaż musiała być w nich tęsknota, skoro poszły wcześnie rano. Jeszcze przed wszystkimi. Nie czekały na apostołów, na innych mężczyzn. Ileż musiało być w nich smutku- niosły przecież wonności, aby namaścić Ciało Jezusa. One nie szły spotkać Zmartwychwstałego.

Pomimo zapowiedzi Jezusa, Jego przyjaciele nie rozumieli słów o Zmartwychwstaniu. Pogrążeni byli w wielkiej żałobie, w wielkim smutku graniczącym z rozpaczą. Po tych długich, ciągnących się niemalże w nieskończoność godzinach, kobiety mogły w końcu pójść, by namaścić wonnościami Ciało. Ból, cierpienie ściskało ich serca. Od piątku żyły w dziwnym stanie. Zresztą trudno to nazwać życiem. W pamięci ciągle była męka i śmierć Jezusa. Powracały do nich wydarzenia z ostatnich trzech lat. Przed oczami miały Jezusa, który nauczał, by za chwilę widzieć Go zalanego krwią, ubiczowanego. Znowu pojawiał się uśmiechnięty, pełen łagodności i dobroci, by ustąpić miejsca strasznemu widokowi Krzyża. W uszach brzmiały na przemian Jego słowa pełne miłości i jęki, które wydawał podczas przybijania do Krzyża.

Niewiasty „zanurzone” były całe w tych wydarzeniach, wspomnieniach, w Jezusie. Szły gnane potrzebą serca, a nie rozsądkiem. Gdy przyszły, zastały kamień odsunięty, a sam grób był pusty. Przestraszyły się. Lecz nadal nie przypuszczały, że Jezus mógł zmartwychwstać. Maria Magdalena szybko pobiegła do Piotra i Jana, aby powiadomić ich o tym, co zobaczyły.  Zinterpretowała to w następujący sposób: „Zabrano Pana z grobu i nie wiemy, gdzie Go położono”.  Uczniowie zaniepokoili się. Pobiegli, aby na własne oczy przekonać się, co się dzieje. Biegli, spieszyli się. Jan młodszy przybiegł wprawdzie pierwszy, ale nie wszedł do środka. Jedynie nachylił się i zajrzał. Zobaczył leżące płótna. Zaraz też przybył Piotr i wszedł do środka. Ujrzał leżące płótna oraz chustę, która była na Jego głowie, leżącą nie razem z płótnami, ale oddzielnie zwiniętą na jednym miejscu. Po chwili wszedł Jan. Ujrzał i uwierzył. Dotąd bowiem nie rozumieli jeszcze Pisma, [które mówi], że On ma powstać z martwych. Czytaj dalej

64. Pogrzeb Jezusa (J 19,38-42)

Kontynuujemy wspólne rozważanie Ewangelii według św. Jana. Dzisiejszy fragment zatytułowany jest: „Pogrzeb Jezusa”

p1210841-3Potem Józef z Arymatei, który był uczniem Jezusa, lecz ukrytym z obawy przed Żydami, poprosił Piłata, aby mógł zabrać ciało Jezusa. A Piłat zezwolił. Poszedł więc i zabrał Jego ciało. Przybył również i Nikodem, ten, który po raz pierwszy przyszedł do Jezusa w nocy, i przyniósł około stu funtów mieszaniny mirry i aloesu. Zabrali więc ciało Jezusa i obwiązali je w płótna razem z wonnościami, stosownie do żydowskiego sposobu grzebania. A na miejscu, gdzie Go ukrzyżowano, był ogród, w ogrodzie zaś nowy grób, w którym jeszcze nie złożono nikogo. Tam to więc, ze względu na żydowski dzień Przygotowania, złożono Jezusa, bo grób znajdował się w pobliżu. (J 19,38-42)

Komentarz: Pogrzeb Jezusa. Jakże ciężkim przeżyciem był dla Jego przyjaciół i bliskich. Współczesny człowiek patrzy na to z perspektywy 20 wieków. Wie, jakie były dalsze wydarzenia. Do niego należy 2000 lat istnienia Kościoła i Jego doświadczenie wiary. Oni wraz z Jezusem chowali swoje nadzieje, pragnienia, marzenia. Ich dotychczasowe życie legło w gruzach. Osób na pogrzebie było niewiele. Ale większość z nich była ściśle związana z Jezusem. Jedyne, co posiadali, a co jest niezwykle cenne, to doświadczenie bezpośredniego spotkania z Jezusem. To bogactwo, którego nikt nie był w stanie im zabrać. Nawet śmierć. Z jednej strony ogarniało ich przerażenie związane z męką, jaką przeszedł Jezus. Ogarniała ich rozpacz z powodu Jego odejścia. Jednak mimo tego mieli w sobie coś, o czym w tym momencie nie myśleli, z czego sobie nawet nie zdawali sprawy. Pomimo całego bólu, pomimo smutku, załamania, oni nie byli sami. Towarzyszyło im doświadczenie spotkania Jezusa, towarzyszył im sam Jezus. Był w ich sercach. Jego miłość była w nich. Jego dobroć, Jego miłosierdzie. To, czym stali się bogaci żyjąc z Nim, pozostało na zawsze.

