Nowenna przed Wieczernikiem w Gietrzwałdzie – dzień 6

Nasza wspólnota charakteryzuje się umiłowaniem Eucharystii. Duży nacisk kładziemy na głębokie przeżywanie obecności Boga podczas Mszy św. Nasze serca pragną spotykać się z Bogiem nieustannie. Dostrzegamy tę niepojętą możliwość szczególnie w Eucharystii, dlatego tak chętnie codziennie w niej uczestniczymy, prosząc Boga, by przychodził do naszych serc i by w naszych sercach rozgościł się, by w naszych sercach był Królem. Pragniemy w sposób szczególny uwielbiać Boga za ten dar Jego obecności w Kościele pod postacią Chleba i Wina. Pragniemy dziękować Bogu za ten przejaw Jego miłości i miłosierdzia, dzięki któremu nasze życie umacnia się, dzięki czemu możemy wzrastać, dzięki czemu nasze dusze uświęcają się.

Dążymy stale do życia w zjednoczeniu z Bogiem. Udział w Eucharystii jest każdego dnia klamrą, która łączy, która spina nasze dusze z Bogiem; która cały dzień podsumowuje i ofiarowuje Bogu, łącząc nas z Nim; która wszystko przemienia, to co danego dnia się wydarza i składa Bogu w ofierze. Dzieje się to dzięki Ofierze samego Jezusa. Dzieje się to za pośrednictwem Matki Bożej, o co Ją prosimy, ponieważ to co nasze jest przecież niczym i nie możemy niczego ofiarować Bogu. Tak więc poprzez ręce Maryi każdego dnia składamy na ołtarzu, łącząc z ofiarą Jezusa, całe swoje życie a Bóg przyjmuje tę ofiarę jako ofiarę swego Syna i włączeni zostajemy w życie Boże. Nasze serca napełnione Jego życiem, napełnione Jego obecnością, rozradowane szczęściem Nieba mają siłę do podejmowania zwykłej, szarej, trudnej codzienności. Mają siły by w tej codzienności żyć Bogiem, stając się świadkami Jezusa i kanałami Jego miłości.

Na tym polega dzieło zamierzone przez Boga…

Czy zauważyliśmy, na czym ma polegać Dzieło Boże? Na tym, abyśmy uwierzyli w Jezusa. Zatem, dobrze by było zadać sobie pytanie: Czy wierzę w Jezusa? Czy wierzę, że jest Synem Bożym? Czy wierzę, że umarł i zmartwychwstał? Czy wierzę, że pozostał na Ołtarzach? Czy wierzę, że posłał swego Ducha, który prowadzi Kościół i daje natchnienia ludziom wierzącym? Czy rzeczywiście wierzę w Jezusa Chrystusa? Czy Go przyjmuję?

