„Czas odbudowy naszych dusz” – Przypominamy rekolekcje z 2010 r.

Dzień drugi: Zacznijmy od fundamentu – Chrztu św.

Czytaj całość rekolekcji…>>

Bóg wzywa nas do odbudowy świątyni naszych dusz. Bóg pragnie w naszych duszach mieszkać, jako w swojej własności. Bóg szuka miejsca pośród nas. Zauważmy, że to On wychodzi do nas pierwszy! To On mówi o pragnieniu powrotu naszego do pierwotnej świętości. To On podaje nam pouczenie, co czynić, by mogła dusza nasza być na powrót ze swoim Bogiem.

Baner-rekolekcjeZacznijmy od początku. Od samych podstaw. Budowę zaczyna się od fundamentów. Fundamentem naszym, jaki został już położony jest Chrzest. Nie doceniany, często pomijany w późniejszym okresie życia, jako Sakrament, który był pierwszy, a potem przychodzą następne, więc o tym się zapomina. To błąd. Do tego Sakramentu należy często powracać. To Sakrament, w którym wyznajemy swoją wiarę w Trójjedynego Boga; w Ojca, Syna i Ducha Świętego. Wyznajemy wiarę w Jezusa Zbawiciela i w Jego Zbawcze Dzieło. Mówimy z wiarą o Duchu Ożywicielu naszych dusz. Zwracamy uwagę na wieczność życia, na istnienie Świata Duchowego, na przebywanie w nim naszych zmarłych. Wyznajemy wiarę w Kościół – Mistyczne Ciało Chrystusa, w panującą jedność w tym Kościele wszystkich wierzących, tych co są,  byli i będą. Wyrzekamy się złego ducha. Stwierdzamy, że tylko Bóg jest naszym Panem i pragniemy tylko do Niego należeć.

To wyznanie wiary jest istotnym elementem całego Sakramentu. Bez niego trudno byłoby powiedzieć, że ktoś zalicza się w poczet ludzi wierzących. Wprawdzie polanie wodą i wypowiedzenie słów, jest szczególnie ważne, ale w skład Sakramentu Chrztu wchodzi również wyznanie wiary. W przypadku maleńkich dzieci, czynią to w ich imieniu rodzicie, biorąc na siebie odpowiedzialność wprowadzania w życie Kościoła swego dziecka. Przecież właśnie w czasach pierwszych chrześcijan tak było. Chrzest przyjmowali ludzie w różnym wieku, ale najpierw wyrażali pragnienie chrztu i wiarę w Boga. Kościół natomiast poucza, iż należy często powracać do tego Sakramentu. Nie znaczy, iż można wielokrotnie go przeżywać. Chrzest przyjmuje się raz w życiu. Ale powracanie do niego, odnawianie przyrzeczeń chrzcielnych można czynić często, a nawet wskazane by było, aby tak czynić. Ciągłe powracanie do chwili, w której dusza obmyta Krwią Chrystusa, staje się świętą, rozważanie tej tajemnicy odkupienia, wielkiej Bożej Miłości, Miłosierdzia spływającego z Krzyża – to powinno być częstą naszą praktyką. Bowiem dopiero uświadomienie sobie, czym tak naprawdę jest Sakrament Chrztu, który już na samym początku zapewnia nas o wieczności, daje duszy właściwą perspektywę, z której ma ona patrzeć na świat.

To ten Sakrament wprowadza nas do ogromnej wspólnoty wierzących. On wprowadza nas do Rodziny Boga! Czyni Jego dziećmi, czyni dziedzicami, spadkobiercami Misji dokonanej przez Jezusa. Bóg w momencie Chrztu św. daje nam, zupełnie za darmo, wszystko, co jest dziedzictwem Jego, Jego Syna i całego Kościoła! Żadne inne wejście w jakieś środowisko, rodzinę, wspólnotę, nie czyni człowieka tak bogatym. Nigdzie nie jesteśmy tak hojnie obdarowywani. W dodatku bez własnego wysiłku, bez włożonej pracy, bez jakiegoś tzw. „wkładu własnego”. W momencie Chrztu stajemy się najbogatszymi na świecie, bowiem w naszej duszy oczyszczonej łaską Boga zamieszkuje Bóg uświęcając ją, ubogacając niebywale, dając nam siebie samego. Dając łaskę, by wzrastać w wierze, w nadziei, ufności, w miłości. Otwierając przed nowym członkiem Kościoła wszystkie drzwi do całego dorobku wieków wspólnoty chrześcijańskiej. A co najważniejsze dając możliwość rozwoju, dojrzewania, formowania się,  przygotowywania do następnych cudownych, ubogacających i wprowadzających na kolejne stopnie doskonałości chrześcijańskiej  Sakramentów Świętych. Czytaj dalej

„Pragnienie doświadczenia Boga”. Przypominamy rekolekcje z 2016 r.