Człowiek spotykając Jezusa, doświadczając Jego miłości, staje się innym. Jego wnętrze się zmienia. Przyjmując Go do serca, staje się silny Jego mocą. Napełniony tym, co przynosi sercu Jezus, jest w stanie przejść różne trudności, przeciwności. Jest w stanie nawet przyjąć cierpienie, którego jako człowiek najzwyczajniej w świecie obawia się i nie chce. Spotkanie z Jezusem przemienia wnętrze do tego stopnia, że człowiek zmienia swój sposób życia, zainteresowania, inaczej ocenia ludzi i sytuacje, innymi wartościami się kieruje. Czuje w sobie Jego obecność i ze względu na nią podejmuje decyzje, układa plan dnia, buduje relacje z ludźmi. Osoby biorące udział w pogrzebie Jezusa były pełne bólu. Nie wyobrażały sobie, co będzie dalej. Jednak nie wiedząc o tym, one były stale umacniane przez Jezusa, który był w nich dzięki wcześniejszemu spotkaniu. Czytaj dalej

63. Śmierć (J 19,28-37)

Zapraszamy do wspólnego rozważenia fragmentu z Ewangelii według św. Jana, opisującego śmierć Jezusa.

p1210841-3Potem Jezus świadom, że już wszystko się dokonało, aby się wypełniło Pismo, rzekł: «Pragnę». Stało tam naczynie pełne octu. Nałożono więc na hizop gąbkę pełną octu i do ust Mu podano. A gdy Jezus skosztował octu, rzekł: «Wykonało się!» I skłoniwszy głowę oddał ducha. Ponieważ był to dzień Przygotowania, aby zatem ciała nie pozostawały na krzyżu w szabat – ów bowiem dzień szabatu był wielkim świętem – Żydzi prosili Piłata, aby ukrzyżowanym połamano golenie i usunięto ich ciała. Przyszli więc żołnierze i połamali golenie tak pierwszemu, jak i drugiemu, którzy z Nim byli ukrzyżowani. Lecz gdy podeszli do Jezusa i zobaczyli, że już umarł, nie łamali Mu goleni, tylko jeden z żołnierzy włócznią przebił Mu bok i natychmiast wypłynęła krew i woda. Zaświadczył to ten, który widział, a świadectwo jego jest prawdziwe. On wie, że mówi prawdę, abyście i wy wierzyli. Stało się to bowiem, aby się wypełniło Pismo: Kość jego nie będzie złamana. I znowu na innym miejscu mówi Pismo: Będą patrzeć na Tego, którego przebili. (J 19,28-37)

Komentarz: Kiedy czytamy opisy męki Jezusa widzimy rzecz niebywałą. Po pierwsze: Jego męka ma już swój opis w Starym Testamencie. Po drugie: dokonuje się w dniu Przygotowania do Święta Paschy i można dostrzec w niej analogię do wyjścia Izraelitów z niewoli. To musi zastanawiać. To musi skłaniać do myślenia. Nie dzieje się to przypadkiem, nie jest zbiegiem okoliczności. Widzimy w tym niezwykłe powiązanie przeszłości z czasami Jezusa i wydarzeniami, które dotyczą bezpośrednio Jego. Kiedy zagłębimy się w  rozważanie tych wydarzeń, zobaczymy zadziwiającą mądrość i jedność. Przepiękny i wzruszający jest Psalm 22 opisujący cierpienie osoby prześladowanej. Podczas jego czytania od razu narzucają się skojarzenia z Jezusem i widzimy w tym opisie obraz samego Jezusa i Jego męki. Nie jest to jedyny fragment w Starym Testamencie zapowiadający mękę Mesjasza. Zastanawia zgodność tych opisów z cierpieniem zadawanym Jezusowi.

