Rekolekcje – dzień pierwszy: Miłość Ojca i Syna

Wprowadzenie do Różańca

WIELKI TYDZIEŃ – najpiękniejszy, najbogatszy w miłość czas w okresie Roku Liturgicznego Kościoła; czas niesłychanie bogaty, obfitujący w łaski; czas, w którym Bóg wylewa pełnię swojej miłości na dusze i pragnie, by dusze przyjmowały tę miłość; czas, w którym wszystko, co było zapowiedziane od wieków, o czym mówili prorocy narodu wybranego, wypełnia się. Jeśli dusza otworzy swoje serce staje się świadkiem najważniejszych wydarzeń – wydarzeń zbawczych. Uczestniczy w nich, a one same będąc wielkim darem Bożej miłości napełniają jej serce, przemieniając duszę.

Dzisiaj uświadomimy sobie NIEZWYKŁĄ MIŁOŚĆ BOGA OJCA DO SYNA. Każdy człowiek wierzący wie, że Bóg Ojciec miłuje swego Syna, a Syn miłuje Ojca. Jednak większość ludzi pozostaje w sferze rozumowego stwierdzenia tego faktu i nie rozważa go głęboko w sercu. A relacja między Ojcem a Synem jest najpiękniejszą relacją, a w dodatku do tej relacji zaproszony jest każdy człowiek. Poznając relację pomiędzy Bogiem Ojcem a Synem, człowiek może zrozumieć do czego jest zaproszony.

W dzisiejszym pierwszym czytaniu (Iz 42, 1-7) podczas Eucharystii będziecie słyszeć słowa o wybranym Słudze Pańskim, który został powołany przez Boga, uformowany, ukształtowany i poprowadzony za rękę. Ten Sługa jest szczególnie umiłowanym Boga i pełni Jego wolę. Kiedy będziecie słuchać tego fragmentu i otworzycie serca, zobaczycie, iż są to słowa pełne czułości do tegoż Sługi. Tym Sługą jest Syn Boży. Jednocześnie każdy człowiek jest poprzez Jezusa również takim sługą Pańskim, tak umiłowanym, ukształtowanym, formowanym, prowadzonym za rękę. Miłość Boga Ojca do Jezusa jest ogromna. Człowiekowi czasem trudno w to uwierzyć, gdy myśli, iż Bóg Ojciec posłał Syna na ziemię, aby ten przeżył mękę i śmierć na Krzyżu. Trzeba prawdziwie zagłębiać się w miłość Bożą, by zrozumieć, czym ona jest. Jednocześnie, by w jakimś, chociaż niewielkim stopniu zrozumieć relację Trzech Osób Boskich, które choć są Trzema Osobami mają tę samą wolę, miłują tą samą miłością, mają to samo pragnienie. Rzeczywiście Bóg Ojciec posyła Syna, jednocześnie miłość Ojca dochodzi do zenitu w  momencie, gdy Syn wypełnia ostatecznie Jego wolę. Ale miłość, która obejmuje Syna jest jednocześnie miłością skierowaną do każdego człowieka. Bóg Ojciec z niezwykłą czułością pochyla się nad swoim Synem, nad każdym Jego krokiem podczas drogi krzyżowej. Przedstawiając to w sposób ludzki, żeby zrozumieć miłość Ojca do Syna można powiedzieć, że zalewa Syna potokami łez, współcierpiąc z Nim na drodze krzyżowej. Daje Synowi wszystko. Z czułością Go powołał, uformował w ciele ludzkim, dał ludzkie ciało, z czułością kształtował, wychowywał, prowadził. I w Synu umiłował każdego człowieka. Dlatego Syn miłując Boga Ojca miłuje dokładnie tak samo każdego człowieka. Gdy czytamy, że ten Sługa Pański nie złamie trzciny nadłamanej, nie podniesie głosu, to tylko dlatego, że miłuje każdego człowieka miłością Ojca, który miłuje swojego Syna właśnie taką miłością. To Bóg Ojciec miłuje Syna miłością doskonałą, a w Synu miłuje każdego człowieka, dlatego nie chce krzywdy nikogo. I dlatego Syn w czasie Męki w żadnym momencie nie ma myśli przeciwnej miłości wobec swoich katów. Nie ma ani jednej myśli, pretensji, żalu, nienawiści, złości, buntu. To jest niezwykłe, ponieważ człowiek nie potrafi tak kochać, a Syn Boży tak kocha. Bóg Ojciec miłując w Synu każdego człowieka jak gdyby jest zniewolony własną miłością, dlatego nie czyni żadnej krzywdy żadnemu z katów, którzy katują Jego Syna. On Sam posłał do tych katów swego Syna, by poprzez miłość dokonał Zbawienia.   Czytaj dalej