Na czym ma polegać ta wiara? Jezus przyszedł, aby zaświadczyć o miłości Ojca. Przyszedł, aby rozlało się na cały świat Boże Miłosierdzie. Zatem, jeśli wierzę w Jezusa Chrystusa, to wierzę w Jego misję, z czym przyszedł na ziemię i czego dokonał. Jeśli prawdziwie wierzę, to przyjmuję. Jeśli prawdziwie wierzę i przyjmuję, to nie ma innej opcji, ale odpowiadam na to. W jaki sposób odpowiadam na Bożą miłość i na Boże miłosierdzie? W jaki sposób życie, śmierć i zmartwychwstanie Jezusa przemieniło moje życie? W jaki sposób to, co jeszcze nie tak dawno wszyscy razem świętowaliśmy, a więc zmartwychwstanie Jezusa wpłynęło teraz na moje życie? Czy rzeczywiście dokonała się przemiana? Czy teraz żyję zmartwychwstaniem Jezusa? Czy rozumiesz to pytanie? CZY TY TERAZ ŻYJESZ ZMARTWYCHWSTANIEM JEZUSA?! Czy żyjesz radością zmartwychwstania? Czy fakt, że Jezus zmartwychwstał pobudza twoje serce, sprawia, że bije ono mocniej, że myślisz o tym i pragniesz się tym dzielić? Czy ty żyjesz zmartwychwstaniem Jezusa? Czy twoja wiara w zmartwychwstanie Jezusa jest żywa? Czy głosisz wszystkim, że oto Jezus zmartwychwstał? Czy po tobie widać, po twojej postawie, po twojej twarzy, w twoich oczach, czy widać zmartwychwstanie Jezusa? Czy to zmartwychwstanie Jezusa odczuli twoi bliscy, twoi znajomi? Czy w związku z tym zmieniło się twoje zachowanie, twój stosunek do innych osób, bo Jezus zmartwychwstał i obdarował ciebie swoim życiem? Wszystko zabrał, co złe i dał swoje życie. Czy radujesz się wolnością od grzechu i czy innym uświadamiasz, że oni też są wolni od grzechu? Czy twoje serce płonie zapałem, aby innym uświadamiać, że Jezus zmartwychwstał, że przychodzi ze Zdrojami Miłosiernymi do każdego człowieka, obdarza nimi i daje życie wieczne? Czy ty idziesz do innych i mówisz im, że są wolni, że mogą świętować, radować się? Czy zarażasz swoją radością innych? Czy z twego serca, z twoich oczu, z twojej postawy płynie miłość, która niesie pokój, łagodzi konflikty, sprawia, że ludzie się uśmiechają? Czy poszedłeś do osoby, do której do tej pory czułeś niechęć, albo byłeś skłócony, aby zanieść tę wieść – Jezus zmartwychwstał, a teraz przychodzi, aby dać pokój? Przychodzi i mówi: Pokój wam! Czy żyjesz zmartwychwstaniem Jezusa każdego ranka budząc się i radując się, że Jezus zmartwychwstał? Czy z tą radością w sercu idziesz do swoich obowiązków, do swoich bliskich, do znajomych? Czy w ciągu dnia zatrzymujesz się na chwilę, stajesz przed Jezusem, dziękujesz Mu i wielbisz Go? Czy wieczorem klękasz przed Jezusem Miłosiernym prosząc, by Zdroje Miłosierdzia całkowicie obmyły Ciebie i zrodziły na nowo? Czy wielbisz Go, czy wołasz: Chwała Tobie, Jezu! Żyjesz! I ja żyję w Tobie. Jeśli nie ma w tobie tego życia, zapału, radości, energii, jeżeli nie czujesz przemiany w sobie, nie patrzysz na świat z radością, jeżeli ten świat nie pojaśniał w twoich oczach, pomyśl, czy rzeczywiście przyjąłeś Jezusa, którego posłał Bóg. Dzieło Boże właśnie polega na tym, że masz przyjąć Jezusa, który umarł za ciebie i zmartwychwstał. Masz przyjąć z miłością, odpowiedzieć – z miłością, masz żyć miłością. Tylko wtedy będziesz świadkiem, apostołem. Tylko żyjąc Bogiem, Jezusem, możesz o Nim świadczyć. Jeżeli nie będzie w tobie życia Bożego, nie zaświadczysz o Nim. Jeżeli w tobie nie żyje Jezus, nie zaświadczysz o Nim. Człowiek świadczy o tym, co ma w sercu – jeśli ma smutek, świadczy o smutku; jeśli ma radość, świadczy o radości; jeśli ma miłość, świadczy o miłości; jeśli ma życie, to życie przekazuje innym; jeśli umiera, tylko sieje śmierć. Czytaj dalej

Nowenna przed Wieczernikiem w Gietrzwałdzie – dzień 5

Miłość dzieci przejawia się również w posłuszeństwie wobec rodziców. Dlatego my, będąc duszami najmniejszymi, pragniemy nieustannie być posłusznymi Kościołowi – Matce. Chcemy wyrażać swoją miłość poprzez posłuszeństwo Papieżowi, następcy Jezusa, wsłuchując się w Jego nauczanie.