Bóg zapowiadał narodowi wybranemu przyjście Mesjasza. Przygotowywał go do tego wydarzenia. A te przygotowania obejmowały wszystkie sfery życia. Niezmiernie istotna była sfera duchowa, moralna. Bóg nieustannie pouczał swój naród, przestrzegał, a jak trzeba, to i karcił. Grzech pierwszych rodziców był tak poważnym przewinieniem przeciwko Bogu, że jego konsekwencje rozlały się na całą ludzkość. Skaza była tak głęboka, że potrzebowała interwencji samego Boga, aby ją zmazać. Najpierw wiele pokoleń było wychowywanych przez Boga i przygotowywanych na przyjście Tego, który miał wyzwolić ludzkość z grzechu. Potem sam Bóg w osobie Syna zstąpił na Ziemię. A chociaż nie powinno być to zaskoczeniem, jednak Żydzi nie chcieli rozpoznać w Jezusie oczekiwanego Mesjasza. Znaki, jakie czynił, nie przekonały ich. Męka i śmierć dotknęły niektórych serc i zachwiały ich pewnością siebie. Za dużo zgodności życia i śmieci Jezusa ze Starym Testamentem. Słowa tam zawarte były wiernym opisem Jezusa. To musiało zastanawiać i niepokoić. Czytaj dalej

62. Testament z krzyża (J 19, 25-27)

Zapraszamy ponownie do wspólnego rozważania Ewangelii według św. Jana

p1210841-3A obok krzyża Jezusowego stały: Matka Jego i siostra Matki Jego, Maria, żona Kleofasa, i Maria Magdalena. Kiedy więc Jezus ujrzał Matkę i stojącego obok Niej ucznia, którego miłował, rzekł do Matki: «Niewiasto, oto syn Twój». Następnie rzekł do ucznia: «Oto Matka twoja». I od tej godziny uczeń wziął Ją do siebie. (J 19, 25-27)

Komentarz: Cały czas znajdujemy się na Golgocie. Jezus powoli umiera w wielkich męczarniach. W uszach brzmią jeszcze okrzyki: Precz! (…) Poza cezarem nie mamy króla! Te słowa są strasznym cierpieniem zadanym Jezusowi. Jednocześnie są swego rodzajem wyrocznią nad całym Izraelem. Konsekwencji doświadczać będzie przez następne pokolenia aż do czasów obecnych.

Tymi słowami Izraelici odrzucają też dar Jezusa dany z Krzyża- dar Matki. Niezwykłe jest to, że Jezus w chwili tak niewyobrażalnej męki konania myśli o wszystkich ludziach i obdarowuje ich darem nie mającym sobie równych. Oczywiście ktoś mógłby powiedzieć, że Jezus tylko chciał, aby Jan zaopiekował się samotną kobietą, która w tamtym społeczeństwa nie mając opieki, żadnych środków do życia, byłaby skazana na żebractwo. Jednak słowami: „Niewiasto, oto syn Twój.(…) Oto Matka twoja.” Jezus czyni Maryję Matką całej ludzkości.

To dar Miłości. Dar Boga dla każdego człowieka. Sam fakt, że to dar Boski już powinien uświadamiać każdemu wielkość i znaczenie tego wydarzenia. Skoro dany jest w takim momencie, to znaczy jest niezwykle ważny, istotny dla życia każdej osoby. Chwila na pozór wydaje się być nieodpowiednia. Przecież Maryja cierpi wraz z Synem, a Jej ból jest bólem konania, bólem Matki, która oddała już wszystko. Syn zapewniał matce- wdowie utrzymanie, opiekę. Ona oddała Bogu wszystko, nie ma nic na czym lub na kim mogłaby się oprzeć. Czytaj dalej

61. Droga krzyżowa i ukrzyżowanie (J 19,16-24)

To kolejny fragment z Ewangelii św. Jana Apostoła do wspólnotowego rozważenia.

p1210841-3Zabrali zatem Jezusa. A On sam dźwigając krzyż wyszedł na miejsce zwane Miejscem Czaszki, które po hebrajsku nazywa się Golgota. Tam Go ukrzyżowano, a z Nim dwóch innych, z jednej i drugiej strony, pośrodku zaś Jezusa. Wypisał też Piłat tytuł winy i kazał go umieścić na krzyżu. A było napisane: «Jezus Nazarejczyk, Król Żydowski». Ten napis czytało wielu Żydów, ponieważ miejsce, gdzie ukrzyżowano Jezusa, było blisko miasta. A było napisane w języku hebrajskim, łacińskim i greckim. Arcykapłani żydowscy mówili do Piłata: «Nie pisz: Król Żydowski, ale że On powiedział: Jestem Królem Żydowskim». Odparł Piłat: «Com napisał, napisałem». Żołnierze zaś, gdy ukrzyżowali Jezusa, wzięli Jego szaty i podzielili na cztery części, dla każdego żołnierza po części; wzięli także tunikę. Tunika zaś nie była szyta, ale cała tkana od góry do dołu. Mówili więc między sobą: «Nie rozdzierajmy jej, ale rzućmy o nią losy, do kogo ma należeć». Tak miały się wypełnić słowa Pisma: Podzielili między siebie szaty, a los rzucili o moją suknię. To właśnie uczynili żołnierze. (J 19,16-24)