Wieczernik w Gietrzwałdzie (mp3)

W Uroczystość Św. Józefa, Oblubieńca NMP, nasza wspólnota uczestniczyła w kolejnym Wieczerniku Modlitwy zorganizowanym w Sanktuarium Maryjnym w Gietrzwałdzie. Podczas tego spotkania nasze serca były wprowadzane w dni Wielkiego Tygodnia. Dziękujemy Bogu i Jego Matce za łaskę wspólnego trwania na modlitwie i ubogacenie naszych maleńkich serc Miłością. Naszą wdzięcznością obejmujemy także wszystkich tych, którzy przyczynili się do przygotowania i przeprowadzenia kolejnych dni skupienia i Wieczernika. Zapraszamy również do wysłuchania fragmentów nagrań zarejestrowanych na tym spotkaniu.Adoracja_Gietrzwałd

1.Adoracja Najświętszego Sakramentu:

2. Modlitwa w Godzinie Miłosierdzia:

Wielkopostny dzień skupienia – 19 marca

Wprowadzenie

PDF_pobierzTrwajmy z Jezusem. Bądźmy z Nim w każdym momencie Jego Męki. W każdej chwili starajmy się Go po prostu kochać. Miejmy świadomość własnej małości. Niech pycha nie podpowiada nam, że możemy cokolwiek uczynić. Miłość niech mówi nam, iż trzeba kochać.

Człowiek nie jest w stanie pomóc Jezusowi, nie poniesie za Niego Krzyża i nie weźmie cierpienia, które On musi podjąć. Jednak, mimo, że człowiek nie może nic uczynić, to stając przed Jezusem, otwierając serce, starając się kochać, czyni najważniejszą i największą rzecz. Z jednej strony nic nie może uczynić, z drugiej jednak czyni. MIŁOŚĆ, KTÓRĄ CZŁOWIEK W SWOJEJ WOLNOŚCI DAJE JEZUSOWI JEST NAJWAŻNIEJSZĄ RZECZĄ, NAJWIĘKSZĄ, wydawać by się mogło takie nic, bo kimże jest człowiek, a jednak – jest to najcenniejsze. To trochę tak, jak z podarunkami małego dziecka, które narysuje dla swojej mamy rysunek. Mimo, że nie przedstawia on obiektywnie żadnej wartości (dziecko jeszcze nie potrafi rysować, są to kreski, które trudno nawet zinterpretować), chociaż w niczym ten rysunek nie zwiększa majątku rodziny, w niczym nie pomaga, jednak podarowany mamie jest dla niej najcenniejszym – jest wyrazem miłości dziecka do niej i cieszy ją ogromnie. Wydawać by się mogło, że w problemach dnia codziennego, w różnych przeciwnościach ten rysunek nie ma żadnego znaczenia, a dla mamy ma największe. Z radością w sercu, z miłością, którą otrzymała od swego dziecka idzie do swoich obowiązków i podejmuje je. Wygląda na uskrzydloną – to miłość dodała jej skrzydeł.

Podobnie ma się z miłością człowieka i z Jezusem. Z jednej strony nic nie możemy uczynić, by ulżyć w cierpieniu, nie możemy ponieść Krzyża za Jezusa, nic nie możemy uczynić, a jednak, gdy z miłością staniemy przy Nim ofiarowując Mu swoje serca, będzie to dla Niego najcenniejszym darem, który doda Mu sił i pomoże Mu pójść na sam szczyt. Dlatego nie zniechęcajmy się, nie rezygnujmy z nieustannego jednoczenia się z Jezusem cierpiącym. Starajmy się nie pozostawiać Go samego, nie odpoczywajmy, ale stale na nowo podejmujmy wysiłek. Wielką radością będziemy w Sercu Jezusa, bo On nie pozostanie dłużny, wynagrodzi nas o wiele bardziej. Jego łaski są nieporównywalnie większe do naszych darów. Czytaj dalej