Baner, Wielki Post 4Pragniemy doświadczyć Boga. Wydaje nam się, że wystarczy raz zachwycić się Bogiem i człowiek potem już będzie żył tylko wiarą, miłością, ufnością. Będzie żył jak święty w Niebie. Owszem, wybranym duszom czasem Bóg i takiej łaski udziela. Ale zazwyczaj jest tak, że Bóg udzielając łaski doświadczenia Jego obecności, Jego miłości czyni to po to, aby pobudzić duszę, by cały czas Go szukała, aby rozbudzić tęsknotę w duszy, pragnienie Boga. Wtedy człowiek pragnąc, tęskniąc za Bogiem, choć już nie doświadczając nieustannie niezwykłej obecności, w taki cudowny sposób, dąży do Boga. Szuka Go, tęskni i podejmuje działania. Ma siły, które otrzymał od Boga, by rozważać Jego Słowo, bo w Słowie znajduje obecność Boga. Modli się, bo na modlitwie spotyka się z Bogiem. Idzie na Eucharystię, bo tam w sposób cudowny i niepojęty jednoczy się ze swoim Bogiem, karmiony Jego Ciałem i Krwią. W tych momentach Bóg daje Siebie, odsłania, objawia Siebie. I znowu człowiek może dotknąć Jego Ran, włożyć palec w dziury po gwoździach, włożyć rękę do Rany w boku. To doświadczenie, które nie musi trwać długo, może to być moment, daje kolejne siły, jest kolejnym pobudzeniem dla duszy, która żyje Bogiem, która ma siły, aby iść w codzienności znosząc przeciwności. Ma siły, aby odrywać się od tego, co ziemskie i patrzeć w górę, w Niebo i by radować się Bogiem. To jest trud duszy. Dusza ta nie chodzi nieustannie po wodzie, bo i Piotr nie chodził nieustannie po wodzie. Po wodzie Piotr szedł krótko. Ale dusza otrzymuje siły, by próbować. Otrzymuje jasność w swoim wnętrzu, co ma czynić i biegnie do tego źródła, które znajduje w kościele, na Eucharystii, które znajduje w Piśmie Świętym. Zanurza się w sobie, bo tam czeka na nią Ten, który ją wzywa po imieniu. Do tego potrzebne jest doświadczenie Boga.

Nie wyobrażajmy sobie, że Bóg dotknie nas i będziemy trwać w tym dotknięciu już przez całe swoje życie, przez wiele, wiele lat. Ale wiedzmy, że gdy Bóg nas dotknie, to mocą tego dotyku, doświadczenia Bożej miłości będziemy mogli iść w swojej codzienności. I w tej codzienności będziemy zauważać Jego obecność, tęsknić za Nim i Jego szukać. W tej codzienności zrozumiemy, że On jest tak blisko, że trudno to wyrazić słowami, bo jest w nas, zjednoczony z nami tak bardzo, że przeżywa nasze życie razem z nami. Doświadcza wszystkiego będąc w nas. On czuje naszą radość i doświadcza naszych przykrości. On cierpi, doświadcza naszych chorób, bo jest w nas. Do tego dusza dojrzewa, dochodzi, otrzymuje łaskę.