Szczególną miłością darzyliśmy św. Jana Pawła II. To Jego nauka była początkiem, zaczynem do szukania duchowości, która by najlepiej nam, duszom najmniejszym, odpowiadała. To właśnie nauczanie św. Papieża Polaka zainspirowało nas, byśmy otwierali serca na naukę Kościoła, na jego potrzeby i odpowiadali na nie. Byśmy kochając bardzo Boga, realizowali Jego zamiary i plany wobec całej ludzkości dotyczące ratowania dusz i duchowego odrodzenia Kościoła. Wsłuchując się w nauczanie św. Jana Pawła II, nieustannie modlimy się o odnowę Kościoła i wzywamy Ducha Świętego, by poprzez miłość wprowadzał go w nowe życie – odrodzone i uświęcone.

Z wielką radością przyjmujemy także kontynuatora drogi nauczania św. Jana Pawła II – obecnego Papieża Franciszka. Dostrzegamy w nim wspaniałego następcę świętego Poprzednika. Tym bardziej otwieramy nasze serca, by obejmować Go miłością, wsłuchiwać się w kontynuację papieskiej nauki i odpowiadać z wielką gorliwością. Jako dusze najmniejsze widzimy w Nim swego Ojca, za którym pragniemy posłusznie i wiernie iść. W Jego osobie odnajdujemy samego Chrystusa, który nauczając o miłości, do miłości wzywał i nią obdarzał. Czujemy się obejmowani miłością, troską i pragniemy na nie odpowiadać z głębi naszych małych serc.

Wierność nauce Kościoła rozumiemy również jako posłuszeństwo Głowie Kościoła tu na ziemi. Modlimy się nieustannie we wszystkich intencjach Papieża. W sposób szczególny prosimy Boga o wielkie światło dla Niego, o otwartość Jego serca na Ducha Świętego, o siły i wytrwałość w prowadzeniu Kościoła, o ochronę przed wszelkim złem, które chce zniweczyć wszelkie dobro płynące z nauki i poczynań Papieża. Widząc i niepokojąc się obecnością zła atakującego Kościół, pragniemy poprzez miłość utworzyć wokół Ojca Świętego i całego Kościoła ochronną tarczę, aby broniła i nie dopuszczała zła do ludzkich serc, by chroniła samego Ojca Świętego. Wierzymy, że jeśli nasz Papież będzie święty, otoczony miłością swoich wiernych, zło nie będzie miało dostępu do Kościoła i wcześniej czy później ustąpi. A miłość odrodzi życie w Kościele, umocni go, uczyni świętymi dusze. Miłość jest i będzie przewodniczką ku Bogu.

Nowenna przed Wieczernikiem w Gietrzwałdzie – dzień 4

Każde dziecko potrzebuje matki. Ona zapewnia mu wszystko: karmi, przewija, troszczy się nieustannie. Chce, aby dziecko dobrze się rozwijało, rosło, było mądre i czyni wszystko, aby tak się działo. Jej starania, owszem, uzależnione są od możliwości materialnych, ale najważniejsza jest miłość, którą dziecko wyczuwa i to dzięki niej się rozwija. I odpowiada na tę miłość, ufa mamie, stale pragnie z nią być. W miarę jak rośnie, zaczyna pomagać w różnych czynnościach, obowiązkach – tak jak potrafi, odpowiada miłością na miłość. W zależności od wieku i możliwości coraz bardziej angażuje się w pomoc, by razem z mamą różne rzeczy robić, mieć swój udział w sprawach rodziny; przestaje być biorcą, zaczyna być tym, który również daje coś z siebie.