Adoracja Najświętszego Sakramentu

Jezu mój, moja Miłości! Choć jestem bardzo mały, słaby i niewiele rozumiem, chciałbym, Jezu być przy Tobie. Chciałbym towarzyszyć Ci w Twojej drodze. Chciałbym trwać nieustannie, abyś nie czuł się Sam. Ty wiesz, Panie, we mnie jest pragnienie miłowania Ciebie miłością największą. Nie potrafię tak kochać, ale myślę, że Ty udzielasz mi łaski, aby pragnąć. Ufam, Panie, że z czasem udzielisz mi też łaski samej miłości. Teraz chociaż poprzez towarzyszenie Tobie chcę wyrazić swoją miłość. Chcę być w każdym miejscu, gdzie Ty przebywasz i chcę, Jezu, przytulić się do Twojego Serca, aby zrozumieć co czujesz. Chciałbym, Panie, też wziąć na siebie chociaż odrobinę Twojego cierpienia. Wiem, że takie pragnienie może być pychą czy zarozumialstwem – gdzie tam takiej małej duszy do tak wielkich rzeczy, pozostawiam więc to Tobie, Jezu, bo nie chcę, przynajmniej świadomie nie chcę ranić Ciebie moją pychą. Pozwól mi jednak być przy Tobie, pomóż mi trwać. Udziel swojej łaski, żebym mógł Ci towarzyszyć. Dotknij mego serca, aby otworzyło się na rzeczywistość duchową. Dopomóż wejść w świat duchowy, dopomóż otworzyć się na Twoje życie. Kocham Ciebie, Jezu!

***

Panie mój, prosiłeś, aby starać się podczas Wielkiego Postu towarzyszyć Ci w różnych momentach, kiedy rozpoczęła się i trwa Twoja Męka. Starałem się to czynić, chociaż przyznaję, że różnie mi to wychodziło. Czasami się zniechęcałem, bo nie potrafię, Jezu. Podczas tego Wielkiego Postu doświadczyłem, jak bardzo słabą jest moja dusza. Jak bardzo słabą! Nie mam już o sobie tak dobrego zdania, jak miałem do tej pory. Zobaczyłem, że nie potrafię. Ale Ty, Jezu, pomagałeś mi. I co mnie najbardziej dziwi, że nagradzasz moje wysiłki, tak nieudolne przecież. Jestem zadziwiony, Jezu, że gdy próbuję trwać przy Tobie, a jest to tak nieudolne, Ty obdarzasz mnie łaską swojej obecności. Naraz, Jezu, czuję, że jesteś tak blisko i mam jakąś łatwość rozmowy z Tobą. Wiem, że jest to owocem tego, iż próbuję trwać. Bardzo jasno widzę, że niczym nie zasłużyłem na tę łaskę. Moje próby były nieudolne, a jednak, Panie, z wielką radością pochylasz się nade mną, z wielką miłością i z wielką czułością patrzysz na moje wysiłki. I gdy tylko widzisz choć odrobinę dobrej woli z mojej strony i czyste serce, przychodzisz. A Twoja obecność, Panie, jest największym cudem świata. Nic nie może równać się Twojej obecności. Nic! Dziękuję Ci, Jezu! Czytaj dalej

