(Z archiwum Wspólnoty)
Tak niewiele czasu zostało, te ostatnie godziny tak ważne są, a najczęściej dusze tracą je w wirze przygotowań. Nie tego oczekuje Bóg. On oczekuje otwartych serc, które nieustannie wyglądają Boga. On pragnie być oczekiwany. On chce, aby dusza czekała na Niego, tęskniła za Nim, aby pragnęła Go spotkać. Niestety dusza jest małą i słabą, rzadko która dusza prawdziwie wierzy, że On nadchodzi. Gdyby bowiem dusza prawdziwie wierzyła, że ma przyjść Bóg, czy zajmowała by się kuchnią, domem? Jeśli dusza prawdziwie by kochała, czy jej serce i umysł byłyby w nerwowych przygotowaniach? Gdyby dusza prawdziwie kochała, prawdziwie czekała i wierzyła, że Bóg nadchodzi, czułaby do głębi swej istoty, że Bóg jest już blisko. Byłaby w tym oczekiwaniu niespokojna. Nie mogłaby o niczym innym myśleć, niczym się zajmować, tylko zajmowałaby się Bogiem. Gdyby wierzyła, że Bóg ma się narodzić w niej, nieważne by było dla niej, co pomyślą jej bliscy czy jej znajomi, jeśli nie przygotuje odpowiednio Wigilii, bo zajęta będzie Bogiem. Gdyby Bóg był najważniejszy dla duszy, nie przywiązywałaby takiej wagi do tego wszystkiego, co jest tylko otoczką tego wydarzenia, a co jakże często nie ma z Nim nic wspólnego. Czytaj dalej