My, jako dusze maleńkie, jesteśmy dziećmi Matki – Kościoła. Początkowo bardzo dużo tylko czerpaliśmy. Tak jak każda dusza rodząca się w Kościele poprzez chrzest najpierw przede wszystkim przyjmuje – przyjmuje w swoim domu rodzinnym, podczas nabożeństw i modlitwy w kościele, podczas katechezy w szkole; przyjmuje wszędzie. Zanurzona jest w Kościele – nie tylko tym instytucjonalnym. Otoczona jest duszami, ludźmi i od nich czerpie. Wszystko jest do dyspozycji duszy i ona najpierw bierze. Ale powoli, w miarę rozwoju, zaczyna odwzajemniać miłość i również pragnie dawać; kochać i tę miłość wyrażać na różny sposób. I my już jesteśmy na tym etapie, że oprócz ciągłego przyjmowania miłości od Kościoła – swojej Matki, możemy tę miłość odwzajemniać. Dlatego wciąż uświadamiamy sobie kim jest Kościół i staramy się go pokochać szczerym, gorącym sercem. Z wdzięcznością za wszelkie dobro, które otrzymaliśmy, staramy się służyć Kościołowi, pomagać naszej Matce.

Tę pomoc wyrażamy poprzez miłość – miłość ponad wszystko; taką jaką darzy się  prawdziwą matkę. Myślimy wciąż o Kościele z troską, pragniemy mu pomagać, służyć, czynić dobro na jego rzecz. Naszymi sercami staramy się ogarnąć cały Kościół, a więc wszystkie dusze, kapłanów, osoby konsekrowane; w sposób szczególny Papieża i hierarchów. Miłością darzymy każdą żyjącą na ziemi duszę słabą, grzeszną, i każdą cierpiącą w czyśćcu. Ogarniamy wszystkie poczęte, nienarodzone dzieci i dusze tych, od których zależy ich życie. Miłością obejmujmy  wszystkich, którzy mają wpływ na jakość życia; tych, od których w sposób szczególny zależy los Kościoła. I nie chodzi tylko o dusze wierzące, ale i te, które walczą z Kościołem, wpływając w sposób negatywny na jego życie. Pamiętamy o duszach, które cierpią za wiarę, a jest ich tak dużo. Wcale nie minęły czasy męczeństwa chrześcijan, one trwają nadal. My żyjemy w spokoju, ale codziennie cierpią, giną  za wiarę ludzie wierzący. Swoją miłością obejmujmy wszystkich, cały Kościół.

Nasza miłość i troska przejawia się przede wszystkim w modlitwie, w otwartości serca na Boże sprawy; nie w działaniu, nie w podejmowaniu jakichś kolejnych akcji, ale w modlitwie. By miłością objęta została każda sprawa i każda dusza. Słysząc o różnych złych wydarzeniach w łonie Kościoła czy też wymierzonych przeciwko niemu, staramy się przede wszystkim modlić; nie komentować, nie roznosić zła, ale modlić się i kochać. Aby przynajmniej poprzez nasze serca to zło nie było pomnażane, lecz by miłość wylewana była na Kościół. Ufamy, że do tego Bóg nas powołał.

Nasza miłość wyraża się również w nieustannym dziękczynieniu Bogu za wielkie dobrodziejstwo, jakie uczynił nam, dając Kościół. Bez Kościoła, tak jak dziecko bez matki, nie przeżylibyśmy. Dziękujemy więc Bogu za naszą Matkę – Kościół, kochamy i nieustannie modlimy się w intencji całego Kościoła.

Sanktuarium Maryjne w Gietrzwałdzie

Już za niecały tydzień, tj. 15 – 16 kwietnia w Sanktuarium Maryjnym w Gietrzwałdzie świętować będziemy 10 rocznicę Wieczerników Modlitwy. Zapraszamy do obejrzenia filmu ukazującego dzieje Gietrzwałdu i historię Objawień Maryjnych, które tam miały miejsce. Naprawdę, warto do tego miejsca przybyć z pielgrzymką, zwłaszcza w Roku Jubileuszowym. Więcej o naszym Jubileuszowym Wieczerniku …>>

Nowenna przed Wieczernikiem w Gietrzwałdzie – dzień 3

Wspólnota Dusz Najmniejszych bardzo mocno jest związana z Kościołem Chrystusowym. W nim dusze najmniejsze widzą swoje życie i sens istnienia. Bowiem to Kościół te dusze karmi i dzięki niemu mogą się rozwijać. Wszystko czerpią z Kościoła. Cokolwiek dzieje się we wspólnocie, dokonuje się dzięki Kościołowi i w nim ma swoje źródło. Stąd, między innymi, wspomniane wcześniej oparcie na świętych, czerpanie z mądrości Kościoła i również stąd Maleńka Droga Miłości, która w sposób szczególny dotknęła serc członków wspólnoty w osobie Sługi Bożej s. M. Konsolaty Betrone.