Wielkopostny dzień skupienia – 18 marca

Wprowadzenie

Spójrzmy na Jezusa. Spójrzmy na Jego cierpienie ma Krzyżu. Niech Jego męka nie obojętnieje nam. Nie przyzwyczajajmy się do tego widoku, nie traktujmy jako coś zwyczajnego, coś nam dobrze znanego. Niech nasza wrażliwość z każdym spojrzeniem wzrasta. Bardzo ważna jest ta wrażliwość serca na Boże cierpienie. To prawda, że człowiek męczy się wszystkim, jest po prostu słaby. Niemniej jednak starajmy się trwać pod Krzyżem. W Niedzielę Palmową będziemy razem ze wszystkimi wiwatować na cześć Jezusa. Okrzykniemy Go Królem. Będziemy słać pod Jego stopy płaszcze, będziemy machać palemkami. Jeśli teraz nie przygotujemy się dobrze, jeśli nasze serca nie zjednoczą się z Jezusem cierpiącym, będziemy dokładnie tak wiwatować i tak przeżywać potem następne dni, jak przeżywali je Żydzi – powierzchowne emocje, najpierw euforia i radość, potem dezorientacja, a potem nienawiść. Ulegniemy, tak jak i oni ulegli całemu tłumowi. Co prawda niektórzy z nich przerażeni całą sytuacją nie potrafili wybrać prawdy, miotali się pomiędzy jednym a drugim uczuciem, ale w końcu ulegli.

Uczniowie chodzili z Jezusem trzy lata. Jezus trzy lata ich przygotowywał do tego czasu. Pod koniec coraz częściej mówił Apostołom o swojej Męce. I tak nic nie zrozumieli. Gdy nadeszła pora, uciekli. Byli przerażeni, zrozpaczeni, a wątpliwości miotały ich sercami. JEŻELI DUSZA PRAGNIE TOWARZYSZYĆ JEZUSOWI, MUSI BYĆ Z JEZUSEM CAŁY CZAS. Maryję Bóg obdarzył łąską zjednoczenia z Jezusem, życia z Nim w zjednoczeniu doskonałym. Jej życie przemienione zostało w życie Jezusa. Żyła Jego życiem, dzięki temu mogła uczestniczyć do końca. Dzięki temu mogła współuczestniczyć w Jego Męce, Jej Serce nie poddało się zwątpieniu, rozpaczy; dzięki temu mogła stać się Współodkupiecielką, Matką wszystkich ludzi. Jeśli pragniemy rzeczywiście wypełnić wolę Bożą, jeśli pragniemy wypełnić powołanie od początku do końca, które dał każdemu z nas Bóg, MUSIMY ZJEDNOCZYĆ SIĘ Z JEZUSEM. Bez zjednoczenia nie da się wypełnić woli Bożej. Człowiek nie jest w stanie unieść powołania, które jest krzyżem. Ale kiedy jednoczy się z Bogiem, żyjąc z Nim w ścisłej relacji, wtedy krzyż unosi człowieka. Jest nadal krzyżem odczuwalnym, ale to krzyż unosi człowieka.   Czytaj dalej

Rozważanie na dzień dziewiąty Nowenny do Św. Józefa

Sw.Jozef7Święty Józef wykazywał się wielką ufnością. Wystarczy spojrzeć na różne wydarzenia z życia Świętej Rodziny. W różnych momentach, tych trudnych, ciężkich doświadczeń, gdzie zwykły człowiek dałby się opanować lękowi, po prostu by spanikował, On zachowywał pokój płynący z ufności, z wiary. Oczyszczenie, które przeszedł na samym początku umocniło Jego serce i przyczyniło się do ugruntowania w Nim ufności i wiary. Jako rodzina uboga nieustannie przeżywali chwile, w których potrzeba było ufności; jako rodzina emigrantów szczególnie. Po powrocie w swoje strony również ufność św. Józefa udzielała się i wprowadzała pokój do Rodziny. Współczesne rodziny nie zdają sobie sprawy, jak ważny jest pokój, który nosi w sobie głowa rodziny. To właśnie mężczyzna, ojciec jest ostoją pokoju. A czerpać go może tylko z ufności skierowanej do Boga, z wiary. Wszystko inne takiego pokoju mu nie da, dlatego tak wiele w rodzinach jest niepokoju, tak bardzo źle się dzieje. W Świętej Rodzinie był pokój. Nie było bogactwa, często nie było zapewnienia przyszłości, nieraz pod znakiem zapytania był kolejny dzień, ale w sercu Józefa była ufność i pokój.