Komentarz: Bardzo zwięźle opisuje Jan Drogę Krzyżową i ukrzyżowanie. Czyni to w taki sposób, że można czytając przemknąć po powierzchni tych słów i niczego nie zrozumieć pozostając tym samym człowiekiem, co przed lekturą Pisma św. A przecież pod tym krótkim opisem mieści się niewyobrażalna męka Jezusa, Jego miłość do człowieka i miłosierdzie oraz nienawiść człowieka do Boga, która zadaje Mu śmierć. Kiedy czytamy Słowo Boga, nie możemy traktować Go jak zwykłą książkę. Bowiem  to Słowo żyje. Jest Rzeczywistością, a nie znakiem nakreślonym dzięki farbie drukarskiej. Niezwykła to Rzeczywistość, która otwiera się przed czytającym i zaprasza go do współuczestniczenia w wydarzeniach. To zaproszenie, jeśli z niego skorzystamy, posiada moc włączenia człowieka w życie samego Boga, przemiany duszy ludzkiej, zbliżenia jej do Jezusa i umiejscowienia w samym Jego sercu. Z tego serca, z tej niezwykłej pozycji, człowiek inaczej przeżywa, inaczej doświadcza swoją wiarę i relację z Bogiem. A życie Jezusa staje się mu niezmiernie bliskie, staje się jego życiem. Wtedy właśnie ten krótki fragment, zdający się być suchą relacją, dotyka serca ożywiając go, nie pozwalając na szybkie przemknięcie bez zatrzymywania się. Zdania, które pozornie lakonicznie opisują wydarzenia i niewiele niosą emocji, budzą duszę z uśpienia, potrząsają nią i wprowadzają w głębię historii Zbawienia. Ukazują istotę. Ludzkie zachowania, które miały umniejszyć  znaczenie Jezusa, zwracają uwagę na Niego i na to, Kim tak naprawdę jest. Czytaj dalej

60. Wyrok (J 19,13-16)

Zapraszamy do wspólnego rozważenia kolejnego fragmentu z Ewangelii według św. Jana

p1210841-3Gdy więc Piłat usłyszał te słowa, wyprowadził Jezusa na zewnątrz i zasiadł na trybunale, na miejscu zwanym Lithostrotos, po hebrajsku Gabbata. Był to dzień Przygotowania Paschy, około godziny szóstej. I rzekł do Żydów: «Oto król wasz!» A oni krzyczeli: «Precz! Precz! Ukrzyżuj Go!» Piłat rzekł do nich: «Czyż króla waszego mam ukrzyżować?» Odpowiedzieli arcykapłani: «Poza Cezarem nie mamy króla». Wtedy więc wydał Go im, aby Go ukrzyżowano. (J 19,13-16) 

Komentarz: Dzisiejszy fragment Ewangelii jest przerażający. Jezus okrutnie torturami umęczony, oszpecony, wystawiony na widok publiczny wyszydzony i odrzucony jako Bóg, Człowiek i Król, wydaje się być zależnym od decyzji lękliwego człowieka.

Piłat nie myśli o Jezusie, ale o sobie. Jego słowa i czyny są oznaką pogardy dla Żydów, ale też nie mają znamion szacunku dla Jezusa. I chociaż powtarza, że Jego zdaniem Jezus jest niewinny, to jednak poświęca Jego życie za cenę swojej kariery. Żydzi zaś są jak w amoku- nic już nie widzą, niczego nie pragną, tylko śmierci Jezusa. Jego widok- zalanego krwią, chwiejącego się na nogach, okrytego szmatą, z cierniową koroną- jeszcze bardziej podburza ich emocje i zaślepieni w swej nienawiści wykrzykują znamienne słowa: „Precz! Precz! Ukrzyżuj Go!(…)Poza Cezarem nie mamy króla.” Zadziwiające jest to, jak w jednej chwili zmieniają swoje poglądy i to, co do tej pory było znienawidzone, nagle zostaje przyjęte i ogłoszone. Przecież byli pod panowaniem Rzymu. Przez wieki nie tylko wierzyli w jedynego Boga, ale i uznawali Go za swego Króla. Potem, gdy rozpoczęły się rządy królów, musieli być oni specjalnie namaszczani, co oznaczało swego rodzaju wybranie przez Boga na ten urząd. A i tak Bóg był ponad całym Izraelem opiekując się nim i pouczając go. Kolejne niewole były znienawidzone. Panowanie Rzymian nad narodem wybranym też nie należało do akceptowanych. Wydawać by się mogło, że Żyd nigdy w życiu nie uzna za swego króla- Rzymianina, czy też innego najeźdźcy. Przecież modli się psalmami do Boga, w których wychwala Go jako swego Króla.