Słowa Jezusa skierowane do mniszki klaryski kapucynki z Turynu tak bardzo poruszyły serca członków wspólnoty, że zapragnęli uczynić je motywem przewodnim swoje drogi duchowej. Odczytują w życiu tej Sługi Bożej  polecenie samego Boga, aby Go kochać i kochać dusze; aby swoje życie oddać za tę miłość, aby całych siebie jej poświęcić.

Akt miłości Jezu, Maryjo, kocham was, ratujcie dusze jest pieśnią serc członków Wspólnoty Dusz Najmniejszych. Tak bardzo wrósł w ich życie duchowe, że stają się z nim jedno. Tym aktem żyją, ufnie wierząc, iż Bóg poprzez miłość dokonuje dzieła zabawienia w ich życiu, jak i we wszystkich duszach w Kościele. Dusze najmniejsze wierzą, że w ten sposób przyczyniają się do rozwoju Kościoła, jego umocnienia i triumfu miłości w Kościele, a zarazem do jego świętości. Wspomniany akt miłości jest ich życiem, pieśnią dusz, stał się wręcz sensem istnienia każdego członka tejże wspólnoty. Ponadto ten akt przyczynia się do jednoczenia całej Wspólnoty Dusz Najmniejszych, bowiem ten jeden akt wyśpiewują wszyscy, łącząc się w modlitwie, w miłości, w błaganiach Boga, by miłość odradzała wszystkie dusze, a więc Kościół.

Członkowie Wspólnoty Dusz Najmniejszych ufając nauczaniu Kościoła, które przekazują jego pasterze – również w odniesieniu do wspomnianej drogi życia duchowego, bo znana jest w Kościele od wieków, a współcześnie na nowo ukazana przez Pana Jezusa w osobie Sł. B. s. Konsolaty Betrone – wierzymy, że właśnie Maleńka Droga Miłości poprowadzi nas ku zjednoczeniu z Bogiem w Jego miłości, dając jednocześnie świętość naszym duszom i Kościołowi. Zawsze, wszędzie szukamy potwierdzenia naszej drogi w nauce Kościoła. Nie czynimy niczego, co byłoby zaprzeczeniem miłości Bożej, bo ona jest sensem naszego istnienia, naszym celem, a jednocześnie – drogą.

Nowenna przed Wieczernikiem w Gietrzwałdzie – dzień 2

Wspólnota Dusz Najmniejszych, podejmując nieustanne próby życia miłością, wzoruje się na życiu tą rzeczywistością miłości Bożej znaną w Kościele i podejmowaną przez wielu świętych. Członkowie wspólnoty, będąc duszami najmniejszymi, które przecież same z siebie są bardzo słabe, idą wzorem świętych, pragnąc tak jak i oni pokochać Boga miłością najszczerszą i największą.

I także w tym naśladowaniu świętych dusze najmniejsze opierają swoje dążenia do życia miłością na ufności, iż miłość jako największa siła i największa moc może uczynić wszystko w ich życiu, a poprzez nie – dokonać wszystkiego w Kościele. Toteż wpatrują się w znane w Kościele wzorce. I tak, patrząc na św. Teresę od Dzieciątka Jezus, która w Kościele odnowiła pojęcie maleńkiej drogi, jak również pojęcie duszy, spalającej się całkowicie w miłości dla Boga i poprzez to spalanie należącej bez reszty do Niego, decydują się żyć dla Boga i płomieniem miłości zapalać inne dusze.