Módlmy się, byśmy doświadczyli tej Bożej obecności, która nasze serca porwie mocą swojej miłości, bowiem umiłował nas Bóg. Mówi do nas, jako do swojej małej trzódki, bo spodobało się Jemu właśnie nam, tym małym, słabym podarować Królestwo Niebieskie. Spodobało się Bogu właśnie nam objawiać miłość Bożą i tajemnice swoje. Ale potrzeba wszystko zostawić, aby swój skarb znaleźć w Nim i w Nim osadzić całe swoje życie. Aby serce już tylko w Nim spoczęło, bo dopiero wtedy prawdziwie zaczniemy żyć z Bogiem w zjednoczeniu. Prawdziwie żyć! Więcej …>>

„Miłość to konkret” – Wieczernik w Różanymstoku

W ten marcowy drugi piątek Różanystok przywitał nas nieco cieplejszą pogodą, ale jeszcze nie wiosenną. Jednakże chłód nie odstraszył nas i kaplica p.w. Św. Jana Bosko w Domu Pielgrzyma zapełniła się duszami maleńkimi z Białegostoku, Augustowa, Suwałk, Różanegostoku, Dąbrowy Białostockiej, Olsztyna. Piątkową konferencję, nabożeństwo Drogi Krzyżowej, różaniec i adorację Najświętszego Sakramentu poprowadził ks. Adam (kustosz sanktuarium). Również ks. Adam sprawował Mszę świętą. Rozpoczęliśmy od konferencji, w której ks. Adam opowiadał nam o Miłosiernym Ojcu, wspomagając się obrazem „Syn marnotrawny” Rembrandta. Chyba najbardziej utkwiło mi w pamięci to, że na tym obrazie obejmuje on swego syna dłońmi, z których jedna jest delikatną dłonią kobiecą a druga dłonią męską. Po co? Żeby pokazać, że w Bogu mamy zarówno Ojca, jak i Matkę. I kiedy marnotrawny syn wraca, wychodzi mu naprzeciw i przytula go najbardziej kochający Ojciec, ale i najbardziej kochająca, najczulsza Matka. W Bogu jest to wszystko, czego my, Jego dzieci, potrzebujemy. Przypomina mi się, że i do siostry Konsolaty Jezus mówił:

 „ (…) ja jestem twoją Mamą! Mów Mi o wszystkim.”

Droga Krzyżowa była wyzwaniem dla nas – zmuszała do przemyśleń, do przyjrzenia się swojej postawie, szczególnie tego, jak traktujemy drugiego człowieka. Dla mnie było to bardzo potrzebne, czasem trudne do przyjęcia, bo w kolejnych stacjach tego nabożeństwa uświadamiałam sobie, co robię źle – było to powiedziane jasno i wyraźnie.

Sobotni Wieczernik Modlitwy tym razem odbył się w pięknej, dużej kaplicy stojącej nieopodal Domu Pielgrzyma, która pierwotnie służyła mniszkom prawosławnym zamieszkującym niegdyś Różanystok. Tak więc modliliśmy się w cieplejszej i bardziej kameralnej atmosferze, i ponieważ wszyscy byliśmy bliżej siebie, bardziej czuło się wspólnotę. Salezjanie zadbali o to, żeby nie zabrakło nam wizerunku Matki Bożej Różanostockiej, którego kopia znalazła się po lewej stronie ołtarza, tuż przed nami. Nie zabrakło spowiedników, którzy służyli nam w konfesjonałach. Był to kolejny piękny dzień – Różaniec, Adoracja Najświętszego Sakramentu, Msza święta, a po przerwie modlitwa przed relikwiami Krzyża Świętego, Koronka do Bożego Miłosierdzia i indywidualne błogosławieństwo kapłańskie. Również i tego dnia kapłani ubogacali nas słowem, które poruszało serca i umysły. Wśród pouczeń było m. in. To, że „miłość to konkret”, czyli nie unoszenie się nad ziemią i wydzielanie pięknych zapachów, przez to bycie uważanym za świętych ( jak w filmie” Yasminum” , wspomnianym przez ks. Adama), ale konkretne czyny miłości, które czasem wydają się zbyt prozaiczne i „nieatrakcyjne”, by mogły świadczyć o czyjejś świętości. I znowu przychodzą na myśl słowa Jezusa, które skierował do siostry Konsolaty:

„Nie aktów heroicznych Jezus od ciebie żąda, ale po prostu drobnostek, ofiarowanych jednak z całego twego serca.”

I jeszcze:

„Ty jesteś małą duszą i masz zadowolić się dawaniem Jezusowi małych drobnostek (małych nic) z wielką miłością, z całą miłością twojego serca. Jezus jest wtedy zadowolony, bo On tylko tego od ciebie pragnie.”