Teraz jednak dzieje się coś, co można przyrównać jedynie do opętania szatanem. Patrząc na Jezusa zalanego krwią krzyczą: Precz! Odrzucają Go całkowicie. Odrzucają Boga! Do Boga krzyczą: Precz! Ciekawe, na ile w tej burzy emocji, mają świadomość tego, co czynią. Gdyby posłuchali serca, gdyby wyciszyli własną pychę, byliby w stanie usłyszeć głos Boga we własnym sumieniu. Niestety oni nie chcą słuchać. Nie tylko odrzucają Boga odcinając się od wiary swych ojców, dziadów, poprzednich pokoleń. Oni Go mordują. Skazują na śmierć przez ukrzyżowanie jednocześnie wygłaszając słowa, które nie przeszłyby przez gardło ich przodkom: Poza Cezarem nie mamy króla. Czytaj dalej

59. Oto Człowiek (J 19,1-13)

 Ponownie zapraszamy do wspólnego rozważania Ewangelii według św. Jana. Dzisiejszy fragment rozpoczyna 19 rozdział tej księgi.

p1210841-3Wówczas Piłat wziął Jezusa i kazał Go ubiczować. A żołnierze uplótłszy koronę z cierni, włożyli Mu ją na głowę i okryli Go płaszczem purpurowym. Potem podchodzili do Niego i mówili: «Witaj, Królu Żydowski!» I policzkowali Go. A Piłat ponownie wyszedł na zewnątrz i przemówił do nich: «Oto wyprowadzam Go do was na zewnątrz, abyście poznali, że ja nie znajduję w Nim żadnej winy». Jezus więc wyszedł na zewnątrz, w koronie cierniowej i płaszczu purpurowym. Piłat rzekł do nich: «Oto Człowiek». Gdy Go ujrzeli arcykapłani i słudzy, zawołali: «Ukrzyżuj! Ukrzyżuj!» Rzekł do nich Piłat: «Weźcie Go i sami ukrzyżujcie! Ja bowiem nie znajduję w Nim winy». Odpowiedzieli mu Żydzi: «My mamy Prawo, a według Prawa powinien On umrzeć, bo sam siebie uczynił Synem Bożym». Gdy Piłat usłyszał te słowa, uląkł się jeszcze bardziej. Wszedł znów do pretorium i zapytał Jezusa: «Skąd Ty jesteś?» Jezus jednak nie dał mu odpowiedzi. Rzekł więc Piłat do Niego: «Nie chcesz mówić ze mną? Czy nie wiesz, że mam władzę uwolnić Ciebie i mam władzą Ciebie ukrzyżować?» Jezus odpowiedział: «Nie miałbyś żadnej władzy nade Mną, gdyby ci jej nie dano z góry. Dlatego większy grzech ma ten, który Mnie wydał tobie». Odtąd Piłat usiłował Go uwolnić. Żydzi jednak zawołali: «Jeżeli Go uwolnisz, nie jesteś przyjacielem Cezara. Każdy, kto się czyni królem, sprzeciwia się Cezarowi». (J 19,1-13)

Komentarz: Jezus został wydany na ubiczowanie. To straszna, nieludzka kara, która często kończyła się śmiercią skazanego. Piłat niby stwierdza niewinność Jezusa, ale każe Go ubiczować. Niby nie znajduje w Nim winy, a wydaje Go na śmierć krzyżową. Żydzi przyglądają się biczowaniu. Kapłani uczestniczą w wykonaniu wyroku. Ich serca pozostają niewzruszone. Jak bardzo musiały być zatwardziałe! Gdzie podziała się zwykła, ludzka wrażliwość?