Członkowie Wspólnoty Dusz najmniejszych idą również drogą, o której mówili i świadczą także inni święci, a byli to także wielcy mistycy, jak św. Teresa z Avila, czy św. Jan od Krzyża. Bóg bowiem zaprasza dusze najmniejsze również na drogę mistyki. Ufając w opiekę Kościoła, w miłość, która przejawiała się w życiu wielu świętych, pragną odpowiedzieć Bogu na Jego zaproszenie do kroczenia drogą ku świętości. Poddając się całkowicie działaniu Bożemu, pełni pokory otwierają serca na to, czego On pragnie w nich dokonać, uznając swoją małość, wiedząc, że sami nie postąpią nawet o krok do przodu. Pomaga im w tym otwartość na Ducha Świętego, co w sposób szczególny uwidocznia się we wspólnocie jednoczącej dusze najmniejsze dzięki zawierzeniu swego życia Matce Najświętszej, Oblubienicy Ducha Świętego, a także Przewodniczce dusz najmniejszych po świecie duchowym i Pośredniczce w wypraszaniu łask i darów Ducha Świętego.

Nowenna przed Wieczernikiem w Gietrzwałdzie – dzień 1

Wspólnota Dusz Najmniejszych, w pierwszym kroku podejmowanej drogi życia duchowego, podkreśla potrzebę przyjmowania miłości Bożej, potrzebę życia tą miłością, jak również potrzebę jednoczenia się z nią i utożsamiania, by każdy z jej członków – upodobniony do Jezusa, – będąc duszą świętą w Kościele, mógł przyczynić się do rozlewania miłości Bożej na innych członków Kościoła. Z Tym przyjmowaniem miłości Bożej wiąże się wielka ufność w to, że świętość wszystkich dusz najmniejszych stawać się będzie świętością Kościoła i jego mocą; że będąc małymi iskierkami, zapoczątkują wielki pożar Miłości, którym zapłonie cały Kościół.

Członkowie tworzący Wspólnotę Dusz Najmniejszych dążą zatem do tego, by we wnętrzu każdego z nich zakwitło życie miłością. W otwartości swoich serc i doświadczeniu w nich światła Ducha Świętego, szukają głębszego zrozumienia prawd Bożych i próbują wewnętrznie tymi prawdami żyć.

Stąd też wynika istota zaangażowania się Wspólnoty, jak i jej członków w dzieło nowej ewangelizacji, która nie polega więc na dokonywaniu wielkich zmian w otoczeniu, lecz na dążeniu, by te zmiany dokonywały się we wnętrzu każdej duszy najmniejszej, w jej głębi. W ten sposób budzi się we wspólnocie świadomość owej maleńkości, nicości i wielkiej potrzeby całkowitego oddania się przez Serce Najświętszej Maryi Panny samemu Bogu. By to On dokonywał zmian. Aby to Boża miłość rozwijała się i kwitła w maleńkich duszach. I tylko na tym polega życie i ewangelizacja duszy najmniejszej – na pozwoleniu Bogu, by On sam czynił wszystko poprzez miłość w głębi najmniejszych dusz; na życiu wewnętrznym, życiu z Bogiem, na dbałości o to, by miłość w tych duszach miała jak najlepsze warunki do tego, by nieustannie w nich rozwijać się. By Bóg cały czas doznawał otwartego przyjęcia przez te dusze.