Bogu niech będą dzięki za ten piękny czas wspólnej modlitwy w Różanymstoku. Dziękujemy Salezjanom, a szczególnie ks. kustoszowi Adamowi, za trud, życzliwość i zaangażowanie w przygotowanie i przeprowadzenie Wieczernika i Dnia Skupienia. Raz jeszcze składamy najserdeczniejsze życzenia księdzu Józefowi z Sokółki – wiernemu naszym spotkaniom, który wkrótce będzie obchodził swoje imieniny. Niech ten święty Patron wyprasza Księdzu wszelkie potrzebne łaski! Do zobaczenia w Różanymstoku za miesiąc! Wiola.

Idź, obmyj się siedem razy w Jordanie… – z archiwum naszej wspólnoty

Jordan-ChrzestWspólnie przeżywamy ten piękny, ubogacający czas. Wspólnie zbliżamy się do Jezusa, wspólnie otwieramy się na Jego miłość, na Jego miłosierdzie, wspólnie otwieramy się na poznanie Boga. Dzisiaj chwilę zatrzymamy się nad pierwszym czytaniem (2 Krl 5, 1-15a), a szczególnie nad słowami: „…gdyby prorok kazał ci spełnić coś trudnego, czy byś nie wykonał? O ileż więc bardziej, jeśli ci powiedział: „Obmyj się, a będziesz czysty”.  Mowa jest tu o tym, że gdyby Naaman musiał zrobić coś trudnego do wykonania, aby zostać oczyszczonym, na pewno by to uczynił, a że zadanie ma zbyt łatwe jego zdaniem, nie bardzo wierzy w efekt tego zadania. Otóż w głębi ludzkiego serca nieustannie jest pycha. Pomimo tego, że tyle lat idziemy już maleńką drogą miłości, pomimo tego, że poznajemy własną małość, to jednak w sercach jest pycha. Przejawia się ona w różny sposób, między innymi w tym, że człowiek lepiej się czuje, gdy ma możliwość zrobić coś sam. Kiedy podejmie wysiłek, wykona jakąś pracę, wtedy wie, że zapracował na coś. Kiedy natomiast staje w obliczu sytuacji, gdzie nie od niego zależą jakieś sprawy i musi zaufać Bogu, wtedy czuje w sercu niepokój. Pycha przejawia się również w tym, że człowiek jest bardziej spokojny wtedy, gdy w jakiejś intencji odmówi pewne modlitwy niż wtedy, gdy np. wypowie akt miłości w tej intencji, bowiem wydaje mu się, że jak odmówi cały Różaniec, poświęci więcej czasu, swojego wysiłku, będzie to jego wyrzeczenie, wtedy uzyska to, o co prosi. To już nie jest wiara, to jest pycha. Człowiek nieustannie w swoich postawach, zachowaniach, w swoich myślach, słowach, przejawia pychę. Często jest to ukryte, zakamuflowane. Bardzo często człowiek od razu znajduje jakieś wytłumaczenie na swoje zachowania, często jest ono tak piękne, tak duchowe, że sam zaczyna w to wierzyć. A dzisiejszy przykład z pierwszego czytania mówi o tym, aby zaufać Bogu i w Nim pokładać całą nadzieję, aby przestać wierzyć we własne siły, we własne zdolności, aby stanąć przed Bogiem w pokorze, w poczuciu bezradności, aby wszystko uzależnić od Niego. Naaman był bardzo poruszony i zagniewany – taki wysiłek, długa droga, przygotowane dary, aby podziękować za oczyszczenie, a tu ktoś w ogóle do niego nie wychodzi, nie spojrzał na niego, a wysyła do jakiejś rzeki, aby się wykapał. Była to tak zwyczajna rzecz, prozaiczna, a w dodatku łatwa. Czytaj dalej

ZEGAR MĘKI PAŃSKIEJ – towarzyszenie Jezusowi w ostatnich godzinach jego życia

Wielki Post w sposób szczególny poświęcony jest adoracji Męki Pańskiej. Z oddawaniem tej czci umęczonemu Chrystusowi związane są nierozłącznie nabożeństwa pasyjne: droga krzyżowa, gorzkie żale oraz misteria Męki Pańskiej wystawiane w sanktuariach i kalwariach. W ostatnich latach coraz częściej w dużych miastach prowadzi się publiczne procesje z wielkim krzyżem. Jest jeszcze jedno nabożeństwo, nieco zapomniane, a może mało znane, podczas którego towarzyszymy Jezusowi w ostatnich godzinach jego życia. Dzięki temu nabożeństwu rozważamy przez 24 godziny konkretne bolesne wydarzenia z życia Jezusa zaczerpnięte z Ewangelii bądź Tradycji Kościoła. Zegar Męki Pańskiej zaczynamy od wydarzeń Wielkiego Czwartku, od godziny 19.00, kiedy podczas Ostatniej Wieczerzy Pan Jezus umył nogi Swoim uczniom, a  kończymy wydarzeniem z  Wielkiego Piątku, o godz. 18.00, przeżywając złożenie Jego ciała do grobu. Więcej na stronie: http://rmpm.pl/index.php?page=zegar#up