Trwają straszne tortury zadawane Jezusowi. Człowiek przestaje być ludzki. Pozwala, by w nim samym nastąpiło jakieś zezwierzęcenie. W okrutny sposób traktuje samego Boga. Jedni zadają Jezusowi te męki, drudzy przyglądają się temu niewzruszenie. Oni zresztą byli inicjatorami tych wydarzeń. Nie pozwalają w swoich sercach dojść do głosu sumieniom. Trudno zrozumieć, jak bardzo trzeba być bezdusznym, aby pragnąć dla kogoś takich tortur, przyglądać się im z zadowoleniem i czekać na śmierć skazanego. Czytaj dalej

58. Przesłuchanie (J 18,33-40)

Kolejny fragment z Ewangelii według św. Jana, z rozdziału 18 mówi o Jezusie Królu. Zapraszamy całą Wspólnotę do wspólnego rozważania.

p1210841-3Wtedy powtórnie wszedł Piłat do pretorium, a przywoławszy Jezusa rzekł do Niego: «Czy Ty jesteś Królem Żydowskim?» Jezus odpowiedział: «Czy to mówisz od siebie, czy też inni powiedzieli ci o Mnie?» Piłat odparł: «Czy ja jestem Żydem? Naród Twój i arcykapłani wydali mi Ciebie. Coś uczynił?» Odpowiedział Jezus: «Królestwo moje nie jest z tego świata. Gdyby królestwo moje było z tego świata, słudzy moi biliby się, abym nie został wydany Żydom. Teraz zaś królestwo moje nie jest stąd». Piłat zatem powiedział do Niego: «A więc jesteś królem?» Odpowiedział Jezus: «Tak, jestem królem. Ja się na to narodziłem i na to przyszedłem na świat, aby dać świadectwo prawdzie. Każdy, kto jest z prawdy, słucha mojego głosu». Rzekł do Niego Piłat: «Cóż to jest prawda?» To powiedziawszy wyszedł powtórnie do Żydów i rzekł do nich: «Ja nie znajduję w Nim żadnej winy. Jest zaś u was zwyczaj, że na Paschę uwalniam wam jednego [więźnia]. Czy zatem chcecie, abym wam uwolnił Króla Żydowskiego?» Oni zaś powtórnie zawołali: «Nie tego, lecz Barabasza!» A Barabasz był zbrodniarzem. (J 18,33-40)

Komentarz: Odpowiedział Jezus: „Tak, jestem królem. Ja się na to narodziłem i na to przyszedłem na świat, aby dać świadectwo prawdzie. Każdy, kto jest z prawdy, słucha mojego głosu.”

Jezus jest Królem. Jest to prawda niepodważalna. Prawda odwieczna przenikająca wszystkie wieki istnienia ludzkości. Prawda tak głęboka w swej treści, że trudno jest podczas jednego rozważania całkowicie wyczerpać omawiany temat. Możemy jedynie lekko zbliżyć się do tego tematu, bowiem, co znaczy, że Jezus jest Królem, poznamy dopiero w wieczności. Niemniej jednak to stwierdzenie: „Jezus jest Królem” jest niezmiernie istotne, ponieważ właśnie o to rozbija się rozumowanie Żydów i o tę prawdę potykają się Żydzi niejako tracąc wręcz przywilej swego wybraństwa.

Jest to zadziwiające, bowiem od wieków Izrael widział w Bogu swego Króla. Wyznawał w Nim swego Króla. Wiele tekstów Starego Testamentu ukazuje tę relację Bóg- Król i naród wybrany, którym On włada. W psalmach i innych księgach naród zwraca się do Boga, swego Króla, aby ten miał go w swojej opiece. I Bóg dawał dowody takiej opieki niekiedy nawet w sposób nadzwyczajny. W przymierzu zawartym przez Boga z Izraelem podkreślane jest to najwyższe panowanie Boga jako Króla, jako tego, który daje narodowi swoje prawa, który może też je egzekwować. Natomiast Izrael to naród Boga. Wybrany przez Niego, obdarzony szczególnymi względami, otaczany przez Niego opieką, troską, chroniony przed złem i wybawiany z różnych opresji. Przez pokolenia nie znali innego Króla, jedynie w Bogu go widzieli. Dopiero z czasem zaczęto namaszczać wybranego człowieka na króla narodu. Jednak nadal Bóg był ponad nim, ponad narodem. Był Jego Pasterzem, Panem, Przewodnikiem, Obrońcą, Opiekunem, Sędzią. To On dawał prawa. Czytaj dalej

57. Przed Piłatem (J 18, 28-32)

Całą wspólnotę zapraszamy do rozważenia kolejnego fragmentu

z Ewangelii św. Jana.

p1210841-3Od Kajfasza zaprowadzili Jezusa do pretorium. A było to wczesnym rankiem. Oni sami jednak nie weszli do pretorium, aby się nie skalać, lecz aby móc spożyć Paschę. Dlatego Piłat wyszedł do nich na zewnątrz i rzekł: «Jaką skargę wnosicie przeciwko temu człowiekowi?» W odpowiedzi rzekli do niego: «Gdyby to nie był złoczyńca, nie wydalibyśmy Go tobie». Piłat więc rzekł do nich: «Weźcie Go wy i osądźcie według swojego prawa!» Odpowiedzieli mu Żydzi: «Nam nie wolno nikogo zabić». Tak miało się spełnić słowo Jezusa, w którym zapowiedział, jaką śmiercią miał umrzeć.  (J 18, 28-32)