Rozważanie Bożej miłości miłosiernej budzi radość

Czy nasze serca trwają w radości Zmartwychwstania? Czy może już zapomnieliśmy, że Jezus zmartwychwstał? Jezus przyszedł na ziemię ze względu na ciebie. Nie przyszedł ze względu na przyrodę, na ptaki, na kwiaty, na chmury, nie ze względu na Aniołów, ale ze względu na ciebie. Przyszedł, aby ciebie zbawić. To jedyny powód Jego przyjścia – PRZYSZEDŁ, ABY ZBAWIĆ TWOJĄ DUSZĘ! Nie przyszedł, aby ciebie krytykować, aby tobie coś wypominać, potępić ciebie, ale by dać tobie życie. Jeśli to sobie uświadamiasz powinieneś żyć w wielkiej radości – OTO BÓG SPECJALNIE DLA CIEBIE PRZYJĄŁ LUDZKĄ POSTAĆ I ZDECYDOWAŁ SIE PÓJŚĆ NA KRZYŻ, ABY TOBIE UDZIELIĆ SWOJEGO BOSKIEGO ŻYCIA. Zatem wszystkie twoje wątpliwości, wszystkie twoje niepewności, upadki, wszystko to, co dzieje się w twoim sercu, gdy smutny spoglądasz na swoje przewinienia i nie masz śmiałości spojrzeć na Jezusa, powinieneś zanurzać w Bożym Miłosierdziu. Bóg pragnie, abyś się radował, bo On specjalnie przyszedł dla ciebie, aby przynieść ci radość, a nie smutek.

To prawda, nie jesteś doskonały, jesteś tak jak wielu innych ludzi – grzeszny, słaby, upadasz. Może nie wszyscy widzą, ale wiele spraw masz ukrytych w sercu, do których byś się nie przyznał przed nikim. Są rzeczy obrzydliwe, których bardzo się wstydzisz, być może są rzeczy straszne, które w którymś momencie twego życia się pojawiły, ale Jezus właśnie dlatego, że wie o tym wszystkim przyszedł na ziemię. Właśnie dlatego, że jesteś taki słaby, stale upadasz, że nie potrafisz często się podnieść od razu, że siedzisz w błocie i rozpamiętujesz swoje kolejne grzechy, właśnie dlatego On przyszedł na ziemię, żeby cię wydobyć z tego błota, oczyścić cię i dać tobie radość; radość z faktu, iż sam Bóg pochylił się nad tobą, On Sam osobiście ciebie wyzwolił z grzechu. To On pragnie twego szczęścia, nikt inny, tylko On. Dlatego wszystko, co złe w twoim życiu, wszystko, co słabe w twojej duszy, wszystko, co raniło Boga z twojej strony, wszystko to możesz zanurzyć w Zdrojach Jego Miłosierdzia. I w dodatku On pragnie, byś tak czynił. Sprawiasz Mu radość, gdy wszystko zanurzasz w Jego Miłosierdziu. On czeka na to. Kiedy to czynisz, On wylewa na ciebie jeszcze więcej łask, bo Jego Serce raduje się. Radość Jezusa wyraża się w tym, że obdarza duszę kolejnym dobrem. Czytaj dalej

Zostaliśmy obdarzeni życiem Boskim

W Jezusie Chrystusie zostaliśmy nazwani dziećmi Bożymi. W Nim każdy człowiek odnajduje swoje źródło istnienia. Przychodząc pod Krzyż dusza odnajduje sens. Patrząc na Jezusa dusza staje przed nieskończoną, przepiękną tajemnicą życia. W Krzyżu każdy człowiek odnajduje doskonałość swego człowieczeństwa, dusza doświadcza powrotu do pierwotnego piękna, do pierwotnej czystości. W Krzyżu dusza obdarzana jest świętością. Grzech zerwał więzi z Bogiem. Sprawił, iż dusze pogrążyły się w ciemnościach, zmieniły się. Skażone grzechem już nie miały tego kształtu, formy, piękna, jakie otrzymały od Boga. Piękno duszy wyraża się w jej przynależności do Boga, w jej zjednoczeniu z Bogiem, w byciu dzieckiem Boga. Tylko wtedy, kiedy dusza przyjmuje dar dziecięctwa płynący z Krzyża, odnajduje samą siebie, odnajduje istotę swego bytu na ziemi, sens swego istnienia i prawdziwe życie. W Krzyżu dusza odnajduje swego Ojca, widzi Boga jako swego Ojca. Dziecko porzucone, bez rodziców żyje w rozpaczy, w ciemnościach, w bezsensie istnienia swojego. Nie akceptuje siebie, ma poczucie winy, nienawidzi siebie i świata. Jest nieszczęśliwe. Ci, którzy doświadczyli odrzucenia swoich rodziców bardzo często borykają się z problemami psychicznymi, z depresją prowadzącą do samobójstw. Właśnie w ten sposób można również nakreślić obraz duszy, która żyła po grzechu pierwszych rodziców nie widząc przed sobą Boga, nie widząc zbawienia, czując się przez grzech odrzuconą, pozostawioną samej sobie, będącą daleko od Boga. Odrzucona przez Ojca dusza żyła w rozpaczy, ponieważ On jest Ojcem całego stworzenia.