Zegar (2)O godz. 17 – Pan Jezus żegna się ze swoją Matką Przenajświętszą i udaje się do Wieczernika.
O godz. 18 – Pan Jezus umywa nogi Apostołom.
O godz. 19 – Pan Jezus ustanawia Najświętszy Sakrament.
O godz. 20 – Pan Jezus modli się w Ogrójcu.
O godz. 21 – Pan Jezus smutny aż do śmierci, poci się krwawym potem.
O godz. 22 – Pan Jezus zostaje zdradzony pocałunkiem przez Judasza.
O godz. 23 – Pan Jezus zostaje pojmany i związany.
O godz. 24 – Pan Jezus zaprowadzony do Annasza.
O godz. 1   – Pan Jezus fałszywie oskarżany.
O godz. 2   – Pan Jezus wyszydzany i policzkowany.
O godz. 3   – Piotr trzy razy zapiera się Pana Jezusa.
O godz. 4 – Pan Jezus uwięziony w ciemnicy.
O godz. 5 – Pan Jezus stoi przed Piłatem.

O godz. 6 – Pan Jezus wyśmiany przez Heroda.
O godz. 7 – Pan Jezus porównany przez Piłata ze złoczyńcą Barabaszem.
O godz. 8   – Pan Jezus przy kolumnie okrutnie biczowany.
O godz. 9   – Pan Jezus cierniem ukoronowany i ludowi ukazany.
O godz. 10 – Pan Jezus na śmierć skazany.
O godz. 11 – Pan Jezus dźwiga krzyż swój na górę Kalwarię.
O godz. 12 – Pan Jezus z szat odarty i pomiędzy dwoma łotrami ukrzyżowany.
O godz. 13 – Pan Jezus przebacza Dobremu Łotrowi.
O godz. 14 – Pan Jezus daje nam Maryję za Matkę.
O godz. 15 – Pan Jezus umiera na krzyżu.
O godz. 16 – Panu Jezusowi włócznią bok przebito.
O godz. 17 – Ciało Jezusa spoczywające na łonie Matki.

O godz. 18 – Ciało Jezusa złożone do grobu.

Droga Krzyżowa ze św. O. Pio – z archiwum wspólnoty dusz najmniejszych

Stacja I – Pan Jezus na śmierć skazany

Baner-O.PioCodziennie spotykamy się z osądzaniem ludzkim, doznajemy upokorzeń, ludzie przekreślają nasze dobre czyny, mówią o nas źle, czujemy się niezrozumiali. W swoim życiu bardzo dużo Ojciec Pio tego doznawał, a niezrozumienie było jego drogą. Jednak przyjęcie w pokorze tego, co spotyka człowieka sprawia, że w sercu zapanowuje pokój, a z Nieba spływa łaska na serce godzące się na to, co niesie codzienność.

Spróbujmy dzisiaj rozważyć wszystko, co niesprawiedliwego spotkało nas w życiu. W jaki sposób przyjmowałeś sądy ludzkie? W jaki sposób przyjmowałeś to, co mówili o tobie ludzie? Czy czyniłeś to z milczeniem, czy może komentowałeś? Może broniłeś się, może dyskutowałeś? A może do tej pory w sercu czujesz ogromną niechęć, nienawiść, żal, pretensje? Kiedy już przypomniałeś sobie to, co spotkało ciebie w ciągu życia, coś co było niesprawiedliwego wobec ciebie, jakaś krzywda, postaraj się stanąć obok Jezusa. Właśnie sądzi Go Piłat, Żydzi krzyczą: Ukrzyżuj Go! Właśnie wydają wyrok śmierci na Niewinnego, na Miłość. Stań obok Jezusa i w milczeniu spróbuj w swoim sercu zgodzić się na to, co do tej pory przeżywałeś w swoim życiu, przed czym się broniłeś, buntowałeś się, komentowałeś. Stań u boku Jezusa, który skazywany jest na śmierć.