Komentarz: Czy zastanowiłeś się kiedyś nad tymi słowami: Oni sami jednak nie weszli do pretorium, aby się nie skalać, lecz aby móc spożyć Paschę. Żydzi przestrzegali wielu różnych nakazów, aby zachować rytualną czystość. Byli w tym bardzo dokładni, wręcz drobiazgowi. Zwracali na to uwagę do tego stopnia, że zapominali o istocie samej czystości. Po co się ją zachowuje. Przecież nie dla niej samej. Tym ostatecznym celem jest Bóg- Doskonale Czysty- Święty. Przed Nim stając chcę być czysty. W tym wymiarze duchowym. To moje serce ma być czyste. A jego czystość bierze się z zachowywania przykazań Bożych, z posłuszeństwa Bogu i wierności Jemu.  Niestety Żydzi o tym zapominali, przedkładając mechaniczne wypełnianie pewnych zakazów związanych z rytualną czystością nad prawdziwą czystość serca.

W tym fragmencie przyszli do Piłata w jednym celu- by uzyskać oficjalne przyzwolenie na zabicie Jezusa. I to zabicie poprzez ukrzyżowanie, a więc hańbiące człowieka, odbierające mu w oczach ludzkich wszelką godność. Przyszli nie w przekonaniu o prawdziwiej winie Jezusa, ale by Go uciszyć. By w końcu zamilkł i nie nękał ich sumień. W ich sercach była chęć zamordowania niewinnego człowieka. Ta myśl powstała już wcześniej. Dojrzewała w nich, by w końcu nabrać kształtu konkretnych działań. Ich zamiar był z gruntu zły- grzeszny. Tak więc samym tym zamysłem już się skalali. Nie byli czyści. Oni jednak nie zwracali na to uwagi, bo w ich pojęciu, by zachować czystość należy spełnić pewne wymogi prawa- czysto zewnętrzne. Przyszli do Piłata, ale nie weszli do pretorium, aby się nie skalać. Co za obłuda! Powzięli myśl, aby zamordować niewinnego człowieka- a więc ich serca już skalał grzech, ale nie wejdą do pretorium, by móc spożyć Paschę. Oni po tym morderstwie planują spokojnie oddać się obrzędom religijnym, w których m.in. śpiewa się psalmy na cześć Boga, wysławiające Jego dobroć wobec Izraela!

W rozmowie z Piłatem brną dalej w swoim grzechu mówiąc: „Gdyby to nie był złoczyńca, nie wydalibyśmy Go tobie”. Kłamstwo pociąga kolejne kłamstwo. Grzech pociąga za sobą kolejny grzech. Nie mówią prawdy o motywach swojego postępowania. Chcą za wszelką cenę uzyskać to, po co przyszli. Gdy Piłat odrzekł, by osądzili według swojego prawa, oni odpowiadają: „Nam nie wolno nikogo zabić”. Ich celem jest zabicie Jezusa poprzez ukrzyżowanie, a u Rzymian właśnie taką karę śmierci stosowano powszechnie. Żydzi nie mogą tego zrobić sami, ale mogą to zrobić rękami Rzymian. Do tego dążyli. Czytaj dalej

56. Zaparcie się Piotra (J 18, 15-18; 25-27)

Kontynuujemy nasze wspólnotowe rozważanie Ewangelii według św. Jana. Dzisiejszy fragment mówi o zaparciu się apostoła Piotra

p1210841-3A szedł za Jezusem Szymon Piotr razem z innym uczniem. Uczeń ten był znany arcykapłanowi i dlatego wszedł za Jezusem na dziedziniec arcykapłana, podczas gdy Piotr zatrzymał się przed bramą na zewnątrz. Wszedł więc ów drugi uczeń, znany arcykapłanowi, pomówił z odźwierną i wprowadził Piotra do środka. A służąca odźwierna rzekła do Piotra: «Czy może i ty jesteś jednym spośród uczniów tego człowieka?» On odpowiedział: «Nie jestem». A ponieważ było zimno, strażnicy i słudzy rozpaliwszy ognisko stali przy nim i grzali się. Wśród nich stał także Piotr i grzał się [przy ogniu] (…) A Szymon Piotr stał i grzał się [przy ogniu]. Powiedzieli wówczas do niego: «Czy i ty nie jesteś jednym z Jego uczniów?» On zaprzeczył mówiąc: «Nie jestem». Jeden ze sług arcykapłana, krewny tego, któremu Piotr odciął ucho, rzekł: «Czyż nie ciebie widziałem razem z Nim w ogrodzie?» Piotr znowu zaprzeczył i natychmiast kogut zapiał. (J 18, 15-18; 25-27)