Ten pokój udzielał się nie tylko w Rodzinie. Udzielał się tym, z którymi Józef miał kontakt. A stykał się przecież ze zwykłymi ludźmi; nie z Aniołami, nie z doskonałymi świętymi, ale ze zwykłymi, prostymi ludźmi, również ludźmi o lepszym, wyższym statusie społecznym. Kontakty z innymi ludźmi nie zawsze były łatwe. Każdy człowiek ma przecież inny charakter, swoje zalety, ale i wady. Pokój św. Józefa, jaki wnosił do tych różnych relacji z ludźmi sprawiał, że potrafił rozmawiać z nimi. Pokora również przyczyniała się do tego, że między Świętą Rodziną a innymi ludźmi zawsze panował pokój, otwartość na innych i życzliwość. Nie było stawiania murów, zamykania się, jak to często zdarza się między ludźmi, rodzinami, w różnych stosunkach, relacjach pracowniczych.

Święty Józef swoim pokojem, pokorą zjednywał sobie ludzi. Prośmy Go, żeby również i nam wypraszał ufność do Boga. Z tej ufności popłynie pokój. Wszystkie cechy św. Józefa niech udzielą się również nam. Niech On wyprasza nam niezwykłą doskonałość, jaką posiadał – płynącą z czystości, z pokory, ze słuchania, z ufności.

Kto popełnia grzech, jest niewolnikiem grzechu

Pierwszy człowiek był prawdziwie wolny. Grzech spowodował, że człowiek stał się jego niewolnikiem. Niewolnik zaś ma taką mentalność, że często nie potrafi wyzwolić się z niewoli w swoim umyśle, w swoim sercu. Nieraz tak bardzo tkwi w niewoli, że w swoim sposobie myślenia, w swej świadomości uważa, że nie ma możliwości bycia wolnym. W pewnym momencie niewolnik przestaje już czekać na wolność i przestaje działać w kierunku uwolnienia. Tak bardzo wchodzi w te wszystkie zniewolone sytuacje, że nie widzi możliwości wyzwolenia. Jest tak bardzo uwikłany w grzech, że przestaje widzieć światło wolności. Nie widzi, że jest niewolnikiem, nie widzi swego zniewolenia i przyjmuje je jako wolność. Jest to wielki dramat, ponieważ, jeśli człowiek nie widzi swojej niewoli, nie będzie chciał się wyzwolić, pozostanie w niewoli.

Jezus przyszedł na ziemię, aby uwolnić człowieka, uczynić go na nowo wolnym. I dokonał tego. Zapłacił za wolność człowieka własną Krwią. Człowiek tak bardzo mocno w swej świadomości tkwi w niewoli, że nie dostrzega, iż został wyzwolony, że może korzystać z wolności. Jezus udziela swego Ducha Kościołowi i wszystkim wierzącym, aby mogli w świetle tego Ducha zobaczyć, czym jest wolność, a czym niewola i aby każdy mógł dokonać wyboru. Wydawać by się mogło, że człowiek wierzący ma taką jasność w swoim sercu. Niestety, nie jest to do końca prawdą. Niewola, w której człowiek tkwił tak długo stała się niemalże życiem człowieka, jego codziennością. Człowiek przyzwyczaił się do niej i widzi w niej to, co uznaje za ponętne, warte zainteresowania. W tej niewoli widzi dla siebie rzeczy, które pragnie posiąść lub którymi pragnie żyć. Ten sposób życia jest mu wygodny, przyzwyczaił się do niego. Natomiast wolność okazuje się być chwilami trudną, wymagającą pewnej odwagi, podejmowania decyzji, wyborów, nie zawsze aż tak popularnych, nie zawsze aż tak przyjemnych, jak było to w niewoli. Chociaż człowiek został wyzwolony, to powraca do niewoli.

Dusze zazwyczaj dziwią się szemraniom Izraelitów na pustyni, że wymawiali Mojżeszowi, iż wyprowadził ich z Egiptu i że chcieliby powrócić. Dokładnie to samo czynią również dusze współcześnie – powracają do niewoli, bo jest mniej wymagająca, łatwiejsza, przyjemniejsza; bo nie trzeba być w niej odpowiedzialnym za siebie, za swoje czyny. Jednak Jezus czyni wszystko, by wyrwać człowieka z tego stanu. Umiłował człowieka tak bardzo, że teraz stara się pokazać człowiekowi jego zniewolenie, życie w niewoli. Stara się człowiekowi uświadomić, w czym on tkwi i jakie są konsekwencje takiej postawy. Zadziwiające jest to, że człowiek żyjąc w zniewoleniu, doświadczając również negatywnych konsekwencji tego zniewolenia, jednak nie zwraca się ku światłu i ku wolności. Brnie coraz bardziej w niewolę. Nie widzi tego, co jest na końcu drogi, którą obrał, chociaż Bóg stara się to człowiekowi w różny sposób pokazać. Czytaj dalej