Stacja II – Pan Jezus bierze Krzyż na swoje ramiona

Zobacz, do stóp Jezusa rzucono Krzyż. On podchodzi, klęka przy swoim Krzyżu, obejmuje go i całuje. Czyni to z radością, bowiem dokonuje się zbawienie ludzkości. Ojciec Pio w swoim życiu również codziennie starał się naśladować swojego Pana i codziennie starał się całować krzyż, który niosła codzienność.

Spójrz na siebie. Stoisz obok Jezusa, uczyń dokładnie to samo. Skoro milcząc przyjąłeś już wszystkie niesprawiedliwości i krzywdy, teraz spróbuj uśmiechnąć się do krzyża i powiedzieć „tak”; nie tylko milczeć, ale powiedzieć: Tak, Jezu zgadzam się na to, co Ty dopuścisz, co ześlesz, na to, co mnie spotyka. Tak, zgadzam się na te niesprawiedliwości, na to, że w rodzinie jestem niezrozumiany, że nie mam pracy, że moi bliscy mnie porzucili. Tak, Jezu, zgadzam się na moją chorobę. Tak, Jezu, zgadzam się na wszystko, co do tej pory było moją boleścią i moim cierpieniem. Spróbuj teraz w myślach uklęknąć i ucałować swój krzyż. A potem przytulić go bardzo mocno do serca tak, abyś poczuł ten krzyż w sercu, aby on w twoje serce wrósł, aby twoje serce stało się jedno z krzyżem. Spróbuj uczynić dokładnie to, co uczynił Jezus. Czytaj dalej

Zapragnijmy być z Jezusem w Ogrójcu – z archiwum wspólnoty dusz najmniejszych

Ogrójec – to niezwykłe miejsce. Niezwykłe – z powodu wydarzenia oraz Osoby Jezusa Chrystusa. Przyjmijmy zaproszenie do tego miejsca, bowiem rozważanie, co się tam wydarzyło, pomoże nam zagłębić się w niezwykłą tajemnicę Bożą. Pomoże również zrozumieć, jak układać relacje z Bogiem, jak przeżywać swoją drogę wiary.

Jezus w OgrójcuJezus bardzo często przebywał w Ogrodzie Oliwnym, często modlił się tam nocą. Dzisiaj zaprasza nas do tej jednej, jedynej nocy przed swą męką. Tak zupełnie po ludzku spróbujmy sobie to wyobrazić. Jest noc, świecą jedynie gwiazdy, nie ma – tak jak współcześnie – lamp elektrycznych, które mogą rozświetlić mroki, a więc jest ciemno. Jezus jest sam. Co prawda Jego Apostołowie są niedaleko, ale choć mieli czuwać, posnęli. Jezus nieco odszedł od nich, aby spotkać się ze swoim Ojcem, by porozmawiać z Nim o męce i prosić Go o umocnienie. Noc – to sprzyjające warunki na modlitwę, na zagłębienie się w swojej duszy, na stanięcie przed Bogiem i na zrozumienie również samego siebie. To pewna konfrontacja z prawdziwym swoim „ja”. Kiedy warunki zewnętrzne tak bardzo nie absorbują wzroku, wtedy człowiekowi łatwiej jest zagłębić się w siebie. Jezus staje przed Ojcem z tym wszystkim, co dzieje się w Jego Sercu i przedstawia Mu to.

To, że Jezus narodził się na ziemi, nie oznacza, że zaczął istnieć w momencie poczęcia w Matczynym łonie Maryi. On jest odwiecznym Słowem i odwieczną Miłością Boga Ojca. Kiedy więc modli się do Niego, jest Miłością. To prawda, ma naturę i Boską, i ludzką. Ta ludzka sprawia, iż w Jego Sercu pojawia się lęk przed cierpieniem. Jednak nie jest to lęk taki, jaki zna człowiek, który boi się cierpienia – na przykład: bólu głowy, ręki, żołądka… Człowiek lęka się tego ze względu na samego siebie. U Jezusa jest to inny rodzaj lęku. On przygotowywał się do tej najważniejszej misji zbawczej przez całe ziemskie życie. Jego Serce przy tym cały czas wypełniała miłość i kierowała Nim. Świadomie dążył do tej nocy Wielkiego Czwartku, a potem – do Wielkiego Piątku. Nie uciekał.