Każdy z nas został ochrzczony, żył w rodzinie, w łasce, jaką daje Chrzest św., w związku z tym nie doświadczyliśmy odrzucenia, jakiego doświadcza dusza, której nie dotknęła łaska Chrztu św. To Jezus na Krzyżu wyjednał każdej duszy niezwykłą łaskę. Zgładził grzech pierworodny i przywrócił synostwo każdej duszy. Synostwo Boże – to dar niepojęty, wielki, tajemnica wspaniała. Każdy z nas może stawać przed Bogiem Ojcem i czuć się dzieckiem. Wszystko, co należy do Boga, należy również do duszy. A jednak dusze nie uświadamiają sobie całego bogactwa, jakie otrzymują jako dzieci Boga. Żyją w nieświadomości. Nie rozumieją, że są dziedzicami Królestwa Niebieskiego. Jezus uczynił każdą duszę na powrót dzieckiem Boga. Oznacza to, że każda dusza jest jednocześnie siostrą, bratem Jezusa i niejako na równi z Nim, każdy staje się pierworodnym, umiłowanym, jak Jezus. Jezus jest Bogiem, jest Święty, doskonały w swej czystości, w swym pięknie, doskonały w swej świętości. Poprzez Krzyż i otwarte Serce stał się dla każdej duszy bramą, przez którą, gdy dusza przechodzi zostaje przemieniona i upodobniona do pierworodnego Syna. Dlatego i ona staje przed Bogiem piękna, czysta i święta. Bóg, patrząc poprzez Krzyż swego Syna, widzi duszę przepiękną; taką, jaką pierwotnie powołał do życia na początku dziejów. Jeśli dusza przyjmie ten niezwykły Dar – Jezusa, jeśli uwierzy, otworzy serce, wtedy doświadczać będzie cudownej relacji, jaka zawiązuje się pomiędzy Bogiem a tą duszą. Wtedy Bóg objawia jej swoją miłość do umiłowanej, czystej, pięknej duszy. Ona wprawdzie nadal jest samą słabością, ale nieustannie kąpiąc się w promieniach Miłosierdzia, nieustannie zanurzając się w ranach Jezusa, nieustannie obmywając się Jego Krwią, karmiąc się Jego Ciałem, stale przemienia się w pierworodnego Syna. Czując, doświadczając to wywyższenie, umiłowanie przez Boga, wybranie, dusza pragnie uwielbić Boga, pragnie Mu dziękować. Doświadcza szczęścia. Pada przed Bogiem na kolana, kłania się Mu do samej ziemi, całuje stopy Jezusa i chciałaby tak trwać w tym uniżeniu doświadczając nieskończonego Majestatu Bożego, czując spływającą miłość z Bożego Serca. Bóg widząc tę duszę, tak pokorną, pochyla się nad nią i Sam ją podnosi. Sam ją przystraja godowymi szatami, Sam wkłada na jej głowę diadem, koronę. Czyni ją swoją oblubienicą. Ona już sama nie wie, jak dziękować, jak wielbić. Ma świadomość, kim jest sama z siebie, ma świadomość własnej nicości, tym bardziej to wielkie umiłowanie, którego doświadcza, sprawia drżenie jej serca, wzruszenie i pragnienie, aby się uniżyć przed Bogiem. Czytaj dalej