Komentarz: Dzisiejszy fragment jest naznaczony dramatem. Wielkim dramatem człowieka, który przegrywa ze swoim strachem, który poznaje swoją nicość. Św. Piotr, bo o nim mowa, umiłował Jezusa ponad wszystko. Widzimy to w dalszej jego działalności po Zesłaniu Ducha Świętego aż do jego męczeńskiej śmierci. Jednak zanim stał się tym Piotrem, Piotrem- Opoką, był zwykłym człowiekiem, miotanym emocjami, namiętnościami, ulegającym słabościom. Prawdą jest, że od początku umiłował Jezusa. Jednak jego miłość była niedojrzała. Oparta jedynie na jego ludzkiej naturze nie stanowiła podpory, siły, by stawiać czoła przeciwnościom. Jego zapewnienia o miłości dawane Jezusowi podczas Ostatniej Wieczerzy, były szczere. On rzeczywiście był przekonany, że zdolny jest oddać życie za Jezusa, czy też razem z Nim. W św. Piotrze nigdy nie było fałszu, czy zakłamania. To, co robił, robił szczerze. Faktem jest, że nie zawsze panował nad swoimi emocjami, co czasami przysparzało mu kłopotów. Wielokrotnie też przepraszał swego umiłowanego Przyjaciela za swoją porywczość. Trzy lata trwała formacja jego całej osoby. Zwieńczeniem tej formacji było to dramatyczne przeżycie, o którym dzisiaj czytamy. Ono pozwoliło Piotrowi dosięgnąć całej PRAWDY o sobie, o swoim człowieczeństwie. Dotknął najtajniejszych głębin swego ludzkiego „ja”. Uświadomił sobie, kim tak naprawdę jest.

Gdy szedł za pojmanym Jezusem, przeżywał lęk o Niego. Widział sposób traktowania Go. Bardzo był tym poruszony, zdenerwowany, przerażony. Jego umiłowany Mistrz był poniżany jak najgorszy przestępca. Cała otoczka, ilość zbrojnych żołnierzy, pośpiech z jakim Go gnano, tłum ludzi, którzy nie wyglądali na przyjaciół, obecność faryzeuszy, pojawiający się arcykapłani, groźne okrzyki, przekleństwa kierowane w stronę Jezusa, sprawiały że jego serce coraz bardziej ściskało się w bólu.  Bał się o Jezusa. Kochał Go tak jak potrafił najwięcej. Czuł się bezradny wobec tego, co się działo. Sam jeden nic nie mógł poradzić. Jezus zresztą powiedział, że idzie wypełnić wolę Ojca. Jezus poddał się temu. Piotr widział twarze pełne nienawiści do Jezusa, słyszał złowrogie okrzyki. Gnany miłością chciał być jak najbliżej swego Przyjaciela. Wszędzie jednak napotykał ludzi, którzy złorzeczyli Jezusowi, mówili o Nim straszne rzeczy. Wzmagał się w nim strach o to, co zrobią z Jezusem. Coraz bardziej też bał się tego, co stanie się z tymi, którzy chodzili z Nim. Co będzie z nim- z Piotrem? Nie wiedział, co ze sobą zrobić. Chciał zostać, aby być blisko Jezusa, aby znać kolejne wydarzenia. Z drugiej strony bał się, aby nie odkryli, że jest Jego towarzyszem, uczniem. Swoim smutkiem bijącym z całej postaci zwrócił uwagę jednej, potem drugiej osoby. Zaczęto mu się przyglądać. Nie brał udziału w złośliwych uwagach dotyczących osoby Jezusa, nie przeklinał i nie złorzeczył. Tym bardziej był podejrzany. Gdy zaczęto głośno pytać, czy przypadkiem nie jest jednym z tych, którzy chodzili za Jezusem, zaczął się wypierać. Strach urósł do niebotycznych rozmiarów. Przerażenie ogarnęło całego Piotra. Nie był w stanie już logicznie myśleć, zresztą, nie był w stanie w ogóle myśleć. Cały był strachem przemieszanym z bólem. Chciał uciec, skryć się, chciał się obronić. Obronić się za wszelką cenę. W takiej chwili górę nad nim wzięła jego słaba ludzka natura. Zaparł się Jezusa. Zaprzeczał, jakoby miał Go znać, z Nim chodzić. Przekonywał, że nie jest jednym z Jego towarzyszy, zaprzeczał ze wszystkich sił… I wtedy zapiał kogut. Czytaj dalej