Jezus już tu, w Ogrodzie Oliwnym, doświadcza męki, którą widzi w swoim Sercu – widzi dokładnie to, co będą czynić z Nim oprawcy. To męka niewyobrażalna, ale nie ona jest ostatecznym powodem strachu. Do obrazu dołącza się jeszcze coś innego – Jezus widzi straszliwość grzechów ludzkich; widzi wszystkie grzechy, które popełnił i jeszcze popełni człowiek – od początku po kres życia na ziemi. I te straszne, przerażające grzechy niejako uderzają w Niego, sprawiając, że Jego Serce drży przed ich obrzydliwością. Jezus widzi, co uczynił grzech z ludzkim sercem, jak wielkiego spustoszenia dokonał w ludzkiej duszy. Zna przepiękną przyszłość, jaką Bóg przygotował w wieczności dla człowieka, a wie, że to straszne spustoszenie, które czyni grzech, pozbawia go tej przyszłości. Widzi różnicę pomiędzy pięknem świętej duszy a brzydotą tej skażonej ciężkimi grzechami. W końcu – widzi piekło oczekujące na potępionych. To jest straszliwy, przerażający widok. Pod naporem tej wizji Jezus ugina się i cały drży. Czytaj dalej

W Sercu Maryi przeżywajmy czas Wielkiego Postu – z archiwum wspólnoty dusz najmniejszych

droga-krzyzowa-w-jerozolimieU progu czasu Wielkiego Postu uświadamiamy sobie, że Bóg dał nam, jako dzieciom maleńkim, Matkę. Ta najukochańsza, najczulsza z Matek, Przeczysta Dziewica Maryja nieustannie przytula nas do swojego Serca. I pragnie, byśmy razem z Nią, w Jej Sercu spędzili ten czas. Dlatego już teraz niech każdy z nas mocno przylgnie do Serca Matki, aby w zjednoczeniu z Jej Sercem, niejako doznając, doświadczając tego wszystkiego, co jest w Niepokalanym Sercu Maryi, przeżyć bardzo głęboko czas jednoczenia się z Bogiem, czas otwierania się na Bożą obecność, na Bożą rzeczywistość. Ona poprowadzi nas poprzez te wszystkie dni. W sposób szczególny stawać będzie z nami przed Najświętszym Sakramentem, byśmy zanurzeni w Jej Sercu mogli poznawać cudowną Bożą prawdę, kim jest Bóg, jakim jest. Ona wyjaśniać nam będzie wielką Bożą tajemnicę miłości, tajemnicę Bożego Serca, tajemnicę samego Boga, który chociaż nie ukrywa Swoich tajemnic, a one są tak wielkie, że dla duszy niepojęte.

  1. Jesteśmy Wspólnotą, która zawierzyła się Niepokalanemu Sercu Maryi

Serce Najświętszej Dziewicy Maryi żyje w Bogu, jest z Nim mocno zjednoczone. Poprzez to zjednoczenie Serce Maryi poznaje, rozumie i żyje prawdami, tajemnicami Serca Bożego. Stąd są one wszystkie w Niej. Maryja nosi je w sobie tak, jak nosiła Jezusa. Dlatego każdy z nas, żyjąc w zawierzeniu, słuchając Matki, zapraszając Ją do swojego życia, może poprzez Jej Serce poznawać Boże tajemnice, Bożą miłość. Każdy z nas może wraz z Maryją spotykać się z Bogiem w Najświętszym Sakramencie, spotykać się z Jezusem przeżywającym Swoją mękę, spotykać się z Bogiem w Eucharystii, z Jego Słowem. I tak z Maryją możemy jeszcze owocniej przeżyć czas Wielkiego Postu. Pod Jej matczyną opieką doświadczyć pogłębienia swojej wiary, kiedy dusze nasze rzeczywiście rozwiną skrzydła i wejdziemy jeszcze pełniej w świat ducha, by w nim prawdziwie żyć. Czytaj dalej

Na czym ma polegać nasza droga podczas Wielkiego Postu? – z archiwum wspólnoty dusz najmniejszych

Drodzy maleńcy! Dzisiaj Środa Popielcowa. Rozpoczynamy okres Wielkiego Postu. Przypominamy wam rozważanie, które podejmowaliśmy w naszej wspólnocie kilka lat temu (Wielki Post 2012 r.). Niech pomoże nam wejść w ten święty czas.