Rozważanie na dzień ósmy Nowenny do Św. Józefa

Sw.Jozef2Święty Józef posiadał również cechę umiejętnego słuchania Boga. Taką cechę mają dusze święte. Józef przez całe życie był człowiekiem modlitwy. Nie dopiero wtedy, gdy Bóg złączył Go z Matką swego Syna. Od swoich młodych lat, od dzieciństwa był człowiekiem modlitwy. On słuchał, On trwał przed Bogiem, pragnął pełnić wolę Bożą. Chciał robić tylko to, czego Bóg będzie od Niego chciał. Dzięki Jego otwartości na Boże natchnienia możliwe były sny, które miał, bowiem nie były to zwykłe sny. Bóg poprzez te sny objawiał Mu swoje pragnienia, swoją wolę, wyjaśniał Mu pewne ważne, trudne sprawy. W historii możemy zauważyć i innych świętych, mających sny dane od Boga. Potrzeba otwartości serca, nastawienia się na słuchanie Boga, aby rzeczywiście te sny odbierać, aby je rozumieć, aby w ogóle je przyjąć jako sny pochodzące od Boga. Niezwykła była otwartość św. Józefa, zaufanie natchnieniom. On od razu realizował to, co zrozumiał, że jest Bożym natchnieniem. Nie tracił czasu na wątpliwości, na rozstrzyganie, rozpamiętywanie, na obliczanie czy to się opłaci albo czy się to uda, czy to tak ma być, a może inaczej. Żadne kalkulacje nie wchodziły w grę. Był człowiekiem, który słyszał i szedł za głosem, w związku z tym Jego droga była prosta. To nie były zawiłe kręte drogi z wielością odnóży; to była jedna prosta droga. Owszem, naznaczona cierpieniem, ale była to droga jasna, droga Boża.

Dużo czasu poświęcał na modlitwę i nie tylko wtedy, gdy był człowiekiem bardzo młodym, niezależnym. Był człowiekiem modlitwy również wtedy, gdy miał już rodzinę. Jego serce oddane było Bogu, napełnione było miłością Boga. Dzięki temu również mógł pokochać Maryję i Jezusa. Poprzez otwartość na Boga, poprzez ciągłe jednoczenie się z Nim, poddawał się Bożej miłości, Bożej obecności, działaniu łaski. Szedł za głosem łaski.

Jego życie nie posiadałoby ani więcej ani mniej ciężarów, gdyby nie słuchał Boga aż w taki sposób, ale wtedy nie potrafiłby, nie byłby w stanie wypełnić misji, którą otrzymał od Boga. Jeśli chcesz wypełnić swoje powołanie na ziemi w sposób zbliżony do doskonałości, musisz słuchać, być otwarty i z ufnością iść za natchnieniem. Módl się o taką łaskę za pośrednictwem św. Józefa.

Jeżeli nie uwierzycie, pomrzecie w grzechach swoich

„Jeżeli nie uwierzycie, że Ja jestem, pomrzecie w grzechach swoich” – bardzo ważne słowa Jezusa z dzisiejszej Ewangelii (J 8, 21-30). Jeżeli nie uwierzycie! Faryzeusze nie przyjmowali słów Jezusa, odrzucali Jego naukę, odrzucali Jego Osobę. Widzieli znaki i łatwo mogli je powiązać ze słowami z Pisma. Mogli odczytać te znaki, mogli zobaczyć w Jezusie Mesjasza, ale oni nie chcieli Go przyjąć. „Jeżeli nie uwierzycie, że Ja jestem, pomrzecie w grzechach swoich.” Wiara w Chrystusa daje zbawienie, daje życie wieczne. Przyjęcie Go do swojego życia, uznanie Go swoim Panem, swoim Bogiem daje życie. Wyznawanie Go, jako swego Zbawiciela – daje życie. Szkoda, że tak bardzo zamknięci byli faryzeusze w swoim zafałszowaniu, w swojej nienawiści.