Baner, Wielki Post 2Jezus powiedział słowa, które znają właściwie wszyscy, nawet niewierzący: Nie przyszedłem wezwać do nawrócenia sprawiedliwych, lecz grzeszników. Jezus przyszedł nawrócić grzeszników. Jezus przyszedł dla wszystkich po to, by wszystkich zbawić. Każdy człowiek jest grzeszny, każdy jest słaby, każdy jest mały, każdy potrzebuje Boga. Owszem, patrząc w kategoriach zewnętrznych, kiedy widać od razu, kto jest osobą wierzącą, próbującą żyć zgodnie z przykazaniami, a kto osobą niewierzącą, osobą, która żyje w sprzeczności z Bożymi przykazaniami, człowiek dokonuje swojego podziału, segregacji, po zewnętrznych oznakach. Jednak tymi, którzy potrzebują nawrócenia, są wszyscy. Każdy człowiek, choćby wydawał się nam najbardziej świętym, potrzebuje nawrócenia. Jakże często ci, co uważają siebie za prawych, sprawiedliwych, wierzących, w swoim sercu niosą większą zgniliznę, niż człowiek, którego uznaje się za grzesznika; który być może nie przejawia spektakularnie zachowania osoby wierzącej.

Każdy człowiek potrzebuje nawrócenia. I do każdego Jezus przyszedł. Zatem i okres Wielkiego Postu jest dla każdego. Kościół nie wyodrębnia w tym czasie świętych i grzeszników, ale woła do nawrócenia wszystkich – i świeckich, i konsekrowanych. Każda dusza ma w sobie nędzę, z której powinna wyjść. W każdym sercu jest jakieś błoto, czasem bagno, z którego dusza powinna się wydobyć. W każdym z nas są takie sfery, które należałoby zupełnie porzucić, opuścić, odciąć się od nich, by rozpocząć nawrócenie. Do każdego z nas przyszedł Jezus, ponieważ wszyscy potrzebujemy nawrócenia, każdy z nas jest chorym, potrzebującym lekarza. Każdy. Ten, kto uważa inaczej, grzeszy pychą.

Zatem dzisiaj pragniemy zwrócić naszą uwagę na nasze serca, na dusze i na świadomość swoich słabości. Zazwyczaj przyzwyczajamy się do swoich słabości, zazwyczaj przywykliśmy podczas spowiedzi wymieniać już z pamięci wszystkie swoje grzechy. Wydaje się nam, że dobrze wiemy w jaki sposób grzeszymy raniąc Boga. Ta spowiedź niestety często jest bardziej przyczyną smutku Bożego niż radości. Bóg cieszy się z każdego nawróconego grzesznika. Czym jest nawrócenie? Porzuceniem starego życia, a wybraniem życia nowego, Bożego. Czymże jest nasza spowiedź? Wymienieniem tego, co od lat drąży nasze serca, niczym kornik drzewo. Ale brakuje wyrzucenia tego kornika. Stwierdzenie faktu, jeszcze nie uleczyło drzewa. Trzeba podjąć jakieś kroki. Nie przyzwyczajać się do tego, że korniki są, ale zacząć coś z nimi robić. Bo jeżeli przez lata kornik będzie drążył drzewo, to wystarczy jeden mały kornik, a całe drzewo spróchnieje i w końcu zawali się, upadnie, przestanie żyć. I co będzie z naszych spowiedzi co miesiąc czynionych? Wymieniane były stale jakie to są korniki, ile ich jest, ale one nadal drążyły drzewo. I podzieli dusza los takiego drzewa. Po to jest Wielki Post, aby każdy zastanowił się nad sobą, nad swoją duszą, uczynił refleksję nad tym, co tak teoretycznie wszystko wie na temat swojej duszy, ale warto wejść głębiej, aby poznać prawdziwą przyczynę takiego stanu rzeczy, stanu swojej duszy. Aby w końcu dotrzeć do źródła zła i zacząć wyrywać to zło z korzeniami, aby choć trochę dokonać nawrócenia; jeśli nie radykalnie, całkowicie, to chociaż troszeczkę, by zmieniło się coś w nas, co przyniesie światło duszy i radość Bogu. Czytaj dalej