W pierwszym czytaniu (Lb 21, 4-9) Bóg polecił Mojżeszowi uczynić miedzianego węża. Spojrzenie na tego węża ratowało życie człowiekowi ukąszonemu przez węża. Człowiek musiał uwierzyć, żeby spojrzeć. Z drugiej strony – ten, kto zdaje sobie sprawę, iż może umrzeć, chwyta się różnych sposobów, aby się ratować. Ciekawe, jak bardzo musieli być zadufani w sobie faryzeusze, skoro nie odczuwali potrzeby ratunku, skoro nie powstała w nich myśl, że może jednak warto uwierzyć w Jezusa i przyjąć Go, aby mieć życie wieczne. Jak bardzo musieli być pyszni, jak bardzo zarozumiali! „Jeżeli nie uwierzycie (…), pomrzecie w grzechach swoich.” Wiara w Jezusa przynosi życie wieczne, życie Boskie; życie, jakiego człowiek tak naprawdę nie zna. Dopiero w wieczności pozna to życie, jakim go Bóg obdarował. Śmierć w grzechu oznacza potępienie – stan duszy, w którym dusza ta w jakimś sensie żyje, jednak jakość tego życia jest straszna.

Dlaczego człowiek współczesny nie spogląda na Tego, który daje życie, tak jak Izraelici spoglądali na węża, aby żyć? Dlaczego współczesny człowiek, tak jak faryzeusze, nie przyjmuje Jezusa? Dlaczego Go odrzuca? Dlaczego nie chce ratować siebie? Powód jest ten sam – pycha, zarozumiałość serca, pewność, że sam sobie człowiek wystarczy, sam sobie jest panem, bogiem. Faryzeusze uważali, że mowa Jezusa jest trudna, chwilami nie do przyjęcia. Obrażali się na Jezusa. Uważali, że On ich obraża. Współczesny człowiek też nie przyjmuje słów Jezusa. Jego słowa wydają mu się trudne, Jego wymagania nie do spełnienia. Współczesnemu człowiekowi wydają się słowa Jezusa przestarzałe, nie na dzisiejsze czasy. Człowiek nie rozumie, że spojrzenie na Jezusa daje życie. Czytaj dalej

Rozważanie na dzień siódmy Nowenny do Św. Józefa

sw. jozef6Święty Józef może być dla każdego wzorem pokory. Został przecież wybrany przez Boga na ziemskiego Opiekuna Bożego Syna. A więc był przez Boga wyróżniony spośród wszystkich ludzi na ziemi. Żaden inny mężczyzna na ziemi nie został tak wyróżniony. Mimo to przez całe swoje życie był pokorny wobec wszystkich wydarzeń, wobec osób, z którymi się stykał. Nigdy w Jego sercu nie powstała myśl, w której wywyższałby się nad innymi – myśl pyszna czy zarozumiała.

Jeśli spojrzymy chociażby na wędrówkę Józefa i Maryi na spis ludności, w Jego postawie jest cały czas pokora. Znosi trudy podróży opiekując się nieustannie Maryją i zapewniając Jej wszystko, co tylko może, aby odpoczywała. W Betlejem odsyłany przez kolejne osoby, nawet przepędzany, traktowany niezbyt kulturalnie, gdy patrzono na Maryję brzemienną, On za każdym razem z pokorą przyjmował wszystko, myśląc jedynie o Niej i o mającym narodzić się Dziecku. Niczego dla siebie nie chciał. Gdy przygotowywał grotę – wszystko, co czynił, czynił z niezwykłą pokorą, z miłością, z oddaniem. Cały należał do Boga i składał z całego siebie ofiarę, we wszystkim. W najdrobniejszych czynnościach zawsze był pokorny.

Każdy człowiek rozważając postawę św. Józefa może uczyć się pokory. Patrząc na różne sytuacje życiowe, które dotykały Świętą Rodzinę, możemy zobaczyć niezwykłą pokorę Józefa. To czystość serca, poddanie się woli Ojca Niebieskiego i pokora czynią św. Józefa tak niezwykłą Postacią. Prośmy Go o wstawiennictwo w Niebie, aby i nam wypraszał taką pokorę.